Tylko Ty. Epilog

Pięć lat później.

     Adam podszedł do okna i spojrzał na panoramę Manhattanu. Apartament na ostatnim piętrze był najdroższy, ale oferował widok zapierający dech w piersiach. Dwie bliźniacze wieże World Trade Center odbijały promienie słońca i refleksy światła, odbite od innych drapaczy chmur. Nawet Ola uważała, że to magiczne miejsce, choć źle znosiła mieszkanie w dużym mieście. W ogóle miał wrażenie, że coraz gorzej radziła sobie ze stresem. Westchnął ciężko. Ostatnie dwa miesiące były prawdziwą próbą dla ich małżeństwa. Rodzice podjęli wreszcie decyzję o wyjeździe do Polski. Henryk zostawił sobie sporą część udziałów i nie musiał się martwić o dochody. Poza tym, cały czas był do dyspozycji, kiedy chodziło o ważne decyzje, ale fizycznie go nie było. Wyjeżdżając, pozostawił synowi cześć obowiązków, powierzając mu stanowisko dyrektora technicznego, a tym samym uczynił Adama prawą ręką Steewa. Dogadywali się świetnie, ale to nie zmniejszało ilości obowiązków i nie ograniczały czasu pracy. Ola kontynuowała naukę, przygotowując się do prowadzenia badań klinicznych w ramach rozszerzania działalności firmy. Pochłaniało jej to mnóstwo czasu, tak, że czasem widywali się praktycznie w weekendy, bo w tygodniu on wracał, kiedy ona już spała, a ona wychodziła na zajęcia, kiedy on jeszcze spał.  
     Odwrócił się i przeczesał włosy palcami. Lubił, kiedy Ola to robiła, ale już nie pamiętał, kiedy po raz ostatni czuł na skórze jej palce. Ten weekend miał być inny. Wyszedł z pracy o czasie i zrobił zakupy. Tak dawno nie gotował dla żony, a przecież kiedyś była to dla nich prawie gra wstępna. Spojrzał na zegarek i podszedł do lodówki, żeby wyjąć stamtąd butelkę białego wina, które zamierzał podać do kolacji. Nim zdążył to zrobić, odezwał się cichy sygnał telefonu.
- Cześć Adam, jest z Tobą Ola? - w głosie Moniki brzmiała troska – Nie odbiera telefonu.
- Jeszcze nie wróciła – spojrzał na zegar – Nie dzwoniłem do niej. Szykuję kolację.
- Ale super! - prawie zobaczył jej uśmiech – Potrzebuje tego.
- Chyba tak... - westchnął.
     Rozłączyli się i spróbował się znowu skupić na gotowaniu. Świadomość, że Ola powinna już wrócić, a wciąż jej nie było, zaczynała go denerwować. Odstawił na bok rondelek z krewetkami i sięgnął po telefon.  
- Abonent jest poza zasięgiem – poinformował go po angielsku miły kobiecy głos.
- Po co komuś komórka, skoro i tak wiecznie jest nieosiągalny! - stwierdził gniewnie i odłożył telefon.  
     Wszystko było właściwie gotowe, więc ściągnął przez głowę koszulkę i ruszył pod prysznic. Po chwili otoczył go szum wody i nie usłyszał już dzwonka telefonu. Wycierał się powoli, pogrążony w myślach. Przechodząc do kuchni, spojrzał na wyświetlacz telefonu i natychmiast oddzwonił.
- Cześć Kochanie, gdzie jesteś? - rzucił, kiedy tylko uzyskał połączenie.
- Prawie pod domem – Ola miała zmęczony głos – będę za kwadrans.  
     Z niecierpliwością czekał na odgłos windy, zbliżającej się do ich apartamentu.  
