Wakacje z Gosią część 3

Wakacje z Gosią część 3Rok 1990.
Jechałem na te wakacje wyładowany pozytywnymi emocjami i energią. W marcu
skończyłem osiemnaście lat. Ten fakt dawał dużo większe możliwości i roztaczał większe
perspektywy. Miałem dowód. Świat stawał przede mną otworem.
Gośka czekała na mnie na dworcu. Zauważyłem ją od razu jak tylko wysiadłem z pociągu.
Zaraz, wśród pisków, wrzasków i wielkim ryku radości odtańczyliśmy dziki taniec budząc
powszechne zdziwienie innych. Dalsza droga PKS-em do Enen upłynęła błyskawicznie.
Nawet nie zauważyliśmy jak znaleźliśmy się na miejscu zajęci rozmową. Opowiadałem jej
o mojej osiemnastce i balandze z tej okazji. Gosia nie była na niej, bo miała dużo
ważniejsze sprawy. Kryśka i Dzidek kończyli właśnie sprawę rozwodową. Przesłała mi
tylko pocztą życzenia. Prezent miałem otrzymać jak przyjadę.
No i wszystko w tym momencie było na swoim miejscu. Było tak, jak być powinno.
Wieczorem siedliśmy na huśtawkach.
- Cieszę się, że już jesteś, bo tęskniłam bardzo, tyle czasu...
- Ja też tęskniłem... bardzo.
- Bujasz... faceci nie są tacy.
- Ja jestem inny.
Oparła mocniej głowę na moim ramieniu.
- Masz dziewczynę? - spytała.
- Nie mam - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Jak to?! - zdziwiła się i od razu zaserwowała mi kuksańca w bok - a ja?!
Z trudem udawała wściekłość.
- To ty jesteś moją dziewczyną?! - zdziwiłem się równie przesadnie.
- Oż ty... - wstała i siadła na moich kolanach twarzą do mnie - to ja, tutaj, jak mniszka,
myślę tylko o tobie i nie chodzę na randki, a ty mi tu taki numer... no nie, koniec, idę do
domu...
Rzeczywiście, wstała i ruszyła w jego stronę. Gdyby nie uśmieszek drgający w kącikach
jej ust mógłbym pomyśleć, że naprawdę się "wpieniła".
- Gośka!!! Zaczekaj!!! - krzyknąłem rozdzierająco dostosowując się do sytuacji.
Stanęła, odwróciła się do mnie
- Bierzemy rowery i jedziemy nad jezioro? - spytała.
- Teraz?! - zdziwiłem się.
- No jasne... - odparła – Mamo! Jedziemy nad jezioro! - rzuciła w stronę domu.
Pojechaliśmy.
Po zmierzchu wszystko wygląda inaczej. Nasz "Balaton" też. Skąpany w mroku,
ciemnogranatowy, otulony szmerem lasu mógłby stanowić scenerię jakiegoś horroru...
albo jakiegoś romansu.
Siedliśmy na murku.
- Lubię tu przychodzić - Gosia odezwała się szeptem - szczególnie gdy słońce zajdzie, robi
się tu całkiem niezły klimat.
- Masz rację - zgodziłem się - niesamowicie tu jest.
- Czerpię tu natchnienie...
- Do czego?
- Do pisania poezji.
- Piszesz wiersze?! I co ostatnio napisałaś?
- Będziesz się śmiał...
- Nie - stuknąłem się w piersi - jak bum cyk cyk...
Po chwili milczenia usłyszałem jej cichy głos:
Napiąłeś mnie
łukiem Erosa niebiańskim
by zrzucić
w otchłań pożądania
na zawsze w sen najpiękniejszy...
Nie znam się na poezji, nie rozumiem, ale nastrój i zmysłowy szept Gosi zrobił swoje...
- Piękne – powiedziałem.
- Pocałuj mnie - wyszeptała po chwili.
Bez namysłu zbliżyłem swe usta do jej ust. Słodycz rozlała się po moich wargach. Nasze
języki powoli wirowały w motylim tańcu...
Objąłem Gosię jedną ręką, a drugą oparłem na jej kolanie. Miała na sobie kwiecistą
sukienkę z cieniutkiego materiału. Ten fakt był niesamowity, bo Gośka nigdy nie lubiła
chodzić w sukienkach.
Zacząłem powoli podwijać materiał. Wkrótce już dotykałem jej uda i szedłem dalej,
wprost do słodkiej pieczarki. Włożyłem dłoń między nogi Gosi. Jakimś cudem dostałem
się palcami za gumkę jej majteczek. Poczułem delikatne włoski. Nie zaprotestowała ani
nie powstrzymała mojej ręki. Zamiast tego położyła swoją na moim kroczu. Drgnąłem a
przez moje ciało przebiegły mistyczne ciarki.
Ta śmiała i nieoczekiwana pieszczota spowodowała, że naprężyłem się w wiadomym
