Perseida - Rozdział 21

Owszem, byłam zaskoczona, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Usiadłam na wolnym leżaku i posłałam Oldze wymuszony uśmiech. Zerknęłam kątem oka na Paulinę. Na twarzy miała wymalowane poczucie winy. Na żadnym spotkaniu nie wspominała o pogodzeniu się z Olgą, więc dlaczego siedziałyśmy znów razem na plaży – jak kiedyś?

– Nie masz mi nic do opowiedzenia? – Nie poczekała na odpowiedź, tylko dodała: – Ale dobra, może zanim zaczniemy… przyniosę ci wino. – Olga uśmiechnęła się sztucznie. – Alkohol dobrze ci zrobi. 

Podeszła do baru, a mi zrobiło się słabo. Popatrzyłam na Paulę.

– Co tu jest grane? – zapytałam. 

– Przyszła do mnie skruszona i prosiła o rozmowę. Wyglądała… jakby żałowała. Bardzo jej zależało na spotkaniu z tobą. Bała się, że ją odrzucisz, dlatego postanowiłyśmy użyć małego podstępu. 

– Mówiłaś jej o Kostku?

– Oczywiście, że nie – odpowiedziała szybko. – Ani o Dawidzie. 

Odetchnęłam z ulgą. 

– Jesteście już parą? – Oczy Pauli nagle rozbłysły. – Dawno się nie widziałyśmy, a z pewnością przez ten czas spotykałaś się z Kostkiem. 

Zarumieniona, odgarnęłam z twarzy włosy, którymi bawił się wiatr. 

– Nie wiem. 

– Nie wiesz? – Uniosła brwi. – Całujecie się?

Przygryzłam wargę, bo nie czułam się komfortowo. 

– Tak – wyszeptałam, ale od razu tego pożałowałam. 

– Z kim się całowałaś? – zapytała Olga, wciskając mi do ręki kieliszek wina. Opadła z gracją na leżak i wbiła we mnie wzrok. – No co? Przyjaciółce się nie zwierzysz? 

Spanikowana, z trudem łapałam oddech. 

– Letka, no! – mruknęła karcąco. – Przecież to chyba nic strasznego, prawda? 

– To tylko kolega. – Poprawiłam sukienkę, bo dłonie zaczęły mi się trząść, a nie chciałam, żeby ktokolwiek to zauważył. – Nic nas nie łączy. 

– Od kiedy całujesz się z kolegami? – zadrwiła Olga. – Ktoś tu próbuje mnie okłamać. 

Spojrzałam na Paulinę, ale ona wpatrywała się w swoje dłonie. Nie miałam żadnego wsparcia. Musiałam zmierzyć się z Olgą sama. 

– Nie jesteśmy parą, więc to tylko kolega.

– A będę go mogła poznać? 

Uniosłam wysoko brwi.

– Poznać? – pisnęłam. 

– Jestem twoją przyjaciółką. Chcę wiedzieć, czy ten koleś jest ciebie wart. To coś złego? – Uśmiechnęła się słodko. – Niech przyjedzie dziś po ciebie, to utniemy sobie krótką pogawędkę. 

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. 

– Nie jesteśmy umówieni. 

– Ale skoro się całujecie, to chyba mu zależy, prawda? A może się mylę?

Wątpliwości, cała fala wątpliwości, która wtargnęła do moje serca, była nie do zatrzymania. Próbowałam bronić się przed słowami Olgi, ale bezskutecznie. 

– W porządku – szepnęłam zrezygnowana. 

– To może napisz do niego? – zasugerowała, patrząc na mnie jak na idiotkę. 

Wyciągnęłam komórkę z torebki i napisałam. 

„Hej, będziesz mógł mnie odebrać wieczorem z plaży? Jestem tu z przyjaciółkami.”

Liczyłam, że nie będzie miał czasu, ale kiedy po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź, moja nadzieja została pogrzebana. 

„Jasne, tylko napisz o której.”

– I jak? – dopytywała się Olga. – Przyjedzie?

Pokiwałam głową, a moje serce dudniło w piersi jak szalone. 

