Życiowa układanka, część czwarta

Życiowa układanka, część czwarta #szef, #żona, #negocjacje, #zdrada, #uległość, #oralny, # seks, #anal, #wielokrotny_seks

Środa, 16 Maj 2018, dwunasta trzydzieści


     Monika siedziała teraz sama, na balkonie pokoju hotelowego, w którym odbywało się spotkanie mediacyjne w sprawie jej długu. Paliła nerwowo papierosa, przez głowę przebiegały jej setki myśli. Była w potrzasku.
     Sama jeszcze nie wierzyła w to, co się dzisiaj działo. Ona, dotąd porządna dziewczyna, wierna młoda żona, szczerze kochająca swojego męża, z powodu niezamierzenie popełnionych błędów, w niezrozumiały teraz sposób, pozwoliła swojemu szefowi, najpierw się dotykać, pozbawić bielizny, a następnie wywieść na leśny parking, gdzie sama się do końca rozebrała i obciągnęła mu w samochodzie, pierwszy raz w życiu poznając smak męskiego nasienia. Chwilę później kompletnie naga, opierając się o jego auto, zupełnie nie protestowała, gdy przełożony brutalnie penetrował jej cipkę, sama doszła i jeszcze mu za to podziękowała, w chwili, gdy się w niej spuszczał. Następnie klęczała przed nim i prężąc cycki, które dotąd mógł oglądać i dotykać tylko jej mąż, służalczo wylizywała szefowi kutasa, aż mu ponownie stanął, by na koniec, potulnie leżąc na obskurnym stoliku, dać mu się analnie rozdziewiczyć, brutalnie zerżnąć, znów dochodząc, gdy spuszczał się w jej odbycie. Na domiar złego, ten kutas Artur, wszystko nagrał od chwili, gdy grzecznie sama ściągała sukienkę i stanik. Wyglądało, że sama zaczęła mu obciągać, a teraz może i będzie ją szantażował, przy każdej okazji… Teraz każe jej zgodzić się na układ z tymi facetami, żeby odzyskać swoje pieniądze, ciekawe, co będzie następne. Rozważała przez chwilę samobójczy skok, ale niestety drugie piętro nie gwarantowało sukcesu, a poza tym, wszystkie problemy spadłyby na Piotrka, a tego najbardziej nie chciała. Skoro już zdradziła męża ze swoim szefem, skoro szef szantażem zmusza ją do dalszego puszczania się z nim i z tymi trzema facetami, to zostaje jej tylko się z nimi puszczać. Jedyne, co może w tej chwili zrobić, to „ucieczka do przodu”, jak powiedział bohater jednego serialu… Minimalizować straty i maksymalizować zyski.
     Tylko co ja mogę zyskać? – pomyślała. Weszła do środka, pięciu facetów patrzyło na nią, czekając na jej decyzję…

     – Potrzebuję jeszcze chwilę czasu i coś do pisania – powiedziała spokojnym głosem, patrząc na prawnika.  
     – I papierosy – przeniosła wzrok na Artura.
     Zarówno jeden, jak i drugi, zareagowali niemal natychmiast. Barbarzyńca, który sporządzał ten bezecny kontrakt, bez cienia emocji, niemal machinalnie, podał jej kilka kartek papieru i dwa długopisy. Artur w tym czasie wyciągnął i podał swoją paczkę papierosów i zapalniczkę. Monika wzięła papierosy, kartki wraz z długopisami i wróciła na balkon.
     Usiadła, zapaliła ponownie i przeglądając kolejny raz kontrakt, do którego jest zmuszana, zaczęła zimno analizować, co mogłaby ostatecznie zaakceptować. Już na początku przeraziła ją długość kontraktu, pięć lat, to szmat czasu, to tyle, ile znają się z Piotrem… Musi być krócej, może sześćdziesiąt tygodni… Zapisała –  „zmienić miesiące na tygodnie”. Pierwsze cztery paragrafy, nie wzbudzały większych podejrzeń, poza faktem, że podpisanie weksli stanowi uznanie długu i odcina możliwość batalii sądowej w tej kwestii, ale zważywszy na dalszą część umowy, uznała, że stanowią one jedynie gwarancję jej podporządkowania się kolejnym postanowieniom kontraktu. Sukcesywnie dopisywała swoje zmiany do treści ich umowy, choć wciąż nie mogła uwierzyć, na co zmuszona jest się zgodzić.

     Spojrzała na swoje notatki, których sporządzenie zajęło niemal pół godziny i sama się zapytała „A co ja z tego będę mieć?”, jej wzrok spoczął na dopisku „raz w tygodniu”, przy szóstym punkcie i błysnęła myśl, na jakie kwoty, te bydlaki robią zamówienia… Gdyby tak, mieć od tego jakiś procent. Już miała zapisać „1% od zamówień”, ale coś ją tknęło, że będą niechętni i napisała „2% od zamówień”, zostawiając sobie możliwość ustąpienia o połowę. Dogasiła w popielniczce resztki papierosa, który cały czas trzymała w lewej dłoni i z którego zwisał długi wykrzywiony popiół, w amoku pracy, nawet go więcej nie pociągnęła, ale dodał jej animuszu. Wzięła głęboki oddech i z pokreśloną umową wróciła do pokoju, na konfrontację z posiadaczami jej losu.

