Życiowa układanka, część pierwsza

Życiowa układanka, część pierwsza #żona, #mąż, #oralny, #wspomnienia, #pierwszy raz, #tajemnica

Komentarz od Autora:
Przedstawiam wam pierwszą część perypetii Moniki i jej męża Piotra.  
W kolejnych częściach (o ile zechcecie je przeczytać) poznacie dalsze postacie: Artura, Andrzeja, Bogdana, Jerzego, Sylwii i Wojtka oraz ich wpływ na losy głównych bohaterów.
Tekst jest fikcją literacką, jedynie inspirowaną historiami rzeczywistych osób, znanych autorowi osobiście lub z relacji (wspólnych) znajomych. Na postać Moniki czy Piotra składają się historie wielu różnych realnych osób i na zasadach ”licentia poetica” ich losy zostały opisane z pewnymi zmianami, aby tworzyły w miarę spójną całość.
Adnotacje czasu akcji wynikają głównie z relacjonowania historii z perspektywy kilku postaci, kolejne części niekoniecznie umieszczone są w porządku chronologicznym.
Życzę wam wszystkim miłego czytania, mając nadzieję, że tekst zaspokoi gusta zarówno osób, które interesuje fabuła, jak i tych szukających jedynie opisów „momentów”.
Merytoryczne uwagi zawsze mile widziane, choć tekst powstaje od ponad dwóch lat i kilka kolejnych części jest na końcowym etapie opracowania.
Niepozorny


