Życiowa układanka, część dziesiąta

Życiowa układanka, część dziesiątaNiedziela, 20 Maj 2018, południe

     Niedziela dla Moniki zaczęła się przebłyskami świadomości i bólu, zamieszaniem wokół jej osoby i próbami nawiązania z nią kontaktu. Umęczone ciało musiało znieść jeszcze niedogodności związane z badaniami, jakim musiała być poddana. Przy braku kontaktu i utratach przytomności, lekarze pozbawieni wywiadu z pacjentką i ograniczonej wiedzy męża na temat jej stanu, musieli wykonywać dodatkowe czynności diagnostyczne, aby ocenić jej stan. Gdy wreszcie obudziła się, był środek dnia. Światło raziło w oczy, głowa pękała gorzej, niż na największym kacu, krocze piekło i szczypało, nie mogła ruszyć kończynami. Oczy stopniowo przyzwyczajały się do światła, nie wiedziała, gdzie jest. Zaczęła stopniowo zauważać szpitalne wyposażenie, łóżka, stojak z kroplówką wpiętą w jej lewą rękę, opaski unieruchamiające jej nadgarstki do ramy łóżka, podobne na kostkach i obcą kobietę skuloną na sąsiednim łóżku. Ubrana w przykrótką szpitalną koszulę przyglądała się jej z obawą wypisaną na twarzy.
     – Gdzie ja jestem? – spytała niepewnie.
     – W szpitalu – usłyszała cichutki przerażony głosik.
     – Jakim szpitalu? – Monika nie mogła pozbierać myśli.
     – Szpital Kliniczny w …  
     Monika, słysząc nazwę miejscowości, odetchnęła z ulgą, była w swoim mieście.
     – Jak ja się tu znalazłam? – zapytała, odruchowo nadal szukając w pamięci, co ostatnie pamięta.
     – Chyba nas obie przyjęto dziś w nocy, jak mnie wieźli z izby przyjęć na USG, to widziałam, jak stamtąd wywozili panią nieprzytomną na łóżku, na korytarzu był chyba mąż, bo bardzo zdenerwowany dopytywał lekarza „co z moją żoną”… – kobieta opowiadała dalej, a Monika, mając kompletny mętlik w głowie, próbowała cokolwiek z tego zrozumieć – … pod gabinetem zabiegowym jeszcze czekał, nerwowo chodząc po korytarzu, później ja byłam w gabinecie, a jak trafiłam tutaj na salę, to pani już była sama…

     Opowiadanie dalszych wydarzeń przerwało wejście do sali pielęgniarki, która widząc wybudzenie Moniki, wezwała również lekarza. Na widok mężczyzny w białym kitlu, współlokatorka Moniki spięła się i pokurczyła nogi jeszcze bardziej. W związku z jej gwałtowną reakcją lekarz podszedł do Moniki z przeciwnej strony, niż znajdowała się współlokatorka i bardzo spokojnym, ciepłym głosem zwrócił się wpierw do niej.
     – Pani Magdaleno, przepraszam, ale jestem dziś jedynym lekarzem na oddziale, na dyżurze. Muszę teraz zbadać pacjentkę, która odzyskała przytomność, to niestety trochę zajmie. Jeśli czuje się Pani nie komfortowo w mojej obecności, może Pani poczekać na korytarzu, pielęgniarka pomoże pani przejść i usiąść na korytarzu lub w dyżurce i dotrzyma pani towarzystwa, żeby czuła się pani bezpieczniej. Jutro już będzie moja koleżanka…

     Słowa lekarza wywołały jeszcze większe zagubienie Moniki. Nie rozumiała reakcji tej pacjentki, ani nad wyraz uprzejmego zachowania lekarza. Nim zdążyła zdać sobie sprawę ze swojego skołowania, współlokatorka powoli opuściła salę z asystą pielęgniarki, a lekarz zaczął równie spokojnym głosem mówić do niej.
     – Czy wie Pani, jak ma na imię?
     – Monika.
     – Czy pamięta pani, jak się nazywa?
Monika odpowiadała na kolejne pytania, mętlik w jej głowie nieco malał, ale ból głowy nie pozwalał w pełni jasno myśleć.
     – Czy imię Piotr coś pani mówi?
     – Mój mąż tak ma na imię.
     – Czy pamięta Pani, jak tu trafiła?
     – Nie.
     – Czy mąż kiedykolwiek panią skrzywdził?
     – Nie.
     – Czy zażywa Pani narkotyki, inne podobnie działające leki lub środki?
     – Nie, biorę tylko pigułki antykoncepcyjne, żadnych innych leków.
     – Krótko po północy trafiła Pani na szpitalny oddział ratunkowy, przywieziona nieprzytomna przez mężczyznę, który nazywał się Piotr M*** i twierdził, że jest pani mężem – lekarz zaczął streszczać jej wydarzenia ostatniej nocy, jakie miał zapisane w jej karcie.
     – To jest mój mąż – wtrąciła lekko poirytowana Monika.
     – Dobrze, na razie wszystko się zgadza z tym, co Pani mąż podał, gdy panią przyjęto – lekarz uspokajał – A czy pamięta Pani cokolwiek z wczorajszego dnia i wieczoru?
     Z tego, co pamiętała, prawie nic nie nadawało się do wyznania lekarzowi. Widział jej skupienie i zażenowanie. Atrakcyjna, choć sponiewierana kobieta, wciąż unieruchomiona do ramy łóżka, czerwieniła się jak nastolatka, wyraźnie szukając odpowiedzi. Nie naciskał, dał jej czas na ocenzurowanie wspomnień i ubranie tego we właściwe słowa.
     – Byłam na spotkaniu z szefem… To była kolacja z zagranicznymi kontrahentami… Mąż miał mnie odebrać o północy… Pamiętam początek kolacji, ale nic więcej… – Monika cedziła wypowiadane kwestie.
     – W trakcie przyjęcia Pani do szpitala, mąż domagał się przeprowadzenia obdukcji – lekarz mówił teraz niemal szeptem – Takie badanie przeprowadzono, jednak ten dokument możemy wręczyć tylko Pani. Stwierdziliśmy rozerwanie wejścia pochwy, ślady nasienia i silne otarcia w pochwie oraz odbycie. Sugerują one, że odbyła pani kilka stosunków waginalnych i analnych. Najprawdopodobniej wbrew swojej woli, o czym świadczą zasinienia i zadrapania na kostkach, łydkach, biodrach i ramionach. Badania krwi wykazały alkohol i kokainę w Pani organizmie…     Monika chciała zasłonić twarz dłońmi, jednak szarpnięcie za nadgarstki przypomniało jej o unieruchomieniu jej kończyn.
     – Dlaczego mnie związano?
     – W trakcie zabiegu i w nocy szarpała się Pani i majaczyła, musieliśmy panią unieruchomić, żeby nie zrobiła Pani sobie krzywdy, zaraz Panią rozepnę, proszę tylko nie wykonywać gwałtownych ruchów, organizm musi mieć czas, żeby przywrócić normalne krążenie – lekarz mówił nieco głośniej, rozpinając jej prawy nadgarstek.
     –  Nie za wysoko,  tuż nad ciałem – instruował stanowczo, gdy chciała unieść odruchowo dłoń wprost do twarzy, przytrzymał jej rękę i pokazał w jaki sposób, bez zbytniego unoszenia, ponad wypoziomowane ciało, może poruszać uwolnioną ręką.
     Monice faktycznie lekko zakręciło się w głowie i zgodnie z zaleceniem lekarza zginając rękę w łokciu, sunęła dłonią po kołdrze na piersiach w kierunku twarzy.
     – Dobrze się Pani czuje? Zawroty głowy powinny za chwilę ustąpić, wtedy uwolnimy kolejną kończynę – lekarz, obserwując jej zachowanie, oznajmiał jej kolejne kroki uwolnienia.
     Stopniowo uwolnił jej kostki i drugą rękę. W międzyczasie przekazał jej, znów ściszonym głosem, że w pochwie prócz nasienia również znaleziono ślady kokainy. Została poinformowana, że Piotr dobrowolnie poddał się badaniu na zawartość alkoholu i narkotyków,  uzyskując wynik negatywny z krwi oraz z moczu. Poinformował, że nie mogąc nawiązać z nią kontaktu, po oczyszczających z kręgu sprawców wynikach męża i na podstawie jego pisemnej zgody, przeprowadzono jej zabieg zszycia pękniętej pochwy, po uprzednim wypłukaniu pochwy, oczyszczeniu rany i założeniu cewnika, aby uniknąć wtórnego zakażania. Za jej przyzwoleniem, obejrzał miejsce szycia i przekazał pozytywną informację na temat gojenia się rany. Mówił o przewidywanym przebiegu leczenia, konieczności pozostania w szpitalu, co najmniej do piątku, oraz minimalnym czasie wykluczenia z aktywności seksualnej na najbliższe dwa tygodnie.  
     Po zgłoszeniu przez Monikę odczuwanych bóli, równie dyskretnie poinformował ją, że do czasu wypłukania z organizmu pozostałości kokainy, nie może jej podać silniejszych leków przeciwbólowych, ale jak tylko badania kolejnych worków z cewnikowanym moczem przestaną wykazywać jej obecność, pielęgniarka poda jej kolejny lek przeciwbólowy, a na razie musi się uzbroić w cierpliwość i przyjmować dużo płynów, aby to przyspieszyć. Dzisiejszy dzień kazał jej pozostać w pozycji leżącej, a na jutrzejszy dzień zapowiedział stopniowe próby pionizacji.
     – Pani Moniko, czy wyraża Pani zgodę na przekazanie mężowi informacji na temat Pani aktualnego stanu? – zapytał, kończąc wizytę.
     – Tak, bardzo proszę. Nawet nie wiem, gdzie mam telefon i swoje rzeczy – Monika odpowiedziała, desperacko rozglądając się po otoczeniu, wciąż skołowana sytuacją i natłokiem informacji.
     – W karcie jest wpisana informacja, że mąż zabrał Pani rzeczy osobiste i dostarczy, kiedy odzyska Pani przytomność oraz numer telefonu.
     Monika potwierdziła numer do męża. Lekarz, wychodząc z sali, wydał dyspozycje pielęgniarce, a pacjentkę przeprosił, za konieczność długiego oczekiwania na korytarzu i obiecał już dzisiaj ich nie nachodzić. Obserwowała powrót swojej sąsiadki z sali, która z pomocą pielęgniarki wróciła na swoje łóżko, ostrożnie się na nim kładąc. Pielęgniarka nim opuściła salę, podłączyła Monice kolejną kroplówkę, zmieniła opatrunek oraz wymieniła worek na mocz, zgodnie z poleceniem lekarza, skrupulatnie zapisując wszystko w karcie.

