Fałszywa zdrada cz. V

Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale miałam trochę problemów osobistych... postaram się teraz napisać jak najszybciej...  

Jolka nie wiedziała co ma ze sobą teraz począć. Nie miała komu się wyżalić, komu opowiedzieć o tym wszystkim. Rozejrzała się wokół siebie, tyle szczęśliwych par chodzi. Trzymają się za rękę, całują… A ona nawet nie ma przyjaciółki, musi sama sobie ze wszystkim poradzić. Pozbyć się bólu, uporządkować swoje życie od nowa, zapomnieć o przeszłości i żyć przyszłością. Nauczy się życia od nowa.  


V.  
Poranek. Przebudzenie. Puste łóżko. Nie ma jej zapachu, nie ma jej ciepła, nie ma jej całej. Jest ból, samotność i nienawiść do samego siebie. Nie wierzył jak mógł zdradzić kogoś tak wyjątkowego. Kogoś za kogo był gotowy oddać życie. Sięgnął do szufladki nocnej, wyciągnął album. Oglądał zdjęcia, na jednym stała z rozwianymi włosami, na innym przytulała się do niego w wodzie, na jeszcze innym całowali się. Kochał ją całym sercem, ona była najcenniejszym skarbem. Właśnie miał iść wziąć zimny prysznic gdy dostał smsa : "I co? Była u ciebie Jolunia nasza mała i naiwna? Kochany jaką miała wczoraj minę jak dowiedziała się, że to ja jestem tą suką z którą ją zdradziłeś. Żałuj, że tego nie widziałeś. Teraz nie musimy się ukrywać, może być razem aż do śmierci… Tęsknie… Twoja Anulka. ” Zerwał się z łóżka z prędkością światła. Zarzucił na siebie byle co i wybiegł z mieszkania. Skierował się do niej, chciał by raz na zawsze odpierdoliła się od niego. Musiał jej powiedzieć kilka słów gorzkiej prawdy, może wtedy zrozumie. Da mu spokój, uwolni się od niej. Tylko musi się postarać by nie dać się sprowokować do wybuchu złości. Żeby nie wymyśliła nie wiadomo czego.  
Przystanął na chwilę pod jej blokiem. Wziął głęboki oddech, policzył do dziesięciu i wszedł na klatkę. Podszedł pod drzwi z numerem 18 i wyciągnął rękę, żeby zapukać. Jednak zanim to zrobił drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Zanim cokolwiek zrobił, cokolwiek powiedział Anka rzuciła mu się na szyję i zaczęła całować. Kiedy w końcu udało jemu się ją odepchać, postarał się uspokoić nerwy ale nie zdążył się odezwać. Anka zaczęła gadać jak najęta:
- Andrzejku, nareszcie. Zrozumiałeś, że to ja jestem tą jedyną. Że tylko mnie kochasz. Wybaczam ci wszystko co…
- Zamknij się – jej potok słów przerwało zimne słowa Andrzeja – zamknij się i wysłuchaj co mam ci do powiedzenia. Więcej nie będę powtarzał.  
Anka wybuchła głośnym śmiechem. Popatrzył na nią jak na wariatkę, jak na kogoś kogo widzi pierwszy raz w życiu.  
- Ale ty jesteś głupi… i naiwny, jak ta twoja była. Pozbyłam się jej, by mieć cię tylko dla siebie. Teraz będziemy już zawsze razem. Tylko ty i ja, i nasza wspólna przyszłość...

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 526 słów i 2943 znaków.

2 komentarze

 
  • Ola

    Dawaj następną część!!!!!

    10 maj 2013

  • kotek

    Pisz szybciej kolejne części bo naprawdę jest to bardzo ciekawe:)

    8 maj 2013