Wakacje z Gosią część 6

Wakacje z Gosią część 6Gdy wróciłem do pokoju, Gosia leżała już pod kołdrą. Opatuliła się nią dokładnie tak, że widziałem tylko
głowę. Uśmiechała się do mnie perliście. Było coś w jej uśmiechu, w oczach zresztą też, ale nie mogłem
skumać co. Podchodząc do łóżka odrzuciłem ręcznik, którym byłem przepasany.
Przyklęknąłem przy Goścei nagłym ruchem zerwałem z niej kołdrę.
Ja oniemiałem, a ona roześmiała się głośno.
Była całkowicie ubrana.
Ciężko siadłem na skraju łóżka.
-No, ładnie – rzuciłem do siebie.
Goska podniosła się i objęła mnie od tyłu. Następnie usiadła tak, że ja siedziałem pomiędzy jej nogami
zwrócony do niej plecami. Prawa ręka Gośki powędrowała w stronę mojego krocza.
-Jeden zero dla mnie – śmiała się nadal.
-A my gramy jakiś mecz?
-Nie... Ja tylko tak, dla draki.
Wstałem na nogi, odwróciłem się w jej stronę.
-Podoba mi się twój ptaszek. Odkąd go tylko zobaczyłam, to nie mogę go zapomnieć...
Przyklęknąłem przed Gośką. Złapałem ją za ramiona i delikatnie popchnąłem. Opadła na plecy.
Ja przesuwałem rękami po jej udach.
Miała szeroko rozłożone nogi, więc dokładnie widziałem jej majtki okrywające jej wzgórek łonowy. Na
cieniutkim materiale dokładnie odrysowywała się jej szparka. Dotknąłem jej palcami i zacząłem drażnić
przez materiał. To miejsce było już gorące z podniecenia i robiło się wilgotne. Czułem to wyraźnie
poprzez materiał.
Złapałem za gumkę majteczek i ściągałem je.
Gośka podniosła nogi wysoko. Były jak dwie świece.
Zbliżyłem usta do jej wygolonej szparki. Przesunąłem językiem po całej jej długości. Gdy Gośka opuściła
nóżki, rozwarłem jej srom palcami i wsunąłem palec wskazujący drugiej ręki do jej wilgotnego środka.
Posuwałem ją delikatnie.
Gośka zaczęła falować w rytm moich ruchów. Z jej ust wyrwał się pierwszy jęk rozkoszy. To tylko
zmotywowało mnie do dalszych, bardziej intensywniejszych starań.
Podniosłem się nieco i mogliśmy teraz całować się namiętnie.
-Chcesz spróbować, jak smakuje twoja własna cipka? - spytałem.
-Tak... Tak... Daj mi ją... - wyjęczała.
Wysunąłem palce z jej pochwy. Wsadziłem je do jej ust. Razem zlizywaliśmy tę intymną słodycz.
-Zajebiste – stwierdziła.
Wpiłem się ustami w jej cipkę. Spijałem ten boski nektar pełnymi haustami, aż do zadławienia.
Wydzielina pochwy Gośki bardzo mi smakowała. Rozkoszowałem się nim, jak żadnym innym. Nie znam
cudowniejszego.
Sekretna słodycz Gosi płynęła wartkim strumieniem po moich wargach.
Nikt nie smakuje tak cudownie, jak kobieta, a szczególnie maksymalnie podniecona, rozgrzana do
czerwoności, zapominająca o całym świecie.
Źródełko Gośki tryskało, jak szalone.
Nie chciałem uronić ani jednej kropli. To było, jak ambrozja, która daje nieśmiertelność.
Gośka dochodziła do finału. Czułem to.
Wbiła w moje przedramiona swe paznokcie, aż do krwi. Bolało, ale to przecież nic. Obojgu było nam
wspaniale, cudownie, bajecznie, nieziemsko, ekstatycznie, zajebiście...
ZAJEBIŚCIE!!!
Otworzyłem oczy. Mój sen nie trwał zbyt długo. Spojrzałem na leżącą obok Gosię.
A więc to nie był sen...
Nie, no... Mówcie co chcecie, ale to cudownie zasnąć i obudzić się u boku kochanej kobiety. Tak, jak ja
zasnąłem i obudziłem się rano w ramionach Gosiaczka. Dawno, naprawdę dawno tak wspaniale się nie
czułem.
