Perseida - Rozdział 14

Nie spałam pół nocy, bo rozmyślałam o spotkaniu, w które wkręcił mnie Dominik. Nie podobał mi się ten pomysł, ale pomyślałam o Kostku. Szczerze wątpiłam, aby chciał mnie zobaczyć, ale pewnie nie odpuściłby sobie spotkania z kumplami i wspólnego grania. Moja obecność przecież mogłaby pozostać niezauważona. Nigdy nie rzucałam się w oczy. Usiadłabym gdzieś z boku i milczała. 

Czarek zadbałby o nastrój, Jacek rzuciłby w jego stronę kilka kąśliwych uwag, a Adrian i Dominik… Nie znałam ich osobiście, ale cała piątka na pewno miała o czym rozmawiać. 

Najgorsza była myśl, że mógłby zrezygnować i nie przyjść. Nie było go w grze. Dominik twierdził, że z nim pogada, ale moja nadzieja gasła. Wiedziałam, że wina leżała po mojej stronie. 

Nerwy ściskały mój żołądek. Chciałam się wyplątać z tego spotkania, ale za bardzo tęskniłam. Cokolwiek zrobiłam… Pragnęłam go tylko zobaczyć i upewnić się, że u niego wszystko gra. Tylko tyle.

***

Stałam przy lodówce, wykręcając sobie palce. Patrzyłam na rodziców i czekałam na dobry moment. Zdążyli zjeść, wypić kawę, a ja wciąż nie wydusiłam z siebie słowa. Tata podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się ciepło.

– Nie czuję się zbyt komfortowo, gdy tak stoisz – rzucił rozbawiony. – Chyba nie masz nam za złe, że zjedliśmy ciasto od cioci Józi? Dalej nie lubisz słodyczy, prawda? – upewniał się.

Pokiwałam energicznie głową, a potem ciężko westchnęłam. 

– Co się dzieje? – zapytała mama, patrząc na mnie z ukosa. 

– Bo… – umilkłam, nerwowym ruchem zakładając włosy za ucho. – Bo rozmawiałam ze znajomymi, znaczy się… z kolegami i... – Przerwałam, żeby nabrać powietrza. – I może mogliby do mnie, w sensie… do nas... wpaść? – wydukałam, robiąc się cała czerwona na twarzy. 

Rodzice spojrzeli po sobie, żeby za chwilę uważnie mi się przyjrzeć. 

– Koledzy? – spytali równocześnie, będąc chyba w lekkim szoku.

– Gram z nimi w tę grę, w którą wkręcił mnie Paweł – odpowiedziałam szybko. 

– Kostek też będzie? – Mama popatrzyła na mnie wymownie. – I rozumiem, że mamy na ten czas wyjść z domu? 

Otworzyłam szeroko oczy. 

– Nie, ja nie każę wam…

– Już się tak nie gorączkuj – powiedział tata z szerokim uśmiechem. – Jesteśmy za starzy na posiadówki z młodzieżą. – Machnął niedbale ręką. – I nie odpowiadam za siebie, pewnie zwróciłbym im uwagę na fizykę w grze… To naprawdę oburzające, że tyle osób w to gra i tak niewielu cokolwiek zauważa!

Mama położyła dłoń na ramieniu taty i roześmiała się cicho. 

– Już, już! – mruknęła. – To tylko gry. – Przeniosła na mnie wzrok. – Tak, twoi koledzy mogą tu wpaść. – Jej usta rozciągnęły się w szerokim, szczerym uśmiechu. – Spokojnie, pojedziemy wtedy gdzieś… Może do cioci Józi? – spytała, patrząc jednoznacznie na tatę. 

– O tak! Skończyło nam się ciasto, a moja siostra robi najlepsze wypieki na świecie!

– Może w sobotę przyjadą, co? – zaproponowała mama. – Będziemy mogli zostać u Józi do niedzieli, bo znając szwagra taty… Nie skończy się na popołudniowej herbatce. 

Tata rzucił mamie pochmurne spojrzenie, ale ona niczym się nie przejęła i parsknęła śmiechem. 

– Czyli nie macie nic przeciwko? – zapytałam zaskoczona.

