- Wciąż nie mogę uwierzyć, że się zdecydowałeś — powiedziała cicho.
- Cóż... Czasami swoim zachowaniem naprawdę poważnie mnie irytujesz, ale nie chcę odchodzić. Dotarło do mnie, że wtedy straciłbym zbyt wiele. Po raz kolejny.
- A tego przecież najbardziej się boisz. Bólu, jaki to ze sobą niesie.
- Tak, Izydo. Boję się — kiwnął głową. - Nie wiem, dlaczego bogowie tak chcieli i odebrali mi ich, i prawdopodobnie nigdy się nie dowiem, ani się z tym nie pogodzę, ale ty... Ty dajesz mi swoisty spokój. Nie wiem jak, ale tak jest. Nie rozumiem...
- Czego? - tym razem to ona pogładziła go po policzku. Na moment przymknął oczy.
- Tego, czemu jesteś dla mnie taka dobra. Przecież tyle razy cię skrzywdziłem...
- Bo jesteś tego wart, książę. To nie twoja wina, że taki się stałeś, ale zasługujesz przecież na szczęście. Proszę, uwierz w to, Loki — w jej oczach zalśniły łzy.
- Nie płacz, Izydo — westchnął. - Proszę. Nie chcę, byś kolejny raz lała przeze mnie łzy. Powinnaś być szczęśliwa, a nie smutna.
- Jestem szczęśliwa, Loki, bo porodzę twe dziecko i chciałabym, abyś i ty kiedyś znów doznał tego wspaniałego uczucia, jakim jest radość z narodzin potomka... Nie musisz się bać. Twoja poprzednia rodzina zostanie w twej pamięci i sercu już na zawsze.
- Wiem to — chrypnął, całując ją w dłoń. - Mądra z ciebie kobieta, Izydo. Widać, że wiele się od ciebie jeszcze nauczę.
- I ja pewno od ciebie — uśmiechnęła się nieznacznie.
- Być może — kiwnął głową. - Powiedz mi. Tęsknisz za domem?
- Bardzo — przyznała stanowczo. - Chciałabym pomówić z braćmi, zapewnić ich, że nic mi nie jest. Podejrzewam, że mogą się o mnie niepokoić. Moi ludzie też pewno mocno odczuli mą nieobecność, winnam im to jakoś wynagrodzić.
- Powiedz mi zatem, czy czujesz się na siłach, by odwiedzić swych braci?
- Loki... Naprawdę mi pozwalasz? - w jej oczach rozbłysły iskierki radości.
- Nie jesteś moją własnością, bym za ciebie decydował. Pójdę tam jednak z tobą, nie chciałbym bowiem, byś w drodze zasłabła...
- Oh, Loki! - wykrzyknęła szczęśliwa, rzucając mu się na szyję. Przytulił ją niemrawo, zaskoczony jej gwałtowną reakcją.
- Więc jak? - mruknął cicho.
- Oczywiście! Chodźmy!
- Dobrze... Heimdallu, proszę, przenieś nas do królestwa, z którego pochodzi Izyda — powiedział brunet donośnie. Po chwili otoczyła ich tęczowa poświata. Złapał Izydę mocno za rękę, a gdy tęcza zniknęła, stali pośrodku sali tronowej Ozyrysa. On sam i Seth pochylali się właśnie nad jakimiś papierami rozłożonymi na stole. Gdy Bifrost zamknął się za dwójką przybyszów, zaskoczeni Egipcjanie spojrzeli na nich w ciszy.
- Izydo! - Seth pierwszy ruszył w jej stronę. Loki taktownie ustąpił im miejsca, wycofując się do najbliższego stołu. Bez pytania nalał sobie wina z kryształowej karafki i rozejrzał się po pomieszczeniu, siadając na krześle. Tymczasem szczęśliwe rodzeństwo wciąż trwało w uścisku.
- Bracie — powiedział w końcu Ozyrys, podchodząc do Lokiego. - Wielcem rad, żeś ją do nas sprowadził.
- Bracie? - bóg kłamstw popatrzył na niego, marszcząc brwi. - Czemu tak mnie nazywasz?
