Życiowa układanka, część piąta

Życiowa układanka, część piąta #szef, #młoda_mężatka, #zdrada, #wyznanie, #ostry_seks

Środa, 16 Maj 2018, wieczór


     – Piotr, muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć…
Monika wypowiedziała te słowa niezbyt głośno. Powiedziała to, jednak takim smutnym tonem, że postanowił dłużej nie ukrywać, iż zauważył złamany obcas. Widział, jak z jej twarzy momentalnie znika cała radość, jaką jeszcze przed momentem emanowała, jak jego ukochana blednie.
     – Kochanie, zniszczone buty, to jeszcze nie koniec świata… – zaczął mówić, by ją pocieszyć.
     – Ach buty, to najmniejsza z moich win… – weszła mu w słowo i wybuchła płaczem, gdy wciąż starał się dodać jej otuchy.
     – Jak mógłbym się na ciebie gniewać, gdy tak przyjemną niespodzianką, spełniłaś moje marzenia… – mówili jednocześnie.
W chwili, w której się rozpłakała dopiero dotarło do niego co mówiła, zaskoczony przez chwilę nie potrafił nic zrobić. Skulona stała, również nie potrafiąc się ruszyć, drżąc z emocji w jego ramionach, czekała niepewnie na jego reakcję.
     Dreszcz przerażenia przeszedł go po plecach. Niecierpliwie chciał poznać, co próbuje mu wyznać ukochana, jednocześnie bał się, jak zareaguje, gdy to usłyszy. W głowie miał kompletny mętlik, pustkę w głowie zastąpiła gonitwa myśli. Dotarło do niego, że dopóki żona płacze przerażona, nie będzie w stanie nic powiedzieć. Nie wiedział, czy to żona drży, czy to jego własne mięśnie drżą. Ręce i nogi miał ciężkie, jak z kamienia. Głęboki oddech miał pomóc mu się uspokoić, ale poczuł jak Monika skuliła się, gdy wypuścił gwałtownie powietrze nosem, tuż obok jej ucha.
     Nabrał ponownie powietrze.
     – Poczekaj – powiedział to spokojnym, choć stanowczym tonem.
Podszedł ociężałym krokiem do pralki i złapał swoje spodnie, naciągnął je na nagie ciało i szukał okrycia dla niej. Obok ręczników znalazł wiszący jej szlafrok. Podał żonie i pomógł założyć.
     – Choć do salonu – powiedział, gdy roztrzęsiona Monika wreszcie włożyła to skromne okrycie i poczłapała niczym skazaniec do salonu.
     – Usiądź proszę – rzekł do niej.
Poszedł do kuchni, zostawiając mokre ślady stóp na przedpokoju.  
     Słyszała, jak ciężkim krokiem się oddala. Choć wbrew stereotypom, o zawodowych kierowcach, Piotr mało pił i to sporadycznie w weekendy, dziś otworzył lodówkę, wyjął z niej butelkę wódki i colę, drugą ręką sięgając po dwie szklanki, stojące na blacie, ramieniem zatrzasnął drzwi od lodówki. Monika, aż podskoczyła na dźwięk zamykanych z impetem drzwi chłodziarki. Po raz kolejny, wzdrygnęła się na odgłos stawianych ze stukotem szklanek na stole przed nią. Nieobecnym wzrokiem patrzyła, jak mąż, z trudem trafiając do szklanek, nalewa wódkę, niemal po połowie do każdej ze szklanek, następnie dolał jej coli i podsuwa mocnego drinka.
     – Napij się – powiedział spokojnie, choć ręce mu drżały i sam pociągnął spory łyk, czystej wódki ze swojej szklanki.  
Siedzieli przez kilka chwil w milczeniu, nim wstał i poszedł po popielniczkę oraz papierosy, z którymi wrócił do salonu. Zapalił i zaciągnął się dymem. Paczkę z papierosami i zapalniczkę rzucił niedbale na stół, obok popielniczki.
     Zwykle żona nie pozwalała mu palić w domu, ostatecznie na balkonie, ale zawsze boczyła się, gdy czuła od niego zapach nikotyny. Dalej patrzyli na siebie w milczeniu.
     – Jak będziesz gotowa, to zacznij mówić – próbował przerwać milczenie, zanim zaciągnął się kolejny raz.
     Dopiero teraz sięgnęła po szklankę i pociągnęła spory łyk. Wódka mocno paliła w ustach i gardle, a cola niedostatecznie łagodziła ten smak, ale powoli drgawki zaczęły ustępować. Mimo, iż nie paliła, teraz sięgnęła po kolejnego dzisiaj papierosa i zapaliła. Gryzący smak dymu wywołał kaszel, próbowała popić drinkiem, nie wiele to pomogło, zakrztusiła się i częścią drinka parsknęła niczym fontanna. Gdy po chwili przestała kasłać, powoli zaczęła mówić.
     – Artur dzisiaj wparował do firmy mocno spóźniony i jeszcze bardziej wkurzony, niż kiedykolwiek… – z trudem powstrzymywała łzy.
     – …Od wejścia kazał mi, ze wszystkimi moimi fakturami, zapierdalać do swojego gabinetu. ZAPIERDALAĆ, tak powiedział… – kontynuowała z przerwami.
     – …Gdy weszłam do jego gabinetu, zaczął mnie wyzywać od idiotek, kretynek, malwersantek… dopiero później, jak pokazał mi na fakturach, które wcześniej w nerwach wyrwał mi z rąk, gdzie zrobiłam błąd, to zrobiło mi się słabo… Piotrek, ja ponad dwa miesiące, na tych fakturach, dla tych trzech firm, które robią drogi w naszym mieście i obwodnicę, zamiast metrów kwadratowych, wpisywałam ilość palet… bo oni zamawiali, po cztery, pięć tirów kostki na raz… ale nie przeliczyłam ceny, z metrów kwadratowych, na cenę palety… Tego wszystkiego, jest czterdzieści kilka faktur, prawie pięć tysięcy palet… to daje prawie MILION DZIEWIĘĆSET TYSIĘCY manka… – Monika ponownie rozpłakała się i zamilkła.
     Miał teraz wrażenie, jakby ktoś wbijał mu ogromny sopel w kręgosłup. Przed kwadransem był szczęśliwy, z powodu nowych seksualnych doznań, jakimi go obdarzyła. Po raz kolejny zaskoczyła go, diametralną zmianą zachowania, gdy namiętność zastąpiła rozpacz. Ledwie co, zdążył wyrazić aprobatę dla jej namiętnych przeprosin, za jak mniemał błahostkę w postaci zniszczonych butów. Teraz, żona zaczęła, zasypywać go gradem informacji, tak surrealistycznych, że przytłoczony kolejnymi szczegółami, nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Z przerażeniem, jedynie obserwował, jak ich spokojne dotąd życie, obraca się w gruzy, niczym małe miasteczko doświadczające nalotu dywanowego. Nerwowo zaciągnął się resztką papierosa, popił solidnym łykiem czystej wódki i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, gniotąc filtr w popielniczce, niemo patrzył jak żona obciera łzy i przerwa milczenie.
     – …Jakby tego było mało, przy mnie Artur zadzwonił do prawnika, tego wiesz, Malinowskiego, co ponoć nigdy nie przegrał i pytał, co można zrobić… Ten prawnik powiedział, że tych firm nie idzie zmusić, aby zapłacili różnice, bo oni mają faktury i musieliby chcieć się zgodzić na ich korekty… Jeszcze dodał, że ja i ty, możemy dostać po piętnaście lat więzienia… bo Ty, jako osoba, która wywoziła majątek z terenu firmy, możesz być oskarżony o współudział… a komornik zlicytuje cały nasz majątek i będzie nas nękał do końca życia… bo po więzieniu, żadnej przyzwoitej pracy, żadne z nas nie dostanie… Po tej rozmowie z prawnikiem, Artur zadzwonił do jednego z tych prezesów… jak zapytał o korektę faktur, tamten najpierw się uśmiał… w końcu zgodził się na negocjacje… i powiedział, żeby Artur przyjechał ze mną… najpierw byli kompletnie nieugięci… więc Artur spytał o ich warunki…– zaciągnęła się ostatni raz papierosem i zgasiła niedopałek wypuszczając dym.

Druga fala nalotu trwała.
     – Powiedzieli, że zgodzą się na korektę wszystkich faktur, ale… mam im podpisać dziewięćdziesiąt weksli, po dwadzieścia tysięcy… dla Artura byłoby z głowy… – Monika zapaliła kolejnego papierosa.
     – … odnośnie spłaty weksli, to dali ofertę, na którą się nie zgodziłam – przerwała.
     – … wyśmiali mnie, że jak wolę to, mogę gnić w więzieniu… liżąc cipy współwięźniarkom… dawać dupy każdemu strażnikowi, który tylko będzie chciał mnie zerżnąć… do tego słuchać opowieści, jak z ciebie robią cwela pod celą… albo mogę zgodzić… Złagodzili część warunków, ale i tak boję się powiedzieć… – zamilkła, nerwowo gasząc kolejnego papierosa.