Jak to było z Alą, to dawno już zapomniałem. Potem w międzyczasie trafiła się taka lub inna przygoda,
ale nigdy nie przerodziła się ona w coś stałego. Były kobiety na trochę, na dłużej, pojawiały się i znikały
nie zostawiając praktycznie po sobie żadnych śladów. Z przygodnymi znajomościami tak zwykle bywa.
A to, co przeżywałem teraz, to była całkiem inna bajka.
Już myślałem, że całkowicie zapomniałem jakie to wspaniałe uczucie...
Jak wspaniale jest czuć jej ciepło i oddech. Patrzeć jak Ona śpi a samemu nie móc usnąć w przekonaniu,
że jest się jedynym Strażnikiem spokojnych, lekkich i bajecznie kolorowych sennych wizji. Cudownie się
czułem, gdy tak patrzyłem na sen Gośki. Wiedziałem, że czuje się bezpieczna. Ja sam czułem jej ufność i
całkowite oddanie. Czułem jej bliskość i to nie tylko fizyczną.
Ogarnęło mnie naprawdę cudowne uczucie, gdy patrzyłem jak jej piersi poruszają się w równomiernym
oddechu.
Dotknąłem ich lekko. Musnąłem delikatnie ustami tak, aby nie zakłócić jej spokojnego snu. Przyłożyłem
policzek i wsłuchiwałem się w bicie serca Gośki.
Czułem się taki spełniony. Czułem, że jestem facetem przez duże F. Nie tylko, jako samiec, ale oddany
partner.
Wreszcie poczułem, że wszystko jest na swoim miejscu. Poczułem, że wreszcie jest tak, jak powinno być
od zawsze i na zawsze. Czułem, że znalazłem to, czego szukałem.
I tak sobie jeszcze pomyślałem, że tym razem nie dam ciała. Nie odpuszczę, nie przestanę, nie zaniecham.
Nawet sama Gośka, choćby bardzo chciała, to nie pozbędzie się mnie zbyt łatwo. Ze mną nie wygra. Nie
wpuści mnie drzwiami, to wejdę oknem. Przegoni mnie na cztery wiatry, a ja wrócę jak bumerang.
Nie wypuszczę jej ze swych rąk. Będę zawsze obok. Będę stale. Będę ciągle.
Gdy otworzy oczy - będę. Będę obok w każdej chwili. W każdym momencie. Jak cień będę podążał za
nią. Zawsze. Każdego dnia i nocy. Do znudzenia.
Taki to poeta się ze mnie zrobił, kurde....
Gosia obudziła się. Przeciągnęła. Spojrzała na mnie.
-Dzień dobry odezwałem się z fotela.
-Dzień dobry. Ty nigdy nie śpisz? - spytała
-Przy tobie? - zdziwiłem się przesadnie – toż to by była hańba i wstyd.
-Wstyd i hańba – zgodziła się – weź mi papierosa i chodź do mnie.
Mówiąc to poklepała kanapę.
Zapaliliśmy w łóżku.
-Teraz to ja już sama nic nie wiem. Sen to jest, czy jawa? Ty i ja tutaj? Tacy jacyś nierealni, jakbyśmy się
wzięli z jakiejś bajki...
-O tym samym niedawno myślałem.
-Głupstwa pleciesz. Gapiłeś się na mój tyłek...
-To też, nawiasem mówiąc jest zgrabny....
-Czemu tylko nawiasem mówiąc – zaperzyła się przesadnie.
-Okej, jest zajebisty, ale o czym to ja mówiłem?
-Że myślałeś...
-Tak, myślałem, też mi się zdarza myśleć czasami – zaciągnąłem się ostatni raz i zgasiłem papierosa w
popielniczce – też pomyślałem jakie to niesamowite, że jesteśmy tutaj. Czasem mam wrażenie, że to
wisiało nad nami od początku i tylko my daliśmy ciała...
-Czyżbyśmy byli na siebie skazani?
-Może... Kto to wie? - spytałem retorycznie.
-Może nie zastanawiajmy się teraz nad tym. To może być tylko chwila, jakiś impuls, który wkrótce
zagaśnie...
-Już jesteś o tym przekonana?
-Nie, ale znam życie... Ty zresztą też... Na razie jest fajnie i nie psujmy tego, a jak będzie dalej, to się
dopiero okaże...
