Nowa koleżanka z pracy cz.2

Do piętnastej było jeszcze sporo czasu i niestety po zabawie podczas przerwy śniadaniowej byłem tak napalony, że nie mogłem jej odpuścić. Znalazłem adres jej poczty elektronicznej w firmowej książce i napisałem tylko:
„Nadal nie mogę dojść do siebie po tej wizycie w toalecie. Czy dasz się skusić na obiad po pracy?”
W międzyczasie zająłem się projektem przebudowy jednej z ulic w naszym mieście. Najgorsze jest to, że urzędy miasta zamawiają takie roboty oferując tak niską stawkę, że muszę kombinować z materiałami i skracaniem procesu technologicznego by ograniczyć pracę robotników, bo każda godzina się liczy. Miałem do czynienia z projektami wartymi kilkadziesiąt milionów, ale ten był za „symboliczne” dziewięćset tysięcy. Trzeba było zmienić kategorię natężenia ruchu, wybrać mniejszy rozmiar pasów ruchu i pobocza. Dzięki takim zabiegom da się dostosować do wymagań zamawiającego, ale ważna sprawa, że trzeba użyć tańszych materiałów i za kilka lat trzeba będzie powtórzyć projekt. Nie moja sprawa, ja nie zamawiam w końcu będzie kolejny zarobek dla mojej firmy. Wciągnąłem się tak bardzo, że nie zauważyłem wiadomości w skrzynce odbiorczej. Do mojego gabinetu zapukała Natalia:
- Można?
- Coś się stało?
- Już piętnasta. Co z obiadem?
- Zdecydowałaś się?
- Napisałam ci przecież.
Zajrzałem i faktycznie jej wiadomość brzmiała następująco:
„Ja nadal jestem podniecona. Obiad może być, ale liczę na coś więcej niż to w toalecie😊”
Zarumieniłem się widocznie, bo zwróciła mi uwagę:
- Co tak cię zaciekawiło?
- Nic- zamknąłem laptopa i założyłem plecak.
Poszliśmy do restauracji leżącej na terenie biznes parku, w jakim pracuję. Ktoś otworzył jadłodajnię i serwuje typowe obiady domowe. Dla siebie wybrałem zupę ogórkową i porcję pierogów, ona zamówiła tylko drugie danie składające się z ziemniaków i schabowego.
- Kotlet w piątek?
- To źle?
- Myślałem, że…
- Jestem katoliczką?
- No…
- Sądzisz, że to, co się wydarzyło przed południem może być zgodne z nauką kościoła?
- Raczej nie.  
- A ty jesteś wierzący?
- Mam z tym problem, od kiedy porzuciłem kościół. Po śmierci moich rodziców dałem sobie spokój.
- Gdzie potem idziemy?- zapytała.
- Kręgle?
- Nie umiem grać.
- Ja cię nauczę. Zobaczysz spodoba ci się.
Zapłaciłem za nas oboje trzydzieści złotych, co nie wydawało się zbytnio dużym wydatkiem, bo w restauracji zapłaciłbym więcej. Choć na chłopski rozum jedziesz na dziwki i płacisz od razu za loda albo bzykanie. Bez zbędnej zabawy z dziewczyną w kolacje, świece, kwiaty czy kino. Wydasz sporo kasy a nie masz gwarancji, że podupczysz. W dzisiejszym świecie ciężko odróżnić dobrą (kochającą ciebie, twój charakter) dziewczynę od księżniczki (kochającą zawartość twojego portfela, stan twojego konta czy samochód z liczbą koni większą niż trzysta). Może mam jakieś uprzedzenia, ale przechodziłem to wiele razy. Mam wrażenie, że będąc dzieciakiem otaczały mnie raczej dobre dziewczyny, bo wtedy nie było takiego materializmu i parcia na wartość majątkową. Dziewczyny lubiły cię za to, jaki byłeś i nie trzeba było szpanować telefonem z jabłkiem na odwrocie. Wystarczy, że byłeś spoko a podzielenie się chipsami czy wspólna zabawa były o wiele więcej warte niż dzisiejsze przyjaźnie za kasę.