     Piotr wreszcie otrząsnął się z marazmu, jaki go opanował. Zrozumiał, że najgorsze informacje dopiero mają nastąpić i nie zamierzał przed nimi uciekać.
     – Monika, teraz to już mów, jak zaczęłaś…– odpowiedział podirytowanym głosem.
Obserwował, jak żona obcierając łzy, zbiera się na odwagę, żeby kontynuować.
     – Piotrek, ja nie zniosłabym świadomości, że przeze mnie trafisz do więzienia… naprawdę, bardzo cię kocham, ale ja musiałam się na to zgodzić…
     Piotr wciąż nie mógł zrozumieć tego, co ukochana próbuje mu powiedzieć.
     – Spierdoliłam, spierdoliłam nasze życie dokumentnie… – łkając, wyrzucała z siebie kolejne fragmenty zdań.
     – … popełniłam straszny błąd… chcąc to naprawić… żebyśmy nie trafili do więzienia… nie stracili wszystkiego… podpisałam tą umowę – gdy to wyrzuciła z siebie, zalała się kompletnie łzami.  
     – Powiesz wreszcie, CO TO za umowa? – Piotr z trudem panował nad emocjami.
     Monika nie potrafiła powiedzieć mężowi, nie chcąc go bardziej denerwować, krokiem skazańca podeszła do swojej torebki, stojącej na szafce w przedpokoju. Wyciągnęła swój egzemplarz umowy i trzęsącą się ręką podała Piotrowi. Wziął od niej dokument i czytał go w skupieniu.


Umowa przejęcia wierzytelności.


Zawarta w dniu 16 Maja 2018 roku, między:  

1. Dłużniczką – Panią Moniką M***;  
2. Obecnym wierzycielem – Panem Arturem S***, pracodawcą Pani Moniki M***;
3. Nabywcami wierzytelności: – Panem Andrzejem W***, – Panem Bogdanem L***, – Panem Jerzym D***.

Strony zawierają poniższą umowę na okres 24 miesięcy od dnia zawarcia.
W drodze niniejszej umowy strony zgodnie postanawiają:


§ 1
Nabywcy wierzytelności zobowiązują się do solidarnego przejęcia wierzytelności dłużniczki – Pani Moniki M***, względem obecnego wierzyciela – Pana Artura S***, w kwocie 1 896 300,00 zł (Jeden–Milion–Osiemset–Dziewięćdziesiąt–Sześć–Tysięcy–Trzysta–Złotych–Zero–Groszy), wynikającego z innych, wcześniejszych umów handlowych między stronami, w terminie 60 dni (Sześćdziesięciu–Dni) od podpisania umowy.

§ 2
W związku z przejęciem wierzytelności przez nabywców wierzytelności, dłużniczka Pani Monika M*** zobowiązuje się w dniu zawarcia niniejszej umowy podpisać własnoręcznie 90 szt. (Dziewięćdziesiąt–Sztuk) weksli w kwocie 20 000,00 zł (Dwadzieścia–Tysięcy–Złotych–Zero–Groszy) każdy, na łączną kwotę 1 800 000,00 zł (Jeden–Milion–Osiemset–Tysięcy–Złotych–Zero–Groszy) na rzecz nabywców wierzytelności, w równej ilości 30 szt. (Trzydziestu–sztuk) dla każdego z nabywców wierzytelności.  

§ 3
Obecny wierzyciel, pracodawca dłużniczki, zobowiązuje się do utrzymania jej zatrudnienia, na dotychczasowych zasadach i stanowisku, z uwzględnieniem dalszych postanowień i przez czas nie krótszy, niż czas trwania niniejszej umowy.

§ 4
W związku z brakiem zdolności finansowej dłużniczki do spłaty wierzytelności, dłużniczka dobrowolnie zgadza się przystąpić do czynności opisanych w dalszych postanowieniach niniejszej umowy.

§ 5
Nabywcy wierzytelności zobowiązują się na rzecz dłużniczki, do naprzemiennego umarzania jednego weksla tygodniowo, pod warunkiem ścisłego dotrzymania przez dłużniczkę dalszych postanowień niniejszej umowy.
Dotychczasowy wierzyciel w zamian za równorzędne prawo uczestnictwa w spotkaniach zgadza się pokrywać koszty wynikające z dalszych ustaleń. Po opłaceniu każdej z wymienionych dalej czynności, jej koszty dłużniczka zobowiązuje się wynagrodzić niezwłocznie odbywając z nim indywidualne spotkanie, nie krótsze niż dwie godziny.  

§ 6
Dłużniczka w zamian za cotygodniowe umorzenie weksli, będzie aktywnie uczestniczyć w regularnych indywidualnych spotkaniach z poszczególnymi nabywcami wierzytelności w osobach: Pana Andrzeja W***, Pana Bogdana L***, Pana Jerzego D*** oraz sponsorem Panem Arturem S*** zwanych dalej uczestnikami spotkań.  
Spotkania będą się odbywać zgodnie z ustalonym dalej harmonogramem, w części prywatnej Hotelu XXX, którą właściciel, Pan Bogdan L***, udostępnia pozostałym stronom, w zakresie niezbędnym do realizacji postanowień niniejszej umowy.  
Dotychczasowy wierzyciel zapewni dłużniczce pojazd służbowy, na potrzeby dojazdów do miejsca spotkań oraz realizacji innych postanowień umowy.
Spotkania z nabywcami wierzytelności będą się zaczynać o godzinie 9:00 od części biznesowej obejmującej zawieranie umów handlowych pomiędzy firmą Pana Artura S***, reprezentowaną przez Panią Monikę M***, a nabywcą w osobie uczestnika spotkania. Do umów handlowych zawartych w trakcie tych spotkań, doliczona zostanie prowizja w wysokości jednej dziesiątej procenta wartości kwoty całkowitej, którą dłużniczka otrzyma jako dodatkowy składnik wynagrodzenia.
Po zawarciu umów handlowych, spotkanie zmienia charakter na prywatny, dłużniczka pozostaje do dyspozycji uczestnika spotkania do godziny 14:00.
Spotkania ze sponsorem dłużniczka będzie odbywać w dwóch turach: w dniu wyznaczonym na czynności kosmetyczne, oraz w dniu wyznaczonym na zakupy ubrań i akcesoriów do spotkań. Po zrealizowaniu wymienionych zadań dłużniczka odbędzie ze sponsorem spotkanie nie krótsze niż dwie godziny zegarowe.

§ 7
Dłużniczka na czas trwania niniejszej umowy udziela na rzecz każdego z uczestników spotkań nieodwołalnej zgody, do odbywania z nią dowolnej ilości wszelkich czynności seksualnych, a w szczególności:
– stosunków oralnych, z penetracją gardła, wytryskiem w ustach, lub gardle i połykiem nasienia;
– stosunków waginalnych, bez zabezpieczenia, z wytryskiem nasienia w środku;
– stosunków analnych, bez zabezpieczenia, z wytryskiem nasienia w środku;
– zakończenia stosunku wytryskiem nasienia na dowolną części ciała – twarz, włosy, piersi, pośladki, uda, stopy i inne nie wymienione;
– inne czynności seksualne z elementami ciała – piersiami, pośladkami, stopami, udami i innymi, w tym wymierzanie kar cielesnych, bez pozostawiania trwałych śladów na ciele;
– odgrywanie ról wedle woli uczestników spotkań;

§ 8
W celu zaspokojenia oczekiwań estetycznych uczestników spotkań, dłużniczka zobowiązuje się poddawać regularnie czynnościom kosmetycznym:
– całkowitej depilacji nóg, pach, łona i odbytu;
– manicure, pedicure;  
– fryzjer – długość i kolor włosów zgodnie z ustalonymi gremialnie wymaganiami uczestników spotkań;
– zakupu bielizny, ubrań i akcesoriów wybranych przez uczestników spotkania;  

§ 9
Dłużniczka na cały czas trwania umowy zobowiązuje się regularnie poddawać się badaniom ginekologicznym u wskazanego przez pozostałych uczestników spotkań lekarza i upoważnia tego lekarza do udzielania uczestnikom spotkań informacji, a w szczególności:
– infekcjach, chorobach i leczeniu;
– zdolności do odbywania stosunków seksualnych, również w trakcie i/lub po zakończeniu ciąży.
– fazie cyklu i terminie przewidywanej owulacji;
– fakcie i przebiegu ciąży;
Mając na względzie niedoskonałości metod antykoncepcji hormonalnej dłużniczka w stosunku do każdego z uczestników spotkań udziela na cały okres trwania umowy, nieodwołalnej zgody na zapładnianie i zgadza się urodzić dziecko. Koszty opieki lekarskiej ponoszą solidarnie wszyscy uczestnicy spotkań.

§ 10
Uczestnicy spotkań zgodnie oświadczają, iż za potwierdzone badaniami w trakcie trwania niniejszej umowy lub tuż po jej zakończeniu zajście w ciążę, wypłacą dłużniczce dodatkowe świadczenie pieniężne w kwocie 5 000,00 zł (Pięć–Tysięcy–Złotych–Zero–Groszy) gotówką każdy.

§ 11
Dłużniczka w trakcie trwania ewentualnej ciąży zobowiązuje się dalszego uczestnictwa w spotkaniach zgodnie z ustalonym harmonogramem w zakresie dozwolonym przez wyznaczonego lekarza ginekologa.

§ 12
Każdy z uczestników spotkań zobowiązuje się po potwierdzeniu jego ojcostwa wypłacić za urodzenie dziecka dłużniczce gratyfikację pieniężną w kwocie 30 000,00 zł (Trzydziestu–Tysięcy–Złotych–Zero–Groszy) gotówką.

§ 13
Dodatkowo dłużniczka zobowiązuje się w trakcie trwania umowy, w miesiącach Lipiec i Sierpień spędzić indywidualnie z każdym z uczestników spotkań, pięć dni w formie wyjazdu, na koszt danego uczestnika spotkań, pozostając w tym czasie do jego dyspozycji w pełnym zakresie wcześniejszych ustaleń.  
W trakcie tych wyjazdów dłużniczka zobowiązuje się całkowicie podporządkować woli danego uczestnika spotkań w kwestii noszonego obuwia, ubrań i bielizny lub ich braku, również w miejscach publicznych, a w szczególności opalania się nago lub topless;
Zakup wymaganych ubrań, obuwia, bielizny pozostaje w gestii uczestnika spotkań. Po zakończeniu wyjazdu stają się one własnością dłużniczki.

