Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.12

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.12- Córeczko chodzi o Pawła - wydusiła w końcu mama. W słuchawce nadal słyszałam jej przyspieszony oddech, a po chwili cichy szloch. - Córciu on jest w szpitalu. Nie jest z nim dobrze - powiedziała. Paweł. Przypomniałam sobie twarz mężczyzny i poczułam jak do oczu nadchodzą łzy. Chciałam coś powiedzieć, chciałam zapytać co się stało, gdzie leży, od kiedy, ale nic nie przeszło mi przez gardło. Jakby coś gwałtownie blokowało mój przełyk, jakby coś mi uniemożliwiało jakiekolwiek słowo. Popatrzyłam pustym wzrokiem przed siebie, choć na chwilę panując nad głosem, nadaremnie. Z mojego gardła wydobył się niemal szloch. Wciąż nie potrafiłam niczego powiedzieć, o nic zapytać. Mężczyzna, z którym spędziłam tak cudowny wieczór, cały czas mi się przeglądał. Jakby, jakby czegoś się domyślał, jakby coś przeczuwał. Przez chwilkę, króciutką chwilę wydawało mi  
się, o wszystkim wiedział, domyślał się. Tylko jak, skoro ja jeszcze niczego nie wiedziałam?  
- Gdzie leży? - wydobyłam z siebie, nie będąc pewna, czy jeszcze po drugiej stronie słuchawki ktoś jest. Może mama już dawno się rozłączyła, a ja pod wpływem emocji może jeszcze nawet o tym nie wiedziałam.  
- U nas. W naszym szpitalu - powiedziała, a po chwili nastąpiła głucha cisza. Przez króciutki moment patrzyłam przed siebie, nie mogąc powiedzieć nawet słowa. Byłam, czułam się jak w transie. Jakby ktoś pod magicznym dotykiem unieruchomił mnie. W gardle poczułam suchość i ból. Tak wielki ból, że nie byłam pewna skąd się wydobywał. Serce pękało na pół, rozpacz w głosie matki była tak silna, że domyślałam się, że oznacza to coś najgorszego. Nie musiałam mówić absolutnie nic. Rzeczy, które jeszcze nie tak dawno leżały na kocyku, teraz zaczęły stopniowo znikać, a ja zdałam sobie sprawę, że nie potrzebujemy słów by zrozumieć się ze Sławkiem. Byłam wdzięczna mu za wszystko, ale chyba najbardziej za to, że nie zadawał zbędnych pytań.Nie miałabym teraz ochoty a tłumaczenia, czy jakieś wyjaśnienia mu tego. Przecież sama, sama tak niewiele z tego rozumiałam. Znów poczułam falę rozpaczy i zawyłam jak dzikie, samotne zwierzę. Czułam tak ogromny ból, że miałam wrażenie, że za chwilę się uduszę. Chciałam zapomnieć, chciałam wymazać to z pamięci, ale wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Obraz tamtej nocy, pobicia, straty dziecka i naszego cierpienia był tak realny, jakby tamto wydarzenie miało miejsce dopiero wczoraj. Pustka znów wróciła. Nie byłam pewna dlaczego znów wracałam do tamtych wydarzeń, czy miało z tym coś wspólnego to, że za lada moment mogłam stracić Pawła?? Nie wiem jak znalazłam się w samochodzie, nie wiem kiedy ruszyliśmy i jak długo już jechaliśmy. Nie wiedziałam też co się z nim działo. Tak naprawdę niczego nie byłam już pewna, niczego nie wiedziałam. Sławek nadal o nic nie pytał. Nie interesował się kto, ani dlaczego jest w szpitalu. Bez przerwy trzymał mnie za rękę, od czasu do czasu tylko puszczając ją, by bezpiecznie dojechać. Byłam mu bardzo wdzięczna za to, że nie zadawał zbędnych pytań. Wdzięczna za to, że był i okazał mi tyle wsparcia i ciepła. Nie miałam pojęcia co tak naprawdę zastanę na miejscu. Czy jak dojadę on nadal będzie żył??  
- Chodzi o Pawła - powiedziałam w końcu, a Sławek mocniej ścisnął moją dłoń. Znów poczułam to znajome uczucie i ponownie zapłakałam.

