Życiowa układanka, część ósma

Życiowa układanka, część ósma #szef, #żona, #szantaż, #uległość, #oralny, #seks, #anal


Czwartek, 17 Maj 2018, późne popołudnie


     Po powrocie z pracy Monika zaczęła intensywnie przygotowywać się na powrót męża z pracy. Zdjęła swoje ubranie z pewnym obrzydzeniem, miała wrażeni, że emanuje od niego woń zdrady. Ubranie razem z bielizną, natychmiast po zdjęciu, powędrowało do kosza na pranie. Ona sama zaś weszła pod prysznic i zaczęła dokładnie szorować swoje ciało gąbką. Powtarzała mycie i spłukiwanie, odliczając kolejne razy, gdy oddawała się szefowi, usiłując zmyć z siebie winę i grzech. Nie była zbyt wierząca, ale wobec męża czuła się winna, to jemu będzie się wkrótce spowiadać i od niego oczekiwała, nie tyle  samego rozgrzeszenia, ile chociaż pokuty. Wczoraj kazał jej wymyć się, tyle razy, ile razy go zdradziła. Dziś robiła to, nim wróci z pracy, na wszelki wypadek włosy również umyła czterokrotnie. Na koniec zakupionym w aptece irygatorem i płynem wypłukała dokładnie pochwę, aby usunąć resztki nasienia Artura. Umyła dokładnie zęby, szczotkując je trzykrotnie i również trzy razy wypłukała je płynem do ust. Nie robiła tego na pokaz, robiła to dla męża. Została jej jeszcze ostatnia czynność, z którą nie miała kompletnie doświadczenia. Zgodnie z instrukcją przygotowała roztwór i pierwszy raz w życiu robiła sobie lewatywę. Tam również Artur zostawił pamiątkę po sobie, której pragnęła się pozbyć ze swojego ciała jak najszybciej. Samo aplikowanie było dość nieprzyjemne, niewygodne i dziwne. Reakcja była dosyć szybka i przypominała rozwolnienie. Spędziła w łazience jeszcze niemal pół godziny, nim jej organizm przestał domagać się kolejnych wypróżnień. Wymęczyło ją to chyba bardziej niż sam Artur, zdecydowanie zabrało mnóstwo cennego czasu. Podmyła się po raz kolejny i delikatnie osuszyła umęczone okolice. Uznała, że już może zaaplikować na obtartą skórę krem na odparzenia dla niemowląt, przedostatni z dzisiejszych nabytków w aptece, ostatnim był intymny żel nawilżający. Umyła jeszcze dokładnie ręce i naga poszła do kuchni szykować obiad dla siebie i męża.  
     Stracony czas musiała szybko nadrobić, zamiast kotletów mielonych, których przygotowanie i kształtowanie zabierało jej zawsze zbyt dużo czasu, zdecydowała się zrobić spaghetti. Krojenie cebuli wywołało łzawienie, ale po chwili cebulka rumieniła się już w rondlu, na patelni podsmażała mielone mięso. Gdy cebula przybrała złoty kolor, dodała przecier pomidorowy, suszone zioła: bazylię, tymianek, odrobinę kolendry i oregano. Na przemian mieszała zawartość jednego i drugiego naczynia, sos powoli gęstniał, spróbowała go i dodała łyżeczkę cukru, o którym wcześniej zapomniała. Gdy mięso było już wystarczająco podsmażone, dodała je do redukującego się sosu i zostawiła rondel na minimalnym ogniu. Patelnia umyta suszyła się, a jej miejsce na kuchence zajął pękaty garnek, woda powoli zbliżała się do wrzenia, trochę oleju i łyżka soli. Była prawie gotowa na powrót męża, tylko ugotować makaron. Wciąż była naga, zamieszała jeszcze raz sos i popędziła do sypialni po świeże pończochy. Kopiąc za nimi w szafie, wpadła jej w ręce krótka plisowana spódniczka, przymierzyła na szybko i uznała, że jeśli zapnie ją kilka centymetrów wyżej niż w pasie, to będzie zasłaniała jedynie pośladki, znalazła jeszcze czarne pończochy pasujące do niej i szybko wyjęła z szafki czarne sandałki na lekkim obcasie. Czekając na męża, poskładała i schowała na miejsce wczorajsze pranie z suszarki, wyłączyła sos i nastawiła kolejne pranie.
     Piotr wyjątkowo późno wrócił dziś z pracy.  
     – Jesteś wreszcie, już się martwiłam. – powiedziała na powitanie.
     – Akurat – burknął, był zły, zły na nią, nie pozwolił się nawet pocałować w policzek na powitanie. Zabolało, bardzo zabolało.
     – Już wstawiam makaron… – zmieniła temat.
     – Nie jestem głodny. – prychnął.
     – To wyłączę tylko wodę i już idę umyć ci plecy – próbowała jakoś obłaskawić męża.
     – Sam się wykąpię – znów na nią warknął.
     – To, co mam zrobić? – spytała przez łzy.
Wzruszył jedynie ramionami i poszedł pod prysznic.
     Poszła załamana do kuchni, wyłączyła gaz pod garnkiem, z którego znów wygotowała się połowa wody. Sos był zbyt ciepły, aby schować go do lodówki, ale odstawiła go z kuchenki na blat, aby szybciej ostygł. Wróciła do pustego salonu, usiadła załamana na podłodze obok kanapy, podkurczyła kolana, objęła je ramionami, opuściła głowę i zaczęła szlochać. Za bardzo go skrzywdziła, nigdy jej nie wybaczy.
     Wychodząc z łazienki, zobaczył ją w salonie. Siedziała na podłodze na wprost wejścia, podkurczone nogi i twarz schowana w ramionach okalających kolana, zasłaniały jej piersi, lecz przez rozsunięte stopy doskonale widoczna była jej cipka, do tego te buty, pięknie eksponujące jej stopy, nielicznymi cieniutkimi rzemyczkami podkreślając ich seksowny urok. Nie wiedział, czy zrobiła to celowo, ale na ten widok dostał erekcji.
     – Znów ryczysz?
     – Bo jesteś zły na mnie...
     – Przez ciebie… – poprawił ją.
     – Mogę ci to jakoś wynagrodzić? – spytała, z nadzieją podnosząc głowę.
     – Zrób mi… drinka – na chwilę zawiesił głos, gdy odsłoniła piersi i spojrzała na niego, a z jej twarzy znikał smutek.
     – Już robię! – uśmiechnęła się kusząco i poderwała, żeby spełnić jego zachciankę.
Opadł ciężko na kanapę, wydarzenia ostatnich dwóch dni go przytłaczały.
     Monika nalewała wódkę do szklanki, uśmiechając się na wspomnienie zauważonej erekcji męża – Jeszcze go pociągam – pomyślała. Uzupełniła szklankę colą i dorzuciła dwie kostki lodu.
     – Wódka z colą i lodem – wyszeptała najbardziej seksownym głosem, jakim potrafiła, podając mu szklankę.
     – Czy życzy Pan sobie dodatkowo loda? – dodała, wskazując na potężny namiot pod ręcznikiem, który miał przewiązany wokół pasa.
     – Może później, musimy pogadać – powiedział poważnie.
     – Słucham – odparła, siadając na sofie tuż obok. Zwróciła się w jego stronę kolanami, ale odruchowo złączyła uda. Widząc jego zawiedzione spojrzenie w jej pachwinę, rozsunęła stopy i rozchyliła subtelnie kolana, na tyle, aby mógł widzieć jej nagą szparkę, ale nie była wulgarnie rozkraczona. Jego wzrok pozostał w tym miejscu.
     – Nie powiedziałaś mi wczoraj wszystkiego… – powiedział z wyrzutem.
     – Powiedziałam ci wszystko, co pamiętam. To był najgorszy dzień w moim życiu. Jeśli coś pominęłam, to z nadmiaru okropnych wydarzeń… – mówiła łamiącym się głosem.
     – Dużo wczoraj powiedziałaś… – powiedział zamyślony, wciąż patrząc między jej uda.  
     – Spotkałem się dzisiaj z Arturem – kontynuował.
     – Po co?  
     – Zadzwonił do mnie i nalegał, żeby się spotkać po pracy… – upił drugi łyk.
     – Wybrał miejsce, które okazało się klubem ze striptizem...
     – Spotkaliście się i o czym gadaliście? – spytała, ignorując informację o miejscu spotkania.
     – Najpierw spytał, czy wiem o twojej zdradzie…
     – Sama mu dziś powiedziałam, że się przyznałam i dałeś mi lanie, bo rano czepiał się siniaków na mojej pupie…
– Też mu powiedziałem, że wczoraj się przyznałaś... – nadal był spięty i wciąż zerkał w jej krocze, rozchyliła nieco mocniej kolana.
     – Zdejmę spódniczkę, jeśli chcesz…  
     – Nie, zostań tak, jak jesteś.
     – To mów co było dalej – ponaglała.
     – Sprawdzał, czy wiem z iloma facetami … Powiedziałem mu, że czytałem treść umowy. Myślałem, że już odpuścił temat i chciałem iść do domu, ale wysłał mi film… – ponownie pociągnął solidny łyk.
     Monika opadła plecami na oparcie sofy, mimowolnie całkiem odsłaniając to, co między nogami.
     – Przepraszam – wyszeptała.
     – Później kolejny film i trzeci, a na koniec jeszcze dwa zdjęcia… – znów pociągnął drinka  
     – Zaskoczył mnie informacją, że to było przed spotkaniem i podpisaniem umowy. Dlaczego i od kiedy on miał twoje majtki?
     – Zanim pojechaliśmy na to spotkanie…– zaczęła zdawać mężowi relację, z wczorajszego dnia, podając wszystkie detale, które zapamiętała.
     – Kazał przynieść korekty faktur do sprawdzenia, każdą po kolei musiałam przeczytać, stojąc obok niego i pokazując palcem cyferki… W pewnym momencie chwycił mnie za kolano… Prosiłam, żeby przestał, że mam męża… Zagroził, że na mnie doniesie i oboje pójdziemy do więzienia… Ze strachu więcej nie protestowałam… Kazał mi dalej czytać faktury… Najpierw włożył mi rękę pod sukienkę… Później ściągnął mi majtki do kolan… Wpychał we mnie palce, aż dostał wiadomość z terminem spotkania… Zabrał mi wtedy majtki i pojechaliśmy na spotkanie… Po drodze zjechał na ten parking w lasku, który widziałeś na filmach… Po parkingu przyjechaliśmy tutaj…– opowiadała pół zdaniami, ocierając łzy.
     – Tu też się z nim pieprzyłaś? – Przerwał jej zdenerwowany.
     – Nie, kazał mi się wykąpać i wymalować… Później wybierał, w czym mam jechać na spotkanie… Musiałam stać przed nim nago, w naszej sypialni i wszystko przymierzać… Na spotkaniu, jak odmówiłam podpisania umowy… Groził, że roześle wszystkim firmy te filmy i zdjęcia… Dopiero wtedy zaczęłam negocjować umowę… Chcieli, żebym się z nimi spotykała przez pięć lat… Żebym odstawiła pigułki i dała się im zapładniać… – łzy wzięły górę, więcej nie potrafiła powiedzieć.
     Znów zapanowała chwila milczenia. Piotr pociągnął kolejny łyk drinka, nim zaczął mówić.
     – Zaskoczył mnie tymi filmami, mogłaś mi wczoraj powiedzieć… Chciałem, żeby przy mnie skasował te filmy ze swojego telefonu… Powiedział, że się zastanowi… Przywołał kilka dziewczyn tańczących na rurkach, żebym sobie wybrał którąś, jako gest dobrej woli on funduje.
     – No i wybrałeś. I co z tego?
     – Nie jesteś w ogóle zazdrosna? – Spojrzał na nią zaskoczony.
     Wstała z sofy i ocierając łzy podeszła do niego, uklęknęła na kanapie, gdzie siedział, siadając mężowi na kolanach, przodem do niego, pośladkami na jego kolanach, a swoimi rozchylonymi kolanami obejmując jego biodra. Jedną jego dłoń położyła na swoim udzie, a drugą na piersi. Gdy próbował coś powiedzieć, położyła mu palec na ustach, a drugą dłonią ujęła jego policzek. Pocałowała go w czoło i uśmiechnęła się, gdy poczuła, że jego dłoń wędruje w górę uda. Przytuliła policzek do jego policzka i szeptała mu do ucha.
