Życiowa układanka, część siódma

Życiowa układanka, część siódma #szef, #żona, #szantaż, #uległość, #oralny, #seks, #anal


Czwartek, 17 Maj 2018, ósma rano


     Po wejściu do biura Monika odblokowała alarm, włączyła światło. Zgodnie z codziennym rytuałem uruchomiła swój komputer i włączyła czajnik, aby przygotować sobie herbatę. W chwili, gdy nalewała wrzątek do swojego kubka, do biura wszedł Artur. Jego obecność tak wcześnie, boleśnie jej przypomniała o wszystkich wczorajszych wydarzeniach, oznaczała też konieczność rozpoczęcia wywiązywania się ze zobowiązań, jakie wczoraj pod presją szantażu i bólu podjęła.
     – Jak miło, że już jesteś – powiedział wyraźnie zadowolonym głosem.  
     – Jak skończysz parzenie, zapraszam do mojego gabinetu.
     – Tak Panie Prezesie – potulnie odpowiedziała, choć najchętniej by go wykastrowała.
     – Już jestem – powiedziała cicho, wchodząc do jego gabinetu, tuż po tym, jak odstawiła czajnik na miejsce, kubek z herbatą na biurko i zalogowała się w programie księgowym.
     – Pamiętasz nasze wczorajsze ustalenia? – spytał, wnikliwie się jej przyglądając z fotela za biurkiem.
     – Chyba tak – odpowiedziała niepewnie.
     – To zdejmuj te ciuchy, zrób mi kawę i zacznij obciągać – powiedział niecierpliwie.
     Delikatnie zamknęła drzwi do jego gabinetu, aby uniknąć przypadkowego przyłapania in flagranti. W chwili, gdy je zamknęła, ogarnęło ją przekonanie, że w obliczu nieuchronności obcowania z nim musi spróbować zrobić cokolwiek, co sprawi, aby nie było tak dotkliwe, jak wczoraj. Najzwyczajniej w świecie chciała wrócić dzisiaj do domu w dużo lepszej formie, szczególnie że czuła się cholernie winna wobec męża i pragnęła najlepiej, jak tylko potrafi wynagrodzić to wszystko.
     Nie chcąc bardziej eskalować irytacji szefa, podjęła w ułamku sekundy decyzję, aby wbrew swojej woli i wbrew logice, zaspokajać chucie tego obleśnego szantażysty zmuszając się do roli uległej kochanki, mając jedynie niepewną nadzieję, że uniknie dzięki temu brutalnego wykorzystywania, bo co tego, że będzie ją wykorzystywał przy każdej okazji, nie miała już wątpliwości.
     Uruchomiła ekspres i nieśmiało zaczęła rozpinać marynarkę. Walczyła ze sobą, aby robiąc to, patrzeć w jego stronę. Zdjęła i odłożyła ja na krzesło przy biurku. Rozpinała guziki bluzeczki, ukazując piersi uwięzione w prostym, eleganckim biustonoszu. Gdy ekspres pomrukiwał, szykując się do pracy, uwolniła ramiona z bluzki i ją również odłożyła na krzesło.
     Podstawiła filiżankę i wybrała rodzaj kawy. W dźwiękach mielenia i parzenia kawy rozpinała zamek spódniczki, potulnie opuściła ją i stanęła przed Arturem w samej bieliźnie, cielistych pończochach i jasnych szpilkach. W takim stroju podała szefowi filiżankę z kawą, stawiając ją tuż przy nim, na jego biurku, a sama potulnie klęknęła między jego nogami i ostrożnie zaczęła rozpinać mu pasek i spodnie.
     Artur z rosnącym podnieceniem obserwował, jak ta atrakcyjna, młoda podwładna, zaczyna posłusznie wywiązywać się z umowy, jaką na niej wczoraj wymógł. Ulegle wydobyła jego spore przyrodzenie i bez zbędnej zwłoki wzięła do ust. Nie była mistrzynią fellatio, ale starała się sprostać jego oczekiwaniom.
     Czuła się okropnie upokorzona. Dopiero przed chwilą czule pożegnała męża, razem z którym przyjechała do pracy i który wciąż jest gdzieś w pobliżu, zaledwie kilkadziesiąt metrów od niej, a ona już zrobiła striptiz dla szefa, a teraz klęcząc przed jego fotelem, zaspokaja go ustami.
     To, że dzisiaj Artur był domyty i świeży, było marnym pocieszeniem i nie zmieniało jej upodlenia. Fizyczna strona tego, co robi, w postaci klęczenia przed przełożonym w półnegliżu, dławienie się jego penisem, by doprowadzić go do wytrysku, który będzie musiała połknąć, w obliczu wczorajszych doświadczeń było mniej bolesne od strony etycznej. Najbardziej gryzło ją, że ponownie zdradza męża, mężczyznę, którego kocha i co gorsza, którego obarczyła wiedzą, że każdego dnia w pracy będzie musiała go zdradzać, przynajmniej z jednym z tej czwórki.
     Artur korzystał z jej uległości, nawet nie trzymał jej głowy ręką, siedząc wygodnie w fotelu, jedynie okazjonalnie instruował i z satysfakcją obserwował, jak skrupulatnie wykonuje jego polecenia. Przyspieszała i zwalniała tempo wedle jego poleceń, gdy powiedział, brała całego do ust, mimo iż dusiła się, bo kończył się jej głęboko w gardle, pokornie czekała, aż pozwoli cofnąć głowę i oddychać przez nos. Nie wypuszczała go z ust, nawet gdy zalewał je bez zapowiedzi nasieniem, pokornie wyssała i połknęła wszystko, nadal pieszcząc.
