Łapa - osobisty Huncwot (rozdział czwarty)

Łapa - osobisty Huncwot (rozdział czwarty)- Bal w Hogwarcie? - zdumiała się Hermiona, patrząc na Ginny. Ruda wyglądała na mocno podekscytowaną.
- Tak! W wakacje!
- Po co?...
- Hermiono... Przecież ci mówiłam... McGonagall organizuje bal absolwencki. Będzie wspaniała zabawa!
- No nie wiem — mruknęła była Gryfonka.
- Czego nie wiesz? Przecież na Balu Bożonarodzeniowym tak świetnie się bawiłaś!
- Tak, bo byłam z Krumem, a on wtedy mi się podobał! - przypomniała jej brunetka. - A teraz będę sama...
- A to niby dlaczego? Przecież zawsze znów możesz iść tam z Wiktorem!
- Taaa i jego żoną! Przecież on się ożenił — prychnęła Hermiona.
- I nie zaprosił cię na ślub... Nie ładnie.
- Pewnie nie chciał stwarzać dwuznacznych sytuacji. Wiesz przecież, co by było, gdyby gazety dowiedziały się, że się tam zjawiłam.
- Mniejsza o jego ślub, teraz ważniejszy jest rozwód! - powiedziała przebiegle Ginny.
- Co? Jaki rozwód? O czym ty mówisz?
- Nie słyszałaś, że jest w separacji z żoną?
- Nie. Ostatnio byłam zajęta czym innym. Ale jeśli jest w separacji, to przecież może się z nią zejść!
- Wątpię. Podobno żrą się o wszystko — mruknęła Ruda. - No, ale jeśli nie on, to co powiesz o Syriuszu? Przecież jest równie przystojny, co ten bułgarski szukający, no i w końcu będzie musiał się ujawnić! Nie może całe życie się ukrywać. Żyje już tutaj trzy miesiące! Ile chcesz to jeszcze pociągnąć?
- Zrozum, Ginny. On nie jest jeszcze gotowy na ujawnienie się... A jak układa ci się z Harrym? - brunetka szybko zmieniła temat.
- Kiepsko — przyznała Wiewióra. - Całkiem się zmienił. Właściwie to przestał się do mnie odzywać, tylko cały czas wertuje jakieś książki. Coś o cofaniu czasu...
- Co?! - wrzasnęła przestraszona Hermiona. - Na gacie Merlina! Co on chce zrobić?
- Obawiam się, że może chcieć eksperymentować z czasem... A skoro zniszczyliśmy Zmieniacze Czasu, to musi szukać innych rozwiązań.
- By ocalić swoich rodziców...
- ...lub odesłać mnie do lat siedemdziesiątych — mruknął ponuro Syriusz, stając w progu salonu, w którym siedziały dziewczyny. - Wybaczcie, ale usłyszałem fragment waszej rozmowy. - dosiadł się do nich. - Ginny, mieszkasz z nim jeszcze, tak?
- Tak, ale zastanawiam się nad powrotem do Nory.
- A dasz radę zostać tam jeszcze jakiś czas i wybadać, co Harry próbuje zrobić?
- Spróbuję, ale nie wiem, czy on mi pozwoli na tyle się zbliżyć do siebie... Zachowuje się jak fanatyk... No nic, pójdę już, a ty, Hermiono zastanów się nad moją propozycją.
- Dobrze, Ginny — odparła Miona, odprowadzając przyjaciółkę do drzwi. Po chwili wróciła do salonu i usiadła na fotelu, zapatrując się w trzaskający na kominku ogień.
- Stało się coś? - zagadnął ją Syriusz.- nie — zaprzeczyła, nawet na niego nie patrząc.
- To, czemu jesteś taka smutna?
- Nie jestem smutna — odparła natychmiast.
- Oczywiście — prychnął. - To przez Harry'ego? Martwisz się o niego?
- O tego kretyna? Nie żartuj!
- Więc o co chodzi, Hermiono? - zirytował się, widząc wyraźnie, że dziewczynę coś trapi.
- Nic mi nie jest! - warknęła, zrywając się ze swego miejsca i pobiegła do sypialni, w której natychmiast się zamknęła. Zaskoczony jej zachowaniem Syriusz siedział przez chwilę w ciszy, zastanawiając się, co też tej dziewczynie mogło się stać! W końcu przez przypadek zerknął na wiszący na ścianie kalendarz i doznał nagłego olśnienia. Wczoraj był czternasty lutego! Walentynki, Święto Zakochanych! A więc to o to jej chodziło? Naprawdę?...
Westchnął przeciągle, wyciągnął swoją różdżkę i za pomocą kilku prostych zaklęć, transmutował dwa stare kubki w wielgachnego misia i pudełko czekoladek, a następnie wyczarował jeszcze bukiet kwiatów. Zebrał ten cały nabój i ruszył do pokoju dziewczyny. Gdy na jego pukanie odpowiedział mu tylko jej słaby szloch, zdecydował się wejść bez wyraźnego zaproszenia. Gryfonka ubrana była w powyciąganą koszulkę i kuse spodenki, jej oczy były spuchnięte i czerwone od płaczu, a na policzkach błyszczały łzy. Spojrzała na niego zdumiona, gdy podał jej to wszystko z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
- To dla ciebie, Hermiono. Z okazji wczorajszych Walentynek oraz mojej wdzięczności za twoją pomoc — powiedział, siadając obok.
- Walentynek? Syriuszu, przecież my nie...
- Wiem — mruknął, wzruszając ramionami. - Dotarło jednak do mnie, dlaczego tak nagle zmarkotniałaś... Wcześniej spędzałaś je ze swoim chłopakiem, tak?
- Tak — kiwnęła głową. - Z Ronem. Przez dwa lata. To były moje pierwsze samotne Walentynki.
- Przepraszam, że nie zorientowałem się wcześniej — powiedział, wbijając w nią wzrok.
- Nie masz za co — uśmiechnęła się, rumieniąc delikatnie. - Przecież od ciebie tego nie wymagałam...
- Wiem, ale tak byłoby z mojej strony ładniej. Wciąż jeszcze nie odwdzięczyłem ci się należycie...
- Syriuszu... - mruknęła, spoglądając w końcu na niego. Zamarła, zatapiając się w jego oczach. - S-syriuszu, j-ja...
- Słucham? - wyszeptał, opuszkami palców ścierając łzy z jej policzków. - O co chodzi, Hermiono?
- Ja... Chciałam ci podziękować za te prezenty — zarumieniła się jeszcze mocniej, zagryzając dolną wargę.
- Hermiono... - nachylił się w jej stronę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Dotknął palcami jej warg, ze zdumieniem wyczuwając, jak miękkie i gorące są. - Jesteś śliczna.
Uśmiechnęła się i przymknęła powieki, dając się ponieść chwili. A gdy poczuła jego usta na swoich, przestała myśleć racjonalnie. Westchnęła z zachwytem, gdy przesunął lewą dłonią po jej nagim udzie, a następnie wsunął ją pod koszulkę dziewczyny. Zadrżała, gdy zahaczył palcami o brzeg jej biustonosza.
- Zostawił cię dla innej, co? - mruknął Syriusz, gdy oderwali się od siebie na moment. - Kretyn... Nie wie, co traci!