– Ufamy ci – odpowiedział tata, ale dosłownie sekundę później się skrzywił. – Może niekoniecznie podoba mi się, że to mieszkanie będzie pełne chłopaków, ale wierzę, że jesteś odpowiedzialna. 

– Leti wie, co robi, prawda? – Mama zerknęła na mnie kątem oka. – Kostek pewnie pomoże ci to wszystko ogarnąć.

Nie chciałam wyprowadzać jej z błędu. Kostek wciąż się nie odzywał, a ja miałam zbyt mało odwagi, żeby zrobić to pierwsza. Tęskniłam za nim, ale może tak było lepiej? Gdybym się zakochała, byłoby mi o wiele trudniej. A mogłabym przysiąc, że było bardzo blisko…

***

Patrzyłam na blaty w kuchni zastawione jedzeniem. Byłam naprawdę wdzięczna mamie, że pomyślała za mnie i zadbała o nasze żołądki. Za bardzo stresowałam się spotkaniem z Kostkiem, żeby zawracać sobie głowę takimi przyziemnymi sprawami. Nie czułam głodu, bo wciąż miałam ściśnięty żołądek. 

W pierwszej kolejności usłyszałam podniesione głosy za drzwiami, a dopiero chwilę później – pukanie. Żołądek podszedł mi do gardła. Bardzo wolno podeszłam do drzwi, biorąc kilka głębszych wdechów. „Nie będzie tak źle” – wmawiałam sobie, naciskając klamkę. Zobaczyłam pięć twarzy, a w tym dwie nieznajome. Chudy chłopak ubrany w dres okazał się Adrianem. Nie wyglądał jak koksik, więc gdy się przedstawiał, wszyscy parsknęli śmiechem. Rudzielec miał na imię Dominik. Nick z gry pasował idealnie. 

Cała piątka przywitała się głośno i przekroczyła próg mieszkania. Czarek stał najbliżej, od razu porwał mnie w ramiona i mocno przytulił. Jacek przybił piątkę. Adrian pomachał mi czapką z daszkiem. Dominik ścisnął dłoń, a potem również przytulił. Kostek był ostatni. W napięciu czekałam na to, co zrobi. Moje serce biło jak szalone i zamarło, gdy usłyszałam ciche: „Cześć”, a potem zostałam sama w przedpokoju. Do oczu napłynęły mi łzy. 

Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Adrian i Czarek już grzebali w lazanii. Jacek przyglądał im się z kwaśną miną, nie szczędząc niemiłych komentarzy. Dominik patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, a Kostek… Widziałam tylko jego plecy. Szybko zamrugałam, żeby odgonić łzy, i odwróciłam wzrok. 

– Moja mama przygotowała dla nas jedzenie, więc jeśli tylko macie na coś ochotę… – Zamilkłam na chwilę, bo głos zaczął mi drżeć. Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam: – Nie pytajcie, tylko się częstujcie. 

– I po co to mówisz? – jęknął rozżalony Jacek. – Te głodomory wszystko zjedzą i nic nam nie zostawią. 

– Jedzenie powinno być pod prądem – mruknął Dominik, opierając się dłońmi o krzesło. – Ale to i tak pewnie byłoby niewystarczające zabezpieczenie. 

Czarek obrzucił ich złowrogim spojrzeniem, chociaż w połączeniu z pełnymi ustami… wcale nie wyglądał tak strasznie. Sama przygryzłam wargę, aby się nie roześmiać. Adrian niczym się nie przejmował.

– Przynajmniej już wiecie, gdzie są sztućce – powiedziałam cicho. 

Zaśmiali się, ale nie wszyscy. Dominik miał na twarzy uśmieszek, a Kostek wpatrywał się w podłogę. Spojrzałam na niego tęsknię, cały czas zachodząc w głowę, co złego zrobiłam, że trzymał mnie na dystans. Aż tak było widać, że mi się podoba? 

Moje spojrzenie uchwycił Dominik. Popatrzył najpierw na Kostka, a potem znów na mnie. Czułam się tak, jakbym została przyłapana na gorącym uczynku. Zarumieniona, podeszłam do szafek, postanawiając wyciągnąć kilka dodatkowych talerzy. 

