Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.5

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.55.

Już od godziny siedziałam w domu i zastanawiałam się nad nowo poznanym mężczyzną. Mecenas wydawał się dość miły i z całą pewnością złapał przynętę na haczyk. Miałam stu procentową pewność, że za parę dni będzie jadł mi z ręki, a ja wreszcie zrobię to, co obiecałam. Ściągnęłam z siebie rzeczy Syzy i wrzuciłam do pralki. Perułke schowałam pod łóżkiem w pokoju, by ukryć ją przed siostrą. Chociaż miałam w niej poparcie, wolałam nie wtajemniczać jej w swoją zemstę. Przebrałam się w coś wygodniejszego i włosy związałam w kok. Lada moment miał zjawić się tu Sławek z papierami i chciałam być gotowa na nasze spotkanie. Nie mogłam się na niczym skupić, bez opamiętania rozmyślałam o zemście i powoli zaczynałam żałować tego, co kiedyś przysięgłam mojemu dziecku. Głos mężczyzny w słuchawce nadal dudnił i w głowie, a ja obawiałam się, że nie zrozumie tego. Słyszałam przerażenie w jego głosie. Słyszałam ból i strach. Czy on nie rozumie, że to wszystko robię dla naszego dziecka? Jako matka, po prostu muszę go pomścić, bo inaczej nigdy nie uporam się z stratą naszego dziecka. Pod poduszką nadal trzymałam buciki, które kupiłam tamtego dnia. Bluzeczka i body wciąż znajdowały się w mojej torbie, jako jedyne piękne wspomnienie z tego, że byłam kiedyś w ciąży. Zdjęcie usg, które zrobiłam tuż przed napadem znajduje się w albumie. Nie potrafiłam pozbyć się tych pamiątek i nie potrafiłam pozbyć się poczucia winy. Gdybym wtedy nie szła tamtą alejką, gdybym unikała tych skrótów i poszła normalną ścieżką. Może wtedy, może dziś dziecko było by ze mną. Nie było by więzienia, nie było by tego morderstwa i kto wie? może byłabym z ukochanym mężczyzną. Może, nie ma co gdybać, co by było gdyby. To co się stało, zmieniło diametralnie całe moje życie, a ja nie potrafiłam odnaleźć się na wolności. Tam za kratkami wszystko było inne, miałam swój bezpieczny świat i ludzi, których znałam. Byłam więźniem, ale dostałam od strażników i koleżanek więcej serca, niż tutaj na wolności. Z wyjątkiem Suzy wszyscy mnie zawiedli. Rodzice odwrócili się ode mnie, zamiast obdarować wsparciem, którego tak cholernie potrzebowałam. Usłyszałam pukanie do drzwi, podeszłam do nich i otworzyłam.  
- Cześć piękna - usłyszałam głos Sławka.  
- Witaj. Czego się napijesz? - zapytałam uśmiechając się do niego.  
- Zrób nam coś do picia, a ja zajmę się już tymi dokumentami - szepnęłam zabierając od niego skórzaną kurtkę. - Tylko niech kawa nie będzie taka mocna jak ostatnio - zażartowałam.  

