Życiowa układanka, część szósta

Życiowa układanka, część szósta #żona, #mąż, #zdrada, #wyznanie, #uległość, #seks,

Środa, 16 Maj 2018, późny wieczór


     Piotr stał samotnie pod prysznicem, chłodna woda przyjemnie opływała jego ciało, gdy wciąż zmęczony wspominał intensywny, dosyć brutalny seks z żoną. Przyjemne wspomnienia zakłócała jednak przykra świadomość, tego, co do tego doprowadziło. Kolejny raz próbował to sobie poukładać w głowie, ponownie przeżywał bolesne fakty. – Zrezygnowałbym ze wszystkich dzisiejszych nowych doznań, gdyby tylko to sprawiło, że nie będę musiał się nią dzielić i to z kilkoma facetami… – nieświadomie zaczął myśleć na głos. Przez głowę przebiegało mu mnóstwo myśli. – Przecież oni będą ją traktować jak zabawkę, będą ją traktować dużo brutalniej, niż ja dzisiaj, zapewne jeden przed drugim chcąc pokazać, jak ostro potrafią się zabawić… – płakał.
     Kiedy Piotr wchodził pod prysznic, Monika potraktowała obrus odplamiaczem, wsypała proszek i uruchomiła pralkę. Zabrała swoje białe szpilki i wyszła z łazienki, odnalazła również niebieską parę, która spadła jej z nóg, gdy zaliczała odlot w salonie i obie odstawiła na miejsce. Wróciła cichutko do łazienki, aby zmyć makijaż, wtedy usłyszała jego słowa spod prysznica. Łzy stanęły jej w oczach, gdy usłyszała, że zrezygnowałby z tego co dziś zrobiła, gdy tylko nie musiała się oddawać tym facetom. Odłożyła akcesoria do demakijażu na blat i już chciała wejść do niego, pod prysznic, całować i tulić, w dowolny sposób podziękować. Popłakała się słysząc jak mąż wypowiadał kolejną myśl, z jaką troską o nią i żalem przeżywał, co ona będzie musiała wkrótce zrobić. Usiadła naga na muszli, łzy leciały jej po policzkach. Dotarło do niej, że choć zawiodła swojego mężczyznę, ten mimo wszystko wciąż troszczy się o nią. Gdy przestał mówić, spojrzała w jego stronę, przez ścianę kabiny niewyraźnie widziała, jak siedzi skulony w brodziku, a z tonu ostatnich słów była przekonana, że płacze. Nigdy wcześniej nie widziała, żeby płakał. Nerwowo w głowie szukała pomysłu, aby okazać mu swoją wdzięczność, żeby go pocieszyć, żeby udowodnić, że wciąż go bardzo kocha. Szukała w pamięci, czy było coś jeszcze, co kiedykolwiek chciał, a ona bała się, nie chciała lub zapomniała zrealizować. Dzisiaj zrobiła wszystko: obciągała mu do końca, połknęła jak aktorki w filmach pornograficznych – nawet dobrze smakował, wypinała się, gdy ostro brał ją na stole – też było bosko, nawet pokornie pozwoliła, by zaliczył jej zmaltretowaną dzisiaj dupę – choć początkowo bolało, również było przyjemnie. Miała pustkę w głowie. Cichutko usunęła makijaż. Piotrek wciąż był pod prysznicem, mył głowę, skropiła się delikatnie perfumami, które on uwielbiał. Dostała je od siostry przed ślubem, używała je tylko na wyjątkowe okazje, specjalnie dla niego. Na co dzień, do pracy używała mniej wyszukanych kosmetyków. Ponownie założyła pończochy, tym razem białe, zapasową ślubną parę, ostrożnie zabrała jego ręcznik z wieszaka, stanęła w drzwiach i czekała. Była gotowa.
     Zakręcił wodę, otworzył drzwi od kabiny i po omacku szukał ręcznika, który wisiał zwykle obok. Krople spływające z mokrych włosów nie pozwalały mu otworzyć oczu.