***

Adrian rozsiadł się w fotelu. Czarek wybrał podłogę. Jacek, Dominik i Kostek usiedli na kanapie. Ściskałam w dłoniach laptopa, nie potrafiąc oderwać wzroku od Kostka. Tak bardzo chciałam, żeby na mnie spojrzał… Chociaż raz… Nie poznawałam siebie, ale przy nim nigdy nie byłam sobą. Usiadłam sztywno na drugim fotelu, żałując, że jestem tak daleko. 

– Trochę dużo nas – mruknął niezadowolony Czarek. – Niby jak mamy razem grać?

Już otwierałam usta, ale ubiegł mnie Dominik. 

– Pogramy w drużynach. Podzielimy się na dwie i będziemy klikać gotowość w tym samym momencie. Powinno się udać. 

– Wybieram Czarka i Jacka! – zawołał Adrian, wyrzucając gwałtownie ręce w górę.

– Ktoś tu się chyba uderzył w głowę – syknął Jacek. – Już wolę grać z Leti niż z tobą. 

Czarek oskarżycielsko wycelował w niego palec.

– A jeszcze niedawno mówiłeś, że nie potrafi grać! – przypomniał.

– No i co z tego? – Jacek spojrzał na mnie, unosząc brwi. – Chcesz być ze mną w drużynie? 

Pokiwałam głową. 

– Kto jeszcze do nas idzie? – spytał Jacek.

Kostek spojrzał na Czarka. 

– Ja idę do was, więc Dominik pewnie dołączy do drużyny Jacka. 

Zawsze graliśmy razem. Był moją ochroną, bo doskonale wiedział, że mój mag często umierał. Skuliłam się w fotelu, wbijając wzrok w ekran laptopa. Chciało mi się płakać i zaczynałam żałować, że zgodziłam się na ten idiotyczny pomysł. 

– Leti? Będziesz grała magiem? – zapytał Dominik. 

– Tak – powiedziałam cicho. 

– Bądź zawsze za moimi plecami, to damy radę. 

Już kiedyś z nim grałam i wiedziałam, że będzie próbował mnie ratować, ale Kostek… Uszczypnęłam się w rękę, bo znowu w moich oczach pojawiły się łzy. 

– To niech zacznie się wojna! – krzyknął Czarek. 

Adrian parsknął śmiechem. 

– Nie kompromituj się bardziej – jęknął Jacek. 

– Skończcie gadać i grajcie – powiedział Kostek. – Z przyjemnością skopię Ci tyłek, Domin – dodał, uśmiechając się krzywo. – Tobie też Jacek, ale wiesz… jest kolejka. 

Nie powiedział nic o mnie. 

***

Ginęłam cały czas, przez co osłabiałam drużynę. Widziałam jak Jacek zaciska mocno zęby. Wyglądał na wkurzonego, chociaż z jego ust nie padły żadne nieprzyjemne słowa. Dominik próbował mnie wspierać, ale odpuścił, gdy znowu wbijałam się między dwóch wrogów. 

– Leti – jęknął Jacek, kiedy Czarek zadał mi ostateczny cios. 

– Dziesiąty raz! – zawołał uradowany Czarek i zaczął bić sobie brawo. – Leti, rób tak dalej, a moje statystyki poszybują w górę! 

– To nie fair – warknął Adrian. – Czyste oszustwo!

– Czyste oszustwo? – powtórzył Jacek. – Adik, jakim cudem oszustwo może być czyste? 

– A o białych rękawiczkach słyszałeś? – odpysknął Adrian. 

– Trzymajcie mnie, bo zaraz wyjdę z siebie – burknął Jacek.

– Uspokójcie się i skupcie na graniu – powiedział Dominik, przewracając oczami. – Czarek, tak z łaski swojej, zostaw Leti w spokoju i idź poszukaj sobie wrogów równych sobie. 

– Boli cię, bo przegrywasz – zaśpiewał Czarek, a jego dłonie zaczęły imitować ruch fal. – Jestem najlepszy! Wygram z wami dziś! Jak chcesz mnie zabić, to lepiej bij!

