Zaczęto się pakować.
– Uważaj na siebie, synu. – Ucałowała go w oba policzki, Burt go tylko uścisnął.
– Uważajcie na Halse, nic tak nie jest mi drogie, jak ona – szepnął Kerst.
Chciał podejść do niej, ale jakaś siła mu nie pozwoliła. Patrzył na nią. Ona patrzyła na niego inaczej niż zwykle. Czuł jej spojrzenie wewnątrz serca.
Zerwał się i przygarnął ją do siebie.
– Będę tęsknił za tobą, siostro. – Poczuł w sercu coś nieodgadnionego.
Zawsze ją miłował tak mocno, ale dzisiaj... nie potrafił tego wyrazić, ani nawet pojąć.
– Nie troszcz się, Kerst. Będziemy się, widywać częściej niż myślisz. Piorun mnie lubi, więc Rextan też. Jesteście podobni, uważaj.
Kerst wszedł na platformę. Nie był pewny, co siostra miała na myśli. Jest podobny do dowódcy czy jego konia? Czuł się źle. Patrzył jeszcze długo za Halsą. Rodziny patrzyły za swoimi. Wieś została w tyle. Kerst zobaczył, że Halsa biegnie za wozem. Chciał wyskoczyć i wtedy Halsa się zatrzymała.
– Będę z tobą, nie martw się.
Usłyszał wyraźnie, ale kto to powiedział? To nie był głos jego kochanej siostry. Znowu poczuł mrowienie i gęsią skórkę. Poznał głos Rey.
Kerst ciężko zniósł pierwszy tydzień. Spali w wielkiej sali. Wszystko było inne. Łoża, stoły.
Zamek księcia znajdował się o cztery godziny od wsi. Kerst nigdy nie widział wcześniej zamku. Zrobił na nim wrażenie. Fosa, wielka drewniana brama z żelaznymi okuciami. Grube mury.
Po kilku dniach zobaczył z daleka księcia. Jechali na spacer z księżną. Książe Alsadyn jechał na ślicznym szarym w białe łaty, koniu. Atamira jechała na brązowo biało czarnym. Przed nimi jechało dwa tuziny rycerzy w wypolerowanych zbrojach. Z boku po tuzinie i z tyłu następne dwa tuziny. Okolica była spokojna, ale tak nakazywało prawo królewskie. Atamira była młodsza od księcia. Alsadyn był w wieku Burta, a Atamira nie miała jeszcze trzydziestu lat. Jak się dowiedział, przypadkowo za dwa miesiące później, piękna księżna miała dwadzieścia osiem wiosen. Razem z Alsadynem oczekiwali na potomka, ale na razie księżna nie była w błogosławionym stanie.
Rextan wcale nie przesadził z obietnicą daną Halsie. Już za dwa tygodnie, Kerst dowiedział się, że ktoś przyjechał go odwiedzić. Zakręciła mu się łza na widok siostry.
– Jak ci jest, braciszku.
– Nie tak źle. Oberwałem parę razy, ale i tak widzę, że Rexan i jego ludzie mnie lepiej traktują niż innych. Rexan nie jest taki zły, tylko jak go poniesie...
– Kogoś mi przypomina – uśmiechnęła się Halsa. Wiesz, że Sergent przyszedł mnie przeprosić!
I na ciebie się też nie gniewa. A nawet cię podziwia. Prosił, byś miał oko na Kruchta.
– Śpimy obok. On trochę obrywa, bo nie jest taki jak ja.
– Poproszę Rexana, coś może się zmieni.
– Halsa, ty się wcale nie bałaś tego Pioruna. On jest szalony, widziałem, jak podeptał jednego ze służby kuchennej!
– Pewnie pomocnika kucharza, prawda?
– Nie wiem, a czemu?
– Piorun jest mądry, on nie lubi złych ludzi.
– On jest taki dla wszystkich! Strach pomyśleć jak ja bym stanął przed nim.
Halsa się uśmiechnęła.
– Szepnę mu coś na ucho. Umiesz już dosiadać konia?
– Próbowałem. To nie jest takie proste.