     Wciąż bijąc się z myślami, obciągała szefowi, najlepiej jak umiała. W jej głowie trwała burza myśli i emocji. Przez moment ogarnęła ją złość na męża, że nie zabronił jej robić tego, co teraz czyni, Kilka uderzeń jej szybko bijącego serca później, w myślach przepraszała ukochanego za to, że go zdradza i obiecywała wynagrodzić mu to w dowolny sposób, jaki zechce. Była mu ogromnie wdzięczna, za to, że jej nie wygonił z domu, za to, co zrobiła i miała do niego pewien żal, że pozwala na te upokorzenia. Tysiące innych myśli i emocji przelatywało niczym kiedyś pytania i dziedziny na kole „Wielkiej Gry”. Loteria zatrzymała się wreszcie na bardzo wygodnym w jej obecnej sytuacji zestawie: w godzinach pracy obowiązują ją zawarte umowy, a po pracy będzie Piotrowi rekompensować to, co robi na wszelkie możliwe sposoby.
     Kiedy Artur sobie zażyczył, nie wypuszczając jego kutasa z ust, rozpięła haftki stanika i obnażyła piersi, odrzucając biustonosz gdzieś za siebie. Gdy zaczął mu drżeć, już wiedziała, że za moment znów będzie musiała się zmierzyć ze smakiem jego nasienia.
     Wczoraj jako pierwszy skończył w jej ustach, mimo iż sperma Andrzeja i Jerzego była dużo gorsza w smaku, to właśnie smak tego, co teraz zalewało jej usta, kojarzyła jako symbol utraty swojej godności. Aby pozbyć się tego wspomnienia, połykała każdą falę, nie czekając na polecenie. Chciała jak najszybciej mieć to za sobą. Gdy skończył strzelać, nadal „robiła mu loda”, aby ponownie mu stanął. Domyślała się, że szef nie zadowoli się obciąganiem, a czas leciał. Nie chciała, by ktokolwiek nakrył ją, jak jest bzykana przez Artura. Wreszcie jej oralne starania zaowocowały powrotem erekcji.
     – Kładź się na biurku, opuść majteczki i zaproś mnie do środka – powiedział wreszcie.
     Monika z trudem stanęła na ścierpniętych nogach, lekko kręciło się jej w głowie, od nagłej zmiany pozycji. Asekurując się ręką, odwróciła się przodem do biurka, opierając się udami o jego krawędź i położyła przodem na blacie. Chwyciła obiema rękoma gumkę majtek i opuściła je poniżej pośladków. Dalej nie była już w stanie sięgnąć dłońmi, więc pozwoliła im zsunąć się swobodnie, aż zatrzymały się na wysokości kolan.
     – Zapraszam do środka, Panie Prezesie – wyrecytowała zawstydzona.
     – A cóż to za ślady? – Artur dopiero teraz dojrzał zasinienia na jej pośladkach.
     – Powiedziałam wszystko mężowi i dostałam ostre lanie… – wyznała cicho.
     – Nie lubię siniaków – skomentował, wstając z fotela.
     – Sama go sprowokowałam… – broniła męża. – Później inaczej przepraszałam…
     – Właśnie widzę, jaka jesteś poobcierana – skomentował wygląd jej krocza.  
     – Mąż tylko poprawił po waszej czwórce …– broniła Piotra, jednocześnie subtelnie wypomniała mu jego i kolegów wczorajsze ekscesy.
     – Miałaś być świeża, co to za sperma! – oburzył się, widząc resztki nasienia na jej sromie.
     – Rano też go przepraszałam… – tłumaczyła się.
     – Zatem musimy zmienić naszą umowę… – obwieścił, jednocześnie naprowadzając swojego penisa i wciskając się w nią.
     – To znaczy? – zapytała zaskoczona.
     – Dziś ci wybaczę, ale od jutra, masz czekać na mnie w moim gabinecie tylko w pończochach i szpilkach… – mówił, z każdym ruchem wchodząc w nią coraz głębiej.
     – Dobrze – ulegała kolejnym warunkom.
     – …a cipa ma być świeżo wymyta – wymieniał kolejne oczekiwania, jednocześnie rozkoszując się jej ciasnym wnętrzem.
     – Uhhhmm – wyjęczała jedynie, gdy całkowicie ją wypełnił.
     Po wczorajszym dniu każdy ruch odczuwała podwójnie intensywnie, znikoma przyjemność mieszała się z bólem, z obtarć tkliwych na każdy dotyk. Nie próbowała sprzeciwić się szefowi, chciała mieć ten obowiązek za sobą. Dobijała ją świadomość, że będzie musiała przywyknąć do intensywnego współżycia z kilkoma mężczyznami dziennie, choć dotąd sypiała tylko z mężem, czule i zaledwie raz, czy dwa razy dziennie.
     Artur nakręcał się coraz bardziej. Korzystając z jej uległości, zaspokajał swoje cielesne potrzeby, nie siląc się na delikatność. Nie był to brutalny, ale raczej mocny seks, co skutkowało dość głośnymi jękami podwładnej. Poza ucztą ciała sycił także swoją wyobraźnię, wymyślając kolejne oczekiwania odnośnie stroju i zachowania, jakie będzie musiała spełnić.
     Poczucie przewagi nad nią oraz satysfakcja z realizacji kolejnych elementów jego misternego planu, w sprawie tej seksownej młodej kobiety, doprowadziły go na szczyt podniecenia. Ponętnym ciałem Moniki, ulegle oddającej mu się na jego biurku, również zaczęły targać spazmy orgazmu. Ignorując wczorajsze ustalenie, wbił się w nią całkowicie i z zadowoleniem pompował w nią swoje nasienie.
     Przeżywając orgazm, czuła jak doszedł w niej. Nim ochłonęła na tyle, żeby zdać sobie sprawę, że zrobił to wbrew ich umowie i zaprotestować, ogłosił kolejne zmiany warunków.
     – Skoro mężowi pozwalasz rano się w tobie spuszczać, to i mnie nie odmówisz  – zakomunikował tonem nietolerującym sprzeciwu.
     Monika, milcząc, potaknęła jedynie głową, nie znajdując argumentów, aby sprzeciwić się Arturowi, który wciąż ją wypełniał.
     – Grzeczna dziewczynka – rzucił niby komplement, jednocześnie serwując jej dosyć mocnego klapsa, tuż po tym, jak wyciągnął z niej, flaczejącego fiuta.
     – Auu – zaskomliła, posiniaczony pośladek wyraźnie odczuł bolesność tego gestu. Spojrzała na zegar na ścianie, wskazywał siódmą trzydzieści pięć. Poderwała się z blatu.