     – Kochanie, nie jestem hipokrytką… Jak mogę być zła o to, że byłeś z inną, skoro to ja pierwsza zawiniłam…  Wczoraj wyznałam ci swoje winy i zgodziłam się na wszystko, prosząc, żebyś mi wybaczył, więc miałeś prawo to zrobić… Teraz ty wiesz, jak ciężko takie rzeczy powiedzieć, a ja wiem, jak to boli, ale dziękuję za szczerość… Nie ważne, czy zrobiłeś to z rozpaczy, czy w rewanżu, mam nadzieję, że było ci z nią dobrze… – szeptała to tak spokojnie, jak tylko potrafiła, choć bardzo zabolało ją, że był z inną, to winiła za to Artura i samą siebie.
     Piotr dotarł palcami niemal do płatków jej róży, już czuła jak muska jej włoski, ale nagle zatrzymał dłoń, gdy wypowiadała ostatnie zdanie.
     – Wcale nie było dobrze, ale to nieistotne. Ważne, co wydarzyło się później. – przerwał jej z wyraźną złością w głosie.
     – Co było później?
     – Artur zgodził się skasować filmy i zdjęcia, ale postawił warunek nie do przyjęcia.
     – Jaki warunek?
     – Powiedział: „Przywieziesz mi tę swoją dziwkę, w sobotę na dziewiątą rano i oddasz we władanie. Wrócisz po nią o północy, wtedy skasuje te filmy, a ty się przekonasz, czy ta twoja kurewka, zmieni się w księżniczkę, czy w zerżniętego Kopciuszka”. Albo wyśle to do wszystkich naszych znajomych… – cytował zażenowany, z ogromnym wstydem powtarzając określenia, którymi Artur opisywał Monikę.
     – Powiedz, że się zgodziłeś? – patrzyła na niego wyczekująco.
     – Chyba oszalałaś? – nie mógł uwierzyć, że jest skłonna ulec kolejnemu szantażowi.
     – Wolisz, żeby wszyscy widzieli, jak mnie pieprzy?
     – Nie, nie chcę! Jestem twoim mężem, a nie alfonsem. Nie mógłbym kazać ci iść z nim do łóżka.
     – Proszę, pozwól mi to zrobić…
     – Czy ty wiesz, na co się piszesz?
     – Domyślam się, że raczej nie będę mu czytać gazet… – znów miała łzy w oczach – ale jeśli tylko tak możemy pozbyć się tych nagrań…
     – Wierzysz, że on skasuje te nagrania i zdjęcia, jeśli zawiozę cię do niego w sobotę? Że nie zrobił sobie żadnej kopii…
     – Nie mamy wyboru. – jej głos był pełen niepewności.
     Siedzieli oboje w milczeniu zamyśleni
     – Musimy najpierw ustalić kilka spraw… – przerwał milczenie wciąż lekko zdenerwowanym głosem.
     – Słucham.
     – Nigdy więcej nie myśl i nie mów o sobie „dziwka”. Wczoraj może to było na miejscu. Co, jak się zapomnisz i powiesz tak, kiedy nie będziemy sami? – powiedział już nieco spokojniej
     – Dobrze, nie będę.
     – Po tym, co dzisiaj widziałem, muszę zadać ci kilka trudnych pytań – powiedział niepewnym głosem.
     – Pytaj.
     – Czy jak się ta umowa wygaśnie, zamierzasz dalej się z którymś spotykać? – pytał z wyraźnym niepokojem w głosie.
     – Kategorycznie nie! Skąd taki pomysł?
     – Nie boisz się, że się zaangażujesz, albo spodoba ci się seks z kilkoma facetami?
     – Piotrek, z nimi robię to z przymusu i wbrew sobie, żeby to przetrwać, za każdym razem wyobrażam sobie, że robię to z tobą, a nie z którymś z nich...
     – Na tych filmach wyglądało, jakbyś doszła co najmniej dwa razy…  
     – To właśnie jest najgorsze, że wcale nie chcę tych orgazmów z nimi, ale nie potrafię ich powstrzymać, przepraszam… – mówiła ze łzami w oczach.
     – Nie płacz – otarł jej łzy  
     – tylko się w żadnym nie zakochaj.
     – Dobrze, nie zakocham się… – przytuliła się do męża, czując na piersiach jego nagi tors.
     – Naprawdę ledwie mogę znieść, że się z nimi pieprzysz, ale dzisiejszy dzień pokazał, że muszę znać wszystkie szczegóły, nawet takie, o których wolałbym o nich nie wiedzieć – mówił szeptem tuż obok jej ucha.
     – Tobie wyspowiadam się ze wszystkiego, sam ocenisz, jak chcesz mnie za to ukarać…
     – To kolejna sprawa, nie chcę cię karać, wczoraj mnie poniosło…
     – To jak mam odpokutować moje winy? – pytała, gdy jeszcze mówił.
     – …to jest prostackie i boję się, że mógłbym zrobić ci krzywdę – dokończył, ale zaskoczony pytaniem zgubił na chwilę wątek.
     – Kocham Cię i naprawdę chcę ci to wynagrodzić i to tak, abyśmy oboje mieli poczucie, że zrekompensowałam moje winy. Ja też czuję ciężar tego wszystkiego i bardzo chciałabym, choć częściowo go zniwelować.– wciąż siedząc mu na kolanach i patrząc prosto w oczy, mówiła cicho, lecz z takim przekonaniem, że nie miał wątpliwości, że to prawda.
     – Monika, nie jestem sadystą, żeby cię bić. Znajdziemy jakiś inny sposób...
     – Bić nie musisz, ale niespodziewany klaps od czasu do czasu brzmi całkiem podniecająco…
     – Dobrze mogę ci czasami dać delikatnego klapsa, jak cię to podnieca, ale nie za karę…
     … Zdecydowanie bardziej wolę cię głaskać niż bić po tyłku…
     – To głaskaj do woli – powiedziała, wstając z jego kolan i kładąc się w poprzek jego nóg w taki sposób, że jej biodra spoczywały na jego udach, a pośladki były kusząco wypięte.  
     Dla lepszego efektu zarzuciła tył spódniczki na plecy i na ile mogła, rozchyliła uda, zapewniając mężowi swobodny dostęp do wszystkich swoich intymnych miejsc. Jego prawa dłoń łagodnie wylądowała na tylnej stronie jej lewego uda tuż ponad kolanem i delikatnie muskając opuszkami palców, wewnętrzną stronę uda, powolnym ruchem zmierzała w stronę pośladków. Gdy jego palce zsunęły się z koronki pończoch, na odsłoniętą skórę uda, westchnęła z rozkoszy. Z niecierpliwością czekała czy dotknie również jej łona i mruczała jak kotka, odkąd tylko musnął je pacami.
     – Popieść jeszcze moje piersi i dojdę bez wkładania – wyszeptała niemal błagalnym głosem, unosząc się jednocześnie na rękach, aby dać mu jak najlepszy dostęp do swoich atrybutów kobiecości, z którymi natura hojnie ją obdarzyła.
     Piotra nie trzeba było drugi raz prosić, z nieukrywaną przyjemnością sięgnął lewą dłonią ku jej piersiom i zaczął zachłannie dotykać ich, ważyć ich ciężar w dłoni i delikatnie ugniatać, bawiąc się nimi na przemian, niczym napalony małolat mający pierwszą okazję dotykać te kobiece krągłości. Prawa dłoń też nie mogła się zdecydować, raz obmacując jej jędrne pośladki, to znów wracając do pieszczenia jej łechtaczki i muskania warg sromowych.
     Monika po całym dniu zmuszania się do spółkowania z Arturem, zmęczona ciągłym udawaniem zainteresowania szantażystą, teraz poczuła się bezpiecznie w rękach męża. Wreszcie opuścił ją stres, mogła odprężyć się i szczerze cieszyć się upragnioną bliskością ukochanego, poddając się delikatnym pieszczotom intymnych miejsc. Jej ciało silnie reagowało na każdy jego dotyk, nim musnął jej łono, była już mokra i podniecona, gdy głaskał jej pośladki, czuła się bezpieczna i pożądana, gdy ponownie bawił się jej muszelką, zatracała się w podnieceniu, dotyk jego drugiej dłoni na piersiach dawał jej dodatkowe poczucie bliskości. Na błogie kilka minut zapomniała o ostatnich złych wydarzeniach, cieszyła się jego bliskością, łaknąc jego pieszczot, poddawała się jego palcom niczym miękka glina dłoniom rzeźbiarza, czerpała z każdego muśnięcia, dotyku czy ugniecenia maksimum przyjemności, zagłębiając się w stan euforii. Orgazm przyszedł szybko, był taki, jaki znała wcześniej, spokojny i łagodny, rozkoszowała się nim, każdą jego satysfakcjonującą milisekundę, choć miała wrażenie, że trwa dłużej niż zwykle. Cicho jęczała z rozkoszy, udami ścisnęła jego dłoń, jednak jego palce nadal subtelnie muskały jej łono. Szczytując opadła piersiami na kanapę, swoim ciałem uwięziła jego drugą dłoń, którą wciąż rytmicznie ściskał łagodnie jej pierś. Ogarnął ją w przyjemny stan odrętwienia, w którym cały świat poza nimi nie istniał, a ona była tylko jego. Kiedy ochłonęła i odrętwienie minęło, powoli uwolniła jego ręce, rozluźniając uda i unosząc się na rękach.
     Choć zabrał dłoń z łona, to przeniósł ją na pośladki i dalej delikatnym dotykiem palców pozwalał jej jeszcze chwilę pozostać w tym małym świecie marzeń, nim wróciła do rzeczywistości. Ciszę, jaka panowała, przerwało burczenie w ich brzuchach, najpierw jego, a zaraz również jej.
     – Może jednak coś zjesz? – spytała pełnym troski głosem.
     – Może tak. A co dziś mamy? – spytał wyrwany z zamyślenia.
     – Spaghetti, już wstawiam makaron i grzeję sos – Monika ochoczo przystąpiła do „obowiązku” przygotowania posiłku dla męża i siebie.
     W czasie gdy żona szykowała obiad, a w zasadzie to już wczesną kolację, postanowił się ubrać. Okryty jedynie ręcznikiem wokół pasa powędrował do sypialni, gdzie wciąż skupiając się, na czekającej ich dalszej trudnej rozmowie podświadomie dobierał elementy stroju. Biała koszula, granatowy krawat i ciemne spodnie garniturowe, tworzyły zewnętrzną warstwę jego stroju, choć sam nie wiedział, czemu się tak ubrał, postanowił pozostać w tym stroju ze względu na powagę czekających na poruszenie kwestii ich dalszych relacji.
     – Kochanie, choć jeść, póki gorące – czule oznajmiła mężowi podanie posiłku.
     – Jestem – oznajmił, wchodząc do salonu wystrojony prawie jak do ślubu.
     – Wow – nieco z „angielska” wyraziła swoje zaskoczenie niecodziennym ubiorem męża.
     – Coś źle? – zapytał zaskoczony.
     – Pięknie, tylko się nie ubrudź sosem – pochwaliła strój męża.
     Na wszelki wypadek sięgnęła po lnianą serwetkę do komody. Nachylając się po nią, zadbała, aby dać jednocześnie mężowi kolejną okazję do zajrzenia sobie pod spódniczkę. Jego pożądliwe spojrzenie lustrujące jej nogi i wypiętą kobiecość przyjemnie łechtało jej damską próżność. Cieszyła się, że nadal jest dla niego atrakcyjna i specjalnie chwilę dłużej, niż to było potrzebne, została w tej pozycji, aby mógł nacieszyć oczy widokiem. Podała mu serwetkę i usiadła naprzeciw niego. Zwykle skromnie ubrana, dziś jadła posiłek siedząc półnago naprzeciw męża, czuła się przy tym trochę nieswojo, nie z powodu nagości biustu, choć delikatnie doskwierał jej chłód, lecz ciągłego skupiania się na tym, aby siedzieć prosto i jak najładniej eksponować swoje niewątpliwe atuty.
     Piotr jadł w milczeniu, obserwując na przemian swój talerz i jej piersi, odrywając od nich wzrok jedynie, gdy musiał nabrać kolejną porcję makaronu z sosem. Widok jej ciała wciąż go podniecał i przyciągał, mimo całej gamy negatywnych uczuć wywołanych zdradą. Swoją uległością i prowokacyjnym zachowaniem wyraźnie trafiła w czuły punkt. Próbowała zaspokoić jego cielesne i wizualne potrzeby, to akurat mu się podobało, podobnie jak jej nagła otwartość na erotyczne eksperymenty. Zastanawiał się na jak długo euforia związana z nowymi doznaniami będzie w stanie przyćmiewać mankamenty tego wszystkiego, co złe między nimi. Jak długo i jak dużo będzie musiał jej wybaczać? Czy dotrwają do końca tej umowy? Czy po wszystkim będzie umiał jej na nowo zaufać? Czy ona będzie nadal go kochać? Czy nie zauroczy się którymś z nich lub nie popadnie w poliamorię?