Adrian odchylił głowę do tyłu i parsknął tak głośnym śmiechem, że podskoczyłam na fotelu. Inni wydawali się zażenowani. Czarek, standardowo, niczym się nie przejął i dalej tańczył. 

Niespodziewany dzwonek do drzwi sprawił, że znów podskoczyłam. 

– Kogo tu niesie? – zainteresował się Jacek. – Twoi rodzice wrócili?

– Przecież chyba mieliby klucze – powiedział Adrian, a potem uderzył się dłonią w czoło. – Brak słów, Jacuś. Brak mi słów!

Jacek zmroził go wzrokiem, ale Dominik uciszył ich ruchem dłoni i spojrzał na mnie wymownie. 

– Może powinnaś otworzyć? – zasugerował. 

Pokiwałam głową, powoli podnosząc się z fotela. Odłożyłam laptopa na stolik i poszłam do przedpokoju. Znowu usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi i zamarłam. 

– Cześć – powiedział Dawid, uśmiechając się szeroko. – Jest już późno, a potrzebuję cukru i soli. – Pomachał mi przed twarzą dwoma pustymi szklankami. – Mogłabyś mi pożyczyć? W poniedziałek oddam, bo jutro sklepy są zamknięte. 

Zamrugałam, nie dowierzając w to, co widzę. W mieszkaniu zrobiło się podejrzanie cicho. Żeby pójść do kuchni, musiałabym przejść obok pokoju, w którym siedzieli chłopacy. Nie chciałam zostawiać Dawida na klatce, ale nie chciałam też, aby ktoś go zobaczył. Nie zniosłabym głupich komentarzy. 

– Jasne – szepnęłam. Przygryzłam wargę i niepewnie spojrzałam przez ramię. – Wejdziesz? 

– Wyglądasz na niepewną, ale spokojnie… – Uniósł dłonie. – Nie jestem żadnym mordercą. 

Wysiliłam się na uśmiech. 

– Przepraszam, to nie tak…

– W porządku – uciął, posyłając mi ciepły uśmiech. 

Wszedł do środka i ruszył za mną, ale szybko się zatrzymał, bo zauważył chłopaków. 

– O, masz gości – powiedział zaskoczony, poprawiając okulary na nosie. – Cześć wam!

Wszyscy się z nim przywitali. 

– Tyle laptopów… czyżby laptop party? – zapytał Dawid.

– Tak – odpowiedział Czarek. – Próbujemy nauczyć grać Leti. 

Dawid obrócił głowę w moją stronę. 

– Grasz? Naprawdę? – Wyglądał na mile zaskoczonego. – Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Jaka to gra?

Czarek wstał i podszedł do nas z laptopem. 

– Też w to gram – powiedział wesoło Dawid. – I jakoś tak wolę grać magiem. 

– To tak jak Leti – zauważył Jacek. – Może ty byłbyś w stanie nauczyć ją nim grać, bo na razie idzie jej bardzo kiepsko. 

– Wcale nie idzie jej tak źle – mruknął Czarek. – W dziewczynie drzemie potencjał.

Chciałam zapaść się pod ziemię. Policzki paliły mnie żywym ogniem, bo rozmawiali o mnie tak, jakby mnie wcale nie było. Dawid podrapał się po głowie i rzucił w moją stronę bardzo długie spojrzenie. 

– Miałabyś coś przeciwko, gdybym podskoczył do domu, wziął laptopa i do was dołączył? – zapytał. 

Objęłam się mocno ramionami i pokręciłam głową. Twarz Dawida rozświetlił uśmiech, który pewnie kiedyś ująłby mnie za serce, ale mając Kostka… Zablokowałam szybko lawinę myśli, bo przecież go nie obchodziłam. Nie chciał mnie nawet jako koleżanki. 

– Zaraz wracam – powiedział Dawid, odstawił na stolik szklanki i wyszedł z mieszkania. 

Czułam, że wszyscy na mnie patrzą. Kostek zaciskał mocno zęby i jako pierwszy odwrócił wzrok. Dlaczego był zły? 