- Gdzieś Ty była? - wziął żonę w ramiona, kiedy tylko stanęła w drzwiach.
- Przepraszam... - odparła z roztargnieniem – ostatnio wracam do pustego domu, więc się nie spieszyłam.
     Nie było w jej głosie wyrzutu, raczej smutek. Spojrzała na przygotowany do kolacji stół, a potem na niego.
- Przygotowałeś kolację? - spytała z niedowierzaniem – Jest jakaś specjalna okazja?  
- Kocham Cię i mam wyrzuty sumienia, że spędzamy ze sobą tak mało czasu – wciąż trzymał ją w objęciach – Jesteś zmęczona?
- Nie bardzo... – wsunęła palce w jego wilgotne włosy – Brałeś prysznic? - przytuliła się do niego, wciągając głośno powietrze do płuc – Może ja też powinnam? Powietrze aż się lepi!
- To idź. Od razu lepiej się poczujesz – pocałował ją w czubek głowy – Przyniosę Ci drinka.
- Nie, daj mi tylko wodę z lodem – rzuciła przez ramię i ruszyła do łazienki.
     Zasiedli do kolacji w szlafrokach, jak za dawnych czasów. Milczeli oboje, rozkoszując się muzyką, sączącą się leniwie z głośników, rozmieszczonych w rogach jadalni.  
- Czym pachniesz? - Adam wciągnął do płuc delikatny zapach bijący od Oli.
- Nie pamiętam, jak się nazywają te perfumy, ale spodobała mi się butelka. Taka laleczka w czerwonej bluzeczce i czarnej spódniczce... - zawiesiła głos – postanowiłam zrobić sobie prezent na koniec stażu. Odebrałam dziś papiery.
- O kurde, Ola, przepraszam! – z rozmachem uderzył się dłonią w czoło, robiąc błyskawiczny rachunek sumienia. Jak mógł to przeoczyć?
- Nie przepraszaj – spojrzała na niego zaskoczona – nie mogłeś wiedzieć... kiedy mi przedwczoraj powiedzieli, nie byłam pewna... miałam skończyć za tydzień.
- Tak, czy inaczej, przepraszam - ujął jej dłoń w swoje i uniósł ją do ust – Powinienem poświęcić Ci więcej uwagi... Wszystko przez ten wyjazd ojca. Nie cierpię zarządzania ludźmi.
- Bzdura! Świetnie sobie radzisz, a ludzie Cię cenią – spojrzała na niego ciepło – W każdym razie Steew jest z Ciebie zadowolony.
- Rozmawiałaś o tym ze Steewem? - Nie jest dobrze, pomyślał, skoro jego własna żona musi szukać powierników poza domem.  
- Nie, ale gadałam z Moniką – westchnęła – Wiesz, nie mam tu zbyt wielu przyjaciół. W zasadzie, odkąd Kaśka z Arturem wyjechali, to została mi tylko Monika – uśmiechnęła się ze smutkiem – Ludzie z pracy są mili, ale z nimi nie da się pogadać tak naprawdę, a przez telefon z Julką czy Olką, to nie to samo.  
- Brak Ci ich – bardziej stwierdził, niż spytał. Tak samo było z jego mamą, a przynajmniej tak to wyglądało w opowieściach ojca – Chyba powinniśmy o tym poważnie porozmawiać.
- Szczerze mówiąc miałam taką nadzieję – znów westchnęła, ale tym razem jej twarz rozjaśnił blady uśmiech – Nie mówię, że mamy natychmiast wyjeżdżać, ale mam już trochę dość życia w zawieszeniu. Powiedz mi, ile czasu potrzebujesz, a ja spróbuję jakoś to sobie poukładać. Ta filia w Polsce to prawda, czy mówiłeś o tym tylko po to, żeby mi było łatwiej znieść pobyt tutaj?
