Kostek tulił mnie bardzo długo, aż wreszcie powoli odsunął, złapał za ramiona i spojrzał w zapłakane oczy.
– Powiesz mi, co się stało?
Staliśmy ciągle w tym samym miejscu. Bałam się, że zostaliśmy zauważeni przez moje przyjaciółki. Nie byłam pewna, co bym zrobiła, gdyby podeszła do nas Olga. Zapłakałam głośniej.
– Leti – warknął Kostek, zaciskając zęby.
– Mógłbyś… – Wzięłam głęboki oddech. – Mógłbyś mnie odwieźć…
– Do domu?
Pomyślałam o mamie. Z pewnością zaczęłaby zadawać pytania, na które nie byłabym w stanie odpowiedzieć. Nie mogłam wrócić do domu, dlatego pokręciłam energicznie głową.
Kostek westchnął ciężko, a potem otaksował mnie spojrzeniem. Skrzywił się, więc odruchowo objęłam się mocno ramionami. Przecież wiedziałam, że mu się nie podobałam. Nie musiał tego aż tak pokazywać.
– Mogę cię przenocować – mruknął, zawieszając wzrok na moich nogach. Nagle westchnął ciężko i przejechał dłonią po swoich włosach. – Jeśli chcesz – dodał miękko, spoglądając mi prosto w oczy.
Nie chciałam litości, ale czy miałam inne wyjście? Pokiwałam głową, wbijając wzrok w swoje trampki. Kostek złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę samochodu. Serce zadrgało boleśnie, bo przecież tu chodziło tylko o współczucie. Musiałam wyglądać jak kupka nieszczęścia. Wsiadłam do środka, chociaż miałam mieszane uczucia, tym bardziej, gdy Kostek zajął miejsce kierowcy i znowu spojrzał na moje nogi. Również na nie popatrzyłam i jęknęłam cicho, bo sukienka podjechała za wysoko. Poprawiłam ją szybko, ale po zapięciu pasów sytuacja się powtórzyła. Zerknęłam kątem oka na Kostka, ale wpatrywał się w przednią szybę. Czemu niby miałby patrzeć? Wcześniej pewnie spojrzał kontrolnie w celu upewnienia się, że zapięłam pasy.
W głowie zaczynało mi powoli szumieć. Chyba wypiłam trochę za dużo tego wina. Cieszyłam się, że był przy mnie Kostek. Z jego strony nie mogłam liczyć na żadne nieodpowiednie zachowanie. Cokolwiek mówił… Miał swoją blondyneczkę. Sukienka wybrana przez Olgę tylko jeszcze bardziej uwydatniła to, czego nie miałam. Z oczu pociekła nowa porcja łez.
– Powiesz mi wreszcie, co się stało? – zapytał Kostek, ale nawet na mnie nie spojrzał.
– Nie… wiem – szepnęłam.
– Nie odpuszczę. Muszę mieć pewność, że nic ci się nie stało, rozumiesz?
Na krótką chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały. Kostek wyglądał na zdeterminowanego.
– Dlaczego? – zapytałam, ścierając dłońmi łzy z policzków. – To nic takiego.
– Z pewnością – zakpił. – Nie jestem idiotą, Leti – powiedział twardo. – Musisz mi obiecać, że…
– Spałam z nim – wypaliłam i od razu tego pożałowałam, widząc szok na twarzy Kostka. – A po wszystkim… – Przełknęłam z trudem ślinę. – Podał mi fałszywe imię i próbował przekonać, że to wcale nie była jego impreza.
– Dlaczego to zrobiłaś?
W jego głosie słyszałam niedowierzanie. No tak, kto chciałby się przespać z kimś takim jak ja? Wykręciłam sobie dłonie, próbując skupić na nich wzrok, żeby tylko nie spojrzeć na Kostka. Jeśli kiedykolwiek pomyślałam, że coś między nami mogłoby być… Byłam głupia.
– Wydawało mi się, że… – Zacisnęłam dłonie na brzegu sukienki. – Myślałam, że… mu się spodobam. Wypiłam zbyt dużo i… – Przymknęłam powieki, żeby pohamować kolejne łzy, które pchały się do oczu. – Nie wiem… Nie wiem, co ja sobie wtedy myślałam.
– Podobał ci się?