– Koń musi wiedzieć, że go lubisz. Wybierz jakiegoś, ale on cię także musi zaakceptować. Konie są bardzo mądre.
– Jak mama i tata?
– Dobrze, mama czasem popłakuje.
– Czas leci szybko. Tylko dwa tygodnie i pobędę dwa dni.
– Dwa?
– To za strzelanie. Dobrze mi idzie.
Halsa pokiwała tylko głową.
– Wiesz, siostro, ci, co cię znają trochę, myślą, że jesteś dziecinna, ale ty jesteś bardzo dorosła.
Kerst zamyślił się.
– Kiedy jechałem tutaj, słyszałem Rey.
– Tak, a co ci powiedziała?
– Żebym się nie martwił, że będzie ze mną.
– Rey cię lubi.
– Ale ja nie mówię o lalce.
– I ja też nie.
– Czy ją kiedyś zobaczę?
– Tak, ale jeszcze nie teraz.
– A ty ją widziałaś?
– Już ci mówiłam, że jesteś głuptas. Wiele razy.
– Ale to trochę dziwne, nie sądzisz.
– Dla mnie wcale.
Kerst znowu popatrzył na siostrę.
– A ile ma lat?
– Tyle, co ja.
– Och! Mieszka w jeziorze?
– Pod.
– Och!
– Jak przyjechałaś?
– Rexan wysłał czterech ludzi. Jechałam powozem.
– O, naprawdę?
– Rexan mnie lubi. Bo Piorun mnie lubi. Rexan mówi, że Piorun mnie kocha.
– Wszyscy mówią na niego dowódco, Panie. Poza Panią i panem ma największe poszanowanie na zamku, a ty mówisz Rexan!
– On mówi do mnie panienko, Halso. Zapytałam jak mam na niego mówić. Powiedział ,,Rexan”.
– Och, to dziwne. Jest taki ostry. No dla mnie nie. Jest sprawiedliwy. I czasem daruje winę.
– Ale chcę ci powiedzieć do końca. Powiedział mi ,,Mów mi Rexan. Tylko pan Alsadyn mnie tak nazywa i pani Atamira. Ty możesz, bo przyjaciele Pioruna, są moimi przyjaciółmi”.
Halsa popatrzyła na brata swoimi ślicznymi oczami.
– Powiedział mi, że mu przykro, że uderzył tatę, ale mu nie wypada przeprosić.
– Chciałem się na niego rzucić!
– Kerst, nie możesz być taki porywczy! Mogłeś za to drogo zapłacić. On jest porywczy, dlatego uderzył tatę.
– Ale ja nie chciałem tego zrobić z tego powodu. Ja nie chciałem, żeby ciebie dotknął.
– Pamiętam, co powiedziałeś. Nie możesz tak! Nie możesz kogoś zabić, bo mnie dotknie.
– Miałem na myśli, ukrzywdzi.
Halsa podeszła do niego blisko i wzięła go za ramiona.
– Kerst, posłuchaj. Ja nie jestem taka bezbronna, jak myślisz. Rey mi coś dała. Już dawno.
Kerst sobie coś przypomniał i pominął tę informację.
– A jak się ma Rey, twoja lala?
– Śpi w komnacie. Będę tu dwa dni, cieszysz się?
– Tak, wygodnie ci w tej komnacie?
– Tak, ale lubię swoje łóżko w chacie. Tata zrobił. Za miesiąc zrobi dla ciebie. Posłuchaj, Kerst. Już jestem za duża, żeby z tobą spać w jednym łóżku. W komnacie są dwa. Rexan pozwoli ci spać ze mną w jednej izbie. Jak chcesz.
– Dlaczego chcesz?
– Lubię z tobą rozmawiać, kiedy jest już ciemno. Pamiętasz, jak mi opowiadałeś bajki, kiedy byłam malutka?
– Tak.
Kerst nad czymś myślał.
– Kiedy poznałaś Rey?
– Pamiętasz, kiedy pierwszy raz zaginęłam? Wtedy.