- Ola... - zaskoczył go spokój, z jakim to powiedziała. Jeszcze trzy miesiące temu wydawała się kłębkiem nerwów. Przypomniał sobie, jak zareagowała w czasie śniadania wielkanocnego na pytanie o dzieci. Nawet nie chciała słyszeć o powiększeniu rodziny, póki nie ustabilizują swojej sytuacji mieszkaniowej, czyli, jak rozumiał, nie wrócą do Krakowa. A teraz pytała go, kiedy planował ewentualny wyjazd. Czyżby chciała wrócić do tamtej rozmowy? Zdał sobie sprawę, że ona musiała już to przemyśleć i teraz chciała tylko poznać jego stanowisko. Od tego, co odpowie, może zależeć ich dalsze życie... A jeśli postawi mu ultimatum? Wracamy, albo ona wraca sama. Jak szybko byłby w stanie zamknąć wszystkie sprawy firmy? Znaleźć nową pracę? Zorganizować filię w Polsce? Nie był jeszcze gotów, ale... - Potrzebuję trochę czasu, żeby się zorganizować, ale ojciec naprawdę zakłada filię. Chyba prowadzi w tej chwili pertraktacje z Arturem... - zaczął ostrożnie.
- No dobrze, wierzę Ci – spojrzała mu w oczy z ufnością – Wrócimy do tego potem, a na razie pozwól mi się nacieszyć jedzeniem.  
     Rzeczywiście, było czym! Sałata z krewetkami i ziarnami granatu, przyprawiona octem balsamicznym, mozzarella z pomidorami i bazylią oraz wędzony łosoś z kaparami i plasterkami limonki, stanowiły nie tylko piękny widok, ale też mogły zadowolić nawet najbardziej wymagające podniebienie.  
- Spróbuj tego – Adam nabił kawałek łososia na widelec i podsunął Oli, a ona bez pośpiechu zsunęła go zębami, mrucząc zmysłowo i przepiła odrobiną wina.
- Pyszny – spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek – poproszę jeszcze.
     Karmił ją z prawdziwą przyjemnością, czego wkrótce nie dało się już ukryć. Kiedy zaspokoili pierwszy głód, Ola nagle wstała i podeszła do niego. Usadowiła się na kolanach męża i ujęła jego twarz w dłonie, sięgając ustami do jego ust. Westchnął z ulgą, czując na piersi jej sterczące brodawki. Pragnęła go nadal, czuł to. Sięgnął śmiało językiem do jej podniebienia, przyciskając jednocześnie jej biodra do swojego twardego wzwodu. Jęknęła cicho i poddała mu się, ocierając się i tuląc do niego. Całowali się długo, aż do utraty tchu. Dopiero kiedy poczuł, że Ola delikatnie odpycha jego język, uwolnił jej usta. Chwytała z trudem powietrze, wpatrując się w niego szerokimi źrenicami.
- Kochaj się ze mną – wyszeptała.
     Nie musiała mu tego dwa razy powtarzać. Wstał, a ona zarzuciła mu ramiona na szyję i oplotła go nogami. Poniósł ją do sypialni i ostrożnie ułożył na łóżku. Śledziła uważnie każdy jego ruch, kiedy ściągał koszulkę i spodenki. Rozchyliła szlafrok, ukazując mu obrzmiałe piersi i smukłe uda, schodzące się w mały przystrzyżony trójkącik. Ukląkł nad nią i zaczął powoli muskać ustami delikatną skórę na brzuchu, sprawiając, że zaczęła chichotać i kręcić się na łóżku. Musnął językiem pępek i podążył w górę.  