Środa, 16 Maj 2018, późne popołudnie


     Piotr zmęczony całodziennym upałem wszedł wreszcie do ich wspólnego mieszkania. Godziny spędzone za kierownicą ciężarowego auta dały mu dzisiaj w kość. Mimo relatywnie młodego wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat, miał prawo być dzisiaj zmęczony, wykonywane kursy nie były łatwe, przebijanie się przez korki spowodowane remontami w mieście i budową obwodnicy, zestawem z naczepą, przy maksymalnym załadowaniu nie ułatwiało sprawy. Zmęczyli go kierowcy małych osobówek, wciskający się przed zderzak, gdy czterdzieści ton rusza, nieco wolniej od nich, wykończyły upały i nieutwardzone drogi dojazdowe na miejscach rozładunku, na tychże ulicach i obwodnicy, wszechobecny kurz i pył.
     Przywitał go smakowity zapach posiłku, poza końcem pracy, była to pierwsza pozytywna rzecz dzisiaj.
     – Piotruś jesteś już? Proszę, umyj ręce i siadaj w salonie – dobiegł go, czuły głos z kuchni.
     Zastawiony odświętnie stół wzbudził niepokój, nerwowo sprawdził datę i szybko zaczął szukać w pamięci jakiejś rocznicy, o której zapomniał, jednocześnie myjąc ręce, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Wychodząc z łazienki, zobaczył leżące na podłodze, kupione przed kilkoma tygodniami, jej buty ze złamanym obcasem, nawet chciał uszczypliwie zapytać, co się stało, ale oniemiał na jej widok.
     Monika, drobna dwudziestoczteroletnia brunetka, z zalotnym uśmiechem na twarzy, postawiła przed nim talerz z jego ulubionym żurkiem. Dwa lata młodsza od niego żona, ubrana była w obcisły fartuszek pielęgniarki, który podarował jej na ostatnie walentynki, brak stanika pod spodem, zdradzał widoczny przez materiał zarys dorodnego biustu. Zapowiadało się obiecująco, nie widział również, aby prześwitywała jakaś bielizna niżej, fartuszek kończył się tuż poniżej pośladków. Dalej były widoczne szczupłe uda okryte poniżej białymi samonośnymi pończochami, które niknęły w równie białych, ślubnych szpilkach. Najwyższych, jakie miała, nie pamiętał, aby po ślubie kiedykolwiek je ubierała.
     Piotr, jedząc zupę, przywołał w pamięci, jak pokłócili się o to, że wydała na te najnowsze buty, niemal wszystkie skromne oszczędności i jak namiętnie później się godzili. Udawał, że nie zauważył zniszczonych butów, domyślając, że żona chce przyjemnymi doznaniami zapobiec awanturze, postanowił, zamiast złościć się, maksymalnie skorzystać z okazji i pozwolić jej prowadzić tę grę, licząc na miłe chwile. Spodnie zrobiły się zdecydowanie zbyt ciasne. Gdy skończył jeść, Monika odniosła talerz do kuchni, ponętnie przy tym kręcąc tyłeczkiem. Teraz był już pewien, że nie ma na sobie również żadnych majteczek.
     – Drugie danie będzie za około 20 minut… To może w tym czasie zrobię ci lodzika? – spytała ponętnym głosem Monika, gdy wróciła do salonu.
     Ponownie go zaskoczyła. Ich życie erotyczne było raczej dosyć spokojne. Monika była nieco powściągliwa w tych sprawach i zwykle on musiał inicjować zbliżenia. Jednak nie narzekał, byli młodym, szczęśliwym, dotąd bezdzietnym małżeństwem z dwu letnim stażem. Wciąż odkrywali swoją seksualność, ale małymi kroczkami, mimo większego temperamentu, szanował jej konserwatywną naturę.
     Nie słysząc protestów z jego strony, podeszła pewnym krokiem i klęknęła tuż przed nim. Zdecydowanym ruchem rozpięła pasek jego spodni, rozporek i zaczęła zsuwać mu spodnie. Bokserki podążyły ich śladem.
     – Dzisiaj, tak jak chciałeś, będzie do końca… – szepnęła i czule objęła jego przyrodzenie wargami.
     Piotr wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Poddając się tej przyjemnej pieszczocie, wspominał wszystkie przełomowe momenty w ich związku. Na początku chodzenia, pozwalała mu, tylko na drobne pieszczoty, stopniowo, małymi kroczkami, odkrywał wielkość i kształt jej dorodnych piersi, cudownie gładką skórę, na szczupłych udach. Teraz to ona proponowała igraszki… Dopiero po dłuższym czasie bycia razem, dawała się namówić na zrobienie „loda”. Nigdy dotąd nie pozwoliła mu skończyć w ustach, choć prosił ją wielokrotnie, teraz sama zaoferowała.