– Tu chyba jakiś romans się szykuje – mruknął Czarek, a potem zagwizdał. – Chciałaś się nauczyć grać, żeby mu zaimponować?

Otworzyłam szeroko oczy. 

– Słucham? – szepnęłam. 

– Nie bój się, my ci pomożemy – zapewnił Adrian, jednoznacznie poruszając brwiami. – Koleś straci dla ciebie głowę, uwierz mi. 

– A mi się wydaje, że ona już dawno wpadła mu w oko – stwierdził Jacek, ściągając okulary. – I kto w tych czasach biega do sąsiadów, żeby pożyczyć cukier i sól? 

– Ja tam biegam – mruknął Adrian, wzruszając ramionami. – I nigdy nie muszę oddawać. 

– No naprawdę… masz się czym chwalić – powiedział kwaśno Jacek. – Adik, kiedy wreszcie do ciebie dotrze, że używanie mózgu nie boli?

Adrian prychnął, a Jacek wywrócił oczami. 

– Mi też się wydaje, że jest coś na rzeczy – odezwał się Dominik. – Ale zobaczymy, jak się będzie zachowywał przy tobie. 

Spanikowana, najchętniej uciekłabym do swojego pokoju. Żaden z nich nie miał racji. Dawid niczego ode mnie nie chciał, był zwyczajnie miły. Jeśli dowiedziałby się, że mi się podoba… pewnie straciłabym go równie szybko, co Kostka. Nie mogłam do tego dopuścić. Był moim sąsiadem, niby jak miałabym go unikać? 

Drzwi wejściowe się otworzyły i stanął w nich Dawid. Puścił do mnie oczko i wszedł do pokoju. 

– Gdzie mogę usiąść?

Serce dudniło mi w piersi, bo zauważyłam, że Kostek na mnie patrzy. 

– Możesz na moim miejscu – odpowiedziałam niepewnie. – Ja i tak już nie będę grać, bo ciągle ginę. – Założyłam włosy za ucho. – Możesz dołączyć do drużyny Jacka i Dominika. 

– Nie zagrasz z nami? – zapytał smutno Dawid, siadając na fotelu. 

– Będzie nieparzyście – mruknął Kostek. 

– I tak jest słaba, co to zmienia? – odezwał się Jacek. 

Dawid przyjrzał się Kostkowi. 

– W sumie racja… Siedzimy tu razem. Nasza drużyna mogłaby mieć przewagę. – Westchnął i obrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć. Poklepał dłonią szeroki podłokietnik. – Usiądź obok. Zobaczysz jak gram, przy okazji pokażę ci parę magicznych trików. 

– Nie sądzę, że…

– No chodź – poprosił Dawid, patrząc na mnie w taki sposób, że po chwili już siedziałam obok niego. – Możesz też się o mnie oprzeć, jeśli chcesz. Będzie ci wygodniej – dodał. 

Spuściłam głowę, a włosy zakryły mi twarz. Miałam czerwone policzki i nie chciałam, żeby chłopacy zwrócili na nie uwagę. Może Kostek poczułby ulgę, że podoba mi się ktoś inny… Z drugiej strony… Dawid też był tylko kolegą. 

- Nie trzeba, dzięki – szepnęłam. 

Dawid odwrócił się i złapał parę kosmyków moich włosów, a potem założył mi je za ucho. 

– Wolę patrzeć na ciebie niż na twoje włosy – powiedział rozbawiony. – Chociaż nie wiem, czy będę przydatnym graczem, gdy będziesz patrzyła mi na ręce. 

Zmarszczyłam brwi. O czym on gadał? Cichy głos w mojej głowie podpowiadał, że za słowami Dawida kryło się coś więcej. Nie potrafiłam w to uwierzyć, bo nie byłam dziewczyną, która się podobała. 

– Gramy? – mruknął zniecierpliwiony Kostek. 

Drgnęłam i spojrzałam na niego kątem oka. Znów na mnie patrzył. Wreszcie mu ulżyło, dlatego zaczął zwracać na mnie uwagę? 