     – Ubiorę się, za nim ktoś nas zobaczy – zakomunikowała, sięgając do kolan, aby podciągnąć figi.
     – Majtki zostaw w szufladzie – zażądał i chwycił je ręką, nie pozwalając, by je założyła.
     – Ale wszystko ze mnie kapie, poplamię spódniczkę – próbowała przez chwilę siłować się z nim, licząc, że zmieni zdanie.
     – To jest cena za poranne spółkowanie z mężem – był wyraźnie rozbawiony jej zakłopotaniem  
     – Możesz w zamian skorzystać z mojej łazienki – dodał, z zadowoleniem obserwując, jak po jej udzie płynie już stróżka jego nasienia.
     – Proszę – niechętnie ustąpiła, zdjęła skromne majtki i oddała Arturowi.
     – Odbierzesz po pracy – obwieścił wyraźnie zadowolony.
     Monika pozbierała resztę swojej garderoby i weszła do przyległej łazienki. Była tam pierwszy raz. Pomieszczenie, choć niewielkie, mieściło umywalkę ze sporym lustrem, muszlę ustępową, narożną kabinę prysznicową i niewielką szafkę.
     Położyła swoje ubrania na szafce i skorzystała z toalety. Zauważyła, że słuchawka prysznica dosięga do muszli i podmyła się, siedząc na muszli, unikając konieczności zdejmowania pończoch i wchodzenia do brodzika. Chłodna woda przyniosła jej poobcieranej skórze nieco ukojenia. Poprawiła nieco włosy, potargane ręką Artura w czasie seksu, założyła biustonosz i bluzeczkę, sprawdziła ostrożnie papierem, czy nadal wycieka z niej jego nasienie. Dotyk papieru toaletowego był nieprzyjemny, widniała na nim jedynie niewielka plamka wilgoci i kilka maleńkich różowych kropek z otarć na kroczu. Ubrała spódniczkę, dwukrotnie sprawdzając swój wygląd, aby zatrzeć wszelkie ślady spółkowania z szefem i dopiero wtedy wyszła z jego łazienki.
     – Zamknij drzwi – usłyszała od szefa wpatrzonego w ekran komputera.
     Była lekko zdezorientowana, drzwi łazienki zamknęła przed chwilą, drzwi gabinetu dopiero zamierzała otworzyć. Wyszła z gabinetu Artura w milczeniu, zamknęła drzwi za sobą. Wciąż miała wrażenie, że wokół siebie czuje grzeszny zapach jego nasienia. Siadając przy swoim biurku, poczuła nieprzyjemny dotyk materiału spódniczki na tkliwym, sfatygowanym łonie. Nerwowo upiła pierwszy łyk chłodnej już herbaty, jaką zaparzyła trzy kwadranse wcześniej.
     Uruchomiła program pocztowy. Czytała służbowe maile, gdy do biura wchodziły kolejne osoby, jej obecność przed czasem, nie wzbudzała, już ich podejrzeń. Od ślubu przyjeżdżała do pracy razem z mężem, a kierowcy zaczynali pracę godzinę wcześniej. Poranny gwar w biurze narastał, kolejne osoby prowadziły dyskusje w oczekiwaniu na zaparzenie kawy, byli tak pochłonięci poranną rutyną, że nie zauważyli na parkingu auta Artura, a zamknięte drzwi jego gabinetu, również nie zdradzały im jego obecności.
     Po wyjściu Moniki z jego gabinetu zajął się sprawami służbowymi, po wczorajszym spotkaniu musiał ogarnąć kilka spraw. Przejrzał oferty dilerów samochodowych i warunki leasingowe. Wahał się między kilkoma modelami różnych marek, ale w obliczu ogólnego owczego pędu w kierunku ekologii, zdecydował ograniczyć się do aut hybrydowych. Na w pełni elektryczne auto nie był zbytnio przekonany, poza tym pod domem nie miałaby gdzie go ładować. Hybryda przynajmniej na paliwie jest w stanie kontynuować jazdę i sama się ładuje. Zadzwonił do najbliższego salonu i umówił się na jazdę próbną. Po rozmowie wyciągnął z szuflady i powąchał skąpy skrawek materiału – trofeum z porannych igraszek.
     Odurzając się jej intymnym zapachem, postanowił przed wizytą w salonie ponownie skorzystać z jej wdzięków i młodego ciała, kolejny raz szczytować w niej. Wspominając akcję z parkingu, ponownie chciał zaliczyć „hard trick-a”, dochodząc w każdym z jej trzech otworów z osobna. Wczoraj na parkingu zajęło mu to niecałe trzy kwadranse, ale był nie tylko mocno napalony na nią, ale też wyposzczony, a do tego zaliczał ją pierwszy raz. Dzisiaj już nie występował efekt „nowej zabawki”.
     Wizytę w salonie umówił na jedenastą, salon jest tuż obok hotelu Bogdana, dojazd do hotelu to jakiś kwadrans, godzina na grzmocenie Moniki powinna wystarczyć. Jak wyjadą o wpół do dziesiątej, powinien mieć dosyć czasu, aby zrealizować swoje plany. Jeśli mu się to nie uda w całości zrealizować planu przed wizytą w salonie, to po niej i zakupach bielizny oraz przebrań dla Moniki na spotkania, zgodnie z umową przysługują mu, kolejne dwie godziny, podczas których ona, ma się mu własnym ciałem odwdzięczyć za poniesione koszty i dodatkowo jemu jako pierwszemu będzie się oddawała w każdym zakupionym łaszku, więc i tak będzie miał okazję posiąść ją dzisiaj jeszcze wielokrotnie.
     Zadowolony ze swoich planów, odłożył do szuflady jej majtki i napisał jej e-maila, żeby stawiła się u niego w gabinecie o dziewiątej trzydzieści. Po wysłaniu wiadomości zajął się przeglądaniem oferty sklepów z bielizną i seks shopów w okolicy, w celu przygotowania listy zakupów zgodnie z wymaganiami jego i pozostałej trójki.

