Bajka

-Opowiedz mi bajkę - prośba malucha uwalnia uśmiech na moich ustach. Zaciśnięta, wąska kreska zamienia się w pełny półksiężyc. Jego bystre, błękitne spojrzenie odnajduje moje.  
-Tylko taką prawdziwą. Wiem, że potrafisz. Nikt nie opowiada tak pięknie, jak ty - ugniata w ręce swojego ulubionego pluszaka. Śmieję się.  
-Dobrze - zgadzam się, siadając naprzeciwko chłopca. Jego oczy błądzą po mojej bladej ręce, na której pozostały wyraźne pamiątki. Naciągam rękaw.  
-Zraniłaś się - stwierdza, mocniej ściskając pluszaka. - Ktoś zrobił ci krzywdę? - jego przestraszone oczy próbują odnaleźć w moich jakiejkolwiek odpowiedzi.  
-To fragment pewnej bajki - uśmiecham się smutno a potem kładę swoją dłoń na jego niewielkiej ręce. Marszczy czoło.
-To bajka o złych ludziach, którzy są agresywni? - pyta, próbując pomieścić w swojej małej główce te wszystkie niezrozumiałe dla niego informacje.  
-To bajka o dziewczynie, która wiele przeżyła - ściskam jego palce. Na jego twarzy maluje się niedowierzanie pomieszane ze strachem.
-Bajka o tobie? - w jego pięknych, niebieskich oczach dostrzegam swoje rozmyte odbicie. Kiwam głową. W jednej chwili przytula się do mnie mocno a jego dziecinna twarz tak bardzo przypomina mi naszego zadumanego ojca. Zamykam oczy.  
-Bardzo chciałbym poznać twoją historię - szepcze, obejmując mnie. Dalej nie mogę uwierzyć, że mój mały braciszek ma zaledwie osiem lat a potrafi zrozumieć więcej niż przeciętny dorosły.  

****

Zawsze lubiłam towarzystwo. Przyjaciele otaczali mnie zewsząd a nasz spędzony wspólnie czas można było zaliczyć do tych najlepszych chwil, jakie zdarzają się w życiu. Zgrana paczka, której nigdy nikt nie mógł zaszkodzić.  
-Dzisiaj wszyscy idziemy oblewać urodziny Charlotte i nie chcę słyszeć wymówek - krzyknął Anthony, kiedy zauważył niezadowolenie na naszych twarzach.  
Charlotte była jego kuzynką i nikt z przyjaciół nie przepadał za jej towarzystwem. Nie pasowała do nas i psuła dobrą atmosferę. Zawsze stwarzała konflikt, który niszczył każdą imprezę.  
-Poświęcimy się dla ciebie. W końcu dla przyjaciół robi się wszystko, prawda? - śmiech Bruna zmył z twarzy wszystkich niemą prośbę uwolnienia się od przyjęcia. Kiwnęli pokornie głowami.  
-Możecie spadać, widzimy się o osiemnastej - zaśmiał się rozbawiony Anthony, po czym wsiadł do swojego białego bmw, by odjechać z piskiem opon. Zawsze lubił się popisywać i tym razem nie odmówił sobie tej sposobnej okazji. Był dobrym kierowcą, można było śmiało przyznać, że najlepszym z całej paczki. Potrafił się dobrze bawić bez wypitego duszkiem alkoholu.  

****
-Pamiętam Anthony'ego - wyrywa się maluchowi. Uśmiecha się, po czym chwyta mnie znów za rękę. Kiwa głową, bym kontynuowała dalej.

****

Pojechaliśmy po prezent dla wymagającej Charlotte, dla której urodziny bez prezentu stałyby się kolejnym powodem do awantury. Wybraliśmy złoty naszyjnik, który zdaniem Danny'ego miał podkreślić jej długą, smukłą szyję.  
-Ona i tak tego nie doceni - prychnęła Agnes, trzymając w palcach drogi prezent. Zawieszka na jego środku błyszczała na wszystkie możliwe strony.  
-Pamiętaj, że nie robimy tego dla niej, tylko dla Anthony'ego - ziewnął Danny. Przeciągnął się kilka razy i uśmiechnął do mnie. Jego zielone tęczówki przeszywały mnie na wylot. Odwzajemniłam uśmiech.  
-To co, lecimy do kasy? Szczerze mam dość tych zakupów - stwierdziła Amanda, kiedy przyglądaliśmy się od nowa pięknej zdobyczy przeznaczonej dla próżnej kuzynki.  
-Tak, misja "uszczęśliwić potwora" zakończona! - oznajmił Casper i wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Sprzedawcy udzielił się nasz nastrój, ale zupełnie z innych powodów - pomogliśmy mu sporo zarobić.