– Przeraża cię nasze spotkanie? Nie chcesz, żeby mnie poznał? – Zmarszczyła brwi. – Twoją najlepszą przyjaciółkę? 

– To nie tak…

– A może chodzi o fakt, że wcale nie traktuje cię poważnie, co? Może jesteś tylko dziewczyną na chwilę? Może ma na oku kogoś innego?

Dlaczego to powiedziała? W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. 

– Czyli boisz się go stracić! – powiedziała z satysfakcją. – Tylko mi nie mów, że zdążyłaś się w nim zakochać!

Zacisnęłam usta, żeby nie wybuchnąć głośnym płaczem. 

– Oj, Letka… Kompletnie nie znasz się na facetach, ale od czego masz mnie? 

Jej słowa wcale nie podniosły mnie na duchu. Zerknęłam jeszcze raz na Paulinę. Patrzyła na mnie, a w jej oczach czaił się smutek. Olga całkowicie przejęła władzę. Może Paweł miał rację?

***

Czekałyśmy na parkingu. Wciąż się łudziłam, że Kostek odwoła to spotkanie. Tak bardzo chciałam, żeby dostał pilny telefon z pracy! Poznanie Olgi… Wykręcałam sobie palce, wpatrując się w ulicę. 

Kiedy zobaczyłam znajomy samochód, moje serce na chwilę przestało bić. Przełknęłam z trudem ślinę i patrzyłam, jak Kostek wysiada, zamyka drzwi i idzie w naszym kierunku. Wystarczyło, że na mnie spojrzał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który pragnęłam odwzajemnić. Ale nie zrobiłam tego, bo obok była Olga – stała, obserwowała i oceniała. 

– Cześć – mruknęła Olga, wychodząc mu naprzeciw. 

Kostek spojrzał na nią przelotnie i podszedł do mnie. Objął dłonią mój kark i ucałował czoło. 

– Cześć, kochanie – szepnął, uśmiechając się czule. Dopiero później przeniósł wzrok na dziewczyny. Najpierw przywitał się z Pauliną, potem z Olgą. Zanim się obejrzałam, złapał mnie za rękę i mocno ścisnął. – Wracamy?

Paula wpatrywała się w niego ogromnymi oczami, jakby nawet nie podejrzewała, że Kostek mógł być taki… przystojny. Olga zmrużyła oczy. Spojrzała na mnie z błyskiem w oku, a następnie utkwiła wzrok w Kostku. 

– Mam nadzieję, że o nią dbasz – powiedziała ze słodkim uśmiechem. 

Zamarłam. Kostek również. 

– Olga – mruknęła upominająco Paula. 

Ale ona udawała, że tego nie słyszała. Cały czas patrzyła na Kostka, który dzielnie znosił jej spojrzenie. 

– To jakiś rodzaj przesłuchania? – zapytał. – Leti jest ze mną bezpieczna.

– Bezpieczna tak długo dopóki będzie ci potrzebna? 

– Nie rozumiem. 

Mięśnie na rękach Kostka się napięły. Zaciskał zęby, chociaż widziałam, że próbował nad sobą panować. Odruchowo przysunęłam się do niego bliżej. Gdybym miała w sobie trochę więcej odwagi, to zaciągnęłabym go do samochodu. 

– Nie pasujesz do niej – stwierdziła Olga, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Nie wmówisz mi, że kierują tobą uczucia. Chcesz ją tylko wykorzystać, ale nie pozwolę ci na to. 

– Olga! – syknęła Paula.

– No co? – obruszyła się. – Nie mam racji? 

– Nie, nie masz – warknął Kostek, robiąc krok w jej stronę. – Nie obchodzi mnie twoje zdanie, bo nie masz zielonego pojęcia o tym, co czuję do Leti. 

– Jestem jej przyjaciółką, więc mam prawo wiedzieć – powiedziała ostro Olga.

– Nie mam żadnego cholernego obowiązku, żeby się przed tobą spowiadać. – Wycofał się i objął mnie ramieniem, przyciągając mocno do siebie. – Idziemy stąd, Leti.