– Coś mi o tym mówiłaś, tylko już trochę zapomniałem.
– Zapomniałeś?
– No, najważniejsze pamiętam.
Halsa przybliżyła twarz do jego lica.
– Ja tu jestem tylko dla ciebie. Gdybyś mnie tak bardzo nie kochał, dawno byłabym z Rey.
Kerst był poruszony. Poczuł coś, ale nie chciał pytać, ale Halsa czuła. Wyszeptała prawie do jego ucha.
– Będziemy zawsze razem, nawet jak nie będziemy.
– Nie mów mi. Jestem już duży i nie mogę płakać. A bardzo chcę.
– Braciszku, to dla twojego dobra. Inaczej nie pokonasz swojego Pierwszego wroga.
– Kto będzie moim pierwszym wrogiem? Pamiętam, że już coś o tym mówiłaś, ale nie rozumiałem i dalej nie rozumiem.
– To jeszcze nie teraz. Nie troskaj się tym. Ja jestem z tobą i Rey jest.
– Teraz jej nie czuję.
– Ona jest, ale i ja jestem teraz z tobą, to dlatego.
– Chłopcy będą zazdrośni, że nie śpię w sali.
– Więc chcesz!
Halsa pocałowała mu policzek. Będziemy szeptać jak kiedyś. I nie martw się o Kruchta. Szepnę słowo do Rexana. On ma dobre serce, tylko jeszcze nie pokonał swojego wroga.
– On jest chyba najlepszy! Inaczej nie byłby dowódcą trzystu ludzi.
Halsa się tylko uśmiechnęła.
Wieczorem spali w jej gościnnej komnacie. Rexan jej obiecał, że może przyjeżdżać co dwa tygodnie na dwa dni. W ten sposób będzie mogła widzieć brata sześć dni w miesiącu. Bo Rexan wiedział, że Kerst będzie wygrywał wszystkie zawody, których nagrodą był dodatkowy dzień wolny. Halsa miała rację. Jej brat i dowódca książęcego wojska byli bardzo podobni.
Tego wieczoru szeptała z Kerstem do drugiej straży. Bardzo chciała być blisko brata, ale wiedziała, że jest już na to za duża i spali w osobnych łożach. W końcu zasnęła z Rey na piersi. Kerst jeszcze coś do niej mówił, ale Halsa już spała.
Na drugi dzień, kiedy Kerst miał ćwiczenia, zobaczyła się ze swoimi koleżankami z osady. Rozmawiała z Armida i jeszcze więcej z Maggi. Garla trzymała się z boku, ale kiedy Maggi i Armida poszły słać łóżko dla pomocników księżny, podeszła do Halsy.
– Halsa, chciałam cię przeprosić. Byłam głupia. Wybacz.
Halsa podeszła do Garli i objęła ją serdecznie. Dziewczynka poczuła wielka radość i nie mogła znaleźć jej pochodzenia. Dopiero wieczorem zrozumiała. Dwie wielkie łzy spłynęły jej po policzkach.
Czas płynął szybko. Służba na zamku dobiegała końca. Kerst nieraz obronił Kruchta przed innymi. Zawiązała się między nimi przyjaźń. Obaj urośli i przybrali mięśni. Rexan nie pomylił się co do Kersta. Dawno nie spotkał tak zdolnego chłopca. Mógł go zatrzymać, ale chciał wiedzieć jego zdanie.
Doszło do decydującej rozmowy.
– Jesteś chłopem, ale dawno nie widziałem tak uzdolnionego ucznia. Zostań ze mną, nauczę cię wiele. Może za parę lat zostaniesz moim zastępcą, a potem... kto wie. Chociaż czasy niespokojne. Wróg za górami wzmacnia, się w silę. Mówią, że wojna idzie. Król Alagard silny, ale za górami mieszka okrutny Paxton. Ma wielokrotnie liczniejszą armię. Tam nie ma przepychu i balów. Chce zagarnąć zimie Alagarda. A król w uśpieniu. Wysyła posłów...
– Zapytaj, szanowny Panie Rextanie, siostry mojej. Ona mądra, chociaż dziecię jeszcze.
