Na kolację przyszłam do restauracji samotna. Wybrałam najdroższy lokal w okolicy. Opłaciło się. Dosiadł się bogaty biznesmen - gracz giełdowy. Miałam wyzywający makijaż i czerwone fatałaszki: bluzkę, bieliznę i szpilki.
Okazało się, że uznał mnie za prostytutkę!
Zrazu się oburzyłam. Ale po namyśle… uznałam, że cóż przeszkadza mi odegrać taką rolę… Udałam się z nim do apartamentu. Czułam się jak dziwka. „Idę dać bogatemu mężczyźnie, który mnie zamówił… który weźmie mnie jak swoją własność…”
Powiedział mi, że jego „akcje rosną”. Że wprost czuje zbliżającą się hossę…
Mówił też coś o punkcie podparcia…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
enklawa25