Spuściłam nisko głowę, czując wstyd. Aron nie był brzydki, ale… potrzebowałam czegoś więcej.
– Jako jedyny zwrócił na mnie uwagę – wymamrotałam żałośnie.
Zapadła cisza. Skuliłam się na fotelu, żałując, że nie ugryzłam się w porę w język. Nawet nie chciałam myśleć, co pomyślał o mnie Kostek… Desperatka, która rzuciła się na pierwszego lepszego kolesia, tylko po to, żeby poczuć się przez chwilę chciana.
***
Mieszkanie Kostka było małe i tonęło w szarości. Niewielka kuchnia połączona z czymś, co można było nazwać namiastką salonu, malutka łazienka i sypialnia, która przyprawiała mnie o palpitacje serce. Zerknęłam w stronę dwóch foteli, zastanawiając się, jak powinnam na nich spać, żeby nie nawabić się bólu kręgosłupa.
– Będziesz spała w moim łóżku – powiedział Kostek, ściągając buty.
Zaniemówiłam. Z trudem pozbyłam się butów, bo obcisła sukienka uniemożliwiała wiele ruchów, a nie chciałam się wypinać. Może nie podobałam się Kostkowi, ale nie chciałam, aby pomyślał, że to on wpadł mi w oko – nawet jeśli to była prawda.
Podeszłam niepewnie do fotela.
– Mogę tutaj spać – mruknęłam, od razu przygryzając wargę.
– Nie pozwolę na to.
– Ale…
Nie skończyłam, bo Kostek niespodziewanie usiadł na fotelu, a później złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Usiadłam mu na kolanach, a moje policzki pokryła purpura. Dlaczego to zrobił?
– Jak to było? – zapytał, kładąc dłoń na moim udzie.
– Słucham? – wydukałam.
– Dlaczego zgodziłaś się pójść z nim do łóżka?
Nie spuszczał oczu z mojej twarzy. Drżącymi dłońmi założyłam włosy za ucho, całkowicie zapominając o dekolcie, który wcześniej tak bardzo chciałam ukryć.
– Już ci mówiłam – jęknęłam.
– Podobało ci się? – drążył.
Moja twarz płonęła.
– Kostek – szepnęłam.
– Pytam, bo dzisiaj nie wyglądałaś na zadowoloną z jego towarzystwa – wyjaśnił, wolną dłonią dotykając moich pleców. – Co się wydarzyło tamtej nocy?
– Nikomu o tym nie mówiłam.
– Najwyższa pora, żeby powiedzieć, nie sądzisz? – Uniósł wysoko brew. – Przecież nie będę cię oceniał. Jesteś dorosła.
Jakoś nie poczułam się lepiej.
– Chyba byłam beznadziejna – szepnęłam cicho.
– W czym?
Westchnęłam, odwracając wzrok.
– Ani razu mnie nie przytulił, a po wszystkim… – Nabrałam ostrożnie powietrza do płuc, bo znów zebrało mi się na płacz. – Po prostu ubrał się i wrócił na imprezę. Mi kazał zrobić to samo.
– Czyli cię wykorzystał? – zasugerował Kostek i delikatnie pogładził mnie po udzie, chyba próbując dodać otuchy.
– Nie można mówić o wykorzystaniu, jeśli dobrowolnie weszłam z nim do pokoju i nie odmówiłam. – Zacisnęłam usta na krótką chwilę. – Mogłam się wycofać, ale tego nie zrobiłam.
– Ale dlaczego?
Tym razem nie było mi do śmiechu. Niepewnie podniosłam na niego wzrok, czując okropny ból w sercu.
– Możemy… pomówić o czymś innym? – poprosiłam.
– Jasne – odpowiedział Kostek, unosząc kącik ust. Objął mnie mocno ramieniem i przyciągnął do siebie. Zaskoczona, opadłam na jego klatkę piersiową z cichym jękiem. Dłoń na moim udzie przesunęła się wyżej, ale jakoś nieszczególnie zwróciłam na to uwagę. – O czym chcesz porozmawiać?
Wyrzuciłam z głowy głupie myśli. To nic nie znaczyło. Mógł mnie tulić, troszczyć się i wspierać, ale dalej… Przymknęłam powieki. Ten jeden raz potrzebowałam myśleć, że jednak jest inaczej. Objęłam Kostka w pasie i wtuliłam się w niego. Moje serce biło w piersi jak szalone. Wiedziałam, że będę miała wyrzuty sumienia, ale czy to było aż takie istotne?