– I ja to wiem, mój młody przyjacielu. Wiesz, że pozwoliłem jej mówić mi Rexan?
– Tak, Panie. Mówiła mi Halsa moja, już dwa lata temu.
Przez te dwa lata Halsa, mimo że młode dziewczę, zjednała sobie wielu przyjaciół wśród służby. A nawet raz z samą księżną rozmawiała. Alsadyn był w ważnych sprawach u króla Alagarda.
Kiedy wśród szlachty wieści wojenne się rozchodziły, w końcu i u chłopstwa o tym mówić zaczęto. Kiedy po raz ostatni, Halsa przybyła na zamek, Rexan nie omieszkał zapytać młodej dziewczynki. Dowódca wojska nie był głupi. Czuł, że coś w niej jest, co wskazywało na to, ze wiedzę ma z innego źródła niż większość ludzi. Rexan cenił Kersta za jego uzdolnienia i starania, jednak ciągle pamiętał, że jest chłopem. Jeśli chodzi o Halsę, to nawet o tym nie pamiętał. Cały jego sposób zachowania maskował prawdziwą jego postać. Gdyby mógł pozbyć się wszystkich zakazów, praw i wszystkiego, co pozornie regulowało i pomagało, stałby się innym człowiekiem, ale nie mógł tego zrobić. W swoim sercu szanował księcia i cenił księżnę, za jej serce. W swoim najbardziej cenił właśnie Halse. Po prawie dwóch latach wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt nie śmiał wspomnieć. Atamira o tym wiedziała, ale z racji jej pozycji nie wdawała się w takie rozmowy z dowódcą wojska. A Alsadyn był zbyt zajęty sprawami wagi państwowej.
Rexan znalazł czas by rozmawiać z Halsą. Teraz jednak, zanim zdecydował się o tym porozmawiać, obserwował, jak jeździ na Piorunie. Nauczył ją jeździć rok temu, ale dopiero parę miesięcy temu zapytał dziewczynki, czy chce dosiąść jego wierzchowca. Wiedział, że Piorun nie będzie miał nic przeciw temu. Jego muskularny mustang wprost uwielbiał tę miedzianowłosą drobinkę. W okazywaniu uczucia znacznie ja przewyższał. Halsa czasem pogładziła go czule po pysku albo podrapała go za uchem, co Piorun wprost uwielbiał. Natomiast koń obcierał się o jej ramiona, wąchał jej włosy, czy prosto tulił swój wielki łeb do jej drobnego torsu. Niektórzy próbowali przekonać się, czy rumak się zmienił, bo tak sądzili, ale nic się nie zmieniło. Miał już trzy lata, a nadal był dziki do innych.
– Halsa, pragnę cię zapytać o coś, co leży mi na sercu. Pytałem twojego brata czy zechce zostać na stałe u mnie, ale odrzekł, żeby ciebie zapytać. Jest zdolny i pracowity i obdarzony wszystkim, co prawdziwy rycerz potrzebuje. Nauczę go wszystkiego, co umiem. Czuję, że doścignie mnie, a może nawet będzie lepszy w walce niż ja. Jest również dobrym organizatorem. Myślę, że mógłby zostać za dekadę lub dwie moim następcą. Co myślisz, Halso?
– Drogi Rexanie. Dobrze, ze mnie pytasz. Wiem, że jesteś człowiekiem honoru i umiesz dochować tajemnicy. Powiem ci.
– Dziękuje ci.
Usiadł głębiej w głębokim skórzanym krześle.
– Będzie wojna, drogi Rexanie.
– Skąd to wiesz? Wiem, że nie mówiłem ci o tym, a kobiety nie rozmawiają o tym. A ty dziewczę młode dopiero.
– Wiem. Co do pytania twojego, dobrze czujesz. Mój brat będzie wielkim wojownikiem, ale nie u ciebie zdobędzie kunszt.
– Co mówisz! Kto go może nauczyć więcej niż ja?
– Greyann.
Rexan poprawił się nerwowo na siedzeniu.
