Shame on you Granger XIV

Zimna, zacieniona sala powodowała uczucie gęsiej skórki na ciele dziewczyny. Rozpraszało ją to. Największym jednak problemem nie był chłód czy dyskomfort jaki odczuwała.W zakłopotanie wprawiał ją wzrok Mistrza Eliksirów który co i rusz czuła na sobie. Powinno jej to pochlebiać, ale raczej tak nie było.Czuła się odrętwiała i zawstydzona. Nie pojmowała co w nią wstąpiło i chyba nawet nie chciała tego wiedzieć.Wiedziała natomiast, iż musi ograniczyć kontakty z nim i spróbować zapomnieć o tym co zaszło.
Będzie to ciężkie zadanie, ale postara mu się podołać.Sprawy wymknęły się z ich rąk, tamto zdarzenie w ogóle nie powinno mieć miejsca.Ale miało...
W czasie w którym Severus ustalał szczegóły z urzędnikiem z Ministerstwa, ona zatopiona w swoich myślach toczyła bitwy.W końcu jednak zdecydowała, że da mu wolną rękę i jemu pozostawi decyzję co do przyszłości.Jeśli w ogóle mieli jakąś przyszłość.Gdy mężczyzna chrząknął znacząco, uniosła na niego zdziwione spojrzenie, a gdy wstał, podążyła za nim.Szli w milczeniu, a ona zorientowała się, że nawet nie pożegnała urzędnika.Nie mógł jednak być nikim ważnym, wtedy Snape na pewno wymagałby od niej uczestnictwa w konwersacji i ganiłby ją za jej ciągłe zamyślenie.Zatrzymał się tak raptownie, że wpadła na niego, ale nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem.Obcesowo chwycił jej dłoń i w mgnieniu oka byli już w znajomych stronach.Chyba uznał iż sama trafi do zamku, bo zaczął iść tak szybko, że w zasadzie truchtała koło niego.Nie da mu jednak tej satysfakcji i nie odezwie się pierwsza.Chce się boczyć, proszę bardzo.Nagle Severus chwycił ją za ramię i pchnął w stronę ceglanej ściany budynku.Panował półmrok i jedyne co widziała wyraźnie to jego czarne, połyskujące źrenice.Przez jedną sekundę pomyślała, że ją pocałuje, ale oczywiście nic takiego się nie stało.Gdy się odezwał, momentalnie spuścił wzrok na swoje buty.
-Słuchaj.Zrobimy tak.Ani ja, ani ty nie chcemy kontynuować tej marnej przygody.Przejdziemy nad tym do porządku dziennego i jeśli dopisze nam szczęście, nikomu się nie wygadasz i się nie skompromitujemy.Jasne?
-Poczekaj.Ty pytasz mnie o zdanie?Bo z twojego monologu wywnioskowałam tylko, że mam siedzieć cicho i słuchać się ciebie jak pies, a to co mam do powiedzenia, to już mniej ważne.-Nie podnosiła głosu, wręcz przeciwnie, mówiła spokojnym, wyważonym tonem, ale zdaje się iż na Nietoperzu nie robiło to wrażenia.
-Serio Granger?Teraz chcesz zgrywać obrażoną księżniczkę?Wierz mi, takie wyjście będzie najlepsze.Nie wpędzaj się w poczucie winy, nie ma potrzeby.Każdemu czasem odbija.
-Co ty sugerujesz?-Spojrzała na niego roziskrzonymi oczami, jakby dopiero dotarło do niej co mężczyzna insynuuje.