- Jak to? - zdziwił się Egipcjanin. - Przecie przez wasze małżeństwo...
- Nasz? Masz na myśli moje i Izydy? - brunet wszedł mu w słowo. Ozyrys przytaknął zdumiony, na co Asgardczyk wybuchnął szczerym śmiechem. - Ależ my nie jesteśmy małżeństwem.
- Doprawdy?
- Czyżby twa siostra co innego rzekła?
- Powiedziała nam, że u twego boku jest szczęśliwa. No i to przecie widać, jak wielkim uczuciem cię darzy. A ty ją...
- Nie kocham Izydy, Ozyrysie — Loki ponownie mu przerwał. Jego głos był zimny.
- Czyżby wciąż nie stała ci się miła? - Ozyrys usiadł ciężko na krześle dwa miejsca dalej. - Sądziłem, że...
- Pomyliłeś się. Zmieniłem swe nastawienie względem twej siostry i mego dziecka, ale to nie znaczy, że od razu ją umiłowałem. Będę u jej boku, lecz wątpię, by znalazła miejsce w mym sercu.
- W takim razie wielce mi żal to słyszeć, Loki, bowiem krzywdę jej tylko wyrządzisz, jeśli ona wciąż miłować cię będzie.
- Posłuchaj mnie, Ozyrysie... Ja się wcale nie prosiłem o zostanie ojcem i nie przeczę, długo mi zajęło pogodzenie się z tym faktem. Ale stało się i Izyda porodzi mi potomka, który w przyszłości, jeśli się uda, zostanie władcą Jotunheim. Twa siostra jest wielce dobrą kobietą, lecz ja już kiedyś kochałem i nie chcę więcej.
- Straciłeś ją...
- Tak. To koniec. Me serce pochowałem wraz z moją rodziną, więc nie proś mnie o coś, czego nigdy nie będę w stanie uczynić — powiedział cierpko czarnowłosy, popijając wino i oglądając się na Izydę. - A ta gdzie się podziała? - zmarszczył brwi, zrywając się na równe nogi, gdy spostrzegł, że ani kobiety, ani jej brata nie ma już w komnacie.
- Udała się wraz z Sethem do swych obowiązkow — wyjaśnił Ozyrys spokojnie.
- Niby jakich? - warknął Asgardczyk. - Jest brzemienna, jej jedynym obowiązkiem jest teraz odpoczywać i cieszyć się z faktu, że wkrótce porodzi Zaprowadź mnie do niej natychmiast!
- Nie powinieneś jej teraz przeszkadzać — odparł Ozyrys, nawet nie ruszając się z miejsca. - Izyda jest boginią płodności. Zbyt długo była oderwana od swego królestwa, musi nadrobić ten stracony czas.
- Więc co teraz robi?
- Wysłuchuje wszystkich modlitw, które wznosiły do niej zdesperowane kobiety, pragnące porodzić.
- Czy to aby nie wymaga zbliżenia? - prychnął Loki. - Cóż Izyda może na to poradzić?
- Niektóre niewiast nigdy nie porodziły. Inne znów powijają martwe dzieci, bądź nie są zdolne, by donosić do rozwiązania. Izyda naprawia ich ciała.
- A to, na pewno wymaga od niej energii — zauważył czarnowłosy, opierając się ciężko dłońmi o stół i patrząc surowo na swego rozmówcę. - Asgardzki medyk zabronił się jej przemęczać.
- A wtedy co jej zagrozi?
- Przedwczesny poród, matole! - syknął Loki. - Poród, który dla nich obojga może się skończyć tragicznie.
- Chodź za mną, Loki — powiedział natychmiast Ozyrys, wstając i wyprowadzając Asgardczyka z komnaty.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
emeryt
Jak do tej pory wspaniale. Tylko utrzymaj ten wspaniały poziom twojej opowieści.Najserdeczniejsze pozdrowienia, oraz duuużo zdrówka.
elenawest
@emeryt heh, no postaram się go utrzymać ;-) dzięki pięknie i dla ciebie również :-D