Było coraz chłodniej, a potem zrobiło się już tak zimno, że stwierdziłam, iż powiedzenie „zgrzytać zębami” nie zostało wcale przez nikogo wyssane z palca. Lodowaty beton, ja goła jak święty turecki i przesiąknięte wilgocią powietrze sprawiało, że ciało zziębło mi tak, że zaczęło powoli drętwieć.
– HEJ, DAJ MI JAKIŚ KOC, PROSZĘ! – rozkrzyczałam się ponownie, wierząc chwiejnie, że dupek okaże choć trochę serca.
Cisza, czekałam więc. Upłynęło kilka minut i ponowiłam prośbę.
Zimno ci? – zapytał nagle Grey.
Podskoczyłam, zaskoczona i wystraszona, podkręcany mikrofonem głos brzmiał bardzo demonicznie.
– TAK, PROSZĘ! – powtórzyłam i w tym momencie zapaliło się jaśniejsze światło, wąskim strumieniem oświetlając lewy kąt pomieszczenia.
Zamarłam, przyduszona z przerażenia zupełnym bezdechem. Leżał tam materac, a na nim… jakaś naga kobieta. Wyglądała bardzo młodo, jak nastolatka, co tylko podsycało lęk. Nie ruszała się, a ślady pobicia mogłam dostrzec z daleka. Boże. – Pomyślałam, czując, jak będzie wyglądać moja przyszłość. To ja już będę tańczyć, pieprzyć się nawet, zrobię, co zechcesz, tylko…
Możesz zapytać, czy będzie jej jeszcze potrzebny – Zaśmiał się ironicznie pojeb i trzask głośnika poinformował, że prawdopodobnie zerwał połączenie.
Okropny widok sprawił, że siedziałam jak kołek, nie będąc w stanie oddychać, a co dopiero podejść do tej kobiety. Czy ona nie żyła? A jeśli? Czy spędzę kolejne godziny w towarzystwie trupa?
– Hej – zwróciłam się do leżącej, błagając losu, aby się odezwała, aby nie była martwa.
Od zawsze bałam się nieboszczyków, a teraz miałabym dzielić „apartament” z jednym z nich? A może to kolejny chory dowcip psychola i zaraz okaże się, że to jakaś profesjonalnie ucharakteryzowana kukła, celowo wciśnięta w ten kąt, aby napędzić mi kolejnego strachu. Poświata nie była na tyle jasna, abym mogła mieć pewność, czy to naprawdę człowiek.
– Hej.
Wciąż nie słysząc odzewu, wstałam i wyciągając szyję jak gęś, usiłowałam dowiedzieć się czegokolwiek, nie musząc podchodzić do dziewczyny. Nic mi to nie dało, postawiłam więc krok. Nogi miałam sztywne jak kołki, nie dość, że z zimna, to teraz jeszcze ze strachu. Ostrożnie, aby nie pokaleczyć bosych stóp, ruszyłam w stronę „trupa”. Że też musiałam zostawić przy rurze te cholerne buty – ganiłam się w myślach, wiedząc jednocześnie, że i tak przecież by mi je zabrał.
Podeszłam już bardzo blisko i jak niespełna rozumu, mocno pociągnęłam nosem, chcąc sprawdzić, czy z kobiety wydziela się jakaś woń. Uśmiechnęłam się rozpaczliwie, uświadamiając sobie, co wyprawiam, po czym tyknęłam leżącą nogą. Nadal się nie ruszała, zebrałam się więc na odwagę i przykucnęłam. Do jasnej, C, ogarnij się. Jeśli nie żyje i tak nic ci nie zrobi. – Mobilizowałam się.
– Hej! – Poruszałam ramieniem dziewczyny, nie czując ani trochę przybywającej odwagi. Co więcej – bałam się coraz bardziej, miałam wrażenie, że laska zaraz wstanie, zaśmieje mi się w twarz i jakby nigdy nic, wyjdzie sobie drzwiami. Typ siedzący gdzieś nad moją głową jest definitywnie jebnięty, wiadomo, jakie jeszcze niespodzianki przygotował?