Zabrałam od mężczyzny teczkę z dokumentami i położyłam je na pustym stoliczku. Z wielką pasją i oddaniem zaczęłam uzupełniać mu dokumenty. Ku mojemu zdziwieniu kawa była lepsza niż ostatnio, chociaż nie spełniała jeszcze moich oczekiwań, kto wie może następnym razem będzie idealna i taka jak lubię. Tym razem wypiłam ją ciepłą, bo Sławek bardzo tego przypilnował. W czasie picia kawy dużo rozmawialiśmy, przez co powoli poznawaliśmy siebie nawzajem. Okazało się, że ma dziecko, które cały czas jest przy matce. Na sam dźwięk tych słów, poczułam jak do oczów napływają łzy. Czy zawsze już będę tak reagować, gdy ktoś powie mi o dziecku Czy nigdy nie poczuje się lepiej? zastanawiałam się. - Wiem, dlaczego go zabiłaś. Suzy mi o wszystkim powiedziała. Straciłaś przy tym napadzie dziecko, prawda? - zapytał, a ja poczułam jak cała drżę.Chciałam odejść, pozbyć się tego poczucia winy, pozbyć się uczucia bólu, ale nie potrafiłam. Ból chodził za mną krok w krok, nie opuszczając mnie nawet na sekundę. Chodził za mną, jakby był moim cieniem, a ja powoli traciłam chęć do życia. Na tym świecie tak naprawdę trzymała mnie jedynie zemsta, która była całym moim życiem. Miałam plan. Miałam plan, który znałam tylko ja i wiedziałam, że znów zranię bliskich, tylko tym razem na dobre. Chciałam zabić winowajców mojej tragedii i później zabić siebie, by nie cierpieć już na tym świecie. Było mi źle. Tak bardzo źle bez dziecka, że nie potrafiłam normalnie żyć. Zagubiłam się już w tym wszystkim, zamotałam się i nie potrafiłam znaleźć drogi do normalności. Poczułam ciepły dotyk Sławka, mężczyzna kołysał mnie tak delikatnie, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że płaczę wtulona w ramiona prawie obcego mężczyzny. - Przepraszam. Nie chciałem Cię zranić - wyszeptał wprost do mojego ucha. Przez kilka minut patrzyliśmy sobie głęboko w oczy a w mieszkaniu panowało dość nie zręczne milczenie. Otarłam kapiące z oczu łzy i odsuwając się od zaskoczonego moim zachowaniem Sławka, jakby nigdy nic zabrałam się za dokumenty.Miałam problem ze skupieniem się. Moje myśli zaczęły krążyć wokół Pawła, a wspomnienia zabijały cały mój spokój. Bez przerwy wracałam do tego wydarzenia i zastanawiałam się, co mogłam jeszcze zrobić. Jak mogłam uchronić nasze dziecko. Nie mogłam. Czułam jak złość narasta. Chciałam odejść od stołu, z obawy, że zniszczę jakieś ważne dokumenty i podrę je na małe kawałki. Jednak nie zrobiłam tego. Zaczęłam liczyć od stu jakbym jeszcze naiwnie wierzyła, że to może coś dać. Dało. Na sześćdziesięciu pięciu uspokoiłam się na tyle, by skupić swoje myśli na coś innego, niż myśl o Pawle i naszym dziecku. Chciałam myśleć o tym co jest tu i teraz, a teraz musiałam skupić się na dokumentach, bo nikt a zwłaszcza ja, nie chciałam by był tu jakiś błąd. Kolejną godzinę później uzupełniałam już ostatni papierek. Widziałam zachwyt i podziw w oczach Sławka i trochę mi to imponowało.  
- Skończone! - krzyknęłam z satysfakcją w głosie. Sławek spojrzał na mnie z uznaniem, a jego uśmiech pojawił się jeszcze większy niż zazwyczaj.  
- Jestem pod wrażeniem. Ja chyba siedziałbym do rana a i tak bym tego nie zrobił. Wiesz marnie mi to idzie - przyznał skruszony. Spojrzałam na jego minę i pohamowałam śmiech. Cieszyłam się, bo szczerze już zaczęły powoli boleć mnie oczy a cyferki zlewać się. - Może jako podziękowanie dasz wyciągnąć się na jakiegoś drinka? wino? cokolwiek? - zapytał z nadzieją w głosie. Kiwnęłam głową i posłałam mu uśmiech. - To za godzinę przyjadę po Ciebie - usłyszałam jego ucieszony głos. Kiwnęłam głową i odprowadziłam go do drzwi.
- Pokażesz mi miasto? - zapytałam pełna nadziei  
- Z przyjemnością - odpowiedział a w jego oczach zobaczyłam błysk nadziei. - Za godzinę - zaśmiał się i znikł mi za drzwiami mieszkania. Za godzinę - pomyślałam opierając się o drzwi. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w kierunku łazienki, by zacząć się szykować na naszą randkę.