     Im dłużej na nią patrzył, tym bardziej był skłonny przynajmniej spróbować pozostać w tym związku, raz, że przysięgali sobie „na dobre i złe”, a dwa po prostu nadal ją kochał. Wewnętrznie czuł się w obowiązku, by przy niej pozostać, choć wizja bycia codziennie zdradzanym bolała okrutnie. Przypomniał sobie starą anegdotę o Icku, który pytał Rabina, czy się żenić z piękną Rachelą, która pewnie będzie go zdradzać, czy brzydką Salcie, która będzie mu wierna. Rabin odpowiedział mu pytaniem, czy woli jeść pyszny tort, dzieląc się nim ze znajomymi, czy „czerstwy chleb” w samotności.
Monika obserwowała zmieniające się emocje na jego twarzy, uśmiechała się, próbując umilić widok mężowi, nie chciała bardziej, niż to niezbędne, obarczać go swoimi troskami. W tej paradoksalnej sytuacji, w jakiej się znalazła, był teraz jej jedynym oparciem i powiernikiem, w domu oddawała mu się w rzeczywistości, w myślach, kiedy go zdradzała z prezesami. Potrzebowała go, by mieć do kogo wracać, bo tylko on mógł złagodzić jej wyrzuty sumienia, wybaczając jej i była nie tylko gotowa, zapłacić każdą cenę za jego wybaczenie, ale bardzo chciała na nie zasłużyć. Cisza, jaka panowała, zakłócana była jedynie odgłosem sztućców uderzających o niemal puste talerze, bała się ją przerwać. Czekała na efekty przemyśleń małżonka, jego coraz łagodniejsze oblicze napawało nadzieją.
     – Wracając do naszej poprzedniej rozmowy – przerwał ciszę
     – Wymyśliłeś jakąś karę dla mnie? – spytała, z nadzieją na odkupienie choćby części win.
Piotr pokiwał przecząco ręką, jednocześnie gryząc porcję makaronu. W oczekiwaniu, aż będzie mógł mówić, również nawinęła kolejną porcję na widelec.
     – Nie, ale jeśli jest tak, jak mówisz… – podjął temat, kiedy połknął kęs.
     – Samo mówienie i ponownie przeżywanie tego, będzie pewnego rodzaju karą dla Ciebie…
     Monika siedziała ze spuszczoną głową, nie mogła uwierzyć w to, co powiedział. Dopiero teraz do niej dotarło, że, mimo że go zdradziła, on nadal ją kocha i chce jej wybaczyć. Wizja braku kar była niespodziewaną przeszkodą, do pozbycia się ciężaru win i oczyszczenia. Będzie musiała poszukać innego sposobu, żeby osiągnąć swoje „katharsis". Jej rozbudzona seksualność podpowiadała jej zachęcenie męża do wszelkiego rodzaju eksperymentów. Liczyła, że szybko znajdą coś, co będzie mu sprawiać przyjemność, a jej samej nie będzie odpowiadać i w ten sposób będzie mogła, poświęcając się dla niego, odkupić swoje występki.
     – Nie jest łatwo takie rzeczy mówić…
     – Dla mnie słuchanie o tym też będzie trudne, więc poczekaj z tym zwierzeniami, aż powiem…
     - Dobrze kochanie, poczekam, aż będziesz gotów…
     Kontynuowała swój posiłek, kiedy Piotrek swój już skończył, wstał od stołu i usiadł na kanapie.  
     - Jak zjesz, to przyjdź do mnie. Nie poganiam… - mówiąc to, poklepał miejsce obok siebie.
     Monika pospiesznie dokończyła swoją porcję, obtarła usta z sosu serwetką i usiadła po jego prawej stronie.
     - Teraz możesz zacząć mówić — usłyszała jego ciepły głos.
     - Mam się położyć tak jak ostatnio?
     - Możesz położyć głowę na kolanach, jeśli chcesz...
     - Od czego zacząć? - spytała, gdy już ułożyła głowę na jego kolanach.
     - Najlepiej od początku i ze szczegółami — mówił smutnym, ale spokojnym głosem.
     Zaczęła od nowa relacjonować cały wczorajszy dzień, drżała, gdy opowiadała o rozmowie w gabinecie Artura. Położył dłoń na jej policzku, aby dodać jej odwagi. Gdy opowiadała o sprawdzaniu faktur i o tym, jak dziwnie się wtedy czuła, że nawet woda dziwnie smakowała, drugą dłonią zaczął głaskać jej włosy. Opowiedziała, jak Artur się do niej dobierał palcami i jak coraz trudniej było jej sprzeciwić się jego poczynaniom. Nim zaczęła opowiadać o zdarzeniach na parkingu, sama sięgnęła po jego dłoń i z policzka przeniosła ją na swoją lewą pierś. Mógł doskonale wyczuć, jak mocno bije jej serce. Z zamkniętymi oczami opowiadała wszystkie szczegóły obciągania szefowi w samochodzie, miał porównanie z tym, co wdział na filmie. Ze łzami wypływającymi spod zamkniętych powiek opowiadała, jak dusiła się, gdy wepchnął się jej do gardła i zmusił do połknięcia. To, co widział na pozostałych dwóch filmach, również opowiedziała, uzupełniając o odczucia, których na filmie nie mógł zobaczyć bezpośrednio. Przyznała się do obu orgazmów. Zaczęła opowiadać dokładnie przymierzanie bielizny w ich sypialni, w obecności i pod dyktando Artura.
     - Mam przerwać? – spytała, gdy poczuła, jak zacisnął nerwowo dłonie.
     - Nie, mów dalej – odpowiedział, próbując opanować głos.
     Wróciła do relacjonowania, z głową na jego kolanach, dłonią we włosach i drugą piersi czuła się dużo bezpieczniej niż wczoraj, kiedy przyznając się do zdrady, nie była pewna jego reakcji, choć znała go od pięciu lat i ujął ją od początku swoim opanowaniem, spokojem i szacunkiem, jakim ją obdarzał. Na samo wspomnienie ich pierwszych randek zrobiła się mokra.
     - Piotruś, masz cudowne dłonie. Ich dotyk daje mi poczucie bezpieczeństwa, tylko przez chwile pomyślałam o naszych pierwszych randkach i momentalnie zrobiłam się mokra – mówiąc to, skierowała jego dłoń z piersi między swoje uda na potwierdzenie swoich słów.
     - Faktycznie – odpowiedział zdezorientowany jej zachowaniem.
     Lubił ją tam pieścić, zwykle sprawiało mu to przyjemność, ale teraz definitywnie nie chciał tego robić, nie chciał się podniecać, poznając jednocześnie detale tego, jak go zdradzała. Cofnął rękę z jej łona i położył na jej ramieniu.
     - Wróć do tego, o czym mówiłaś.
     - Dobrze. Pojechaliśmy na te „negocjacje”… - Kontynuowała swoje wyznania.
     Zamknęła ponownie oczy i wróciła myślami do wczorajszych wydarzeń. Dotyk jego dłoni na głowie i na ramieniu dodawał jej nieco otuchy, jednak mówiąc o Andrzeju dostała „gęsiej skórki”, na wspomnienie Jerzego odruchowo mocniej się wcisnęła głową w jego uda. Gdy zaczęła mówić o Bogdanie, czuła się nieswojo, opowiedziała o swoim przerażeniu na widok rozmiarów jego sprzętu, a także o lepszym traktowaniu z jego strony. Piotr nie przerywał jej, przeszła więc do relacjonowania brutalniejszego traktowania przez Artura. Spokojnie słuchał jej wyznań aż do chwili, gdy przyznała sama, że z Bogdanem w łóżku było jej prawie tak dobrze, jak z nim.
     Nie chciał po sobie pokazywać, jak bardzo go to wyznanie zabolało, liczył w pamięci ile razy i z którym go zdradzała, liczył, ile orgazmów miała, ale to nie zabolało go tak bardzo, jak wyznanie, że było jej „prawie” tak dobrze, jak z nim. Poczuł się zagrożony jako mężczyzna, podejrzewając, że mówiąc „prawie”, mogła mieć na myśli, że było jej jednak lepiej niż z nim, a jedynie nie potrafiła tego przyznać otwarcie. Mówiąc o Bogdanie, zupełnie inaczej się zachowywała, spokojniej i miała pogodniejszą twarz. Postanowił zacisnąć zęby i wytrzymać do końca tej swoistej spowiedzi. Wiedział, że jeśli chce w przyszłości dowiadywać się od niej wszystkiego, nie może teraz okazać słabości i wybuchnąć.
     Monika poczuła, jak jego mięśnie spięły się na chwilę, kiedy wyjawiła najtrudniejszą dla niej do wypowiedzenia prawdę o tym, jak dobrze jej było z Bogdanem. Czekała na jego reakcję, która długo nie nadchodziła.
     - Jak ochłoniesz, to mów dalej – Starał się ukryć zżerającą go zazdrość.
     - To było najgorsze dla mnie do powiedzenia i za to mam do siebie największy żal…
     - Pytać będę później, dokończ, co zaczęłaś…
     Monika opowiedziała resztę wydarzeń z dnia poprzedniego tak, jak to zapamiętała, szczegółów podpisania umowy i weksli, powrotu do domu i tego, jak się znalazła pod prysznicem, jak mówiła, nie zapamiętała.
     - Naszego wieczoru wczoraj i poranka dziś nie musisz opowiadać – powiedział, gdy zaczęła mówić o tym, w czym wczoraj uczestniczył.
     Kontynuowała wyznania od momentu, kiedy wysiadła rano z samochodu, opowiadając ze szczegółami, co robiła z Arturem w jego gabinecie. Powiedziała również o swoim odkryciu, że okazując Arturowi zainteresowanie, unika jego brutalności i bezwzględności, oraz wyznała, że tylko dlatego stosunku do szefa później zachowywała się prowokacyjnie. Przyznała się do każdego obciągania, dwóch połyków, trzech orgazmów, trzykrotnego przyjęcia nasienia Artura w pochwie i raz analnie.
     Piotr z trudem znosił szczegółową relację z jej spółkowania z innymi facetami. Dodatkowo depresyjnie działało na niego podsumowywanie w pamięci ilości odbytych przez nią stosunków, krotności wytrysków, jakie wypełniały jej łono lub odbyt oraz tego ile razy obciągała im, połykając, gdy dochodzili w jej ustach lub „jedynie” przygotowywała ich, nim oddawała się im w inny sposób. Na szybko licząc, uświadomił sobie, że tylko wczoraj, jego żona przyjęła piętnastokrotnie wytryski obcych mężczyzn, a dziś poprawiła to kolejnym sześcioma z Arturem.  
     Musiał się napić, zrobił sobie kolejnego, mocnego drinka, aby uporać się z tą wiedzą, którą pozyskał. Był zły sam na siebie, że domagał się tych wszystkich bolesnych informacji, jakie właśnie otrzymał. Kiedy usiadł ponownie na kanapie, z trunkiem w dłoni, wszystko się w nim telepało. Z każdym kolejnym łykiem, był coraz bardziej pijany, ale też z wolna oswajał się z nowymi faktami. Mimo rauszu, który narastał z każdym łykiem, zaczął podejmować dosyć mocne decyzje, poczynając od najbardziej radykalnej, że koniec z topieniem problemów w alkoholu. Pomijając ryzyko popadnięcia w uzależnienie, w każdej chwili musi być zdolny do jazdy autem, a będąc zawodowym kierowcą, tym bardziej nie może ryzykować „jazdy pod wpływem”.
     Może był to problem zastępczy, ale pozwolił mu się zdystansować od nieprzyjemnych nowości i rozdzielić, to co żona robi w czasie pracy, od tego, co robi po pracy. Sam miał problem z rozdzieleniem tych dwóch światów, zdawał sobie sprawę, że Monika może mieć z tym jeszcze większe trudności, postanowił nie przeszkadzać jej w próbach ratowania tego, co między nimi pozostało. Szantaż ze strony Artura ułatwił mu wybaczenie żonie. Zdecydowanie wolałby, aby Monika w ogóle tego nie robiła, niestety została wciągnięta w ten finansowo-seksualny układ przez ich szefa i to jego teraz obwiniał o wszystko.