miejscu. Gosia poczynała sobie coraz śmielej. Rozsunęła mój rozporek i wsadziła w głąb
całą dłoń. Oparła ją na moim ptaszku, który aż wyrywał się na wolność. Poluzowałem
pasek spodni i odpiąłem guzik. Gosia wsunęła dłoń pod moje majtki i zacisnęła delikatnie.
Byłem nieco zdziwiony jej śmiałością i bezpośredniością.
- Tak długo czekałam na te chwile - odezwała się cichutko – wiesz, że jesteś jedynym z
którym jestem tak blisko i pozwalam na tak wiele...
Milczałem tuląc Gosię do siebie. Milczałem, bo cóż mógłbym powiedzieć, że ja też. To
przecież było oczywiste.
I nagle olśnienie:
- Gdybym mógł to rozpiąłbym nad nami ochronny parasol i odgrodził nas od całego
świata... bylibyśmy tylko my i nikt inny - płynąłem na fali własnych słów – szkoda, że nie
mamy takiego miejsca, gdzie moglibyśmy się schować i być sam na sam ze sobą...
- Chcę przeżyć z tobą ten pierwszy raz... tak, jak dotychczas... bo wszystko z tobą do tej
pory jest pierwszy raz... chciałabym, abyśmy doprowadzili to do końca.
- Naprawdę chcesz?
To było chyba głupie pytanie, ale...
- Tak - odpowiedziała pewnym głosem - i wymarzyłam sobie każdy szczegół tej chwili,
nawet spadające z nieba gwiazdy...
- I naprawdę też tam jestem?
- Jesteś - uśmiechnęła się szeroko i po chwili kontynuowała - tak naprawdę to kobieta
wysyła ten pierwszy impuls, to ona o wszystkim decyduje, ona pozwala się zdobywać, ona
jest ogniem...
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Jestem nią, no może jeszcze nie w pełni, ale ty mnie nią uczynisz...
Siedzieliśmy tak jeszcze długo tuląc się do siebie i marząc.
Rano obudziłem się dość późno, aczkolwiek słyszałem poranną krzątaninę. Najpierw
ciotka wychodziła do pracy, potem Gośka na zakupy.
Gdy wstałem Gośka wychodziła z łazienki owinięta szczelnie ręcznikiem. Drugi, mniejszy
miała zawiązany na głowie w charakterze turbanu. Wyglądała nieźle jak na tę porę dnia. W
każdym razie lepiej niż ja. Wymieniliśmy grzecznościowe "cześć". Dzień zapowiadał się
cudowny.
Po porannej toalecie poszedłem do swojego pokoju. Ubrałem się. Zaniepokoił mnie
pewien bezruch i cisza w całym domu. Gośki nigdzie ani widu ani słychu.
Stanąłem przed drzwiami jej pokoju. Zapukałem i nie czekając na zaproszenie nacisnąłem
klamkę. Po otwarciu drzwi zdębiałem na widok Gośki.
Leżała ona na łóżku, na brzuchu, naga, z nogami zgiętymi w kolanach którymi machała.
Twarz miała zwróconą do ściany.
Na stopy miała nałożone bielutkie skarpetki.
Jej pośladki falowały zmysłowo przy tych ruchach. Wydawało mi się przez moment jakby
mnie nie zauważyła, ale to było przecież niemożliwe.
- Wiedziałam, że przyjdziesz - odezwała się nie patrząc na mnie.
Cudownie wyglądała leżąc tak w tej swobodnej pozie. Fale gorąca, które zawsze czułem w
takich sytuacjach znowu przetoczyły się przez moje ciało. Ten widok był powalający.
Gosia nagle znieruchomiała. Jednym płynnym ruchem wstała.
Patrzyłem na nią jak na jakąś ikonę albo inny święty obrazek. Dotychczas widywałem ją
nagą tylko w sztucznym świetle. Teraz przez okno wlewały się promienie słońca więc
wydawało mi się, że widzę ją taką jakby po raz pierwszy.
Było w niej już więcej z kobiety niż mogłem zauważyć ostatnim razem.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nieco bielsze od reszty fragmenty jej ciała. Te
fragmenty skrywane skrzętnie pod kostiumem kąpielowym. Piersi Gośki były bardziej
zaokrąglone, ale nadal niewielkie. Niżej płaski brzuszek, cienka talia (zawsze miałem wrażenie, gdy ją obejmowałem, że przy mocniejszym nacisku, złamię Gośkę w pół). Dalej
zaokrąglone biodra i łono porośnięte gęstym czarnym zarostem a niżej zgrabne nóżki...
- Piękna jesteś - wyszeptałem cicho, ale chyba zupełnie niepotrzebnie.