§ 14
Uczestnik spotkań za aktywne uczestnictwo dłużniczki w wyjeździe:  
a)     dokona umorzenia jednego weksla  
b)     wypłaci dłużniczce gratyfikację pieniężną w kwocie 5 000,00 zł (Pięć–Tysięcy–Złotych–Zero–Groszy) gotówką.

§ 15
Harmonogram wyjazdów uczestnicy spotkań ustalą odrębnie na podstawie informacji o przewidywanych terminach miesiączki dłużniczki, aby uniknąć jej niedyspozycji w terminie wyjazdu, oraz nie zaburzyć wymiany handlowej między firmami uczestników spotkań.

§ 16
Pan Artur S*** jako pracodawca dłużniczki zobowiązuje się, w celu umożliwienia realizacji postanowień § 13 oddelegować dłużniczkę, z zachowaniem 100% wynagrodzenia w terminach wynikających z harmonogramu.  

§ 17
Pan Artur S*** jako pracodawca Piotra M*** i Moniki M*** zobowiązuje się obojgu małżonkom M*** udzielać płatnego urlopu w terminach nie kolidujących z harmonogramem wyjazdów.  
Pan Artur S*** jako pracodawca Piotra M*** i Moniki M***, nie mogąc spełnić postanowień § 14 ust.a, zastępczo w dogodnym dla dłużniczki i jej męża terminie, opłaci ich czternastodniowy pobyt w wybranym przez dłużniczkę hotelu, wraz z pełnym wyżywieniem i innymi kosztami pobytu.


§ 18
Dłużniczka przez cały okres trwania umowy zobowiązuje się do przestrzegania rozsądnej, konsultowanej z lekarzem diety oraz dbałości o zachowanie/powrót po ciąży do dotychczasowej sylwetki i zachowanie optymalnej sprawności fizycznej poprzez odpowiednie ćwiczenia. Koszty udziału w zorganizowanych ćwiczeniach ponoszą solidarnie wszyscy uczestnicy spotkań.

Wszystkie strony, zgodnie ustalają harmonogram spotkań:
Poniedziałek – zabiegi kosmetyczne, ginekolog co cztery tygodnie, spotkanie z Panem Arturem S***.  
Wtorek – spotkanie z Panem Andrzejem W***;
Środa – spotkanie Panem Bogdanem L***;
Czwartek – spotkanie z Panem Jerzym D***;
Piątek – zakupy ubrań, bielizny i akcesoriów, spotkanie z Panem Arturem S***.

     Na końcu znajdowały się nazwiska całej piątki, wraz z podpisami, a każda strona, również była parafowana pięcioma podpisami.


     Piotr ponownie siedział oniemiały, nie potrafiąc wydobyć z siebie głosu. Rzucił dokument z odrazą na stół, daleko od siebie, po głowie kołatały mu dziesiątki myśli. Jego świat legł kompletnie w gruzach. Nie mógł się pogodzić, ze świadomością, że jego ukochana żona, ma puszczać się z jakimiś prezesami, za nierealnie ogromne długi. Czuł się winny, że kiedyś sam załatwił jej tą pracę. Pracę, która sprawiła, że jego przykładna do wczoraj żona, teraz będzie jak dziwka, robić tym facetom coś, czego jeszcze wczoraj nie chciała robić nawet jemu. Gniew mieszał się z poczuciem winy, troska ze złością. Coś musi powiedzieć, coś musi zrobić. Tylko co, skoro umowa jest już podpisana…

     – Kurwa mać, naprawdę nie było innego sposobu? – zaczął od przekleństwa.
     – Nie – odpowiedziała ledwie słyszalnym szeptem.
     – Ty naprawdę chcesz TO zrobić? – spytał nie dowierzając.
     – Nie miałam wyboru – odpowiedziała znów zaczynając płakać.
     Spojrzał na żonę, skulona ze strachu, bezradna, drobna, ładna, młoda brunetka, okryta tylko szlafrokiem, trzęsła się z przerażenia, łzy leciały jej po policzkach. Była tuż obok, a jednocześnie tak daleko, miłość i troska wygrały. Wstał ociężale, podszedł do niej, usiadł ciężko obok, objął ramieniem, spojrzała na niego nieśmiało.
     Chwilę milczała, tuląc się mokrą głową do jego torsu, w końcu zdobyła się na odwagę wyznać resztę tajemnic.
     – Piotr, oni przed podpisaniem umowy… postawili jeszcze jeden warunek… ja bardzo Cię przepraszam, ale nie miałam wyboru… musiałam się zgodzić i pozwolić… – dukała ze spuszczoną głową.
     – Powiesz wreszcie? – niecierpliwił się.
     – … aby kolejno sprawdzili, czy spełniam ich wymagania.
     – Co? – nie dowierzał.
     – Pieprzyłaś się dzisiaj z czterema facetami?.
     Monika jedynie potakiwała spuszczoną głową.  
     – Im też obciągałaś z połykiem? – spytał poirytowany, jednocześnie z odrazą odsuwając się od niej.
     – Im musiałam, tobie chciałam – skruszonym głosem odparła.
     – Podobało ci się, jak się spuszczali w tobie? Z każdym doszłaś? – nakręcał się, nieświadomie konfrontując swoją sprawność jako mężczyzna.
     – Nie podobało, ale z dwoma doszłam – ze smutkiem wyznała szczerze.
     – W dupę też cię rżnęli? – drążył.
     – Taaaak – ponownie się rozpłakała.
     – Im dałaś! A ze mną nie chciałaś… – niemal wykrzyczał, z wyrzutem w głosie.
     – Im musiałam… dać… – siedziała skulona, z trudem wypowiedziała ostatnie słowo szlochając      – Tobie… – nim dokończyła wszedł jej w słowo.
     – Nie musiałaś, to nie dałaś? – wzburzony, wyładowywał na niej swoje żale.
     – To nie tak… – ledwie słyszalnym szeptem próbowała się bronić.
     – To mi wytłumacz, jak? – naciskał, wykrzykując pytanie.
     Ze spuszczoną głową, kurczowo ściskając podkurczone nogi drżącymi ramionami, mówiła ledwo słyszalnym szeptem, wciąż łkając.
      – Bo myślałam, że żonie nie wypada, godzić się na takie rzeczy.
     – Myślałam… – wtrącił.
     – Bałam się, że będzie bolało, że przestaniesz mnie szanować … – próbowała się bronić.
     – Dlatego zostałaś dziwką i dałaś dupy im wszystkim?
Mimo gniewu który w nim kipiał, z chwilą gdy wypowiedział te słowa, zaczął żałować że powiedział je na głos. Czuł, że przesadził, ale sytuacja go przerastała. Emocje które nim targały, odeszły gdzieś na dalszy plan. Ciężar wypowiedzianych słów go przygniatał. Opadł na sofę i tkwiąc w tej bezsilności obserwował w milczeniu żonę. Choć była na wyciągnięcie ręki, miał wrażenie, że dzieli ich przepaść.

     – Możesz nazywać mnie dziwką… – przerwała niezręczną cisze, jaka trwała długie chwile.
     – … możesz traktować mnie jak dziwkę… Tobie niczego już nie odmówię… spełnię każdą twoją zachciankę… zgadzam się na wszystko, co tylko chcesz… Od Ciebie zniosę każdą karę, każde poniżenie… tylko mnie nie zostawiaj… – Monika ze spuszczoną głową, szeptała pół zdaniami coraz spokojniejszym głosem.