     – Monika, jak mam ci to powiedzieć… – mówił, nieco bełkocząc.
     – Nie zrozum mnie źle, w ogóle nie podoba mi się to, co robisz z nimi…  
     – Przepraszam kochanie – mówiła ze spuszczoną głową.
     – Jak się dziś okazało, ja sam też święty nie jestem…  
     – Ja się nie gniewam… – szepnęła pod nosem, choć w środku ją bolało jak cholera.
     – Skoro musisz to robić, sama oceniaj, co jest konieczne… – kontynuował.
     – Nie będziesz zły? – pytała nieśmiało.
     – Skarbie, nie umiem ci pomóc, mogę tylko nie utrudniać – mamrotał, prawie płacząc.
     – Piotruś, ja ci to wszystko wynagrodzę, nie wiem jeszcze jak, ale obiecuję… – szeptając, przytuliła się do niego mocno.
     – Ta rozmowa, naprawdę bardzo mi to pomogła… Dziękuję ci za to... – szeptała dalej, całując jego ucho.
     – Dobrze, że chociaż tobie pomogło...  
     – A co zrobimy z sobotą? – spytała, patrząc mu w oczy.
     – Na sobotę, miałem inne plany… Przez te dwa dni, chciałem mieć cię tylko dla siebie – smutno odpowiedział, kładąc dłonie na jej piersiach.
     – Kochanie, też liczyłam, że w weekend będziemy tylko we dwoje...
     – Trudno, odbijemy sobie w przyszły weekend.
     – Czyli się zgodziłeś? Bo dalej nie wiem, co mu powiedziałeś?
     – Nic mu nie powiedziałem. Sama jutro rano dasz mu odpowiedź.
     – Piotruś, przepraszam, że musiałeś to oglądać…