     Choć zwykle powściągliwa, czasami potrafiła go pozytywnie zaskoczyć, jak wówczas, kiedy oddała mu swój wianuszek, kilka miesięcy przed ślubem, dołączając do oficjalnego prezentu na jego 25. urodziny, niewielkie ozdobne pudełeczko. Zawierało eleganckie koronkowe stringi, które miała na ich ostatniej randce oraz króciutki odręcznie napisany liścik w malutkiej kopercie: „Chciałabym wrócić do domu bez tego, co dotąd skrywały”.  Bialutką kopertkę zwieńczał odciśnięty ślad krwisto–czerwonej szminki, uwieczniając pocałunek, jaki na niej złożyła – miłosną pieczęć. Pudełeczko, wraz z całą zawartością w postaci stringów, koperty i liściku zachował do dzisiaj. Wówczas cały wieczór niecierpliwie czekał na koniec własnej imprezy urodzinowej, aby skorzystać z owego prezentu, dopiero koło północy. Ich pierwsza wspólna noc, przeciągnęła się, aż do bladego świtu, na łóżku nawet dobrze nie zaczęli, zanim pozbył się spodni, ze względu na skrzypiące sprężyny, szybko przenieśli się na dywan.
     Od pierwszego zbliżenia pozwoliła mu szczytować w środku, brała pigułki, ślub za pasem, więc oznajmiła, że oddaje mu się w pełni i może kończyć w niej wielokrotnie, co też nie omieszkał uczynić. W brzasku poranka, przy towarzyszącym ich igraszkom, świergocie ptaków, dobiegającym zza uchylonego okna, kochali się resztkami sił na stojąco. Była to jedyna pozycja, w jakiej Monika tej upojnej nocy, nie asekurowała się przyniesionym ze sobą ręcznikiem. Stała wtedy oparta o parapet, aby było mu wygodniej, początkowo unosiła się na palcach, ale nie mogąc ustać stabilnie, założyła szpilki, w których przyszła. W pierwszych promieniach słońca mógł pierwszy raz podziwiać, jak jej dorodne piersi, wspaniale się kołyszą w rytm jego pchnięć, gdy odchylał głowę na bok, stojąc za nią. Bez odchylania zaś miał równie wspaniały widok na smukłe plecy, do połowy pokryte rozpuszczonymi ciemnymi włosami, spod których przebłyskiwały jej drobne jasne ramiona. Krągłe pośladki, odbicie jej twarzy z grymasami ekstazy w szybie, blednące wraz z jaśniejącym świtem, dopełniały ten wspaniały obraz. Mógł w tej pozycji swobodnie pieścić jej piersi, trzymać ją za biodra lub delikatnie muskać palcami wzdłuż kręgosłupa, od karku po pośladki, co czynił na przemian.
     To był też pierwszy raz, gdy czuł skurcze jej wspaniale ciasnej i wilgotnej groty, które niemal natychmiast wywołały również jego orgazm, sprawiając, iż zalał ją resztkami nasienia, jakimi dysponował, tak intensywnie, aż poczuł ukucie w odbycie. Kompletnie nadzy i zmęczeni położyli się, w jego skrzypiącym łóżku, przez chwilę trzymał głowę na jej piersiach, liżąc i całując je oraz muskając wargami sutki, ale przez ciasnotę posłania zmuszeni byli ostrożnie, unikając hałasu, zmienić pozycję i jego dłoń wylądowała  na jej piersiach, jego nos zaś napawał się zapachem jej włosów, gdy usta całowały czubek jej głowy. Szybko zasnęli mocno wtuleni w siebie, mimo iż przeszkadzał mu ręcznik, jaki miała podłożony pod pośladki. Dopiero gdy się obudzili około południa, docenił jej pragmatyzm w tej sprawie. Ręcznik był zaplamiony, przesiąknięty jej dziewiczą krwią, zmieszaną z wieloma porcjami jego nasienia, intensywnie emanując zapachem piżma i „krochmalu”. Rezolutnie przyniósł jej świeży ręcznik, aby mogła wziąć prysznic. Spełniło się wówczas jego marzenie, by wreszcie się z nią kochać. Był dumny, że był jej pierwszym mężczyzną.
     Z przyjemnych nostalgicznych wspomnień, wyciągnęły go, jeszcze przyjemniejsze doznania w rzeczywistości, teraz zbliżało się spełnienie kolejnej, z jego erotycznych fantazji, aby szczytować w jej ustach. Gdy raz spróbował, poprowadzić jej głowę dłońmi, aby pokazać, jakie tempo i intensywność fellatio, odpowiada mu najbardziej, to wzburzona wówczas odepchnęła jego ręce i zrobiła mu karczemną awanturę, że nie jest dziwką, i przez miesiąc nie chciała się w ogóle zgodzić na oralne igraszki. Teraz sama sięgnęła po jego dłonie i położyła je na swojej głowie, sugerując, by to on decydował o tym, jak głęboko i jak szybko będzie go pieściła.