     Dopiero gdy zostały same, współlokatorka nieśmiało zaczęła rozmowę. Próbowała Monikę podpytywać, co jej się stało, ale ta zasłaniając się niepamięcią, unikała wyznania przyczyn pobytu. W końcu jej towarzyszka niedoli zdobyła się na odwagę, aby wyznać swoją historię.
     – Chyba nas obie spotkało coś podobnego. Może lepiej, jest nie pamiętać… – Magda drżącym głosem, z przerwami opowiadała – Pracuję w sklepie. Wczoraj, po zamknięciu, robiłyśmy inwentaryzację towaru. Skończyłyśmy dopiero po północy. Koleżanka mieszka obok sklepu, a mnie uciekł autobus. Następny za godzinę, więc chciałam przejść te 3 przystanki piechotą. Jak mijałam park, nagle pojawiło się dwóch facetów…  
     Monika domyślała się dalszej części, Magda jednak chyba potrzebowała wyrzucić to z siebie, choć robiła coraz dłuższe przerwy, aby wyartykułować to, co ją spotkało.  
     – …zakryli mi usta dłonią, żebym nie mogła krzyczeć… zaciągnęli mnie w głąb parku… próbowałam się bronić i krzyczeć… bili i kopali, aż przestałam… - współlokatorka opowiedziała stopniowo resztę zajścia - … po wszystkim leżałam naga w tych krzakach, ledwo się pozbierałam i wyszłam z parku. Zadzwoniłam po pogotowie i przywieźli mnie tutaj. – dopiero teraz się rozpłakała i zamilkła.

(…)

     Piotr po wyjściu od adwokata, w drodze do domu, otrzymał telefon ze szpitala. Lekarz przekazał mu, że żona odzyskała przytomność, rozmawia i wydaje się pamiętać wszystko, poza wydarzeniami wczorajszego dnia. Musiał zaparkować w przypadkowym miejscu, aby móc skupić się na rozmowie. Dopytywał się o szczegóły, ale rozmówca wyjaśniał, że luki w pamięci Moniki mogą być spowodowane wyparciem drastycznych wspomnień, czasową amnezją, jak również wynikającą z podania narkotyku utratą świadomości i niemożnością ich zarejestrowania. Dowiedział się, w której sali leży żona i chciał jak najszybciej zawieść jej rzeczy. Lekarz uprzedził go, że Monika jest osłabiona i nie może jeszcze wstawać, prosił, aby dzisiaj jej nie męczyć, ograniczając czas odwiedzin do niezbędnego minimum.

(…)

     Po powrocie do domu Piotr chciał jak najszybciej pojechać do Moniki do szpitala, zerkając w lustro na przedpokoju, zobaczył, jak kiepsko wygląda, nie chciał tracić czasu na golenie się, ale w biegu zaliczył szybki prysznic i zmienił ubranie, żeby jakoś wyglądać w szpitalu. Chciał jak najszybciej przekazać jej wieści o spotkaniu z adwokatem i zawieźć najpotrzebniejsze, jak mu się wydawało rzeczy. W pośpiechu spakował jej kilka zmian bielizny, wybierając te najbardziej zabudowane majtki i biustonosze oraz dwie koszule nocne, szlafrok i przybory toaletowe. Nie mając pojęcia, które z kosmetyków mogą być żonie potrzebne, zrobił im tylko zdjęcie telefonem i postanowił, że resztę po konsultacji z nią dowiezie jutro.