– No tak, nabij jej naiwną główkę bzdurami, bajkami z piasku i kłamstwami – zadrwiła. – A potem wykorzystaj i porzuć! 

Zgromił ją wzrokiem, a potem odwrócił nas i przycisnął usta do mojej skroni. Chyba próbował dodać mi otuchy, ale słowa Olgi cały czas dźwięczały mi w uszach. Nawet jak wsiedliśmy do jego samochodu, to wciąż czułam oddech przyjaciółki na karku. Zerknęłam niepewnie w boczne lusterko – cały czas stały w tym samym miejscu. Paula wyglądała jak kupka nieszczęścia, ale przecież dobrowolnie wzięła udział w planie Olgi. Chyba nikt jej do tego nie zmusił?

Milczeliśmy przez całą drogę powrotną. Kostek zerkał na mnie i miał zmartwiony wyraz twarzy, ale byłam zbyt zajęta analizowaniem słów Olgi, aby skupić na nim swoją uwagę. Cały czas powtarzałam sobie, że nie miała racji, ale przyniosło to odwrotny skutek. Nie miałam cech, które mogłyby być pociągające. Nawet jeśli pocałunki Kostka odbierały mi oddech, to dalej nie miałam pewności… Nie chciałam tego wszystkiego tak roztrząsać, ale w mojej głowie zapanował chaos. 

– Leti?

Obróciłam głowę i spojrzałam na Kostka. 

– Dojechaliśmy. 

Rozejrzałam się niepewnie i zarumieniłam. 

– Całkowicie oddaliłaś się ode mnie myślami – powiedział urażony. – To ma związek ze słowami tej twojej… przyjaciółki? – zapytał.

– Przepraszam za nią – wyszeptałam z mocno bijącym sercem. – Nie wiem, co…

– Naprawdę nie obchodzi mnie jej zdanie – przypomniał. – Wiem, co do ciebie czuję i nie muszę ogłaszać tego całemu światu. – Ujął moją twarz w dłonie i obrzucił czułym spojrzeniem. – Jesteś dla mnie najważniejsza. 

Zahaczył kciukami o moją dolną wargę, a po chwili już się całowaliśmy. Pocałunki były delikatne i czułe. Moje serce tłukło się niespokojnie w piersi, ale uciszyłam je słowami Kostka. Powtarzałam sobie w kółko, że jestem dla niego najważniejsza. 

Jego dłoń znowu zahaczyła o talię, a potem przesunęła się w stronę piersi. Rozłączyłam nasze usta i złapałam Kostka za nadgarstek. Spojrzeliśmy sobie w oczy. 

– Dlaczego nie mogę…

– Kostek – szepnęłam zawstydzona. 

Objął dłonią mój kark i znów pocałował. Położył dłoń na moim udzie i ścisnął je mocno. Zadrżałam. Całowaliśmy się długo. Na policzkach miałam rumieńce, a serce dudniło jak szalone. Zatraciłam się w nim i nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym Kostek podwinął sukienkę i dotknął nagiej skóry na udach. Jęknęłam prosto w jego usta, ale się nie odsunęłam. Niepewnie splotłam dłonie na jego karku i przyciągnęłam go mocniej do siebie. Dłoń przesunęła się na wewnętrzną stronę uda. Nagle Kostek oderwał się ode mnie i odetchnął głęboko. 

Moje spojrzenie było zamglone. Chciałam dalej się z nim całować, czuć jego dotyk, zatracić…

– Przy tobie nie potrafię… – Westchnął głośno i przetarł dłonią twarz. – Popraw sukienkę. 

Spojrzałam w dół. Moje uda było odsłonięte, a żar między nimi tylko się potęgował. Kostek zmierzył mnie spojrzeniem i jęknął. 

– Leti – szepnął, a później znowu pocałował. 

Tym razem próbował się kontrolować. Ręce trzymał przy sobie, a jego pocałunki były tak delikatne, że moje serce zaczęło bić coraz wolniej. 

– Muszę jechać – powiedział niechętnie, odrywając się od moich ust. 

Pogłaskałam go dłonią po policzku. Kiedy próbowałam ją cofnąć, złapał mnie za nadgarstek i ucałował palce. 