     Monika rytmicznie pieściła jego penisa w tempie, jaki nadawał wplecionymi w jej włosy dłońmi. Gdy zabrał dłonie z jej głowy, utrzymywała intensywność pieszczot, za każdym razem dotykając główką, początku jej gardła. Czując drżenie jego penisa zwiastujące rychły moment szczytowania, wypuściła połowę i patrząc mu w oczy, pokornie przyjęła cały ładunek nasienia. Wciąż otulała ustami jego kutasa, wysysając do ostatniej kropelki, czekając do ostatniego skurczu. Dopiero gdy jego przyrodzenie przestało drżeć, wypuściła je z ust z donośnym cmoknięciem. Naśladując aktorki z filmów porno, otworzyła na moment usta, pokazując nasienie na języku, zamknęła usta i głośno połknęła. Uśmiechnęła się zalotnie i ponownie otworzyła usta, udowadniając, że wszystko połknęła.
     – Czy tak to miało wyglądać? – spytała nieco zmienionym głosem.
Nim zdążył ochłonąć, by odpowiedzieć, widziała po jego twarzy, że spełniła jego marzenie.
     – Tttak, tak – zająknął się Piotr, wciąż nie mogąc się pozbyć z twarzy banana.
     – To bardzo się cieszę. Idę sprawdzić co z obiadem. – wstając z kolan, odparła.
     – Ale chętnie to powtórzę, kiedy tylko będziesz chciał… – zalotnie dodała, posyłając mu buziaka.  
     Piotr niespiesznie naciągnął bokserki i spodnie na miejsce. Z błogiego zamyślenia wyrwał go widok Moniki, niosącej na tacy talerze. Z zaciekawieniem obserwował, jak po raz kolejny, kusząco kręcąc tyłeczkiem w kusym stroju, stukając obcasami, powędrowała do kuchni, by powróć za chwilę z zimnym piwem. Delektując się obiadem i zimnym browarem niecierpliwie czekał na chwilę, gdy żona wreszcie odważy się przyznać, że zniszczyła buty. Język świerzbił go, aby podnieść temat. Ze względu na całą otoczkę sytuacji, która wprowadziła go w dobry nastrój, układał w głowie, jak ją pocieszyć nad stratą i zrewanżować się za spełnienie fantazji. Postanowił jednak zaczekać na rozwój sytuacji i prowadzić tę grę według jej planu.
     Gdy pokal zaczynał świecić pustkami, poszła po raz kolejny do kuchni i przyniosła drugie zimne piwo z lodówki, i uzupełniła niedobory złocistego płynu w jego szkle.
     – A teraz zabieram cię pod prysznic – oznajmiła, gdy tylko skończył jeść i dopił piwo, choć sama nie dokończyła swojego posiłku.
     Wyciągnęła dłoń w jego stronę i zmusiła do wstania z wygodnej kanapy. Podążył za nią do łazienki, wciąż trzymając ją za rękę. Monika odkręciła wodę pod prysznicem, aby zleciała zimna i zaczęła rozbierać męża z kolejnych elementów odzieży. Większość jego garderoby od razu wrzucając do kosza na pranie, jedynie spodnie ładnie poskładała i położyła na pralce. Sama tylko zdjęła szpilki i wprowadziła męża pod prysznic. Wzięła gąbkę i powoli z czułością zaczęła myć jego ciało, zaczynając od ramion, niespiesznie schodziła coraz niżej. Woda z prysznica sprawiła, że fartuszek Moniki stał się niemal całkowicie przezroczysty i przykleił się do jej skóry, dzięki czemu, nie tylko wyraźnie się odznaczały ciemne brodawki piersi, ale Piotr doskonale widział cały ich zarys. Żona skrupulatnie, z pietyzmem i pełnym zaangażowaniem myła jego ciało, kawałek po kawałku: barki, ramiona, dłonie, tors, plecy. Każda część jego ciała była najpierw dokładnie namydlona i wielokrotnie przetarta gąbką, następnie obficie spłukana, by wreszcie być z namaszczeniem obdarzona wieloma pocałunkami. Teraz Monika stała za jego plecami, tuląc się do niego tak mocno, że bez trudu czuł na plecach jej sztywne sutki, przebijające przez mokry fartuszek, mydliła jego płaski brzuch, zbliżając się do genitaliów. Odłożyła gąbkę na bok i namydlając dłonie, przystąpiła do ablucji jego przyrodzenia, jednocześnie językiem i wargami muskała wyrostki kręgosłupa na wysokości jego łopatek, bo nawet stając na palcach, nie mogłaby dosięgnąć jego karku. Gdy przestała czuć mydło na rękach, nie przerywając pieszczot oralnych na jego plecach, ponownie namydliła dłonie, odłożyła mydło i czule myła jego włosy łonowe oraz jądra.