     Piotr milczał, a ona czekała z nadzieją.
     – Proszę, powiedz coś – podniosła wreszcie głowę i przerwała niewygodną ciszę.
     – Mam spokojnie przyglądać się, jak przyprawiasz mi rogi? – cały się trząsł z nerwów.
     – Piotrek, jesteś najwspanialszym, najukochańszym facetem, jakiego w życiu spotkałam. Wyznałam ci moje winy, bo nie potrafiłabym cię okłamywać. Ale błagam, uwierz mi, że zrobiłam to tylko dla ciebie.
     – Dla mnie się puściłaś? – takiego argumentu zupełnie się nie spodziewał.
     – Dług powstał przez mój błąd, to tylko moja wina. Jak postawili te warunki, wolałabym iść do więzienia, niż to zrobić… Myślałam nawet żeby skoczyć z balkonu, ale to wszystko spadłoby, także na ciebie. Podpisałam tą kurewską umowę, tylko dlatego, żeby Ciebie ochronić przed więzieniem i gigantycznym długiem. – znów mówiła ze łzami w oczach. Starała się powstrzymać płacz, dłuższą chwilę słychać było jedynie jej niespokojny oddech.
     Mimo, że nie zamierzał się dzielić nią z nikim, z żalem musiał przyznać jej rację, że nie mają wyboru. W jego wnętrzu toczyła się wewnętrzna walka, logika biła się z urażoną dumą, miłość szarpała się z gniewem, a serce ściskało zawiedzione zaufanie. Od kilku miesięcy mieszkali w kupionym przed rokiem, na kredyt trzy pokojowym mieszkaniu, w które zainwestowali wszystkie własne oszczędności, a także pieniądze otrzymane od rodziców i teściów. Wkład własny oraz skromne wykończenie głównie własnymi siłami stanu deweloperskiego, skutecznie zdrenowało ich finanse, mieszkali jednak na swoim, bez kontroli teściów. Raty kredytu niestety mocno obciążały ich dochody, więc nawet plany o dziecku na razie musieli odłożyć na dalszą przyszłość, podobnie jak inne wydatki, na które nie było ich stać.
     – Iście kurewska umowa, wszystko się popierdoliło – zrezygnowany wyrzucił z siebie.
     – Przepraszam. Tego co się stało, już nie zmienię. Wiem, że bardzo Ciebie skrzywdziłam, ale musiałam to zrobić, dlatego proszę, żebyś sam zdecydował, jak mam to odpokutować... – wyszeptała smutno.
     Spojrzał na żonę, choć wyglądała podobnie jak wczoraj, widział ją inaczej. Świadomość tego, że spała z innymi facetami, budziła w nim odrazę, gniew, zagłuszając resztki miłości.
     – Te dwa lody nie sprawią, że zapomnę o zdradzie! – wciąż nie potrafił opanować emocji.
     – To był ledwie początek moich przeprosin, zdecyduj jak chcesz mnie ukarać…
     Próbował poukładać myśli, szukał argumentów, aby ją usprawiedliwić i spróbować wybaczyć. Rzeczywiście nie okłamała go, lecz sama wyznała wszystkie winy i teraz skruszona czekała co postanowi. Tylko nie potrafił jeszcze znaleźć odpowiedniej kary.
     – Nie wiem jak, nie wiem czy w ogóle istnieje odpowiednia kara za to, co zrobiłaś… To co teraz może się wydawać się odpowiednie, jutro może okazać się zbyt błahe, lub zbyt okrutne... – starał się opanować swoje emocje.
     Pragnęła jego bliskości, aby mieć na nią jeszcze jakiekolwiek szanse, wewnętrznie czuła, że musi wynagrodzić mu swoją niewierność. Sięgnęła do ostatniego argumentu jaki jej został, całkowitej uległości. Sam argument był pokłosiem niedawno obejrzanej ekranizacji książki. Wbrew szumnym opiniom, poruszana tematyka nie przypadła jej do gustu. Miała wrażenie, że mężowi jednak idea pełni dominacji się podobała. Dotychczas szanował jej zdanie i nie zmuszał w sprawach łóżkowych do niczego, co jej nie odpowiadało. W obecnej sytuacji dla niego gotowa była do bezgranicznej uległości.
     – Piotr bardzo mi zależy, żebyśmy nadal byli razem i całkowicie zdaję się na twoją wolę. To, co uznasz w danym momencie, za sprawiedliwą karę, przyjmę z pokorą. Zawsze szanowałeś moje zdanie, hamując swoje potrzeby, gdy czegoś ci odmawiałam, jak ostrego seksu, bo boję się bólu. Chcę to jakoś naprawić, dlatego proszę ukarz mnie tak jak uznasz, za stosowne. Wyładuj swoją złość na mnie i oceń czy to wystarczy. Bierz mnie kiedy i jak tylko chcesz, zrealizuj wszystkie swoje pomysły i scenariusze. Nie ważne, jak bardzo brutalny będziesz, zgadzam się na wszystko i obiecuje, że nadal będę cię kochać, cokolwiek zrobisz. Nie tylko dzisiaj, każdego dnia, kiedy tylko chcesz.. – wreszcie patrzyła na niego.
     Chciał ją dotknąć, lecz wyobraźnia podpowiadała mu wulgarne sceny z dzisiejszych wydarzeń, wywołując odrazę.
     – Jak mam cię pocałować, czy iść z tobą do łóżka, wiedząc, że cały dzień pieprzyłaś się z innymi facetami. Przeszkadza mi świadomość, że wciąż masz ich spermę w ustach, cipie, dupie i chuj wie gdzie jeszcze? – z żalem w głosie wyrzucił z siebie.
     – Brałam prysznic, umyłam włosy i zęby, jak tylko wróciłam do domu. Jeśli chcesz pójdę i dokładnie umyję się kolejny raz… – z nadzieją w głosie uklęknęła przed Piotrem i patrzyła wyczekująco mu w oczy.
     Pożądał jej ciała, ale brzydziła go myśl, że ma w sobie nasienie innych facetów.
     – Idź do łazienki i zmyj z siebie ich spermę – powiedział szorstko – Tyle razy, ile razy oni kończyli w tobie – dodał.
     – Tak Jest – odpowiedziała niczym żołnierz generałowi, żwawo wstając z klęczek i pospieszyła do łazienki.
     Zrobił sobie kolejnego drinka. Choć rzadko pił, dzisiaj potrzebował alkoholu, żeby utopić smutki, zagłuszyć gniew. Słyszał odgłosy mycia zębów i płukania ust, nie liczył ile razy to robiła, kilka na pewno, nie chciał wiedzieć. Zrozumiał, że aby jej wybaczyć będzie musiał ją dotkliwie ukarać, wyładować na niej swój gniew. Nie zamierzał jej katować, nie był sadystą, wręcz obawiał się, aby nie zrobić jej krzywdy, musiał nad sobą panować. Nie był damskim bokserem, ale pracując fizycznie, nie był też ułomkiem. Aby rozładować złe emocje, wybaczyć jej i na nowo pokochać ją, postanowił przełamać wszystkie granice swojej i jej seksualności. Sama powiedziała, że może traktować ją jak dziwkę i spełni każdą jego zachciankę. Nie chodził na dziwki, ale było kilka rzeczy, które chciał spróbować, a których mu dotąd odmawiała lub nawet jej nie proponował. Teraz to, co było wcześniej tematem tabu miało się zrealizować, wiedział, że między nimi wszystko się zmieni, miał jedynie nadzieję, że jutro będą sobie potrafili spojrzeć w oczy. Sącząc zawartość szklanki obmyślał plan działania. Zapalił kolejnego papierosa i czekał niecierpliwie. Czekał aż ustanie szum prysznica. Później słychać było szum suszarki.
     Monika sumiennie, kolejne cztery razy pod rząd, wyszczotkowała zęby i wypłukała usta. Mimo, iż nie lubiła smaku płynu do ust, starannie wykonywała polecenie męża. Następnie weszła pod prysznic i dokładnie umyła głowę, wielokrotnie mydliła, szorowała i spłukiwała każdy kawałek swojego ciała. Następnie korzystając z bidetu szczególnie dokładnie myła okolice krocza i intensywnie spłukując wodą, usiłowała jak najlepiej wykonać polecenie męża, odliczając każdy akt zdrady.
     Susząc włosy i zastanawiała się jaką fryzurą, sprawi mężowi najwięcej przyjemności. Zwykle nosiła włosy upięte w koński ogon lub warkocz, chciała by dzisiaj, było to coś nadzwyczajnego, tylko dla niego.
     – Jestem idiotką – powiedziała sama do siebie, przypomniała sobie ślubną fryzurę, którą był zafascynowany i jak na nią patrzył na sesji u fotografa. Miała to zdjęcie na biurku w pracy, zerkała na nie codziennie. Szybko zaczęła modelować wilgotne jeszcze włosy, upodabniając do zapamiętanej fryzury ze ślubu. Jeszcze tylko makijaż, ale jaki? Zastanawiała się kontynuując modelowanie. Normalnie malowała się skromnie, dziś musi być odważniej i bardzo seksownie – tylko nie przesadź – zganiła się w myślach – dziwka, żona–dziwka, ale nie pospolita kurwa… - Skończyła modelować włosy, odłożyła suszarkę do szafki i stanęła bliżej lustra, aby się pomalować.  
     – … Matko, jak ja wyglądam, oczy podkrążone, opuchnięte – zaczęła usuwać resztki makijażu, ślady łez. Ostrożnie rozprowadziła rozjaśniający podkład, aby ukryć zaczerwienienia pod oczami, czerwona szminka obficie nałożona na usta, miała odwrócić uwagę od podkrążonych oczu, ale uznała ją za zbyt kurewską, co do ilości. Chusteczka skropiona płynem micelarnym szybko pomogła usunąć szminkę, by po chwili usta znów pokryła ta sama pomadka, ale zdecydowanie delikatniej, bez usilnego powiększania ust. Postanowiła „torby po oczami” ukryć, malując powieki intensywnym kolorem, faceci lubią niebieski, wśród palety barwników znalazła odcień, który mężowi się podobał, miała taką sukienkę, pończochy i buty, kupiła jak szli na wesele jego kolegi. Sprawdziła nad jednym okiem – Cudów nie ma, ale może być – stwierdziła zadowolona efektem i rozprowadziła cień na drugiej powiece. Tuszu postanowiła nie nakładać na rzęsy, w obawie, że się rozmaże.
     Spojrzała jeszcze raz krytycznie w lustro – Żona–dziwka gotowa – nawet spodobało się jej to określenie, które sama wymyśliła, miała nadzieję, że jemu też się spodoba. Schowała przybory do makijażu na miejsce, ogarnęła odrobinę łazienkę, po ich wcześniejszym pobycie, powiesiła mokre pończochy na wieszaku, obok swojego ręcznika, prysnęła się perfumami, które lubił najbardziej, nabrała głęboko powietrza i ruszyła do salonu.
     Piotr czekał na nią w salonie, w popielniczce przybyły dwa zgaszone papierosy, obie szklanki świeciły pustką, wyglądał na zamyślonego, miał smutną twarz. Monika weszła do salonu naga i bosa, stanęła wyprostowana dwa metry od niego, nie zareagował.