-Niczego nie sugeruje.Oboje wiemy jak było.Byłaś tak wyposzczona, że rzuciłaś się na pierwsze lepsze mięsko.Czyż nie tak Panno Granger?Równie dobrze mógłby to być Krum, albo ten chłystek z maślanymi oczami.Ja byłem na miejscu, więc użyłaś mnie aby dać ujście swoim emocjom.-Hermiona aż dygotała z gniewu.Poczuła się jak idiotka. Dobrze, że nie mógł widzieć dokładnie jej twarzy, bo ta dosłownie ją paliła.Snape albo jest idiotą, albo idiotę gra.Kompletnie źle odczytał jej zachowanie, albo chce wyjść z twarzą z sytuacji.Szkoda tylko, że jej kosztem.Nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć.Przytaknąć, spalić się ze wstydu i uciec?Czy postawić wszystko na jedną kartę i być szczerą?Pewnie dalej biłaby się z myślami, gdyby nie aksamitny głos, który usłyszała koło ucha.
-Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że to miałem być ja?Masz do mnie słabość?Chciałaś mnie?A może nadal chcesz?-Snape jednym ruchem wsunął kolano między jej uda i przyparł ją do muru.-Dotarło do niej, że to prowokacja.Czarnowłosy chciał wybadać, czy to co sugerował było prawdą.Już chciał kontynuować, złapać ją za podbródek, gdy usłyszał cichy jęk.Właściwie nie był nawet pewien czy sobie go nie wyobraził, jednak gdy spostrzegł jak szeroko rozstawione są nogi dziewczyny i jak kurczowo dociska kolano do pewnych wrażliwych partii jej ciała, zrozumiał, że chcąc ją ośmieszyć, doszedł..do prawdy.Momentalnie go otrzeźwiło.Odsunął się od dziewczyny, niedbałym gestem strzepnął nieistniejące pyłki, których i tak nie mógłby zobaczyć w tym świetle i ruszył przed siebie bez słowa.
Gdy dziewczyna wreszcie doszła do siebie po przeżytej scenie, ruszyła za ciemną postacią, by w ciszy przekroczyć bramy zamku.Nie odezwali się do siebie ani słowem, ale w sumie nie było to nawet konieczne.
Tej nocy złamali wszelkie bariery.Jeszcze niedawno byli w stosunkach nauczyciel-uczennica, a zachowali się jak para niedoszłych kochanków. Pożądanie jakie w nich zapłonęło, mogło być wynikiem tęsknoty za bliskością, ale niczego nie usprawiedliwiało.Scena w jej komnacie nie powinna mieć miejsca i oboje zdawali sobie z tego sprawę.Nie mniej jednak coś się zdarzyło.W tamtej chwili oboje pragnęli siebie, swoich ciał i pewnie ugasiliby to pragnienie, gdyby nie zadanie jakie mieli wykonać.
Mistrz Eliksirów bez słowa udał się do swoich komnat, by tam dać upust frustracji, poprzez picie na umór.Dziewczyna zaś położyła się w ciszy własnego pokoju i nie zmrużyła oka, aż do świtu.Gdy nastała pora śniadania, wykonywała poranne czynności niczym robot.Niewiele zastanawiała się nad tym wszystkim.Najbardziej przejmowała się tym, jak spojrzy mu w oczy na dzisiejszym śniadaniu i później w Norze.Pozostałe fakty, jakby wyparła.Postąpiła tak jak jej radził.Będzie udawać, że nic się nie stało, ale jak ma spojrzeć w te czarne tęczówki i wytrzymać ich spojrzenie?