Jako, że moje auto było w warsztacie w związku z pieprzoną akcją serwisową musiałem się tłuc autobusem miejskim do kręgielni oddalonej o jakieś pięć kilometrów. Nie mam nic do komunikacji miejskiej, bo nie wszystkich stać w dzisiejszych czasach na auto albo bardziej na opłaty z nim związane. Niektórzy nie mają prawa jazdy i czasem dobrze, bo wystarczy głąbów na drodze jest siedemdziesiąt a jedzie pięćdziesiąt, normalnie krew zalewa. Jest tylko jedna rzecz, która mnie brzydzi w komunikacji zbiorowej myślę, że nie tylko mnie. Ja wiem, że producenci antyperspirantów obiecują wam świeżość przez 48 bądź 72 godziny, ale do jasnej cholery nie smarujecie się na całym ciele, bo i tak czuć wasze niemycie od dwóch bądź trzech dni. Niestety letnia pora i wysoka temperatura potęgują ten efekt tak, że do biletu powinni dodawać woreczki na wymioty. Szanujmy siebie i zdrowie drugiego człowieka.
Podróż trwała blisko dwadzieścia minut męki przez zmieszane ze sobą wonie jadących tym samym autobusem pasażerów. Wybaczcie, ale nie można nazwać smrodu zapachem, bo to określenie zarezerwowane dla przyjemnych doznań naszego węchu.
Zapłaciłem za dwie godziny zabawy i poszliśmy pograć. Mój staż to ponad dwa lata, więc punktowałem ją bez problemu, ale zależało mi na przekonaniu jej do siebie. Pokazując jej odpowiednie ułożenie ciała mogłem pozwolić sobie na zaspokojenie swojego popędu poprzez macanie jej tyłka, bioder i okolic piersi. Dotykając w odpowiednich miejscach tłumaczyłem jej w profesorski sposób wpływ ułożenia ciała na technikę wyrzucenia kuli. Może wiedziała, że macam ją bezczelnie albo i nie. Albo jej się podobało albo nie domyślała się, że to zagrywka z mojej strony. Myślę, ze nauka nie poszła w las, bo w dwóch ostatnich grach była bliska zwycięstwa. Podkładałem się trochę, bo chciałem potwierdzić słuszność mojej pracy nad jej ciałem. Podobały mi się jej reakcje, kiedy strącała więcej kręgli niż ja, była taka wyzwolona a jednocześnie podniecona swoimi osiągami.  
Zanim ją poznałem miałem wrażenie, że to feministka z krwi i kości. Akcja w toalecie uświadomiła mi tylko, że błędnie oceniamy ludzi patrząc tylko na wygląd bądź zachowanie w tłumie. Nie jestem typem podrywacza czy playboya i na swój sposób staram się przekonać dziewczyny do siebie. Nie muszę szpanować super smartfonem czy samochodem, aby zdobyć plastikową lalę. Nie posiadając rzeczy informujących o twoim statusie materialnym od razu odsiewasz księżniczki ze swojego otoczenia.  
Chciałem ją zaprosić do siebie, ale zdałem się na jej propozycję. Zabrała mnie do parku by posiedzieć jeszcze na ławce przed stawem. Miałem wrażenie, że jest typem romantyczki i chce zbudować odpowiedni nastrój przed wieczornymi atrakcjami.  
- Mówiłaś, że nie miałaś chłopaka…
- No nie.
- Dlaczego?
- Co pomyślałeś jak mnie zobaczyłeś pierwszy raz?
- Szczerze?  Pomyślałem, że jesteś feministką.
- Naprawdę? Spodziewałam się innej odpowiedzi…
- Jakiej?
- No, że jestem brzydka albo piegowata, że mam za małe piersi.
- Powiem tak. Lepiej widzieć kogoś jak wygląda bez upiększeń niż zdziwić się następnego dnia, kiedy obudzisz się obok kogoś takiego bez makijażu. Nie lubię plastiku, jeżeli wiesz, co mam na myśli.
- Domyślam się, że chodziło ci o wymalowane laski z biustem podniesionym pushupem.
- Dokładnie. Nie obrazisz się jak coś teraz powiem?
- Dawaj.
- Miałem cię za szarą myszkę, jakby zamkniętą w sobie. Jednak musiałem sprawdzić, dlaczego taka jesteś. Ta tajemniczość nie dawała mi spokoju.
- No to już wiesz. Nie jestem atrakcyjna, więc nie mam, czego zaoferować facetowi.
- Myślę, że masz. Tamta akcja mocno podziałała na moją wyobraźnię.
Usiadła mi na kolanach tyłem do stawu i objęła za szyję. Pocałowała wpychając swój język tak głęboko aż zabrakło mi tchu. W ten sposób dała mi do zrozumienia, że dobrze wybrała. Ja też zacząłem myśleć na poważnie w tej kwestii.  