– Dobranoc, kochanie.

Moje serce zadrżało.

– Dobranoc – wydusiłam z siebie cała czerwona i wysiadłam. 

Moją skórę otulił chłodny wiatr. W tym samym momencie przypomniałam sobie o słowach Olgi. Zerknęłam przez ramię na Kostka, który nie spuszczał ze mnie wzroku. Trzymał dłoń na kierownicy, jakby chciał ruszać, ale jego spojrzenie wciąż było rozpalone i mówiło, że chciał przy mnie zostać. Też tego pragnęłam, nawet jeśli Olga miała rację.

***

Tęskniłam za chłopakami i ich żartami. Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, co powiedziała Olga. Minęły trzy dni, a moje serce drżało z niepokoju. Kostek był zajęty pracą. Wcześniej z pewnością bym mu uwierzyła, ale po… Przymknęłam powieki i wzięłam kilka głębszych oddechów. Musiałam się uspokoić. Kostek obiecał, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Nie bez powodu mu zaufałam. Dał mi ku temu powód, nawet nie jeden. Co z tego, że istniała Zuza? Rozumiałam, dlaczego nic o niej nie napomknął. Bał się mojej reakcji. I Paweł… on też uważał, że Kostek nie zrobi mi krzywdy. 

Chwytałam się kurczowo tych słów, próbując zniszczyć nimi czarne myśli. 

Zyzio_Zyzio: pijemy jutro?
jaceQ90: znowu?
Koksik_xxx: przyjedźcie do mnie
Rudy123: po moim trupie
jaceQ90: i moim
Zyzio_Dyzio: to niby u kogo?
jaceQ90: u Kostka
Rudy123: dlaczego u niego?
jaceQ90: a dlaczego nie?
jaceQ90: Leti, będziesz, prawda?

Zaniemówiłam. Nie chciałam podejmować tej decyzji bez… Zamrugałam. Od razu pomyślałam o Kostku, jakbyśmy byli parą, a przecież wcale… Rozmasowałam palcami skronie. Serce wygrywało z rozumem. 

invisible_: pewnie tak
jaceQ90: no to jedziemy do Kostka
Rudy123: a pytałeś go?
jaceQ90: skoro Leti będzie, to myślę, że pytania są zbędne
Zyzio_Dyzio: czy tylko ja nic nie rozumiem?
Koksik_xxx: o co chodzi?
jaceQ90: też bym chciał wiedzieć, ale nie najwyraźniej nie zasłużyliśmy sobie na prawdę
Rudy123: co ty chrzanisz?!
jaceQ90: wiem, że wiesz
Koksik_xxx: czuję się jak głupek
jaceQ90: może i jesteś głupi, ale tym razem to już nie do końca twoja wina
Rudy123: Jacek…
jaceQ90: no co?
jaceQ90: niby nie mam racji?
Zyzio_Dyzio: przestaniecie gadać zagadkami?
Zyzio_Dyzio: Leti, wiesz coś na ten temat?

Ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego Jacek to robił? No dobrze, rozumiałam jego punkt widzenia: czuł się oszukany. 

invisible_: może jednak porozmawiamy o tym z Kostkiem?
jaceQ90: myślę, że możesz nas wyręczyć, prawda?

Zacisnęłam mocno usta.

invisible_: nie wiem
Rudy123: Jacek, na drugi czat!
Rudy123: natychmiast!
Zyzio_Dyzio: kurde
Zyzio_Dyzio: a ja to co?
Koksik_xxx: a ja?
Zyzio_Dyzio: Leti, naprawdę nic nie wiesz?

Skuliłam się w sobie i długo zwlekałam z odpowiedzią. Nie chciałam ich okłamywać, ale w głowie wciąż miałam słowa Czarka i Adriana. Co mogłabym od nich usłyszeć, gdyby poznali prawdę? Śmialiby się ze mnie za moimi plecami? A może próbowaliby przemówić Kostkowi do rozsądku? Chyba najbardziej obawiałam się tej drugiej opcji. 

jaceQ90: dobra
jaceQ90: zaraz zadzwonię do Kostka i dam wam znać

Odetchnęłam z ulgą. Cokolwiek zrobił Dominik, byłam mu ogromnie wdzięczna. 