     – Dobrze Panowie – zaczęła, spokojnie podchodząc do stołu, zajmując swoje miejsce, niemal natychmiast opróżniła stojącą przy jej miejscu szklankę z wodą. – Umowa, którą zaproponowaliście, jest nie do zaakceptowania. Proponuję zatem inną wersję, która jest maksymalnym ustępstwem z mojej strony. Mam również swoje warunki, myślę jednak, że spodoba się ta wersja. Pozwólcie, że odczytam całość i wtedy przedyskutujemy.
     Wszyscy spojrzeli na nią badawczo, jedynie Bogdan, uzupełniając jej szklankę z wodą i uśmiechając się pod nosem, powiedział – No to słuchamy.
     Monika skupiła wzrok na kartce i zaczęła wymieniać proponowane zmiany.
     – Umowa jest zbyt długa, zamiast sześćdziesiąt miesięcy, mogę się zgodzić na sześćdziesiąt tygodni, umorzenia weksli odbywałyby się również co tydzień, tak jak i spotkania. – z trudem powstrzymywała emocje.
     – Co do samych spotkań, mogę się zgodzić na indywidualne spotkania, z każdym z panów osobno. Proponuję ustalić każdemu osobny dzień tygodnia. Zamówienia Panowie też zwykle robią raz w tygodniu. Na spotkaniu możemy połączyć obie rzeczy, zacząć zrobieniem zamówienia, a skończyć przyjemniejszą dla Panów formą.
     – Kolejny siódmy punkt, w seksie oralnym nie mam wielkich doświadczeń. Dzisiaj pierwszy raz poznałam smak nasienia – spojrzała znacząco na Artura.
     – Również dzisiaj odbywałam pierwszy stosunek analny. Zapewne z jednego ani drugiego, nie zrezygnujecie. Pamiętajcie jednak, że nie dość, że akceptuję to wbrew swojej woli, to nie mam na tym polu, praktycznie żadnego doświadczenia. Natomiast kategorycznie nie zgadzam się na bicie, wiązanie czy wkładanie czegokolwiek. O rimmingu też nie ma mowy. Ustąpiłam, pozwalając waszym kutasom być i kończyć we mnie, we wszystkich trzech miejscach i To musi wam wystarczyć. – powiedziała szczególnie stanowczo ostatnie zdanie.
     – Ósmy, żadnych tatuaży i kolczyków. Mogę się próbnie zgodzić na pełną depilację, ale jeśli mężowi się nie spodoba, wrócę do zarostu na dole. Paznokcie mogę pomalować, tak jak chcecie, makijaż na czas spotkania podobnie. Na spotkaniach oczywiście mogę ubrać się, jak sobie życzycie, ale te przebrania, musiałyby gdzieś tu być… – przewróciła kartkę i wzięła głęboki oddech.
     – Dalej, zgadzam się na regularne badania ginekologiczne, ale kategorycznie nie ma mowy, o odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych. W paragrafie dziesiątym możemy mówić, jedynie o przypadkowej ciąży, choć mam nadzieję, że takowa się nie zdarzy. Gdyby jednak to wspomniana kwota pięciu tysięcy od każdego z panów.
     – Paragraf dwunasty, panowie jest was czterech, więc i kwota, niech będzie cztery razy większa. Choć mam nadzieję, że będzie to martwy zapis.
     – Trzynasty, wyjazdy w wakacje. Panowie, mój mąż nie jest idiotą. Jak mam wytłumaczyć mu cztery tygodniowe wyjazdy? W trzy lub czterodniowy wyjazd, na jakieś szkolenie, to jeszcze może by uwierzył, ale takie szkolenie naprawdę musiałoby się odbywać, w tym czasie i miejscu, gdyby postanowił sprawdzić.  
     – Czternasty, w takim tygodniu pozostali panowie pozbawieni by byli spotkań, proponuję, żeby uczestnik wyjazdu dodatkowo anulował jeden swój weksel.  
     – Piętnasty, biorąc pigułki mam regularny okres, możemy to później skonfrontować z terminami szkoleń i coś Panowie sobie na pewno wybiorą.
     – Siedemnasty, kategorycznie żadnych spotkań podczas urlopu z mężem. Osiemnasty, nie wiem, kiedy bym miała ćwiczyć i po co. Zostaje jeszcze pytanie, co z zamówieniami panów w czasie wyjazdów…  
     – I ostatnia kwestia, na te spotkania, muszę jakoś dojeżdżać – spojrzała ponad kartką na Artura.  
     – A Panowie – zwróciła się do pozostałych trzech biznesmenów  
     – Jeśli oczekujecie prawdziwego zaangażowania w seksie, rozumiem, że zgodzicie się, na dwa procent prowizji od waszych zamówień, żebym miała, czym zagłuszyć wyrzuty sumienia, że zdradzam męża?  – zakończyła pytaniem, spodziewając się lawiny szyderstw i obelg.
     – Dużo wymagasz, a bardzo mało dajesz – pierwszy, nerwowo skomentował Jerzy.
     – Taki układ mnie coraz mniej interesuje – równie szybko odparł Andrzej
     – Nie tak się umawialiśmy, Monika… – dodał zirytowany Artur.
     – Panowie spokojnie, to są mediacje, każda ze stron, może proponować zmiany warunków i trzeba znaleźć korzystny dla wszystkich kompromis – starał się uspokoić sytuację prawnik.
     – Dajmy dziewczynie szanse obronić proponowane zmiany sensownymi argumentami i wtedy zobaczymy, czy się zgadzamy. – dopiero po chwili namysłu powiedział Bogdan.
     – To, od czego zaczniemy? – niemal jednocześnie odezwali się Jerzy i Andrzej.
     – Może od początku? Panie mecenasie, byłby pan uprzejmy poprowadzić dyskusję – starał się uspokoić sytuację Bogdan.
     – Dobrze, Panowie oczekują umowy na sześćdziesiąt miesięcy, Pani proponuje sześćdziesiąt tygodni. Jak zamierza Pani przekonać pozostałe strony do tak znaczącej zmiany?  – zaczął mecenas.
     – Zamiast jednego spotkania, ze wszystkimi Panami, raz w miesiącu, każdy z Panów zyskuje indywidualne spotkanie, co tydzień. – Monika zaczęła po chwili namysłu  
     – Jak co tydzień, skoro co czwarty tydzień masz okres – przytomnie wtrącił Artur.
     – Przy pigułkach, które obecnie biorę, okres zwykle dostaję w piątek wieczorem i kończy mi się w niedzielę, rzadko jeszcze odrobinę plamię w poniedziałek rano – wyjaśniła.
     – Ale bez zalewania foremki… – protestował niezadowolony Andrzej.
     – Nie rozumiem, przecież zgodziłam się, aby panowie dochodzili we mnie… – odparła, z trudem powstrzymując łzy.
     – Foremkę zalejesz, ale gola, już nie strzelisz – bezpardonowo wtrącił Jerzy.
     – Tabletek nie odstawię, ale ryzyko ciąży wciąż istnieje – dodała smutno.
     – Panowie, wy już macie dzieci, to mi powinno najbardziej zależeć, żeby zrobić jej dziecko – uspokajał dyskusję Bogdan.
     – To, co konkretnie oferujesz w zamian, skoro nie możemy machnąć Ci bachorów?  – spytał dosadnie Andrzej
     – Proponuję indywidualne spotkania. Na tym wspólnym spotkaniu, każdemu Panu przypadałaby cztery razy mniej czasu, do tego wyciekałaby ze mnie, pamiątka po poprzednikach. Spotykając się osobno, mogę poświęcić więcej czasu dla konkretnego Pana, być przebrana dokładnie, wedle jego osobistych wymagań. Oczywiście, zanim się przebiorę, wezmę prysznic, więc dostaniecie mnie świeżą i pachnącą, bez śladów po poprzednikach.  
     – Powiedziałaś więcej czasu, a ile więcej czasu? – przerwał jej Jerzy.
     – Dwie godziny?  – zapytała niepewnie.
     – Każdy z tej czwórki miał chęć zrobić Ci brzuszek, to niech będzie cztery godziny… – Andrzej dołączył do dyskusji.
     – Cztery godziny, od momentu, gdy będziesz wykąpana, umalowana i ubrana, gotowa do rżnięcia – doprecyzował Jerzy, zwracając się do Moniki.
     – Cztery godziny, trudno… – odparła nieśmiało – Ale z prowizją od zamówień? – dodała żwawiej.  
     – Dostaniesz prowizję, ale jej wysokość ustalimy później – uspokajał Bogdan.
     – To ile to będzie trwało? – zapytał Artur zaniepokojony, o pozostałe jej godziny pracy.
     – Jeśli Panowie przyjdą na spotkanie z gotową listą zamówień, jakieś pięć do sześciu godzin – odpowiedziała.
     – Pamiętaj, jeszcze tego samego dnia, masz mi wszystko przynieść do sprawdzenia  – zwrócił się do niej władczo.
     – To będę musiała zostawać po godzinach… – odparła smutno.  
     – Jak trzeba, to zostaniesz… – powiedział Andrzej.
     – Pracy mamy, na co najmniej dwa lata, a Ty chcesz nas spławić po roku. – Jerzy korzystał, że ustępuje ona tak łatwo.  
     – Sześćdziesiąt tygodni to za mało. Minimum sto dwadzieścia tygodni…
     Monika pobladła, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Teraz wszystko szło w złym kierunku.
     – Jureczku, zobacz jak dziewczyna zbladła, spotkajcie się w pół drogi, na dziewięćdziesięciu, to z urlopami i świętami i tak będzie dwa lata – hamował jego zapędy Bogdan.
     – Trudno, niech będzie dziewięćdziesiąt – powiedział po chwili namysłu nieco zrezygnowany Jerzy.
     – Czy Pani się zgadza, na dziewięćdziesiąt tygodni? – wtrącił mecenas.
     – Ale z jaką prowizją? – odpowiedziała pytaniem zrezygnowanym głosem.
     – Chyba trochę przesadziłaś z tymi dwoma procentami… – zaczął Jerzy – Od mojego zamówienia to dziesięć tysięcy… Bogdan i Andrzej podobnie. Prowizja trzydzieści tysięcy tygodniowo? I drugie tyle w postaci anulowanego weksla. Mogę się zgodzić na jedną dziesiątą procenta. To i tak dostaniesz dodatkową pensję w miesiącu… – kontynuował wywód.
     – Dwie dziesiąte procenta – próbowała negocjować.
     – To niech Artur dołoży ci drugą połowę… – prychnął od niechcenia.
     – Właśnie, my dajemy prowizję, a ty co dokładasz? – Andrzej wywołał Artura.
     – Ale ja, już płacę za jej fatałaszki, depilację, pazury… Jeszcze mam jej kupić auto i jeszcze coś dokładać?  – protestował Artur.
     – Nie narzekaj, bo się wzruszę. Odzyskujesz dwa miliony, a płaczesz o pięć stów…– Andrzej zakpił z niego.
     – Samochód weźmiesz w leasingu na firmę. Daj jej trzy tysiące podwyżki, jak masz węża w kieszeni… – skomentował ze śmiechem Bogdan.
     – Mogę jej dać, najwyżej dwa tysiące premii, za dobre wyniki – odparł wzburzony Artur.
     – Zadowolona? – spytał ubawiony sytuacją Jerzy, który uchodził wśród nich za największego sknerę.
     – Tak – nawet jej udzielił się dobry humor. Spojrzała na kartkę z notatkami.
     – Rozumiem, że wszystkie strony, zgadzają się na zmianę długości umowy, na dwadzieścia cztery miesiące, z rozłożeniem długu, na dziewięćdziesiąt weksli – korzystając z chwilowego konsensusu i unikając dalszego rozprężenia, mecenas podsumował dotychczasowe ustalenia. Cała piątka potwierdziła, choć Monika się chwilę wahała.
     – Umorzenia weksli co tydzień, w zamian za czterogodzinne spotkania indywidualne, bez rezygnacji z antykoncepcji. Czy wszyscy się zgadzają?  – zabrał wreszcie głos mecenas, spoglądając na Monikę.
     – Tak – odpowiedziała.  
     – Tak, tak – odparli Andrzej i Bogdan.
Mecenas spojrzał pytająco na ostatniego z biznesmenów. Jerzy niechętnie skinął twierdząco głową.
     – Na razie mamy pełną zgodność – podsumował, notując.
     – Pani wnioskowała o rezygnację z tatuaży i piercingu. Czy panowie się zgadzają? – kontynuował.
     – Chociaż na języku, mogłabyś sobie założyć… – z grubiańskim śmiechem protestował Jerzy.  
     – Jurek, ale tu piszą, że po przekłuciu języka, przez miesiąc nie można robić loda – Artur wtrącił równie „uprzejmie”, grzebiąc w telefonie.
     – Dobra, to ja mam inną propozycję – odparł po chwili namysłu Andrzej  
     – Szkoda czasu, żeby boksować się o każdą pozycję, proponuje przyjąć pozostałe zmiany, w zamian za dodatkowe spotkanie, całą grupą, raz w miesiącu – podsumował.
     – Lalka przeczytaj jeszcze raz całą listę twoich zmian.  
     Monika, posiłkując się pierwszą wersją umowy i swoimi notatkami ponownie odczytała wszystkie zmiany. Mecenas skrupulatnie zaznaczał je na swojej kopii.
     – Niech będzie, a jakiś konkretny termin masz na myśli – zapytał Jerzy.
     – Ostatni dzień miesiąca odpada, bo to zawsze urwanie głowy – wtrącił Bogdan, pozostali przyznali mu rację.
     – Może pierwszy piątek? – rzucił propozycję Artur.
     – A co na to, nasza wybredna dłużniczka? – spytał Jerzy, bo nikt dotąd nawet nie spytał jej o zdanie.
     – Wolałabym poniedziałek – odpowiedziała zaskoczona.
     – Ale się Pani zgadza? – uściślał mecenas.
     – Tak – potwierdziła zrezygnowana.
     – No to mamy umowę. Mecenas ją teraz przepisze – Zatarł dłonie Jerzy – A Ty wskakuj w ślubne szmatki – zwrócił się do Moniki.  
     – Po co, mam się przebierać? – spytała z niedowierzaniem.
     – Nie kupimy kotki w worku… Najpierw cię przetestujemy, jak się spiszesz, to podpiszemy papiery… – grubiańsko odpowiedział jej Jerzy.
     – Jak przetestujemy?  
     – Najpierw wszystkim obciągniesz, a później sprawdzimy pozostałe otwory… – dopowiedział Andrzej.  
     – Ale nie wszyscy naraz? – spytała przerażona.
     – Dobrze, pojedynczo i na osobności. – uspokoił ją Bogdan  
     – My spokojnie ustalimy kolejność, a Ty idź się przygotować – powiedział, wskazując jednocześnie drzwi do sąsiedniego pokoju.