****
-Przyszłaś wtedy bardzo smutna - wspomina brat, bawiąc się uśmiechniętym pluszakiem. Mierzwię jego ciemne włosy. Są miękkie i pachnące. Czuję się zupełnie tak, jakbym wracała do dzieciństwa, ale wiem, że ten etap w moim życiu dawno się zakończył, choć nie miał nawet dobrego początku.  
-Pamiętam, że płakałaś, kiedy przyjęcie się zakończyło - wzdycha maluch, odrywając wzrok od niebieskiej małpki i przenosi go na mnie. Dobrze pamięta, choć ten fragment już dawno chciałabym wymazać ze swojej pamięci.

****

Było już dość zimno, choć w dzień lato dawało wyraźnie w kość. Codzienny upał stawał się codziennością, do której nie łatwo było się przyzwyczaić.  
-Chcesz bluzę? - podbiegł do mnie Danny, widząc, że się trzęsę. Wystarczyło, że się uśmiechnął, by zrobiło mi się cieplej. Kiwnęłam głową i założyłam na siebie o trzy rozmiary większą, czerwoną bluzę. Szedł moim tempem. Wszyscy przyspieszyli, marudząc, że się spóźnimy. Miałam to gdzieś. Nie chciałam oglądać twarzy znudzonej wszystkim Charlotte.  
-Jedziesz z nami na Mazury, nie? - pytanie idącego obok przyjaciela wyrwało mnie z rozmyślań. W jego intensywnych tęczówkach kłębiły się znaki zapytania.  
-Tak. Myślę, że nie będzie problemu - przytaknęłam. Jego uśmiech stał się szerszy. Magnetyczny wzrok błądził przez dłuższy czas po mojej odsłoniętej szyi.  
-To dobrze, wiesz? - przybliżył się, by przejechać ciepłym palcem po nagiej skórze. - Brakowałoby mi ciebie - zmusił mnie do spojrzenia w jego zielone, magnetyczne oczy. Uśmiechnęłam się i poczułam, jak fala gorąca przepłynęła przez moje ciało a najbardziej policzki.
-Ruszać tyłki! Szybciej, szybciej! Potem wy się będziecie tłumaczyć dlaczego nadąsana Charlotte nie dostała na czas swojego prezentu! - krzyknął Casper, kiedy powoli traciliśmy ich z oczu. Oboje się zaśmialiśmy. Przyspieszyliśmy, by zdążyć na wspaniałą uroczystość przygotowaną przez Charlotte...
****

****

-To przez Danny'ego płakałaś? - pyta malec, patrząc z uwagą na moje zaciskające się w pięść dłonie. Uśmiecham się przez łzy.
-Czasem ludzie, którym ufamy w pełni zawodzą i wbijają nóż w serce mocniej i głębiej, niż nieznajomi - szepczę a potem znów mierzwię jego gęste włosy. Zastanawia się przez dłuższą chwilę, spoglądając na swojego miękkiego przyjaciela, jakby doszukiwał się w jego pustych oczach odpowiedzi na dręczące go pytania.  

****

Było tak, jak się tego spodziewaliśmy. Dużo jedzenia. Dużo miejsca. Dużo marudzenia.
-Dopiero teraz jesteście? - zirytowany głos Charlotte można było usłyszeć już od progu. Swoją drogą, nieźle się odstrzeliła, ale to w sumie dla nikogo nie stawało się nowością. Była ładna, nie mogłam zaprzeczyć. Czerwona, obcisła sukienka podkreślała jej wszystkie atuty a jak na złość - miała ich sporo. Nie żebym była zazdrosna, ale tacy ludzie, jak ona nie zasłużyli na tyle dobroci zesłanej z nieba.  
Wszyscy, jak jeden mąż ruszyli do salonu, gdzie czekała już wielka uczta. Moje oczy co chwilę zatrzymywały się na jakimś innym daniu.  
-Na co czekacie? Już i tak pewnie wystygło - podbiegła, by wskazać na parujące dania. Wywróciłam tylko oczami a reszta przyjaciół, by rozładować napięcie zaczęła sypać żartami. Danny usiadł naprzeciwko mnie. Już od jakiegoś czasu coś między nami iskrzyło, ale chyba nie mieliśmy odwagi, żeby się do tego przyznać. Jego noga niby przypadkiem ocierała się o moją pod szklanym stolikiem, ale nikt tego nie zauważył.  
****

-Nie gniewaj się na niego. Lubiłem Danny'ego. Potrafił cię rozśmieszyć nawet w chwilach, kiedy nikomu się to nie udawało - jego uśmiech sprawia, że i na moich ustach pojawia się duży półksiężyc, ale zniknął tak samo szybko, jak się pojawił, kiedy przypominam sobie tamte chwile.  