     Po nerwowym poszukiwaniu właściwego budynku tego ogromnego szpitala musiał jeszcze poszukać otwartego w niedzielę wejścia i w mętliku korytarzy i schodów dotarł lekko zdyszany na właściwy oddział. Pielęgniarka powstrzymała go przed przedwczesnym dotarciem do sali i uprzedziła, że druga pacjentka na tej sali jest po bardzo traumatycznych przeżyciach i może źle zareagować na jego obecność, dlatego najpierw ona wejdzie na salę i uprzedzi tą panią, a dopiero później ewentualnie pozwoli mu wejść. Kazała mu czekać w pewnej odległości od drzwi, sama znikając na dłuższą chwilę. Dopiero po wydającej się Piotrowi wiecznością chwili oczekiwania pielęgniarka wyjrzała na korytarz i zawołała go.  
     – Może pan wejść na chwilę, ale jeśli powiem, że ma pan wyjść, to będzie pan musiał natychmiast opuścić salę, bo wezwę ochronę – poinstruowała go surowym głosem.
     Piotr nie wiedząc, czego się spodziewać, wszedł ostrożnie na sale, Magda leżąca pod oknem pierwsza go dostrzegła, na widok jego męskiej sylwetki ponownie się spięła, ale po chwili rozpoznała w nim mężczyznę, który ostatniej nocy ustępował jej miejsca pod kolejnymi gabinetami, do których docierała po Monice i przejęty stanem żony, nerwowo chodził w kółko pod drzwiami, czekając na informacje na temat jej stanu. Opanowała nieco swoje reakcje w ostatniej chwili, bo pielęgniarka już była gotowa go wyganiać.  
     Monika na widok męża ucieszyła się i odruchowo chciała się podnieść, co niemal natychmiast wywołało u niej zawroty głowy i delikatne omdlenie.
     – Proszę natychmiast wyjść! – pielęgniarka powiedziała groźnie w stronę zaskoczonego Piotrka, opacznie odczytując jej reakcję.
     – Nie, to mój mąż. Zapomniałam, że mam się nie podnosić – słabiutkim głosem Monika zaprotestowała przeciw wyrzuceniu męża.
     – To niech Pani o tym pamięta – odpowiedziała już dużo milej.
     – Piotruś, kochanie – Monika przywitała męża.
     – Monika, jak się czujesz? – Piotr skrępowany obecnością obcych osób i całą sytuacją, nie potrafił zdobyć się na więcej czułości, niż pocałunek w policzek.
     – Wszystko mnie boli.  
     – To nie poprosiłaś o coś przeciwbólowego?
     – Nie mogą, dopóki nie zejdzie ze mnie to, czym mnie nafaszerowano – Monika odpowiedziała nieco tajemniczo, aby nie zdradzać przy Magdzie zbyt wiele szczegółów.
     – Lekarz mówił, że masz kłopoty z pamięcią, pamiętasz cokolwiek z wczorajszego dnia? – Piotra zżerała ciekawość, tak o stan żony, jak i przyczyny jej stanu. Wiedział, że teraz nie może mu powiedzieć wszystkich szczegółów, ale liczył, że chociaż uchyli rąbek tajemnicy.
     – Ostatnie co pamiętam, to około godziny dziewiętnastej, a później, dopiero jak się obudziłam tutaj… Co masz w tej torbie? – Monika nie chciała przy obcych powiedzieć zbyt wiele, próbowała zmienić temat.
     Piotr pokazał jej rzeczy, które dla niej przywiózł, te, z których zrezygnowała, zapakował ponownie do torby, resztę poukładał jej w szafce koło łóżka i dopytał, cierpliwie notując, co ma jej przywieźć jutro. Na szafeczce położył jej telefon i podłączył ładowarkę, gdyż bateria była niemal na wyczerpaniu. Poganiany przez pielęgniarkę musiał zakończyć odwiedziny, widział, że żona czuje się lepiej, ale nic się nie dowiedział. Ten niedosyt bardzo go męczył, nie zdążył też powiedzieć o adwokacie, bo nie mogli swobodnie porozmawiać. Gdy wracał do samochodu, dostał wiadomość od Moniki:

„Przepraszam, ale nie chciałam przy nich rozmawiać o naszych sprawach. Napisz, jak dojedziesz do domu i zjedz coś, bo słyszałam, jak burczy ci w brzuchu. Kocham Cię i jedź ostrożnie.”  

     Faktycznie dopiero teraz sobie uzmysłowił, że nie jadł dzisiaj jeszcze nic. Ani jak wrócił ze szpitala po czwartej nad ranem, ani przed wizytą u adwokata, ani po niej, kiedy tylko odświeżył się nieco i przebrał, śpiesząc się z odwiedzinami u żony. Chwilę zastanawiał się, na co ma ochotę. Zgaga po wczorajszym kebabie męczyła go do rana, dopiero rozmowa z prawnikiem sprawiła, że o niej zapomniał. Nie miał odwagi powtarzać błędu zapchania się kolejnym fast foodem, a pierwsze co mu przyszło do głowy, z potraw, jakie mógłby sam upichcić była jajecznica. Nie pamiętał, co jest w lodówce, więc w sklepiku koło domu kupił 10 jajek i świeże pieczywo, które już w sklepie, swoim zapachem uruchomiło jego soki żołądkowe.
     Po wejściu napisał do Moniki, że dotarł do domu. Chaotycznie miotając się po kuchni, odnalazł stopniowo niezbędne sprzęty i zaczął szykować sobie posiłek, w międzyczasie czytając i odpisując na wiadomości od Moniki. Nie napisała tego, co pamięta, głównie dziękowała, że przyjechał po nią, zawiózł do szpitala i podpisał zgodę na zabieg. Napisał jej o wizycie u adwokata. Nim zdążył napisać, że rozmawiali o nieważności umowy, jaką podpisała i problematycznej kwestii weksli i uprzedził, że prawnik przyjdzie do niej po podpis na pełnomocnictwie i wytłumaczy jej wszystkie zawiłości sprawy oraz ustali szczegóły, Monika ponownie go przepraszała za wszystko i obiecywała mu to wynagrodzić w dowolny sposób. Ich wymianę wiadomości zakończyła informacja od Moniki, że dostała leki przeciwbólowe i jest bardzo senna. Piotr, siedząc nad pustymi talerzami po jedynym posiłku, tempo wpatrywał się w ekran telefonu w oczekiwaniu kolejnej wiadomości. Zamiast tego zadzwonił domofon.