     – Też kiedyś chciałem, żebyś zrobiła mi loda w aucie, ale mi odmówiłaś… – wyznał z nostalgią.
     – Pamiętam, ale to było kiedyś… Teraz, jeśli tylko chcesz, możemy pojechać choćby zaraz na ten parking, obciągnę ci, ile razy będziesz chciał, a później zrobisz ze mną, co tylko chcesz – starała się poprawić mu nastrój.
     – Jak pojadę, przecież piłem – zreflektował się.
     – Ale ja nie piłam, mogę prowadzić – przykrywając dłonie męża na swoich nagich piersiach.
     – Chciałbyś, żebym kogoś udawała, albo jakoś się przebrała do tego obciągania? – spytała, szeptając z zalotnym uśmiechem, aby jak najwiarygodniej spełnić jego pragnienie.
     – Mogłabyś udawać tirówkę? – nieśmiało zapytał.
     – To chodź ze mną, pomożesz wybrać coś „nieodpowiedniego”, w czym będę mogła spełniać twoje zachcianki – powiedziała radośnie, wstając z jego kolan i przywołując palcem czekała na niego w drzwiach salonu.
     W sypialni Monika prezentowała kolejne pasujące do jego ogólnego opisu skąpe elementy garderoby. Finalnie jej strój składał się z białego obcisłego, ciut przymałego topu, który delikatnie prześwitując, zdradzał brak biustonosza i wyraźnie podkreślał obfitość jej dorodnych piersi, elastycznej mini spódniczki, ściśle opinającej jej biodra i mocno odsłaniającej zgrabne nogi, na które założyła, jak jej się dotąd wydawało nieudany zakup internetowy, pończochy kabaretki o bardzo dużych oczkach, sięgające ledwie połowy uda. Do prowadzenia auta zdecydowała się założyć tenisówki, ale dla właściwego efektu przygotowała czarne szpilki, które miała założyć na miejscu.
     Buty wzięła w rękę i wraz z mężem zeszli do samochodu zaparkowanego przed blokiem. Cieszyła się, że nie spotkali nikogo z sąsiadów po drodze do auta i szybko wsiadła za kierownicę. Wyjazd z osiedla i włączenie się do ruchu poszło jej dosyć sprawnie, wieczorowa pora zapewniała niewielki ruch na drodze, co przy jej małym doświadczeniu w roli kierowcy było bardzo korzystne.  
     Narastająca w nim żądza, podsycana celem podróży oraz skąpym strojem żony, sprawiły, że jego dłoń szybko znalazła się między jej udami, a niecierpliwe palce, wykorzystując brak bielizny, ochoczo wdzierały się do jej łona. Lekki stan upojenia i podniecenie sprawiły, że nawet nie pomyślał, iż może przeszkadzać jej w prowadzeniu auta, wprost nie mógł się doczekać „zabaw w terenie” z żoną.
     – Piotr przestań, proszę – zaprotestowała szorstko.
     – Dobrze, zabiorę rękę – odparł niepocieszony.
     – Możesz zostawić palce w środku, tylko nimi nie ruszaj – odparła dużo milej.
     – Nie mogę skupić się na drodze – mruczała podniecona, gdy znów nimi przypadkowo poruszył.
     Dojechali wreszcie na miejsce, walczyła całą drogę z podnieceniem wywołanym jego dotykiem, z chęcią zamknięcia oczu i poddaniu się pieszczotom, ale musiała patrzeć na drogę. Ostrożnie wjechała na parking, mimo iż wbrew jej prośbom, jego palce teraz odważnie szalały w jej mokrym wnętrzu. Zawróciła samochód przodem do wyjazdu i zgasiła silnik.  
     – Weź na chwilę rękę, zmienię tylko buty i jestem twoja – wyszeptała, choć wcale nie chciała pozbywać się jego palców ze swojego wnętrza.
     Półmrok w kabinie rozświetlała mała lampka nad lusterkiem. W jej świetle zmieniła tenisówki na szpilki, zgasiła zewnętrzne światła pojazdu i przy gasnącym świetle lampki w kabinie oraz resztkach wieczornej poświaty przystąpiła do realizacji celu ich przyjazdu w to miejsce.  
     Gdy rozpięła mu spodnie i uwolniła jego nabrzmiałego z podniecenia członka, chwycił ją za włosy i próbował jak najszybciej nakierować jej usta sterczącego kutasa. Smakował i pachniał inaczej, zapewne pozostałość po środku używanym w prezerwatywach. Nie wypominała mu tego, że był z inną, cieszyła się, że chociaż użył gumki, żeby niczego nie złapać. Chciała jak najbardziej realnie spełnić swoją funkcję w realizacji jego fantazji i do głowy przyszedł jej pomysł.
     – Bez gumki eto ekstra platna – siliła się na wschodni akcent.
     – Dopłacę – nieco zaskoczony, ochoczo podjął grę, którą narzuciła.
     Od chwili wjazdu na drogę do parkingu nie mógł się powstrzymać, aby nie drażnić palcami jej cipki. Gdy wreszcie zatrzymała samochód i wewnętrzna lampka oświetliła kabinę, obserwując, jak zakłada szpilki, cofnął fotel maksymalnie i odchylił oparcie, aby mieć lepszy widok na działania żony. Spodobało mu się, że wcielając się w rolę przydrożnej prostytutki, dodała od siebie motyw udawania wschodniej mowy.  
     Zaczęła dalej mu obciągać, poddając się jego dłoni na jej głowie. Czuła, że jego podniecenie sięga zenitu, aby dodać pikanterii sytuacji, przerwała nagle.
     – Do kintsya eto takozh platna ekstra, a polykat oddielna platna– powiedziała znów udawanym akcentem.
     – Kharasho ne pizdzij, obcasywai – odpowiedział, niewiele lepiej naśladując rosyjską mowę i ręką skłaniając do szybszej kontynuacji.
     Posłusznie dokończyła pieszczoty oralne męża, poddając się szaleńczemu tempu, jakie nadawał, tym bardziej że nie zmuszał jej do bardzo głębokiego seksu oralnego. Zachłannie wyssała i połknęła dosyć obfity wytrysk.
     Nigdy dotąd nie korzystał z usług dziewczyn stojących przy drodze, ale podobnie sobie wyobrażał spotkanie z nimi. To, że realizował tę fantazję z własną żoną, dawało poczucie bezpieczeństwa, choć publiczny charakter miejsca nutkę ryzyka. Widząc światła przejeżdżającego drogą auta, wystrzelił w jej usta niemal natychmiast.
     – Dużo tego było, chyba ci się podobało – skomentowała wciąż pochylona nad jego kroczem.
     – Od rana zbierało się we mnie…  
     – Mówiłeś, że wybrałeś dziewczynę w tym klubie…
     – Starała się ponad godzinę, ale nie doszedłem, nie mogłem…
     Zaskoczyła ją ta informacja kompletnie. Nie wiedziała, czy bardziej współczuje mu, że nie doszedł, czy cieszy się z tego. Tak czy siak, tym bardziej chciała mu dać kolejne spełnienie, po to tutaj przyjechali.  
     – Mój kochany, zaraz coś na to poradzimy… – zaczęła ponownie pieścić go ustami. Teraz jednak sama starała się wziąć go całego do ust. Czuła jak ponownie rośnie w miarę jej wysiłków. Choć było jej bardzo niewygodnie i dławiła się, to za każdym razem dotykała ustami do nasady jego penisa.

