Tam się wszystko zaczęło - cz.10

Minęło już 6 tygodni, od kiedy złożyła pozew rozwodowy. Żyła jak w bajce. Jak tylko Krzysztof nie był w trasie, to cały czas poświęcał na to, aby adorować Malwinę. Spełniał wszystkie jej życzenia jeszcze zanim zdążyła o nich pomyśleć. Była naprawdę szczęśliwa. Taki stan rzeczy musiał przenieść się oczywiście i na studia i na pracę. Pozaliczała wszystkie egzaminy,  tak że wakacje miała wolne. Stosunki w pracy układały się wyśmienicie. Pomimo, że wiadomo było wszystkim, iż jest związana z Krzysztofem, iż jest protegowaną szefa, nikt nie dał jej odczuć jakiejś niechęci. Zaprzyjaźniła się z trzema dziewczynami , stosunki z panią Honoratą także były bardzo dobre. Malwina była pilną uczennicą a nauczycielka dobrą nauczycielką. Najbardziej ze wszystkich to była szczęśliwa babcia Malwiny. Widząc uśmiech na twarzy wnuczki radowało się jej serce.  Teraz już wiedziała, że wreszcie Malwina trafiła na odpowiedniego człowieka, który zadba o nią, kiedy babcia już zamknie oczy. Malwina czuła się kochana. Wreszcie czuła się potrzebna,  czuła, że komuś na niej zależy. Obecnie też wróciła z pracy. Oczywiście obiad był na stole, na powitanie gorący całus.
–     Krzysiu, rozpieszczasz mnie aż nadto. Miałeś odpocząć, przecież w nocy wróciłeś z trasy.
–     Kochanie, ja siedzę za kierownicą, a nie pracuję w kopalni. Zresztą już się wyspałem. Miałem ochotę pojechać do firmy, usiąść przed tobą i wpatrywać się w ciebie. Pewnie byś mnie pogoniła, a więc nie chciałem cię prowokować. Zresztą od ojca też by mi się zebrało. Co ty tam za koszyki wyjmowałaś?
–     Twoja mama podrzuciła mi kwiatki. Skrzynek i donic pewnie chyba nie mamy?
–     Nie widzę problemu, pojedziemy do miasta i kupimy... A wiesz co? Może skoczymy do Koszalina?
–     Po co? W Chojnicach też są. Ej, kochanie, co ci chodzi po głowie? Przecież już jest za późno na takie wyjazdy. Zanim dojedziemy będzie wieczór.
–     Ale jutro jest sobota. I ja mam wreszcie wolny weekend. Jedziemy do Koszalina. Pójdziemy do kina, na jakiś obiad, na jakieś zakupy.
–     Krzysiu, wiedziałam, że chodzi o zakupy, ale nie widzę takiej potrzeby.
–     A jak cię ładnie poproszę? Kochanie!!! A tak w ogóle to powinniśmy porozmawiać o planach na wakacje. Gdzie chciałabyś je spędzić?
–     Mam jedno marzenie, ale na to pewnie ty się nie zgodzisz.
–     Dla ciebie wszystko, kotku.
–     Chciałabym zaszyć się z tobą na cały tydzień w naszym pięknym domku. Krzysiu, porozmawiajmy na ten temat wieczorem, bo czuję, że tak łatwo nie dojdziemy do porozumienia. A na jutrzejszy wyjazd do Koszalina zgadzam się. Tobie też należy się jakiś odpoczynek. Nieraz myślę, że za dużo przepracowujesz się, chociaż z drugiej strony wiem, że teraz jest taki okres.
–     Jesteś naprawdę kochana, Malinuś. I jak smakował obiadek?
–     Potrafiłabym się przyzwyczaić. Krzysiu, chciałabym dzisiaj pojechać do babci, nie byłam 2 dni. Pojedziesz  ze mną? Przy okazji kupilibyśmy donice, bo kwiatki nie mogą czekać tylu dni.
–     Oczywiście, że pojadę.
Przy okazji pobytu w Chojnicach zajechali do domu Malwiny. Chciała stąd wziąć kilka roślin do ogródka kwiatowego u Krzysia. I tym razem nie zastała Roberta, ale wyczaiła ją sąsiadka z naprzeciwka:
–     Dzień dobry, Malwina. Gdzie ty się podziewasz?
–     Dzień dobry, pani Marto. Tak się jakoś złożyło, że zaszły pewne zmiany w moim życiu...
–     Zostawiłaś męża? Mama nie byłaby zadowolona, do ciebie to nie podobne...
–     Przepraszam bardzo, ale to są sprawy moje i Roberta. Proszę mi wybaczyć, śpieszę się.
Wiedziała, że kiedyś będzie musiała odeprzeć atak sąsiadów, nie myślała, że aż tak ją to zaboli. Krzysiek nie był świadkiem tej rozmowy, ale od razu wyczuł zmianę nastroju dziewczyny. Zbyła go tym, że nie chce o tym, rozmawiać. Jednak babcia nie dała się tak łatwo zbyć, więc musiała wyjawić im powody swego zdenerwowana.