Jak to nad wodą i w porze letniej komary atakowały ze zdwojoną siłą. Zaproponowałem powrót do domu. Złapała mnie za rękę i poszliśmy na przystanek. Mieszkała na dość ładnym osiedlu i znając lokalne ceny wiedziałem, że musiałbym odkładać dwa lata i nic nie wydawać, aby pozwolić sobie na zakup takiej nieruchomości.
- Ładnie tutaj.  
- Jak zobaczyłam pierwszy raz to miejsce od razu je pokochałam.
- Wynajmujesz czy kupiłaś?
- Rodzice mi kupili.
- Wiem, że takie luksusy kosztują.
- Ojciec ma firmę budowlaną. Zatrudnia pięćdziesiąt osób.
- To, dlaczego przyszłaś do naszej firmy?
- Chcę żyć na własny rachunek. Nie chciałam mieszkać z nimi, więc zaproponowali mi zakup mieszkania.
- Zazdroszczę ci takich rodziców.
- Kocham ich, ale za bardzo trzymali mnie pod parasolem.
Wjechaliśmy na piąte piętro, mieszkała pod numerem dziewiątym. Kiedy otworzyła drzwi omal nie padłem z wrażenia. Jasne wnętrze i meble za kilka tysięcy omal nie zwaliły mnie z nóg. Stałem jak zamurowany.
- No wchodź.
- Jak pięknie- wszedłem ze szczęką opuszczoną niemal do podłogi.
- Napijesz się czegoś?- otworzyła lodówkę, w której miała kilka butelek różnego alkoholu.
- Pepsi?
- Tylko? Nie myśl, że nadużywam alkoholu. To tylko na specjalne okazje.
- Wiem, nie wyglądasz na taką.
- Proszę- podała mi szklaneczkę wypełnioną lodem i napojem.
- Dziękuje.
Złapała mnie za rękę i prowadziła w kierunku łazienki.
- Dobra, rozbieraj się. Po tej przygodzie w autobusie pragnę się odświeżyć.
- Że co?
- Oj. Nic nie rozumiesz.
Ściągnęła bluzkę i spódniczkę stając przede mną tylko w bieliźnie.
- Na co czekasz?
Zrzuciłem koszulę i spodnie, skarpetki wrzuciłem do butów.
- No chodź- złapała mnie za rękę i zamknęła drzwi.
Przed wejściem do wanny zdjętą bieliznę rzuciła w moim kierunku a ja stałem zapatrzony jak w posąg.
- No wchodź!
Omal się nie przewróciłem, gdy ściągałem slipy. Wszedłem do wanny i czekałem na jej instrukcje. Stanęła do mnie przodem i patrząc w oczy wzięła go w rękę i zaczęła mydlić żelem pod prysznic o zapachu truskawek. Spłukała prysznicem sprawiając mi dość miłe wrażenia. Resztę ciała sam namydliłem i spłukałem, kiedy ona zajmowała się penisem. Czułem jak twardnieje, ale jeszcze większą frajdę sprawiał jej język świdrujący po żołędziu. Czułem się błogo i ten zapach truskawek…
Obróciłem ją przodem do siebie i przejąłem mycie. Oblałem jej ciało żelem od góry do dołu i kolistymi ruchami wcierałem w szyję, po której wodziłem językiem. Schodziłem niżej zabrałem się za cycki miętosząc je bez ogłady, bujałem nimi i wcierałem pianę w każdy zakamarek. Zniżyłem się do pępka i obejmując jej biodra przeciągnąłem językiem od podbrzusza aż do pochwy, obmyłem kolana i stopy całując je namiętnie. Odwróciła się tyłem i obejmując jej ramiona znów schodziłem w dół. Przejechałem palcem po linii kręgosłupa znów zatrzymując się na jej biodrach, ścisnąłem je aż rozluźniła pośladki. Rozchyliłem je dłonią i wcierałem żel wzdłuż pośladków schodząc dalej.  
