Bajka III

Rozbiliśmy namioty na polu kempingowym. Charlotte kilkakrotnie próbowała zaczepić Danny'ego, ale jej gierki zupełnie na niego nie działały. Odpowiadał na jej pytania, rozmawiał, ale to było wszystko z jego strony. Był po prostu kulturalny, więc jej nie ignorował. Widziałam jej mściwe spojrzenia w moją stronę, ale było mi to zupełnie obojętne dopóki się nie odzywała i nie rzucała z pięściami. Casper pomagał mi rozpakować rzeczy niezbędne do przygotowania posiłku. Od połowy drogi marudził, że ma ochotę na grilla.
-Pójdziesz ze mną do sklepu, jak skończymy tą mordęgę? - rzucił w moją stronę, widząc, jak spoglądam co jakiś czas na Danny'ego i Charlotte.  
-Jasne - pokiwałam głową, wracając wzrokiem na zasapanego przyjaciela. Uśmiechnął się i poprawił swoje niesforne kosmyki opadające na oczy. Skończyliśmy przygotowania w mniej więcej dwadzieścia minut, przybiliśmy sobie piątki i ruszyliśmy w zamierzone miejsce.
-Lecimy do najbliższego sklepu. Jakaś szczególna lista życzeń? - krzyknął, aby wszyscy mogli go usłyszeć.  
-Browary - uśmiechnęła się Agnes, poprawiając swoje czarne włosy.
-Jakieś dobre żarcie - obróciła się Charlotte, chwilowo spuszczając swoją ofiarę z oczu. - A Ty Danny, chciałbyś coś jeszcze? - przesunęła palcem po jego białej koszulce. Widziałam, jak wyraz jego twarzy z sekundy na sekundę się zmieniał. Nie była to komfortowa sytuacja, tym bardziej, że coraz bardziej docierały do niego jej zamiary. Nie traciła czasu.  
-Pójdę z wami - zwrócił się do nas, zmierzając w naszą stronę. Charlotte była nieugięta. Chwyciła go za rękę i przyciągnęła do siebie.
-Jesteś mi teraz potrzebny - uśmiechnęła się a potem spojrzała na mnie a jej uśmiech jeszcze bardziej się rozpromienił. Westchnęłam, obracając się od tego ohydnego widoku. Klepnęłam Casper'a po plecach, zachęcając do dłuższego spaceru.  

****

-Kiedyś będzie musiała za to zapłacić - patrzy na mnie brat, zaciskając swoje maleńkie dłonie w dwie pięści. Głaszcze jego ramię i kręcę przecząco głową.
-Nie warto na zło reagować złem. Ono powraca i sprawia, że potkniemy się niepotrzebnie jeszcze wiele razy - mówię, uśmiechając się do niego.  
-Lepiej pozwolić zadawać sobie ból i patrzeć, jak druga osoba nas niszczy? - marszczy brwi, nie rozluźniając dłoni.  

****

Casper spoglądał na mnie z rozbawieniem, choć mi nie udzielał się podobny nastrój. Chyba za bardzo zależało mi na Danny'm, żeby tak po prostu pozwolić, żeby Charlotte się nim zajęła, zanim ja zdążę dojrzeć do swojej decyzji. Tak czy siak w tamtej chwili stwierdziłam, że nie ma co oszukiwać wszystkich wokół i było mi już wszystko jedno, jak zareagują na to inni.  
-Chyba średnio się bawisz, co? - spojrzał na mnie przyjaciel, lekko szturchając ramieniem.  
-Myślę, że czułbyś się tak samo, gdyby nieodpowiednia osoba próbowała zabrać ci kogoś, na kim ci zależy - uśmiechnęłam się smutno. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się a potem podskakiwał i unosił ręce do góry.
-Tak! W końcu! Dziewczyno, wiesz ile na to czekaliśmy?! - zaśmiał się i potrząsnął mną. Zmarszczyłam brwi. Moja mina rozbawiła go jeszcze bardziej, nie trzeba było go zachęcać do dalszego wyjaśnienia.
-Na kilometr widać, że was do siebie ciągnie. Poza tym, rozmawiałem trochę z Danny'm, więc...
-Rozmawiał z tobą o tym? - przerwałam i prawie oniemiałam.  
-Myślałaś, że tylko dziewczyny mogą rozmawiać o takich rzeczach? - wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem. - Chłopak nie wiedział, co zrobić.
-I niby ty jesteś tą osobą, która zamierzała go olśnić? - wywróciłam oczami, na co on lekko mnie popchnął.  
-Bez kpiny, kobieto! Może przejrzał na oczy trochę później niż ty, ale myślę, że ten wyjazd obróci wszystko do góry nogami - zaśmiał się i puścił oczko.  
-Jeżeli Charlotte..
-Przestań wymawiać jej imię. Ona jest tu tylko z litości, dobrze wiesz. Poza tym, sama widziałaś, że nie był nią zbytnio zainteresowany a on nie lubi nachalnych lasek, samych pakujących się do łóżka. Pogadasz z nim, jak wrócimy i wszystko powinno być cacy - gestykulował rękami, wczuwając się w całą sytuację.  
-I wszyscy wiedzieliście? - nie ukrywam zdziwienia. Nikt nie zachowywał się tak, jakby coś przeczuwał. Poczułam nieopisaną ulgę. Nie musiałam się już kryć. Mogłam porozmawiać z Danny'm i wyjaśnić sobie z nim to, co obojgu przychodziło nam z trudem.  