***

Dawid zaczął się denerwować. Ginął, ale dziwnym trafem zazwyczaj z ręki Kostka. Zachodził go z różnych stron i korzystał z najlepszych umiejętności, żeby jak najszybciej go wykończyć. Dawid próbował dawać mi wskazówki, ale było to niezwykle trudne, gdy cały czas wracał do bazy i czekał bezczynnie, aż zostanie ponownie wrzucony do rozgrywki. 

– Niezły z ciebie przeciwnik – mruknął, rzucając Kostkowi spojrzenie pełne uznania. – Rzadko trafiam na tak dobrych graczy. 

– Kostek – syknął Dominik. 

– Musisz trzymać się na uboczu – poradził Kostek. – Granie magiem wcale nie jest łatwe. 

– Zawsze jestem na uboczu, ale ty i tak mnie znajdujesz. – Dawid podrapał się po głowie, a potem spojrzał na mnie. – Chyba niewiele cię nauczę – powiedział zawiedziony, kładąc dłoń na moim udzie. Ścisnął je delikatnie i uśmiechnął się ciepło.

Wstrzymałam oddech, bo nie spodziewałam się, że… Zerknęłam niepewnie na jego rękę, a on ją szybko cofnął. 

– Chyba będę się zbierał – powiedział, zamykając laptopa. – Powinienem pić kawę i uczyć się do egzaminów. 

– Chrzanić egzaminy! – zawołał Czarek. – Zagraj z nami jeszcze z dwa razy.

– Nie, nie. – Pokręcił głową Dawid. – To już będzie przegięcie. 

Wstał, pożegnał się z każdym, ale tylko Kostek nie uścisnął mu dłoni. 

– Cześć – mruknął, posyłając mu dziwne spojrzenie. 

Dawid wyprostował się i przymrużył oczy. 

– Jasne – powiedział przeciągle. – Cześć. 

Poszedł do przedpokoju, więc ruszyłam za nim. Objęłam się ciasno ramionami, bo nie czułam się zbyt pewnie, mając za plecami podsłuchujących chłopaków. Nagle jęknęłam.

– Zapomniałeś o czymś – szepnęłam i szybko poszłam po szklanki. Nasypałam do nich cukru oraz soli, a potem szybko wróciłam do drzwi. – To chyba twoje. 

– Faktycznie! Dzięki. – Uśmiechnął się do mnie. – Świetnie się bawiłem. Jeśli w przyszłości będziesz znów organizować taką imprezę, to ja chętnie przyjdę. – Puścił do mnie oczko. – Nie tylko na laptop party. 

Przygryzłam wargę. 

– Będę pamiętać – powiedziałam bardzo cicho. 

Dawid wyciągnął rękę w moją stronę i znów odgarnął mi włosy, na krótką chwilę wplatając w nie palce. 

– Pogadamy innym razem, gdy… nie będzie widowni. – Cofnął rękę i otworzył drzwi. – Dobranoc, Leti. 

– Dobranoc. 

Patrzyłam jak wchodzi po schodach, co chwilę zerkając na mnie przez ramię. Gdy zniknął mi z oczu, zamknęłam cicho drzwi i wróciłam do chłopaków. 

– Dobry jest – mruknął Jacek. – Bardzo subtelny podryw. 

Uniosłam wysoko brwi. 

– To tylko kolega – pisnęłam rozemocjonowanym głosem, siadając na brzegu fotela.

Kostek prychnął. Popatrzyłam na niego pytająco, ale odwrócił wzrok. O co mu chodziło?

***

Później nie grałam lepiej. Głowę miałam zaprzątniętą zachowaniem Dawida, co kilkukrotnie skomentował Czarek i Adrian. Jacek też dołożył swoje dziwne komentarze. Nie wierzyłam w ich słowa, bo przecież Dawid miał tyle możliwości… Nie znaliśmy się krótko. Miewał tyle okazji, żeby zagadać i skoro z nich nie skorzystał, to na pewno nie był mną zainteresowany. 

Dochodziła druga w nocy, gdy Kostek nagle zamknął laptopa i wstał.

– Będę się zbierał.