****

Wypiliśmy szampana, kilka kieliszków wina. Pomimo obecności solenizantki wszystko szło w dość zadziwiająco dobrym kierunku, zważywszy na moją małą tolerancję na kuzynkę przyjaciela. Danny spoglądał na mnie czasem, uśmiechał i wymieniał pojedyncze słowa, ale przy kolacji to było wszystko, na co było nas stać. Czułam chęć na więcej, choć patrząc na naszych wspólnych przyjaciół rodziło się we mnie poczucie winy. Nie chciałam burzyć paczki, przecież byliśmy najlepszą ekipę. TYLKO ekipą, ale AŻ przyjaciółmi. Bałam się ich reakcji. Bałam się, że zauważą, że między mną a Danny'm jest coś więcej i zupełnie im się to nie spodoba. Powoli wszystko zaczęło się zmieniać.  

****
Smutek wypisany na twarzy mojego brata sprawia, że uśmiecham się i szturcham go lekko.  
-Nie podoba mi się ta historia - stwierdza, przytulając do piersi mocniej swojego pluszaka. - Nie lubię, gdy jesteś smutna. Kiedy Twoja bajka zacznie być szczęśliwa? - patrzy na mnie swoimi pięknymi, wielkimi oczami i mam wrażenie, że gula w moim gardle z każdą sekundą się powiększa. Chyba po prostu nie wiem, co odpowiedzieć. Jego pytanie sprawia, że przez głowę przelatują mi dziwne myśli, ale potem zamykam oczy i po sekundzie otwieram a one znikają.  
-Ktoś powiedział kiedyś, że najpierw trzeba się wycierpieć, żeby zasłużyć na szczęście - odpowiadam po dłużej chwili, na co on marszczy czoło i robi nadąsaną minę.  
-Czy to oznacza, że ja też będę ciągle cierpieć? - w oczach przelewa się wyraźny strach i chciałabym go tylko przytulić i powiedzieć mu, że nigdy nie zazna tego uczucia, ale wiem, że to kłamstwo.
-Chciałbym ci oddać całe moje szczęście, które może spotkać mnie w przyszłości, aby odbudować twoje serduszko - szepcze a potem spogląda na moje obojczyki. - Bardzo go potrzebujesz. Duże rany wymagają dużo szczęścia - przykłada swoją małą rączkę do mojego galopującego serca. Czuję, jak łzy szczypią mnie w kącikach oczu.  

*****
Hm, dodawać dalszy ciąg?  
Coraz mniej was tutaj, nie ma dla kogo pisać. :(

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1745 słów i 9982 znaków, zaktualizowała 24 lip 2015.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Marlens

    Ja również cały czas tutaj jestem, także proszę pisać dalej i to jak najszybciej. !;D

    28 lip 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @Marlens Dobrze! Dzisiaj postaram się coś naskrobać. Akurat nie muszę rano wstawać, haha. :)

    28 lip 2015

  • Użytkownik LittleScarlet

    Autorko, proszę nie narzekać na brak czytelników. Wybrzmi to kiczowato, ale... Ja zawsze będę na posterunku! :D Będziesz więc miała chociaż jedną osobę, dla której można pisać. Co do treści to jak zwykle jest ślicznie. Serio, pierwsze słowo, które mi się nasuwa po lekturze to właśnie "śliczne". Pozwolę sobie jednak na przyczepienie się do jednej rzeczy - kontynuować dalej. Tautologie są niefajne, a zwroty "ja osobiście" "tylko i wyłącznie" czy "okres czasu" budzą coś na kształt irytacji. U innych twórców na tej stronie bym pewnie nawet nie zwróciła uwagi. No ale niestety przyzwyczaiłaś nas do bardzo wysokiego poziomu. ;)

    25 lip 2015

  • Użytkownik Malolata1

    @LittleScarlet dobrze, poprawie sie, haha. :*

    25 lip 2015

  • Użytkownik ...

    dajesz dajesz pisz dalej jb tam czejbm na ciąg dalsz:-)

    24 lip 2015

  • Użytkownik kujawka

    Mi się podoba

    24 lip 2015