     Piotr był w siódmym niebie, wielokrotnie po ślubie kąpali się razem. Nie jeden raz kochali się pod tym prysznicem, ale jeszcze nigdy, nie było to tak elektryzujące przeżycie, na dodatek zainicjowane przez jego ukochaną, bardzo podnieconą teraz żonę. Monika właśnie odklejała się wraz z fartuszkiem od jego pleców, nie odrywając ust, czubkiem języka przesuwała się w bok. Na chwilę przenosząc na jego biceps, by znów znaleźć się przed nim, kontynuowała pieszczoty na jego torsie. Oderwała usta tylko na chwilę, by uśmiechnąć się zalotnie i posłać mu buziaka, po czym kontynuowała swoją eskapadę językiem i wargami po jego ciele, pieszcząc po kolei jego sutki, a następnie zerkając mu w oczy, zaczęła się obniżać, najpierw klękając przed nim, a następnie siadając na własnych piętach, znalazła się twarzą na wysokości jego sztywnego kutasa.
     Wyglądała urzekająco, mimo iż woda pryskała jej w oczy, wciąż starała się patrzeć na niego, co bardzo go nakręcało, tuż poniżej jej twarzy doskonale były widoczne jej piersi ściśnięte niemal przezroczystym teraz fartuszkiem, sterczące sutki, a w tle poniżej szczupłe uda odziane w pończochy, które zmoczone, prześwitywały równie mocno co fartuszek, jedynie manszety pończoch wyraźnie odcinały się bielą na tle aksamitnej skóry z ostatnimi śladami zeszłorocznej opalenizny. Nie licząc resztek czerwonej szminki na wargach, nie miała żadnego makijażu, nie potrzebowała go, z twarzą nastolatki była dla niego, ideałem kobiecości, a teraz wręcz esencją miłości, dzięki temu w jak podniecający sposób na niego patrzyła.
     Jako że Piotr nie zmuszał jej dłońmi do miłości francuskiej, Monika zdecydowała najpierw dokończyć mycie męża, zanim kolejny raz dzisiaj obdarzy go pieszczotami oralnymi. Pocałowała jedynie czubek jego męskości i sięgnęła po gąbkę, ponownie ją namydliła, a następnie delikatnie chwyciła dłonią za kostkę i postawiła jego stopę na swoim udzie, tak że palce spoczęły na manszecie pończochy.
     Z wielkim zaangażowaniem namydlała i przemywała gąbką jego udo, od biodra aż po kolano, pozwoliła, by woda spłukała pianę i poczynając od biodra, sunęła ustami i językiem, całując i liżąc jego udo, aż do kolana. Ponownie namydliła obficie gąbkę i kontynuowała swój proceder na łydce, a następnie stopie, trzymając ją za kostkę w powietrzu. Pierwszy raz całowała mężowi stopę, następnie odstawiła ją na miejsce. Powtórzyła całą procedurę z drugą nogą, poczynając od ucałowania wzwiedzionego fallusa, na pocałunkach stopy kończąc. Aby zakończyć mycie, namydliła dłonie i sięgnęła ostatniego miejsca, jakiego dotąd nie umyła, ponoć najbardziej intymnego miejsca każdego, normalnego mężczyzny.
     Gdy tylko sięgnęła pomiędzy jego pośladki, Piotr aż zesztywniał, robiła to równie czule co w innych miejscach, jednak nie mógł opanować swojej reakcji, jej dłoń stopniowo rozprowadziła mydliny i zmyła pot, poczynając od kości ogonowej aż do nasady penisa. Pozwoliła, by woda zmywała resztki piany, położyła dłonie na jego pośladkach i zajęła się całowaniem, lizaniem, a wreszcie ssaniem organu, który wielokrotnie trącał ją w czubek nosa. Smakował teraz zdecydowanie lepiej, tak jak powinien – czystością. Nigdy nie miała zastrzeżeń do higieny Piotra, zwykle po powrocie z pracy od razu brał prysznic. Chciała patrzeć mu w oczy, ale woda z prysznica leciała jej prosto w twarz.
     – Możesz zakręcić wodę? – spytała proszącym tonem, odrywając na chwilę usta od jego penisa.
     Kabinę prysznica, jak i całą łazienkę wypełniały kłęby pary, dodając sytuacji mistycznego charakteru. Gdy tylko Piotr zakręcił wodę, przetarła ręką powieki i brwi, położyła na powrót dłoń na jego pośladku, uśmiechnęła się, patrząc się na twarz męża, znów najpierw delikatnie pocałowała sam czubek, a następnie ugościła ponownie w swoich ustach jego męskość. Obserwował, jak zalotnie spoglądając na niego, żona obejmuje wargami najpierw fioletową z podniecenia główkę, a później kolejne centymetry jego przyrodzenia. Z każdym kolejnym powolnym ruchem, w przód i w tył pozwalała, by jego kutas wchodził coraz głębiej w jej usta. Nieustannie czuł też, jak czubek jej języka ruszając się szybko na boki, drażni od spodu to główkę penisa, której nie wypuszczała już z ust,  to jego spodnią część, wywołując dodatkowe, nieznane mu dotąd doznania.