     Monika była załamana, liczyła, że to, co musiała zrobić z Arturem, to koniec jej upodlenia fizycznego na dzisiaj. Treść umowy pozbawiła ją złudzeń co do następnych dwóch lat, ale nie spodziewała się do samego końca, że jeszcze dzisiaj będzie rozkładać nogi przed nimi wszystkimi. Z wyraźną niechęcią wstała ze swojego krzesła i bez przekonania ruszyła w stronę przyległego pomieszczenia z wielkim łóżkiem. Po drodze wzięła swoją torbę z suknią ślubną i resztą dodatków. Wchodząc do środka, przymknęła drzwi, aby mieć, choć odrobinę intymności. W pomieszczeniu oprócz ogromnego łóżka stała też spora wanna z jacuzzi, na ścianie naprzeciw okna, za przeszkleniem była łazienka z toaletą, bidetem, umywalką i prysznicem.
     Mimo iż brała prysznic jakąś godzinę temu, czuła się tak brudna i spocona, że postanowiła się umyć ponownie. Wyciągnęła z torby suknię i położyła ją na łóżku, poukładała obok również wszystkie inne dodatki, aby móc się po prysznicu, w miarę szybko ubrać. Swoje ubranie zdjęła, odkładając je do torby, którą postawiła pod ścianą łazienki. Dopiero teraz zastanowiła się, czy będzie miała czym się umyć i w co wytrzeć, na szczęście na blacie obok umywalki stał hotelowy zestaw różnych kosmetyków, na półeczce obok, leżały poskładane ładnie ręczniki, a obok prysznica stały małe opakowania z szamponem, żelami pod prysznic, a nawet płynem do higieny intymnej. Przygotowała sobie ręcznik i weszła pod prysznic.