     – Cześć! Co się u was dzieje? – Sylwia od otwarcia drzwi nie przestawała mówić, zadając kolejne pytania i nie dając Piotrowi szansy na nie odpowiedzieć – wczoraj Monika w ogóle nie odbierała telefonu i nie odczytała wiadomości ode mnie, dziś mi w końcu odpisała, ale tak lakonicznie, że nie wiem, o co chodzi… U kogo ona jest w szpitalu? Coś stało się jej rodzicom?
     – Mogę? – Piotr, wyrwany z uprzednio panującej w domu nostalgicznej ciszy, przerwał wreszcie gwałtowny słowotok przyjaciółki żony – To nie Moniki rodzice są w szpitalu, tylko Monika jest w szpitalu.
     – Co jej się stało?
     Piotr dłuższą chwilę musiał się zastanowić, jak ma cokolwiek powiedzieć Sylwii, nie ujawniając zbyt wiele z tego, co się w jego małżeństwie ostatnio wydarzyło.
     – Powiesz wreszcie? Zachorowała, miała wypadek, czy ty jej coś zrobiłeś?– niecierpliwiła się.
     – Nic jej nie zrobiłem, jeśli będzie chciała, sama powie ci więcej, ale proszę, daj jej czas dojść do siebie.
     – Dalej nic nie wiem.  – Sylwia nie dawała za wygraną – W ogóle wiadomo, co jej jest?  
     – Tak, ale nie wiem, ile chciałaby ci teraz powiedzieć. A ty skąd wiesz, że jest w szpitalu? – Piotr lawirował jak mógł, przy okazji nieco zmienił temat.
     – Przecież ci mówiłam. Wczoraj potrzebowałam z nią porozmawiać, ale nie odbierała telefonu, napisałam do niej, ale nie odczytywała wiadomości, byłam tu u was przed północą, ale nikt nie otwierał, pomyślałam, że może pojechaliście do twoich czy jej rodziny na jakąś imprezę, o której mi nie powiedziała i po prostu nie słyszy telefonu w torebce – Sylwia trajkotała jak najęta, a Piotr był szczęśliwy, że może milczeć – rano nadal nie odczytała, to myślałam, że dobrze zabalowaliście, ty zresztą wyglądasz, jak po dobrym weselu, albo zapomniała telefonu, a twojego numeru nie mam. Dopiero ze dwie godziny temu odczytała i odpisała, a teraz znów się nie odzywa.  
     – Po północy zawiozłem Monikę do szpitala, wróciłem stamtąd po czwartej nad ranem, później musiałem załatwić jedną sprawę, potem byłem u Moniki, bo odzyskała przytomność, ale chwilę temu napisała, ze dostała leki przeciwbólowe i jest bardzo śpiąca.
     – Chyba się domyślam, co musiałeś załatwić… – Sylwia pokazała na jego dłonie z pozdzieraną skórą na kostkach i palcach – Będzie miała jakieś badania, czy operację?  
     – Operację już miała, w nocy… Jak zadzwonili, że się obudziła, byłem zawieźć jej trochę rzeczy, ale wpuścili mnie tylko na chwilę. Jest osłabiona i musi leżeć, rozmawiać też za bardzo nie może i była trochę skołowana. Daj jej kilka dni, dojdzie do siebie i sama powie ci coś więcej…

     Sylwia rozejrzała się po mieszkaniu, ogólnie rzecz biorąc, wszystko wyglądało normalnie, mieszkanie było posprzątane na błysk, jedynie w sypialni przez otwarte drzwi było widać torbę leżącą na podłodze i otwartą szafę z ciuchami Moniki, do której Piotr nie skończył chować tego, czego Monika dzisiaj nie chciała, na łóżku leżała poskładana w kostkę jej koszula nocna.
     – A ty co tak kiepsko wyglądasz? – spytała spokojniej – Jadłeś coś dzisiaj? – dodała, ruszając w stronę kuchni.
     – Zrobiłem sobie jajecznicę, bo jakoś wcześniej nie czułem głodu…
     – Taki duży facet, a cały dzień tylko na jajecznicy? Zaraz zrobię ci obiad, usiądź spokojnie – Sylwia była bardzo poruszona całą sytuacją.  
     Tajemnicza nagła nieobecność przyjaciółki, lojalnie strzegący tej tajemnicy mąż, który wygląda na tak przejętego, że zapomniał nawet zjeść. Monika często żartowała, że poza łóżkiem, tylko jedzeniem, można go do czegoś przekonać.
     – Podgrzać ci pomidorowej? – Sylwia odkryła garnek z zupą ugotowaną jeszcze przez Monikę na górze lodówki.
     – Nie jest skwaśniała – upewniła się próbując łyżeczką – Pewnie żona ugotowała ją wczoraj dla ciebie…
     – Raczej w piątek, ale nie dziękuję, nie jestem teraz głodny. A coś się stało, że tak pilnie potrzebowałaś porozmawiać z Moniką? – Piotr próbował mimo kiepskiego nastroju odwzajemnić uprzejmość i zainteresowanie Sylwii.
     – Miałam wczoraj randkę w ciemno, poznałam nowego faceta na jednym portalu… - Sylwia ze zrezygnowaniem postawiła garnek na kuchenkę, usiadła obok przy stole kuchennym i zaczęła opowiadać.

     Z detalami wymieniała wszystkie mankamenty delikwenta i rozbieżności między jego profilem a rzeczywistym wyglądem. Piotr słuchał jej z uprzejmości w milczeniu, ale chociaż na chwilę, oderwał się od rozmyślań o własnych problemach. Sylwia, która wreszcie wyrzuciła z siebie wszystko, o czym chciała zwierzyć się przyjaciółce, poczuła niesamowitą ulgę. Dopiero teraz zwróciła uwagę na widoczne na twarzy zmęczenie męża jej przyjaciółki i zdała sobie sprawę, że on prawie nie spał poprzedniej nocy.
     – Ty na pewno jesteś bardzo zmęczony, pozmywam tu szybko i pójdę, a Ty się połóż i wyśpij, żebyś jutro miał siłę iść do pracy – mówiła ze szczerą troską w głosie i zaczęła sprzątać w kuchni.
     – Nie no, gdzie w gościach będziesz zmywać, sam posprzątam – protestował, gdy spod nosa zgarnęła mu talerze i sztućce.
     Próbował przejąć od niej gąbkę i pozmywać, ale zasłaniała dostęp do zlewu własnym ciałem, próbował dosięgnąć rękoma wokół niej, ale żeby chwycić i zabrać jej gąbkę i talerz, przywarł ciałem do jej pleców. Sylwia, czując to znieruchomiała, przez chwilę kurczowo trzymała gąbkę, w końcu poddała się i pozwoliła zabrać sobie te akcesoria. Piotr nie zwrócił jeszcze uwagi na jej zachowanie, skupiony na umyciu naczyń, teraz już nie musząc sięgać tak daleko, nieco cofnął swoje ciało, na tyle, aby mogła się ruszyć, przekonany, że dziewczyna mu ustąpiła i wyjdzie spomiędzy niego a zlewu.  