***

Siedziałam na fotelu z podkulonymi nogami i co chwilę poprawiałam sukienkę. Oczy Kostka ciągle były wlepione w rozcięcie, które próbowałam zakryć. Nie wiedziałam, dlaczego zdecydowałam się na tę sukienkę. Cichy głos w mojej głowie podpowiadał mi, że wina leżała po stronie Czarka i Adriana. Chyba chciałam im udowodnić… Głupio się z tym czułam, ale żadne inne wyjaśnienie nie pasowało. 

– Kostek grasz? – mruknął zniecierpliwiony Jacek. – Ja wiem, że ma tu cię co rozpraszać, ale skup się chociaż na chwilę. 

Dominik parsknął śmiechem, więc Kostek zmroził go spojrzeniem. Przeczesał dłonią włosy i opadł na oparcie kanapy. Nie minęła minuta, a jego oczy znowu skupiły się na moich nogach. 

– Leti, nie chcesz jakiegoś koca? – syknął Jacek. 

Zrobiłam się cała czerwona. 

– Koc? Latem? – mruknął Czarek, unosząc wysoko brwi. – Pogrzało cię, stary?

Adrian podrapał się po głowie. 

– Ja znowu nic nie rozumiem. 

Jacek uderzył się otwartą dłonią w czoło i burknął coś niezrozumiałego pod nosem. Rzucił mi poirytowane spojrzenie, a potem przeniósł wzrok na Kostka. 

– Zaraz się przesiądziesz. 

– To moje mieszkanie – powiedział Kostek, puszczając do mnie oko. – Będę robił, co mi się żywnie podoba. 

– Moglibyście się zamknąć, tak z łaski swojej, i zacząć grać? – rzucił wkurzony Dominik. – Tracimy czas – przypomniał.

– Idę po wódkę. – Adrian wstał. – Ktoś chce piwo?

– A ty u siebie jesteś? – zapytał Jacek. 

– Przynieś wszystkim – powiedział Kostek. 

– Leti też? 

Kostek zmroził Jacka wzrokiem. 

– Leti sam przyniosę. 

– I się zaczyna – mruknął Jacek, zamykając z hukiem laptopa. 

Przygryzłam mocno wargę, bo miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Kostek podszedł do mnie i wyciągnął rękę. 

– Chodź – powiedział miękko. 

– Potrzymaj za rączkę, bo nie trafi! – zawołał za nami Jacek. 

– Co cię ugryzło? – mruknął Czarek.

Nie usłyszałam odpowiedzi, bo byliśmy już w kuchni. Adrian zajmował się otwieraniem butelek piwa i kompletnie nie zwracał na nas uwagi. Stanęłam z boku, żeby im nie przeszkadzać. Kostek wyciągnął dla mnie słomkę i upił trochę piwa z butelki, aby zrobić miejsce dla soku. 

– Mam malinowy. 

Zarumieniona, odrzuciłam włosy na plecy. Adrian uśmiechnął się do nas szeroko, zabrał piwa i wrócił do pokoju. 

– Nic nie podejrzewa? – zapytałam.

– Adrian? – Kostek uniósł brew. – Do bystrych nie należy, więc możesz być spokojna. 

– A Jacek? 

– No cóż, ten za to potrafi dodać dwa do dwóch. Zresztą, wcale nie mam ochoty udawać, że mnie nie interesujesz. – Uśmiechnął się krzywo, podchodząc bliżej. Położył dłonie na blacie, blisko moich bioder, i nachylił się nad moją twarzą. – Jestem dzisiaj najgorszym graczem. 

Popatrzyłam na niego niewinnie. 

– Chyba nie jest tak źle. 

– Jest – mruknął. – Jacek nie da mi żyć, jeśli pobiję rekord zgonów. 

– A dlaczego miałbyś to zrobić?

Kostek przekrzywił głowę. Utkwił wzrok w moich ustach, a potem wsunął dłoń w miejscu rozcięcia i dotknął uda. 