     Monika była trochę nieobecna, pochłonięta czytaniem poczty, dopiero po powtórzeniu pytania, zareagowała na głos koleżanki siedzącej najbliżej, pytającej o wczorajszą awanturę.
     – Monika – usłyszała wreszcie głos koleżanki siedzącej naprzeciw.
     – Bałam się, że wywalił cię z roboty – Sylwia cicho dodała przejęta.
     – Mało brakowało… – odparła jej zdawkowo.
     – O co wczoraj poszło?  
     – Artur znalazł mój błąd na fakturach – szeptały między sobą.
     – Udało się go naprawić? – dociekała.
     – Po negocjacjach w końcu zgodzili się na korekty faktur…  
     – To miałaś szczęście…
     – Powiedzmy, teraz muszę jeździć do nich po zamówienia… – odparła, milknąc w pół zdania, żeby nie wygadać wszystkich szczegółów.
     Sylwia przestała drążyć temat, więc Monika ponownie skupiła się na pracy. Dotarła do e-maila od Artura: „Przyjdź do mojego gabinetu punktualnie o 9:30. Pojedziemy załatwić auto dla ciebie i kilka innych pilnych spraw. Artur.” Spojrzała nerwowo na zegarek, ósma piętnaście, do wyznaczonej pory miała jeszcze godzinę i piętnaście minut. Musi się śpieszyć z robotą. Domyśliła się, że najpilniejsze dla niego, było dobranie się do jej dupy. Miała wrażenie, że momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy. Oderwała wzrok od ekranu i rozejrzała się po biurze, zostały z Sylwią same w pomieszczeniu, pozostali pracownicy, korzystając z wczesnej pory, wyszli z kawą na papierosa, przed przybyciem pierwszych interesantów. Zwykle klienci pojawiali się po wpół do dziewiątej.
     Korzystając z chwili spokoju, sprawnie realizowała kolejne zamówienia kilku mniejszych klientów, którymi się zajmowała. Czas leciał nieubłaganie. Właśnie skończyła przygotowywać ostatnie zlecenie do magazynu, dwukrotnie sprawdziła zgodność wszystkich pozycji z e-maila klienta, trzykrotnie sprawdziła poprawność cen i wydrukowała kopię zlecenia oraz mail klienta, aby mieć na papierze potwierdzenie zamówienia. Spojrzała na zegarek, do czasu wyznaczonego przez szefa zostało jej osiem minut. Wypiła ostatni łyk zimnej herbaty, poszła umyć kubek i skorzystać z toalety nim wejdzie do jego gabinetu.
     – Mieliśmy jechać o dziewiątej trzydzieści, to jestem – obwieściła, stając w drzwiach jego gabinetu, gotowa do wyjazdu.
     – No to jedziemy – otworzył szufladę i dyskretnie przełożył jej zawartość do kieszeni marynarki, jednocześnie wstając zza biurka. Tylko oni oboje wiedzieli, czym jest ten skrawek materiału, który schował w kieszeni.
     Przeszli przez biuro i wyszli na parking, odprowadzeni milczącym spojrzeniem pozostałych pracowników. Większość z nich była zaskoczona jego obecnością, nie zarejestrowali bowiem momentu, kiedy szef przyjechał. Wsiadła na miejsce pasażera z przodu i odjechali z terenu firmy.
     Zaskoczył ją, gdy mijali wjazd na leśny parking, na którym wczoraj po raz pierwszy zdradziła męża, nie zwalniał, gdy się zbliżali do niego i minął go, jadąc w stronę centrum miasta, choć spodziewała się, że dzisiaj również szef będzie chciał ją tutaj wykorzystać. Ledwie zdążyła się ucieszyć, że faktycznie jada prosto do salonu samochodowego, przez co jeszcze godzinę czy dwie będzie miała spokój, kiedy niespodziewanie skręcił na drogę prowadzącą na zaplecze hotelu, w którym wczoraj byli.
     – A jednak
     – Myślałaś, że ci odpuszczę?
     – Trochę tak…
     – Nie licz na to, wykorzystam każdą okazję, żeby spuścić się w tobie … – obcesowo wyprowadził ją z błędu, parkując pod tylnym wejściem hotelu.
     Wysiedli z samochodu i bez słowa weszli do środka. Artur szedł przodem, otworzył drzwi apartamentu, wszedł pierwszy do środka i gdy weszła za nim, zamknął drzwi i przekręcił klucz, który był w zamku po wewnętrznej stronie.
     – Mamy nieco ponad godzinę – powiedział, zerkając na zegarek.
     – To od czego chciałbyś zacząć? – grzecznie spytała, świadoma nieuchronnej konieczności obcowania z nim, jednocześnie zaczęła się rozbierać, licząc na dalsze łagodne traktowanie, w zamian za swoją przystępność.
     – Dobrze zaczęłaś. Dam szansę ci się wykazać… – odparł mile zaskoczony.
     Przyglądał się w milczeniu, jak podwładna pozbywa się kolejnych elementów garderoby. Torebka, żakiet, bluzeczka, biustonosz leżały już na szafce z boku, odpinała właśnie zamek spódniczki i ją również zdjęła i odłożyła z pozostałymi swoimi rzeczami. Podeszła do niego w samych pończochach i butach. Ostrożnie rozpięła jego marynarkę, zdjęła z niego i delikatnie odłożyła na stole, przy którym wczoraj negocjowali. Rozluźniła jego krawat i rozpinała koszulę, ładnie je poskładała i położyła obok marynarki. Rozpiła mu pasek i spodnie, zsuwając je, klęknęła przed nim i pomogła mu zdjąć buty oraz spodnie. Poskładała je ładnie i położyła na stole. Ponownie przed nim klękając, zsunęła jego majtki i zdjęła je, odkładając do reszty. Sam pozbawił się podkoszulka i skarpet. Starała się być zaangażowana mimo odrazy, jaką w niej wzbudzał ten podstarzały nikczemnik.
     – Może usiądź wygodnie – zaproponowała, siląc się na uprzejmość.
     Odsunął jedno z krzeseł stojących obok, odwrócił oparciem do stołu i usiadł, zakładając ramiona na oparcia sąsiednich krzeseł. Klęknęła przed nim i wzięła jego sztywniejącego kutasa do ust. Nie czekała, aż będzie zmuszał ją do tego ręką, z każdym ruchem sama brała go do ust coraz głębiej, w swoim tempie przyzwyczajając się do rozpychania końcem jego pokaźnego przyrodzenia własnego gardła.
     Siedział niczym basza, szeroko rozparte ramiona swobodnie spoczywały na oparciach krzeseł, jedynie przyglądał się jej staraniom, oddając się narastającemu podnieceniu. Ponętna młoda kobieta, klęcząc u jego stóp, rytmicznie pochłaniała ustami penisa, aż po nasadę, jej drobne dłonie pieściły jego jądra, a jej głowa wykonywała coraz szybsze ruchy. Nawet nie musiał jej instruować, poznała już nieco jego oczekiwania i starała się je spełnić. Czując nadchodzący wytrysk, nie mógł sobie jednak odmówić przyjemności chwycenia kochanki za włosy i dociśnięcia jej głowy tak, aby, jak najgłębiej znaleźć się w jej gardle w momencie wytrysku.