– To tylko legenda, nikt go nigdy nie widział.
– Skoro legenda, to jak powstała? Nie myślałeś o tym, Rexanie?
– Tak, znowu masz słuszność, ale jak ty to wiesz?
– Poczekaj chwilkę.
Helsa poszła do swojej komnaty. Najpierw Rexan ją zarezerwował na jej wizyty, potem już nikt nawet tam nie mógł wchodzić. Wpływ Halsy na Rexana był wielki. Doszło do tego, że po roku spotkań z nią, pojechał i osobiście przeprosił Burta, za uderzenie pejczem. Wówczas Burt padł na kolana przed Rexanem, ale Rexan podnieść mu się kazał.
– Tylko nie mów tego, co ci powiedziałem, nawet żonie.
I tak tylko Burt i Rexan o tym wiedzieli. Tak sądził. Nie wiedział, że i o tym wie jego mała przyjaciółka.
Sam Rexan po czasie pokochał ja jak córkę, bo sam nie miał rodziny. Całe życie poświęcił dla służby.
Helsa wróciła z komnaty. W reku trzymała Reye.
– Widzisz, to jest Reya. To jest lalka. Ma już dziesięć lat. Kiedy miałam dwa latka, zrobiła mi ją matka. Nie miałam nigdy innej zabawki. Aż po jakimś czasie zaczęłam z nią rozmawiać. Wszyscy myśleli, że to dziecięca fantazja, ale dla mnie było to realne. To jest szmaciana lalka, ale jest też prawdziwa Rey. Wszystko, co wiem, wiem od niej. Tylko jedną osobę na świecie kocham więcej od Rey.
– Czy to Kerst?
– Tak. Rey powiedziała mi, że Kerst znajdzie Greyanna, a ten nauczy go walki. Bo tylko on zdoła go przygotować do walki z wrogiem.
– Kto może być aż tak mocnym wrogiem, twojego brata. On ma dopiero czternaście wiosen?
– To jego pierwszy wróg. Kerst będzie sławnym wojownikiem. Zabije wielu wrogów, ale dopiero po latach zdoła pokonać tego pierwszego.
– Kim jest ten wróg. Czy to dowódca wojsk Paxtona, krwawy Krunn?
– Nie. To ktoś znacznie silniejszy. Gdyby wszyscy się dowiedzieli, że przeprosiłeś Ojca mojego, byłbyś wolny. Pokonałeś wielu przeciwników, ale tego nie zdołasz. Mało komu się to udaje. Dopiero jak Kerst stanie się Karblissem, znowu mnie zobaczy, ale stanie się to za kilka lat.
– Gdzie odejdziesz, Halso!
– Muszę iść do Rey. Inaczej Kerst nigdy nie pokona swojego przeciwnika.
– Czy to jest coś, co jest w środku każdego?
– Tak, Rexan.
– Ja jestem zdolny to pokonać. Chcę być wolny!
– Dobrze więc. Powiedz wszystkim, że przeprosiłeś Burta, a będziesz wolny. Tylko tego ci brak.
Rexan posmutniał.
– Nie mogę tego uczynić, a i ty nie opowiadaj tego nikomu.
– Ufasz mi?
– Tak, Halso. Masz dwanaście wiosen, ale nie spotkałem nikogo podobnego tobie. W twoim towarzystwie łagodnieje i czuje się lepszym człowiekiem.
– Jesteś dobrym człowiekiem, ale nie chcesz być całkiem wolny.
– Chcę być! Pomóż mi!
– Powiedziałam ci, co możesz zrobić. Zrób to, a będziesz.
– Nie mogę. To wydaje się proste, a jest bardzo trudne.
Rexan milczał chwilę. Halsa wiedziała, że już nie wspomni o tym.
– Czy wiesz coś o wojnie?
– Będziesz wiedział co czynić. To twoje życie. Chroń Altamirę.
– Czy pokonamy Paxtona?
– Więcej ci nie mogę powiedzieć. Żegnaj Rexanie.
– Czy cię jeszcze zobaczę?