     – Ty khochesh seks? Yak bez gumki eto platna ekstra – ponownie grała swoją rolę.
     – Wysiadaj i oprzyj się o maskę – odpowiedział wyraźnie nakręcony jej grą.
     Wysiadła z samochodu i spotkali się z przodu, pchnął ją lekko na maskę i zadarł spódniczkę na plecy, odsłaniając nagie pośladki.  
     – Wypnij porządnie – polecił, dając jej dość mocnego klapsa.
     Cofnęła biodra w jego stronę, piersiami i twarzą zsuwając się po masce auta. Poczuła, jak wchodzi w nią. Nie był delikatny, jedynie udawał brutalność, była jednak na tyle mokra, że wszedł w nią bez trudu i po kilku ruchach czuła go całego w środku. Mimo że dla spełnienia jego fantazji udawała prostytutkę i źle kojarzyło jej się to miejsce, było jej naprawdę dobrze i nie zamierzała w żaden sposób się ograniczać. Dość szybko zaczęła coraz głośniej wydawać z siebie odgłosy przeżywanej przyjemności.
     Zazwyczaj tylko cicho pojękiwała w trakcie szczytowania, teraz głośno jęczała w rytmie jego ruchów, co tylko motywowało go do jeszcze mocniejszych i szybszych pchnięć. Seria silnych skurczy zaczęła się, gdy akurat był cały w środku. Przeciągły krzyk rozkoszy z jej ust był dodatkowym potwierdzeniem, tego, co przeżywała. Gdy przestała krzyczeć, chwycił ją za włosy i kontynuował wciąż niezaspokojony. Z odchyloną do tyłu głową szurała brodą i piersiami po pokrywie silnika, ścierając topem kurz z lakieru i głośno obwieszczając każde pchnięcie. Kilka minut takiej zabawy i doszedł w niej. Ona również doszła kolejny raz, choć nie tak mocno, jak poprzednio, jednak przyjemnie, rytmicznie ściskała jego kutasa, gdy jeszcze w nią tryskał.
     Chwilę później wyciągnął penisa z jej cipki. Chciałby, żeby mu wylizała, tak to zrobiła Arturowi na tym samym parkingu. Pociągając za włosy, zmusił ją, aby odwróciła się w jego stronę, gdy tylko zbliżył jej głowę do swojego krocza, domyśliła się, czego od niej oczekuje i bez słowa sprzeciwu wzięła do ust. Oblizywała każdy zakamarek i każde zgrubienie, zlizując własne soki i jego nasienie.  
     Zaspokajając dzikie żądze męża, poczuła, że całkowita uległość i pozbycie się wszelkich barier jest bardzo przyjemne. Dzień wcześniej to samo było jej największym upokorzeniem, teraz klęczenie przed mężem i ponowne obciąganie mu tuż po seksie, podniecało ją. Choć czuła drobne kamyczki boleśnie wbijające się w jej kolana, starała się przywrócić ukochanemu erekcję. Próbowała powtórzyć z nim to, co robiła na trzecim z filmów, które Artur mu pokazał. Miała poczucie, że odtwarzając z nim wszystkie wczorajsze akty zdrady, zmazuje swoje winy wobec niego. Pragnęła, żeby teraz mąż zarżnął ją analnie, bardziej niż poprzedniego dnia uczynił to Artur. Pragnęła wymazać, chociaż ten rozdział z pamięci.
     Odczuwał ogromną przyjemność, gdy udowadniała właśnie, że jej wczorajsze obietnice to nie tylko puste słowa, pozwalała mu faktycznie na wszystko. Podświadomie powtarzał kolejne sceny z filmów z jej udziałem. Oddawała mu się dużo chętniej, niż Arturowi, z którym zdradzała go przymuszona szantażem. Zapał, z jakim teraz spełniała jego zachcianki, przekonał go o jej całkowitym oddaniu. Nie zamierzał jednak ograniczać się jedynie, do powtarzania tego, do czego zmusił ją Artur. Obserwując jak żona, klęcząc przed nim na żwirze, ponownie mu obciąga, mimo że przed chwilą w niej skończył, sięgnął do kieszeni po papierosy i zapalił.  
     Starała się, najlepiej jak potrafiła. Widok męża zapalającego papierosa, gdy ona mimo wrzynających się w kolana kamyków klęczy i zaspokaja go ustami, był okrutny. Mimo wszystko kontynuowała, spojrzała na niego, obserwował ją, jej starania. Musiała wytrwać. Gdy był w połowie papierosa, poczuła, jak ponownie mu staje. Nie poddawała się, gdy zaczął napierać na jej gardło, sumiennie za każdym razem docierała wargami do końca. Gdy skończył palić, wiedziała, co ma powiedzieć.
     – Proszę, zerżnij mi porządnie dupę – powtórzyła wczorajszą kwestię.
     Pamiętała doskonale, z jakim zażenowaniem wymawiała te słowa, w tym samym miejscu wczoraj. Dziś była tutaj z mężem, wiedziała dokładnie, o co prosi i chciała to zrobić.
     – Oprzyj się o stół.  
     Miał dokładnie taki sam zamiar, co jej prośba, więc przystąpili do realizacji tego etapu. Zapadający zmierzch pozbawiał ich widoku swych ciał, ale komary również korzystały z ich obecności, dokuczając szczególnie Monice. Miała odsłonięte prawie całe ciało, a cieniutki top również nie dawał ochrony. Gdy wstała, skierował ją w stronę oparcia ławki. Oparła się o nie biodrami i pochyliła do przodu, zapierając się dłońmi o krawędź blatu.
     Podszedł do niej i zgarnął palcem całą wilgoć, jaka spoczywała na płatkach jej cipki i rozsmarował na dziurce powyżej, wpychał również palec do środka, aby i tam nieco nawilżyć. Nie chciał zadawać niepotrzebnego bólu, chciał jak najszybciej posiąść jej ciaśniejszą norkę. Zanurzył na chwile twardego penisa w jej cipce, wyciągnął i przystawił do ciaśniejszej dziurki. Kiedy naparł na nią, powoli otwierała się przed nim i wchodził w nią coraz głębiej. Przez kilka pierwszych ruchów asekurował penisa dłonią, później jednak nie było to konieczne, zagłębiał się w nią bez trudu, a dłonie mogły zająć się przyjemniejszymi sprawami.
     Sięgnął do jej piersi, uwalniając je spod okowów cienkiej, ciasno je opinającej bluzeczki. Przyjemny ciężar i sprężysta miękkość jej piersi, były dodatkowym podniecającym bodźcem, który porzucał co chwilę, aby uderzeniami, to lewej, to prawej dłoni utłuc natrętne komary, z trudem dostrzegane w zapadającym zmierzchu, kąsające głównie jego oblubienicę. Te na własnym ciele było mu łatwiej zlokalizować. Mimo intensywnego tempa, klapsów wielokrotnie dawanych na przemian z obmacywaniem jej piersi oraz głośnych jęków partnerki potrzebował niemal dziesięciu minut, aby osiągnąć kolejny orgazm.  
     Po długim i ostrym seksie wreszcie poczuła pulsowanie jego penisa i ciepło jego nasienia rozpływające się po jej wnętrzu. Było jej dobrze, choć wolałaby czuć go w cipce, nie w odbycie. Nie doszła razem z nim, bo nie mogła się skupić na seksie. Była cała pokąsana przez komary. Mąż co prawda co chwilę uderzał jakiegoś dłonią, ale jedynie na jej plecach i pośladkach. Uda i łydki miała mocno pokąsane, bo nie mogła z nich odgonić tych małych krwiopijców.  
     – Choć do samochodu, zanim całkiem nas komary zjedzą… – poprosiła, gdy tylko z niej wyszedł.
     – Liczyłem na francuski akcent na zakończenie… – wyraził swoje niezadowolenie.
     – A mogę to zrobić w aucie? Proszę…  – odparła błagalnym tonem.
     – To choć…
     Ruszyli w stronę samochodu. Nawet nie poprawiała swojego stroju, gdy wsiedli do środka, jedynie pozbyła się widocznych teraz owadów i pochyliła się nad fotelem pasażera, żeby ponownie językiem i ustami sprawić przyjemność mężowi. Jego ręce dość nachalnie zajmowały się jej piersiami. Mimo że chwilami bolesnego wręcz dotyku, podniecało ją, że tak zachłannie ją obmacuje. Gdy ją dotykał, tak nieprzyzwoicie obmacując piersi, łono, pośladki czy uda, czuła, że całym ciałem należy do niego, a On ją pożąda. Potrzebowała czuć, że wciąż ją pożąda, że coś do niej czuje, że wciąż jest jego kobietą. Z palcami jednej jego dłoni wciskającymi się w jej cipkę, drugą jego dłonią ściskającą jej pierś i kutasem w ustach doszła, wciskając swoją głowę w jego krocze. Teraz robiąc mu dobrze ustami, czy też chwilę wcześniej w inny sposób zaspokajając jego potrzeby cielesne, chciała jak najlepiej wynagrodzić mężowi, że jej nie odepchnął, nie porzucił i nie zostawił samej mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło.  
     Wciąż zajmując się pieszczeniem jego przyrodzenia, choć zdecydowanie wolniej, niemal celebrując każdy ruch, jej ciało wciąż odczuwało potrzebę fizycznej bliskości z nim, było gotowe na kolejne zbliżenia. Choć tego nie rozumiała, odkrywała swoją nową, odmienną seksualność. Niezależnie, czy to była ukryta, stłumiona wychowaniem wcześniejsza potrzeba, czy podświadomy mechanizm obronny, dla utrzymania i wzmocnienia ich związku, czy też euforyczna reakcja na nowe doznania, była gotowa nie tylko spełniać każdą jego zachciankę, ale wręcz zachęcać i prowokować męża, żeby jak najczęściej zaspokajał z nią swoje żądze, w dowolny sposób korzystał z jej ciała, eksperymentując z wszelkimi dotąd nieakceptowanymi przez nią kwestiami.
     Dotąd seks oralny był dla niej rodzajem gry wstępnej, w której pieściła męża bardziej z obowiązku. Może trochę ją to podniecało, ta nieprzyzwoitość robienia tego, jednak nie sprawiało jej to przyjemności, zestresowana czekała na jego znak, że dochodzi, by zabrać usta, nim pozna smak jego nasienia, którego się wcześniej brzydziła. Piotr kończył wtedy na własnym brzuchu, chwilę później sam się wycierał, przeszkadzał jej nawet sam zapach spermy. Dopiero gdy doprowadził się do porządku, pozwalała mu się całować i przytulać, skrupulatnie całował jej usta, policzki, płatki uszu, zakamarki za uszami, szyję. Wędrował powoli coraz niżej, uwielbiała jego wycieczki oralne po swoim ciele, namiętnie pieścił, lizał i całował jej ramiona, dekolt, piersi, długo zajmował się jej sutkami, później brzuch, pępek, podbrzusze, uda, by wreszcie dotrzeć do jej cipki. Uwielbiała, gdy ją lizał, całował i pieścił, właśnie dla tych chwil mu obciągała niemal codziennie, bo cudownie się rewanżował, aż dochodziła, dociskając jego głowę do swojego krocza. Zwykle był już wtedy ponownie tak podniecony, że gdy uwolniła jego głowę z zaciśniętych ud, szybko wędrował mokrym językiem w górę jej ciała i jednocześnie wciskał się w jej mokre wnętrze sztywnym organem i całował namiętnie, śliskimi od jej soków słonawymi wargami tłumiąc jej jęki rozkoszy z długiego delikatnego seksu. Gdy wtedy w niej kończył, już jej nie przeszkadzało jego nasienie, tam było na swoim miejscu, wciskała między uda kilka chusteczek, aby pochłonęły to, co z niej się wysączało, a sama z uwielbieniem wtulała się plecami w jego tors, czując na pośladkach, jak się kurczy, zasypiała w objęciach jego ramion.
     Nawet w tej chwili, gdy kolejny raz jego penis zaczął rosnąć w jej ustach, odczuwała nieznaną dotąd satysfakcję z ponownego doprowadzenia go do erekcji.
     – Mam dokończyć ustami, chcesz się kochać w samochodzie, czy może wolisz wrócić do domu i tam wziąć mnie, jak tylko będziesz chciał? – spytała zalotnym głosem, z podnieceniem wypisanym na twarzy.
     – A to tylko jedną opcję mogę wybrać? – spytał równie podniecony.
     – Możesz wszystkie i co jeszcze chcesz… – szepnęła czule i kontynuowała obdarzanie mężowskiego penisa pieszczotami oralnymi.
     Piotr nie mógł się zdecydować, czy bardziej chce, żeby mu obciągnęła kolejny raz w samochodzie, czy spróbować seksu w aucie. Powrót do domu i swobodne uprawianie seksu mogło poczekać, wygrała ciekawość i chęć poznania nowych doznań. Gdy wciąż czule zajmowała się jego kutasem, wyobrażał sobie, w jakiej pozycji będą to zaraz robić, aż mu drgnął na samą myśl. Co skwitowała przyjemnym mruknięciem, wprowadzając go w podniecające drgania.
     – Przyjemnie jak tak mruczysz, kiedy obciągasz, ale teraz chcę poczuć na nim twoją cipkę… – pochwalił jej starania i udzielił zaległej odpowiedzi.
     – Mam usiąść przodem, czy tyłem do ciebie? – spytała podekscytowana.
     – Tyłem – odparł, jednocześnie cofając fotel maksymalnie, aby zrobić jej nieco miejsca.
     Podniosła głowę z jego kolan, również cofnęła fotel kierowcy, na którym siedziała i opierając się jedną dłonią na kierownicy, a drugą na ramieniu męża, przełożyła prawą stopę nad konsolą, między przednimi fotelami, z trudem omijając dźwignię zmiany biegów. Musiała maksymalnie wyprostować nogę, żeby znaleźć podparcie dla stopy po jego stronie, wisząc biodrami tuż nad gałką lewarka skrzyni biegów. Chwycił ją w pasie i dla żartu naprowadził jej biodra nad wystającą dźwignię, lekko je opuszczając. Spięła mięśnie w pierwszym odruchu, gdy poczuła jej dotyk w intymnym miejscu.
     – Wolę twojego kutasa, niż martwe przedmioty, ale jeśli chcesz, to usiądę na niej… – wyszeptała ulegle, sondując zamiary męża. Przełożyła prawą dłoń z jego ramienia na podszybie i rozluźniając ostrożnie mięśnie, poddawała się ruchom jego dłoni, pozwalając, by koniec lewarka zaczął zagłębiać się w jej kobiecości.
     – Innym razem… – odpowiedział, po chwili zawahania się.
     Ponownie uniósł jej biodra nieco wyżej i przeciągnął na swoją stronę. Wierzch gałki zmiany biegów błyszczał w słabym świetle od jej wilgoci. Teraz pochylona mocno do przodu i podtrzymywana w pasie przez jego silne dłonie przełożyła drugą stopę na stronę pasażera. Puściła kierownicę i pomiędzy swoimi nogami szukała lewą dłonią jego przyrodzenia. Całkowicie zdając się na jego ramiona opuszczała biodra w stronę jego krocza i pomagając sobie dłonią, która wreszcie odnalazła upragniony sztywny organ, nabiła się na niego z jękiem rozkoszy.
     Próbowali się kochać w tej pozycji, ale było im dosyć niewygodnie. Buty na obcasie nie dawały stabilnego podparcia dla jej stóp, siedząc na jego kolanach, mimo niskiego wzrostu, miała zbyt mało miejsca nad głową, aby unosić się wystarczająco wysoko dla zapewnienia mężowi pełnego zakresu penetracji. Pochylając się do przodu, mogła wykonywać dłuższe ruchu na jego członku, ale tracił wówczas wygodny dostęp do jej piersi, które teraz były w centrum zainteresowania jego dłoni.
     Po kilku minutach takich prób z powodu niewygody i niezadowalających doznań zdecydował się na zmianę pozycji. Odchylił swój fotel mocno do tyłu i polecił jej, aby odwróciła się twarzą do niego.  
     – Mogę zdjąć buty? Nie chcę zniszczyć fotela obcasami… – spytała nieśmiało.
     – Zdejmij.
     Po chwili ekwilibrystycznych ruchów na tej ograniczonej przestrzeni udało się jej pozbyć szpilek i odwrócić do niego twarzą. Stopy postawiła na krawędziach fotela tuż przy jego biodrach, podkurczone nogi ciasno otulały jego tułów, z trudem mieszcząc się między drzwiami i słupkiem z jednej strony a oparciem fotela kierowcy z drugiej. Pochylona, kucając nad nim, nadziała się ponownie na jego członka i opierając się obiema rękoma o zagłówek fotela, który w półleżącej pozycji zajmował, mogła wreszcie wykonywać dłuższe ruchy. Na przemian to goszcząc go całego w sobie, to ledwie mając tylko jego główkę u bram swojej norki, dodatkowo odsłoniętymi piersiami ocierała się o jego tors, muskając sutkami o poły marynarki, o przyjemnej w dotyku fakturze.
     Mimo iż oboje byli szczupli, z trudem mogli się poruszać w tej ciasnocie, aby nadal mieć dostęp do jej piersi, ostrożnie przełożył ręce pomiędzy jej kolana i uda, ocierając łokciami o własny brzuch, mógł dłońmi chwycić jej piersi. Powoli dopasowywali się do ograniczonego wnętrza, minimalnie korygując wzajemne ułożenie swoich ciał. Dłonie trzymające jej piersi przyjemnie uwalniały ją od ich ciężaru, swoimi ruchami sygnalizując, jak szybko i w jakim zakresie poruszania się oczekuje od niej małżonek. Dostosowywała się, jednocześnie sama zbliżając się do krawędzi orgazmu. Nie obawiając się zakłócania ciszy sąsiadom, mogła swobodnie wyrażać głośnymi jękami stan swojego podniecenia, ku uciesze własnej i męża. Dłuższe i głębsze jęki zamieniły się w przeciągły krzyk, gdy szczytowała, a następnie serię rytmicznych, coraz bardziej ochrypłych krzyków, kiedy w amoku własnego orgazmu, wciąż stymulowała go, poruszając się w dyktowanym przez niego tempie, aż osiągnął spełnienie, pozwalając jej pozostać w pełni nadzianą na jego pulsującego członka, którego od ponad dwóch minut obdarzała regularnymi skurczami pochwy.  
     Oboje byli bardzo zmęczeni i kilka minut pozostali w tej niezbyt komfortowej pozycji. Swoim nagim ciałem opadła całkiem na jego tułów, jedynie uwolnił ręce, aby ją objąć i palcami leniwie muskał po nagich plecach. Jej ramiona bezwładnie zwisały poza oparcie fotela po obu stronach jego szyi, tuląc się do niego prawym policzkiem, ciężko dyszała mu obok ucha, sama słysząc równie zmęczony szybki oddech męża przy własnym uchu. Na tą krótką chwilę oboje czuli się zaspokojeni. Jej chaotycznie drżące ze zmęczenia mięśnie przyjemnie pobudzały go na tyle, żeby utrzymać częściową erekcję w wystarczającym stopniu, aby jego nieco skurczony teraz penis wciąż pozostawał w jej rozpalonym wnętrzu.
     Gdy wreszcie odzyskali nieco siły, na tyle, aby spróbować rozsupłać się z mętliku swych ciał, usiłując unieść się z kolan ukochanego, odkorkowała swoją jaskinię miłości, z której swobodnie teraz wypływało jego nasienie zmieszane z jej sokami, obficie plamiąc siedzisko fotela i jego spodnie.  
     Nie było mowy o powtórnym przeciskaniu się na miejsce za kierownicą wewnątrz pojazdu, z trudem udało jej się wysiąść drzwiami pasażera i dopiero na zewnątrz poprawić nieco ubranie oraz włożyć buty po otrzepaniu stóp z klejącego się do spoconej skóry piasku i kamyków. Obeszła samochód i usiadła za kierownicą, cała operacja, choć trwała zaledwie dwie może trzy minuty naraziła ją na kolejne spotkanie z komarami, od których uwalniała się, nawet będąc ponownie w samochodzie.
     Gdy uwolniła się od małych natrętów, zaczęła przygotowywać się, aby ruszyć w drogę do domu, jednak dziwnie bardzo jej czegoś brakowało, dopiero po chwili skojarzyła, że brakuje jej dotyku męża dłoni. Chwyciła jego dłoń i łagodnie położyła na swoim udzie blisko pachwiny.
     – Lubię, gdy mnie dotykasz… – wyjaśniła swoje zachowanie, gdy spojrzał na nią.
     – Dobrze – odpowiedział spokojnym głosem.  
     Jego lewa dłoń spoczywała wysoko na jej udzie, czuł bliskość jej gorącej, mokrej kobiecości, jednak palcami leniwie muskał wewnętrzną stronę jej prawego uda, sunąc po poprzecinanej kabaretkami skórze wystającej przez oczka w kształcie rombów. Zamyślony próbował znaleźć rozwiązanie ich patowej sytuacji i zdefiniować na nowo relacje z żoną.
     Koncentrowała się na drodze, bo choć ruch był niewielki, to nie lubiła prowadzić po zmierzchu. Dotyk jego dłoni dodawał jej pewności siebie i podniecał. Kiedy dojechali na miejsce, zaparkowała i spojrzała na niego, wciąż siedział zamyślony, patrząc gdzieś daleko w przestrzeń przed autem, ze smutną miną. Kiedy położyła swoją dłoń, na jego dłoni, wrócił z otchłani swoich rozmyślań i wysiedli z auta, idąc w milczeniu do mieszkania. Kiedy weszli do budynku, w świetle żarówek korytarza i windy, dało się z łatwością zauważyć ślady brudu, kurzu i piasku na ciele i ubraniu Moniki.