     Sylwia jednak miała zupełnie inne plany od chwili, gdy poczuła, jak jego silne ramiona oplotły jej ciało, a na plecach i pośladkach czuła jego dotyk. Nie myślała teraz o Monice, o lojalności do przyjaciółki, myślała o dotyku samca, który stoi za nią i który wydaje się pierwowzorem typu faceta, jakiego szuka. Gdy cofnął się nieco i nie dociskał jej bioder do krawędzi blatu, bezwolnie podążyła za uciekającym dotykiem jego umięśnionego ciała, a następnie się odwróciła. Był od niej wyższy o ponad pół głowy i musiała stanąć na palcach, aby go objąć i pocałować. Teraz on zamarł w bezruchu, nie protestował, był zaskoczony, to były sekundy, ale wydawało się wiecznością, nim zaczął odwzajemniać jej pocałunki, na oślep odłożył trzymane w dłoniach przedmioty do zlewu, opłukał dłonie i zakręcił wodę, chwilę szukając dźwigni kranu. Teraz już nic nie stało im na przeszkodzie i dali się ponieść impulsowi namiętności.
     Gorączkowa wzajemna wędrówka ich dłoni po ciałach. Wciąż całując się namiętnie, nie odrywając od siebie ust, ona usiłowała rozpiąć jego koszulę, jego silny chwyt w pasie posadził ją na wilgotnym blacie tuż obok zlewu. Już nie musiała stać na palcach, rozsunęła kolana, aby znalazł się bliżej niej. Siłowała się z jego koszulą, próbowała ją zdjąć, mimo że nie rozpięła mankietów i masywne dłonie z trudem przeciskały się przez wąskie gardło materiału. Koszula w końcu legła na podłodze, teraz jego dłonie walczyły z guziczkami jej sukienki, jej palce w tym czasie toczyły walkę ze sprzączką paska. Sukienka coraz bardziej rozpięta, w chwili, gdy on rozpina ostatni guziczek, ona zsuwa jego rozpięte spodnie z jego bioder. Piotr zsuwa sukienkę z jej ramion i próbuje zdjąć ją całkowicie, aby uwolnić dół sukienki spod pośladków, Sylwia obejmuje go nogami i rękoma, aby unieść swoje szczupłe ciało, jeszcze przez chwilę pozostając w zwyczajnej, ale atrakcyjnej bieliźnie.  
     Tuż po tym, jak ponownie siada na blacie, on rozpina jej stanik, a ona próbuje uwolnić się z majtek. Piotr odsuwa się na chwilę, aby mogła złączyć kolana i zsunąć ostatnią przeszkodę, sam w tym czasie zdejmując spodnie z kostek i slipy. Ponownie przywierają do siebie ciałami, jej dłoń chwyta jego penisa i naprowadza na mokrą szczelinę. Wchodzi w nią głęboko i gwałtownie, jej wyposzczone ciało intensywnie reaguje na każdy impuls, zachłannie czerpiąc przyjemność z każdego jego ruchu, mrucząc jak kotka, przy każdym pchnięciu. Jej ciasna i gorąca wagina intensywnie nawilżana sokami zaczyna pulsować, gdy Sylwia przerywa pocałunek i jęczy coraz głośniej, szczytując pierwsza.
     – Zaraz dojdę, mogę w środku? – Piotr w ostatniej chwili zdobywa się na resztki rozsądku.
     – Mhm – Sylwia ponownie go całując, mruczy i kiwa głową twierdząco.
     Jej dłonie lądują na jego pośladkach, kłując paznokciami, dociska mocniej do swojego łona, zachęcając, by wnikał w nią jeszcze głębiej. Piotr spontanicznie przekłada swoje dłonie na jej pośladki i przyciąga jej ciało bliżej krawędzi blatu, aby wchodzić w nią jeszcze głębiej. Dla zachowania równowagi i bliskości ust może jedynie zapierać się piętami o jego uda. Czując pulsowanie i ciepło rozchodzące się po jej wnętrzu wbija mocniej paznokcie w jego tyłek, co intensyfikuje jego wytrysk i tak obfity po dwudniowej abstynencji. To przedłużające się szczytowanie partnera, głęboko w jej wnętrzu, satysfakcja z doprowadzenia go do orgazmu, ta spontaniczność ich zespolenia i zdobyty zakazany owoc, teraz to wszystko skumulowane uderza w jej świadomość niczym pędzący pociąg i zabiera ponownie w podróż po krainie euforii. Gdy powraca jej świadomość, czuje, że wciąż się unosi, podtrzymywana przez jego silne dłonie na plecach i pośladkach, sama kurczowo obejmuje go rękoma za szyje i nogami w pasie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że on wciąż w niej jest i niesie ją w stronę sypialni, czuła te przyjemne wibracje rozchodzące się po jej wnętrzu, gdy stawiał kolejne kroki.
     Piotr beż trudu zaniósł ją do sypialni i delikatnie położył na małżeńskim łóżku, dopiero teraz oderwał od niej usta, przerywając namiętny pocałunek. Jego usta i język nie porzuciły zupełnie jej ciała, lecz systematycznie badały każdy jego fragment: brodę, policzek, płatek ucha i dalej po szyi schodziły coraz niżej, na przemian całując i muskając językiem kolejne fragmenty skóry. Jego kochanka cichymi jękami i pomrukami nagradzała każdą pieszczotę i dopingowała do kolejnej, całkiem oddając się uniesieniu tej chwili, nie myśląc o niczym innym, niż to, co dzieje się teraz.
     Wczoraj, jutro, inni ludzie, ani cały świat nie istniał, liczyli się tylko On i Ona. Czuła delikatne muskanie jego warg na swoich niedużych piersiach, język liżący jej sutki, subtelne skubanie zębami. W jego ramionach czuła się bezpieczna i każda kolejna pieszczota, jaką ją obdarzał, była przyjemna i wyczekiwana. Mimo dwóch orgazmów przeżytych przed chwilą jej podniecenie nie opadało, wręcz narastało. Mogłaby dojść kolejny raz od samych pocałunków, jakie teraz składała na dolnych połowach jej piersi, ale chciała poczekać na kolejne pieszczoty. Nie musiała niczego mu mówić ani sugerować, odczytywał jej pragnienia, on nie był pierwowzorem ideału, którego szukała, ON BYŁ TYM IDEALNYM kochankiem! Jego usta i szorstki język przyjemnie drażniły jej płaski, wytrenowany ćwiczeniami brzuch. Dla niego i tych chwil mogłaby ćwiczyć bez przerwy, wylewając wiadra potu, podczas joggingu i podczas aerobiku. Schodząca coraz niżej głowa, znikała między jej udami.  
     Jeszcze nigdy nie pozwoliła facetowi pieścić się tam po stosunku, krępowała się i sama nie lubiła smaku męskiego nasienia. W swoim dotychczasowym życiu obciągała kilku facetom, jako preludium do seksu, który później bywał mniej lub bardziej udany. Swojemu ostatniemu, po wielu namowach, pozwalała czasem skończyć w ustach, były to jednak tylko wyjątkowe okazje i musiał ją uprzedzić zawczasu, a tuż po tym, pozbywała się spermy w chusteczkę i musiała przepłukać usta. Będąc z NIM, nie czuła skrępowania, rozkoszowała się nieziemskimi doznaniami, jakie jej teraz zapewniał. Marzyła o tym, jak mogłaby zrewanżować się Piotrowi, za te pieszczoty. Myśl, że weźmie do ust penisa, który wciąż jest pokryty jej i jego sokami nagle nie odstręczała jej, a wręcz podniecała jeszcze bardziej. Chciała poznać, jak smakują zmieszane i pieścić go tak długo, aż będzie mogła poznać smak jego nasienia i już wiedziała, że On będzie tym pierwszym, którego nasienie połknie. W tym momencie ponownie straciła kontakt z rzeczywistością, przeżywając trzecią falę orgazmu.
     Kiedy świadomość zaczęła wracać, poczuła jego ciężar na sobie, ramiona znów zaciskała wokół jego szyi, a na jego wargach, które znów całowały jej usta, poczuła, jak sama smakuje tam na dole. Nie była to ambrozja, jednak zapach piżma, choć intensywny, nos oceniał pozytywnie. Dla upewnienia przerwała pocałunek i zlizała resztki swoich soków z jego warg. Spróbowała, było znośnie, rozprowadziła po wnętrzu ust i też nie było najgorzej, zdecydowała się na realizację swoich marzeń.
     – Teraz moja kolej – powiedziała, całując go krótko i zmuszając do zamiany miejsc delikatnym dotykiem dłoni.