– Nie wiem. Jest mało spraw, o których Rey milczy. Więc nie wiem.
– Chcę ci coś powiedzieć, zanim znikniesz mi z oczu. Przez ten czas pokochałem cię jak córkę. Całe życie służyłem dla sprawy królestwa i dlatego nie miałem czasu na miłostki. Nie mam żony i nie mam dzieci. Czy mogę cię przytulić, zanim odejdziesz?
– To nie wypada, tobie, ale ja mogę to zrobić.
Halsa podeszła do Rexana i przytuliła go. On stał chwilę bez ruchu i poczuł coś na policzkach.
– Żegnaj moja mała przyjaciółko. Będziesz w moim sercu do końca moich dni.
Halsa wyszła. Rexan obtarł łzy i spiesznie opuścił komnatę. Odszukał Kersta.
– Rozmawiałem z twoją małą siostrą. Nie mogę cię zatrzymać. Za tydzień kończysz służbę. Wracaj do domu i opiekuj się ojcem i matką. Żniwa są później w tym roku. Jeszcze zdarzysz. Ty i Krucht.
– Gdzie Halsa, szanowny Rexanie?
– Pognała do domu. Chcesz jechać wcześniej. Zezwalam ci.
– Doczekam do końca. Dziękuję ci szanowny, Rexanie. Dużo mnie nauczyłeś.
– Dobrze więc, zostań tydzień z innymi. Ty i Krucht możecie zabrać konie. Pamiętajcie, że to nie konie do roli. Weźmiesz też broń, ale pamiętaj, miecz to poważna sprawa. Używaj go tylko w słusznej sprawie. Musisz nabrać ciała. Jesteś jeszcze chłopcem. Pokonałbyś już teraz wielu, ale jeszcze musisz się długo uczyć.
– Wiem to, dowódco. Czy to prawda, że będzie wojna? Wszyscy szepczą.
– Tak, robię, co mogę, żeby ochronić księstwo. Całe królestwo ma dwa tysiące żołnierzy. Paxton ma dwadzieścia tysięcy, a mówią, że może dwadzieścia pięć.
– Czy to prawda, że jest okrutny?
– Jest sprytny i bez serca, ale okrutny nie jest. To Krunn jest taki. Mówią, że jest synem diabła i wściekłego lisa, ale ja w to nie wierzę.
– Czy zdołasz ochronić księstwo?
– Nie wiem. Muszę. Najważniejsza jest Atamira. A ty broń Halsę. Nie spotkałem większego klejnotu niż twoja mała siostra.
– Będę bronił jej do ostatniej kropli krwi, wierz mi.
Kerst nie zwrócił uwagi, że nie dodał panie lub dowódco. Rexan zwrócił, ale nic nie powiedział. Kerst oddał honor i wrócił do swoich rówieśników.
Tymczasem Halsa gnała na swoim czarno-białym rumaku do wsi. Piorun zarżał smutno, jakby czuł, że nie zobaczy już więcej swojej miłości.
Brakowało dosłownie kilku dni do końca służby na dworze książęcym. Dzieci podrosły. Niektóre mogły zostać, bo spodobała im się praca w zamku. Teraz pozawiązywały się znajomości, a niekiedy przyjaźnie. I to nie tylko w obrębie jednej wsi. Osada, w której mieszkał Kerst, była najmniejsza. Trzy inne wsie, były dużo liczniejsze. Ze znajomych Kersta i Halsy, tylko Garla dostąpiła możliwości pozostania na zamku. Trzej jej bracia bardzo się zmartwili. Wcześniej kochali swoją siostrę, mimo że nie zawsze była sprawiedliwa, ale teraz wyraźnie się zmieniła.
Stała się bardziej pokorna i mniej myślała o swojej urodzie. A co dziwne stawała się coraz bardziej ładna. Próbowała nie dostrzegać spojrzeń młodych giermków. Była zatrudniona wśród pokojówek samej Atamiry.