– Już? – zapytał zdezorientowany Dominik. – Przecież mieliśmy potem pójść do mnie i…

– No to chodźmy teraz – burknął, spoglądając na zegarek na nadgarstku. –  Już jest późno, a Leti z pewnością chciałaby wreszcie położyć się spać. 

Wyglądałam na zmęczoną? Przeczesałam dłonią włosy i wstałam. 

– Nie musicie iść… 

– Kostek ma chyba rację – odezwał się Jacek, również wstając. – Nic u ciebie nie piliśmy, bo nie chcieliśmy, żeby twoje rodzice nas znienawidzili. 

Po chwili inni również się podnieśli. Spakowali laptopy, dojedli lazanię i wyszli. Kostek tym razem wyszedł pierwszy. Rzucił z daleka krótkie: „Cześć” i zniknął za drzwiami. Przez chwilę chciałam za nim pobiec i zapytać, dlaczego to robi, ale Czarek objął mnie ramieniem i podniósł. W jego ślady poszła reszta. Wyściskali mnie, gorąco podziękowali za gościnę oraz jedzenie, a potem wyszli. 

Omiotłam spojrzeniem całe mieszkanie, a w oczach stanęły mi łzy. Poczułam się samotna. Tak bardzo tęskniłam… Wystarczyłoby jedno przytulenie. Dlaczego jego koledzy nie mieli z tym problemu, tylko on? I dlaczego był taki niemiły dla Dawida? Dopiero go poznał, nie mógł w tak krótkim czasie go znielubić. 

Usiadłam na fotelu i ukryłam twarz w dłoniach. 

***

Zegar w komórce wskazywał piątą rano. Nie potrafiłam spać, tylko przerzucałam się z boku na bok. Już dawno przestałam płakać, bo zabrakło mi łez. Wpatrywałam się w okno, próbując nie myśleć, ale Kostek nie chciał wyjść z mojej głowy. 

Tamtej nocy, gdy pojechaliśmy do niego… Trzymał mnie w swoich ramionach i nie pozwolił się rozpaść. Dlaczego nie mógł zrobić tego tym razem? Co go powstrzymywało? 

Zastanawiały mnie też dziwne spojrzenia Dominika. Często na nas patrzył, jakby coś podejrzewał… Czy miałam wypisane na twarzy, że… Nakryłam poduszką głowę i jęknęłam. Przecież to było niemożliwe! 

Komórka zawibrowała mi w dłoniach, więc niechętnie na nią spojrzałam. 

„Dobranoc” – napisał Kostek. Po chwili dostałam kolejną wiadomość: „I przepraszam, że zachowałem się jak dupek”.

Zaniemówiłam. Przygryzłam wargę, bo nie byłam pewna, czy powinnam cokolwiek odpisać. Nie chciałam udawać obrażonej, bo nie byłam zła. Nie potrafiłam się złościć, a tym bardziej na Kostka. 

„Dobranoc i nie przepraszaj, bo nie masz za co” – odpisałam, a potem szybko wysłałam. 

Odłożyłam komórkę na bok z mocno bijącym sercem i obróciłam się na plecy. Próbowałam ustabilizować oddech, ale nie było to łatwe. Cieszyłam się, że napisał. W sercu zakiełkowało malutkie ziarno nadziei. 

Pozwoliłam sobie nieśmiało pomyśleć, że może on również za mną tęsknił.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3943 słów i 23180 znaków.

3 komentarze

 
  • agnes1709

    Czyli wychodzi na to, że Dawid to taki sam ciul jak ona. Uśmiechy, spojrzenia? Mój kumpel z piętra niżej też się uśmiechał, zagadywał, odwiedziny, czasem jakiś skręt, bywało nawet buzi, buzi, i co? To już bardziej wymowne zachowanie, niż Dawida, a był (jest z oddali) tylko dobrym kumplem. Taż by nie wyciągała wniosków, takie zachowanie jest raczej na porządku dziennym, zwłaszcza, gdy się mieszka w jednej klatce. No! 😁😁😁

    14 lut 2020

  • elorence

    @agnes1709, ale ona przed nim zawsze uciekała 🤣 Ja np. nigdy nie pozwalałam kolegom przekraczać pewnych granic. Spojrzenia i uśmiechy mogą być jednoznaczne. To się widzi i czuje, a Dawid... e tam, będzie w kolejnych rozdziałach 😁