- Ale masz piękne piersi – westchnął z zachwytem i objął ustami sterczącą brodawkę razem z aureolą. Delikatne ciało poddało się, kiedy zaczął je ssać, okrążając językiem. Jęki Oli stały się głośniejsze i niższe, a kiedy objął dłonią drugą pierś, przybrały jeszcze na sile. Zawsze miała wrażliwe piersi, ale tym razem wyjątkowo mocno reagowała na jego pieszczoty. Zmienił pierś i znów do jego uszu dotarł przeciągły jęk, kiedy wpił się zębami w stwardniały sutek. Dłonią sięgnął w dół, i rozchylił drżące uda, nie napotykając oporu. Przesunął palcami po obrzmiałych wargach sromowych, rozchylił je delikatnie palcem wskazującym i kciukiem, a potem wsunął dwa palce do ciepłego miękkiego wnętrza. Ola westchnęła głęboko, a on poczuł przyjemny ucisk pod jądrami. Miał taką ochotę wejść w to miękkie ciało... wedrzeć się w głąb... poczuć opór i przełamać go. Porzucił pierś z cichym mlaśnięciem i podążył w dół. Nie wyjmując palców z wilgotnej szparki, skupił się na małym, twardym guziczku otoczonym delikatnym miękkim ciałkiem. Wpił się w niego chciwie, sprawiając, że Ola wyprężyła się i wydała nieartykułowany okrzyk. Poczuł, że wsuwa mu palce we włosy i przyciąga go bezwiednie do siebie. Uwielbiał, kiedy tak robiła! Gdyby nie to, że miał zajęte usta, śmiałby się w głos. Coraz głośniejsze jęki i piski działały na niego, jak płachta na byka. Jak to możliwe, że nie robili tego prawie od miesiąca? Nic dziwnego, że nie chciała dalej tak żyć. On też nie chciał. Uniósł głowę i ujrzał zamglony wzrok, zaróżowione policzki i pełne usta rozchylone, jakby w wyrazie zdziwienia. Zapragnął tych ust... hipnotyzowały go, przyciągały... Nie, to jej dłonie ciągnęły go w górę. Rozłożyła szerzej uda, zapraszając go... zanim sięgnął ust, naparł boleśnie pulsującym członkiem na jej delikatne ciało. Usłyszał głębokie westchnienie ulgi, kiedy zagłębił się w jej wilgotne otchłanie.
- Tęskniłam – wyszeptała, a jemu omal nie pękło serca. Co wieczór miał ją przy sobie. Każdego ranka budził się, obejmując jej szczupłą talię albo pełną pierś, a ona tęskniła za jego dotykiem, jego pieszczotami. Przecież nie musiało tak być.
- Maleńka – zamruczał do jej ust – już nie będziesz tęsknić, obiecuję. Będę Cię kochał i tulił każdego wieczoru, każdego ranka... Mój skarbie.
     Odjął ustami jej usta i sięgnął głębiej, kosztując ambrozji. Czuł, jak jądra przyciskają mu się do ciała, a u podstawy kręgosłupa narasta jakaś siła, zmuszająca go do zgięcia się w pałąk. Ola przesunęła dłońmi po jego włosach na kark, a potem na plecy, sunąc paznokciami po skórze... jęknął, czując, jak wzbiera w nim rozkosz. Odetchnął głęboko i zwiększył tempo, nacierając miarowymi posuwistymi ruchami. Patrzył jak urzeczony na półprzymknięte powieki swojej żony, na obrzmiałe od pocałunków, pokryte drobnymi spękaniami usta, na jej podskakujące w rytm pchnięć piersi. Miał wrażenie, że widzi każdy najmniejszy szczegół, najmniejszą żyłkę... wygięła się w łuk, oddech jej się rwał... jeszcze chwila i będzie mógł przestać nad sobą panować, pomyślał.  