– Dlatego – powiedział cicho, zmniejszając odległość między naszymi twarzami. 

Nie byliśmy sami w mieszkaniu, ale nie miałam nic przeciwko pocałunkom. Nie bez powodu włożyłam taką sukienkę. Pamiętałam, że Kostkowi bardzo się podobała, jednocześnie chciałam sobie udowodnić, że Olga nie miała wcale racji. Kostek z pewnością nie chciał innej. Nie potrafił oderwać ode mnie wzroku ani rąk – to musiało coś znaczyć. 

– Jezu – warknął Jacek. 

Oderwaliśmy się od siebie. Schowałam zaczerwienioną twarz w koszulce Kostka, który odruchowo wyciągnął dłoń spod mojej sukienki i przytrzymał rozcięcie, za co byłam mu wdzięczna. 

– Podać ci coś?

– Podać? Może zaczniesz trzymać ręce przy sobie, skoro oficjalnie nic między wami nie ma? – syknął Jacek. – Robisz z nas durniów, a my wcale nie jesteśmy ślepi. No dobra, może poza Czarkiem i Adrianem, ale nawet im należy się prawda. 

– Leti nie chciała wam powiedzieć – mruknął Kostek. – Chyba możesz uszanować jej decyzję? 

Zerknęłam na Jacka, który spojrzał na mnie zimno. 

– Chodzi o tamtą rozmowę na czacie, tak? – zapytał bez ogródek. 

Moja twarz zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. 

– Co… nie… – wyjąkałam. 

– O co chodzi? – zainteresował się Kostek. 

– To nic takiego – powiedziałam szybko. – Prawda, Jacek?

Popatrzyłam na niego błagalnie. Myślałam, że miną wieki zanim się odezwie, ale na szczęście szybko pospieszył z wyjaśnieniami. 

– Dobra, chyba mi się coś pomyliło. – Machnął ręką. – Idę stąd, a wy wróćcie do nas. – Obrzucił nas lodowatym spojrzeniem. – I błagam, oderwijcie się na chwilę od siebie!

Wyszedł, a Kostek od razu złapał mój podbródek i uniósł, żeby móc spojrzeć mi prosto w oczy. 

– O co mu chodziło?

– To nic takiego – powtórzyłam z mocno bijącym sercem. – Musiał coś źle zinterpretować. 

– Na pewno?

– Tak – jęknęłam. 

Cofnął dłoń. 

– W porządku. – Uśmiechnął się niewyraźne. – Zostaniesz dzisiaj na noc?

Mój żołądek związał się w supeł. 

– Na noc?

– Mogę zamówić ci taksówkę, ale…

– Zostanę. 

***

Weszliśmy do sypialni. Byłam po dwóch piwach, co wcale nie pomogło mi się nie stresować. Wątpiłam, żeby Kostek oczekiwał… Odwróciłam się w jego stronę i zamarłam. Ściągnął koszulkę i wlepił we mnie wzrok. Może nie powinniśmy pić. Siebie jeszcze rozumiałam, ale on? 

– Nie chcesz do spania założyć czegoś mojego? – zapytał lekko zachrypniętym głosem. Opuścił wzrok na rozcięcie na moim udzie i potarł dłonią kark. – Możesz znowu wybrać coś z ubrań mojej siostry, ale… Wolałbym, żebyś miała na sobie coś mojego. 

Rozchyliłam usta. 

– Nie wiem – szepnęłam niepewnie. Zerknęłam ze strachem na łóżko, a żołądek podszedł mi do gardła. – Zabrałabym coś z domu, gdybym wiedziała. 

– Nie chcesz mojej koszulki?

Przyjemne ciepło w podbrzuszu sprawiło, że musiałam przygryźć wargę. Kostek wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku. Jego szare oczy płonęły. Z pewnością byłoby mi łatwiej, gdybym nie była taka nieśmiała. Zresztą, czy miałam coś do stracenia? Wspomnień nikt nie mógł mi zabrać, pozostałyby moje, nawet jeśli Olga miała rację. 