     – Tego szukasz? – spytała zalotnie.
     Piotr otworzył oczy i spojrzał na żonę. Uśmiechnięta, emanowała miłością i seksem. Bił od niej jeszcze jakiś dodatkowy blask. Ruszyła w jego stronę, w dłoni trzymała jego ręcznik. Troskliwie zaczęła go wycierać jego włosy.
     – Piotruś, kocham Cię – zaczęła mówić erotycznym szeptem – Słyszałam, co mówiłeś pod prysznicem. Dziękuję za to wszystko, co usłyszałam. Bardzo cię kocham. – położyła palec na jego wargach, gdy chciał powiedzieć, że on też. – Ćśśś – wiedziała to, całym sercem.
     – Kochany mężu, zapewniam cię, do dziś nie spałam z żadnym innym… – nie dokończyła, teraz Piotr powstrzymał jej słowa tym samym gestem.
     – Proszę, nie mówmy już o tym… chociaż dzisiaj… – powiedział smutno Piotr.
     Monika z pietyzmem wycierała jego ciało, gdy wycierała mu głowę, przyjemnie piersiami muskała jego tors. Pozwalał jej tulić się dłużej, niż to było konieczne, sam pragnął jej bliskości, choć nie miał już siły na kolejne zbliżenie. Gdy dotarła do pasa i chciała uklęknąć, powstrzymał ją przed dalszymi pieszczotami. Mniejszym ręcznikiem sam dokończył wycieranie własnych nóg i tego co pomiędzy nimi. Chwycił żonę za rękę i zaprowadził do sypialni.
     Choć wymęczona i obolała wciąż była gotowa oddać mu się kolejny raz. Zaskoczył ją kolejny raz, gdy pokazując palcem ich małżeńskie łóżko, wypowiedział tylko jedno słowo – Spać.
Brzmiało tak władczo i tak czule jednocześnie, że nie zastanawiała się, ani ułamek sekundy, tak jak stała, zdejmując jedynie buty, położyła się w ich małżeńskim łożu. Nie licząc pończoch była naga, mimo to leżała odkryta i nie odczuwała chłodu. Obserwując jak mąż, również nagi kładzie się obok, dopiero poczuła jak zmęczone i obolałe jest jej ciało. Przytuliła się do jego ramienia i całowała szyję, następnie policzek, zmierzała do ust.
     – Jeszcze nie potrafię cię pocałować – uciekł przed jej pocałunkiem.
     – Dobrze poczekam, aż pozwolisz całować w usta, – wyszeptała – a masz teraz na coś ochotę?.
     – Przytul się i spróbujmy odpocząć – odpowiedział też szeptem.
     – Jeśli zmienisz zdanie, korzystaj do woli – pocałowała go w policzek, położyła głowę na jego piersi, tuląc się do jego boku, słuchała bicia jego serca.
     Stopniowo jego oddech i serce uspokajały się. Nie mogła jednak zasnąć, pośladki bolały, poobcierane i opuchnięte wargi sromowe oraz pupa szczypały. Nie mogąc zasnąć myślała o tym, co czeka ją jutrzejszego dnia. Miała znów łzy w oczach, na myśl, że ponownie będzie musiała go zdradzać. Nawet nie wiedziała kiedy, jej dłoń zsunęła się po jego brzuchu i palcami delikatnie muskała przyrodzenie i jądra męża. Zorientowała się, dopiero, gdy wyraźnie zaczął rosnąć jej w dłoni.
     – Czemu nie śpisz? – spytał cicho.
     – Dusza mnie boli – wyszeptała niewyraźnie, przez łzy.
     – Za mocno było, przepraszam… – sięgnął dłonią na jej pośladkach i delikatnie zaczął je masować.
     Przyniosło jej to ulgę bardziej emocjonalną niż fizyczną, nie wyprowadzała jednak męża z błędu, bo pośladki też ją bolały i cieszył ją ten przejaw troski z jego strony.
     Długo jeszcze leżeli w milczeniu, nim zmęczenie wzięło górę nad emocjami i zasnęli.

