Perseida - Rozdział 23

Wróciłam do domu w kiepskim stanie. Miałam suche oczy, bo wypłakałam chyba wszystkie łzy – przynajmniej tak mi się zdawało. Przekroczyłam próg mieszkania i od razu wpadłam na mamę. Przyjrzała mi się z troską. 

– Wychodzę do pracy – powiedziała, nie spuszczając oczu z mojej twarzy. – Coś się stało?

Pokręciłam głową.

– Wszystko w porządku – skłamałam. 

– Byłaś z Kostkiem?

Oczy automatycznie mi zwilgotniały. Zamrugałam i odwróciłam wzrok. 

– Tak – szepnęłam. 

– Zaprosisz go jeszcze do nas?

Opuściłam ramiona. 

– Nie, mamo. 

– Dlaczego?

Spojrzałam na nią, a po moim policzku spłynęło kilka łez. 

– Nie będziemy się już dłużej spotykać.

Mama westchnęło cicho, a potem przygarnęła mnie do siebie. Wtuliłam się w nią mocno i zacisnęłam usta, żeby powstrzymać drżenie warg. 

– Tak mi przykro, gwiazdko. Tak bardzo mi przykro…

Zakuło mnie w sercu. 

– Może zadzwonisz do dziewczyn, co? – zapytała, odsuwając mnie delikatnie. Położyła mi dłonie na ramionach i spojrzała w oczy. – Albo zadzwoń do Pawła. Nie powinnaś być teraz sama. – Zmarszczyła brwi. – Zostałabym z tobą, ale muszę iść do pracy. 

– Dam sobie radę.

– Leti…

– Nie, mamo. – Uśmiechnęłam się do niej z wysiłkiem. – Naprawdę dam sobie radę. 

Sama bym sobie nie uwierzyła. Mina mamy mówiła, że ona również tego nie zrobiła, ale pokiwała ze zrozumieniem głową i podeszła do drzwi. Rzuciła mi ostatnie spojrzenie pełne troski, a potem wyszła. 

Wzięłam głęboki oddech, ale to wcale nie pomogło. Wystarczyła chwila i zalałam się łzami. W uszach dźwięczały mi słowa Kostka.

„Nie wytrzymam tego, rozumiesz? Zrezygnowałaś z nas, zrezygnowałaś ze mnie! I nawet nie zasłużyłem sobie, aby poznać powód?! Zrobiłem coś złego?! No powiedz! Czy zakochanie się w tobie uważasz za złe?!”

Z trudem dotarłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Położyłam dłoń na klatce piersiowej, bo ból był nie do wytrzymania. Płacz tylko go pogłębiał. Zwinęłam się w kłębek i pozwoliłam wspomnieniom utulić się do snu. 

***

Minął najdłuższy tydzień mojego życia. Nie odbierałam telefonów, bo żaden z nich nie należał do Kostka. Siedziałam całymi dniami w pokoju i rysowałam. Mój wewnętrzny ból sprawił, że ruchy ołówka były agresywne i mocne. Niszczyłam kolejne kartki, zapełniałam nowe, a potem znowu niszczyłam. Nic mi się nie podobało. Wszystkim rysunkom brakowało uczuć. Nic dla mnie nie znaczyły. Na żadnym nie było Kostka. Za każdym razem, gdy próbowałam go narysować, zaczynałam płakać. 

Mama o nic nie pytała. Patrzyła na mnie z troską, przypominała, że zawsze będzie przy mnie, ale nie naciskała. Nawet nie potrafiłabym z nią rozmawiać. Nie wiedziała nic o Aronie, relacji z Olgą, przeszłości Kostka. Jak niby mogłaby mi pomóc? 

Smutek powoli zamieniał się w gniew, ale hamowałam go. Musiałam. Nie lubiłam negatywnych emocji, więc tym bardziej nie chciałam, żeby rządziły moim życiem. Po głowie chodziła mi pewna myśl, ale ciągle odsuwałam ją od siebie. 

Olga wcale nie miała racji.

Próbowałam na siłę przypomnieć sobie wszystkie jej słowa – bezskutecznie. 

Olga wcale nie miała racji. 

To był głos gniewu. Zacisnęłam powieki i wyciszyłam go. 

***

Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Miałam ochotę ściągnąć wszystkie te blade, zepsute gwiazdy. Już nie świeciły i dawno straciły swoją moc. Nie spełniły żadnego mojego życzenia, chociaż miałam ich tysiące. Powtarzałam wielokrotnie, że chciałam być kochana. Zawsze odpowiadała mi cisza. Okropna, ogłuszająca cisza. 