     – Żona–dziwka melduje wykonanie zadania – powiedziała nieśmiało.
     Zmierzył ją niespiesznie wzrokiem od góry do dołu i pstryknął palcami, pokazując ruchem dłoni, aby się obróciła. Wykonała zwrot o 90 stopni przez prawe ramię i stanęła na baczność, czekając na kolejne polecenie, niczym niewolnica na targu. Kolejne pstryknięcie palcami i stanęła do niego tyłem, odruchowo spięła pośladki, znów pstryknięcie palcami, znów zwrot, nabrała powietrza, wypięła piersi i znów stała na baczność. Czekała co dalej.
     – Wolę, gdy masz pończochy i szpilki¬ – powiedział zrezygnowanym głosem.
     – Już idę założyć – odpowiedziała posłusznie.
     – Przynieś i załóż tutaj – odparł szorstko.
     Monika skinęła głową i poszła do sypialni po niebieskie pończochy, samonośne z wysokimi manszetami i wzorkami imitującymi kwieciste tatuaże na udach. Wracając z szafy na przedpokoju, z dolnej szuflady, chciała wyciągnąć z pudełka chabrowe szpilki, przyklęknęła plecami do drzwi salonu, aby po nie sięgnąć.
     – Wstań – padła komenda z salonu – na prostych nogach, nogi szerzej – padały kolejne polecenia, które posłusznie wykonywała, wypinając się tak, aby mąż miał jak najlepszy widok na jej wyeksponowane krocze oraz jej przebłyskujące między rozchylonymi udami swobodnie bujające się piersi, jej twarz była poniżej kolan, widziała, że uważnie jej się przygląda.
     Wyjęła szpilki, zamknęła szufladę i wyprostowała się, wykonała w tył zwrot, niczym żołnierz na paradzie i pomaszerowała w stronę męża. Postawiła szpilki na ziemi, odsunęła krzesło stojące przy stole tak, żeby stało pomiędzy nimi, ale aby oparcie krzesła nie zasłaniało mu widoku, jedną z pończoch przewiesiła przez oparcie krzesła, drugą sprawnie zaczęła marszczyć w dłoniach, aż jej palce od manszetów dotarły do stopki. Postawiała stopę na siedzeniu krzesła, opierając tylko piętę a na palce stóp zaczęła nakładać pończochę, przeniosła podparcie stopy z pięty na palce i kontynuowała ubieranie skrupulatnie pilnując, aby nigdzie cieniutki materiał się nie marszczył. Poszczypując palcami unosiła materiał i poprawiała go kilka razy, następnie postawiła stopę na dywanie i powtórzyła operację z drugą nogą, starając się, by wyglądać przy tym kusząco. Wspierając się prawą dłonią o oparcie krzesła schyliła się po buta i opierając o siedzenie krzesła wsunęła seksownie stopę w szpilkę, postawiła nogę na ziemi i ponownie się schyliła, za każdym razem pozwalając, by miał okazję widzieć jej bujające się dorodne piersi. Wyprostowała się, odstawiła krzesło na miejsce oparciem przy blacie i ponownie naśladując żołnierską musztrę stanęła wyprostowana wypinając pierś.
     – Żona–dziwka melduje wykonanie zadania – powiedziała poważnie.
     – Lepiej, teraz sprzątnij ze stołu i wracaj szybko – odparł władczym, lecz przyjemniejszym dla ucha głosem. Zaczęła sprzątanie od zebrania talerzy, po drugim daniu, butelki po piwie, pusty pokal, sztućce, wszystko kolejno, partiami wyniosła do kuchni, następnie niepewnie chwyciła butelkę wódki i pytającym wzrokiem spojrzała na męża, skinienie głową utwierdziło ją w słuszności zamiaru, odniosła ją również do lodówki. Za każdym razem wchodząc i wychodząc, przechodziła kilka kroków między stołem, a drzwiami, gdzie Piotr mógł oglądać ją w pełnej okazałości, starała się, aby wyglądać atrakcyjnie, zalotnie kołysała biodrami, gdy wychodziła, wypinała piersi, gdy wracała do pomieszczenia. Najwyraźniej to działało.
     Gdy na stole została tylko popielniczka i jego papierosy, odłożył paczkę na popielniczkę, wzięła je wraz z popielniczką, wychodząc widziała w odbiciu w lustrze na drzwiach szafy, że nadal ją obserwował. Wróciła, blat stołu był pusty, poprawiła krzesła przy stole, stanęła przed nim wyprostowana.
     – Żona–dziwka melduje wykonanie zadania – zreferowała po raz kolejny.
     Piotr wstał, chwycił i uniósł najbliższe krzesło, to na którym zakładała pończochy, wciąż patrząc na nią, przełożył je do drugiej ręki i postawił na ziemi, o rozpiętość swoich ramion oddalone od stołu, wciąż skierowane do stołu siedziskiem. Wskazał jej blat stołu i kazał się położyć, a sam usiadł na tym krześle. Instynktownie podeszła przodem do blatu, choć nie lubiła tej pozycji, teraz z radością oddałaby mu się w tej i każdej innej jakiej zażąda, byle tylko choć trochę jej wybaczył.
     – Odwrotnie – polecił, gdy stanęła przodem do stołu. Odwróciła się i ostrożnie uniosła się na rękach, by pośladki nie zahaczały o rant blatu. Wreszcie położyła się na blacie plecami. Wykrochmalony obrus drapał przy każdym ruchu skórę pośladków i pleców.
     – Podkurcz nogi – instruował – rozchyl je, … kolana szerzej… oprzyj szpilki na blacie – padały kolejne polecenia.
     – A teraz pieść się sama – rozkazał. Nigdy dotąd nie widział masturbującej się żony, często w ramach gry wstępnej pieścił ją palcami, raz doprowadzając ją do orgazmu, innym razem tylko rozgrzewając, by zastąpić palce językiem lub niecierpliwym penisem. Teraz miała tylko dla niego zrobić sobie dobrze, dając pokaz dla jednego widza.
     Nigdy wcześniej się nie masturbowała. Zanim się poznali, była skupioną na nauce nastolatką. On pierwszy rozpalił w niej kolejne żądze, z nim poznawała własną seksualność. Odkąd pozwoliła mu na odważniejsze macanki, na każdej randce, na której to tylko było możliwe, zawsze była przez Piotrka wypieszczona, jego usta namiętnie całowały jej piersi, a palce coraz odważniej poczynały sobie w okolicy bikini. Od kiedy po raz pierwszy zrobiła mu „loda”, po oralnych pieszczotach odwdzięczał się jej kolejnymi czułościami, więc często na randkach przeżywała po dwa orgazmy w jego ramionach lub jego głową między udami. Sama nie próbowała się doprowadzić do takiej ekstazy, jaką osiągała pod jego palcami. Kiedy już zaczęli uprawiać seks, krótko przed ślubem, palcami pieścił ją rzadziej, ale zawsze, gdy chciał, by mu obciągnęła, jego palce doprowadzały ją do euforii.
     Położyła dłoń na swojej cipce, odszukała palcami łechtaczkę i nieśmiało zaczęła naśladować ruchy jego dłoni. Odczuwała to inaczej. Wkładanie palców do środka nie pomagało, była spięta, trochę za sucha, pośliniła palce i skupiła się na najbardziej widocznej części. Spojrzała na męża, obserwował ją w skupieniu, patrzyła wciąż na niego, wyobrażając sobie, że to jednak on ją pieści, poczuła jak robi się bardziej wilgotna. Przeciągnęła palcem między wargami sromu, był mokry, zrobiło się przyjemniej.
     Nieustannie obserwowała jego twarz, patrzył głownie na jej krocze i obserwował jej palce, czasem przenosił wzrok na jej twarz, przez moment odniosła wrażenie, że się uśmiechnął. Podniecenie wciąż narastało, wciąż bawiła się ”guziczkiem”, co jakiś czas nawilżając palec w cipce. Była już tak podniecona, że nie musiała nawilżać palca, zaczynała odlatywać, musiała przymknąć oczy, jednak w pamięci miała wciąż jego twarz, jak na nią patrzy, poczuła pierwsze spazmy orgazmu, cicho jęknęła i odruchowo ścisnęła uda. Dłuższą chwilę nie potrafiła się zmusić, by je rozchylić na powrót. Gdy ochłonęła rozchyliła uda, niepewnie szukając podparcia dla szpilek i dopiero, gdy je znalazła nieśmiało otworzyła oczy. Wciąż jej się uważnie przyglądał, miał pogodniejszą minę, choć gdy zobaczył, że na niego patrzy zmarszczył czoło.
     – Wstań ¬– polecił.
     Choć Monika odniosła wrażenie, że oziębły ton głosu był udawany, jednak posłusznie wykonała polecenie, zajęło jej to chwilę, nim udało się jej dosięgnąć butami podłogi i stanąć pewnie na wciąż „miękkich” jeszcze nogach.
     – Odwróć się – usłyszała.
     Ostrożnie odwróciła się na wciąż drżących nogach. Poczuła jego dłoń na plecach, która zmuszała ją, aby położyć się brzuchem na blacie, pokornie się poddała. Szorstki, wykrochmalony obrus tym razem drażnił płaski brzuch i sutki, następnie również piersi, bo zabrał dłoń dopiero, gdy całkiem przywarła do blatu. Czekała w tej pozycji na to, co będzie dalej. Stopą zmusił ją do rozsunięcia nóg, dotykała podłogi tylko palcami, obcasy unosiły się w powietrzu.
     – Więc zamierzasz się pieprzyć z innymi facetami?
     – Muszę – odparła skruszonym głosem.
     Zamiast słów wymierzył jej klapsa. Bardziej ją zaskoczył, niż zabolał. Nigdy wcześniej nie dostawała od niego klapsów. Teraz rozpaczliwie poszukiwała każdej możliwej drogi, aby dać upust jego złości, w obecnej sytuacji poddanie się karze cielesnej w formie klapsów wydawało się niewielką ceną za choćby częściowe przebaczenie z jego strony.
     – Mocniej – wyszeptała wchodząc w rolę uległej.
     – A dlaczego, miałbym posłuchać dziwki – odparł nieco zaskoczony.
     – Jak mąż bije, za bycie dziwką, to dlatego, że wciąż kocha… – kontynuowała.
     – … im bardziej kocha, tym mocniej bije… – dodała nieroztropnie.
     – Jesteś tego pewna dziwko? – zapytał, podejmując jej grę słów.
     – Dziwka prosi mocniej – powiedziała niemal błagalnym tonem.
      „Dupa nie szklanka” pomyślał, krzywdy raczej jej nie zrobię… Piotr zamachnął się mocno i z całym impetem, mimowolnie wyładowując na niej całą złość, otwartą dłonią uderzył w wypięty pośladek. W pomieszczeniu rozległo się głuche klaśnięcie, jego dłoń aż odskoczyła, a Monika wraz ze stołem, przesunęła się dobre kilka centymetrów do przodu. Na prawym pośladku, który wciąż falował po uderzeniu, natychmiast pojawił się początkowo biały, szybko czerwieniejący, ślad dłoni i rozstawionych wszystkich pięciu jego palców. Dopiero ułamek sekundy później, widział jak spięła pośladki, zsunęła nogi, uginając je w kolanach tak, że nie dotykały podłogi. Szpilki zsunęły się z pięt i bujały się zawieszone tylko na palcach jej stóp.