[color=gray]Czwartek, 17 Maj 2018, poranek

     Monika przebudziła się nad ranem, wciąż leżeli niemal tak, jak zasnęli, ona przytulona głową do jego piersi, leżąc na boku, przodem do niego z lewym kolanem założonym na jego uda, a jej lewa ręka spoczywała teraz na jego prawym boku. On wciąż leżał na plecach i wciąż ją obejmował ramieniem, a jego dłoń spoczywała na jej nagim biodrze. Słyszała bicie jego serca, zastanawiała się co ją obudziło, dopiero po chwili zorientowała się, że wciąż ma na sobie pończochy i podwiązkę, żelowa taśma pod manszetami delikatnie piekła a podwiązka uciskała w udo. Spojrzała na zegarek na szafce po męża stronie, 05:23 na wyświetlaczu rzucało nikły blask czerwonej poświaty. Za pół godziny budzik będzie oznajmiał, że trzeba wstać do pracy.
     Postanowiła obudzić go w przyjemniejszy sposób, delikatnymi pocałunkami wolno wędrowała w dół jego ciała, stopniowo zanurzając się pod kołdrę, po omacku szukała drogi. Wreszcie dotarła do celu swojej podróży, delikatnie usadowiła się pomiędzy jego nogami i rozpoczęła pieszczoty. Najpierw obdarzyła uśpione przyrodzenie męża delikatnymi pocałunkami, następnie chwilę lizała je z każdej strony, by wreszcie jeszcze wiotkie i skurczone objąć ustami. Powolnymi spokojnymi ruchami bez pomocy rąk pieściła w całości biorąc do ust. Dłońmi zaś dotarła do jego torsu, czuła jak głębiej oddycha i szybciej bije mu serce. Kilkoma ruchami warg odsłoniła napletek z główki penisa, który reagował powoli na jej pieszczoty, lecz czuła wyraźnie, jak rośnie i twardnieje w jej ustach. Jeszcze chwilę, była zdolna swobodnie dotykać wargami, aż do nasady, później niestety dosięgał już do jej gardła.
     Piotr obudził się odczuwając miłe mrowienie w kroczu, po chwili uświadomił sobie, że żona nie leży obok, jej mokre usta czule opiekowały się jego członkiem. Ostrożnie odsłonił kołdrę i w półmroku panującym w sypialni ujrzał zarys głowy Moniki niespiesznie unoszącej się i opadającej.
     Ucieszyła się z odkrycia kołdry, robiło się powoli duszno, a teraz zyskała lepszy dostęp powietrza.
     – Jaka miła pobudka… Dzień dobry – przywitał ją.
     – Dzień dobry kochany mężu – odpowiedziała radosnym głosem, zadowolona z sukcesu swojej niespodzianki i kontynuowała obciąganie.
     Odszukał ręką wyłącznik i zapalił lampkę nocną, choć chwilę oślepiało ich światło to teraz mógł obserwować zdecydowanie lepiej, jak żona robi mu porannego loda. Spokojnymi długimi ruchami, niemal całkowicie wypuszczała go z ust, za każdym taktem całowała go w sam czubek i ponownie głęboko wprowadzała całego w swoje usta, aż sięgał do jej przełyku. Leżąc z podkurczonymi i rozchylonymi nogami, w błogim letargu kontentował się przyjemnościami poranka. Ręce miał założone za głowę, bardzo odpowiadała mu ta technika i tempo, z którym działała, nie ingerował w nie, nawet nie chciał, by je zmieniała. Z wyraźną satysfakcją wypisaną na twarzy obserwował żonę, a ona teraz też patrzyła mu w oczy, pełnym namiętności spojrzeniem.
     Widząc błogi wyraz jego twarzy, w świetle lampki kontynuowała ceremoniał, którym obudziła męża. Mogłaby tak uszczęśliwiać go jeszcze długo, bo jej również sprawiało to przyjemność, ale zerknęła na zegarek, niestety czas gonił, został kwadrans do budzika, przyspieszyła ruchy głową, językiem zaczęła dociskać jego penisa do podniebienia, stopniowo jej ruchy stały się krótsze i intensywniejsze.