     Piotr, który miał zamiar posiąść ją kolejny raz, z ochotą przyjął ofertę oddania się relaksującej przyjemności zaspokojenia jego wojownika jej ustami. Ustami, które zwykle dużo i szybko mówiły, a od pół godziny niemal nieustanie całowały go namiętnie, z krótką przerwą, gdy smakował pozostałe fragmenty jej ponętnego ciała. Choć nigdy nie robił dobrze ustami Monice po tym, jak już w niej skończył, dziś spontanicznie zdecydował się zrobić to Sylwii, sam nie wiedział dlaczego. Teraz jej usta, inaczej niż Moniki, pieściły jego ciało. Różniły się w dotyku, miały inną technikę, jednak również te zmierzały w kierunku jego kutasa. Nieco inne doznania, poznawanie swych ciał i reakcji, pikanteria „pierwszego razu” w odkrywaniu wzajemnych preferencji potęgowały podniecenie. Ona również obsypywała jego tors pocałunkami i pieszczotami zwinnego języka, jednak dużo szybciej niż on, zmierzała w dół, do jego męskości. Teraz nie myślał o Monice, o problemach, od chwili, gdy poczuł język Sylwii na swoim kutasie, skupiał się tylko na tym, co teraz działo się w tym pokoju.
     Fascynowało go, z jaką starannością wylizała go dokładnie, z każdej strony, pierwsze liźnięcia były nieśmiałe, pewnie upewniała się, jak smakuje, przecież nie umył go po tym, jak spuścił się w jej ciasnej cipce. Po chwili odważnie lizała go od nasady do czubka, raz przy razie, krążąc wokół niego, aby nie pominąć żadnego fragmentu. Później koniuszkiem języka dokładnie wypieściła wszystkie fałdki i wreszcie zaczęła wkładać go sobie do ust. Miała węższe usta i ciasno nimi oplatała jego przyrodzenie, język również teraz starał się dodatkowo go pobudzać. Nie brała go jednak całego, a jedynie końcówkę. Czekał, aż odważy się wziąć go w usta, choć do połowy. Długo jednak to nie zastępowało, choć doznania były przyjemne i nowe, on jednak pragnął wniknąć głębiej. Nieśmiało położył dłoń na jej głowie i delikatnym naciskiem sugerował intensywniejsze pieszczoty.
     Była z siebie taka zadowolona, zaspokajała ustami wymarzonego faceta, pokonała swoje ograniczenia i wzięła go do ust po tym, jak już raz doszedł w niej, a ona na nim. Smakował inaczej, ale ten smak już ustąpił, albo się przyzwyczaiła, bo już go nie czuła. Wcześniej miała wrażenie, że bardziej reaguje, teraz jakby jego podniecenie nieco opadło, próbowała zwiększyć tempo i mocniej wywijać językiem po spodzie jego kutasa, gdy poczuła jego dłoń na włosach. Nie był brutalny, ale wyczuła, czego od niej oczekuje, każdy kolejny raz brała go do buzi głębiej i głębiej. Jeszcze nikomu nie brała tak głęboko, a dłoń nie znikała, nie musiał dociskać, sama chciała spełnić jego oczekiwania, aby im sprostać, odkrywała swoje możliwości. Dotąd bała się nawet próbować, jemu gotowa była dać, co tylko zapragnie. Niestrudzenie docierała coraz dalej wargami po jego maczudze, sięgając dopiero tuż za połowę, pierwsze dotknięcia czubka o migdałek i kolejne milimetry dalej sprawiły, że łzy cisnęły się do oczu i wszystko było zamglone, ale nie poddawała się, jego dłoń nadal spoczywała na jej włosach. Czuła jak każdy kolejny milimetr sprawia, że ten olbrzym w jej ustach jeszcze rośnie, to była i nagroda i groźba jednocześnie. Nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek da się przekonać, aby spróbować brać tak głęboko, teraz chciała jeszcze głębiej, przekonywała się, że potrafi. Musiała zmienić technikę oddychania, chwilami nie mogła oddychać, nawet przez nos, robiła to, tylko gdy cofała usta, raz wdech, raz wydech. Jednak jemu się podobało i to było jej motywacją do dalszych starań. Była z siebie dumna.
      Sugestie dłonią przynosiły skutek i coraz bardziej czuł jej pieszczoty. Główka kutasa odważnie zbliżała się do jej gardła i do pełni szczęścia brakowało tylko kawałeczka. Nie poganiał jej, obserwując, z jakim pietyzmem i zaangażowaniem robi mu laskę. Co chwilę jej wargi docierały coraz bliżej brzucha, wreszcie się odważyła i sama dopchnęła usta do nasady, a nos oparła na brzuchu. Zrobiła to tak nagle, że jego dłoń pozostała z tyłu. Zakrztusiła się lekko i musiała na chwilę przerwać, ale dała mu przez moment tę przyjemność, ciasnego oplatania jego kutasa swoim gardłem i teraz próbowała to powtórzyć. Chwilę znów robiła podchody, aby przywyknąć, aż wreszcie rytmicznie dotykał jej gardła, nie miała jednak odwagi pójść dalej. Był już tak podniecony, że zaraz zaczął pulsować i doszedł głęboko w jej ustach, bez ostrzeżenia.
     Gdy poczuła, jak pulsuje i pierwsza fala zalewa jej gardło, wstrzymała oddech, po pierwszym strzale, lekko cofnęła usta, aby zmieścić kolejne porcje, pozwoliła swojemu wybrankowi kontynuować, delikatnie poruszając ustami wzdłuż jego organu. Na koniec wyssała wszystko i połknęła, aby wreszcie móc zaczerpnąć powietrza. Potrzebowała kilku swobodnych oddechów, aby ochłonąć i znów delikatnie wzięła go do ust, łagodnie muskając językiem. Dała mu chwilę pieszczot, a gdy zaczął lekko się kurczyć, wypuściła z ust, całując na pożegnanie i wróciła do obcałowywania reszty jego ciała i ocierania się o kochanka.  

     – Byłeś pierwszy, któremu brałam tak głęboko – wyszeptała mu po tym, jak skończyła całować jego ucho i skroń. Poczuła, jak jego sprzęt drgnął lekko.  
     – Tobie też pierwszemu połykałam – ponownie poczuła, jak opadły przed paroma minutami organ drgnął kolejny raz i zrobił się większy, niż przed momentem.
     – Och, chyba będę mówić dalej... – skomentowała i za chwilę dodała – Z nikim nie miałam trzech orgazmów z rzędu, a tu zapowiada się kolejny.
     – Jak będziesz dalej tak gadać, to zaraz zerżnę cię ponownie – odpowiedział na jej zaczepki, czując, jak narasta w nim pożądanie, aby posiąść ją kolejny raz, a kutas prężył się, ocierając o jej udo.
     – To bierz i rżnij – rozochocona wyszeptała kusząco.