                                         *

Los tym razem okazał się dla niej łaskawy.Mężczyzny nie było na śniadaniu.Najprawdopodobniej śpi albo leczy kaca. Hermiona usiadła przy stole i zajęła się pałaszowaniem kanapek z dżemem.
Gdy tylko zaczęli schodzić się pierwsi uczniowie, jej uwaga skupiła się na stole ślizgonów.Charles już tam był i zabawiał kolegów jakąś historyjką.Zupełnie jak Malfoy.Co ci ślizgońscy blondyni mieli takiego w sobie?Z niedowierzaniem pokręciła głową, gdy zdała sobie sprawę, że znów się na niego gapi.Na szczęście nikt tego nie zauważył i nie było Snape'a który na pewno walnąłby jej kazanie.
W nieco lepszym humorze ruszyła przez środek sali, by mniej więcej w połowie zostać zatrzymaną, przez głęboki melodyjny głos.
-Pani Profesor?-Odwróciła się i ujrzała Chucka, który z marsową miną przyglądał jej się.
-Słucham?
-Ja...chciałem tylko panią o coś zapytać, ale...trochę cię wstydzę.
-Mów śmiało.-Zaczęła powoli iść w stronę wyjścia, dając mu do zrozumienia, że ma ruszyć za nią.Gdy odwróciła twarz w jego stronę, aż zagapiła się na tą iście szlachecką twarz.Chłopak bardzo zmieszał się, pod wpływem jej badawczego spojrzenia, ale w końcu odzyskał rezon i zaczął mówić.
-Wiem, że przyjaźni się pani z Harrym Potterem i chciałem zapytać, czy mogłaby mnie pani z nim poznać?-Zrobił tak zażenowaną minę, że Hermiona aż się zaśmiała.
-Oczywiście!Tak się składa, że dziś jest małe przyjęcie na którym będzie zarówno Harry jak i Ron Weasley, więc jeśli chcesz możesz tam ze mną pójść.
-Naprawdę?To super!Jest pani niesamowita!
-Tylko nie opowiadaj o tym nikomu, a już na pewno nie profesorowi Snape'owi.
-Oczywiście.
-Umówmy się tutaj o 18, dobrze?-Chłopak tylko skinął głową i z uśmiechem pobiegł w stronę kolegów, którzy patrzyli na nich z zaciekawieniem.
Granger stwierdziła, że później będzie się zamartwiać jak uniknąć konfrontacji z dupkiem z lochów no i jak wytłumaczy mu dlaczego zaprosiła młodszego chłopaka na to przyjęcie, skoro wyraźnie zakazał jej kontaktów z nim.Popędziła by napisać list do Harrego w którym uprzedzi go o niespodziewanym gościu.
Gdy skończyła postanowiła trochę poczytać.Oczywiście czynność ta tak ją wciągnęła, że potem musiała na szybko się stroić.Aby jeszcze bardziej pognębić Snape'a, postanowiła ubrać tę samą bluzkę, wiązaną na szyi.A niech się gapi!
Makijaż wykonywała już praktycznie jedną nogą na korytarzu, a i tak musiała wrócić się po torebkę.
Newborn już czekał.Wyglądał wspaniale w czarodziejskiej szacie wyjściowej, a jego włosy zawsze lśniące, były ułożone identycznie jak Dracona, gdy go ostatni raz widziała.Musi się dowiedzieć czy ci dwaj się przypadkiem nie znają, lub czy nie mają tego samego stylisty.Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do chłopaka.Ten podał jej ramię i razem ruszyli ku bramie wejściowej.
Gdy tylko pojawili się w Norze, chłopak zaczął rozglądać się na wszystkie strony jakby nie mógł powściągnąć ciekawości. Hermiona zachichotała i poprowadziła go do kuchni.Nie doszli tam jednak bo zaraz na dziewczynę rzuciła się Ruda.Zaraz jednak zamarła w pół gestu i zlustrowała chłopaka uważnym spojrzeniem.Następnie przeniosła wzrok na zakłopotaną przyjaciółkę.Na szczęście ta w porę odzyskała rezon.
-Ginny, przedstawiam ci Charlesa Newborne'a jest w Slytherinie.
-Słodziutki.Ile mówiłaś ma lat?-Ruda znów zjechała go spojrzeniem od góry do dołu.