*****

     Gdy wychodziła spod prysznica, w pokoju czekał już na nią Andrzej, obserwując ją przez szybę, jak się wyciera.
     – Pośpiesz się „Kopciuszku”, bo do północy nie zdążysz... A tu czterech królewiczów czeka… – silił się na żart.
     – Już się ubieram – w myślach zaś dodała, że księciem z bajki, to on na pewno nie jest.
     Andrzej, śliniąc się, obserwował, jak zakładała pończochy i przypinała je do pasa, jak zakładała stringi, podwiązkę i biustonosz, który jeszcze bardziej uwydatniał obfitość jej biustu. Gdy wreszcie ubierała suknię, nawet pomógł jej zapiąć ją na plecach, choć nie omieszkał dokładnie wymacać jej pośladków. Gdy założyła welon i spojrzała w lustro, stwierdziła, że jej dziewczęca twarz nie potrzebuje makijażu i nie będzie na to traciła czasu.
     Jej pierwszy „królewicz” z koszmaru zamiast księcia z bajki, najbrzydszy z całej czwórki, siedział już rozwalony w fotelu i rozpinał spodnie. Ruchem palca przywołał ją do siebie i kazał uklęknąć przed sobą. Gdy tylko się nachyliła, poczuła intensywny, daleki od świeżości zapach jego genitaliów.
     – Ja się dla ciebie wykąpałam, proszę, umyj go dla mnie – poprosiła.
     – Zrzędzisz, jak moja żona – Andrzej niechętnie poszedł umyć przyrodzenie.
     – Widać, żony tak mają… – dodała cicho, gdy był już w łazience.
     Gdy wrócił i rozsiadł się w fotelu, posłusznie klęknęła przed nim i pokornie przystąpiła do zaspokajania go oralnie. Jego penis sztywniał powoli, był grubszy, niż Artura, ale sporo krótszy. Choć ledwo obejmowała go wargami, przynajmniej nie sięgał do jej gardła, mimo iż jego właściciel bezczelnie dopychał jej głowę, do swojego obfitego brzucha tak, że momentami nie mogła oddychać przez nos. Był dosyć brutalny i w zasadzie mogłaby powiedzieć, że gwałcił jej usta.  
     Mimo iż wygoniła go, żeby się umył, co diametralnie poprawiło sytuację, to wciąż czuła od tego pięćdziesięcioletniego capa, trudny do opisania zapach, który kojarzył jej się, ze starymi ludźmi. Nie walczyła z jego rękoma, zmuszającymi jej głowę do rytmicznych ruchów, poddawała się temu, do czego ją zmuszał, licząc, że w ten sposób, szybciej skończy. Posłusznie też patrzyła mu w twarz, bo tego od niej wymagał. Te kilka minut ciągnęło się w nieskończoność. Wreszcie nadszedł moment, że przytrzymał jej głowę i ciasno wypełniając jej usta, szczytował. Bardziej było to powolne wypływanie niż wytrysk. Smakował obrzydliwie gorzko. Ledwo się zmusiła, żeby to połknąć. Bolała ją szczęka, ale pierwszego, najgorszego „oblecha” miała za sobą. Gdy tylko puścił jej głowę, poszła wypłukać usta do łazienki.

*****

     Następny wszedł do sypialni Jerzy, raptem rok młodszy od poprzednika, minimalnie od niego wyższy i niewiele mniej misiowaty. Nim zdążył usiąść, z marszu poprosiła go o umycie przyrodzenia. W przeciwieństwie do poprzednika uczynił to dużo dokładniej i zamiast umywalki skorzystał z bidetu. On również rozsiadł się w fotelu, czekając, aż ona przyjdzie i uklęknie przed nim, był jednak bardziej wylewny w słowach, niestety również bardziej obdarzony. Powiedział jej z szyderstwem w głosie, że ustalili kolejność według wielkości przyrodzenia, a dopiero ostatni dostanie ją Artur.  
     Monika z przerażeniem obserwowała, jak jego przyrodzenie się unosi. Nie miał tak grubego, jak Andrzej, raczej sporo cieńszego, ale był to najdłuższy kutas, jakiego widziała. Ze strachem klękała przed nim pewna, że będzie miała problem ze zmieszczeniem, choćby połowy w ustach. Gdy objęła go, swoimi drobnymi dłońmi sporo wystawał. Zaczęła mu obciągać, gdy dotykała wargami swojej dłoni, czuła jak jego koniec dotyka jej gardła. Jerzy nie był jednak zadowolony tak płytkim fellatio i skierował jedną jej dłoń na swoje jądra, drugą wciąż trzymała na jego penisie. Położył rękę na jej głowie i delikatnie zmuszał do głębszego obciągania. Powoli, coraz głębiej, wpuszczała go do gardła. Musiała robić przerwy, co kilka ruchów, aby zaczerpnąć powietrza, ale i tak jej się nie udało, pochłonąć więcej niż dwie trzecie. Poirytowany, w kolejnej serii docisnął mocniej jej głowę i wpychał się coraz głębiej. Walczyła z odruchem wymiotnym, a po chwili brakowało jej tchu i miała łzy w oczach. Wreszcie, pozwolił jej cofnąć głowę i oddychać, by za chwilę znów gwałcić jej gardło. Kilka takich serii i nie miała siły walczyć, pokornie poddając się jego woli. Gdy znudził się taką zabawą i przestał dociskać jej głowę, rytmicznie obciągała mu, chwytając powietrze, gdy miała tylko koniec w ustach i brała go, tak głęboko, jak tylko potrafiła, by znów go wypuścić i wziąć kolejny oddech.
     Ta technika wyraźnie przypadła mu do gustu i najpierw zaczął sapać, po chwili spiął mięśnie i przytrzymał jej głowę, gdy brała kolejny oddech, obficie zalewając jej usta. Wyssała go, do ostatniego strzału i połknęła, mimo iż smakował również obrzydliwie. Zanim zaczął wiotczeć, ponownie nabił jej usta na swoją pytę, wpychając głęboko do gardła, aż oparła się nosem o jego brzuch. Zaskoczona jego działaniem omal się nie udusiła i gdy skończył, jeszcze kilka minut z trudem łapała oddech, kaszląc.
     – Przyzwyczaisz się … – stwierdził, ubierając spodnie.

*****

     Kolejnym gościem w sypialni, był Bogdan, właściciel hotelu. Jako jedyny zapytał, czy da mu chwilę, aby się odświeżył i bez dodatkowej zachęty, sam poszedł pod prysznic. Wykąpany, wrócił zawinięty ręcznikiem do sypialni i usiadł na łóżku. Monika również się odświeżyła, choć w jej przypadku, ograniczyło się to, do umycia twarzy i poprawienia włosów oraz welonu. Gdy wracała do sypialni, przyglądał się jej, skomplementował jej urodę i strój, za co, była mu wdzięczna i zmniejszyło to dystans między nimi. Z całej czwórki, był to jedyny mężczyzna, o którym mogła powiedzieć, że jest przystojny. Był najmłodszy z nich, do tego najwyższy, bez brzucha, o wysportowanej sylwetce, mimo czterdziestu sześciu lat, z tego, co wiedziała, był rozwiedziony i nie miał dzieci.  
     Gdy klęknęła przed nim i rozchyliła jego ręcznik, omal nie oniemiała. To, co miał między nogami, było ogromne i wciąż rosło. Jerzy miał długiego, Andrzej grubego, ale to monstrum, było długie i grube. Widząc jej konsternację, uśmiechnął się i spokojnym głosem powiedział – Nie bój się, nie ugryzie. Będę delikatny, powiedz, jeśli będzie boleć.  
     Monika sama nie wiedząc czemu, czuła, że temu facetowi może zaufać. Zaczęła delikatnie całować i lizać jego ogromną męskość. Nie poganiał jej, gdy poczuła jego dłoń na swojej głowie, przez moment myślała, że będzie ją fizycznie zmuszał, do bardziej intensywnych pieszczot, ale tylko delikatnie odgarnął jej włosy i przytrzymywał je, aby nie przeszkadzały jej i przy okazji, nie zasłaniały mu widoku. Patrzył na nią z wyraźną czułością i pożądaniem. Powoli, nieśmiało objęła jego koniec wargami, ledwo zmieścił się w jej w ustach. Stopniowo, coraz głębiej starała się go pieścić, ale gdy dotknął jej gardła, nie potrafiła się zmusić, aby wpuścić go dalej. Nie przymuszał jej do tego i już za to, była mu wdzięczna. Rytmicznie pieściła go, na tyle, jak bardzo potrafiła. Gdy zbliżał się do finału, lojalnie uprzedził ją i z własnego wyboru przyjęła jego wytrysk w ustach, który niemal automatycznie połknęła. Smakował lepiej, niż poprzednicy, choć nie było to przyjemne, nie wzbudzał w niej odrazy. Mimo iż skończył szczytować, a ona połknęła całe jego nasienie, wciąż trzymała jego kutasa w ustach i delikatnie językiem pieściła każdy zakamarek. Gdy wreszcie wypuściła go z ust, namiętnie pocałowała go na zakończenie i szczerze się do niego uśmiechnęła. Ucałował ją najpierw w czoło, a później w usta i podziękował za wspaniałe doznania. Przytulił ją do siebie i namiętnie całował, nim skończyli ten etap. Zapytał jeszcze uprzejmie, czy nie potrzebuje chwili, aby odpocząć, zanim wyszedł.