     Ciało Piotra wyraźnie odczuło zmianę techniki, błogie rozleniwienie znikało, mięśnie powoli się napinały, wyjął ręce zza głowy. Już nie obserwował jej z pod przymkniętych powiek, teraz przyglądał się uważnie każdemu jej ruchowi, dłońmi odgarnął jej włosy z twarzy i czule je przytrzymywał. Delikatnie sugerując coraz większe tempo, któremu posłusznie się poddawała. Widząc dobrze jej znany grymas jego twarzy, doprowadziła go do obfitego finału, z wieloma fajerwerkami, które zalewały jej usta. Cierpliwie wyczekała końca kanonady, wysysając każdą kroplę, jaką się jej udało wydobyć z jego kutasa. Niespiesznie wypuściła go z ust, by nie uronić ani kropelki. Czule ucałowała czubeczek i głośno przełknęła jego nasienie. Jeszcze przez chwilę delikatnie lizała stopniowo opadający narząd.
     – On już czyściutki, teraz ja pędzę pod prysznic… – powiedziała radośnie.
     – … wstaw proszę wodę i zrób herbatę. – dodała wstając i ruszyła w stronę łazienki.
     Piotr jeszcze moment cieszył się leniwym porankiem, nim radio z budzikiem zaczęło wygłaszać poranne wiadomości, musiał niestety wstawać, założył jedynie bokserki. Przechodząc koło łazienki, słyszał szum prysznica, wszedł do kuchni i wstawił wodę na herbatę oraz nastawił ekspres. Właśnie zalewał herbatę, gdy weszła do kuchni, na sobie miała tylko króciutki, delikatnie prześwitujący szlafroczek. Omal się nie poparzył, urzeczony jej widokiem. Dała mu szybkiego buziaka w policzek i zabrała się za robienie śniadania. Siedząc przy stole, miał doskonały widok na jej wdzięki i nie szczędził sobie tego widoku, szczególnie, że żona wyraźnie w dobrym humorze, kusząco kołysała się na boki, a kusy szlafrok ledwie zasłaniał pośladki. Kiedy po cokolwiek sięgała, subtelnie je odsłaniał.
     Monika zapomniała zabrać bielizny, ubrała więc tylko szlafrok, wychodząc z łazienki, usłyszała prognozę pogody zapowiadającą upalny dzień i poczuła przyjemną woń kawy. Zrezygnowała tymczasowo z zakładania bielizny. Wchodząc do kuchni, zobaczyła męża robiącego herbatę, ucałowała go i zaczęła robić śniadanie. Czuła na sobie jego wzrok mimo, iż była do niego plecami. Szykując kanapki radośnie kołysała się w rytm muzyki dobiegającej z radia. Jeszcze przed wyjściem do pracy, miała ochotę na seks z mężem, specjalnie sięgała lub schylała się po coś, aby dodatkowo go nakręcić. Gdy stawiała przed Piotrem talerz z kanapkami, w jego bokserkach wyraźnie widoczny był spory namiot. Ekspres oznajmił bulgotaniem, że skończył parzyć kawę.
     – Smacznego kochanie – stała przed nim nagusieńka, szlafroczek był zalotnie rozwiązany i rozsunął się na boki, piersi i włoski na łonie były doskonale widoczne.
     – A Ty nie jesz? – zapytał, choć miał ochotę rzucić się na nią.
     – Już mnie nakarmiłeś… – odparła kokieteryjnie – Ale zaraz jeszcze coś sobie zrobię…
     Zrobiła mężowi kanapki do pracy, oraz dwie małe kromeczki dla siebie. Usiadła specjalnie blisko męża, zamiast z drugiej strony kuchennego stołu, żeby miał lepszy widok na jej ciało. Kompletnie nie krępując się swoją nagością, siedziała zwrócona w jego stronę, mając lekko rozchylone uda, zapewniała mu widok na swoją szparkę.
     – Chyba Cię wezmę zaraz na tym stole – skomentował jej zachowanie.
     – Skończ jeść, odstawię tylko talerze i możesz brać mnie do woli – dalej go nakręcała.
     Piotr w pośpiechu dokończył śniadanie, odstawił pusty talerz i kubek po herbacie do zlewu.
     – Momencik – Monika tylko popiła kęs kanapki herbatą i odstawiła na kuchenny blat swoje niedokończone śniadanie.
     – Choć maleńka, szkoda czasu… – z szelmowskim uśmiechem zakomunikował stojąc obok. Położył ręce na jej ramiona i zmusił by odwróciła się tyłem do niego, delikatnie popchnął ją w stronę stołu. Posłusznie położyła się przodem na blacie kuchennego stołu. Spod luźnego szlafroka, zapraszająco wyglądały jej pośladki pięknie wyeksponowane w jego stronę. Ręka, aż sama rwała się, żeby dać porządnego klapsa, ślady po wczorajszych, choć dużo bledsze, wciąż jednak były widoczne.