-Może masz rację...
-To, co? Jeszcze zalegamy, czy bierzemy się do życia?
-Dopiero przed ósmą... Myślę, że pozalegamy...
Zalegaliśmy prawie do południa.
Dzwoniły dzieciaki, że jadą na wycieczkę na zamek...
Siedzieliśmy w salonie gapiąc się w telewizor. W sumie warto by wiedzieć co się dzieje na świecie,
chociaż z drugiej strony kogo to obchodzi. Nas w każdym razie wcale.
Bawiłem się trochę swoim telefonem. Nagle olśniła mnie myśl.
Wstałem, uruchomiłem aparat fotograficzny i skierowałem obiektyw w stronę Gośki.
Zrobiłem zdjęcie. Potem jeszcze jedno.
-Co robisz?
-Zdjęcia.
-To widzę, ale po co?
-Na pamiątkę.
Nie przestawałem robić zdjęć. Naciskałem migawkę raz za razem. Krążyłem wokół Goski jak ćma i
zmieniałem perspektywy.
Gośka odłożyła pilota.
-Poczekaj – odezwała się tajemniczo.
Jednym ruchem ściągnęła t-shirt, który miała na sobie.
Widok jej nagich piersi był cudowny.
Gosia usiadła w pozie grzecznej dziewczynki ze złączonymi kolanami i dłońmi na nich. Miała na sobie
jeszcze kuse szorty w kolorze różowym. Wkrótce zresztą je ściągnęła.
Robiłem zdjęcia, a ona zmieniała pozę do każdego następnego. Na początku nie ingerowałem, ale po
jakimś czasie zacząłem komenderować.
-Daj rękę wyżej... tak... spojrzyj w prawo... teraz popatrz na mnie..
No istny artysta i jego niesamowita modelka.
Przećwiczyliśmy chyba wszystkie pozy, jakie były nam znane.
-Weź ze sobą aparat – odezwała się prowadząc mnie po schodach na górę.
Przeszliśmy do sypialni.
Tu wzięła ode mnie telefon.
-Teraz ty – rozkazała – rozbieraj się powoli.
Wiedziałem, że tak to się skończy i nie miałem nic przeciwko temu.
Gośka fotografowała. Trochę się dziwnie poczułem, ale nie tym, że jestem nagi, ale faktem, że jeszcze
tego w życiu nie robiłem. Pod względem modelingu byłem kompletnym laikiem.
-No nieźle – stwierdziła Gośka – jak tu się włącza kamerę?
Pokazałem jej jak.
Stanęła przede mną w lekkim rozkroku.
-Chodź tu i wyliż mi cipkę – poleciła.
Włączyła REC.
Zrobiłem to i całowałem jej wzgórek i sięgałem językiem głębiej między nogi, a Gosia nie wypuszczała
mnie z kadru. Nie mam bladego pojęcia ile to trwało, ale jak dla mnie to mogło trwać w nieskończoność.
Ten jej smak na moich wargach i języku...
Niesamowity...
-Trzymaj – Gośka podała mi telefon – teraz moja kolej.
Położyłem się na kanapie, a właściwie to półleżałem, aby mieć dobrą perspektywę do ujęć i zacząłem
filmować jak Gosia ssie moją pałkę. Robiąc to spoglądała czasem zalotnie w kamerę. A ja cholernie się
starałem skupić na filmowaniu. Z każdą chwilą było to coraz trudniejsze, bo nie jestem przecież z
kamienia a pieszczoty Gośki były niesamowite. Po prostu super.
Gośka przerwała je. Przykucnęła nade mną, pochyliła się i wprowadziła sobie mojego członka do
pochwy. Siadła na mnie i zaczęła falować w górę i w dół. Jej piersi kołysały się w równym rytmie.
Przesuwałem obiektywem od miejsca naszego zespolenia aż po twarz Gosi.
-Daj mi aparat, ale nie wyłączaj – powiedziała wśród naszych jęków.
Skierowała go w moją stronę.
Falowaliśmy wspólnym, równym rytmem, równocześnie zaczęliśmy przyspieszać, bo oto zbliżał się finał.
Wybuchnęliśmy razem. Goska lekko na mnie opadła ciężko oddychając. Ja zresztą też.
Wypuściła telefon z reki. Kamera nagrywała jeszcze dłuższą chwilę.