Podeszłam niepewnie do Kostka i objęłam go rękami w pasie. Przytuliłam policzek do ciepłej klatki piersiowej, a moje serce zgubiło rytm. Przymknęłam powieki, myśląc tylko o tym, że… go kocham. 

Obiecałam sobie, że następnym razem pójdę do łóżka z facetem, którego będę kochać. 

Podniosłam głowę i spojrzałam w szare oczy. Kostek przyglądał się uważnie mojej twarzy – chyba próbował przewidzieć mój kolejny ruch, co mu się nie udało. Pocałowałam go, a on, całkowicie zaskoczony, dopiero po chwili objął mnie w talii i przycisnął do siebie. 

Straciłam kontrolę. Dotknęłam dłońmi jego brzucha, a potem wyznaczyłam palcami drogę do szyi, na której splotłam ręce. Pocałunki Kostka były wyważone. Próbowałam to zmienić, ale bezskutecznie. W pewnej chwili położył mi dłonie na ramionach i odsunął. Zaskoczona, a jednocześnie zraniona, zamrugałam. 

– Nie możemy. 

W mojej głowie zabrzmiało jak: „nie chcę”. Nie panowałam nad łzami, które automatycznie pojawiły się w moich oczach. Byłam zła na siebie, ale nie przewidziałam, że… Kostek objął moją twarz dłońmi, próbując spojrzeć mi w oczy. Chciałam mu się wyrwać, ale mi nie pozwolił. Przycisnął swoje czoło do mojego i ciężko westchnął. 

– Leti…

Nie dokończył, tylko mnie pocałował. W mojej głowie od razu pojawiły się myśli, że kierowała nim litość. Odsunęłam je od siebie i stanęłam na palcach, żeby pogłębić nasze pocałunki. Wszystko inne przestało mieć znaczenie. Pragnęłam go. Może to miała być jedna noc, może miało być ich tysiące. I tak nie miałam na to żadnego wpływu. Albo mnie kochał, albo nie. Przecież nikogo nie można zmusić do miłości. Chociaż moje serce szeptało, że Kostkiem kierowało coś więcej niż tylko pożądanie, to i tak postanowiłam go nie słuchać. 

Ta noc miała być po prostu inna. 

Dłonie Kostka zjechały na moją talię, a później znowu przesunęły się w górę. Znowu się spięłam, ale tym razem Kostek zignorował sygnały moje ciała. Pocałował mnie w policzek, potem w szyję i rozpiął zamek sukienki. Jęknęłam cicho. Materiał opadł na podłogę z lekką pomocą męskiej dłoni. Po chwili leżałam już na łóżku, a Kostek wisiał nade mną. Ciężko oddychał. Z jego ciała biło tak przyjemne ciepło, że miałam ochotę wtulić się w niego. 

– Pozwól mi – poprosił. 

Nie rozumiałam o co mu chodziło, ale gdy położył dłonie na miseczkach stanika, od razu złapałam go za nadgarstki. 

– Leti – jęknął, wtulając twarz w zagłębienie mojej szyi. – Pragnę cię całej. Pozwól mi…

Jego głos brzmiał tak seksownie, że przymknęłam powieki i z lekkim wahaniem cofnęłam dłonie. Znowu zaczęliśmy się całować. Kostek w międzyczasie rozpiął stanik i objął dłońmi piersi. Jęknęłam prosto w jego usta. Starałam się ze wszystkich sił nie dopuścić do siebie myśli, że może być niezadowolony z ich rozmiaru. To był jedyny powód, dla którego nie pozwalałam mu ich dotknąć. 

Kostek oderwał się od moich ust, ucałował policzek, potem szyję, aż poczułam ciepły oddech na lewej piersi. Poruszyłam się niespokojnie i od razu zamarłam, gdy ciepłe wargi objęły sutek. Pozwoliłam mu na to. Jęknęłam głośniej, gdy to samo zrobił z drugą piersią. 

Czekanie stało się torturą. Pragnęłam mieć go bliżej, dlatego rozchyliłam uda. Kostek odnalazł moje usta i naparł na moje ciało. Trwaliśmy tak stanowczo za długo. Pocałunki odbierały mi oddech, a ciało Kostka zaczęło ciążyć. 