     – Nóżki szerzej – powiedział żartobliwym tonem. Jego ręka z symbolicznym klaśnięciem wylądowała na jej pośladku.
     – Aaauć – odparła kokieteryjnie, choć nie było to bolesne i posłusznie rozstawiła stopy.
     Zsunął nieco bokserki i przymierzał się do wejścia w nią.
     – Pupa wyżej – druga ręka, wylądowała na drugim pośladku.
     Monika uniosła się na palcach i posłusznie wypięła pośladki. Delikatnie pomógł sobie ręką by wejść w nią, jej cipka była bardzo wilgotna i ochoczo otwierała się przed nim. Położył dłonie na jej biodrach i zaczął się z nią kochać. Był delikatny, jakby wczorajszy wieczór się nie wydarzył, poranne obciąganie wprawiło go dobry nastrój, a kuszące zachowanie żony, przy przygotowywaniu śniadania jeszcze bardziej. Kochali się spokojnie przez kilka minut, nim zaczęła wychodzić naprzeciw jego ruchom, prowokując do głębszej penetracji.
     – Chyba ci się wczoraj spodobało mocniejsze rżnięcie? – zapytał przyspieszając i wchodząc głęboko
     – Skła… ma… ła… bym mó… wiąc, że nie, ale ma… my ma… ło cza… su – sylabizowała w rytmie pchnięć, a jej głos mieszał się z odgłosem uderzania jego bioder o jej pośladki.
     Piotr wbijał się w nią z pełnym impetem, każde pchnięcie powodowało głośne klaśnięcie o pośladki i westchnienia żony. Monika zasłaniała sobie usta ręką, by stłumić swoje jęki, mąż uniósł jej biodra ciut wyżej, straciła grunt pod nogami. Nie mogąc dotknąć podłogi, mimowolnie ugięła nogi w kolanach, dociskając pięty do jego pośladków, czuła jak przesuwa się po stole. Do kanonady dźwięków dołączyło szuranie nóg stołu.
     Słysząc jak zmieniają się jej westchnięcia, wiedział, że żona zaraz dojdzie, chwycił ją mocniej za biodra i wyprostował nogi, by stanąć bardziej stabilnie. Widział jak Monika przez chwilę próbowała dosięgnąć stopami podłogi, gdy podkurczyła nogi była jeszcze ciaśniejsza. Posuwał ją w szaleńczym tempie, co sprawiło, że wraz z nią stół ruszał się w przód i w tył. Głośnym przeciągłym jęknięciem, oznajmiła swój orgazm i rytmicznie zaciskała cipkę na jego kutasie. Wbijał się w nią jeszcze kilka razy nim doszedł, obficie ją zalewając, pozostał w środku. Rozkoszował się dłuższą chwilę jej gorącą, wilgotną i ciasną norką, która przyjemnie, drżeniem mięśni po orgazmie, podtrzymywała jego pełną erekcję. Na czole, udach i plecach czuł, jak pojawiają się krople potu, w mięśniach rąk i nóg wyraźnie odczuwał zmęczenie. Oddychał szybko, ale był spełniony.
     Dochodziła do siebie po orgazmie, wspaniałym orgazmie. Brakowało jej tchu, dopiero teraz, zabrała dłonie z własnych ust, by móc łatwiej oddychać. Wciąż w niej był, wypełniał ją całkowicie, po jej wnętrzu rozchodziło się przyjemnym ciepłem, jego nasienie. Stół przykleił się do jej nagiego spoconego ciała, wciąż żelaznym uściskiem mąż trzymał jej biodra uniesione, tak że nogami nie dosięgała ziemi. Poczuła, jak powoli opuszcza jej biodra, niestety zmieniał się też kąt i zaczął z niej też wychodzić. Niepewnie szukała stopami podłogi.
     – Poproszę tak codziennie – powiedział, gdy uspokoił nieco oddech.
     – Ale obciąganie czy dymanie? – spytała z zawadiackim uśmiechem, z trudem unosząc głowę nad stołem.
     – Wszystko, bez bielizny i z tańczeniem – odparł rozochocony, wychodząc z niej całkiem.
     – Za taki seks jak dzisiaj, to mogę ci obciągać i godzinę – odparła prowokacyjnie z szelmowskim uśmiechem, wstając ze stołu – tylko muszę zacząć od czwartej trzydzieści rano… ale teraz musze znów pod prysznic – dodała i pospieszyła do łazienki.