– Może powiesz mi coś o sobie? – zapytałam, wciąż nie unosząc powiek.
– O mnie?
– Tak.
Zaśmiał się cicho.
– Uważasz, że to będzie ciekawe?
Dobrze, że nie widział mojej twarzy, bo znów była cała czerwona.
– Twój ulubiony kolor to szary?
– Tak łatwo to zauważyć? – spytał rozbawiony.
– Może lubisz wszystko dopasowywać do koloru oczu?
– To bezpieczny kolor. Łatwo wtapia się w tłum i do wszystkiego pasuje. – Odsunął mnie delikatnie na bok i zajrzał w oczy. – Lubisz szary?
– Moje rysunki są szare – powiedziałam wymijająco, z trudem znosząc jego spojrzenie. – Chociaż mam naprawdę dużo kredek, to jednak ołówki wygrywają.
– Widzisz świat bez barw?
– Mówią, że emocje mają barwy.
Kostek zmarszczył brwi.
– Czyli odczuwasz tylko smutek?
Żałowałam swoich słów. Po co zdobywałam się na szczerość?
– Nie, to nie tak – szepnęłam, próbując się odsunąć, ale Kostek wzmocnił uścisk. – To tylko rysunki.
– Rysunki, których nie chcesz nikomu pokazać – przypomniał. – Co na nich jest?
Przygryzłam wargę.
– Tego też mi nie powiesz? – mruknął niezadowolony, a potem niespodziewanie ściągnął dłoń z mojego uda i dotknął twarzy. – Twoje oczy też są szare i… pełne smutku.
Zamrugałam.
– Nieprawda – zaprotestowałam cicho.
– Wiem, co widzę. – Położył z powrotem dłoń na moim udzie, jeszcze wyżej niż wcześniej. – I nie pozwalasz, żeby zajrzało do nich słońce.
– Słońce?
Kostek uśmiechnął się krzywo.
– Jesteś głodna?
Dopiero, gdy o to zapytał, zdałam sobie sprawę, że niewiele zjadłam.
– Nie musisz nic dla mnie gotować – odpowiedziałam szybko.
– Nie zamierzam, zamówimy coś.
Pokiwałam głową.
– Jest ci wygodnie w tej sukience? – Dotknął materiału i uśmiechnął się dziwnie. – Jakoś tak nieszczególnie do ciebie pasuje.
Zabolało, więc spuściłam szybko wzrok, żeby Kostek nie mógł zobaczyć łez, które zakręciły się w kącikach moich oczu.
– Wolę cię w długich.
Zacisnęłam mocno powieki. Zrozumiałam, o co mu chodziło. W długich sukienkach nie było widać mojego ciała. Mały biust i chude, patykowate nogi nie rzucały się w oczy, więc patrzenie na mnie było znośne.
– Ania zostawiła u mnie parę rzeczy, więc może coś sobie pożyczysz? – zapytał, odrywając ode mnie ręce.
Znowu pokiwałam głową i wstałam, od razu odwracając się do niego plecami.
– Leti?
Nie mogłam się odezwać, bo jeśli otworzyłabym usta, usłyszałby płacz. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, złapał mnie za rękę i obrócił.
– Co… – Zamilkł, przyglądając się uważnie mojej twarzy. – Płaczesz? – Objął mnie ramieniem i przytulił. – Nie miałem tego na myśli.
Litość. Jego słowa miały właśnie taki wydźwięk. Wtuliłam się w niego, doskonale wiedząc, że jedyne, co ten chłopak może mi dać, to złamane serce.
***
Stałam w jego sypialni i patrzyłam w lustro. Spośród niewielu ciuchów Ani, wybrałam ciemne legginsy i rozciągniętą koszulkę, która sięgała mi prawie do kolan. Zauważyłam, że Kostek stanął w drzwiach, więc odwróciłam się w jego stronę.
– To koszulka, za którą moja siostra mnie nienawidzi – mruknął rozbawiony. – Kazała mi ją wyprać i, no cóż, ustawiłem chyba za wysoką temperaturę. Powiększyła się o jakieś cztery rozmiary.
Dotknęłam obszernego materiału, a na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
– To dobrze, bo inne ciuchy są zbyt… dopasowane – powiedziałam, automatycznie poważniejąc.