****
-Nie udało się, prawda? - pyta mnie maluch, robiąc smutną minkę. Nie sądziłam, że tak bardzo się tym przejmie. Widok jego zaszklonych oczu zupełnie mi się nie podoba.
-Ej, tylko nie płacz, skarbie - głaszczę go po policzku. Uśmiecha się.
-Nie przejmuj się, to tylko emocje, które wypływają na zewnątrz. Bardziej przejmuję się twoimi pokiereszowanym sercem.

****
Kupiliśmy wszystko, co mogło nadać się na obiecanego grilla. Siatki wżynały się w moje ręce, ale patrząc na Casper'a - odechciało mi się marudzić. Niósł plecak i o kilka siatek więcej ode mnie.  
-Jesteśmy! - wykrzyknął, gdy zbliżaliśmy się do naszych namiotów. Agnes uśmiechnęła się i wzięła od nas kilka toreb.  
-Gdzie reszta? - spytałam, rozglądając się wokół.
-Amanda poszła się przejść, miała jakiś ważny telefon. Anthony poderwał przed chwilą jakąś dziewczynę i zaproponował jej spacer a z Danny'm i Charlotte zupełnie nie wiem co się stało. Pewnie też poszli się przejść. Całkiem tu ładnie - wyciągnęła z reklamówki piwo i nie czekając dłużej wypiła jego solidny łyk. Westchnęłam, po czym oddaliłam się, by usiąść blisko wody.  
-Nie łam się, stara! Zaraz wrócą! - krzyk Casper'a wcale nie sprawił, że poczułam się lepiej.

****
-Nic nie boli bardziej od rozczarowania. Naiwność była chyba moim drugim imieniem albo przypominała niewidzialny sweter, którym okrywałam się każdego dnia - wyjaśniam.
-Nie, to inni nie potrafili docenić tego, jaka jesteś - dostaję odpowiedź i mam ochotę głośno się zaśmiać.

****
Dość długo zajął im powrót na kemping. Dalej siedziałam w tym samym miejscu, choć Casper wolał mnie na "chociażby jednego szaszłyka". Nie byłam głodna, apetyt całkiem mi minął. Nie odezwałam się, gdy zauważyłam ucieszoną wręcz rozradowaną Charlotte, kroczącą dość blisko Danny'ego. Na jego twarzy nie dostrzegłam już zażenowania ani choćby dyskomfortu. Miałam ochotę wrócić do domu.  
-Pieprzyć to - powiedziałam sobie i zmusiłam nogi do wstania. Podeszłam, jak gdyby nigdy nic do reszty. Podniosłam piwo z ziemi, wzięłam łyka i znów od nich oddaliłam.
-Dokąd idziesz? - złapał mnie Danny za rękaw. Spojrzałam na Charlotte, która akurat była zajęta rozmowa z Casper'em.
-Tam, gdzie nie będę ci przeszkadzać - odpowiedziałam i wzięłam kolejnego łyka.  
-O czym ty mówisz? - jego uścisk stał się mocniejszy przez targające nim emocje.  
-Dobrze wiesz o czym mówię a jeśli sobie nie przypominasz, to zapytaj jej. Na pewno będzie wiedzieć - uśmiechnęłam się i wskazałam na czującą się, jak u siebie Charlotte, po czym wyrwałam swoją rękę z uścisku i pobiegłam gdzieś w ciemność. Gdzieś, gdzie żadne oczy nie mogły mnie już dostrzec, choć moje imię w ustach Danny'ego słyszałam jeszcze przez długi czas.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1360 słów i 7523 znaków, zaktualizowała 4 sie 2015.

5 komentarzy

 
  • mysza

    Nic nie ma a zaraz minie tydzień od mojego poprzedniego pytania

    18 sie 2015

  • Malolata1

    @mysza piszę dzisiaj! Dodam je na pewno!

    19 sie 2015

  • mysza

    Kiedy kolejna?

    12 sie 2015

  • Malolata1

    @mysza niebawem.

    13 sie 2015

  • Tessiak

    Uwielbiam <3

    4 sie 2015

  • Malolata1

    @Tessiak :) :*

    5 sie 2015

  • LittleScarlet

    Zdecydowanie niższe ukłony, moja droga :D

    4 sie 2015

  • Malolata1

    @LittleScarlet <3

    5 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    Świetne :) Czekam na kolejną część.

    4 sie 2015

  • Malolata1

    @nacpanapowietrzem :*

    5 sie 2015