Znowu obudził się we mnie gniew. Zacisnęłam mocno dłonie i przymknęłam oczy. Chciałam znów go wyciszyć, ale mi nie pozwolił. Zawładnął wszystkimi moimi myślami, żeby na koniec ulokować się w środku złamanego serca. 

Byłam wściekła. 

Po moich policzkach pociekły gorące łzy. Nie chciałam ich ścierać, chciałam jedynie krzyczeć. Wykrzyczeć cały ból, który siedział głęboko we mnie. Chciałam zniszczyć wszystkie rysunki. Ściągnąć gwiazdy. Zedrzeć tynk ze ścian. Pragnęłam niszczyć... 

Wzięłam kilka głębszych oddechów, a paląca chęć niszczenia minęła. 

Nie byłam tylko pewna, ile jeszcze wytrzymam.

***

Pomagałam mamie upiec jabłecznik, gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Nie poruszyłam się, tylko dalej zawzięcie ugniatałam ciasto. Wkładałam w to całą siłę, bo gniew znów próbował przejąć kontrolę nad moim ciałem. Nie chciałam mu na to pozwolić. Cokolwiek nim kierowało, nie należało do mnie. 

– Hej – powiedziała Paulina. 

Zamarłam, ale szybko przywołałam się do porządku. 

– Cześć – szepnęłam, jeszcze mocniej ugniatając ciasto. 

– Możemy pogadać?

– Jestem zajęta. 

– Skarbie, chyba już wystarczy – powiedziała mama, stając obok mnie. Uśmiechnęła się ciepło. – Dokończę sama, a ty zajmij się gościem, dobrze?

Chciałam zaprotestować, ale spojrzenie mamy stało się wręcz błagalne. Posłusznie odsunęłam się od blatu i podeszłam do zlewu, żeby dokładnie umyć ręce. Wytarłam je w legginsy i odwróciłam się w stronę Pauli. 

– Chodźmy do mnie.

Pokiwała głową i poszła za mną. Nie czułam się komfortowo. Nie myślałam ani o niej, ani o Oldze. Skupiłam się jedynie na bólu, który wcale nie znikał. 

– O co chodzi? – zapytałam, gdy zamknęłam za nami drzwi. 

Paula stanęła przy oknie i przyjrzała mi się uważnie. 

– Nie odbierałaś telefonów. 

– Nie mogłam – skłamałam. 

– Ani nie odpisywałaś na wiadomości.

– Już mówiłam, że nie mogłam. 

Znowu obudził się we mnie gniew, więc wzięłam głęboki wdech. 

– Leti, co się dzieje? – zapytała zmartwiona Paula. – I czemu, do cholery, spotkałaś się z Olgą?

– To moja…

– Nie – syknęła. – To nie jest żadna twoja przyjaciółka! Nigdy nią nie była! – Złapała się za włosy i podeszła bliżej. – Wiesz, przyszłam tutaj, żeby spokojnie z tobą porozmawiać, ale nie potrafię, rozumiesz? Jesteś tak strasznie spokojna! – Zgrzytnęła głośno zębami. – A powinnaś być wściekła! Gdzie twój gniew, Leti?!

– Nie ma go – skłamałam. 

– Nieprawda! A wiesz czemu? – Przekrzywiła głowę. – Bo znasz prawdę! Doskonale wiesz, że Kostek cię kocha! 

– Nie – powiedziałam chłodno. – Nie będę tego słuchać. 

– A właśnie, że będziesz! – warknęła Paulina. – Po co poszłaś do Olgi?

– Jest moją…

– Nie! Zaczniemy jeszcze raz... Po co do niej poszłaś?

Nieświadomie zacisnęłam dłonie. Szybko je rozluźniłam, ale gniew wcale nie odszedł. Chciałam wykrzyczeć Paulinie w twarz, że mnie okłamała. Hamowałam się, ale powoli traciłam już na to siły.

– Nie zapomniał o niej, rozumiesz? – wyrzuciłam z siebie z odrazą. – Nie zapomniał! I nigdy nie zapomni! 

– I wierzysz, że jesteś tym cholernym klinem?! 

– Nie powiedział mi…

– Ale dlaczego? – przerwała mi brutalnie. – Jak myślisz, dlaczego to zrobił? 

Nie odpowiedziałam, starając się panować nad emocjami, które rozsadzały moją klatkę piersiową. Nie chciałam pozwolić im się wydostać. 