Kurde, mam nadzieję, że nie wyjdę głupio na filmie. Nigdy nie uważałem się za fotogenicznego.
-Wariaci jesteśmy, normalnie wariaci – Goska nie mogła wyjść z podziwu nad nami – Stare konie a tak
nawalone w głowach, jak u Cyganki w tobołku.
Leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku.
-Tylko nie mów, że żałujesz.
-Oszalałeś!!! To najbardziej zajebista rzecz, jaką robię od wielu lat, z facetem, którego znam i chyba
kocham od wielu lat. Już myślałam, że nic fajnego mi się nie zdarzy, a tu proszę... Młodzieńcza miłość i
to najbardziej realna jest obok mnie i robimy takie rzeczy, że aż wstyd komuś powiedzieć...
-Ale przyjemnie wspominać – zdołałem się wbić w słowotok Gośki.
-Właśnie... A co zrobimy z tymi fotkami i filmami?
-Nie wiem... Pchamy do Internetu? - zaproponowałem.
Spojrzała zaciekawiona
-Nie, no... Żartuję – poprawiłem się zaraz – możemy usunąć.
-Po co usuwać?
Nagle zadzwonił telefon. To moje dziecię stęskniło się bardzo i dzwoniło do równie stęsknionego za nią
Ojca...
Wszedłem cicho do pokoju. Położyłem się obok Gosi. Zacząłem czule gładzić jej biodro. Jak zwykle
leżała twarzą do ściany, na swym lewym boku, tyłem do mnie.
Przylgnąłem ciałem do jej pleców i pupy tak, że mój instrument znalazł się między pośladkami Małgośki.
Całowałem ją. Położyłem dłoń na jej prawej piersi i zacząłem delikatnie masować.
To przyniosło pożądany efekt.
Gosia drgnęła i cicho westchnęła przez sen. Powolutku z niego wychodziła prosto w ramiona
namiętności.
-Mmmm... - zamruczała cichutko.
-Hejka...
-Hej. Chyba się trochę zdrzemnęłam...
-Trochę.
-Ale za to przebudzenie było cudowne.
Przeniosłem rękę najpierw na brzuszek Gosi, potem na jej wzgórek łonowy. Masowałem jej myszkę.
-Cudownie – wyszeptała.
Zamknęła oczy poddając się mojej pieszczocie.
Jęczała cichutko.
-Połóż się na brzuchu – poprosiłem.
Wpadł mi do głowy kolejny pomysł, który chciałem zrealizować.
Zrobiła to.
Ja przysiadłem lekko na wysokości pupy Gosi. Klęczałem mając ją między zgiętymi w kolanach nogami.
Nachyliłem się nad nad plecami Gosiaczka i zacząłem składać subtelne pocałunki idąc w dół kręgosłupa
do miednicy. Doszedłem wkrótce do tego miejsca, gdzie plecy się kończą. Podniosłem się lekko i
przesunąłem dalej. Rozsunąłem pośladki Gosi i już chciałem sunąć między nimi czubkiem języka, gdy
nagle drgnęła zdecydowanie...
-Darek, nie... - zareagowała błyskawicznie, ale nie podniosła wcale głosu – tam nie. Nie chcę tak.
-Spokojnie – uspokoiłem ją – nie przekroczę dozwolonej granicy, nie musisz się obawiać.
Po tych słowach dalej kontynuowałem pieszczotę.
Sunąłem językiem między jej pośladkami. Na dłużej zatrzymałem się przy anusie. Kręciłem językiem
wokół niego. Delikatnie, powoli i subtelnie. Żadnych gwałtownych ruchów.
Ok. To prawda. Chciałem włamywać się szturmem w głąb jej pupy. Myślałem, że mi się uda.
Ale jeśli tego nie lubiła i nie chciała, to ok., Ja nie chciałem jej urazić.
Miałem tylko nadzieję, że takie pieszczoty, które nazwałem okołoanalnymi wchodzą w grę. Na razie nie
protestowała.
Skoro penetracja analna – nie, to trudno. Ja to, zaakceptowałem, mając nadzieję, że kiedyś zdobędę tę
twierdzę. Ale nigdy nic „na chama”. A przyznaję, że marzę o tym, by spróbować seksu analnego. To
jedna z rzeczy, których nie robiłem, a bardzo chciałem, ale trudno.