-Hm.. Ginn a gdzie twój ukochany, HARRY pamiętasz?
-Chyba w kuchni.-Odpowiedziała od niechcenia.
- Świetnie.Idziemy Chuck.-Hermiona nie kryła irytacji zachowaniem Ginny, ale rozumiała ją w pewnym stopniu.Chuck był przystojny, na pewno wielu dziewczynom potrafił zawrócić w głowie.
W kuchni jak zawsze panował tłok, jednak dziewczyna jakoś zdołała przedstawić Chucka wszystkim domownikom. Harrego jak na złość nigdzie nie widziała.Gdy w końcu go zauważyła i dokonała oficjalnej prezentacji, od razu zauważyła, że mężczyźni przypadli sobie do gustu.Zostawiła ich pochłoniętych rozmową, a sama ruszyła po coś mocniejszego do picia.Wiedziała, że aby stawić czoła Snape'owi potrzebuje jakiegoś wspomagacza.Już słyszała ten jego wredny ton, inwektywy i pełne żalu pretensje, że przyprowadziła blondyna do Nory.Ale co tam, jakoś to zniesie.Nie musiała długo czekać.Trzask drzwi i krzyki w holu jasno dały do zrozumienia, kto się właśnie pojawił i kogo spotkał.
Z szerokim uśmiechem ruszyła korytarzem, by stanąć twarzą w twarz z wkurzonym Severusem.
Ten pociągnął ją schodami do pokoju, który zajmowała z Ginny i popchnął ją na łóżko.
-Teraz mnie posłuchasz. Mówię to z bólem.Lubię cię, na prawdę, ale co to do jasnej cholery ma znaczyć?Co ten wyrostek tu robi?Jak mogłaś przyprowadzić go tu bez mojej wiedzy?Wiesz jakie to nieodpowiedzialne?A jeśli jest szpiegiem?Aż tak się zakumplowaliście, że ufasz mu bezgranicznie?Mogłaś napytać nam wszystkim biedy!-Pewnie krzyczałby tak dalej, gdyby dziewczyna nie rzuciła na niego silencio.
-Teraz ty mnie posłuchaj. Newborne jest jednym z tych dzieciaków, które kochają nas jako bohaterów.Bardzo chciał poznać Harrego, a ja byłam tak miła, że mu to umożliwiłam.Nie ma w tym żadnego podstępu, chłopak jest po prostu fanem.Chyba nie do końca mi ufasz skoro nie wierzysz w moją intuicję.Nigdy celowo nie naraziłabym moich przyjaciół i ludzi z Zakonu na niebezpieczeństwo.Myślałam, że to wiesz.A teraz jeśli pozwolę ci mówić, nie będziesz więcej krzyczeć?-Spojrzała na niego, ale gdy skinął głową, cofnęła zaklęcie.Czarnowłosy odetchnął głęboko i już wydawało się, że znów będzie krzyczeć, on opadł na łóżko tuż obok gryfonki.Splótł palce swoich dłoni i zaczął mówić, już o wiele spokojniej.
-Może i masz racje.Dzieciak wydaje się być w porządku.Ostatnio jestem zestresowany i dlatego tak reaguje.Przydałyby mi się wakacje...Za stary jestem na to wszystko.
-Och przestań marudzić.Chcesz odpoczynku to po prostu gdzieś wyjedź.Dyrektor na pewno nie będzie miał nic na przeciwko.W sumie, to mnie też przydałby się mały wypad za miasto.Możemy pojechać razem.
-Ok.-Po 2 sekundach ciszy, w pokoju rozległ się histeryczny śmiech czarodziejów.Śmiali się tak głośno i szczerze, że po chwili oboje leżeli na łóżku Ginny trzymając się za brzuchy.Sami nie wiedzieli kiedy, ale przybliżyli się do siebie i głowa dziewczyny wylądowała na ramieniu Mistrza Eliksirów.Jego ręka spoczęła na jej talii. Hermiona uniosła się na łokciu i poprawiła kosmyk opadający na jego twarz.Nie dał jej szans na ucieczkę.Przewrócił ją na plecy przytrzymując dłoń i nachylił się, patrząc jej w oczy.Jak zahipnotyzowani patrzyli sobie w oczy i równocześnie zbliżyli się jeszcze bardziej.Pierwsze muśnięcie ust było delikatne, nieśmiałe, ale kolejne już o wiele bardziej stanowcze.Po chwili, ciężko dysząc, odsunęli się od siebie, ale tylko na moment, bo zaraz