– Czy Kostek kiedykolwiek dał ci odczuć, że jesteś dla niego nieważna? – zapytała.

– Nie – szepnęłam. 

– Gdzie on teraz jest? 

Z moich oczu pociekły łez, a ból w sercu przybrał na sile.

– Leti? Błagam, powiedz, że z nim nie zerwałaś!

Oparłam się o drzwi i zsunęłam na podłogę. 

– Leti, do cholery, coś ty najlepszego zrobiła… 

– Zostawił mnie…

Paulina podeszła szybko do mnie i padła na kolana. 

– Co się stało? – zapytała łagodnie. 

Ukryłam twarz w dłoniach, a potem przejechałam nimi po włosach. Chciałam zostać sama. Ból był łatwiejszy do zniesienia w samotności. Nie chciałam na nowo tego przeżywać. Brakowało mi już sił.

– Leti – ponagliła mnie Paulina, łapiąc za ręce. 

– Miał już dość. 

– Boże, Leti… 

Nie chciałam współczucia, potrzebowałam jedynie spokoju. Paulina jednak nie zamierzała mnie zostawić. Usiadła obok i objęła mocno ramieniem. 

– On z pewnością tego nie chciał – zapewniła.

– Nieprawda – szepnęłam płaczliwie. – Powiedział, że się we mnie zakochał, a potem zostawił.

Paulina zesztywniała.

– Co zrobił?

Zapłakałam głośniej. 

– To i tak nieważne. Straciłam go…

– Wcale nie straciłaś! – Potarła dłonią moje ramię. – Musisz z nim koniecznie porozmawiać. 

– Nie, nie, nie... – Pokręciłam energicznie głową. – Nie zrobię tego. Nie chce mnie znać. 

– Głupoty opowiadasz! Na pewno tęskni!

– Nieprawda!

– Leti…

– Nie! – krzyknęłam, wyrywając się z jej uścisku. Wstałam i odwróciłam się do niej przodem. – Nie chce mnie. To koniec. Nie będę do niego dzwoniła, pisała i błagała. – Zacisnęłam dłonie. – Gdyby mu naprawdę zależało, to powiedziałby mi o Zuzie! Powiedziałby mi, że jest dla niego ważna i zawsze będzie o niej pamiętał!

Paulina skoczyła na równe nogi, patrząc na mnie ze złością. 

– Oczywiście! Bo ty myślisz, że tak to wygląda? Z tego, co mówiła mi Olga, to tylko podsłuchiwałaś! To było wszystko, co miał wtedy do powiedzenia? 

– To i tak nie ma znaczenia!

– A właśnie, że ma! Nie wiesz, co powiedział później! Nie wiesz, czy to nie było o tobie! – Zaczęła chodzić w kółko. – Gdy po ciebie przyjechał… Boże, już wtedy było widać, że się zakochał. Widziałaś jak na ciebie patrzył? Najpierw podszedł do ciebie, przywitał się, nazwał kochaniem. Jak myślisz, ile facetów tak robi?!

– Nie będę tego słuchać!

– Właśnie, że będziesz! Chociaż raz w życiu posłuchaj mnie, a nie ludzi, którzy chcą cię skrzywdzić!

– Olga nie…

– Temat Olgi uważam za zakończony – warknęła. – Zniszczyła ci życie, rozumiesz? I to ona złamała serce Kostkowi, a nie ty! Pozwoliła ci uwierzyć, że jesteś brzydka i nic nie warta!

– Nikt się mną nie interesował!

– Naprawdę? – zadrwiła. – Nie zauważyłaś, że nikogo do ciebie nie dopuszczała? Żadnej koleżanki? Zawsze byłaś skazana na jej towarzystwo! – Potarła dłońmi czoło. – Od początku czułam, że coś nie gra, ale nie potrafiłam… – Opuściła bezradnie ręce. – Ale to koniec, rozumiesz? 

Jej słowa uderzyły we mnie z taką siłą, że opadłam na łóżko. Przez głowę przelatywały mi różne wspomnienia z dzieciństwa, z okresu szkolnego, liceum, studiów… Zawsze obok była Olga. Zawsze mówiła, że mam nikomu innego nie ufać. Nie pozwalała mi nawet patrzeć na chłopaków, uznając, że z pewnością nie będą mną zainteresowani. Głośno komentowała moje ciało, ciągle wytykając niedoskonałości. I nigdy nie pozwoliła mi odejść.