Księżna była uosobieniem dobra. O ile mogła pomagała biednemu ludowi. Jej mąż godził się na niektóre zmiany. Jednak jeśli żona pragnęła zbyt wiele, delikatnie jej odmawiał. Tłumaczył się, że czasy ciężkie i trzeba przeznaczyć złoto i srebro na wzmocnienie armii.
Alsadyn wrócił od króla Alagarda. Przywiózł radosne wieści.
– Wojny nie będzie. Posłowie królewscy przywieźli zapewnienia od Paxtona, że nie napadnie naszego królestwa.
Po jego słowach wiadomość szybko się rozeszła po zamku i dalej. Tego wieczoru Rexan wezwał Kersta.
– Czy coś zaniedbałem, mój panie? – zapytał chłopiec.
– Nie, polubiłem cię i będzie mi cię brakować. Słyszałeś wieści?
– Tak panie.
– I co myślisz?
– Z tego, co zrozumiałem, to gra na zwłokę. Albo chytry Paxton nie jest jeszcze całkowicie przygotowany, albo chce uśpić ostrożność króla.
Rexan popatrzył wnikliwie na chłopca.
– Doskonale. Zupełnie się z tobą zgadzam. Paxton wie, że Alagard nie chce wojny. Król jest lekkomyślny. Teraz nie będzie mnie słuchał i ludzi podobnie myślących. Powinien za wszelką cenę umocnić północną granicę. Poza tym powinien zrobić wszystko, żeby zawrzeć pakt z południowymi królestwami. Królestwo Lordeny i Parsyli, będa następnie na liście tego drania. Jeśliby zawarły pakt z Alagardem, ten lis nie odważyłby się napaść na naszą ziemię. Za czasów jego ojca Alagarda I, panował pokój. Alagard Wielki, trzymał wielka przyjaźń z władcami południowych królestw. Co prawda ojciec Paxtona nie miał takich ambicji jak jego syn, ale Alagard Wielki był przewidujący.
– Czy to prawda, mój panie, że Paxton zabił swojego ojca.
– Tak mówią i ja w to wierzę. Oficjalnie jakiś szaleniec z jego osobistej gwardii pchnął go sztyletem.
Zanim go powieszono, krzyczał ,,Paxton ty zdrajco”. Pewnie syn go przekupił i obiecał wiele.
– A co jeśli chodzi o Krunna, czy prawda to, że nic go się nie ima, panie?
– Już ci mówiłem, że są o nim plotki, że to nie człowiek, ale przecież to niemożliwe. Przyszedł znikąd i po roku, ze zwykłego żołnierza, stał się dowódcą całej armii.
– A jego wygląd, panie? Mówią, że jest szkaradny.
– Nigdy go nie widziałem. Ponoć jakiś dziki zwierz, niedźwiedź czy tygrys poszarpał mu twarz i rany się źle zrosły. Wiem, że jest silny i przebiegły, ale to nie jest złe. On jest okrutny. Nawet Paxton go się obawia. Nie chcę ci opowiadać, co robi z jeńcami. Ma osobistych, zaufanych zbirów. Czeka na okazję, żeby sięgnąć po koronę. Na razie Paxton ma za sobą armię. Lud zaś nienawidzi zarówno króla, jak i dowódcy jego armii. Już trzy razy próbowano zamachu stanu, ale Paxton trzy razy utopi powstania we krwi. Nie wiem, jak się to potoczy, ale zło kiedyś się kończy.
– Drogi Rexanie. Na Początku mojej służby miałem do ciebie złe uczucia. Nie mogłem ci darować, że uderzyłeś ojca, ale teraz widzę, że jesteś mężem prawym i masz serce.
Rexan spojrzał na chłopca wnikliwie.
– Sam do tego doszedłeś, czy wpłynęła na to czyjaś opinia, czy zdanie?
– Nie wiem, co masz na myśli, mój panie? Ja nie liczę się z opinią innych... no może poza moją małą siostrą.
Kerst popatrzył odważnie w oczy Rextana.
– Wiem, że darzysz moją siostrę wielkim poważaniem. To zaczęło się od zajścia z twoim wierzchowcem. Czy tak, mój panie?