- Że co zrobiłaś?! - zapytała wzburzona Ginny, siedząc z przyjaciółką w parku, tydzień po ich ostatnim spotkaniu. Pogoda była słoneczna, więc dziewczyny zdecydowały się na spacer po mugolskiej dzielnicy.
- Przespałam się z Syriuszem — bąknęła Hermiona, uśmiechając się lekko przepraszająco.
- Zwariowałaś! - skwitowała ją Ruda. - Ten facet jest starszy od ciebie o jakieś dwadzieścia lat!
- Tylko dwanaście! A w tym czasie de facto tylko o dwa lata! - poprawiła ją Miona.
- Nie należy do naszych czasów!... Poza tym... Poza tym przecież mieszkałyśmy z nim na Gimmuald Place, wiesz, że Syriusz to lekkoduch! Zostawi cię, gdy mu się znudzisz!
- Nie jesteś tego pewna! Poza tym mieszkałyśmy z trzydziestosześcioletnim Syriuszem, doświadczonym przez Azkaban. Ten tutaj uniknął tego straszliwego losu i jest zupełnie inny! I wierz mi, on mnie nie zostawi!
- Skąd to wiesz? - zaciekawiła się Wiewióra. - Bo ci o tym powiedział? Mógł kłamać! Nie pamiętasz, co o nim opowiadało wiele osób? W Hogwarcie był kobieciarzem i zaliczył wiele z nich!
- Ty jesteś o niego zazdrosna! - wykrzyknęła nagle Hermiona.
- Co?! Miona, na mózg ci padło? Przecież mam swojego Harry'ego!
- Z którym jesteś nieszczęśliwa! - zawołała wzburzona brunetka, zrywając się z ławki. Ginny niezwłocznie poszła za jej przykładem i przez chwilę w milczeniu piorunowały się wzrokiem.
- Wiesz co? Pogadamy, jak przejdzie ci ta kompletnie nieuzasadniona paranoja! - w końcu Ginny odezwała się pierwsza, po czym kręcąc z niedowierzaniem głową, oddaliła się w tylko sobie znanym kierunku. Panna Granger westchnęła ciężko i ponownie usiadła na ławce.

- Witaj! - Syriusz powitał ją z szerokim uśmiechem, gdy tylko zjawiła się w domu. - Jak tam spotkanie z Ginny?
- Dupiato — odparła zgodnie z prawdą, ściągając płaszcz. - Pokłóciłyśmy się.
- Dlaczego? - zdumiał się, biorąc ją w objęcia.
- Ginny twierdzi, że kiedyś mi się znudzisz, a wtedy mnie zostawisz i będę tylko cierpieć — wyznała, wtulając się w niego.
- Hermiono — powiedział miękko, unosząc jej podbródek tak, by na niego spojrzała. - Nie zostawię cię, jasne? - kiwnęła głową i zagryzła wargę. - Nadal mi nie wierzysz, co? - westchnął. - A więc zaraz ci to udowodnię, ty uparta Gryfonko!
Docisnął ją do ściany, pocałował zaborczo i zaczął rozpinać jej białą koszulę. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję, lecz delikatnie opuścił jej je na dół, wobec czego złapała się za jego przedramiona. Syriusz tymczasem rozpiął całkowicie jej koszulę i ściągnął ją do połowy, nie przerywając namiętnego pocałunku. Hermiona jęknęła przeciągle, gdy poczuła na swym udzie jego twardą męskość.
- Weź mnie! - jęknęła mu w końcu w usta.
- Z wielką przyjemnością! - wymruczał, rozpinając jej stanik.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1608 słów i 8912 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.