*****

     Następny przyszedł Artur, który był wyraźnie zirytowany, w krótkiej wymianie zdań wypominał jej, że postawiła tyle warunków. Początkowo myślała, że obawiał się, iż nie podpiszą korekty faktur, przez jej warunki. Później podejrzewała, że wściekał się o koszty, jakie będzie musiał ponieść, w zamian za jej uległość. Nawet nie skorzystał z łazienki, żeby się odświeżyć. Stał na środku wolnej przestrzeni i kazał jej klęczeć przed sobą i obciągać. Niemal natychmiast po tym, jak wzięła do ust, chwycił jej głowę rękoma i zmuszał do głębokiego i szybkiego obciągania. Miejsce, w którym stał, odbijało się w lustrach z boku i za jej plecami. Artur miał zatem dobry widok, nie tylko z góry. Dość brutalnie wdzierał się do jej gardła, wyładowując na niej swoją złość. Dopiero gdy doszedł, spuszczając się, wprost do jej gardła oraz nieco ochłonął, wyznał, że jest na nią zły, bo spadł na koniec kolejki.  Obwiniał ją, że ujawniła, iż wykorzystał ją w drodze na to spotkanie, za co koledzy ukarali go, ostatnim miejscem w kolejce, a nikt nie lubi być po Bogdanie, bo po nim wszystkie są zbyt luźne…

*****

     Kolejna tura obejmowała seks i tuż po wyjściu Artura, do pokoju wszedł ponownie Andrzej. Od wejścia zgrywał bohatera i poganiał Monikę, by szybciej wyszła z łazienki, gdzie próbowała się odświeżyć i doprowadzić do przyzwoitego wyglądu. Gdy wyszła, natychmiast kazał jej, położyć się przodem na biurku. Nerwowo próbował zarzucić poły sukni na jej plecy i niemal zerwał z niej stringi, próbując je zsunąć z jej pośladków. Nie mógł jednak wejść w nią, bo miał zbyt miękkiego chuja. Zdzielił ją kilkoma bolesnymi uderzeniami w pośladki i siarczystymi przekleństwami. Dopiero po wielu nieudanych próbach, przystał na jej propozycję, że najpierw znów mu obciągnie, a gdy mu stanie, ponownie wypnie się na biurku. Zarówno seks oralny, jak i późniejsze spółkowanie były bolesnymi doświadczeniami. Po pierwszej turze miała już mocno obolałą szczękę, a Andrzej nie tolerował rysowania zębami, więc czuła się, jak po dwu godzinnej wizycie u dentysty, z kanałówką na ósemce…  
     Gdy wreszcie jego krótki serdelek zrobił się sztywny, niemal z ulgą, położyła się na stole i sama podwinęła tył sukni, ułatwiając mu dostęp, do swojej obnażonej cipki. Mały, gniewny człowiek, bez krzty delikatności, począł się w nią wdzierać, swoim opasłym kutasem. Mocno rozpychał na boki, jej drobne wargi sromowe i boleśnie ją rozciągał. Na szczęście z powodu niezbyt długiego przyrodzenia i sporego brzucha nie wdzierał się w nią zbyt głęboko. Mimo wszystko pojękiwała z bólu, jaki jej zadawał. Jej koszmarny kochanek, błędnie odczytywał te jęki, jako jej podniecenie i utwierdzając się w tym przekonaniu, oraz napawając się ciasnością swojej nowej zdobyczy, był w stanie w ogóle dojść i głośno stękając, zrosił jej wnętrze swoim nasieniem. Tuż po tym, jak skończył, jego erekcja ustąpiła i kurczący się serdelek wypadł z niej z mlaśnięciem, a po chwili jego nasienie kapało z niej na podłogę. Niepocieszony szybkim opadnięciem fiuta Andrzej, po raz kolejny boleśnie uderzył ją dłonią w pośladki.

*****

     Wciąż obolała leżała na masywnym biurku, gdy Andrzej wychodził, a jego miejsce w pokoju zajął już Jerzy. Wchodząc, z daleka kazał jej zostać w tej pozycji i niemal z marszu, rozpinając i zsuwając jedynie spodnie i gacie, przystąpił do testowania jej cipki. W przeciwieństwie do poprzednika był gotowy, aby wejść w nią od razu. Kolejnymi pchnięciami wnikał coraz głębiej i boleśnie dobijał do dna pochwy. Nie rozciągał jej, tak jak Andrzej, ale również on zadawał jej ból i dbał jedynie o własną przyjemność. Zdecydowanie dłużej znęcał się nad nią i gdy znudziła się mu perspektywa jej pleców, wyszedł z niej i kazał się jej obrócić. Nachalnie sięgał po jej piersi, aby je wydobyć, spod gorsetu sukni, po czym pchnął ją ponownie na biurko. Zdjął stringi z jej kostek, założył sobie jej nogi na ramiona i wszedł w nią ponownie. Miętosząc jej piersi, kontynuował „testowanie” młodej mężatki. Do koszmaru bolesnych pchnięć, dołączyła wątpliwa przyjemność dotyku jego łap, brutalnie obmacujących jej cycki oraz widok jego zadowolonej twarzy.  
     Monika przy każdym głębszym pchnięciu pojękiwała z bólu, aby nie patrzeć na Jerzego, zamknęła oczy i jedynie grymas na twarzy zdradzał jej cierpienie. Dopiero pod koniec stosunku jej ciało przywykło do jego rozmiarów i zaczęła odczuwać to mniej boleśnie. Z wielką ulgą poczuła pulsowanie, gdy Jerzy doszedł w niej i przestał wbijać się w nią bezlitośnie. Otwierając oczy, ujrzała jeszcze bardziej zadowolonego, podstarzałego dziada, który wciąż głęboko ją wypełniał. Jego łapska teraz macały jej uda, zmuszając, by rozchyliła je mocniej. Była zażenowana i wstydziła się, ale nie potrafiła mu się sprzeciwić. Znów miała łzy w oczach.