Nie trzeba było żadnych słów. Gośka też tak uważała, bo przytknęła palec do ust
- Ciii... - usłyszałem - nie mów nic...
Ok. Mogłem zamilknąć
Podszedłem do niej bliżej. Wciągnąłem w nozdrza jej subtelny zapach. Cała nim
emanowała. Świeżutki pot pojawił się na jej ciele ledwo dostrzegalnymi kropelkami.
Objąłem Gosię silnie ramionami na wysokości połowy pleców. Ona przywarła do mnie
obejmując za szyję. Chwilę staliśmy tak nieruchomo smakując mistyczną chwilę.
Muskałem wargami jej ucho, potem zacząłem spijać nektar z jej szyi. Następnie ramiona...
Ssałem jej sutki, powoli i delikatnie. Schodziłem w dół. Opadłem na kolana i opierając
dłonie na biodrach Gosi zbliżyłem usta do jej sekretnego trójkącika. Tu zapach był
najsilniejszy, a czarna łąka Gosi była mocno wilgotna.
Gosia nie powstrzymała mnie tym razem i nie kazała przestać. Mogłem się więc bez
skrępowania upajać smakiem i aromatem jej szparki. Gosia lekko odchyliła się do tyłu. Jej
początkowa bierność ustępowała i Gosia zaczęła reagować żywiej.
Najpierw delikatnie przeczesywała palcami moje włosy, by po chwili złapać je mocniej i
docisnąć mą twarz do swego łona. Opadła na kanapę.
Lizałem jej cipkę coraz namiętniej. Gosia zaczęła już jęczeć. Nie przestawałem. Włosy
łonowe łaskotały mnie w nos gdy przyciskałem wargi do jej sromu. Gosia nieco szerzej
rozsunęła nogi. Miałem ułatwiony dostęp do źródełka, ale po chwili znalazła się tam jej
dłoń. Gosia maltretowała nią swą muszelkę.
Jej ruchy były bardzo szybkie jakby jak najszybciej chciała wprowadzić się, z moją małą
pomocą, w magiczny stan ekstazy. Oczy Gosi już były "niewidzące", oddech szybki i
urywany, a z jej ust wyrywały się ekstatyczne jęki. Odsunąłem rękę Gosi i mocniej wpiłem
się w różowe "mięsko" między jej nogami. Jęknęła zdecydowanie głośniej a ja
kontynuowałem oralną pieszczotę do momentu aż doszła wśród jęków, drżeń a moje usta
zalał jej intymny sok. Dłuższą chwilę leżeliśmy bez ruchu...
Podniosłem się pierwszy, ale tylko po to, by położyć się nieco wygodniej obok Gosi.
Musieliśmy stanowić całkiem ciekawy obrazek. Ona całkiem naga, ja ubrany skąpani
światłem lipcowego słońca.
Otworzyłem oczy, gdy poczułem dłoń Gośki w okolicach mojego rozporka siłującą się z
zamkiem błyskawicznym. Rozpięła go a potem odpięła guzik spodni i sięgnęła do majtek.
Wydobyła go i nakryła dłonią. Chwilkę przebierała po nim palcami. Wreszcie ujęła silniej
w dłoń. Oparła policzek o moje biodro i bawiła się nim zsuwając napletek w górę i dół.
Mój żołnierzyk był już w pełni gotowy.
- Weź go do buzi - poprosiłem drżącym z pożądania głosem.
Nie przerywała swej zabawy, jakby nie usłyszała, ale po chwili podniosła się nieco,
poprawiła i pochyliła. Poczułem jak obejmuje go wargami i wsuwa coraz bardziej do ust.
Zniknął wreszcie cały, by po chwilce wynurzyć się. I znów. I znów...
Włosy Gosi opadły wodospadem na moje podbrzusze i przeszkadzały mi w obserwowaniu
tego co robi. Odgarnąłem je lekko.
Gosia otulała wargami mojego członka. Wysunęła go z ust, spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się diabelsko dotykając czubkiem języka czerwonej, nabrzmiałej głowicy.
Wróciła do pieszczoty. Dłonią ugniatała moje jądra.
Zbliżałem się powoli do orgazmu. Sperma już gotowała się w jajkach.
- Zaraz wytrysnę – wyjęczałem.
Gosia po tych słowach przerwała oralną pieszczotę ale kontynuowała ręką.
Doszedłem i wytrysnąłem na swój brzuch pokaźną ilością nasienia.
Mój penis wiotczał i kurczył się w sobie, opadał. Opadłem i ja...

C. D. N.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Gazda

    Pięknie napisane. Czytam tak jakby swoje wspomnienia z dawnych lat

    14 cze 2022

  • Użytkownik darjim

    @Gazda takie wspomnienia są najwspanialsze i wcale nie blakną.

    14 cze 2022