- Adaaam... – Ola wpiła się paznokciami w jego ramiona i znieruchomiała z wyrazem uniesienia na twarzy. Teraz i on mógł zaznać ulgi w jej ciele. Poruszał się szybko, czując narastające w jądrach napięcie. Eksplodował niespodzianie, bez ostrzeżenia. Najpierw poczuł bolesny skurcz, który stopniowo przeszedł w uczucie błogiej rozkoszy i odprężenia. Oparł czoło o jej drobne ramię, starając się uspokoić oddech.
- Jak mi dobrze... – westchnęła i otoczyła ramieniem jego szyję.
- Muszę częściej to robić – uśmiechnął się i przekręcił na bok, pociągając na siebie żonę – Kocham Cię bardzo.
- Wiem, głuptasie – przytuliła policzek do jego ramienia – przecież nie mam do Ciebie pretensji, że tyle pracujesz. Wiem, za kogo wyszłam za mąż. Rozumiem, że to wyjątkowa sytuacja. Po prostu jest mi ciężko, bo czuję się tu obco – w głosie Oli znów dało się słyszeć smutek - Naprawdę się staram, ale jest gorzej, niż dwa lata temu, kiedy przyjechaliśmy. Gdybyś mógł choć trochę mniej pracować, tak żebyśmy spędzali razem weekendy i na przykład jedno popołudnie w tygodniu? - uniosła głowę i spojrzała na męża z nadzieją.
- W poniedziałek pogadam ze Steewem, obiecuję – uniósł jej brodę i wyciągnął szyję, by dotknąć obrzmiałych od pocałunków ust. Ciepła twarda pierś oparła się o jego klatkę. Spojrzał w dół i sięgnął do niej dłonią – Ale ładna! – pogładził ją z miłością – Jak to się teraz nazywa? Bzykanie? Musimy częściej się bzykać, bo jeszcze uwierzysz w te bzdury o spadku pożądania po ślubie. Może zamiast zwykłej rocznicy, urządzimy sobie powtórkę miesiąca miodowego?  
- O tym też musimy porozmawiać – wsparła się na łokciu i założyła nogę na jego udo – Może polecimy do Julki i Michaela? Moglibyśmy za miesiąc, jak urodzi się Jean.
- Za miesiąc...? - Przeleciał w pamięci rozkład zajęć na najbliższe tygodnie. Zdecydowanie odpowiedniejszy byłby termin bliżej ich rzeczywistej rocznicy, czyli za dwa- nawet trzy miesiące – A nie wolałabyś zobaczyć go, jak już trochę przybierze na wadze? Zaraz po porodzie będzie miała Twoich rodziców i w ogóle... - zauważył wyraz rozczarowania na twarzy żony i natychmiast pożałował swoich słów. Wolałby, żeby zaczęła się awanturować, ale ona po prostu spuściła wzrok – Hej, Mała! - wsunął dłoń w jej włosy i zmusił, by spojrzała mu w oczy – Co jest? Czemu tak Ci zależy?
- Bo za jakiś czas to może się okazać trudne... - zaróżowiła się lekko – Jestem w ciąży.
     Gdyby powiedziała, że właśnie lądują na ich tarasie kosmici, nie zrobiłoby to na nim takiego wrażenia. Szczęka mu opadła i po prostu zaniemówił.
- Wiem, że to chyba nie najlepszy moment, ale zmieniałam tabletki i źle się po nich czułam – mówiła cicho, jakby zawstydzona - i musiałam je odstawić, ale tak rzadko się kochaliśmy...  
- Skarbie! - przerwał jej i przygarnął do siebie – Kochanie moje – tulił ją i głaskał, nie wiedząc, co jeszcze ma powiedzieć. Nagle go olśniło – Będę ojcem – powiedział cicho – Będę ojcem! – powtórzył głośniej i roześmiał się wesoło – Kocham Cię, Ola! - poczuł dziwny ucisk w gardle, jak wtedy, gdy odwrócili się do siebie i ujęli za ręce przed złożeniem przysięgi. Zamrugał szybko – O, boże! Na pewno?