     Piotr podniósł się i ukląkł między jej kolanami, zachęcił, by usadowiła się do pozycji „na pieska” i wszedł w nią powoli. Była mokra z podniecenia i bez trudu wnikał w nią cały, chwilę dopasowywali się do siebie, aż wchodził w nią pod takim kątem, który dawał mu największą przyjemność i pełnię kontroli, ona zaś mocno wypinała swój zgrabny tyłeczek, leżała twarzą na pościeli, ręce wyciągnięte ponad głowę, a dłonie znikały pod poduszką. Po raz kolejny tego wieczoru ruszała w podróż do krainy wiecznej szczęśliwości, pogrążając się w morzu otaczających ją bodźców, poczynając od uczucia całkowitej zależności od woli kochanka, błogiego poczucia bezpieczeństwa w jego silnych ramionach, upajającego efektu odkrywania potrzeb partnera i poznawania własnych reakcji na nowe doznania. Zaczynała już jęczeć głośniej i prawie osiągnęła szczytowanie, gdy znienacka poczuła ból i pieczenie na pośladku.
     – Ałła, to boli – wyjęczała zaskoczona.
     Zatrzymana na ostatniej prostej do spełnienia poczuła, jak jej cel się oddalił, ale jednak podniecenie rosło nadal, jego kutas rytmicznie wciskał się w nią i wypełniał całkowicie, by za moment cofać się, przyjemnie drażniąc i obiecując kolejne emocjonujące wnikanie i błogie trącanie dna pochwy. Nagle z zaskoczeniem dla samej siebie poczuła pragnienie, aby otrzymać kolejnego klapsa, miała przeświadczenie, że bez tego nie osiągnie pełni satysfakcji.
     – Jeszcze raz – błagała – Jeszcze…
     Piotr, czując pierwsze skurcze jej pochwy, daleki był jeszcze od kończenia, wbijał się w niż cały, ale po dwóch wcześniejszych finałach, potrzebował mocniejszych bodźców, by dogonić partnerkę. Jej drobna, kusząco wypięta dupeczka, aż sama się prosiła o klapsa. Pierwszy klaps wywołał protest z jej strony, ale było to tak podniecające, że zamachnął się kolejny raz i w chwili, gdy jego ręka lądowała na drugim jej pośladku, sama błagała o kolejne razy. Pulsowanie jej cipki, ciasno opiętej na jego przyrodzeniu, oraz satysfakcja z dawania kolejnych klapsów, pozwoliły zbliżyć się do partnerki. Teraz jej okrzyki tłumiła kołdra, którą gryzła z emocji i na której kurczowo zaciskała dłonie, czując zbliżający się finał, przestał wymierzać jej kolejne razy na czerwieniące się pośladki, mocno chwycił za biodra i jeszcze szybciej ją posuwał, głośno uderzając lędźwiami o jej pośladki.  
     Sylwia, czując, jak przyspieszył, nie potrzebowała już niczego więcej. Po jej ciele rozlała się fala ekstazy i euforii, to odwlekanie spełnienia klapsami sprawiło, że było ono silniejsze niż zwykle, była to swoista nagroda za czekanie. Gdy jeszcze szczytowała, Piotr wbił się w nią po raz ostatni i poczuła, jak pompuje w nią swoje nasienie, co tylko sprawiło jej kolejną satysfakcję. Wyczerpani opadli na pościel wciąż w miłosnym uścisku, ciężar jego ciała był coraz dotkliwiej odczuwalny, ale pragnęła czuć go jak najbliżej. Dopiero gdy zmarzli na chwilę się rozdzielili, aby wejść pod kołdrę. Ponownie wtuliła się w niego plecami, czegoś jednak jej brakowało, nie umiała początkowo tego określić, aż poczuła subtelny ruch jego członka na pośladku. Sięgnęła do niego dłonią i czując, jak znów rośnie, nakierowała go ponownie na swoją mokrą cipkę.

     – Wejdź we mnie, nie musisz robić nic więcej, chcę tylko znów go poczuć w sobie – wyszeptała zalotnie.
     Piotr znów wnikał w nią i delikatnie się poruszał, aby podtrzymać erekcję, ale nie miał już siły na kolejne łóżkowe harce. Objął ją ramieniem i położył prawą dłoń na jej lewej piersi, położyła swoją drobną dłoń na jego dłoni i docisnęła do siebie. Miała nieduże, ale sprężyste piersi, które dobrze pasowały do jego dłoni, sutek wciąż był twardy i wyraźnie wyczuwalny, do tego czuł, jak bije jej serduszko. Delikatnie poprawiła swoje ułożenie, mocniej nabijając się na jego penisa, czuł, jak jej cipka rytmicznie, delikatnie go ściska, zmęczenie po zarwanej nocy i emocjach wzięło jednak górę i zasnął, tuląc jej drobne ciało.
     Okryta jego ciałem i wypełniona sztywnym kutasem była w siódmym niebie, spełniły się jej ukryte pragnienia, aby potrzymać jego erekcję oraz przedłużyć własną przyjemność, leżała niemal w bezruchu, niemal, bo jedynie ćwiczyła mięśnie Kegla, rytmicznie zaciskając swoją cipkę, na wypełniającym ją olbrzymie. Pierwszy raz spała z facetem o takich warunkach i pragnęła czuć go w sobie jak najdłużej, przyjemne rozleniwienie, po czterech orgazmach oraz jego miarowy oddech działały kojąco i wkrótce ona również zasnęła, do końca starając się, dać mu jak najwięcej przyjemności. Przebudziła się, gdy się z niej wysuwał skurczony, lecz i bez tego było jej wspaniale, wciąż miała jego dłoń na piersi, zasnęła ponownie.

