Ta miłość to przeznaczenie cz.4

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Nie jestem zbyt mocna w piciu, więc mogłam się spodziewać takiego poranka. Ach, jaki tam poranek. Sięgnęłam leniwie pod poduszkę po telefon. Była prawie 11. W pamięci zostały mi tylko urywki z wczorajszej nocy. Byłam pijana, Tomek trzeźwy. Obróciłam się na drugą stronę i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Obok mnie leżał ON. Wyglądał tak pięknie. Wzdrygnęłam się. Nie pamiętałam czy do czegoś doszło. Czułam się tak cudownie przy nim, dotknęłam go delikatnie palcami po torsie i po cichu wstałam z łózka aby zrobić sobie kawę. Nie mogłam ogarnąć co wczoraj zrobiłam źle. Co on o mnie pomyśli?  
  Siedziałam w kuchni przy tej kawie chyba do 12.35. W progu, zaspany i taki piękny, pokazał się mężczyzna. Był taki cudowny że aż się rozmarzyłam. Jego ciemne blond włosy i niebieskie oczy były dla mnie oazą spokoju i krainą marzeń.  
-Wybrudziłem się, że tak spoglądasz?- zapytał z zadziornym uśmiechem.
-Nie, nie, absolutnie- gadałam zmieszana całą sytuacją- yyy... bo ja się chciałam coś zapytać- moja niepewność była wyczuwalna na kilometry
-No mów- rozbawiony odpowiedział krótko.
-Czy wczoraj doszło między nami do czegoś?- teraz pewniej wypowiadałam zdanie, nie mogłam się łamać.
-Jasne, że tak- rzucił szybkim zdankiem i odwrócił wzrok z powrotem na swój kubek, jeszcze z nie zaparzona kawą. No pięknie. Modliłam się, żeby między nami nic nie było, żebym nie cierpiała. Kurwa ja to jestem pojebana, nie ma co.
-Przepraszam, nic nie pamiętam.- Zaczął się śmiać. Usiadł obok mnie i rycholił się do utraty tchu. Patrzyłam na niego jak na chorego psychicznie.
-Nic dziwnego, że nie pamiętasz. Taka byłaś napruta, że musiałem cię prawie nieść do domu. Potem położyłem na łóżku. Nie martw się, sama się rozebrałaś.- zaczął mocniej się śmiać- i chciałem już wyjść z twojego pokoju, gdy zaczęłaś mówić, że strasznie się boisz że mnie stracisz oraz że mnie kochasz i muszę koniecznie zostać i trzymać cię za rękę. Więc zostałem.
No ja to jestem popierdolona, gdy wypiję nie ma co. Z resztą to była prawda co powiedziałam. Będę musiała mu to jakoś wyjaśnić. Ale już chyba nie dzisiaj.
-Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. I co najdziwniejsze, chyba ty mnie w nocy rozebrałaś. Bo pamiętam dobrze, że byłem w ubraniu.
Zrobiłam się czerwona jak burak. Spojrzeliśmy na siebie i oboje śmialiśmy się w niebogłosy.  
  Niedziela minęła szybko. tak samo jak i pracowity poniedziałek, wtorek i środa. Środa była najgorsza. Nowa pracownica w hotelu nie sprawdziła się co do swoich obowiązków. Olała całą swoją robotę, została natychmiast zwolniona. Musiałam również zająć się remontem, ulepszenie budynku wyszłoby nam na dobre. Plany na grill i ogródek z parasolami przejął mój asystent. Również nowy. Dopiero się uczy a jest ambitny i bardzo inteligentny. Zaufałam mu. Wiem, że zrobi to dobrze. Całym zakupem i załatwianiem papierów zajęłam się ja. Parę podpisów, jeszcze kilka zamówień i chwila na obiad. Odłożyłam wszystko co robiłam i wyszłam ze swojego biura. Byłam już zmęczona i było mi strasznie gorąco. W oddali zauważyłam przyjaciela.
-Witaj, Madzik!- przywitał się, tuląc mnie bardzo mocno. Mało się nie udusiłam.  
-Cześć Adrian-rzuciłam zmęczona- Co cię tu sprowadza?
-Porywam cię mała na obiad- powiedział i pociągnął za sobą.
  Był o głowę wyższy ode mnie. Miał brązowe oczy i ciemne włosy. Umięśniony, codziennie na siłowni i efekty są. Bardzo go kocham, ale jak brata i czasem mam go dość np. dzisiaj.
-Chciałabym zostać sama, gdzie tak mnie ciągniesz?!- denerwowałam się
-Oj, miśka, już daj spokój. Chcę z tobą zjeść obiadek i pogadać.  
-O czym?  
-No doszły mnie dość ciekawe informacje.
Boże, znów się będzie czepiał, idiota. Wystarczy, że musiałam mieć pozwolenie żeby tańczyć w klubie. Weszliśmy do pobliskiego pubu i złożyliśmy zamówienie
-Więc słucham.
-Powiem wprost. Czy ty znowu jesteś z Tomkiem? Dziewczyno, weź ty się ogarnij. Już nie pamiętasz co ci zrobił?- rzucił w moją stronę swój potok słów. Zaczęłam czuć się nieprzyjemnie.
-Adrian, ja z nim nie jestem. Zaoferowałam mu tylko nocleg na kilka dni i to wszystko. Między nami nic nie ma- zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno pragnę tego aby między nim a mną nic nie było. Biłam się przez chwilę ze swoimi myślami. Adi nic już nie powiedział. Zabraliśmy się za obiad i wyszliśmy z lokalu. Wracaliśmy w milczeniu. Na odchodne dostałam buziaka w policzek i chłodne cześć. Odchodząc usłyszałam coś jeszcze:
-Uważaj na niego mała, nie chcę żebyś cierpiała.
-Wiem, dziękuję za troskę, do zobaczenia.
W pracy byłam myślami gdzie indziej, chciałam już wrócić do domu i zaznać snu. Wiedziałam, że spotkam tam jego, ale jakoś nie miałam siły nawet z nim rozmawiać.  
  Siedziałam w kuchni pałaszując kanapki. Tomek dosiadł się do mnie i skradł jedną śmiejąc się.
-Jak tam w pracy?- zaczął rozmowę.
-A dobrze. Jakoś powoli i do przodu.- Odłożyłam kanapkę i wstałam.- Wybacz mi, ale jestem zmęczona, idę się położyć. Dobranoc.
Był bardzo zdziwiony. Nie mogłam dać po sobie poznać, że go pragnę, że chcę jego bliskości. Jestem beznadziejna. Chciałam aby nigdy się nie pojawił ale też chciałam aby był. Miałam mieszane uczucia. Idiotka...
-No dobrze, dobranoc.

MadzikLove

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1029 słów i 5550 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam już na kolejną:) kiedy mogę spodziewać następnej:)

    22 cze 2016

  • MadzikLove

    @cukiereczek1 powinna być jutro wieczorem :) ale nic nie obiecuje  ;)

    22 cze 2016

  • cukiereczek1

    @MadzikLove ok to czekam niecierpliwie:)

    22 cze 2016