Pani Śmierć (cz.2)

Nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Czego się spodziewać. Wykonałam więc posłusznie polecenie farmaceutki i usiadłam na wskazanym przez nią krzesełku.
- Myślisz, że nie wiem co kombinujesz?- zapytała szybko i głośno.
- Domyślam się o co mnie pani podejrzewa, ale...- chciałam jej przedstawić wymyśloną wcześniej bajeczkę.
- Chcesz spotkać się ze śmiercią spocona i zarzygana?
- Słucham?!
- Myślisz, że po zażyciu tych wszystkich tabletek zaśniesz spokojnie, w wybranej pozycji?! Otóż nie! Żołądek będzie cię bolał jakbyś połknęła tępy nóż. I nawet jeśli zniesiesz te tortury, nie rezygnując, ze swojego planu, nie wzywając pomocy, nie będziesz mogła mieć pewności, że umrzesz. Równie dobrze możesz zapaść w śpiączkę i do końca życia być roślinką zależną od tych, którzy cię do tego życia tak skutecznie zniechęcili.
- Dlaczego ocenia mnie pani tak pochopnie?! Chcę kupić te wszystkie tabletki, bo...- zapomniałam co powinnam powiedzieć.
- Wydaje ci się, że tylko ty przyszłaś tutaj, bo ci się Śmierci zachciało?
- Nie, ale...
- Posłuchaj mnie uważnie. Wam wszystkim wydaje się, że Śmierć to po prostu koniec życia. Nie zastanawiałaś się nigdy dlaczego z tego świata odchodzą ludzie, którzy na śmierć nie są gotowi. Przecież nie może się to dziać za sprawą mądrego i sprawiedliwego Boga. Jest ktoś silniejszy...
- Szatan? Pani chce mnie diabłem nastraszyć?
- Nie. Jest ktoś pomiędzy Bogiem, a szatanem. Bardziej neutralny. Ani dobry- ani zły. Ktoś kogo ludzie postrzegają jako zależne od nich zjawisko, a nie odrębną osobę. Śmierć. Pani Śmierć. Zasługuje na to by ludzie przygotowali się na jej spotkanie. Szczególnie kiedy oni sami chcą je zaaranżować.
Miałam mętlik w głowie. "Kim do cholery jest ta baba?!"- krzyczałam w myślach. Bałam się jej. Byłam zła. Wszystko dokładnie zaplanowałam. Tym czasem ktoś znów skomplikował moje życie, tuż przed jego planowanym zakończeniem.
- Nie rozumiem o czym pani do mnie mówi- wybąkałam zdezorientowana.
- Ja chcę ci pomóc umrzeć pięknie. Ale zacznijmy od początku. Dlaczego chcesz się zabić?
Nagle poczułam się bezpiecznie. Zaskoczyło mnie to. Dziwna sytuacja, której się znalazłam przestała mnie przerażać. Ku mojemu zdziwieniu przebywanie w towarzystwie tej tajemniczej kobiety sprawiało mi przyjemność. Wzbudziła moje zaufanie, czułam, że się o mnie troszczy. Zaczęłam opowiadać jej o swoim życiu z niezwykłą lekkością. Ona słuchała z uwagą, komentując moje relacje i wyznania. Odniosłam wrażenie, że czas się zatrzymał. Naszą rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon. Kiedy odebrałam usłyszałam głos mojej zdenerwowanej mamy. Chciała wiedzieć gdzie jestem. Pytała, czy zdaję sobie sprawę z tego, jak jest już późno. Doznałam szoku. Okazało się, że przebywam w zamkniętej aptece już od kilku godzin. Na zewnątrz jest zupełnie ciemno. Chciałam uspokoić mamę, ale farmaceutka kazała mi natychmiast odłożyć telefon. Nie rozumiałam tego, ale szybko spełniłam jej żądanie. Nie miałam innego wyjścia. Kobieta niemal krzyczała. Bałam się, że mama ją usłyszy.
- Teraz ja się tobą zajmę. Nie pozwól nikomu przeszkodzić sobie w przygotowaniach!

Maintanos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 588 słów i 3329 znaków.

1 komentarz

 
  • Maintanos

    Bardzo mnie to cieszy. Ja również mam nadzieję, że nie każę wam tym razem czekać tak długo. :)

    27 maj 2014