Rozdział 7
Prywatne śledztwo
Po powrocie do domu spotkała swoją gospodynię w szampańskim nastroju.
— Elen, w tej chwili do mojego gabinetu!
— Dobrze, proszę pani.
Po chwili były już w gabinecie.
— Siadaj!
Pomieszczenie było urządzone dość skromnie w porównaniu do reszty domu. Na podłodze leżał perski dywan, na którym stało mahoniowe biurko, a w oknie wisiała biała firanka.
Po przymknięciu drzwi usiadła w skórzanym fotelu.
— Powiedziałam: siadaj!
Ręką wskazała krzesło.
— Dziękuję, ale postoję.
— Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego twój mąż udawał zarządcę, a z prawdziwego zrobił parobka?
— Tak, to prawda, ale to był jego pomysł.
— Ale dlaczego aż tak bardzo nie lubisz Piotra?
— To nie o to chodzi, że go nie lubię — jest z niego miły chłopiec. Ale uważam, że nie nadaje się do tej funkcji.
— Tak, ale za to twój mąż był wprost idealnie stworzony? Od jak dawna oszukiwaliście moją ciotkę? A może... pomogliście jej zejść z tego świata?
Elen nerwowo zacisnęła dłoń w pięść i milczała jak zaklęta.
— Odpowiadaj!
Kobieta przysiadła na brzegu krzesła, twarz ukrywając w dłoniach.
— Ja nie chciałam, żeby pani ciocia umarła, przysięgam. To był wypadek. Mój mąż musiał najwyraźniej podmienić leki, bo po ich zażyciu straciła przytomność.
Magda podniosła głowę i ujrzała Piotra, który stał w drzwiach. Dłonią kazała mu wejść, a on nieśmiało podszedł do niej.
Gospodyni na widok ogrodnika podniosła się z krzesła i wzburzona wyszła, trzaskając drzwiami. Gdy zostali sami, mężczyzna usiadł na brzegu biurka.
— Co zamierzasz zrobić?
— Jeszcze nie wiem.
— Madziu, uważam, że powinnaś to zgłosić na policję.
— I co im powiem? Że podejrzewam swoją gospodynię o to, że wraz z mężem zabiła moją ciotkę?
— Masz rację.
— Wiem o tym, dlatego muszę zdobyć twarde dowody, które całkowicie pogrążą Elen i jej męża.
— Oczywiście, pomogę ci w śledztwie.
— Dziękuję.
— To które miejsce przeszukamy jako pierwsze?
— Kuchnię.
— Więc chodźmy!
— Nie, mój drogi. Ty zostaniesz tutaj i grzecznie na mnie poczekasz.
— Ale...
— Żadnych "ale".
Po tych słowach wstała z fotela i wyszła z gabinetu. Przez szparkę w drzwiach zobaczyła, jak Piotr siada za biurkiem.
Ostrożnie zamknęła drzwi i zaczęła schodzić po schodach. Gdy była już na dole, weszła do kuchni. Nie chcąc marnować czasu, podeszła do kredensu z rzeźbionymi elementami. Otworzyła szufladę, ale okazała się pusta.
Ciekawe, gdzie się podziały wszystkie złote sztućce, pomyślała.
Następnie sprawdziła dolną część kredensu. Tam, zamiast talerzy, stały same małe pojemniki. Wzięła jeden do ręki, a resztę schowała do torby.
— Arszenik — przeczytała.
Natychmiast wróciła do gabinetu, by poinformować Piotra o swoim znalezisku.
Tymczasem zastała go smacznie śpiącego na kanapie.
Jak on słodko wygląda – pomyślała.
Podeszła do niego, po czym usiadła na brzegu i dłonią pogładziła jego blond włosy. Następnie pochyliła się ku niemu i nosem wciągnęła jego zapach.
Ale on pięknie pachnie – pomyślała.
Ponieważ ogarnęło ją straszne zmęczenie, położyła się obok Piotra i z miejsca zasnęła.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.