*****

     Do pokoju ponownie wszedł Bogdan. Tuż po tym, jak zamknął drzwi, zapytał ją, jak się czuje. Z troską w głosie rozmawiał z nią i zaproponował, aby skorzystała z łazienki bez pośpiechu, pomagając zdjąć suknię, nim do niej poszła. W jego obecności nie czuła skrępowania, będąc jedynie w welonie i pończochach, jej piersi lekko uniesione wystawały z półmiseczek i świeciła gołym tyłkiem. Tylko on traktował ją jak kobietę, nie jak dziwkę. Spokojnie skorzystała z toalety, z radością opróżniając pęcherz, jeszcze większą ulgę, przyniosła jej chłodna woda w bidecie, gdy obmywała poobcieraną cipkę. Na półce obok umywalki dojrzała jednorazowe szczoteczki do zębów i małe opakowania pasty, ochoczo z nich skorzystała, pozbywając się całkowicie smaku Andrzeja z ust. Gdy wróciła z łazienki, Bogdan powstrzymał ją przed założeniem sukni i zaproponował lampkę czerwonego wina. Pokazał jej, w której szafce ukryta jest lodówka z napojami, a w której chłodziarka do win, gdzie są lampki, kieliszki i inne akcesoria. Wyjął dwie lampki, wybrał i otworzył wino. Podał jej lampkę i spokojnie popijali winko, jakby byli na randce. Gdy wypiła swoją porcję, zaproponował dolewkę, ale podziękowała. Już i tak szumiało jej w głowie. Wziął od niej kieliszek, odstawił również swój i delikatnie chwytając jej dłoń, poprowadził ją w stronę dużego łóżka. Kiedy do niego doszli, przytulił ją i delikatnie pocałował. Gdy zaczął się rozbierać, sama z siebie zaczęła mu pomagać, rozpinając kolejne guziki koszuli. Nie opierała się i pozwoliła, aby założył jej ręce na swoje ramiona i trzymając go za szyje, pozwoliła się położyć na łóżku, wciąż się do niego przytulając.
     Bogdan uniósł się na chwilę, aby się znaleźć między jej nogami. Szeroko rozchyliła dla niego uda i sama naprowadziła jego członka na swoją norkę. Wciąż trzymała go w dłoni, gdy powoli w nią wchodził. Nie był gwałtowny, wręcz delikatny. Jego rozmiary początkowo sprawiały jej ból, jednak spokojne ruchy kochanka i to, iż zatrzymywał się za każdym razem, gdy tylko syknęła, sprawiały, że bardzo szybko przywykła do jego rozmiaru. Zaczął się z nią kochać, a ona objęła go rękoma, dłońmi muskając go po plecach. Nie tylko on odczuwał przyjemność, również Monice było dobrze i nim się zorientowała, zbliżała się do orgazmu.  
     Gdy dochodziła, przeżywała to tak intensywnie, że nieświadomie podrapała mu paznokciami plecy, a gdy nieco ochłonęła, zorientowała się, że całuje go namiętnie, wbija mu paznokcie w plecy, a nogami ciasno obejmuje w pasie. Jego owłosiona klata przy każdym ruchu przyjemnie drażniła jej bardzo wrażliwe teraz sutki, a w jej wnętrzu wciąż pracował ogromny tłok. Trwała w miłosnym uniesieniu i pragnęła jego również doprowadzić do szczytowania. Wspierał się teraz na wyprostowanych rękach, głęboko w nią wchodząc, za każdym razem pojękiwała, gdy ją wypełniał. Kochał się z nią jeszcze kilka minut, nim doszedł w niej i opadł w jej ramiona. Tuliła go mocno i szepcąc do ucha, prosiła, by został w niej jeszcze chwilę. Leżeli spełnieni i pozbawieni sił.  
     Była szczęśliwa do chwili, gdy przypomniała sobie, o mężu i o tym, że go zdradza. Gwałtownie posmutniała. Nie umknęło to jego uwadze i spytał ją o przyczynę nagłej zmiany nastroju. Wyznała mu prawdę, że przypomniała sobie, iż zdradza męża i, mimo że było jej przed chwilą, tak dobrze, jak nigdy, to nie potrafi sobie wybaczyć zdrady. Wyszedł z niej i mocno ją przytulił. Leżeli w milczeniu kilka minut, nim przestała płakać i ochłonęła.

*****

     Po wyjściu Bogdana, do części sypialnej apartamentu wszedł po chwili Artur, towarzyszył mu intensywny zapach nikotyny, co oznaczało, że przed momentem skończył palić. Monice przeszkadzała ta woń i starała się unikać jego oddechu. Kazał ubrać jej ponownie suknie, bez zakładania bielizny. Nie zdążyła jednak wykonać tego polecenia do końca, gdy ze wciąż niezapiętym na plecach gorsetem kazał jej położyć się przodem na biurku. Mimo iż nie cierpiała tej pozycji, posłusznie podeszła do masywnego mebla kołysząc biodrami i położyła się na blacie, po czym ulegle zaczęła, podnosić poły sukni odsłaniając zgrabne nogi opięte pończochami oraz nagie pośladki. Była mocno wypięta w jego stronę, lekko rozsunęła stopy i delikatnie kręciła biodrami na boki.  
     Jej uległość i posłuszeństwo, nieco zniwelowało jego złość na nią, ale i tak nie zamierzał być delikatny. Na początek zaserwował jej dwa siarczyste klapsy, po których przestała kręcić tyłkiem. Przyłożył kutasa i wszedł w nią bez żadnych gier wstępnych. Nie protestowała, wręcz wychodziła naprzeciw jego pchnięciom. Biorąc ją po Bogdanie, wyraźnie czuł różnicę, nie była już taka ciasna, jak na parkingu, choć wciąż przyjemnie ściskała jego przyrodzenie swoim łonem. Po kilku ruchach wchodził w nią cały, z trudem wyczuwając dotyk dna pochwy na końcu kutasa. Jej wnętrze ociekało sokami, niwelując tarcie, przez co trudniej było mu dojść i dodatkowo przedłużyło ich zbliżenie. Irytowało go to i postanowił, że za karę będzie brał ją codziennie na początek i na koniec dnia pracy. Myśl o tym, że będzie mu codziennie obciągała w jego gabinecie, a później jako pierwszy będzie się w nią spuszczał, podnieciła go, co wzmocniło jego erekcję. Po chwili poczuł jej skurcze i dopiero teraz zauważył, że jego branka cichutko pojękuje.
     Monika posłusznie oddawała się Arturowi, wypinając się na biurku, jak tylko mogła. Ta pozycja zapewniała jej wystarczający dystans, aby nie czuć jego oddechu, przesiąkniętego nikotyną i nie widzieć jego twarzy. Po poprzednim kochanku, była na tyle rozciągnięta, że bezboleśnie przyjmowała w sobie pokaźnego kutasa i niemal od początku zbliżenie było przyjemne, choć dalekie od delikatności. Wchodził w nią mocno i głęboko. Mimo iż była w szpilkach, jej obecny kochanek był na tyle wysoki, że wchodząc w nią, za każdym razem przyjemnie podrażniał szyjkę macicy i przednią ścianę pochwy. Z każdym pchnięciem pojękiwała cichutko i oczekiwała kolejnego orgazmu. Początkowo była tak obolała, że nie mogła się skupić na przyjemności, ale wreszcie udało jej się oddalić myśli o zdradzie. Zapominając się w uniesieniu, zapanowała nad mięśniami Kegla i znów ciasno obejmowała penetrującego ją penisa. Poczuła, jakby jeszcze bardziej w niej urósł. Chwilę później Artur mocniej chwycił ją w pasie i wbijał się w nią, głośno uderzając o jej pośladki. Każde pchnięcie odczuwała maksymalnym wypełnieniem, jej ciało drżało i nadchodził kolejny orgazm. Już nie hamowała się wokalnie, pozostali mężczyźni bez trudu mogli usłyszeć, że przeżywa kolejny orgazm. Chwilę później, poczuła pulsowanie i ciepło kolejnej porcji nasienia, rozlewającej się w jej wnętrzu.  
     Artur jako wdowiec, od dłuższego czasu nie miał okazji posiąść kobiety bez prezerwatywy. Dzisiaj po raz kolejny, czuł wilgoć i dotyk jej wnętrza, kolejny raz wypełniał ją swoim nasieniem i co dla niego było najistotniejsze, zauważał znaczącą różnicę między jej prawdziwym orgazmem a udawanymi panienek z agencji. Był już pewien, że nie ustąpi i będzie ją regularnie używał, żeby zaspokoić swoje żądze. Mimo iż będzie dzielić się nią z trzema kolegami, czuł się zwycięzcą. Jako że był to już piąty jego wytrysk tego dnia, nie był on zbyt obfity, ale w połączeniu z perspektywą korzystania z jej wdzięków na początek i koniec każdego dnia pracy, dał mu ogromną satysfakcję i jeszcze dłuższą chwilę pozostawał w niej, ciasno ją wypełniając.  
     Monika po raz kolejny łapała z trudem oddech po orgazmie, bezwładnie leżąc na blacie ciężkiego mebla, który mimo wielu mocnych pchnięć, stał niewzruszenie w tym samym miejscu. Dotarło do niej, że przez najbliższe dwa lata, niemal codziennie będzie brana na tym biurku, lub łóżku, że będzie zabawką do spełniania ich zachcianek. Gdy Artur wychodził z niej, wciąż nie była w stanie podnieść się z biurka. Leżała z rozpiętym gorsetem i zarzuconą na plecy suknią oraz nagim i wypiętym tyłkiem w stronę drzwi. Nawet nie słyszała, kiedy Artur wyszedł.