- Mhm – pokiwała głową i też zaczęła intensywnie mrugać – na pewno... - wyszeptała drżącymi wargami. To już osiem tygodni...  
- Chryste, Ola! - poczuł zawrót głowy – Wiesz od dwóch miesięcy? Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Niezupełnie od dwóch... - unikała jego wzroku – mówiłam Ci, że musiałam odstawić tabletki i czekałam na okres, żeby zacząć nowe opakowanie... ginekolog powiedział, że może mi się wszystko wydłużyć, więc czekałam. Potem zrobiłam test, ale po doświadczeniach Moniki, wolałam się upewnić – powiedziała miękko i spojrzała spod rzęs – Wczoraj byłam na badaniu, ale wróciłeś późno i pomyślałam, że powiem Ci dziś...
- Maleńka, to najpiękniejsza niespodzianka, jaką mogłaś mi zrobić – sięgnął do jej ust i rozchylił je delikatnie językiem – mmm... - zamruczał zmysłowo i odruchowo sięgnął dłonią do jej pośladka, ale po chwili cofnął się i spojrzał na żonę uważnie – Słuchaj, a my możemy się tak kochać? Nie zrobię mu krzywdy, albo Tobie?  
- Nie – zachichotała – doktor powiedział, że dobrze się trzymają...
- Trzymają?! - chyba się przesłyszał.
- No właśnie chciałam Ci powiedzieć – spojrzała na niego z nieśmiałym uśmiechem – są dwa pęcherzyki...
- Bliźniaki? - nie wiedział, czy to dobrze, czy źle, ale poczuł coś w rodzaju dumy, choć nawet nie miał świadomości, że kochając się robi dziecko, a właściwie dwoje. Ola pokiwała twierdząco głową.
- Cieszysz się - wyszeptała – Miałam nadzieję, że tak będzie.
     Spojrzał na nią, jakby nie rozumiejąc, co mówi. Nagle wydało mu się, że świat jest piękny, że przepełnia go szczęście, i że mógłby przenosić góry.
- Możemy jutro zjeść obiad z Moniką, Steew'em i Kate – powoli odzyskiwał równowagę – zadzwonimy do wszystkich po kolei, Ty do swoich, ja do moich. Ciekawe, co powie mój... - zawahał się – mój tato? – dokończył. Nagle przyszło mu go głowy, że nie chciałby być dla swoich dzieci ojcem.
- Nareszcie! - popatrzyła na niego ciepło – Jeśli będzie choć w połowie tak szczęśliwy, jak Ty, to dla mnie bomba.  
- To dlatego tak mnie wypytywałaś, jakie mam plany – domyślił się powodów jej nagłej ciekawości – Jeśli Ci na tym zależy, to możemy zacząć organizować nasz powrót do kraju. Rodzice mają zamiar kupić od pani Mai dom, ale w tej sytuacji pewnie nam go oddadzą?
- Nie tak prędko, kochanie – musnęła jego policzek ustami – pomyślałam, że mogłyby się urodzić tutaj, tak jak ich tato, ale potem faktycznie chyba przyda nam się ten dom...
     Adam nie potrafił przestać się uśmiechać, kiedy Ola ujęła jego dłoń i położyła ją sobie na brzuchu.     Po chwili otarła się delikatnie o jego udo.  
- Czy zanim urosną na tyle, żeby mi utrudniać dostęp do Ciebie, mógłbyś się jeszcze mną zająć? - wyszeptała zmysłowo.
- Wszystko, czego sobie życzysz, księżniczko!