          ***
Ostatni raz spojrzałam w lusterko, by poprawić wilgotne włosy. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam jedną z najlepszych sukienek, jakie miałam. Buty, które założyłam były wygodne, chociaż miały koreczek, co dodawało mi uroku. Nie wiedziałam co na dzisiaj przygotował ani gdzie mnie zabierze, dlatego chciałam ubrać się dość elegancko. Założyłam na siebie kurtkę i już byłam gotowa. Usłyszałam pukanie i niemal pędem, łapiąc torebkę w rękę rzuciłam się do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha mężczyznę.  
- To dla Ciebie moja droga - zaśmiał się, wręczając mi do ręki bukiet róż. Zabrałam od niego kwiaty i wpuściłam go do środka. Poszukałam wazonu i wstawiłam bukiet kwiatów do wody. Zabrałam kluczę, zgasiłam światło i łapiąc go pod rękę, wyszliśmy z domu. Widziałam zachwyt w jego oczach. Nie wiem, czy to ta czarna, obcisła, seksowna sukienka zrobiła na nim takie wrażenie, czy ja w tej sukience, ale jego wzrok bez przerwy wędrował po moim ciele, a mnie zaczęła bawić całą ta sytuacja. - Mówił Ci już ktoś, że jesteś cudowna? - zapytał drżącym głosem.  
- Nie. Chociaż miło to słyszeć - szepnęłam ściszonym głosem. - Wiesz jesteś pierwszym mężczyzną z którym się umówiłam po wyjściu z więzienia - szepnęłam jeszcze ciszej. - Trzecim z którym randkuje w swoim życiu - zaśmiałam się, skrępowana swoim wyznaniem.
- Naprawdę? nie wierze - widziałam zdziwienie w jego oczach. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, po czym speszona spuściłam wzrok.  
- Dokąd mnie dziś zabierzesz? - zapytałam zachwycona, jak mała dziewczynka, która ma iść po raz pierwszy do zoo.
- No wiesz - zawahał się i spojrzał ukradkiem na moją twarz. - Na pewno nie zapomnisz tego wieczoru - szepnął mi do ucha, a w jego głosie usłyszałam obietnicę.
- Skoro tak - zaśmiałam się i już więcej o nic go nie pytałam. Dałam mu swą dłoń i pozwoliłam by poprowadził mnie do miejsc, które zapewne na zawsze zapadną w mojej pamięci.