Sama nikogo nie miała poza mną. Chłopacy przychodzi i odchodzili bez słowa, a Olga wiecznie leczyła alkoholem złamane serce. Nie miała koleżanek ani innych przyjaciółek. Miała tylko mnie…

Zamrugałam, bo do głowy wpadło mi jedyne logiczne wytłumaczenie tej toksycznej relacji.

Bała się, że zostanie sama. Byłam jej jedyną przyjaciółką.

Prawda była bolesna. Usta mi drżały, a w oczach pojawiła się jeszcze większa ilość łez. 

– Leti? – Paulina kucnęła przede mną i uśmiechnęła się blado. – Ona już nigdy cię nie skrzywdzi. Obiecuję. 

Wtuliłam się w nią. Może i była na początku zaskoczona, ale szybko usiadła na łóżku i wzmocniła uścisk. 

– Przejdziemy przez to razem. – Niespodziewanie pociągnęła nosem. – Będę taką przyjaciółką, na jaką zasługujesz. 

Kilka kawałków mojego serca wróciło na miejsce. Ból zmalał, chociaż wciąż go czułam każdą częścią swojego ciała. Potrzebowałam czasu. Czasu i Kostka. 

***

Stałam na plaży. Wiał nieprzyjemny wiatr, więc otuliłam się swetrem. Zadarłam głowę i spojrzałam w ciemne niebo. Było usłane gwiazdami. Oczy mi zwilgotniały, ale po chwili smutek przysłonił gniew. Zacisnęłam dłonie, aż zbielały mi kłykcie.

Starałam się uspokoić oddech – bezskutecznie. Miałam ochotę krzyczeć. Wywrzeszczeć gwiazdom cały gniew, który siedział we mnie tyle lat. Złość na Olgę, na Arona, a nawet na Kostka. Czułam palącą potrzebę oczyszczenia myśli i złamanego serca. Nie mogłam w kółko dusić w sobie emocji. Rysowanie ich na kartce wcale nie pomagało. Traciłam powoli siły. 

Jedyne, czego pragnęłam, to ruszyć naprzód. Zapomnieć, posklejać serce i wreszcie zacząć żyć. Zaakceptować swoje niedoskonałe ciało, pogodzić się z ponurymi myślami, zauważyć dobre strony i wreszcie oddać komuś serce. 

Zamknęłam oczy, otworzyłam usta i zaczęłam krzyczeć. 

Gniew najpierw opuścił moje myśli, potem każdą część ciała, a na koniec odszedł z serca. 

Zgięłam się w pół i zamilkłam. Powoli rozluźniłam dłonie. Z trudem łapałam oddech. Upadłam na kolana i dotknęłam wilgotnego piasku. Morze było wyjątkowo spokojne. Wokół mnie panowała cisza. 

Pomyślałam o Kostku. 

„Jesteś dla mnie najważniejsza.”

Spojrzałam ponownie w gwiazdy. 

– Mam tylko jedno życzenie. Jeśli je spełnicie, to już nigdy więcej was o nic nie poproszę – szepnęłam. – Oddajcie mi go, błagam. – Westchnęłam cicho. – Ten jeden raz, proszę…

***

Wróciłam do domu. Gniew zniknął, pozostawiając po sobie jedynie spokój. Weszłam do kuchni i zamarłam. Przy stole siedział Paweł. Mama spojrzała na mnie przepraszająco. 

– Musiałam to zrobić – wytłumaczyła. – Nie chciałaś z nikim rozmawiać i tak głośno kłóciłaś się z Pauliną...

Paweł wstał i obrócił się w moją stronę. Wyglądał na wkurzonego. 

– Pójdę do sklepu, a wy sobie porozmawiajcie – powiedziała szybko mama i wyszła. 

– Jak długo miałaś zamiar ukrywać przede mną prawdę?

Opuściłam ramiona. Nie chciałam z nim walczyć. 

– To długa historia. Usiądziesz?

Uniósł wysoko brwi, ale z powrotem opadł na krzesło i spojrzał na mnie wyczekująco. Poczułam niepokój, ale zdusiłam go w zarodku. Nie miałam się czego bać. Paweł nigdy nie chciał mnie skrzywdzić. Należała mu się prawda. 

***

– Obiecałem sobie, że będę spokojny, ale gdy… – Pokręcił energicznie głową i uderzył otwartą dłonią w stół. – Mam ochotę ją znaleźć i…

– I co ci to da? – zapytałam zrezygnowana. – Nie chcę tego ciągnąć. Nie mam siły, żeby się z nią zmierzyć. – Przygryzłam wargę, bo zachciało mi się płakać. – Nie dam rady, rozumiesz? 