Na miejscu byliśmy po ponad godzinie. Godzina niepewności, strachu i zastanawiania się. Nie wiedziałam absolutnie nic. Czy miał wypadek? czy coś mu się stało? czy żyję? w uszach miałam tylko błagalny ton matki i słowa o jego pobycie w szpitalu. W uszach miałam rozpacz rodzicielki i strach, ten znajomy strach. Sławek zaparkował samochód, a ja pobiegłam do szpitala. Pędziłam na złamanie karku, jakby każda minuta, czy sekunda odpowiadała za być, albo nie być. Jakby od mojego pobytu tutaj, zależało czyjeś życie. W rejestracji zapytałam się o jego stan i salę w jakiej leży. Dowiedziałam się, że jest na oiomie i zamarłam. Nie miałam pojęcia, że było z nim aż tak nie dobrze. Przed wielkimi drzwiami z napisem oiom zobaczyłam matkę. Siedziała w białym fartuchu i płakała. Tak ogromnie płakała, jakby zaraz miała stracić swoje dziecko. Od zawsze mieli ze sobą znakomity kontakt. Paweł był traktowany przez moją rodzinę jak syn, którego nie mieli. Czasami miałam wrażenie, że jego kochali bardziej niż mnie, bo przecież to mnie zawsze o wszystko obwiniali. O stratę dziecka, morderstwo, o pobyt w więzieniu.
- Córeczko! Tak bardzo cieszę się, że tu jesteś - powiedziała. Zapłakała, a ja mocno ją przytuliłam. Tak bardzo chciałam dowiedzieć się co się stało, dlaczego tutaj leży. Nic nie rozumiałam. - Wiedzieliśmy, że kiedyś to nastąpi, ale nie sądziliśmy, że już. Nikt z nas nie jest przygotowany na jego odejście - zapłakała. Nie rozumiałam tego, co właśnie powiedziała. Nic nie rozumiałam z tego, co właśnie się tu działo. - Tak długo i zawzięcie walczył. Wierzyliśmy, że mu się uda - co chwilę zatrzymywała się, by przełknąć kolejne słone łzy. Z sali wyszedł lekarz, a mama spojrzała na niego. W jego oczach widziałyśmy bezradność połączoną ze strachem i rezygnacją.  
- Przykro mi nic więcej nie możemy zrobić. Naprawdę próbowaliśmy - rzekł. - Proszę się z nim pożegnać, to zapewne jego ostatnie godziny - dodał. Spojrzałam na niego wciąż niczego nie rozumiejąc. Jakie żegnać? jakie ostatnie godziny? co tu się u diabła dzieje??  
- Córeczko on był chory. Śmiertelnie chory - powiedziała blada jak ściana mama. Usiadłam na krześle, czując jak robi mi się słabo.Do cholery co oni do mnie mówią??  
- Jak to? - zapytałam oszołomiona i załamana. - Jak to do jasnej cholery?? dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? dlaczego nic o tym nie wiedziałam? - zapytałam ze łzami w oczach. Po moich policzkach spływały krople łez, a w głowie miałam mętlik. Kochałam go i nigdy temu nie zaprzeczałam. Był ojcem mojego dziecka i pierwszą moją miłością. Takich uczuć się nigdy nie zapomina. Poczułam się tak jakbym zaraz miała zniknąć, zapaść się, upaść, umrzeć. Wybiegłam ze szpitala i pobiegłam w stronę wyjścia, potrzebowałam zimna, powietrza i ciemności. Dusiłam się tu.  
- Dowiedziała się? - usłyszałam głos siostry. Sławek zapalił papierosa i spojrzał na nią, ale nie odezwał się słowem.
- Nie sądziłem, że to się tak szybko stanie. Myślałem, że ma więcej czasu. Szkoda bo polubiłem go - powiedział. Stałam za ścianą szpitala i przysłuchiwałam się ich rozmowie. Jeszcze nie do końca wszystko rozumiałam, ale zdałam sobie sprawę, że tylko ja o niczym nie wiedziałam. Suzy, rodzice, nawet Sławek wiedzieli o chorobie Pawła i zataili to, okłamali mnie. Poczułam się przez wszystkich zdradzona. chciałam wykrzyknąć wiem o wszystkim, ale nie zrobiłam tego.Oparłam się o zimną ścianę i poczułam jak słabnę  
- Zawołać lekarza? - usłyszałam głos pielęgniarki. Po chwili obok mnie pojawił się Sławek i moja siostra.
- Zdradziliście mnie - wyznałam i straciłam przytomność.