     Piotr, przyzwyczajony do wczesnego wstawania, obudził się jeszcze przed budzikiem, Sylwia leżała na plecach tuż obok, nadal miał dłoń na jej piersi, a kolano pomiędzy jej udami. Znów miał na nią ochotę, śpiąc, wyglądała tak bezbronnie i tak kusząco. Mając twarz przy jej ramieniu, zaczął od całowania jej ramienia. Zamruczała coś przez sen, musiało się jej to podobać, bo był to pomruk zadowolenia, a nie protestu. Delikatnie zaczął swoją wędrówkę w dół jej ciała, przebudziła się gdy dotarł do jej łona.
     – Jak miło – wyjęczała z aprobatą w głosie, zadowolona z niespodziewanej porannej namiętności.
     Czuła się lekko skrępowana, bo nie miała okazji się odświeżyć, ale uznała, że skoro kochanek postanowił ją obdarzyć taką pieszczotą, po upojnym wieczorze, to chyba jemu to nie przeszkadza. Zaczęły za to różne myśli przychodzić jej do głowy, obudziło się sumienie i beształo ją za seks z mężem jedynej przyjaciółki, która wspierała ją, gdy ona sama była zdradzana. Było jej jednak teraz znów tak dobrze, że jedyne co zdołała powiedzieć to:
     – Nie powinniśmy tego robić, ale chcę znów mieć Cię w sobie.
     Piotr nie odpowiedział, powoli wędrował w górę jej ciała z pocałunkami, a ona przyciągała jego głowę dłońmi, chcąc jak najszybciej kochać się z nim. Wszedł w nią wreszcie, co przywitała głośnym mruknięciem zadowolenia i objęła go namiętnie nogami w pasie, a dłońmi głaskała go po umięśnionych plecach. Znów czuła jego ciężar na sobie i teraz wchodził w nią długimi, spokojnymi ruchami, wypełniał całą, a za chwilę niemal z niej wypadał i znów przez całą długość pochwy czuła, jak suwa się w niej ten potężny tłok, aż dotyka końca jej groty, wywołując jej jęki. Delektowali się sobą i swoimi ciałami, znów inna technika i inne doznania, było jej tak wspaniale, że znów zapomniała o bożym świecie i znikły gdzieś wyrzuty sumienia, teraz cieszyła się delikatnym, spokojnym i czułym seksem.
     Piotrowi też podobało się to, co robili, on niby nie miał powodów, by mieć wyrzuty sumienia, ale mimo wszystko, również nie czuł się dobrze z tym, że zdradza żonę, mimo że ona również sypia z innymi facetami i ma jej przyzwolenie na seks z innymi kobietami, to jednak również czuł się winny. Sylwia miała zupełnie gładko wydepilowane łono, miała mniejsze wargi sromowe i reagowała inaczej i dużo intensywniej na wszelkie jego pieszczoty, smakowała również nieco inaczej, niż Monika. Od środy w jego życiu zaszło tyle gwałtownych zmian, że teraz z Sylwią mógł po prostu odpocząć od tego wszystkiego, w jej ramionach nie zastanawiał się, ilu facetów brało ją dzisiaj i jak, jej cipka, choć smakowała nieco spermą, ale to była to tylko jego sperma, Zresztą lizał ją tylko przez chwilę i już była mokra, sama prosiła, aby wszedł w nią i niecierpliwie pospieszała, gdy wędrował ustami przez jej brzuch i piersi, szeroko rozkładając dla niego nogi. Wczoraj poniosła ich namiętność i pierwszy raz był bardzo niecierpliwy, minetka i lodzik trochę zwolniły tempo, później prowokowała, to było ostrzej, teraz miał ochotę na długi i delikatny seks. Jej najwyraźniej również pasowała ta technika. Obejmowała go nogami, jej skrzyżowane na jego pośladkach stopy, przyjemnie przyciskały go do niej, gdy niemal całkiem wysuwał się z niej, a jej drobne dłonie błądziły po jego plecach, przyjemnie muskając skórę.  
     Spokojny poranny seks trwał już dość długo i dawał obojgu ogromną satysfakcję, od trzech kwadransów sypialnie wypełniały miłosne westchnienia Sylwii. Czas płynął nieubłaganie, choć Piotr nie śpieszył się dziś do pracy, to powoli odczuwał wysiłek włożony w ten relaksujący taniec ciał. Nastąpiła zmiana pozycji, on oderwał wreszcie swoje usta od niej i uniósł się na rękach, z żalem żegnając muśnięcia jej dłoni na plecach, a następnie  przełożył jej nogi tak, że stopy oparła o jego ramiona. W tej pozycji czuła go jeszcze głębiej w sobie, a on przyspieszył. Po chwili zaczęła szczytować, nie był to jakiś spektakularnie silny orgazm, raczej jeden ze słabszych, ale trwał niesamowicie długo. Kochali się tak jeszcze kilka minut i dokąd nie doszedł w niej i nie skończył, jej całe wnętrze pulsowało rytmicznie, zaciskając się po każdym jego pchnięciu i rozluźniało, zachęcając do kolejnego. Gdy skończył w niej, czuła ogromne zmęczenie, lecz była niebywale szczęśliwa. Kilka minut znów leżeli wtuleni w siebie, nie miała siły objąć go nogami, lecz ponownie jej dłonie żeglowały po jego umięśnionych plecach, a na sobie czuła przyjemny jego ciężar.

     – Chodź pod prysznic – wyszeptał, gdy wreszcie nieco odpoczął.
     – Dobrze – powiedziała nieco smutnym głosem. Znów walczyła z wyrzutami sumienia.
     Wspólna kąpiel nie obyła się bez wzajemnych pieszczot, pod pretekstem mydlenia i mycia ciała partnera. Piotr sięgnął po ręcznik Moniki i „pomagał” Sylwii w wycieraniu, ponownie dokładnie zwiedzając każdy zakamarek jej ciała. Gdy sięgnął po swój ręcznik, ta odwzajemniła przysługę. Kiedy Piotr mył zęby, Sylwia poszła szukać swoich ubrań, porzuconych w kuchni, szybko odziała się nieco i posprzątała bałagan po wczorajszym jego posiłku. W chwili, gdy wszedł do kuchni, zaczynała wyjmować produkty z lodówki, aby przyszykować śniadanie. Szybka wymiana zdań pozwoliła poznać jej, co lubi jeść na śniadanie mężczyzna, z którym namiętnie spędziła tę noc.

     Unikała teraz wszelkich prowokujących zachowań, wciąż walcząc z poczuciem winy. Zjedli w milczeniu, myślała o tym, że jeszcze musi podejść do domu, umyć zęby, przebrać i umalować się przed pójściem do pracy. Piotr nie naciskał na nią i przyglądał się jej dyskretnie, zajadając jednocześnie zrobione przez nią kanapki.  
     – Po pracy przyjdę zrobić ci obiad, masz ochotę na coś konkretnego? – pytała, szykując się do wyjścia.
     – Na Ciebie Kurczaczku – odpowiedział jej prowokująco.
     – Piotr, To nie powinno było się wydarzyć, udajmy, że Tego nie było… – posmutniała mówiąc te słowa – Ale kurczaka mogę ci zrobić… Smażony? Pieczony? Nóżki? Piersi? Co chcesz?
     – Weź całego, zjemy razem, jak coś zostanie, najwyżej odgrzeję sobie na kolację… – zaskoczony jej poczuciem winy, odpowiedział nieco zrezygnowany.  
     – Dobrze. Pozdrów ją ode mnie, choć nie wiem, jak jej teraz spojrzę w oczy – Sylwia z poważną miną wyszła z mieszkania.

Koniec części dziesiątej

2 komentarze

 
  • Użytkownik Misiek10

    Nie chciał bym żeby coś takiego spotkało moja wybrankę... Ale taki ale na taki sex z Nią to czekam..

    20 paź 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @Misiek10 Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek źle życzył osobie, którą kocha, bo dla mnie  jedno jest w sprzeczności z drugim.

    Na taki sex z Nią... czyli jaki?  
    - jak Piotra z Sylwią?
    - jak Piotra z Moniką?
    - jak Moniki z Arturem i spółką w hotelu?
    - czy jak Moniki z Niemcami?

    20 paź 2022

  • Użytkownik Misiek10

    @Niepozorny jak Piotrka z Sylwią

    21 paź 2022

  • Użytkownik izabela

    Bardzo dobrze napisane chociaż część o pobycie Moniki w szpitalu musiałam przerywać z powodu własnych wspomnień. Niezła przestroga przed taką ,,przyjaciółką" i mężem.

    19 paź 2022