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3460 słów i 19100 znaków.

18 komentarzy

 
  • Tylkowariacisacoswarci

    Znow wrocilam do tego opowiadania. Lubie je czytac. Opowiadanie jest swietne.  <3 Ola i Adam to przyklad idealnej pary!  Kiedy czytalam o nich caly czas sie usmiechalam do telefonu. Jedno z najlepszych twoich i ogolnie na tej stronie opowiadan. Nie zdziwilabym sie jakby za jakis czas wyszla ksiazka o mojej idealnej parze.. uwielbiam cie za te opowiadanie.   <3

    12 sie 2016

  • Roksana76

    @Tylkowariacisacoswarci dzięki! Ja też je czasem czytam, jak mam zły humor. W Oli jest sporo mnie ;)

    12 sie 2016

  • angela

    caly czas sprawdzam czy jest cos nowego.Rozumiem ze potrzebujesz czasu ale mogla bys juz troszke dla nas czytelnikow napisac. Z gory dziekuje :) :smile:

    23 lip 2014

  • sylwia

    Tesknie za Ola i Adamem :( mam nadzieje ze niedlugo pojawi sie nowe opowiadanie. czekam z nircierpliwoscia

    22 lip 2014

  • vctgxyd

    Kiedy nowe opowiadanie?

    5 lip 2014

  • zafascynowana

    Trochę szkoda, że koniec bo teraz będzie mi Adama i Oli brakować, tak realnie ich przedstawiłaś, że się do nich przywiązałam :) Chciałabym Ci serdecznie podziękować, przeczytałam wszystkie części, są fenomenalne! Czekam na Twoje kolejne opowiadania z niecierpliwością, powodzenia! :)

    26 cze 2014

  • Roksana76

    Dzięki Kochani! Coś pewnie napiszę, bo nie wytrzymam długo bez pisania. Na razie jestem trochę w zawieszeniu, ale mam nadzieję, że już niedługo.  :cool:

    25 cze 2014

  • Cam

    Cudne :)

    24 cze 2014

  • elizabeth

    Kocham kocham kocham !!! :cmoczek:

    24 cze 2014

  • gość

    Świetne! Czytałam wszystkie części. Szkoda że nie opisałaś co się działo po zaręczynach. Ale i tak cudownie się zakączyło. Najlepsze opowiadanie jakie kiedy kolwiek czytałam. Adam jest taki kochany czuły troskliwy <3 po prostu ideał. Ola jest fantastyczna jest rozważna. Będzie mi brakować tego opowiadania.. Chciałabym abyś nie przestawała pisać bo masz talent. I mam nadzieję że jeszcze jakieś twoje opowiadanie ukaże się na tej stronie. Pozdrawiam!

    24 cze 2014

  • xyz

    też bym chciała takiego Adama, który naprawdę widzi co czuje ukochana osoba, jest ciepły, czuły i kochany...
    opowiadanie cudowne, będzie mi go brakowało, ale mam nadzieję, że rozpoczniesz nowe ;)

    24 cze 2014

  • Eveline

    Cudo po prostu ! <3 Najpiękniejsze opowiadanie i bardzo wciągające, tylko szkoda, że koniec.. Tak jak większość osób mam nadzieję, że nie skończysz pisać i coś się jeszcze ukaże w najbliższym czasie. :) pozdrawiam bardzo serdecznie ;) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i nowości :*

    23 cze 2014

  • czytelniczka

    Cudowna część <3 szkoda że to już koniec bo było to najlepsze opowiadanie jakie przeczytałam na tej stronie ale mam nadzieję że może zdecydujesz się kontynuować je, byłoby bardzo miło :) masz bardzo duży talent a seria p miłości Oli i Adama była naprawdę wyjątkowa

    23 cze 2014

  • ........

    A może jakiś rozdział retrospektywny? Jest jakaś szansa, np za jakiś czas.? A na razie dzięki i pozdrawiam

    23 cze 2014

  • lolka

    Z jednej strony się ciesze że to przeczytałam już i wiem jak potoczyły się losu moich ulubionych bohaterów ale z drugiej jestem zrozpaczona tym że to już koniec:)

    23 cze 2014

  • weronika

    Dziękuję bardzo za cudowną historię,  która dostarczyła wielu emocji i wzruszeń. Szkoda,  że to już koniec, mam tylko nadzieję że rozstanie z Adamem i ola nie jest rozstanie z tobą i twoją twórczością. Dzięki jeszcze raz i będę czekać na cokolwiek jeszcze zechcesz napisać.

    23 cze 2014

  • missWiki

    Droga Roksano,bardzo dziękuję Ci za serię opowiadań o miłości.Adama i Oli. Była to bardzo realna historia, która zapewne niejednej osobie przypomina jej własną. Wzruszyłam się bardzo czytając epilog. Czy zamierzasz rozpocząć jakieś nowe przedsięwzięcie? Bo osobiście mam nadzieję, że spod Twojego pióra będę miała jeszcze zaszczyt przeczytać coś równie interesującego. Pozdrawiam;)

    23 cze 2014

  • Miśka

    Kocham kocham to opowiadanie! <3! Jeszcze jeszcze! <3 43

    23 cze 2014

  • czytelniczka

    ochh chyba umrę bez tego opowiadania...
    mogłaś co prawda bardziej rozbudować..to spotkanie z ojcem, co się później działo, ich ślub, ich przeprowadzka, wzloty i upadki w nowym miejscu...
    oczywiście podoba mi się ta część, jest genialna choć jak wszyscy zapewne czujemy niedosyt :* może to dlatego że tak świetnie piszesz i tak zżyliśmy się z tą historią...

    23 cze 2014