          ***
Nie wiem skąd to wiedział, ale miał rację. Byłam przekonana, że ten wieczór na zawsze utknie mi w pamięci. Magia nocy, zawładnęła mą duszą. Spacerowaliśmy po rynku, podziwiając piękno tego miasta. Pięknie oświetlone mosty, które od zawsze były moją ulubioną i jak dla mnie najpiękniejszą rzeczą w tym magicznym mieście. Pięknie oświetlone mosty pozwalały nacieszyć oko. Szliśmy pod rękę i rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od zawsze. Rozmowa płynęła tak spokojnie, tak płytko, tak miło, że pragnęłam zatrzymać czas. Po raz pierwszy od tej tragedii, byłam naprawdę szczęśliwa i nawet udało mi się zapomnieć o tym, co się stało. Muzyk, który grał na środku rynku śpiewał romantyczne piosenki, a ja poczułam motylki w brzuchu. Czułam się jakbym była licealistką, lub gimnazjalistką i tak bardzo podobało mi się to uczucie.Rzuciłam mu kilka monet, a ten podarował mi wisiorek. Podobno ten amulet, ma chronić od cierpienia. Podziękowałam i uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny, który wrócił do kolejnych piosenek. - Wspaniale tu. Dziękuje - wyszeptałam Sławkowi do ucha a ten tylko się uśmiechnął. Poszliśmy do budki z jedzeniem i zamówiliśmy po kebabie. Zjedliśmy z apetytem i poszliśmy do jeszcze jednej, tym razem z lodami i napojami. Jedliśmy lody, ja truskawkowe a Sławek czekoladowe i rozmawialiśmy, a tematy nam się wcale nie kończyły. Lubiliśmy tą samą muzyką, filmy a nawet książki. Potrafiliśmy godzinę rozmawiać o przeczytanej książce i o losach bohaterów, którzy pokonują wszystko, by być razem. Dla mnie zawsze było to romantyczne, ale i głupie. Po tym co się wydarzyło, nie potrafiłam inaczej patrzyć na romantyzm - jak na głupotę. Zmieniłam się. Tamto wydarzenie mnie zmieniło.
- Dziękuje Ci za to, że jesteś tu ze mną - usłyszałam szczery głos Sławka.Zatrzymaliśmy się przy fontannie multimedialnej, która właśnie grała koncert i staliśmy mocno objęci, jak para zakochanych. Porobiliśmy zdjęcia na pamiątkę naszego wypadu i zrobiliśmy sobie jedno zdjęcie razem. Po udanym koncercie fontanny, ruszyliśmy dalej. - Masz ochotę na więcej? - zapytał tajemniczym głosem.
- Pewnie! - krzyknęłam zmęczona, ale szczęśliwa tym, że tu jesteśmy. Pół godziny później zatrzymaliśmy się przed ogrodem Japońskim. Nie ma słów bym opisała magie tego miejsca. Patrzyłam na wszystko z podziwem i zachwytem. Chciałam chłonąć każdy milimetr tego miejsca, chciałam zobaczyć wszystko, by na zawsze zapamiętać ten obraz. Znaleźliśmy małą polankę, wśród konarów drzew. Położyliśmy się na niej i zaczęliśmy podziwiać gwieździste niebo. - Wspaniale - jęknęłam zachwycona urokiem tego miejsca i miasta. - Wspaniale - wyszeptałam rozmarzona, zamykając oczy. Czułam na sobie uważne spojrzenie Sławka, ale nie zareagowałam. Było mi tu tak dobrze, tak cholernie dobrze, że nie miałam ochoty wracać do pustego domu. Sławek ściągnął swoją kurtkę i opatulił mnie nią, a ja leżałam oparta głową o jego klatę piersiową i podziwiałam niebo. Było tak magiczne i wspaniałe, jak cała ta noc. Czułam delikatny, niemal nieodczuwalny dotyk Sławka. Opuszkami palców, delikatnie dotykał mojej nogi, zbliżając się do ud. Zamknęłam oczy, by zapamiętać tą chwilę. Nagle poczułam jego dotyk i gwałtownie wstał z ziemi. Podszedł do mnie i uklęknął, obejmując mą twarz dłońmi.  
- Jesteś wspaniała - wyszeptał zachłannie całując moje usta. - Wspaniała - szepnął mi do ucha, a jego dłonie błądziły po moim ciele.  
- Nie - szepnęłam cichutko, ukrywając twarz w jego szyi. - Nie mogę. To jeszcze za wcześnie - szepnęłam, zawstydzona swoją reakcją. Jego pocałunki zwolniły. Nadal całował moje usta, ale robił to powolutku, czule i delikatnie.  
- Dobrze - wyszeptał uśmiechając się tak, jak tylko on potrafi.Przytulił mnie mocno do swojej klatki piersiowej i schował w silnych ramionach tak, jakby chciał schować mnie, przed całym światem. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2478 słów i 13054 znaków, zaktualizowała 1 mar 2017.

4 komentarze

 
  • Marlens

    Oby wybiła sobie ten durny plan z głowy, oczywiście z pomocą tego przystojniaka ;D

    23 wrz 2015

  • agusia16248

    @Marlens :)

    24 maj 2017

  • Misiaa14

    Ooooo  *-*  cudeńko oni muszą być razem ;<

    23 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 No zobaczymy, czy się im ułoży <3

    23 wrz 2015

  • NataliaO

    boski rozdział, płynęłam sobie przez niego :) Bravo :)

    23 wrz 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dziękuje

    23 wrz 2015

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    23 wrz 2015

  • agusia16248

    @volvo960t6r Dzięki

    23 wrz 2015

  • volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę

    24 wrz 2015