*****

     Powrót Andrzeja rozpoczął ostatnią turę. Monika nie była świadoma, że najobleśniejszy „królewicz z koszmaru” właśnie wszedł i zastał ją w stanie, w jakim Artur ją zostawił. Drobna młoda kobieta, wciąż leżała na blacie biurka, skierowana tyłem w stronę drzwi, którymi wszedł. Od samego wejścia, doskonale widoczne były jej zgrabne nogi, odziane w szpilki i opięte białymi pończochami, które wciąż drżały, po przeżytym przed chwilą orgazmie. Ponętne nagie pośladki, kusząco wypięte, wciąż nosiły czerwone ślady dłoni Artura, wyeksponowane krocze, emanowało różową barwą, gotowe by ją posiąść. Całość kontrastowała z bielą sukni, której tył, wciąż miała zapraszająco zarzucony na plecy.
     – Wreszcie czekasz gotowa do używania – odezwał się swoim irytującym głosem.
     Monika przemilczała jego słowa. Andrzej znów miał problemy z osiągnięciem pełnej erekcji. Po kilku nieudanych próbach wzięcia jej analnie opadł mu całkowicie i rozsierdzony, kazał Monice ustami przygotować go do „testowania jej ostatniej dziury”. Nie chcąc się narażać na dalsze bolesne próby, posłusznie wykonała polecenie. Klęknęła przed nim, aby mu obciągać. Wciąż rozzłoszczony niepowodzeniem, niezadowolony, że nie dosięga jej piersi, po chwili kazał jej położyć się bokiem na blacie. Obciągała mu, a on miętosił jej piersi jedną ręką, a palce drugiej obmacywały jej uda i bez wyczucia wpychały się do jej cipki. Gdy wreszcie osiągnął pełną erekcję, na jego polecenie zdjęła suknię i ponownie zajęła pozycję przodem na blacie, wypinając się w jego stronę. Mimo użycia lubrykantu, z trudem wreszcie wszedł w jej odbyt i boleśnie ją rozciągał. Długo nie mogli dopasować pozycji. Każde jego pchnięcie było dla niej bardzo bolesne, Andrzej zaś znów coraz bardziej zirytowany, że nie może wejść w nią do końca. Dopiero gdy przypadkowo cofnęła się lekko i ugięła nieco kolana, obniżyła na tyle biodra, że mały karakan za nią, był w stanie w pełni posiąść ją analnie. Pokornie stała oparta rękoma o biurko, znosząc kolejne pchnięcia, klapsy i obmacywanie kołyszących się piersi. Z utęsknieniem czekała, aż wreszcie skończy. Nogi drżały jej ze zmęczenia, co Andrzej ponownie błędnie odczytał jako jej orgazm i wreszcie doszedł. Po chwili przestał ją tak boleśnie rozpychać i wysunął się z jej odbytu, na odchodnym jeszcze dając jej siarczystego klapsa.

*****

     Monika ledwo stała na nogach, gdy Andrzej opuszczał pomieszczenie, a jego miejsce zajął Jerzy. Widząc ją, w samych szpilkach i pończochach, zdjął jedynie spodnie i gacie i od razu przystąpił do akcji. Nie dał jej szansy ani chwili odpocząć. Ponownie wylądowała brzuchem i piersiami na blacie biurka. Nie lubiła tej pozycji, nie miała szansy uciekać biodrami przed jego kutasem. Nie czekając ani chwili dłużej, nałożył lubrykant na rękę, rozsmarował po główce swojej pyty i zaczął się wpychać w jej kakaowe oczko. Mimo iż dopiero Artur rozepchał jej odbyt, z trudem wcisnął się w nią i zadał jej sporo bólu, zdobywając jej ostatni bastion. Dla Moniki była to kolejna seria mało przyjemnych pchnięć, dodatkowo przerażała ją perspektywa kolejnego kochanka. Coraz szybsze ruchy Jerzego zwiastowały rychłe szczytowanie, które wkrótce nastąpiło. Monika głośno jęknęła, odczuwając ulgę, gdy zaczął się kurczyć i leżała bezwładnie, nogi jej drżały ze zmęczenia. Jerzy niespiesznie wyszedł z niej i powoli się ubierając, napawał oczy jej widokiem.
     – Widzę, że polubiłaś dawanie dupy na blacie – skomentował zadowolony z siebie.
     – Staram się… – dyplomatycznie odpowiedziała, z trudem unosząc głowę.
     – Z przyjemnością pomożemy ci nabrać doświadczenie – powiedział na odchodnym.
Monika z trudem podniosła się z blatu biurka i w milczeniu odprowadziła go wzrokiem.