– Też wyglądałabyś w nich dobrze.
Wiedziałam, że nawiązywał do wcześniejszej rozmowy. Znowu z litości, żebym tylko znów nie zaczęła płakać. Pokiwałam głową i objęłam się mocno ramionami.
– Myślisz, że jeszcze jakaś knajpa jest otwarta? – zapytałam, zmieniając temat.
– Jeśli wystarczą ci frytki i jakiś burger, to… tak, jest ich nawet kilka. – Posłał mi ciepły uśmiech. – Mały, średni czy duży zestaw?
– Mały wystarczy.
– To zamówię duży – mruknął, puszczając do mnie oko.
***
Staliśmy przy łóżku. Kostek nie spuszczał ze mnie wzroku. Cieszyłam się, że miał na sobie spodenki i koszulkę.
– Najedzona?
Było mi głupio, bo zjadłam cały duży zestaw. Kostek zjadł takie dwa, ale i tak nie czułam się z tym lepiej.
– Dziękuję – rzuciłam bardzo cicho.
– W ramach rewanżu, możesz mi coś kiedyś ugotować.
Uśmiechnęłam się gorzko, bo czy naprawdę musiał udawać, że będzie kolejny raz?
– Dalej uważam, że mogę spać na fotelu – powiedziałam, specjalnie zmieniając temat.
– Nie pozwolę ci na to – mruknął Kostek.
– Nie wyrzucę cię z twojego łóżka.
– To w takim razie… – Podrapał się po głowie. – Możemy spać razem.
Poczułam gulę w gardle.
– Razem? – szepnęłam, niedowierzając.
– Mam duże łóżko, a ty jesteś bardzo szczupła. – Zauważyłam błysk w jego oczach. – Zmieścimy się. Jeszcze zostanie sporo wolnego miejsca.
Pokiwałam niepewnie głową, a moje serce zerwało się do biegu. Kostek położył się jako pierwszy, cały czas patrząc na mnie. Powoli wsunęłam się pod kołdrę, wybierając skraj łóżka. Wtuliłam policzek w poduszkę i zdałam sobie sprawę, że wszystko pachnie nim.
– Boisz się mnie? – zapytał, obracając się na bok. – Czy może chcesz się przytulić?
– Tu mi dobrze – szepnęłam wystraszona, przykrywając się po samą brodę.
– Jak uważasz. – Odwrócił się na plecy i zamknął oczy. – Dobranoc.
Powoli wypuściłam powietrze z płuc.
– Dobranoc – wymamrotałam.
***
Obudziłam się rano w dziwnej pozycji. Na szyi czułam ciepły oddech, a silne ramię obejmowało moją klatkę piersiową. Wstrzymałam oddech, zdając sobie sprawę, że znajdowałam się po stronie Kostka. Sama się do niego przytuliłam? A może to on… Nie, z pewnością tego nie zrobił. To musiała być moja wina.
Bardzo ostrożnie złapałam Kostka za rękę i uwolniłam się z mocnego uścisku, a potem bardzo cicho wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki, gdzie usiadłam na zimnych kafelkach i wzięłam głęboki oddech.
– Uspokój się – szepnęłam do swojego serca, które biło jak szalone.
Ale nie posłuchało. Rozum też słuchać nie chciał.
***
W samochodzie panowała dziwna cisza. Modliłam się, żeby Kostek nic nie pamiętał z nocy. Nie chciałam wpędzić go w niepotrzebne poczucie winy. Czułam się samotna i wykorzystałam jego obecność. Nie powinien czuć się z tego powodu winny, a już na pewno nie powinien myśleć, że mi na nim zaczęło zależeć.
Nagle rozdzwoniła się moja komórka. To była Paulina.
– Kto to? Rodzice? – zapytał przejęty Kostek.
– Nie.
– A oni w ogóle wiedzieli, gdzie byłaś?
Zagryzłam wargę.
– Miałam nocować u przyjaciółki – odpowiedziałam cicho. – To ona dzwoni.
– Nie odbierzesz?
Kostek chyba był zaskoczony. Nie powinno się ignorować telefonów przyjaciół.
– Nie jestem gotowa.
– Dlaczego?
Westchnęłam cicho, przenosząc wzrok na Kostka. Nie odrywał oczu od jezdni.