     Bał się zaburzyć ten akt oddania z jej strony, dotykając dłońmi jej głowy, więc nie wiedząc, co z nimi zrobić, oparł ręce o przeciwną ścianę, pochylając się nieznacznie do przodu. Ten ruch sprawił, iż zagłębił się w jej usta, bardziej niż planowała w tym ruchu, lecz mimo zaskoczenia, nie przerwała pieszczot i tylko mocniej cofnęła głowę, aby odzyskać kontrolę nad głębokością, z jaką penetrował jej buzię. Spokojne i coraz głębsze pieszczoty, choć bardzo przyjemne dla Piotra, nie były tym, czego potrzebował w tej chwili, był już na takim etapie podniecenia, że potrzebował szybszego i mocnego finału. Mimowolnie chwycił jej głowę dłońmi, by wymusić szybsze ruchy jej warg na swoim penisie. Monika, domyślając się nadchodzącego finału, poddała się woli męża, wciąż trzymając dłonie na jego pośladkach, przestała ruszać językiem na boki i dociskała go teraz do spodu jego drżącego już penisa i ponownie zaczęła mocno ssać. Kilkanaście szybkich ruchów i pierwsza salwa lądowała w jej ustach, ruchy jego dłoni ustały, a kolejne salwy trafiały do jej ust. Nie był to tak obfity wytrysk, jak za pierwszym razem, ale i tym razem sporo nasienia miała do połknięcia. Tym razem nie robiła pokazu. Jeszcze chwilę obejmowała jego męskość ustami, delikatnie pieszcząc językiem.
     Drugi raz dzisiaj zaspokoiła go ustami i drugi raz, spełniła jego fantazję, połykając jego nasienie. Piotr przyciągnął jej głowę do siebie, pomagając jej wstać z klęczek i ustać na zdrętwiałych nogach, po czym namiętnie pocałował, tuląc ją mocno do siebie. To była najlepsza odpowiedź, jak bardzo mu się to podobało. Gdy jego dłonie przestały wędrować po jej plecach i pośladkach, zaczął odpinać zatrzaski jej fartuszka – zatrzymała na chwilę jego dłonie.
     – Daj swój ręcznik – poprosiła kokieteryjnie.
     Piotr otworzył drzwi kabiny prysznicowej i nie wychodząc z niej, sięgnął swój ręcznik kąpielowy, Monika wzięła go od niego i równie czule, jak myła go wcześniej, teraz z namiętnością i czułością skrupulatnie zaczęła osuszać ciało męża, kawałek po kawałku. Zaczęła od jego ramion i szyi, wolno zmierzając do pasa. Sięgnął po drugi, mniejszy ręcznik, Monika oddała mu duży ręcznik, który odwiesił i wzięła ten mniejszy. Z zaciekawieniem obserwował, jak żona znów klęczy przed nim i wyciera go, od pasa w dół. Zakończyła wycieranie męża, ponownie całując w czubek penisa i posyłając zalotny uśmiech.
     Wyszedł z kabiny, odwiesił swój ręcznik do nóg i pomógł jej wstać. Powoli pozbawił ją fartuszka, który teraz robił się nieprzyjemnie chłodny w dotyku. Mokry materiał kleił się do skóry i trudno było go zsunąć, nie rozrywając. Powiesił mokry fatałaszek, zaczepiając go o pierwszy, lepszy wystający element, wewnątrz kabiny, żeby ociekał do brodzika. Sięgnął po ręcznik Moniki i najpierw wytarł delikatnie jej mokre włosy, a następnie zaczął wycierać ciało żony. Czynił to także z miłością i delikatnością, starając się odwdzięczyć za miłe doznania, jakich doświadczył przed chwilą. Monice bardzo odpowiadały delikatne pieszczoty z jego strony, szorstki ręcznik podkreślał dotyk jego dłoni na całym jej ciele. Gdy wycierał jej piersi, chwyciła i przytrzymała jego dłonie na swoich piersiach, przez dłuższą chwilę, tuląc się do niego plecami. Pragnęła jego bliskości, choć po dzisiejszych wydarzeniach nie wiedziała, czy na jego bliskość jeszcze zasługuje. Mimo iż nie chciała go zranić, postanowiła, że nie może go oszukiwać, i musi mu wyznać całą prawdę. Gdy chciał przesunąć rękę na jej łono, powstrzymała go.
     – Piotr, muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć… – powiedziała niezbyt głośno, jednak pogłos pomieszczenia sprawił, że usłyszała echo własnych słów.