     Piotr nalał kawy do filiżanek, Monice dolał mleka, dodał cukier i spokojnie ruszył z kawą, jej śladem do łazienki. Monika szybko opłukała się po prysznicem i właśnie wycierała się, gdy wchodził do łazienki. Postawił filiżanki na pralce i obserwował jej nagie ciało. Włosy miała upięte i podwinięte do góry, wytarła piersi i ramiona z przodu, poprosiła go o pomoc z plecami. Ochoczo jej pomógł, chętnie robiłby to znacznie dłużej, ale też nie chciał się spóźnić do pracy. Wszedł pod prysznic, wziął szybką kąpiel i wyszedł w chwili, w której Monika kończyła makijaż, była jeszcze bardziej kusząca, niż przed chwilą, co nie omieszkał jej powiedzieć. Podziękowała za komplement i zbierała akcesoria, gdy dopijał kawę. Gdy tylko uwolniła lustro, szybko się ogolił i wrócił do sypialni, żeby się ubrać.
     W lekkim pośpiechu wyszli do pracy, niestety po drodze złapały ich poranne korki. Wyjątkowo spokojnie znosił braki w wyszkoleniu i decyzyjności innych kierowców. Gdy znów stali w korku, po kolejnym podjeździe do świateł, chwyciła jego dłoń i położyła na swoim udzie.
     – Zobacz jak mi jeszcze nogi drżą… Było fantastycznie… – i namiętnie go pocałowała w policzek.
Gdy światła się zmieniały, zaskoczył ją nie zabierając dłoni, tylko zmieniając biegi lewą ręką, prawa wciąż wędrowała w kierunku jej krocza. Skręcili w drogę prowadząca do ich firmy i jechali przez zalesiony odcinek. Za dziesięć minut będziemy na miejscu, pomyślała czując, jak jego palce próbują wcisnąć się między jej bieliznę a skórę.
     – Rozbijesz nas – oponowała
     – to je zdejmij – odparł niecierpliwie.
     Nie chcąc ryzykować, uniosła się na fotelu i podwinęła spódniczkę, odchyliła majteczki dając mu swobodny dostęp do swojej szparki. Takiej okazji nie odpuścił, jego palce znów bawiły się jej łechtaczką i niecierpliwie wciskały się do środka.
     – Gdybyśmy mieli więcej czasu, zjechałbym na ten parking – powiedział przejeżdżając obok zjazdu, na leśny ustronny parking, którego prawie nie było widać z drogi przez gęste młode drzewka, za którymi był schowany.
     – Innym razem – odpowiedziała wymijająco, poddając się zwinnym palcom.
     Jeszcze minuta i skończył się zalesiony odcinek drogi. Monika niechętnie chwyciła dłoń męża za nadgarstek i próbowała ją zabrać ze swojego krocza.
     – Wariacie, zabierz rękę, Nie chcę być na kamerach z majtkami na kolanach i ręką pod spódniczką – protestowała, gdy zbliżali się do wjazdu do firmy.
     Zabrał rękę, tuż przed zjazdem z drogi, ledwo poprawiła majtki, obsunęła spódniczkę i usiadła, nim zatrzymał się przed bramą wjazdową. Na powitanie pomachali strażnikowi, który otworzył im szlaban i pod bacznym okiem kilku kamer wjechali na teren hurtowni. Dzisiaj gdy zatrzymał się pod biurem, ponownie chwycił ją za udo.
     – Oszczędzaj siły na wieczór. Nadal mi się to nie podoba, pomyślę jak cię ukarać… – powiedział surowo.
     – Dam znać, gdy wrócę do domu. Jedź ostrożnie. Już mam ciarki na plecach. – wyszeptała mu do ucha i pocałowała go w policzek. Wysiadła z samochodu i weszła do budynku biura.
     Odjechał w głąb terenu firmy, dochodziła godzina siódma, ledwo zdążył do pracy. Szybko poszedł do dyspozytora po dokumenty i kluczyki od służbowego TIR-a. Uruchomił ciągnik siodłowy, rutynowo sprawdził wszystkie światła i systemy pojazdu czekając na napompowanie powietrza w hamulcach.
     Wyjeżdżając w pierwszy kurs, zobaczył przed biurem auto Artura i światło w jego gabinecie. Przez głowę przeleciała mu myśl, co w tej chwili szef robi z jego żoną. Starał się pozbyć tej myśli, teraz musiał skupić się na drodze, ale w przerwach na załadunek i rozładunek pomyśli, co z tym dalej zrobić. Bo zdecydowanie, coś musi z tym zrobić i nie może tego odwlekać.