     – Wykąp się i przyjdź do salonu – powiedział pozbawionym emocji głosem, gdy weszli do mieszkania.
     Była nieco zawiedziona jego zachowaniem, ale widząc siebie w lustrze, przyznała mu rację, że nadaje się tylko pod prysznic. Odprowadziła go wzrokiem, gdy poszedł do kuchni, aby wstawić wodę na herbatę. Kiedy Monika była w łazience przebrał się w swobodniejsze dresowe spodnie i T-shirt, zrobił herbatę również dla niej i zaniósł do salonu.
     Dopiero pod prysznicem poczuła, jak mocno jest pokąsana, dokładnie zmyła z siebie kurz parkingu. Po wytarciu się ręcznikiem tak, jak ją natura stworzyła poszła do apteczki w kuchni po Fenistil i z tubką maści w ręce weszła do salonu. Mąż siedział zamyślony przy stole nad kubkiem z herbatą.
     – Pomożesz mi posmarować wszystkie ukąszenia? – spytała nieśmiało.
     – Chodź bliżej, faktycznie miały na tobie używanie – odpowiedział i ocenił, gdy się odwróciła.
     Łydki, uda, pośladki i plecy miała mocno poznaczone nieregularną siatką ukąszeń niczym gwiazdy na nocnym niebie. Nałożył na palec nieco maści i każde kolejne ukąszenie pokrywał cieniutką warstewką preparatu łagodzącego świąd. Monika z trudem powstrzymywała się przed drapaniem, choć wszystko ją swędziało. Stopniowo odczuwała ulgę, w miarę jak kolejne czerwone punkty pokrywał specyfik nakładany przez męża, początkowo na plecach, później pośladkach. Położyła się na kanapie, aby zapewnić wygodniejszy dostęp do jej nóg z tyłu. Z przodu nogi smarowała sama, kiedy wstała z kanapy, po tym jak mąż skończył. Nie protestowała, kiedy stanął za nią i rozprowadzał maść po jej piersiach, przy okazji je obmacując, również były pokąsane i choć mogłaby sama je posmarować, nie chciała przerywać mu zabawy jej ciałem. Dotyk Jego dłoni również przynosił pewną ulgę jej piersiom.  
     – To nie był najlepszy pomysł jechać tam o tej porze…
     – Dobrze, że nas nie zjadły… A ciebie nie pogryzły? – spytała z troską.
     – Dużo mniej niż ciebie, byłem bardziej ubrany…  
     – A poza komarami, reszta była tak jak chciałeś? – starała się wybadać na ile spełniła jego fantazję.
     – Było fajnie.
     – Coś nie było tak, jak chciałeś? – wyczuwała w jego odpowiedzi niezadowolenie.
     – Seks był tak, jak chciałem… – mówił bez przekonania.
     – To, co było nie tak?
     – To udawanie tirówki, kiedyś wydawało się fajne, teraz źle się kojarzy…
     – Piotr, przepraszam, że zepsułam twoje marzenie…
     – Możemy jutro spróbować po drodze do pracy, bez udawania – odparł, widząc smutek na jej twarzy.
     – Dobrze kochanie – odpowiedziała weselszym już głosem.
     – Późno już, może się położymy spać? – spytała po chwili.
     – Tylko się wykąpie, bo też jestem spocony...
     – Iść z tobą? – zaproponowała.
     – Nie. Szybko się umyję i poprzytulamy się spokojnie w łóżku – odpowiedział ciepłym głosem.
     Monika wypiła swoją chłodną już herbatę, odniosła naczynia do zmywarki i poszła położyć się w sypialni, czekając na męża. Piotr z łazienki przyszedł również nago, położył się obok niej, zgasił lampkę nocną i objął ją ramieniem. Przytulała się do niego i całowała jego tors, wolniutko schodząc coraz niżej, znikając stopniowo pod kołdrą.
     – Nie musisz tego robić – szepnął, odczytując jej intencje.
     – Ja chcę to robić… z tobą… i to bardzo… – szeptała, na przemian z dalszym obsypywaniem jego ciała pocałunkami.
     – Dobrze, to pokaż, na co masz ochotę – odpowiedział, głaszcząc ją po włosach.
     Monika kontynuowała pieszczoty, aż dotarła do jego przyrodzenia i ustami oraz dłonią sprawiła, że ponownie było gotowe do dalszych zabaw. Składając kolejne pocałunki na jego brzuchu i torsie, znalazła się ustami tuż przy jego uchu. Delikatnie pomagając sobie ręką, wprowadziła jego kutasa w siebie i spokojnymi ruchami nabijała się na niego. Wsparta na rękach i kolanach była tuż nad nim, ocierała się piersiami o niego i z każdym ruchem głębiej gościła w sobie jego penisa. Nie mogąc całować jego ust, wargami i językiem pieściła jego ucho, dodatkowo pojękując z podniecenia w rytmie, jaki kontrolowała. Długie spokojne i płynne ruchy sprawiały, że szybko osiągnęła poziom satysfakcji, wystarczający do przeżycia orgazmu. Powstrzymywała się, aby przedłużyć tę przyjemną chwilę i dać mężowi większą satysfakcję, jednak nie potrafiła tego przeciągać w nieskończoność i szczytowała, tuląc się do niego i gryząc płatek jego ucha.  
     – Ja też już nie mam siły – oznajmił, gdy próbowała wznowić ruchy, lecz nie mogła zapanować nad mięśniami.
     – Ale ty nie doszedłeś – odpowiedziała zatroskana.
     – To nic, jutro też jest dzień – odparł zmęczony.
     – Dziękuję – wyszeptała, całując go w policzek i położyła się obok, kładąc głowę na jego sercu.