Złapał mnie za dłonie i mocno je ścisnął. 

– Nawet nie masz pojęcia, jak fatalnie czuję się z myślą, że nie mogłem cię uratować… Gdybym wiedział…

– Jest dobrze – powiedziałam, siląc się na uśmiech. 

– Nie jest – mruknął chłodno. – Rozmawiałem z Kostkiem i wiem o wszystkim. 

Poczułam ból w klatce piersiowej. Cofnęłam szybko ręce i spojrzałam na niego z wyrzutem. 

– Rozmawiałeś? Ale po co? 

– Zadzwoniła do mnie twoja mama. Była spanikowana… Nie wiedziała, co się stało, ale podejrzewała, że chodziło o Kostka. – Prychnął. – Znam cię, Leti. Myślałem, że po naszej ostatniej rozmowie wyciągniesz wnioski, ale ty poszłaś w drugą stronę. Pozwoliłaś sobie zwątpić we własną intuicję. 

– Nieprawda.

– Prawda. Czułaś, że Kostek cię kocha, a jednak pozwoliłaś sobie uwierzyć w jakieś bzdury! Złamałaś mu serce, wiesz? 

Zamrugałam. Starłam palcami łzy z kącików oczy i spojrzałam na Pawła. 

– Zrobiłaś dokładnie to samo co Zuza – dodał. 

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. 

– Nieprawda.

– Pokochał cię i naprawdę myślał, że czujesz do niego to samo. – Przetarł dłonią twarz. – Nie przepadam za nim, naprawdę, ale rozumiem go. Każdy facet miałby dość, rozumiesz? Istnieją granice, których lepiej nie przekraczać. Kostek przesuwał je dla ciebie, ale i on się poddał. 

– Nie chciałam tego – szepnęłam płaczliwie. 

– Wiem, ale on też musi się o tym dowiedzieć. 

Pokręciłam energicznie głową.

– Nie porozmawiam z nim. 

– Powinnaś. On musi wiedzieć, że to nie ty go odepchnęłaś, a twoje zerowe poczucie własnej wartości. 

– Nie mogę…

– Możesz – przerwał mi. – Naprawdę sądzę, chociaż mówię to z niechęcią, że to jest ktoś, kogo potrzebujesz. 

Nie chciałam tego słuchać, bo moje serce zrywało się do biegu. Tęskniłam za nim, ale nie chciałam pokazać swoich uczuć całemu światu. Bałam się odrzucenia. Prosiłam gwiazdy o jego powrót, bo wiedziałam, że nigdy nie zdobędę się na odwagę i nie porozmawiam z nim pierwsza.

– Myślisz, że on… – urwałam i przygryzłam wargę.

– Myślę, że czeka na ciebie. 

***

Mama siedziała przed telewizorem i oglądała hiszpańską telenowelę. Usiadłam obok, naciągając rękawy swetra na dłonie. 

– Wiesz, że Enrique jednak nie przespał się z żoną Estebana? – zapytała rozemocjonowana mama. – To była sprawka Ricardo. 

– Był zazdrosny o Isabel?

– Tak. 

– Urodziła to dziecko?

– Już nie ma żadnego dziecka. 

Przewróciłam oczami i krótko się zaśmiałam. 

– A co na to wszystko Esteban? – zapytałam zainteresowana.

Mama wzruszyła niedbale ramionami. 

– Ma dwie kochanki, więc jakoś niespecjalnie przejmuje się wyczynami swojej żony. 

– To jest gorsze niż przypuszczałam – stwierdziłam. – Ile to ma odcinków?

– Pięć tysięcy.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. 

– A nie planują drugiego sezonu? – rzuciłam rozbawiona. 

Mama zgromiła mnie wzrokiem, ale po chwili roześmiała się głośno. Kochałam ten śmiech. Kochałam ją całą. Niespodziewanie oparłam głowę na jej ramieniu i westchnęłam cicho. 

– Dziękuję – powiedziałam cicho. 

Objęła mnie mocno ramieniem i przycisnęła do swojego boku. 

– Zawsze będę przy tobie. 