*****

     Do sypialni ponownie zagościł Bogdan. Na jego widok Monika zaczęła drżeć, jak osika na wietrze – obawiała się jego rozmiarów. Ponownie poszła się odświeżyć, widząc jej niepewny krok, chwycił ją pod ramię i zaprowadził do łazienki, a później w stronę łóżka. Jego delikatny, lecz pewny chwyt, spokojny niski głos i troska sprawiły jej przyjemność. Tuląc się do niego, pozwoliła się położyć na łożu, jednak wciąż przerażała ją perspektywa seksu analnego, z tak obdarzonym mężczyzną. Poddawała się jego pocałunkom i pieszczotom, nieświadomie rozchyliła uda i pozwoliła zająć miejsce między nogami. Gdy wchodził w jej łono, objęła go. Dopiero gdy wyszeptał, że pragnie się z nią jedynie ponownie kochać i nie będzie zdobywał jej ciaśniejszej dziurki, całkowicie się rozluźniła i oddała mu się zupełnie. Przyjmowała w swoim łonie całe jego przyrodzenie, a mimo to pragnęła otworzyć się przed nim jeszcze bardziej, wypychając biodra do przodu i dociskając jego pośladki pietami, prowokowała do jeszcze mocniejszych pchnięć. Jej ciało po serii bolesnych stosunków z pozostałymi kochankami, w jego obecności rozluźnione, pozwalało intensywniej odczuwać przyjemne bodźce i stopniowo zatracała się w miłosnym uniesieniu.  
     Kolejny raz zapewniła temu doświadczonemu kochankowi, dodatkowa satysfakcje z doprowadzenia jej na szczyt, co oznajmiła niekontrolowanymi skurczami pochwy, które odczuwał tylko on i wokalnie, co słyszeli również pozostali uczestnicy spotkania. Niedługo później Bogdan także zaspokoił swoje żądze i ponownie zalał jej łono swoim nasieniem. Gdy zaprzestał kopulacji, mocno tuliła go do siebie i namiętnie całowała, zapominając o realnym świecie. Dopiero gdy skurczony penis wysunął się z niej, zaczęła wracać do rzeczywistości. Euforię zastąpił smutek, jeszcze kilka chwil w jego ramionach i pozostanie jej jeszcze jeden kochanek do zaspokojenia. Artur zapewne nie oszczędzi jej bólu i ponownie będzie chciał posiąść to, co dziś rozdziewiczył.  
     – Nie smuć się, jeszcze tylko Artur i na dzisiaj koniec…
Bogdan starał się ją pocieszyć na odchodnym. Monice nie poprawiło to zbytnio humoru.

*****

     Tak jak się spodziewała, Artur znów przyszedł zionący nikotyną i nastawiony na ostry seks. Ponownie boleśnie doświadczyła próby pokonania bram jej ciaśniejszej dziurki. Skamlała o delikatniejsze traktowanie. Artur początkowo kompletnie nie zwracał uwagi na jej zawodzenie, dopiero, nie mogąc wejść w jej odbyt, zareagował.
     – Chcesz delikatniejszego traktowania? A co ja będę z tego miał?
     – A cóż jeszcze mogłabym zaoferować?  – spytała zdesperowana.
     Zaczął wymieniać jej swoje żądania, kompletnie wyczerpana dzisiejszymi wydarzeniami, ulegała kolejnym jego warunkom. Nie zdolna do zniesienia kolejnej porcji bólu, w zamian za bardzo skąpą porcję lubrykantu zgodziła się na seks na początek i koniec każdego dnia pracy, żeby tylko mieć już za sobą, to poniżające doświadczenie. Pragnęła jak najszybciej zakończyć ten ostatni etap przed podpisaniem umowy. Po kolejnej równie symbolicznej porcji zgodziła się zakładać do pracy, buty na obcasie, pończochy zamiast rajstop i krótkie spódniczki. Dając się wciągnąć w jego grę, za kolejną dawkę nawilżacza, przystała na obowiązek, by kłaść się na jego biurku i wypinając tyłeczek poprosić, aby jako pierwszy skorzystał z jej dziurek. Gdy przypomniała mu, że zgodnie z umową, ma być na spotkaniach z pozostałymi bez pamiątek po poprzednikach, Artur zgodził się kończyć w jej ustach. Za tę „niedogodność” wymusił na niej, aby po godzinach pracy oddawała mu się, prosząc, aby napełnił swoim nasieniem jej łono i odbyt. Dopiero po tak wielu ustępstwach zgodził się użyć odpowiedniej ilości lubrykantu nim ponownie posiadł ją analnie.  
     Mimo stopniowego nawilżenia było to długie i początkowo bolesne doznanie dla niej. Artur po raz szósty zaspokajał dzisiaj swoje żądze, potrzebował więc sporo czasu, aby wreszcie dojść.

*****

     Cieszyła się z zakończenia tego etapu, potrzebowała sporo czasu i z trudem znalazła siły, aby się przebrać, pozbierać swoje rzeczy i usiąść przy stole.  

     Z podpisania umowy zapamiętała jedynie ból siedzenia na krześle. Dopiero w domu pod prysznicem wróciła jej świadomość na tyle, żeby kojarzyć wszystkie fakty. Po kojącej kąpieli znalazła torbę i swoje rzeczy w sypialni, wraz z kopią umowy i jej kluczami do mieszkania. Poszła zamknąć zamek w drzwiach i rozpakowując rzeczy, rozmyślała nad swoim dalszym losem.



Koniec części czwartej…

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Niepozorny

    Formatowanie testu poprawione...

    24 kwi 2022

  • Użytkownik Borys93

    Czekam na kolejną część!!!

    21 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @kitu dziękuję za twoją opinię, rzeczową i kulturalną.  
    Chcąc pokazać jak wielkim złem jest szantaż niestety muszę jeszcze trochę pozrzucać Monikę po schodach moralności zanim będzie w stanie się podnieść...  
    Finalnie będzie "happy end" ale też nieco poturbowany...

    20 mar 2022

  • Użytkownik kitu

    Ogolnie popieram Eroll! To wyjatkowo brutalne,okrutne i małostkowe opowiadanie.Osobiście nie popieram tego rodaju akcji w opowiadaniach,aczkolwiek jest tu wątek erotyczny,ale w zupełnie innym wymiarze.Patrzę w każdym opowiadaniu na jego realizm,tu wydaje mi się że sa takie sytuacje w firmach,rownież polskich..Mimo pozornego realizmu akcja jest wyjątkowo brutalna i niekorzystna dla młodej kobiety.Przyznaję,że nie lubię takich opowiadań dotyczących przemocy,brutalności i grupowego seksu..Pomysł o ,,zapłącie"i umowie jest wyjatkowo niesmaczny,rozumiem że autor chce zagrac na uczuciach czytelnika.
    Tendencja do brutalizowania akcji nie podoba mi się wogole.Moze dlatego,że osobiście nienawidzę brutalności do kobiet..No chyba że autor jakoś załągodzi tresc następnych części i wymyśli milszą fabułę.
    Ogolnie ta częśc jestem na ,,NIE".

    19 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @Eroll, Nie podoba się tobie od drugiej części, a jednak wciąż czytasz...  
    Skoro krytykujesz, to zapewne znasz się na pisaniu opowiadań.  
    Chętnie poznam twoją twórczość, najlepiej jakbyś spróbował(a) również opisać zło jakim jest szantaż, błąd jakim jest uleganie szantażyście i upadek moralny jaki się z tym wiąże.

    @XxTt - Poza pierwszym zdaniem w zasadzie wszystko jak powyżej.  

    Pokażcie co potraficie i wtedy pogadamy... Założenie konta nic nie kosztuje ;)

    19 mar 2022

  • Użytkownik XxTt

    Żenujace opowiadanie. Nawet nie można nazwać tego fikcją literacką.

    18 mar 2022

  • Użytkownik Eroll

    Brutalnie i mobbing, to się nazywa opowiadanie erotyczne w Polsce, aż się żygać chce

    18 mar 2022

  • Użytkownik eksperymentujacy

    To się nazywa opowiadanie erotyczne :)

    18 mar 2022