Koniec części ósmej…

11 komentarze

 
  • Użytkownik Niepozorny

    Obiecałem i wrzuciłem kolejna część,  miłego czyrania

    5 paź 2022

  • Użytkownik smakosz29

    Czekam cierpliwie na cdn. , a co do długości opowiadań to są w sam raz . Nie cierpię krótkich

    4 paź 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Witajcie,  

    Wiem, że już w czerwcu prosiłem was o cierpliwość...
    Dużo się działo w moim życiu prywatnym i różne perturbacje zdrowotne moich najbliższych oraz moje własne nie pozwalały się skupić na pisaniu.
    Powoli wszystko wraca do normy i niedawno wróciłem do dalszego pisania.  
    Dziewiąta część prawie skończona - z góry uprzedzam, że zawiera bardzo mocne sceny -  muszę jeszcze dopisać zakończenie, ale mam nadzieję podzielić się nią wkrótce z wami wszystkimi.  
    Póki co moi, anonimowi dla was recenzenci, którym jak zwykle bardzo dziękuję za cenne uwagi i spostrzeżenia dzielą się ze mną uwagami na temat dotychczasowych 17 stron tekstu - więc krótkie to nie będzie ;), ale premiera kolejnej części niebawem.

    Swoją drogą ciekaw jestem czy moje teksty nie są zbyt długie.  
    Wolicie krótkie czy długie opowiadania?

    3 paź 2022

  • Użytkownik izabela

    Bardzo fajna seria opowiadań z niecierpliwością czekam na dalsze części.

    3 paź 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @izabela - bardzo dziękuję, miłe słowa, łapki w górę oraz wyjście którejś z poprzednich części z poczekalni na stronę główną działa bardzo motywująco ;)

    3 paź 2022

  • Użytkownik izabela

    @Niepozorny Też tak myślę co prawda większość moich opowiadań pozostaje w poczekalni jak do lekarza specjalisty.

    5 paź 2022

  • Użytkownik Lolo88654

    Kiedy kolejna część?

    12 sie 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @Lolo88654 mam nadzieję wkrótce zakończyć pisanie kolejnej części.

    3 paź 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Kochani, pracuje nad kolejna częścią,  ale obowiązki  rodzinne po powrocie do domu i bieganina po lekarzach skutecznie absorbuje mój czas.
    Proszę o cierpliwość i z góry przepraszam, że musicie jeszcze trochę poczekać...

    1 cze 2022

  • Użytkownik loli

    Kiedy kolejna część?

    30 maj 2022

  • Użytkownik Nbt

    I... Co dalej?

    28 maj 2022

  • Użytkownik J.Marecki

    I kolejny raz ulegają szantażowi - tym razem oboje. Przecież z góry wiadomo że typ nie usunie filmów a jeśli nawet, to pewnie zrobi kopie i dalej będzie szantażował.
    Odpowiadanie robi się coraz bardziej nierealne, ludzie nie są aż tak naiwni czy wręcz głupi jak główna bohaterka i jej mąż.
    Monika staje się etatową dziwką swojego szefa.
    Jeśli w następnych częściach będzie ciąża i poród to z opowieści zrobi się jedna wielka bujda dla nieznających życia masturbantów.

    25 kwi 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @J.Marecki  
    1. Nie doceniasz rozmiaru ludzkiej naiwności.  
    2. Nie podoba Ci się to opowiadanie to nie czytaj.
    Reszta twojego wpisu nie warta komentarza...

    25 kwi 2022

  • Użytkownik Goscd

    Naprawdę super opowiadanie

    24 kwi 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    Zamieszczam kolejną część, niestety natłok pracy zawodowej i okoliczności techniczne nie pozwoliły tego zrobić wcześniej...

    Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy pomagali przy korektach tej i poprzednich części, których poprawione wersje również dziś zamieściłem.

    Szczególne podziękowania dla: Ani, Maćka, Bartka i Borysa za waszą pomoc. :bravo:

    24 kwi 2022