Kolejne kawałki serca powróciły na swoje miejsca. Chciałam móc powiedzieć jej prawdę… Otworzyć przed nią serce, bo przecież to moja mama, ale wciąż było za wcześnie. Niczego sobie jeszcze nie poukładałam. Olga stała się przeszłością – przynajmniej tak twierdziła Paula, ale wiedziałam, że jeszcze długo będę pod wpływem jej krzywdzących słów. Potrzebowałam czasu. Bardzo dużo czasu.

– Powinnaś do niego zadzwonić – szepnęła nagle. – On też na pewno tęskni. 

Uśmiechnęłam się z wysiłkiem. 

– Masz rację, mamo. 

Wiedziałam, że to nie będzie proste, ale chciałam spróbować. Chociaż raz w życiu zrobić coś w zgodzie z samą sobą. 

***

Leżałam w łóżku i wpatrywałam się w świecące gwiazdy. Tata pościągał stare i nakleił nowe. Miałam nadzieję, że ich moc mi pomoże. 

Z mocno bijącym sercem wybrałam numer Kostka. Nerwy skręcały mój żołądek, bo bałam się tej rozmowy. Czekałam bardzo długo i nic. Spróbowałam drugi raz, ale znowu odpowiedziała mi cisza. Chciało mi się płakać. Już chciałam zrezygnować, gdy pomyślałam o wysłaniu wiadomości. Musiałam spróbować wszystkiego, żeby później nie mieć wyrzutów sumienia. 

„Cześć. Spotkamy się jutro o 20 na plaży?”

Znowu czekałam, z nadzieją wpatrując się w ekran komórki. I znowu nic. 

Poczułam ból w klatce piersiowej. 

Tęskniłam za Kostkiem. Tak bardzo za nim tęskniłam.

***

Plaża była pusta. Wiatr rozwiewał mi włosy i sukienkę. Miała długie rękawy, kołnierzyk i bardzo dopasowaną górę. Czułam się w niej dobrze. Byłam sobą. Może trochę inną, ale jednak dalej sobą. Paulina stwierdziła, że stałam się lepszą wersją dawnej Leti. Chciałam, żeby miała rację – potrzebowałam tego. 

Nieubłaganie zbliżała się dwudziesta. Ściskałam w dłoniach poskładaną kartkę., a serce biło mi niespokojnie w piersi. Kostek wciąż nie przychodził. Zaczęłam się martwić. Bałam się, że mnie przekreślił. 

Czas mijał, a jego ciągle nie było. 

Już chciałam odejść, gdy nagle usłyszałam znajomy głos:

– Podobno chciałaś się spotkać, więc jestem.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3574 słów i 20209 znaków.

2 komentarze

 
  • Iga21

    Tego się spodziewałam. Wpadła rzekoma przyjaciółeczka. Namieszała i wszystko popsuła.  
    Ale mam nadzieję, że uda im się, to naprawić.  
    Jemu zależy także. Udowodnił, to na samym końcu gdy przyszedł na plażę.
    Już druga osoba Leiti mówi, że Olga jest dla niej toksyczna. Może jednak posłucha ich.
    Musi jednak nabrać odwagi i wewnętrznej siły, aby przeprowadzić z Olgą poważną rozmowę. Może odrobinę alkoholu wspomoże ją ale musi znaleźć siłę.  
    Czyli musimy dać jej odrobinę czasu aby sama sobię wszystko przemyślała.
    Sama rozmowa z Kostkiem może i nie być delikatna, ale mam nadzieję, że będzie pomyślna i, że będą razem 😃
    Wesołych świąt 😘

    12 kwi 2020

  • elorence

    @Iga21 a Ty dalej o tej poważnej rozmowie 😄 Kolejny rozdział już jest i zawarłam w nim kilka słów wyjaśnień 😊  
    Wesołych Świąt ❤

    13 kwi 2020

  • agnes1709

    To już Olgi nie będzie? Bo ja nadal liczę, że usłyszy co nieco:D

    12 kwi 2020

  • Iga21

    @agnes1709 też na to liczę. I mam nadzieję, że to co usłyszy będzie prosto od Leiti 😃

    12 kwi 2020

  • elorence

    @agnes1709 tylko Olga i Olga 😂 Chcecie osobną historię? 😂

    13 kwi 2020

  • agnes1709

    @elorence Pytanie :rolleyes:  :D

    13 kwi 2020

  • Iga21

    @elorence bardzo chcemy. Dawaj i to jak najszybciej. Ta postać irytuje ale jeszcze bardziej ciekawi i to bardzo. Od początku. I to z szczegółami chce poznać jej historię 😃

    13 kwi 2020