Sięgnąłem po słuchawkę prysznica i zacząłem wypłukiwać zapach truskawki. Kolistymi ruchami opłukiwałem piersi zakrywając ręką dysze w prysznicu bawiąc się strumieniem wody. Kiedy spłukiwałem pochwę zmieniałem temperaturę wody powodując dreszcze zimną wodą. Pojękiwała rozkosznie, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Odłożyła słuchawkę i łapiąc za penisa pociągnęła mnie za sobą do sypialni. Stało w niej tylko duże łóżko, stolik i szafka na bieliznę. Rzuciła mnie na łóżko i zaczęła wić się jak wąż. Obracając się wokół własnej osi pieściła cipkę na moich oczach. Oj ile mi rozkoszy sprawiała takim zachowaniem. Czułem pieczenie na policzkach chciałem jak najszybciej w nią wejść. Weszła na łóżko i pchnęła mnie by zająć się nim. Wodząc językiem po żołędziu próbowała wcisnąć się w ujście cewki moczowej. Objęła go ustami i powolnym ruchem głowy stawiała do pionu. Z każdym większym pulsem największej żyły na moim penisie wyciągała go z buzi i zaciskała palcami żołędzia. Nie powiem, że mi się podobało, ale dzięki temu wstrzymywała eksplozję.  
- Ja też bym chciał…
Uklęknęła na kolanach i wypięła się tyłkiem w kierunku mojej twarzy. Natychmiast wziąłem się do pracy, szczypałem ustami wargi i wsadzałem język w obie dziurki. Oblizałem jej krocze czując smak truskawek. I choć był sztuczny to jarały mnie takie dodatki do zabawy. Jej gorące cycki swoim naporem na moje podbrzusze sprawiały dodatkowe bodźce.  
- Nie przestawaj- mruczała w moim kierunku.
Akurat zagryzałem zębami sromy pieszcząc jej muszelkę palcami włożonymi w odbyt. Oglądałem dużo filmów w Internecie i nigdy nie przypuszczałem, że w będę miał okazję na taką zabawę.
- Wejdź we mnie- podniosła się i zabrała tyłeczek z moje twarzy.
Zwinnym ruchem trzymając go w dłoni nadziała się do samego końca. Zaczęła delikatnie podskakiwać i trzymając palce w odbycie dotykała penisa wzbudzając we mnie dreszcze. Zaciskałem łapy na jej cyckach a miały dość pokaźny rozmiar i przeczyły jej stwierdzeniom, że były małe. Schyliła się niżej i to ja musiałem pracować biodrami, kiepsko mi szło w parze z podgryzaniem jej sutków, więc dzieliłem ruchy na dwie czynności. Czując pulsowanie wyjęła go z siebie na chwilę aż się uspokoił. Po kilku chwilach przejechała nim wzdłuż krocza obijając nim cipkę, ale zatrzymała się na odbycie. Spojrzała zdecydowanie na mnie i kiwnięciem głowy dałem znak, że się zgadzam. Wchodził z trudem. Sam żołądź stawiał duży opór, ale po naślinieniu reszta wsunęła się bez problemu. Zaczęła przyspieszać podskakując jak na sprężynie. Z cichego pojękiwania przeszła w głośniejsze okrzyki, których efektem było moje mokre krocze. Nie poczułem wystrzału, więc to musiały być jej soki, uderzając pośladkami o podbrzusze rozcierała wszystko na mnie. Uderzenia naszych ciał wydawały lekkie plasknięcia. Zrzuciłem ją z siebie i położyłem obok. Uniosłem lewą nogę do góry i wsadziłem do samego końca. Złapałem ją za szyję i odchyliłem w swoim kierunku. Musiałem ją pocałować jednocześnie posuwałem plującą lepką substancją szparkę. Jej dreszcze przenosiły się na mnie, czułem to całym sobą. Przyspieszyłem tempo uderzając z impetem jądrami w jej krocze. Nie zdążyłem już zapytać gdzie mogę skończyć i wystrzeliłem salwy spermy w pochwie. Zacisnąłem ręce na cyckach i stale przyciskając swoje biodra do jej pleców wyrzucałem z siebie ostatnie wystrzały. Unosił się i opadał w środku chcąc jeszcze wycisnąć z siebie resztki orgazmu, ale nic już nie wylatywało. Nie wszystko się zmieściło i wylatywało na zewnątrz zalewając pościel. Chwyciła go i wyjęła rozmazując wszystko wzdłuż krocza, wsadziła go jeszcze na chwilę w odbyt i ścisnęła powodując uwolnienie ostatnich kropel w jej tyłeczku. Czułem się wspaniale, ale nadal nie puściłem jej piersi. Przytuliłem się do niej zagryzając zębami jej ucho, penisa schowałem między jej pośladki…
- To było wspaniałe. Musimy to powtórzyć- szepnęła cicho i zasnęła obracając się w moim kierunku. Sam też zasnąłem szybko mając gorące jak węgiel piersi przy swoim torsie…

Dodaj komentarz