     – Auuuuuuuuuu – zawyła cicho z bólu. Teraz klaps był potężny, nie podejrzewała męża o tyle siły, zawsze był dla niej delikatny. Teraz piekło, jak jasna cholera, skóra paliła na pośladku. Oczy zaszły jej mgłą, omal się nie posikała. Pocieszała się myślą, że mąż jednak wciąż bardzo ją kocha. Liczyła, że gdy wyładuję swoją złość, na niej, to w końcu, choć częściowo jej wybaczy i jej nie zostawi.
     – To ilu facetów cię pieprzyło? – zapytał po chwili.
     – Czterech… – odparła drżącym głosem – … poza Tobą – skorygowała szybko.
     – To liczymy razem… – powiedział – raz – i uderzył w lewy pośladek, niewiele słabiej niż poprzednio.
     – Auuuuuuu, raz – syknęła z bólu Monika. Teraz drugi pośladek piekł niemiłosiernie, pierwszy wciąż parzył.
     – Bez Auuu – odparł niezadowolony, choć samo dawanie klapsów nieco koiło jego złość i dziwnie podniecało.
     – RAZ … – natychmiast głośno się poprawiła.
     – DWAAaaaaa … – zawyła, gdy ponownie ręka męża spadła na prawy pośladek.
     – Trzyyyyyy … – odliczała posłusznie.
     – Czteeeeery – powiedziała z ulgą w głosie. Nie była pewna, czy zniesie kolejne razy, ale wiedziała, że zasłużyła na każdy otrzymany klaps i miała nadzieję, że mężowi choć trochę ulżył gniew.
     Piotrkowi kutas znów chciał rozerwać spodnie, widok wypiętej żony zrobił swoje. Nigdy nie dawał jej klapsów, uważał to za prostackie i upokarzające dla kobiety. Wielokrotnie dotykał i gładził jej pośladki, zawsze jednak w intymnych momentach i ustronnych miejscach, za jej zgodą i dla obopólnej przyjemności. Teraz bił ją po nagich pośladkach. Sama zasugerowała taką karę, a satysfakcja z jej wymierzenia i z tego, jak ta drobna kobieta, pokornie to zniosła, była ogromna, to wciąż daleko było do wybaczenia, ale to był już pierwszy krok. Stanął dokładnie za nią, rozpiął spodnie i wyciągnął penisa. Choć wcześniej brzydziło go, że miało ją dzisiaj kilku innych facetów, nagle miał teraz na nią ogromną ochotę, sam się sobie dziwił. Chciał zrealizować powstrzymywane dotąd żądze, wiedział że będzie się w nią wbijał bardzo głęboko, nieważne czy będzie ją bolało, tak właśnie chciał ją teraz posiąść.
     Usłyszała dźwięk rozpinanego paska i zadrżała, nie wiedząc, czy będzie dalej bił, ale paskiem, czy pieprzył. Dźwięk rozporka był ułaskawieniem, na które czekała… wydawało się że czekała wieczność, choć były to tylko sekundy. Pośladki wciąż piekły i paliły żywym ogniem, nogi drżały błagając o lepsze oparcie, a ona sama nie rozumiała, dlaczego momentalnie jest mokra, jak suka w rui. Próbowała się skoncentrować, przygotować dla niego, chciała ścisnąć mięśnie Kegla, aby być ciaśniejszą, aby dać mu jeszcze większą przyjemność, ale nie potrafiła już opanować mięśni. Własne ciało ją zdradziło.
     – Teraz dziwko, będę cię pierdolił… Wypnij się ładnie – usłyszała tylko i poczuła jak wszedł w nią jak gorący nóż w masło.
     Cipka intensywnie eksploatowana w ciągu dzisiejszego dnia, spuchnięta i obolała, otworzyła się dla niego, niemal bez żadnego oporu, wjechał niemal cały, za pierwszym razem. Gdy cofał, udało jej się unieść nieco pośladki stając na palcach, ale nogi drżały niekontrolowanie. Wszedł w nią ponownie cały, aż poczuła go, jak dotknął dna pochwy. Westchnęła z przyjemności. Kolejne pchnięcie było mniej przyjemne, normalnie protestowałaby, że boli. Teraz, choć obolała, po czterech brutalnych kochankach, dla niego gotowa była i chciała znosić ten dyskomfort. Wbijał się w nią coraz mocniej, trzymał mocno w pasie, ciągnąc za biodra, wchodził w nią z impetem, uderzał biodrami w jej obolałe pośladki. Na każde pchnięcie odpowiadała westchnięciem – ”Au”. Dużo było tego „Au”, najpierw ciche, później głośniejsze, tego „złota” wystarczyło by na cały sklep jubilerski. Był brutalny, najdziwniejsze, że nakręcało ją to jeszcze bardziej. Po dwóch minutach takiego rżnięcia, niespodziewanie szybko doszła. Skurcze pochwy sprawiły, że trudniej było mu się w nią wbijać, ale jeszcze nie kończył. Gdy tylko skurcze ustąpiły, znów wbijał się w nią swobodnie. Oscylowała stale w pobliżu orgazmu, palce dłoni kurczowo zaciskały się na bokach blatu, stół wraz z nią przesuwał się po każdym pchnięciu, czerwone i gorące pośladki głośnym bolesnym klaśnięciem rozgłaszały rytm.
     Piotrek był zdeterminowany dokończyć, bez względu, czy będzie się opierała, czy nie. Jak dotąd potulnie poddawała się jego woli i nie protestowała. Oboje na nowo odkrywali swoje granice. Choć brał ją tak brutalnie, jak nigdy wcześniej, mimo bólu, jaki jej zadawał doszła, gdy ledwie zaczął. Pierwszy raz nie dbał o jej przyjemność, zależało mu tylko na własnej satysfakcji, pozwolił jednak przeżyć jej spełnienie, nim kontynuował zaspokajanie własnej żądzy. Znudziło mu się trzymanie jej za biodra, postanowił trzymać ją za włosy, które teraz w bezładzie rozsypane były, nie tylko po jej plecach, ale również po stole. Jęki żony nakręcały go utrzymania intensywnego tempa, jakie narzucił.
     Gdy chwycił dłońmi i pozbierał jej włosy w kitkę, początkowo była mu wdzięczna, bo miała je w oczach, w ustach i z trudem łapała powietrze. Gdy poczuła szarpnięcie za włosy, nie była już taka wdzięczna. Posłusznie jednak odchyliła głowę maksymalnie do tyłu, patrzyła na ścianę nieprzytomnym wzrokiem. Stół oparł się o fotel stojący pod ścianą. Bolał ją kark, krawędź blatu wrzynała się w uda, piekące pośladki uderzane jego biodrami za każdym pchnięciem emanowały bólem, tak jak i dno jej pochwy maltretowane jego kutasem… Tak ostro jeszcze nigdy nie było. Czuła ból, a mimo to, była gotowa na kolejny orgazm, który był tuż–tuż, jednak nie mogła go osiągnąć, czegoś jej brakowało. Już nie stękała, teraz jęczała donośnie, nie udawała, wyciem mimowolnie obwieszczała, że jest rżnięta. Po prostu rżnięta.
     Piotrek, kiedy wreszcie czuł nadchodzący orgazm, mocniej pociągnął ją za włosy i wbijał się w nią z całym impetem. Wreszcie doszedł, kutas radośnie wypluwał drugą porcję spermy w cipkę żony, gdy poczuł kolejną falę jej skurczy, ścisnęła mu penisa, aż zabolało, wcześniej była ciut za luźna, teraz bał się, że mu go zmiażdży, ale wciąż zalewał jej wnętrze salwami, które zdawały się nie mieć końca. Czuł jak gwałtownie złączyła nogi i słyszał jak kolanami uderzyła w blat. Był zaskoczony tym, jak długo w nią strzela. Mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa, dłonie powoli uwalniały włosy, więc jej głowa opadała. Sam musiał się wesprzeć na stole, bo nogi mu miękły, gdy wreszcie nastąpił, chyba dwunasty skurcz jąder, który wcisnął do jej rozpalonego wnętrza ostatnią porcję plemników, poczuł jak pot zalewa mu czoło, a jądra boleśnie się kurczą. Oparł się najpierw na łokciach, a następnie położył się na jej plecach. Wciąż był w niej, wciąż czuł, jak coraz słabiej drży jej wnętrze. Przygniatał ją do blatu, ale było mu dobrze.
     W chwili, gdy wbił się głęboko i zaczął pompować w nią nasienie, poczuła potężny skurcz własnego orgazmu. Aż bolało, a jednak było kurewsko przyjemnie. W spazmach euforii uderzyła kolanami w dół blatu, nogi drżały, szpilki pospadały jej z nóg, a mąż wciąż w nią pompował nasienie. Nogi miała ściśnięte i podkurczone, trzymała się kurczowo blatu, cała drżała, mając wrażenie, że spada w przepaść.
     – Było… zaje… biście…, chyba… się… posi… kałam – ledwo mogąc złapać oddech, próbowała mówić, gdy leżał na jej plecach i czuła jego gorący oddech na karku.
     Jemu też było dobrze, ale kutas wciąż nie opadał, boleśnie stercząc, domagał się dalszej atencji. Tylko nogi, jeszcze nie były gotowe na powtórkę. Uniósł się na rękach i wyprostował powoli, wyszedł z niej, chwytając za biodra obrócił ją na blacie. Teraz leżała przy krawędzi, widział jak szybko unoszą się i opadają jej piersi, rozchylił jej kolana i obserwował, jak z jej cipki wycieka biała struga. Chwilę napawał się tym widokiem, prymitywną samczą satysfakcją z zaznaczenia terenu. Obszedł stół i podszedł z boku na wysokości jej głowy. Chwycił za włosy, przekręcił jej głowę na bok, by nakierować jej twarz na swojego sterczącego przyjaciela. Leżała z nieprzytomnym jeszcze wzrokiem, wciąż nie była w stanie mu obciągać, niezbyt poradnie szukała go językiem i posłusznie lizała.
     Powoli dochodziła do siebie, przepełniała ją wdzięczność, po tym co przed chwilą doświadczyła, chciała odwdzięczyć się mężowi, ale nie była jeszcze w stanie się ruszyć, ręce i nogi boleśnie drżały. Dopiero po chwili zorientowała się, że mąż trzyma ją za włosy, że ma przed nosem i liże mu jego sterczącego kutasa, którego dopiero co miała w sobie. Wcześniej, za takie traktowanie, zrobiłaby mu karczemną awanturę i nie odzywałaby się do niego przynajmniej z miesiąc. Dzisiaj była szczęśliwa, że jeszcze ją chce. Sama mu powiedziała, że może z nią zrobić wszystko, więc jeśli mąż chce, żeby lizała mu chuja, to będzie mu lizała i to najlepiej jak tylko potrafi. Skrupulatnie zaczęła lizać każdy kawałek jego przyrodzenia z zaangażowaniem poznawała jak smakują zmieszane jej i jego soki. Jej język wyszukiwał i drażnił każdą fałdkę, każdy zakamarek jego fallusa.