–     Malwina, musisz liczyć się z tego typu pytaniami. Tacy są ludzie i nie zmienisz tego. W oczach innych ty odeszłaś od męża. Nie tłumacz się. Lepiej nieraz przemilczeć niż wchodzić w dyskusje.
–     Kochanie, a może...
–     Krzysiu, my porozmawiamy w domu.
–     Ej, jak ty się do niego odzywasz? To, że ktoś popsuł ci humor nie znaczy, że masz wyżywać się na innych.
–     Babciu, pojedziemy już dzisiaj do domu. Nie chcę, abyście pokłóciły się. Chodź, Malwinko, dziś już pojedziemy, ale zaprosimy babcię na niedzielny obiad, dobrze?  Do tej pory rozwiążemy nasze problemy.
–     Przepraszam, może masz rację.
Po przyjeździe do domu od razu poszła do ogródka chcąc posadzić kwiatki, ale także chcąc uniknąć rozmowy. Krzysztof chwilę ją obserwował. Przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Teraz  też unikała nawet kontaktu wzrokowego. Po około pół godzinie podszedł do dziewczyny, wziął ją za rękę i zaprowadził na taras, posadził na krześle i powiedział:
–     A teraz słucham, wyrzuć to z siebie.
–     Jeśli mamy jutro jechać do Koszalina to muszę dzisiaj skończyć te kwiaty, inaczej zmarnują się. ..
–     To niech się do cholery zmarnują! Widzę, że cię coś gryzie i rozwiążemy to teraz. A dobrze wiesz, że nie ustąpię.
–     ...........
–     Malwinka, słucham.
–     Tu naprawdę nie ma nic do opowiadania. Po prostu zabolały mnie trochę słowa babci. Teraz wiem, że ona miała rację, ale to jednak boli. Przecież nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić, a uchodzę za kogoś, kto rozsiewa zło... teraz jeszcze wyraźniej widzę, ile zawdzięczam twoim rodzicom, babci za to, że mnie wspierają. Wszyscy inni widzą tylko mój błąd. Przecież nigdy nikomu nie skarżyłam się na Roberta... On w oczach innych pozostał wzorowym mężem, ja stałam się dziwką...
–     O nie, w ten sposób nie pozwolę ci myśleć! Jesteś moją ukochaną  osobą, na którą czekałem tyle lat. Nie możesz w ocenach samej siebie schodzić do tak niskiego poziomu. Jesteś i pozostaniesz tylko moją!!! A ja dziwki nie pokochałbym, taka jest prawda. Kochanie, zdaję sobie sprawę, że ci, którzy nie znają cię, mogą mieć o tobie różne zdanie, ale tego niestety nie unikniemy. Wybacz mi, ale przyznam rację twojej babci, że nieraz będziemy musieli przemilczeć pewne sprawy. Tym bardziej, że jak widzę, nie chcesz na światło dzienne wynosić skłonności Roberta.
–     Ty uważasz, że powinnam tego nie ukrywać?
–     Nie, Malinuś. Jaki sens miałoby wyciąganie tego? Kto na tym zyskałby? Myślę, że tobie niewiele by to pomogło. Robert byłby tu skończony, ale czy warto? Złośliwi i tak by mówili, że jesteś winna ty, bo nie umiałaś go przy sobie zatrzymać. A to, co już wycierpiałaś z tego powodu nie zostanie cofnięte. Zacznijmy życie bez żadnych obciążeń. Jesteśmy młodzi, zapomnijmy o tym, co było złe. Jeszcze tylko proszę Boga, abyś jak najszybciej zakończyła swój związek z Robertem.
–     Nie wiem, jak to będzie. Dawno z nim nie rozmawiałam, nie wiem jakie on ma teraz stanowisko. Przeszło mi przez głowę, że on boi się, że wyjawię, kim jest. Trochę rozumiem go. Ale on musi mnie zrozumieć! Cała sprawa rozegra się chyba o dom. Co mam zrobić? Pomóż mi z tego wybrnąć.
–     A powiedz, jakie jest twoje stanowisko. Co chciałaś zrobić?
–     Jest to dom po moich rodzicach, jest bliski memu sercu, ale teraz nie mogłabym tam spędzić ani jednej nocy. Robert nie przyłożył się ani jednym groszem do niego. Przez okres małżeństwa nic nie robiliśmy, nic nie kupowaliśmy. Jeśli uprę się na odrzuceniu jego roszczeń, to sprawa będzie ciągła się latami. Nie chcę tego, ale z drugiej strony ...