Zaczęłam powoli tracić kontakt z rzeczywistością. Było mi dobrze. Ciepłe ramiona zapewniały bezpieczeństwo, a gorące usta potwierdzały słowa Kostka. Pragnął mnie. Czułam to. Moje serce wyrywało się do niego. Nawet nie miałam ochoty go powstrzymywać. Gdy otworzyłam oczy, od razu zatonęłam w szarości.

Zostałam sama, ale tylko na chwilę. Kostek wyglądał na przejętego. Naparł mocniej na moje ciało, wypełnił mnie i zamknął usta czułym pocałunkiem. Gdyby tego nie zrobił, z pewnością powiedziałabym mu to, co leżało mi na sercu. Oderwał się od moich ust i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. Przytuliłam się do niego. Z trudem łapałam powietrze. Gorący oddech na skórze niczego nie ułatwiał. Nie potrafiłam myśleć, więc skupiłam się tylko na dotyku. 

Po chwili całkowicie się zatraciłam. 

***

Kostek odgarnął mi mokre kosmyki włosów z twarzy i wtulił się w moje plecy, obejmując ramieniem klatkę piersiową. Miałam na sobie jego koszulkę, co skomentował szerokim uśmiechem. Pocałował mnie czule w szyję i przejechał ustami wyżej. 

– Kostek – szepnęłam drżącym głosem. 

– Zimno ci? – Przytulił mnie mocniej. – Zaraz cię rozgrzeję. 

Zabrzmiało dwuznacznie, ale ufałam Kostkowi. Kochałam go. Wiedziałam, że się o mnie troszczył. 

– Dobranoc, kochanie. 

Objęłam dłońmi jego przedramię i zamknęłam oczy. 

– Dobranoc.

____________________________________________

Kochani ❤
Na mojej stronie autorskiej czeka na Was ankieta. Dajcie znać, co chcielibyście zobaczyć na moim profilu 😊
LINK: https://www.facebook.com/Elorencepisze/

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 4395 słów i 25325 znaków, zaktualizowała 1 kwi 2020.

2 komentarze

 
  • Iga21

    Przepiękne 😘
    Miłość tak jak napisał już Aleks rozwija się  
    Mam nadzieję, że przetrwa.
    Olga. Hmm bardzo dzwine zachowanie.
    Obcje są dwie.
    Albo chce chronić na swój sposób Leiti, albo jest zwyczajnie zazdrosna.
    Kurcze mam przeczucie, że to drugie.
    I może będzie chciała popsuć wszystko.
    Chłopaki jednak powinni już wiedzieć.
    Wszyscy czuliby się lepiej.
    Czekam kochana na następny rozdział.
    Czy będzie on jeszcze w tym tygodniu?

    1 kwi 2020

  • elorence

    @Iga21, co do Olgi... może rozdział 22 Cię trochę naprowadzi 😊 Jasne, wszyscy powinni wiedzieć, ale Leti jest zbyt nieśmiała, a Kostek nie zrobi nic wbrew jej woli.
    Rozdział pojawi się dopiero w niedzielę 😘

    1 kwi 2020

  • Iga21

    @elorence ale tą niedzielę? 😃
    W końcu się ośmieli, bo będzie się w towarzystwie ich 😃
    A lubi ich więc będą się spotykać ogólnie na posiadówkę przy grze i alku 😃

    1 kwi 2020

  • elorence

    @Iga21 sama uwielbiam chłopaków ❤ Mam masę dobrych wspomnień z takich posiadówek i wspólnego grania.

    1 kwi 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte bo się stobą zgadzam.
    I nie ma za co 😃

    2 kwi 2020

  • agnes1709

    Bosko  :dancing: Czy rodzice nie powinni zaprowadzić tej swołocz do psychologa, tudzież innego psychiatry? Jest zazdrosna? Torba durna :weapon:

    1 kwi 2020

  • elorence

    @agnes1709 Olga jest po prostu nienormalna i... dorosła, więc rodzice sobie mogą pogrozić paluszkiem😊

    1 kwi 2020