     Z trudem utrzymywała tempo, krtań i gardło miała poobijane w chwili, gdy czuła jak jego nabrzmiały penis zaczyna drżeć. Zmęczone mięśnie resztką sił ruszały jej ciałem. Spodziewała się, że szef zaraz dojdzie i chciała przyjąć jego wytrysk w ustach, szybko połykając kolejne strzały, gdy niespodziewanie chwycił ją obiema dłońmi za włosy i boleśnie ciągnąc, nadział ponownie na swojego olbrzyma, wbijając się jeszcze głębiej w jej umęczone gardło. Zaskoczył ją tym ruchem, szarpało ją na wymioty, brakowało powietrza i nie mogła oddychać, a na domiar złego wciąż pompował swoją spermę.
     Rozkoszował się tą chwilą, gdy zalewał jej gardło, podczas gdy ona szarpiąc się, usiłowała cofnąć głowę i usta. Nawet jemu chwila jego euforii wydała się dłuższa niż zwykle. Gdy wreszcie puścił jej włosy i pozwolił cofnąć głowę, Monika potrzebowała kilka minut, aby dojść do siebie, kaszląc po zachłyśnięciu się jego nasieniem i walcząc z odruchem wymiotnym, łapczywie próbowała zaczerpnąć powietrza.
     – Trzeba było uprzedzić… – wydusiła wreszcie z siebie, czerwona z wysiłku.
     – Że dochodzę? Powinnaś się była spodziewać…
     – Że chcesz skończyć tak głęboko…
     – Nie narzekaj, dałaś radę… Jak będziesz dalej się tak starać, to może odzyskasz majtki przed wizytą w salonie… – odpowiedział jej w swoim grubiańskim stylu.
     Monika, łudząc się mglistą obietnicą, powróciła do pieszczenia jego przyrodzenia i okolic językiem i ustami. Zlizywała resztki nasienia i usiłowała postawić mu ponownie kutasa. Gdy wreszcie osiągnęła zamierzony cel, obserwując jego reakcje, przerwała pieszczoty ustami, wstała z klęczek i opierając dłonie na jego barkach i zbliżyła się do niego, aby usiąść mu na kolanach, przodem w jego stronę. Przywarła piersiami do jego owłosionej klaty i powoli się opuszczając na ugiętych nogach, starała się nabić na jego penisa. Chwile musiała nieco manewrować biodrami na różne strony, nim udało się jej naprowadzić wejście do swojej muszelki na koniec jego bolca.
     Wciąż siedział z rozpostartymi na boki rękoma, ona swoim zaś obejmowała jego szyję, unosiła się rytmicznie, nieco wspierając się o jego ramiona. Obserwował jej twarz i rysujące się na niej emocje, które nią targały. Jej powabne ciało przyjemnie ocierało się niego, nabijała się tak głęboko, jak lubił i wystarczyło, aby powiedział, a zmieniała tempo wedle jego życzenia. Uwielbiał to poczucie pełnej władzy i kontroli nad partnerką. Widział, jak jej początkowa niechęć zmienia się w narastające podniecenie.
     Doprowadzanie połowę młodszej kochanki do stanu widocznego podniecenia, było dla niego wystarczającym potwierdzeniem własnej męskości, afrodyzjakiem zwiększającym poziom jego satysfakcji. Stopniowo zbliżał się do orgazmu, dopiero w ostatniej chwili chwycił ją w pasie i docisnął jej biodra do swoich, dochodząc w niej głęboko. Choć jej wnętrze już pulsowało, nie osiągnęła jeszcze pełnego orgazmu, jedynie się o niego otarła, ale to już nie było w tej chwili dla niego priorytetem, osiągał własną satysfakcję i nie potrzebował dodatkowego bodźca, w postaci jej spazmów.
     Choć dla niego mogło wyglądać, że kochała się z nim z własnej woli, to w rzeczywistości z trudem tłumiąc w sobie odrazę do tego obleśnego typa, robiła to jedynie w konsekwencji wczorajszych wydarzeń. Jej przystępność w tej beznadziejnej sytuacji, po tym, jak zauważyła, że im bardziej jest uległa, tym on jest mniej brutalny wobec niej, była desperackim działaniem z jej strony. Nie chciała bolesnej powtórki z wczoraj. Zmuszała się do tego, oczy miała otwarte, aby nie pomyślał, że udaje, jednak patrząc w jego stronę, nie skupiała się na twarzy, tylko daleko za nim.
     Robiła wszystko, aby dojść jak najszybciej, zabrakło jej zaledwie kilku ruchów, by szczytować. Gdy tylko ją chwycił i docisnął do swoich lędźwi, dochodząc w niej, uciekła głową na jego ramię, aby nie oglądać tego ohydnego grymasu zadowolenia na twarzy szantażysty. Wciąż z głową na jego ramieniu, gdy wreszcie mogła ruszać swobodnie biodrami, wykonała te kilka ruchów, które jej brakowały do spełnienia, aby nie wyglądało to sztucznie. Powoli dochodziła do siebie, wciąż przylegając do niego swoim nagim ciałem, wciąż mając go w środku, ale przynajmniej nie musiała na niego patrzeć.
     Kiedy skończył w nią tryskać i zwolnił uścisk w pasie, mocno przytulona się do niego ruszała biodrami w przód i w tył, nim doszła z głową na jego ramieniu. Objął ją, czując nie tylko przyjemne skurcze jej pochwy, ogromną satysfakcję czerpał z dotyku jej młodego ciała mocno przytulonego do niego. Od choroby i śmierci żony nie doświadczał tego przyjemnego uczucia po seksie, „panienki”, z których usług odpłatnie korzystał, podchodziły do tego bardzo mechanicznie, załatwić klienta i jak najszybciej się go pozbyć, ze sztucznie udawanym orgazmem, jeśli w ogóle. Jego dłonie spokojnie poruszały się po jej plecach, pośladkach i udach, swobodnie ciesząc palce dotykiem jej jędrnego ciała i gładkiej skóry.
     – Ile jeszcze mamy czasu? – spytała, czując, jak stopniowo wysuwa się z niej.
     – Trzydzieści pięć minut, dość by „zaliczyć trzecią bramkę” – w żenującym stylu utwierdził ją w przekonaniu, czego od niej oczekuje.
     – To idę zrobić tam dla ciebie miejsce – wstała i przeszła przez sypialnię do łazienki skorzystać z toalety.
     Po skorzystaniu z toalety dokładnie się podmyła, korzystając z bidetu, bardziej dla siebie i swojego komfortu, niż dla niego. Wystarczająco krępowała się własną nagością i koniecznością spółkowania z nim, nie potrzebowała dodatkowo ewentualnych uwag na temat uchybień w kwestii higieny. Perspektywa seksu analnego nadal ją przerażała, tym bardziej z nim.
     Wśród stojących w łazience kosmetyków jej uwagą zwrócił jeden, przewiązany różową kokardką, była niemal pewna, że wczoraj go tam nie było, a przynajmniej kokardki. Przyjrzała się opakowaniu – nawilżający żel intymny. Ktoś jednak pomyślał o niej, jedyną osobą, jaka przychodziła jej do głowy, był Bogdan, tylko on z całej czwórki wczoraj wykazywał resztki człowieczeństwa i starał się być delikatny. Drobiazg, który za chwilę stanie się całkiem przydatny.