     Obserwował jej starania z satysfakcją, wizualną i sensoryczną, sama starała się dosięgnąć wszystkich miejsc, od czubka penisa do jego nasady. Pomagał jej trochę ruszając biodrami, okazjonalnie penetrował jej usta, ale jego kutas nie był jeszcze na to gotowy. Nie ochłonął jeszcze wystarczająco po stosunku i była to teraz dla niego zbyt intensywna pieszczota, sam dotyk jej języka był subtelniejszy. Gdy chciała pomóc sobie dłonią, powstrzymał jej rękę i skierował by trzymała podkurczone, rozchylone szeroko uda, dzięki czemu, miał doskonały widok nie tylko na jej twarz i piersi, ale również ponętne nogi, odziane pięknymi pończochami, zgrabne stopy, oraz zapraszająco wyglądającą spod przystrzyżonych włosków karmazynową waginę. Wciąż odczuwał żądzę, by posiąść ją jeszcze bardziej i brutalniej, by złamać wszelkie jej dotychczasowe obszary tabu. Podniecała go świadomość, że może i musi ją ukarać, kompletnie wykorzystać, na przemian ponownie czując, że ją kocha. Emocje nadal w nim wrzały, miał nieodparta potrzebę, zrobienia z nią rzeczy, których dotąd nawet nie pragnął. Kutas wreszcie ochłonął po ostatnim rżnięciu i dotyk jej warg ponownie sprawiał mu satysfakcję, pozbawioną już nieprzyjemnego kłucia. Postanowił teraz zdobyć jej gardło, bez względu na jej reakcję. Mógłby wbić się w jej usta i gardło od razu, robił to jednak stopniowo. Nie protestowała, pokornie pozwalała, aby wchodził coraz głębiej, dotykał początku jej gardła, co wyraźnie odczuwał. Nigdy dotąd nie gościł tak głęboko w jej ustach, jednak prawie połowa jego męskości, wciąż nie przekroczyła jej warg. Czerwona szminka zapraszała, aby każde kolejne pchnięcie było głębsze.
     Monika posłusznie i bez protestów pozwalała mu zwiedzać swoje gardło i starała się przyjąć go całego. Po dzisiejszych doświadczeniach, choć walczyła z odruchem wymiotnym, gdy maltretował jej przełyk, wiedziała już, czego się spodziewać. Nie oponowała, gdy odchylił mocniej jej głowę, która teraz zwisała poza blatem, aby było mu wygodniej i aby sięgać głębiej. Znów kilka płytszych ruchów, gdzie tylko dotykał gardła, pozwalając jej na kilka łapczywych oddechów przez nos, po czym ponownie napierał, sukcesywnie coraz głębiej, aż wreszcie gościła całe przyrodzenie męża w ustach i gardle, opierając się wargami o nasadę jego penisa, jednocześnie wykonując nieskoordynowane ruchy drobnymi stopami. Starała się patrzeć na niego, chociaż oczy zachodziły mgłą i łzawiły, była przekonana, że jest mu dobrze, a tylko to się dla niej teraz liczyło…
     Obserwował jak w rytmie jego sztosów, porusza się jej krtań, niemal widział, gdzie w jej smukłym gardle, znajduje się koniec kutasa, Jego kutasa. Mimo, iż miał świadomość, że nie jest już jedynym facetem, który ją posiadł, to zaczynał jej wierzyć, że jedynym, któremu ona chce się oddawać. Pod pretekstem wymierzania kary, wciąż sprawdzał jej rzeczywiste granice, w mglistym przekonaniu, że tamci faceci, nie będą zwracać uwagi na jej cierpienia, podświadomie próbując ją przygotować na to, co będzie musiała zrobić. Z jej ust dochodził rytmiczny, mlaszczący odgłos kolejnych pchnięć i bulgotanie gęstej śliny. Uznał, że dziś wystarczy znęcania się nad jej gardłem. Choć nie sprawiało mu to oczekiwanej satysfakcji, to zamierzał jutro ponownie zdobyć jej gardło i zalać wówczas obficie. Teraz jednak, wycofał się z jej ust całkowicie, puścił jej włosy, słyszał jak szybko i głęboko oddycha, widział gwałtownie unoszące się i opadające piersi. Z obficie obślinionym penisem, przeszedł niespiesznie w pobliże jej krocza.
     – Teraz zerżnę cię w dupę – wulgarnie oznajmił, przykładając czubek penisa do jej odbytu.
     Nie protestowała, zdawała sobie sprawę, że to również musi nastąpić, choć nie była na to przygotowana. Wciąż kręciło jej się w głowie, przed oczami miała mroczki, gdy poczuła jak wciska się w nią. Boleśnie odczuwała każdy milimetr, pokornie jednak to znosiła niemal w milczeniu. Jego kutas bezlitośnie próbował przeciskać się przez mięśnie odbytu, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Kiedyś zaproponował by spróbować, wówczas się nie zgodziła i nie wracali do tematu, teraz brakowało mu doświadczenia, ale nie ustępował zdeterminowany jej zdradą. Strużka spermy sącząca się z jej cipki, zmieszana ze śliną na czubku penisa, dawały mizerny poślizg. Nie potrafiła się dla niego rozluźnić, była zbyt spięta. Zmykała oczy i zaciskała usta, aby znieść ból, jaki jej zadawał, gdy zaczął ponownie napierać na ostatni bastion jej ciała, którego dotąd nie posiadł.
     – Proszę daj jakiś krem, to będzie łatwiej… - wyszeptała błagalnie, gdy kolejna próba zakończyła się fiaskiem.
     – A gdzie go masz? – warknął zirytowany niepowodzeniem.
     – Tubka w torebce – przypomniała sobie o akcji z Arturem na parkingu.
Zajrzał do jej torebki i o dziwo niemal na wierzchu znalazł maść z witaminą A.
     – To? – spytał nieprzekonany.
     – Tak – odparła niemal natychmiast.
     – Masz – podał jej tubkę.
     Otworzyła i wycisnęła na palce sporą porcję maści, którą rozprowadziła obficie po jego penisie i swoim anusie. Sama zaczęła też wciskać sobie jeden, a później oba palce, aby rozchylić i natłuścić wnętrze.
     – Powinno wystarczyć.
     Znów penis wyginał się i z trudem wnikał, musiał pomagać mu dłonią, usztywniając trzon. Wreszcie przepchnął główkę przez pierwszy pierścień mięśni i cała zniknęła w środku, z każdym pchnięciem zdobywał ją w ten odmienny sposób. Wiele kolejnych pchnięć, nim wreszcie zaczął wchodzić w nią swobodniej i mógł wykonywać coraz dłuższe pchnięcia. Była niesamowicie ciasna i gorąca w środku. Teraz przyciągał ją do siebie, trzymając ją w pasie, łokciami podpierając jej nogi w kolanach. Uwolnione ręce żony powędrowały bezwładnie ponad jej głowę, by wreszcie kurczowo chwycić obrus, gniotąc go bezlitośnie.
     Początkowo Monika zaciskała oczy i syczała, odczuwając ból. Ponownie doświadczała zmiany bodźców, choć była mocno poobcierana, a uczucie rozpychania i wypełnienia z początku było bardzo nieprzyjemne, w miarę jak udało jej się rozluźnić, wchodził w nią coraz swobodniej i z każdym cofnięciem brakowało jej tego wypełnienia. Głośno teraz jęczała, z każdym pchnięciem szeroko otwierając oczy. Nie panowała nad nogami, ani rękoma. Przed oczami, niczym seria slajdów migała jej twarz męża, na której zmieniały się emocje.
     Minęło kilka minut, nim osiągnęli zbliżoną do normalnego stosunku głębokość penetracji. Wchodził w nią teraz swobodnie, było zdecydowanie lepiej, jej głośniejsze stękanie także to potwierdzało. Minimalnie luźniejsza, niż na początku, ale ciągle była dużo ciaśniejsza niż w cipce, jeszcze kilkanaście pchnięć i wkrótce nadszedł orgazm. Strzelał w jej wnętrzu i z każdym wystrzałem znikała potrzeba poniżania i upokarzania żony, wypływała złość, a kutas wreszcie się kurczył.
     Nie wiedziała, czego trzyma się rękoma, pomiędzy jej szeroko rozchylonymi udami stał mąż, trzymał jej nogi uniesione, choć stopy bezwładnie unosiły się w powietrzu. Wbijał się w jej dupę, teraz znów czuła, że ON dochodzi i ponownie, jak na zawołanie doszła niemal równo z nim. Muskularne ciało męża nie pozwalało złączyć nóg razem, więc mocno obejmowała go łydkami, czuła jak gorące nasienie rozlewa się w jej wnętrzu, jak jego penis napręża się przy każdej fali wytrysku. Po raz kolejny tego wieczoru przeżywała orgazm, kompletnie inny, niż gdy kochali się normalnie, odmienny również od tego, gdy dziś brutalnie wziął ją na tym samym stole. Pociemniało jej w oczach.
     Gdy znów zaczęła coś widzieć, Piotr ze spokojem na twarzy, właśnie pochylał się zmęczony na nią, wreszcie będzie mogła go przytulić, przyciągała go ramionami, które teraz zarzuciła mu na szyję. Próbowała pocałować go namiętnie, gdy tylko zbliżył twarz.
     Chociaż także on pragnął ją pocałować, nie potrafił się przemóc, wiedząc, że obciągała dzisiaj innym facetom. Unikał jej ust swoimi, odchylając głowę na bok, więc obsypywała jego ramiona i kark licznymi pocałunkami. Zmęczony z trudem oddychając opadł w jej ramiona, wreszcie jej piersi dotykały jego torsu, uda bolały, gdy ramionami docisnął je tak, że kolana miała tuż pod pachami.
     – Nogi – zakwiliła cicho, odrywając na chwilę swoje usta od jego szyi.
     Nieco opieszale, wyraźnie zmęczony, uwolnił jej nogi, przekładając kolejno ręce, drugą wciąż się opierając, by nie zgnieść jej na stole. Gdy miała już wolne obie nogi, natychmiast objęła nimi męża w pasie. Ramionami obejmowała go za szyję, cały drżał podobnie jak ona. Jego kurczący się kutas powoli wysuwał się z niej, aż wypadł całkowicie. Niedbała o to, czy pobrudzą tylko obrus, czy dywan też, posprząta to później. Teraz czuła się spełniona, w ramionach swojego zaspokojonego męża, obejmując go rękoma i nogami, czując jego ciężar na sobie i całując go, tuż po tym, jak do utraty tchu, oddawała mu się dzisiaj, na wszelkie możliwe sposoby.
     Piotr dopiero teraz poczuł się zaspokojony i częściowo uspokojony. Delikatnie przytulił swoją kruszynę, czując jak oboje z trudem opanowują drżenie mięśni zmęczonych dzisiejszymi igraszkami. Obawiał się, że ją zgniecie na tym stole. Gdy wreszcie odzyskał nieco sił podniósł się, choć dobrze mu było w jej ramionach. Pozbył się swoich spodni z kostek, pomógł jej stanąć na nogach i zaprowadził ją pod prysznic, aby się umyła. Wrócił po spodnie, zabrał też z salonu obrus, który nosił wyraźne ślady ich igraszek i zaniósł do łazienki. Wszedł akurat w chwili, gdy żona wychodziła spod prysznica. Proponowała, że go umyje ponownie, ale wybrał samotną kąpiel. Chciał chwilę pobyć sam, spokojnie pomyśleć. Gdy skończył pralka pracowała, a żona czekała na niego stojąc wyprostowana w drzwiach łazienki. Znów pachniała perfumami, które uwielbiał, odziana jedynie w pończochy i szpilki.