Koniec części pierwszej…

9 komentarzy

 
  • Użytkownik Rayonvert

    Pierwszy Twój tekst jaki czytam . Zaskoczył mnie pozytywnie Twój styl... naturalność, gracja, gust, i jakieś takie hm oldskulowe ogólnie ?

    Czytając miałem skojarzenia z literaturą prawie klasyczną,  
    coś jak ostrzejsza wersja "Nocy i dni" ?  ;-)

    W zalewie tragicznej szmiry i "porno przygody" na tym portaliku Twoje opowiadanie wyróżnia się bardzo na plus !

    22 lip 2023

  • Użytkownik Niepozorny

    @Rayonvert Dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że kolejne części nie zmienią twojego odbioru całego opowiadania. Życzę miłego czytania ...

    22 lip 2023

  • Użytkownik izabela

    Bardzo fajne opowiadanie potrafisz pięknie opisać przeżycia bohaterów opowiadania. Jestem na TAK i z chęcią przeczytam dalsze części.

    28 wrz 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Zgodnie z konstruktywnymi uwagami, za które serdecznie dziękuję, poprawiłem formatowanie  tekstu, które poprzednio częściowo uciekło.

    24 kwi 2022

  • Użytkownik Kosmaty

    Nieźle napisane. Jest potencjał.  Zrób coś aby było  z większym pazurem, mniej poprawne, bardziej wyuzdane.

    7 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @Kosmaty Piszesz - masz, druga część uchyla rąbka tajemnicy, ale to tylko skrawek tego co przyniosą kolejne dwie części...
    Wciąż miotam  się czy czekać z ich publikacją aż dwie pierwsze części wyjdą z poczekalni...

    7 mar 2022

  • Użytkownik kitu

    Fabuła owszem,ciekawa,akcja prowadzona umiejętnie,Z dobrego serca zawsze powtarzam autorom,aby ze 2,3 razy przeczytali uważnie swoje dzieło i usuwali ewentualne błędy.Wtedy opowiadanie wygląda bardziej ,,profesjonalnie".

    6 mar 2022

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Wspaniały debiut. Zacząłeś z bardzo wysokiego poziomu. Tak trzymaj :)

    5 mar 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Dziękuję za oba komentarze, mile lechcące moje ego.  
    @ Dan - nie wyprzedzaj proszę fabuły... jest troszkę bardziej złożona...
    @ Lucjusz - kończy się akurat w takim momencie, który wydał mi się odpowiedni dla zwiększenia dramaturgii...
    Co do tabelki... Tak z dwa tygodnie temu faktycznie zrobiłem dla sprawdzenia spójności dat z dniami tygodnia itp. Wszak każdy rozsądny człowiek planuje swoje działania...

    5 mar 2022

  • Użytkownik Lucjusz

    Nieźle, poziom literacki odstaje wyraźnie na plus. Widać, że fabuła zaplanowana z wyprzedzeniem, a rozdział... kończy się w najlepszym momencie. I niech zgadnę: tak w połowie pisania zacząłeś sobie robić tabelkę, żeby nie poplątać rozdziałów, wątków i wydarzeń?

    5 mar 2022

  • Użytkownik Dan

    Piękny styl pisania. Zdradziła go ...

    5 mar 2022