     – Już jestem – zakomunikowała odświeżona, stojąc z opakowaniem żelu w ręce w drzwiach największego pomieszczenia apartamentu.
     Artur stał teraz oparty o krótszy bok stołu, krzesło, które zajmowało wcześniej to miejsce, odstawione było na bok. Zapewne wybrał i przygotował to miejsce, aby posiąść ją na blacie, jednak jego pomaszczony, zwisający kutas, w jej ocenie daleki był od gotowości do wykonania tego zadania.
     Obawiała się, że szef będzie się na niej później mścił na różne sposoby, jeśli nie zrobi czegoś, aby ułatwić mu spełnienie jego zamiaru. Mimo swojej niechęci do niego postanowiła nadal udawać przystępną i wykorzystując cały swój seksapil, ponownie doprowadzić go do stanu „używalności”. Licząc w zamian na choć trochę „lepsze” traktowanie z jego strony, zmuszała się do kolejnych aktów uległości.  
     Po krótkim zawahaniu się w drzwiach, wyprzedzając jakiekolwiek ponaglenia z jego strony, podeszła do niego, prezentując po drodze wszystkie swoje walory. Naśladując krok modelek na wybiegach, szła, stawiając stopy w jednej linii, przez co jej biodra kusząco się kołysały. Robiła to bez pośpiechu, więc miał chwilę, aby podziwiać w pełni jej figurę i wszystkie zewnętrzne atrybuty jej kobiecości. Odłożyła kosmetyk na blat tuż przy nim, położyła dłonie na jego ramionach i patrząc mu w oczy, klęknęła przed nim. Choć wokół panowała cisza, wiedziała, czego od niej oczekuje. Nie zwlekając, ponownie walcząc ze wstrętem, obdarzała dotykiem swych ust jego obwisłe przyrodzenie.
     Zarówno jej atrakcyjny wygląd, kuszące zachowanie, uległa poza w jakiej się znajdowała, jak i same pieszczoty oralne, jakimi go obdarzała, szybko zaczęły przynosić pożądany efekt. Zwiędnięta stara łodyga zaczęła z wolna się unosić.
     – Połóż się plecami na stole – przemówił, zwalniając jej miejsce na końcu stołu, gdy wreszcie na powrót osiągnął stan pełnego pobudzenia.
     Posłusznie podniosła się z klęczek i ostrożnie zajęła wskazane miejsce, siadając na krawędzi blatu, a następnie kładąc się na nim. Tuz po tym, jak jej ramiona dotknęły chłodnej powierzchni blatu, Artur pozbawił jej podkurczone nogi butów. Zdjęte z jej stóp szpilki, beztrosko odrzucił pojedynczo niedbale na bok, chwilę bawił się, palcami dotykając jej stóp, po czym oparł je o swoje ramiona, a sam usadowił się pomiędzy jej nogami, niemal dotykając jej łona. Miał teraz doskonały widok i swobodny dostęp do niemal każdego zakamarku jej ciała.
     Jednocześnie obmacywał jej zgrabne nogi, suwając dłońmi wzdłuż ud, kolan i łydek oraz napierał końcem kutasa na jej wilgotną szparkę. Kilka razy ześlizgiwał się na bok lub w górę, budując jej napięcie, cofał biodra i ponownie mierzył w nią na oślep, nim wdarł się do jej gorącego wnętrza, zniecierpliwiony próbując posiąść jak najgłębiej za pierwszym pchnięciem, co zaskoczona nagłym doznaniem skwitowała przeciągłym jękiem.
     Zachłanny dotyk jego dłoni niecierpliwie zwiedzających jej nogi, z których była równie dumna, jak z piersi, utwierdzał ją w poczuciu atrakcyjności, a w wykonaniu Piotra byłby podniecającym komplementem. Koniec penisa napierający na wejście jej groty, groźnie rozchylający na boki płatki, by po chwili ześliznąć się w którąś stronę, sprawiały, że w oczekiwaniu na moment trafienia robiła się coraz bardziej mokra w środku. Kiedy wreszcie nie chybił i zagłębił się w nią niemal cały, przeszył ją dreszcz podniecenia. Dość natarczywie wbijał się w jej cipkę, początkowo wciąż trzymając dłonie na jej udach, później ściskając jej piersi, kołyszące się w rytm jego pchnięć. Pomijając fakt, że robiła to z innym mężczyzną niż ten, z którym chciałaby to robić, były to całkiem przyjemne doznania.
     Wchodził w nią gwałtownie i głęboko, ale nie było to zbyt bolesne i mogłoby być podniecające, gdyby nie świadomość, że to tylko wstęp do zdobycia tego, co do wczoraj było niezdobyte. Każde uderzenie jego bioder o jej pośladki i penisa o dno pochwy kwitowała głośnym stęknięciem, jednak strach przed tym, co czeka ją za chwilę, nie pozwalał unieść się na fali doznań w stronę orgazmu. Czuła jak robi się w niej coraz większy i twardszy, z obawą czekając na nieuchronną chwilę, w której postanowi przejść do mniej przyjemnego dla niej etapu.
     Gdy uznał, że jego podniecenie osiągnęło wystarczający poziom, wyszedł z niej i korzystając z żelu, który postawiła na blacie, przystąpił do natarcia na ciaśniejszy otwór obok. Kiedy wyszedł z niej i zaczął rozprowadzać żel w miejscu, do którego chciał się dostać, przestała być tak spięta i potrafiła się rozluźnić na tyle, aby nie było to zbyt bolesne. Wiedziała już czego się spodziewać i w mniej brutalnym wykonaniu, nie było to aż takie straszne, jednak nie osiągnęła orgazmu w przeciwieństwie do niego. Trwający około dziesięciu minut stosunek analny, zakończył kilkunastoma bardzo głębokimi pchnięciami, którym towarzyszyło jego stękanie, najgłośniejsze przy ostatnim pchnięciu, po którym zwyczajowo skończył w środku.
     – Szybki prysznic i jedziemy – powiedział, wychodząc z niej i sam poszedł w stronę łazienki, zostawiając ją na stole.
     Krótki moment potrzebowała, aby dojść do siebie, ostrożnie podpierając się na łokciach, uniosła się do pozycji siedzącej. Pozbawione butów stopy z trudem palcami dotykały podłogi i musiała się zsunąć pośladkami z blatu, aby stanąć na ziemi. Z aneksu kuchennego wzięła kilka listków ręcznika papierowego, żeby wytrzeć z własnej skóry oraz ze stołu ślady tego, co przed chwilą robili. Na pewno ktoś tutaj regularnie sprząta, jednak osobiście nie znosiła bałaganu i nie potrafiłaby tego tak zostawić. Dopiero teraz poszła do łazienki.
     Artur właśnie wychodził spod prysznica, gdy weszła, ignorując jej obecność, wycierał się ręcznikiem, który później nonszalancko rzucił na ziemię  
     – Co tak długo? – rzucił na odchodnym.
     – Ledwie sama dałam radę zejść ze stołu – opowiedziała zgodnie z prawdą.
     Skorzystała najpierw z bidetu, aby wygodniej się podmyć, posykując z bólu, gdy mydło docierało do poobcieranej skóry, szczypiąc w najczulszych miejscach, następnie zdjęła pończochy i weszła pod prysznic. Musiała jedną ręką trzymać włosy, aby ich nie zamoczyć, drugą myjąc spocone igraszkami ciało. Postanowiła, że musi kupić i zostawić tutaj spinkę do włosów, aby na przyszłość nie męczyć się z trzymaniem włosów ręką. Wytarła się świeżym ręcznikiem z półki i ładnie go poskładała i położyła na tym rzuconym przez szefa.