Wchodziłam do sali powoli, niepewnie. Stawiałam kroki, jakby zaraz miała ziemia usunąć się spod stup. Patrzyłam na wszystkie te maszyny, aparatury, kable i poczułam ból. Blady, słaby niczym nie przypominał mężczyzny, którego kiedyś pokochałam. Każdy jego oddech wydawał się płytszy, a ja miałam wrażenie, że odchodzi. Czułam się, jakby zaraz miało go nie być, jakbym zaraz miała go już więcej nie zobaczyć. Podeszłam do niego delikatnie, chwyciłam jego dłoń i z bliska spojrzałam na jego zmęczoną, obolałą, bladą twarz. Miałam łzy w oczach i wrażenie,że ktoś wyrywa mi serce, Tak bardo pragnęłam go przytulić i zatrzymać przy sobie na zawsze.  
- Kochanie - powiedziałam ze łzami w oczach. Tak bardzo żałowałam tego, że nie można cofnąć czasu, bo wtedy z całą pewnością nie zmarnowałabym nawet minuty.  
- Przyjechałaś - powiedział słabym głosem, a na jego twarz pojawił się delikatny, ale szczery uśmiech. Uśmiechnęłam się do niego, ale po chwili znów zapłakałam, zdając sobie sprawę, że być może jego uśmiech widzę ostatni raz. Cdn

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1595 słów i 8445 znaków, zaktualizowała 28 kwi 2016.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik kunegunda95

    Jeju.. Pod koniec płakałam jak bóbr.. Cudo.
    Ale chciałabym żeby Kaja dalej coś kręciła z mecenasem bo zaczynało się robić ciekawie. ;)

    3 maj 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @kunegunda95 Bardzo dziękuje :) Kto wie, może mecenas wkroczy w życie bohaterki i jeszcze trochę namiesza :)

    5 maj 2016

  • Użytkownik Dorota

    Wzruszające. Kiedy kolejna część???

    3 maj 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Dorota Już jest :)

    5 maj 2016

  • Użytkownik Lolipop

    Kiedy następna części ????????????????????

    1 maj 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Lolipop Prawdopodobnie w środę

    2 maj 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Oh ;-; cudowne

    28 kwi 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje

    5 maj 2016

  • Użytkownik Tosia12283

    Super ;)

    28 kwi 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    5 maj 2016

  • Użytkownik Justys20

    Wzruszyłam się  <3

    28 kwi 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @Justys20 Bardzo mi miło to słyszeć <3

    5 maj 2016

  • Użytkownik Vinyl3

    <3

    28 kwi 2016

  • Użytkownik volvo960t6r

    Cudowna część Agnieszko ;)

    28 kwi 2016

  • Użytkownik agusia16248

    @volvo960t6r Dzięki

    5 maj 2016

  • Użytkownik volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę bardzo

    5 maj 2016