Raz, dwa, trzy. – Wzięłam głęboki wdech i przyłożyłam dwa palce do tętnicy nieznajomej. Wiedziałam, w którym miejscu się to sprawdza, pokazywał mi to mój były. Usiłując maksymalnie się skupić, przycisnęłam palce do szyi, lecz pulsu nie wyczułam. O kurwa. – Odskoczyłam jak oparzona, natychmiast cofając się o kilka kroków. Pierdolę, nie wezmę tego materaca.
Siedziałam na swoim miejscu kolejne dziesiątki minut i ponownie zaczęłam się zastanawiać. Byłam już tak skostniała, że zaczęłam rozważać wyciągnięcie spod niej tego pieprzonego klocka. Podejdę, szybko ją zrzucę i już – kombinowałam, czując jednocześnie olbrzymie wyrzuty sumienia. Nie byłam przecież z kamienia, nie potrafiłam zupełnie bez emocji podejść do nieżyjącego człowieka i zajebać mu spod dupy materac.
Brałam wszystkie za i przeciw, i im dłużej to trwało, tym bardziej nie wiedziałam, co robić. Zachowam się jak pozbawiona uczuć suka – nie będę się tak męczyć; wykażę się poczciwością – będę cierpieć. I tak źle, i tak niedobrze.
– DLACZEGO?! CZEMU MI TO ROBISZ, ZA CO?! ZNAMY SIĘ I CZYMŚ CI ZAWINIŁAM?! – krzyknęłam, totalnie rozbita.
To już wolałabym te chore zabawki w drugiej piwnicy, one przynajmniej były nieszkodliwe… a przynajmniej nie tak makabryczne.
Koleś milczał, siedząc zapewne przed monitorem i ciesząc się jak dziecko z mojego położenia. Zaczynałam dochodzić do wniosku, że to jednak nikt, kogo znam. Nie miałam wrogów, a mój były – ten zazdrosny pacan – nie miałby jaj, żeby odstawić taką szopkę.
Po kolejnych ciągnących się w nieskończoność minutach poczułam w końcu znużenie. Nie mam pojęcia, kiedy odpłynęłam.
5 komentarzy
Nikowska
Rewelacja jestem twoja fanka💜
agnes1709
@Nikowska Och...dzięki
Black Crowe
Nich Ci będzie, masz £apę i pisz dalej. Dobre! Pozdrawiam ciepło! 👍👏
agnes1709
@Black Crowe Dzięki, łobuzie. A hasło jednak zgubione
Black Crowe
@agnes1709 jakie Ci znowu hasło? Dyć Wrona to Wrona!
agnes1709
@Black Crowe Wrony są chytre
Black Crowe
@agnes1709 nooo......... Chitre i podstępnie stwory to są! Racjum posiadaszszsz........
Duygu
Coraz ciekawiej się robi... I co Ty tu wymyślisz dalej, kochana?... Jestem bardzo ciekawa Młoda jest wyczerpana, ale mam nadzieję, że wytrzyma to piekło...
agnes1709
@Duygu Sama nie wiem, co mnie wkurza. Idę na fart, licząc, że mi w końcu od gniotów nie wygarną
Duygu
@agnes1709 Trzymasz poziom, jest dobrze!
agnes1709
@Duygu
AnonimS
Czy żyje czy nie żyję to.i tak obie mają przejebane. Zestaw na tak.
agnes1709
@AnonimS A może ucieknie? :P
AnonimS
@agnes1709 i pozbawisz siebie i nas przyjemności?
agnes1709
@AnonimS Ale brak weny da mi spokój
Pani123
żyje czy nie? oto jest pytanie..
żyje, na bank
agnes1709
@Pani123 Na bank to napaść można. Nie żyje, to ten robot, ci to miał ręczniki nosić Tylko padła mu bateria