To prawda. Co wówczas się stało, zmieniło we mnie wiele. Twoja siostra jest wyjątkowym skarbem. Już ci mówiłem.
– Halsa nic mi o tobie nie mówiła, panie, ale wiem, że darzy cię szacunkiem, dowódco.
– Tak. Za dwa dni kończysz służbę. Zaraz po żniwach znów przybędę, by brać nowych. Spotkamy się. To nasze ostatnie spotkanie przed twoim odejściem. Mam coś dla ciebie.
Rexan poszedł do swojej prywatnej zbrojowni. Kiedy wrócił, Kerst zobaczył w jego dłoniach łuk i sztylet.
– Proszę, weź to na pamiątkę. Sztylet podarował mi mój nauczyciel, łuk dostałem od samego króla, kiedy wygrałem turniej.
Kerst padł do nóg Rextana.
– Czym zasłużyłem, mój panie? Nie mogę przyjąć tych darów!
– Nie masz wyboru. Chcesz, abym wybuchnął gniewem? Zmieniłem się nieco, ale nadal jestem taki.
Kerst wiedział, że jego dowódca tylko tak powiedział.
– Dzięki, panie. Pozwól i mi coś ci podarować. Wrócę za parę chwil, nie wiedziałem...
– Dobrze, idź, ale nie musisz się rewanżować.
– Nie panie, ale pragnę to zrobić.
Chłopiec zniknął. Dowódca usiadł na surowej ławie. Zaraz po spotkaniu Kersta miał zamiar jeszcze raz rozmówić się z księciem. Pragnął go przekonać...
Jego rozmyślania przerwało pukanie.
– Wejść!
– To znowu Kerst, panie. Wpuścić?
Jego rycerz pilnujący drzwi patrzył wyczekująco.
– Wpuść. Jesteś dowódcą wart. Kiedy Kerst wróci do swojej wsi, od tej pory może zawsze wchodzić do mnie we dnie i noc. Rozprowadź to polecenie wśród strażników.
Po chwili wszedł zdyszany chłopak.
– Szanowny dowódco. Nie mam nic bardziej godnego, by ci darować. To moje jedyne zabawki dzieciństwa.
Ze wzruszeniem na twarzy rozwinął chustę i położył na dębowym stole łódkę z kory i drewnianego rycerza.
– Dziękuję, Kerst.
Podszedł do zaskoczonego chłopca i przytulił go szybko.
– Wracaj do zajęć.
Kerst skłonił się i wyszedł. Rexan podszedł do okna. Szykowała się letnia burza.
Cała wieś czekała na dzieci. Burt i Mary przygotowali stół jak na Boże narodzenie. Halsa ubrała się w najlepszą suknię. Wcześniej nakarmiła i wyczyściła swojego konia. Halsa nazwała ogiera, Sa. Miała dla niego siodło, ale nauczyła się jeździć, bez. Koń był łagodny i wystarczyło, że dziewczynka trzymała się jego szyi lub grzywy. Halsa wiedziała, że za parę godzin w ich stajni będzie trójka koni. I tylko jeden do pracy na roli. Ogiery są szybkie, ale nie mogą ciągnąć ciężkiego wozu. Skończyłoby się to dla nich tragicznie.
Dopiery, kiedy skończyła z Sa, mogła się przebrać. Teraz miała jeszcze trochę czasu, więc szyła nową sukienkę dla Rey. Zdobyła czarne nici. Właściwie dostała je od Garli. Poprzedniej nocy dowiedziała się czegoś nowego od Rey. Długo dyskutowała o czymś ważnym.
Wczesnym rankiem, zanim wstało słońce, poszła nad jezioro. Wykopała dołek blisko brzegu. Przyniosła ze sobą dwie kulki z żywicy. Przygotowała je dawno. Może dwa miesiące temu. Również po rozmowie z Rey.
W końcu dokopała się do wody. Wsunęła palce i posmakowała. Woda była słona i lekko gorzka.
Wczorajszej nocy Rey ją poprosiła, żeby tak zrobiła. Jeśli chodzi o Rey, Halsa miała do niej całkowite zaufanie.
Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.