znów ich usta się połączyły.Mężczyzna delikatnie pociągnął ją za włosy, dając znak by się podniosła.Usadził ją sobie na kolanach, tak jak w jej komnacie.Całował jej szyję, policzki i usta, a ona z wielką chęcią oddawała te pocałunki.Przysunęła się jeszcze bardziej, by być jeszcze bliżej jego ciała.Gdy delikatnie przygryzł jej usta, jęknęła prosząc o jeszcze.Odwiązał tasiemki bluzki, szepcząc między pocałunkami, że zielony to zdecydowanie jej kolor.Gdyby nie jego zamknięte oczy, dostrzegłby błogi uśmiech jaki zakwitł na jej twarzy gdy wsunął dłoń pod materiał biustonosza.Po chwili jednak znów było mu mało, dlatego postanowił odpiąć zbędny stanik i cisnąć go w najdalszy kąt.Jej sutki momentalnie stwardniały, a oddech stał się płytki.Tego było dla niej za wiele.Zaczęła podwijać jego koszulę i odpinać guziki, ruchami tak nieskoordynowanymi, że w końcu musiał sam się rozebrać.Tym razem jednak chciał napawać się widokiem, więc ułożył ją na łóżku, a jego oczy błądziły po pięknym lekko opalonym ciele.
Liznął lekko twardy sutek i wziął go całego do ust.Dziewczyna mocno pociągnęła go za włosy, a gdy uniósł pytające spojrzenie, znów wpiła się w jego wargi.Ich nagie ciała ocierały się o siebie powodując u obojga dreszcz.Nie spieszyło im się jednak. Hermiona chwyciła za klamrę paska u jego spodni.
Jak to zawsze bywa w takich chwilach, ktoś musiał przeszkodzić.Oboje zamarli słysząc na korytarzu odgłos kroków.
-Hermiona jesteś tam?Otwórz!To nie ładnie zostawiać gościa samego!Chuck się o ciebie pytał!
Kątem oka zauważyła jak Severus nakazuje jej aby była cicho.Gdy spojrzał na nią, spłonęła rumieńcem.Myślała, że czarnowłosy pomoże jej szukać ubrań, ale on wręcz przeciwnie, podszedł do niej i lekko się pochylił, by znów polizać jej sutek.Chwycił piersi w obie dłonie i pocałował ją delikatnie.Widać było ta gra go podniecała.Znów pchnął ją na łóżko i pocałował, tym razem niespiesznie, jakby przyjemność sprawiało mu samo przebywanie w jej towarzystwie.
Pocałunkom i pieszczotom nie było końca.Gdy oboje byli już mocno pobudzeni, pierwszy opamiętał się Severus. Ostatni raz polizał jej szyję i jakby z żalem podał jej bluzkę i zaginiony biustonosz.Żadne z nich się nie odezwało, choć pewnie oboje mieli ochotę na kontynuację.
-Słuchaj..jeśli miałabyś ochotę, możemy spotkać się w moich komnatach w niedziele wieczorem, co ty na to?-Nie patrzył jej w oczy, ale jego niespokojny oddech i wybrzuszenie w okolicach krocza, same w sobie były wymowne.Skinęła tylko głową, nie ufając swojemu głosowi i wyszła nie oglądając się za siebie.
Więcej go tego wieczora nie widziała.Chuck dziękował jej prawie że na kolanach i wciąż ją zagadywał, ale jej myśli błądziły tylko wokół Mistrza Eliksirów i tego co się między nimi wydarzyło.Zachodziła w głowę jak mogła do tego dopuścić i jeszcze czerpać z tego taką przyjemność.Rzeczony mężczyzna miał dokładnie takie same myśli i obawy.Takiego pożądania, nie czuł już dawno, a fakt że mogli zostać zdemaskowani jeszcze bardziej go nakręcił.W rezultacie musiał wziąć chłodny prysznic, a i tak nie do końca udało mu się pozbyć cudownego uczucia jej drobnych dłoni w jego włosach, na plecach, wszędzie.

kejtidzi666

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3018 słów i 16468 znaków, zaktualizowała 9 wrz 2016.

1 komentarz

 
  • Lillly

    genialne  <3 oby było jeszcze dużo części

    9 wrz 2016