     Odświeżona wróciła do pokoju dziennego, kompletnie już ubrany Artur siedział na krześle, bawiąc się jej majtkami, które krążyły wokół jego palca. Podeszła do niego i chciała chwycić wirującą bieliznę, cofnął jednak dłoń, uniemożliwiając jej to.
     – Oddam ci je teraz, ale pod jednym warunkiem…
     – Jakim?
     – Będzie to ostatnia rzecz, jaką założysz, zanim wyjdziemy i pierwsza, jaką zdejmiesz, kiedy tutaj wrócimy…
     – Chcesz tu jeszcze dzisiaj wrócić? – spytała zaskoczona.
     Była bowiem przekonana, że na dziś ma go już z głowy. Spodziewała się, że ewentualnie po pracy mógłby chcieć ją jeszcze raz wykorzystać.
     – Zgodnie z umową, którą wczoraj podpisałaś, po zakupach przez dwie godziny jesteś do mojej dyspozycji… – komentarz.
     – Myślałam, że jedziemy tylko po samochód, nie wiedziałam, że będą jeszcze jakieś zakupy…
     – To jak z tymi majtkami? – ponowił propozycję, znów kręcąc nimi wokół palca.
     – Dobrze, niech będzie… – zaczęła ubierać się w jego obecności.
     Założyła najpierw pończochy, które przyniosła z łazienki w ręce, buty, następnie biustonosz, bluzeczkę. Kolejnym elementem była spódniczka, przy zakładaniu której na nagie łono czuła się dosyć nieswojo, wreszcie marynarka i dopiero wtedy odzyskała majtki. Założenie ich, mając już na sobie spódniczkę, nie było takie proste, usiadła, aby przełożyć przez nie stopy, gdyż wąska spódnica ograniczała zbytnio ruch nóg. Podciągnięcie ich powyżej kolan było proste, ale aby trafiły na właściwe miejsce, musiała podwinąć spódnice, po raz kolejny pokazując szefowi wszystkie swoje wdzięki, które obserwował z zainteresowaniem.
     Wyszli z apartamentu i podjechali samochodem pod znajdujący się kilkaset metrów dalej salon samochodowy, w którym Artur umówił uprzednio wizytę. Na miejscu byli niemal punktualnie, w trakcie rozmowy ze sprzedawcą, szef wykazał się swoim specyficznym poczuciem humoru, pozwalając jej wybrać kolor, pod warunkiem, że będzie to biały – jedyny, za który nie musiał dopłacać…
     Poza tym epizodem, z pobytu w salonie samochodowym nie zapamiętała zbyt wiele. Podczas jazdy próbnej auto zaskoczyło ją brakiem pedału sprzęgła i bezstopniową skrzynią oraz ciszą mimo uruchomienia – spalinowy silnik uruchamiał się, dopiero kiedy był potrzebny, ale w ruchu miejskim, niczym zabawka, jeździło głównie na bateriach. Istotniejsza dla niej była informacja, że będzie mogła je odebrać najwcześniej we wtorek po południu, bo salon potrzebuje od czterech do pięciu dni roboczych, na załatwienie formalności z firmą leasingową i rejestracją pojazdu, mimo iż auto fizycznie stało już na placu. Aby nie czekać na podstawowy model kilka miesięcy i uniknąć wożenia jej codziennie na spotkania Artur zgodził się na kilka dodatkowych „bajerów”. Obecność nawigacji i kilku „asystentów” bardzo ją cieszyła.
     Po wizycie w salonie odwiedzili kilka sklepów z bielizną i ciuchami, z istnienia niektórych nie zdawała sobie sprawy – nie zwykła na co dzień chodzić po seks-shopach, innych nie odwiedzała odstraszona kwotami na metkach. W każdym z nich miała wrażenie, że ekspedientki patrzyły na nią z politowaniem, lub jak na galeriankę. Nie były niemiłe, przeciwnie bardzo uprzejme, może dlatego, że kwoty, jakie tam zostawiał szef były też niemałe. W dwóch sklepach widząc brak jej entuzjazmu na artykuły wybierane przez Artura, sprzedawczynie próbowały przekonać go do kilku innych, które dużo bardziej przypadły Monice do gustu. Dzięki temu poza wybranymi przez niego rzeczami stała się również właścicielką delikatnych butów, które poza dziesięciocentymetrowym obcasem posiadały jedynie podeszwę i kilka rzemyczków, ale były lekkie, wygodne i jej stopy wyglądały w nich naprawdę seksownie. W podobny sposób nabyli elegancką sukienkę, która nie była wyzywająca, a jednocześnie subtelnie podkreślała jej walory, świetnie pasowała do jej figury i czuła się w niej bardzo kobieco i pewnie.
     Szef mający węża w kieszeni, nie był szczęśliwy z dodatkowych wydatków, ale zabrakło mu asertywności w trakcie zakupów, aby zrezygnować z nabycia tych rzeczy.
     Najlepiej bawił się w sklepie z bielizną, tutaj również chciał, aby przymierzyła każdy kupowany artykuł. Początkowo sprzedawczyni protestowała, że bielizny się nie przymierza, kiedy jednak przedstawił jej długą listę tego, co zamierza kupić, a Monika nie protestowała, uległa. Sprzedała im najpierw cieliste rajstopy, dopiero po założeniu których, pozwoliła przymierzać dolne części kompletów.
     Lista faktycznie była dosyć rozbudowana, składała się z różnego kroju i fasonu biustonoszy – zarówno takich, które jedynie unosiły piersi, zasłaniając jedynie spodnią część, a sutki, jak i resztę pozostawiając odkryte, półmiseczki ledwie zakrywające sutki, a także w pełni zabudowane, choć z prześwitującej koronki, w kilku kolorach – białym, czarnym, czerwonym, bezowym, ekri i turkusowym, choć chciał granatowy, ale nie było.
     Również majtki wybrał w odpowiadających kolorach i deseniach, w kilku krojach, poza oczywistymi z jego punktu widzenia stringami również tongi i figi, a także czym ją nieco zaskoczył czerwone i białe koronkowe szorty.
     W kwestii pończoch, poza podobną kolorystyką, zwracał uwagę na wygląd oraz wysokość i położenie manszetów, przy samonośnych chciał, aby ozdobna część pończochy lądowała symetrycznie w połowie uda i oczekiwał zarówno imitacji koronki, jak i wersji z trzema poziomymi pasami, przypinane zaś do pasa zdecydowanie wolał, aby manszety były bardzo wysokie i sięgały niemal jej pośladków, w ich wypadku w grę wchodziły jedynie koronkowe wykończenia. Same pasy do pończoch, również musiały być w odpowiadających im kolorach.
     Ponadto na liście umieścił koszulki nocne, oczywiście prześwitujące, białą, czarną i czerwoną, a także białe i czarne długie rękawiczki sięgające za łokcie.
     Po tych zakupach Monika nabrała przekonania, że jej szef jest fetyszystą, finalnie opuścili sklep z zawrotnym rachunkiem niemal czterech tysięcy, który zapewne przekraczał również miesięczną pensję ekspedientki, bo jej samej nawet z dużą nawiązką. Był to ostatni etap zakupów na dziś i po dopełnieniu bagażnika udali się ponownie do hotelu.