    14 lut 2020

  • lolissss

    @elorence mam nadzieje ze szybko się kolejny pojawi bo ja to już tylko dla ciebie tu zaglądam ❤️

    18 lut 2020

  • elorence

    @lolissss ❤❤❤
    Ale szczerze to nie wiem, kiedy będzie kolejny :(

    18 lut 2020

  • lolissss

    @elorence oh nie, trzymam kciuki żeby był jak najszybciej

    18 lut 2020

  • lolissss

    dobra, dla mnie Dawid, i to całe  jego zachowanie to jakaś totalna ściema, nie wiem kto (jakaś 3. osoba może) lub co stoi za jego zachowaniem, ale nie wyczuwam najmniejszego grama szczerych intencji w tym wszystkim. za to kostek.... ohh ten kostek  
    a w leti widzę trochę siebie- wole się ukrywać i nie chce mieć nikogo, byle by tylko mieć, a mam wrażenie ze po prostu nikt by się nie zainteresowal, właśnie jak ktoś pisze niżej mam jakieś tam powody.  
    nie wiem czy to będzie teoja najchętniej czytana opowieść ale ja lubię takie- normalne, bez jakiś komedii romantycznych z hollywood i z rzeczami które by miejsca w życiu prawdziwym nie miały miejsca XD pozdrawia wierna czytelniczka która ma nadzieje jak najszybciej na jakieś romansidlo w postaci papieru i twojego autorstwa! ❤️

    11 lut 2020

  • elorence

    @lolissss, moja książka będzie wydana w kwietniu 😁 ❤

    Dziękuję za cudny komentarz ❤
    We mnie było bardzo dużo Leti :( Ale znalazłam kogoś, kto pomógł mi uwierzyć, że jestem warta więcej niż sądziłam.
    Życzę Ci ogromu szczęścia i wiary w siebie 😘 Z pewnością znalazłby się ktoś, kto byłby zainteresowany 😊

    12 lut 2020

  • Iga21

    Dawid dziwny chłopak no ale zobaczymy jak to z nim będzie :)
    A Kostek jest poprostu zazdrosny.  
    On chyba musi jej wprost powiedzieć, że mi się podoba, że ją kocha bo ona jest zbyt anty dla siebie, że to zrozumieć

    10 lut 2020

  • elorence

    @Iga21, ale czemu dziwny? 😁  
    Kostek średnio zadowolony, ale nie ma co mu się dziwić 😊 Leti jest bardzo oporna 🤣

    10 lut 2020

  • Iga21

    @elorence do tej pory nie zwracał uwagi, a tu nagle taka odmiana. Akurat zły moment sobie wybrał :)

    10 lut 2020

  • elorence

    @Iga21, on zawsze zwracał na nią uwagę :) Cały czas się do niej uśmiechał i na nią patrzył, ale ona nigdy nie odpowiadała na to, więc zwlekał :D

    10 lut 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte może może a wiesz, że morze jest głębokie i szerokie :)
    Jeszcze nic nie wiadomo. Autorka można nas jeszcze nas zaskoczyć.
    Ps wyobrażać to ja sobie umiem i wersji w głowie co będzie dalej mam już kilka ale zobaczymy co eleorence wymyśli :)

    11 lut 2020

  • Iga21

    @elorence to albo ja tego nie doczytałam albo ty tego nie napisałaś :D  
    Za długo robił podchody już wcześniej mógł przyjść pożyczyć sól i cukier :)

    11 lut 2020

  • elorence

    @Iga21 był o tym aż jeden akapit 🤣 Ale też te krótkie spotkania na klatce czy przed blokiem 😁 I może, gdyby Leti była bardziej spostrzegawcza, to opisałabym inaczej - bardziej dosłownie 😁

    11 lut 2020

  • Iga21

    @elorence widocznie ja jestem tak samo spostrzegawcza jak ona :D

    12 lut 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte z czego za ciesz? 😶

    12 lut 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte spoko :)

    12 lut 2020