Rozdział 10
Droga powrotna
Niebo było bezchmurne, słońce świeciło, ptaszki ukryte wśród drzew ćwierkały.
Magda usiadła na przewróconym pniu obok niej, skubiąc trawę pasł się koni Karmel.
Piotr podszedł do kobiety i przysiadł kawałkiem źdźbła trawy łaskocze Magdę w policzek.
W pewnej chwili mężczyzna przesunie się bliżej. Gdy był na tyle blisko, to położył dłoń na piersi, masując.
— Piotr, co ty wyprawiasz? — W tym momencie nie są mi w głowie amory, bo muszę rozwiązać zagadkę dotyczącą śmierci mojej ciotki. Swoją drogą bardzo tutaj pięknie i cieszę się, że tu zamieszkałam.
—To prawda, ale ty jesteś o wiele ładniejsza.
Mężczyzna jednym ruchem ściągnął koszulkę, odsłaniając gładki niczym pupa niemowlaka tors. Kobieta bez słowa podeszła do konia, złapała za uzdę i spacerkiem ruszyła w stronę rezydencji.
Po dotarciu do stajni wprowadziła Karmela do środka, po czym zdjęła uzdę i odprowadziła do boksu, gdzie dokładnie wyszczotkowała. Po chwili w stajni zjawił się Piotr, który do niej podszedł.
— Przepraszam.
— W porządku, ale nie rób tego więcej —poprosiła.
— Dobrze, ale nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię pragnę.
— Domyślam się, ale dopóki Elen jest na wolności, to nie umiem myśleć o niczym innym wybacz. Z drugiej strony, to nie rozumiem dlaczego Elen zabiła moją ciotkę.
— To bardzo proste zrobiła, to chciwości, bo myślała że jak pozbędzie się prawowitej właścicielki, to ona odziedziczy dom i z gospodyni stanie się panią — odparł.
— Ale nie spodziewała się, że jej własna chlebodawczyni ją przechytrzy i zapisze komuś innemu.
— Dokładnie tak
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.