     Ilość zakupów w bagażniku była tak pokaźna, że musieli dwukrotnie wracać się do samochodu, aby wszystko zanieść na górę do apartamentu. Zgodnie z umową, gdy wnieśli wszystko na górę, pierwszą rzeczą, jaką zdjęła, były jej majtki. Chwilę później była już zupełnie naga, szef kazał jej przymierzać pojedynczo wybrane elementy garderoby lub bielizny. Musiała przebierać się, gdy na nią patrzył, prezentować same majtki, biustonosze czy pończochy, pozwalając się obmacywać z każdej strony. Był zainteresowany tylko częścią z zakupionych rzeczy, tak jakby większa część listy była stworzona na potrzeby pozostałych trzech prezesów.
     Ten specyficzny prywatny pokaz mody trwał dobrze ponad trzy kwadranse, nim Artur zażądał zwrotu „w naturze” wydatków za dzisiejsze zakupy. Kolejny raz rozbierała go, zmuszając się do udawanej namiętności. Tym razem, przynajmniej nie zionął papierosami, ale i tak starała się unikać bliskości jego twarzy. Gdy był już nagi, na jego życzenie przenieśli się na łóżko, a w zasadzie łoże. Zgodnie z jego instrukcjami, przyjęła jedną z najbardziej uległych pozycji, najpierw zajmując pozycję podpartą, którą w swojej nomenklaturze opisał „na pieska”, a następnie wedle jego komend coraz bardziej wysuwając ramiona do przodu, dotarła do momentu, gdzie jedynie jej lędźwie były mocno wypięte w górę, cała zaś  reszta ciała od kolan w dół i od piersi w górę, ściśle przylegała do pościeli. Wciąż miała na sobie ostatni zestaw przymierzanej bielizny w postaci samonośnych pończoch i mocno wyciętych prześwitujących majtek. Butów na obcasie pozbyła się, wchodząc na „białą salę”.
     – Pozwolisz, że pozbawię cię tego zbędnego elementu – powiedział nad wyraz dojrzale, jak na swoje dotychczasowe zachowanie, powoli zsuwając z jej bioder majtki.
     – Naturalnie, Panie prezesie – odpowiedziała świadoma swojej uległej roli.
     Posłusznie ułatwiała mu zdejmowanie skąpej bielizny, najpierw zbliżając kolana, później je kolejno unosząc, aż delikatna koronka krępowała jedynie jej kostki. Zajął miejsce tuż za nią, zmuszając tym samym do ponownego rozchylenia szeroko kolan i wyeksponowania kobiecości na pastwę jego chuci. Jedynym pocieszeniem było, że nie musiała oglądać jego twarzy. Mogła za to wyobrażać sobie, że zamiast szefowi, oddaje się mężowi, co znacząco ułatwiło jej sprawę i zaowocowało sporym podnieceniem.
     Artur na szczęście nie był zbyt rozmowny w czasie stosunku. Podniecony uprzednim długim oglądaniem jej wdzięków w różnych fatałaszkach i obmacywaniem jej krągłości, był w stanie wystarczającej erekcji, aby wejść w nią i niemal w milczeniu głęboko penetrował jej cipkę.
     Monika wciąż marząc, że oddaje się swojemu Piotrowi, a nie temu szantażyście, oszukała własne ciało, które dość szybko dostosowało się do rozmiarów kochanka, pozwalając jej odczuwać sporą satysfakcję z tego zbliżenia. Kiedy coraz mocniej napierając na nią, doprowadził do tego, że leżała całym przodem na pościeli, wbijał się w nią pod takim kątem, że intensywnie pobudzał, w nowy dla niej sposób, przednią ścianę pochwy, doprowadzając ją do orgazmu.
     Kolejny orgazm Moniki, dla Artura był z jednej strony swego rodzaju nobilitacją, jako sprawnego kochanka, jednak on bardziej pragnął kolejnego własnego spełnienia, aby zapewnić sobie dodatkowe przyjemne doznania, kazał się jej odwrócić. Leżała teraz na plecach, uniósł jej nogi w górę i przełożył głowę między jej łydkami, aż jej stopy wciąż uwięzione w opuszczonych brazylianach, niczym pętle opiętych wokół jej kostek i zawieszone o jego kark, spoczęły na jego barkach, dając mu pełną kontrolę nad jej ciałem. Nie dbał o jej wygodę, miał teraz jej biodra dokładnie na wprost swojego „wojownika” i bez trudu ponownie zagłębił się w jej grotę. Przez kilka minut jego dłonie na przemian wędrowały po jej nogach, opiętych pajęczyną pończoch i po piersiach. Posuwanie jej w tej pozycji, wymagało od niego jednak sporo wysiłku, gdyż aby mieć swobodne dłonie, musiał unosić się na kolanach, dźwigając również ciężar połowy jej ciała, które teraz jedynie górną częścią tułowia opierało się o materac.
     Aby nieco ułatwić sobie zabawę, zrezygnował z obmacywania jej ciała i podpierając się na rękach, pochylił mocno do przodu. Jej biodra ponownie spoczęły na materacu, odciążając jego kręgosłup, a przyparte do tułowia nogi rozchyliła szerzej, umożliwiając mu jeszcze głębszą penetrację. Korzystał z tej sposobności i intensywnie się w nią wbijał za każdym pchnięciem. Choć widział na jej twarzy grymasy bólu przy każdym sztosie, dbał jedynie o własną przyjemność i z głośnym sapaniem przez następny kwadrans napawał się jej wilgotnym i ciasnym wnętrzem, nim po raz kolejny zbrukał je swoim nasieniem.
     Dla Moniki cała ta sytuacja była podwójnie niekomfortowa, z jednej strony musiała ponownie oglądać swojego ciemiężyciela i to, z jaką satysfakcją ją upadlał, a z drugiej znosić cierpienie, jakie przysparzały jej te pozycje – majtki boleśnie wrzynały się w kostki, gdy nogi zawieszone na jego karku naciągały stawy biodrowe pod ciężarem reszty jej ciała, a później skrajnie wygięte bolały, mocno wyeksponowane łono, było zdane na pastwę dogłębnie penetrującego ją sporego kutasa. Na domiar złego, ten zbereźnik sapał i dyszał na nią, a gdy doszedł w niej, opadł na nią swoim ciężarem, gniotąc ją i jeszcze boleśniej dociskając jej nogi do tułowia. Dopiero po chwili uwolnił jej stopę z pętli gumki od majtek tuż przy swojej szyi i umożliwił opuszczenie nóg, nadal leżąc na niej i więdnąc w niej. Później leżał obok niej, zmęczony i leniwie suwając ręką, obmacywał palcami jej ciało od piersi po kolana, co mogłoby być przyjemne, gdyby sypiała z nim z własnej woli, a nie zmuszona szantażem, godziła się jednak na te macanki, aby minął czas, jaki musi spędzać z nim w łóżku i jak najwięcej sił zachować dla męża.


Koniec części siódmej…

Niepozorny

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 8348 słów i 48289 znaków, zaktualizował 21 paź 2022. Tagi: #szef #żona #szantaż #uległość #oralny #seks #anal

2 komentarze

 
  • Historyczka

    to właśnie smak tego, co teraz zalewało jej usta, kojarzyła jako symbol utraty swojej godności. Aby pozbyć się tego wspomnienia, połykała każdą falę, nie czekając na polecenie - świetne, wczułam się... :)

    11 marca

  • Borys93

    Jedna z najlepszych serii na tej stronie. Czekam na więcej.

    24 kwi 2022

  • Historyczka

    @Borys93  

    dokładnie mam takie samo zdanie, a się wprost wczułam w akcję w opowiadaniu...

    11 marca