Koniec części szóstej…

3 komentarze

 
  • Użytkownik Niepozorny

    Formatowanie tekstu poprawione

    24 kwi 2022

  • Użytkownik mzk

    Dobry update, chwila względnego spokoju po dramacie poprzednich części - tylko kto wie, czy to nie jest cisza przed burzą?
    Jedyne co mogę zarzucić, to odczucie, że główny bohater trochę za szybko pogodził się z zaistniałą sytuacją. Albo nie do końca dotarło do niego co się będzie działo, albo szantażyści jeszcze coś wymyślą. Coś, co jeszcze bardziej pogorszy sytuację. Poza tym jest OK.
    Swoją drogą, ciekawe, co Piotr zamierza "z tym" zrobić........

    1 kwi 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @mzk Raczej nazwałbym to chwilowym wyparciem, ale nie jestem psychologiem...

    1 kwi 2022

  • Użytkownik mzk

    @Niepozorny Ja też nie, ale niech będzie po twojemu :) Czyli teraz czekamy na "wstrząs"

    1 kwi 2022

  • Użytkownik J.Marecki

    @mzk teraz pewnie będzie ciąża, a Piotr będzie zmuszony uznać i wychować cudzego dzieciaka...

    1 kwi 2022

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Super, No to teraz czekamy na cześć siódmą  :)

    31 mar 2022