Nie zamierzałem jednak wcale, aż tak do końca, się nie wycofywać.
Położyłem wzdłuż pośladków swojego penisa. Wyglądało to, jak hot-dog.
Nakryłem dłonią i zacząłem poruszać się w przód i tył...
Gosia leżała bez ruchu poddając się moim czynnościom. Przytuliła policzek do poduszki. Miała
zamknięte oczy. Zagryzła tylko zmysłowo dolną wargę.
Przyznaję, że zawsze mnie to rozkładało na łopatki.
Położyłem się obok Gosi.
-Kusi cię moja pupa, co? – spytała cicho.
-Kusi – pokiwałem głową – nigdy tego nie robiłem, a zawsze chciałem spróbować.
-Nic specjalnego.
-Robiłaś to?
-Raz.
Swoją drogą, to chyba standardowa odpowiedź na pytanie o seks analny.
Ale to nieważne.
-Świntuchy jesteśmy – stwierdziła Gosia zmieniając temat – stare konie z nas a zachowujemy się, jak
nastolatki upajające się po raz pierwszy seksem i to nie na własną rękę. Przecież my przez trzy dni nie
wychodziliśmy z łóżka
-Mnie to osobiście nie przeszkadza, a tobie?
-Mnie też nie, ale czy to głupio nie wygląda?
-Dlaczego głupio? - zdziwiłem się – jesteśmy w takim wieku, że nic już nie jest głupie. Możemy robić
wszystko...
-I co z tego będziemy mieli?
-Coś tam zawsze zostanie?
-Ciekawe co? - zastanowiła się.
-Nie wiem – odparłem zgodnie z prawdą.
Naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć.
- Gośka? - podniosłem się – ty do czegoś zmierzasz?
-Tak myślę o nas... Bo patrz... – ożywiła się – teraz jesteśmy tu, jest zajebiście... Poważnie... Dawno nie
uprawiałam tak zajebistego seksu... I te eksperymenty... Ale jutro przyjadą dzieciaki, w niedzielę
pojedziecie z Sylwią... I co zostanie?... Ani ty nie zamieszkasz tu, ani ja u ciebie...
-I co proponujesz?
-Zostawmy to tak, jak jest... Jesteśmy razem, to jest fajnie i super, ale bez żadnych deklaracji czy
płomiennych wyznań...
-Czyli wszystko opieramy na podłożu seksualnym?
-Mhmm – potwierdziła.
-Wiesz... Niby ekstra... Bez żadnych zobowiązań, bez niczego... Sam seks... Gdybym ja to powiedział, to
rozumiem, bo podobno każdy facet to świnia, tyle, że ogon jest z przodu i jak każdego faceta można
byłoby posądzić, że myślę rozporkiem, ale ty... Taka romantyczna miłośna, pisząca wiersze...
-Stałam się realistką... Bez urazy... Jesteś super facetem, którego chciało by się mieć przy sobie stale,
ale... To nie wyjdzie... A więc dlatego musimy zostawić to wszystko tak, jak jest teraz... Nie mów mi
nigdy, że mnie kochasz, bo to wiemy... Ja ciebie też... Nie mów, tylko to po prostu rób...
Mówiąc to Gośka położyła się wygodniej i rozłożyła szeroko nogi prezentując swa piczkę.
-Weź mnie jeszcze raz... Ostro, szybko, bez pardonu...
Zbliżyłem usta do jej sromu...
Kochaliśmy się, jak szaleni...
Byliśmy w swoim raju i korzystaliśmy z jego dobrodziejstw, jak tylko można...
Póki jeszcze on trwał. Póki jeszcze był nam dany...
W sumie Gośka miała rację. Niech wszystko zostanie, jak było... Nie rzucimy przecież swojego życia ot,
tak...
Nasz pobyt skończył się.
Wyjechaliśmy z Sylwią, zgodnie z planem, w niedzielę.
Oboje pocieszaliśmy się, że Gośka z Marcinem pojawią się u nas pod koniec sierpnia...

C. D. N.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik eksperymentujacy

    mam nadzieję że ten koniec sierpnia to w zeszłym roku ;)

    19 cze 2022

  • Użytkownik darjim

    @eksperymentujacy akcja toczy się w 2016 roku. Następna część to już rok 2017 i na niej zakończyłem całą historię.

    19 cze 2022