–     Pozwól, że się wtrącę. Nie zrozum źle tego, co powiem, ale uważam, że powinnaś się całkowicie odciąć od przeszłości. Mamy gdzie mieszkać, nie jest nam potrzebny tamten dom. Nie pozwolę ci nigdy odejść, a więc nie jest ci potrzebne wyjście awaryjne. Według mnie to możesz mu oddać ten dom, aby tylko dał ci szybko rozwód. Mamy ważniejsze rzeczy do robienia niż użeranie się z Robertem.  Musimy popracować nad pewną sprawą, prawda kochanie?
–     O czym mówisz?
–     Jak to o czym? Oboje pragniemy mieć dzieci, a więc już jest najwyższa pora zabrać się za to. Zgadzasz się ze mną?
–     Oczywiście, Krzysiu. A więc ty chciałbyś, abym nie upierała się przy domu? Mam mu wszystko darować?
–     Według mnie to nie potrzebujesz brać nic stamtąd, ale dla twego komfortu psychicznego spróbujemy rozwiązać tę sprawę tak, aby nikt nie był pokrzywdzony. Będziemy musieli porozmawiać z Robertem, a raczej ty będziesz musiała, zobaczymy, co on na to. Byłby głupcem, gdyby nie poszedł na to. No, to temat na razie zamkniemy, ok?
–     Dziękuję, że nie zostawiasz mnie z tym samą. Widzisz, życie ze mną nie jest łatwe. Nieraz potrafię wszystko zagmatwać. Musisz mieć do mnie trochę cierpliwości.
–     Kochanie, czuję, że kiedy zamkniemy drzwi przeszłości, to wszystko to zniknie. A teraz dawaj buziaka i idziemy kończyć sadzić te kwiatki, bo robi się szarówka, a jedyne na co mam teraz ochotę, to porwać cię na górę.
–     To już idę faktycznie do kwiatków. Jeśli mamy jutro jechać, to muszę to zrobić.
Razem uporali się w niecałą godzinę. Po raz kolejny przyznała rację Krzysztofowi. Po raz kolejny potrafił spojrzeć prawdzie w oczy i przedstawić ją w ten sposób, że widziała światełko w tunelu. W ciągu tej godziny potrafiła zapomnieć o jakichkolwiek wątpliwościach. Wkoło było tylko słychać jej perlisty śmiech. Kiedy kończyli prace odwiedzili ich rodzice Krzyśka. Słysząc wesołe odgłosy z tyły domu, tam się udali od razu, ale pani Ania od razu też chciała się wycofać. Oczom ich ukazał się sielski obrazek: oboje przykucnięci nad jedną doniczką, czuły dotyk dłoni, jeszcze czulszy pocałunek. Pan Jacek chrząknął, aby dać znak, że nie są już sami.
–     Czyżbyśmy przeszkadzali?
–     Oczywiście, że nie, wejdźcie.  Akurat kończymy. Krzysiu był tak dobry, że pomógł mi troszkę. Wiem, że nie jest to praca dla mężczyzny, ale...
–     Malwina, prawdziwy facet potrafi wszystko zrobić. Ja też lubię pogrzebać w ziemi, a w dodatku jeśli mam to robić w towarzystwie Ani, to już całkowicie jestem happy.
–     Skoro pan to mówi, to niech tak będzie. Usiądziemy tu, czy też chcecie w domu? Zaraz umyję się i coś szybko przygotuję.
Jakoż po kilku minutach przy pomocy Krzysztofa sporządziła szybką kolację i zasiedli na tarasie, bo wieczór był bardzo ciepły.  W super atmosferze upłynęły im dwie godziny, ale dla obojga młodych dłużyło się. Krzysztof to najchętniej poprosiłby rodziców o odwiedziny w innym terminie. Teraz pragnęli tylko jednego: zostać sami. I kiedy to się stało, to z powrotem wdarła się wśród nich atmosfera wzajemnego pożądania. Malwina kończyła nastawiać zmywarkę, kiedy została wzięta na ręce przez Krzyśka i wśród śmiechu, wśród pocałunków zaniesiona do sypialni.
–     Kochanie, mam ochotę na kąpiel z bąbelkami, a ty?
–     Jeśli tylko z tobą, to bardzo chętnie. Muszę cię pilnować, bo jeszcze ktoś mi cię porwie.
–     Krzysiu, skarbie, na zawsze jestem tylko twoja. Już nigdy nikogo innego. Zapamiętaj to sobie. No, może, jeśli Bóg pozwoli, to podzielisz się mną tylko z kimś, kogo oboje pragniemy. Kocham cię, Krzysiu. Pragnę urodzić ci dziecko, nasze dziecko, abyśmy mieli dla kogo żyć, oprócz nas samych.
Nie powiedziała nic więcej, bo Krzysiek nie pozwolił jej. Ujął jej twarz w swoje dłonie i po chwili połączył ich gorący pocałunek, który był tylko wstępem. Nie padło już tej nocy ani jedno słowo, ale też nie było ono im potrzebne. Każdej sekundy tej nocy pogrążała się w otchłani miłości, z której już nie było odwrotu. I było jej z tym coraz lepiej.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2113 słów i 12009 znaków.

Dodaj komentarz