Koniec części piątej…

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Niepozorny

    @eksperymentujący - Formatowanie tekstu poprawione

    24 kwi 2022

  • Użytkownik kitu

    Muszę powiedziec,że mąż bohaterki opowiadania niemile mnie zaskoczył,wyszedł na egoistę i gnojka,tak traktując żonę ktora i tak wiele cierpi po tej pseudo umowie z tymi ważniakami.
    Nie jestem fanem tego typu opowiadań,ktore promuje(pokazuje)przemoc i cierpienie,W realu dawno byłąby tam policja, a bohaterka opowiadania leczyłąby psychikę w ramionach kochającego męza.
    Niestety w opowiadaniu jest na odwrot,co mnie martwi i zniechęca do dalszego czytania.
    Ale skoro autor już zaczął,to niech bardziej łagodni w ocenach czytelnicy to oceniają.

    26 mar 2022

  • Użytkownik J.Marecki

    Ulegając szantażystom niejako podpisała wyrok na swój związek, nawet jeśli dotrwają do końca umowy nic nie zwróci tych dwóch lat... A ewentualna ciąża będzie gwoździem do trumny. Bo niby jak, mają wychowywać dziecko szantażysty, które samą swoją obecnością będzie im przypominać o koszmarze?  
    W opowiadaniu wszystko jest możliwe, ale jeśli ma w nim być choć cień realizmu, to wyjdą z tego mocno poturbowani. Oczywiście jeśli żaden z szantażystów nie zrobi jej brzucha - bo tego żaden normalny facet by nie zniósł...

    26 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @J.Marecki dziękuję za twoją rzeczową refleksję.  

    Jak już wcześniej odpowiedziałem na jeden z  
    komentarzy, uleganie szantażyście to najgorszy wybór,  ale jak tego dowieść inaczej niż "pozwalajac" bohaterce ten błąd popełnić.  

    Poturbowani to delikatne określenie, w dużej mierze sie z Tobą zgadzam, nie chce jednak zbytnio wyprzedzać fabuły...

    28 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Dziękuję za przychylne opinie, szczególnie tak rozwinięte w treści.  

    Na początek pytanie do P.T. Ogółu czy jeszcze komuś "przeszkadza" formatowanie Italic treści dialogów, bo szczerze przyznam, że kosztuje to niemało wysiłku i jestem gotów przychylić się do prośby @eksperymentujący i w kolejnych częściach pominąć pochylanie tekstu dialogów.

    @mzk postaram się w regularnych interwałach czasowych publikować kolejne części, choć obiecać ze względu na obowiązki zawodowe nie mogę - sorry praca i utrzymanie rodziny ponad wszystko :sad:  

    Choć dotychczasowe pięć części trwa w zasadzie w jednym dniu, a nawet szósta część (nota bene wysłana do oceny wolontariuszowi, nie ukrywam, że chętnie poznałbym również zdanie dojrzałej kobiety) swój początek ma na tej samej kartce kalendarza, to obiecuję, że "dzień świstaka" dobiega końca i nieco ruszymy z miejsca...

    24 mar 2022

  • Użytkownik mzk

    @Niepozorny Dobrze wiedzieć. A publikować na razie dajesz rade regularnie, więc jestesmy doberj myśli ;) A propo, jesli to nie wielka tajemnica, to ile części planujesz?

    24 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @mzk Jeszcze co najmniej osiem, choć nie wiem, czy uda mi się w nich zmieścić całą historię, może będzie potrzeba więcej części...

    24 mar 2022

  • Użytkownik mzk

    Czytałem na LOL dużo opowiadań i muszę przyznać, że rzadko które mnie tak wciągnęło jak ten cykl - szczególnie że mało jest polskich opowiadań o podobnym klimacie ;)
    Sytuacja nietypowa i bolesna dla głównych zainteresowanych - tym bardziej, że biorąc pod uwagę dawne stosunki panujące w niektórych przedsiębiorstwach, coś takiego naprawdę mogło się wydarzyć :(
    Czekam niecierpliwie na dalsze losy Piotrka i Moniki, chociaż wątpię że będzie to "Happy End". Zamiast tego, nawet jeśli dotrwają końca umowy (co też nie jest takie pewne), to w najlepszym razie pozostanie im bardzo trudna i długotrwała odbudowa związku - a do tego może już zabraknąć zaufania i zrozumienia - przez te dwa lata może się dużo zdarzyć, zwłaszcza jeśli Monika faktycznie zajdzie w ciążę. Ba, Piotrek nie ma nawet szans na jakikolwiek odwet - chyba że w stylu kamikaze.
    Cóż, zobaczymy co będzie dalej............

    24 mar 2022

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Wow ! Niezłe rozwiniecie akcji i ładny kawałek opowiadania :).  
    Jeżeli można wtrącić uwagę to przestań używać italic do aktualnych dialogów. Twoja forma dialogu jest poprawa. Dodawanie do tego italic to po pierwsze niepotrzebna praca,  a po drugie normalnie jest to zarezerwowane do wyszczególnienia czegoś w tekście. To trochę przeszkadza w kontekście w którym używasz.  
    Czekam co będzie dalej się działo, podobają mi się takie klimaty.

    24 mar 2022