– Pokłóciłyśmy się na tej imprezie – wyjaśniłam niechętnie.
– O co poszło?
Dlaczego tak dopytywał?
– O Dawida – powiedziałam, zanim zdążyłam pomyśleć.
Przez twarz Kostka przemknął cień.
– Dawida? – zapytał dziwnym tonem.
Przełknęłam z trudem ślinę. Powiedziałam mu o Aronie, a nie potrafiłam powiedzieć o Dawidzie? Kogo ja chciałam oszukiwać? Pragnęłam, żeby… Żal mi było samej siebie. Nic nie znaczyłam dla Kostka. Kierowała nim jedynie litość.
– Na imprezie byłam z Pauliną i Olgą. To Olga zaczęła… – Zamilkłam, kątem oka uważnie obserwując twarz Kostka. – Niechcąco wspomniałam o Dawidzie, moim sąsiedzie, który… mi się podoba. Stwierdziła, że nie mam u niego żadnych szans i skoro do tej pory nie spróbował, to pewnie już nigdy tego nie zrobi.
Zapadła cisza. Kostek oparł łokieć o szybę i przycisnął pięść do ust. W żaden sposób nie skomentował tego, co powiedziałam. Chwilę później zatrzymał się przed moim blokiem, ale nie zgasił silnika.
– Jesteśmy – powiedział bezbarwnym tonem.
Zaskoczona, zmarszczyłam brwi i sięgnęłam dłonią po klamkę. Kostek nie wyglądał, jakby chciał się żegnać. Ciągle wpatrywał się w przednią szybę, a jego twarz przypominała maskę.
– Dziękuję – szepnęłam.
– Nie ma sprawy.
Zawahałam się, bo zrobiło się naprawdę dziwnie.
– Pójdę już. Cześć.
– Jasne. W porządku. Cześć.
Wysiadłam i odruchowo spojrzałam przez szybę, ale Kostek nie ruszył się nawet o centymetr. Westchnęłam, mając chaos w głowie, a potem ruszyłam w stronę bloku. Odczuwałam dziwny niepokój, jakby wydarzyło się coś ważnego i jednocześnie złego.
Nagle prawie wpadłam na Dawida. Uśmiechnął się szeroko, łapiąc mnie za ramiona.
– Cześć – rzucił wesoło.
– Hej – mruknęłam, robiąc krok do tyłu.
Dawid opuścił ręce, marszcząc brwi w śmieszny sposób.
– Zły dzień?
Założyłam kosmyk włosów za ucho, unikając jego spojrzenia.
– Można tak powiedzieć.
– W takim razie głowa do góry. – Zerknął na zegarek na nadgarstku. – Pogadałbym, ale akurat dzisiaj się spieszę. Miłego dnia!
– Dzięki.
– I więcej uśmiechu – dodał, puszczając do mnie oko.
Zastygłam. Więcej uśmiechu?
Może kiedyś poczułabym się wyjątkowo, bo Dawid sam do mnie zagadał, ale tamtego dnia… Myślałam o Kostku, bo to w jego ramionach się rozpływałam. Strzępki wspomnień próbowały mi przypomnieć o Dawidzie, ale nawet jego ciepłe oczy nie dorównywały szarym tęczówkom Kostka. Chciało mi się płakać. Zależało mi na nim. Za bardzo.
Obejrzałam się przez ramię i nagle poczułam nieprzyjemne dreszcze. Samochód Kostka wciąż stał w tym samym miejscu. Czekał, ale po co?
2 komentarze
lolissss
mam nadzieje ze pamiętasz tu o nas bo ja to wyczekuje zawsze tej niedzieli tylko z jednego powodu ❤️
elorence
@lolissss, miałam delikatną obsuwę, bo coś mi nie zagrało w rozdziale :( Ale bardzo cieszę się, że wyczekujecie niedzieli
agnes1709
Kostek swój chłop, ale z tym przesłuchaniem ostro przesadził. Nie widzi, ze wprawił ją w zakłopotanie? No i szary - też mój ulubiony. Za to mu daruję, ale pierwszy i ostatni raz
elorence
@agnes1709, to całe przesłuchanie ma drugie dno, ale o tym będzie dużo później 😊 Hahaha, szary łączy ludzi 🤣
agnes1709
@elorence Domyślam się, że coś kombinujesz