Fałszywa zdrada cz. XIV

Po raz kolejny zerknął w lusterko. Włoży, rękę do kieszeni. Dyktafon był na miejscu. Denerwował się. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że to ostatnia szansa na to by prawda wyszła na jaw. Do jego drzwi ktoś zastukał. Kiedy je otworzył ujrzał Wojtka, uśmiechał się do niego szeroko:
- Jak leci stary?
- Boję się, że coś nie wyjdzie, że się wygadam albo nie uda mi się z niej niczego wyciągnąć.
- Przestań. Dasz radę. Ty załatw nagranie, a ja zajmę się resztą.
- Dzięki, na ciebie mogę zawsze liczyć.
- Od tego ma się przyjaciół. Dobra lecę. Zadzwoń jak tylko wyjdziesz
- Ok. Na razie
- Nara.
     Po wyjściu Wojtka Andrzej sięgnął po telefon. Wybrał numer Anki i zadzwonił. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Hej kochanie, jak przygotowania do naszej pierwszej randki?
- Cześć Anka. To nie jest randka, chciałbym po prostu dowiedzieć się jak wymyśliłaś od początku do końca tą fałszywą zdradę.
- Oj misiaczku, misiaczku... To widzimy się za godzinę.
- Dobrze. Przyjadę po ciebie. Do zobaczenia.

     Kiedy się rozłączył, nie był szczęśliwy. Jednak zdobył się na uśmiech i dodał sobie otuchy. Wziął głęboki wdech i wyszedł z mieszkania. Skierował się w stronę samochodu.
     
X.
     Strasznie się stresowała. Po raz pierwszy od dawna była umówiona na randkę z nieznajomym. Namówiła ją koleżanka. Chwile się wahała, w końcu od jej rozstania z Andrzejem minęły dwa miesiące. zgodziła się. Nic nie traciła, a może akurat zyska. Uśmiechnęła się i jeszcze raz przejrzała się w lusterku. Miała na sobie krótką, kwiecistą sukienkę, do wpół ud. Założyła żółte sandałki na 8 cm obcasach. Lekki makijaż, i była gotowa. W drodze do drzwi chwyciła torebkę. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 19 a na dworze wciąż czuć było żar lejący się z nieba. W końcu była połowa lipca.
     Kiedy dotarła na miejsce było wpół do ósmej. Rozejrzała się w koło. Jej oczom ukazał się brunet o błękitnych oczach. W ręku miał herbacianą różę. Utkwił w niej pytający i niepewny wzrok. Uśmiechnęła się szczerze i ruszyła w jego stronę. On wstał i wyciągnął rękę
- Cześć jestem Michał
- A ja Jolka. Miło mi cię poznać
- Mnie również - podszedł do niej i odsunął jej krzesło - może coś zamówimy?
- Bardzo chętnie. -Michał kiwnął głową na kelnera, który szybko znalazł się przy nich z menu w ręku
- W takim razie zobaczmy co mają dobrego - spojrzał na nią i obdarzył ja nieśmiałym uśmiechem....

     Tymczasem w innej restauracji Andrzej czekał na powrót Anki z łazienki. Miał włączał dyktafon i umieścił go w odpowiednim miejscu. Specjalnie wybrał to miejsce. Było tu cicho i mroczno. Mógł spokojnie podłożyć dyktafon a ona i tak go nie zauważy. trzęsły mu się ręce. Kiedy zauważył, że zbliża się wziął głęboki oddech i uśmiechnął się.
- Przepraszam, że to trochę trwało
- Nie szkodzi. Czy mogłabyś mi teraz opowiedzieć jak to zrobiłaś?
- Co?
- No tą niby zdradę.
-A to... jasne. Od czego mam zacząć?
- Najlepiej od początku.
- No dobrze. To ja pierwsza zauważyłam cię na tej dyskotece tylko nie miałam odwagi zagadać. Jolka to wykorzystała i podeszła.
- Ale przez pięć lat ciągle Jolkę namawiałaś by mnie zostawiła. Czemu?
- Bo byłam zazdrosna, nie mogłam patrzeć ja wodzicie za sobą oczami. Jak nie możecie się od siebie oderwać. Więc skoro ja cię nie mogłam mieć, ona też miała nie mieć. Tylko, że się nie udało. Ciągle powtarzała jaki jesteś cudowny i wspaniały. Wiedziałam, o tym tylko chciałam cię mieć dla siebie.
- Czemu więc tak długo czekałaś?
- Najpierw chciałam, żebyś zniknął na zawsze. Potem, kiedy wyznaczyliście datę ślubu i przygotowania ruszyły, stwierdziłam że to ja chce stać z tobą przed ołtarzem i ślubować ci miłość i wierność.
- A opowiedz mi o tamtej nocy.
- Tydzień wcześniej Jolka chwaliła się, że wyjeżdżasz do Wrocławia....


- Dziękuje Michał, to był bardzo miły wieczór.
-Też tak uważam, mam nadzieje że kiedyś to powtórzymy.
     Jolka ucałowała go w policzek i weszła do bloku. Uśmiechała się. Fajny był ten wieczór. Po zjedzonej kolacji poszli na spacer. Spacerowali około godzin. Dobrze im się rozmawiało, dużo żartowali. Poszła pod szybki prysznic i od razu położyła się do łózka. Czuła się zmęczona i szczęśliwa. Nie wie nawet kiedy zamknęły się jej oczy.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 849 słów i 4480 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik czytelniczkaa

    prosimy szybko o kolejną część! oby z happy endem dla Andrzeja i Jolki!!! :)

    4 sty 2015

  • Użytkownik Ewa

    Czekam na dalsza czesc.

    4 sty 2015

  • Użytkownik Py64

    Dobrze, ale potrafi być bardzo niezrozumiałe, oraz potwornie krótkie. Takie przerwy pomiędzy starą a nową częścią, że powinnaś się wysilić i pisać jakbyś miała napisać książkę z 200 stronami na następny dzień od otrzymania zlecenie, bo inaczej cię zabiją.

    4 sty 2015