
Siedziałam na kanapie i właśnie kończyłam zapinać szpilki, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam by je otworzyć a przede mną stał niespodziewany gość.
- Jest Suzy - zapytał mężczyzna, który jeszcze nie tak dawno odebrał mnie z lotniska. Wtedy mój świat legł w gruzach, a ja czułam się jak zagubiona, osamotniona nastolatka. Mimo iż nie wiedziałam, czy zrobił to dla mnie, czy w imię miłości do mojej siostry, ale zatrudnił mnie, uwierzył we mnie i podał mi pomocną dłoń. Pomógł mi uwierzyć w to, że są jeszcze dobrzy ludzie.
- Od rana jej nie ma. Mam wrażenie, że mnie celowo unika - powiedziałam szczerym głosem. Chociaż był ode mnie znacznie straszy, chociaż nie znałam go za dobrze, nie znałam za długo, mogłam być przy nim sobą. Mogłam szczerze rozmawiać z nim o swoich obawach, a on za każdym razem uważnie mnie słuchał. I tym razem też zamierzałam być nim szczera i powiedzieć mu o swoich odczuciach. - Mam wrażenie, że mnie o wszystko obwinia - przyznałam. Tom nie spuszczał ze mnie wzroku, w jego oczach widziałam smutek, ale nie byłam wstanie powiedzieć mu nic więcej. Czy on także obwinia mnie o wszystko??
- Skąd ten absurdalny pomysł??- zapytał szczerze martwiony moją niską samooceną. - Nie jesteś odpowiedzialna za każde zło tego świata. Nie możesz siebie tak nisko oceniać, tak ostro oceniać- rzekł. Mimo jego szczerych i spokojnych słów, nie poczułam ulgi. Wciąż tkwiło we mnie przekonanie, że rozstanie mojej siostry, że ciąża to wszystko było moją winną. No bo przecież gdybym nie wylądowała za kratkami, nie porzuciłaby swoich marzeń i nie wylądowała tutaj jako... No właśnie nie robiłaby tego, co robiła do tej pory.
- Nie wiem - zawahałam się, nie do końca przekonana, do jego racji. - Gdybym nie ja, nie pracowałaby tak, nie poniżała się i nie zaszła w ciąże z nieznajomym. Nie wychowywałaby dziecka samotnie
- Nie wychowa - przerwał mi, nie dopuszczając do dalszych słów. - Zareagowałem zbyt emocjonalnie. Kocham ją i wybuchłem, gdy dowiedziałem się o ciąży. Żałuje tego co jej powiedziałem, żałuje, że ją odtrąciłem, gdy mnie potrzebowała. Dlatego tutaj jestem - kontynuował
- Jesteś w stanie pokochać to dziecko? - zapytałam. Nie odpowiedział. Spojrzał w jeden punkt, a po chwili w odpowiedzi szeroko się uśmiechnął. Od początku wiedziałam, że Tom to wspaniały facet, ale takim zachowaniem cholernie mi zaimponował.
- Jesteś niesamowity wiesz? - przyznałam, rumieniąc się po wypowiedzeniu tego komplementu. I na jego policzkach dostrzegłam delikatne rumieńce. Naszą rozmowę przerwały ciche kroki Suzy.
- Naprawdę?? Jesteś wstanie mi wybaczyć?? Pokochać i uznać to dziecko?? - zapytała. Mężczyzna podszedł chwycił w ręce jej dłonie i mocno, z całych sił po chwili ją przytulił. Pocałował ją, a ja domyśliłam się, że czas ewakuować się z mieszkania.
- Ciesze się - wypowiedziałam tylko w biegu i już po chwili zostawiłam ich samych. Tak bardzo cieszyłam się z szczęścia mojej siostry. Miałam cichą nadzieje, że kiedyś ktoś i mnie pokocha tak mocno, jak Tomek pokochał Suzy.
Spacerowałam samotnie po mieście, cisząc się ze szczęściem Suzy. Mimo tak wielu prób, nie potrafiłam przestać myśleć o tym, kim był ojciec dziecka, ale miałam wrażenie, że zaczyna być to już bez znaczenia. Wszystko wyglądało na to, że dziecko będzie miało ojca, może i nie biologicznego, ale najlepszego pod słońcem. Wciąż byłam mocno pod wrażeniem zachowania Tomasza, wiele mogłam się po nim spodziewać, ale na pewno nie tego, że zachowa się w ten sposób. Słońce, które znajdowało się wysoko na niebie ogrzewało promieniami, jeszcze dość mokrą ziemię. Po burzy, która miała miejsce kilka godzin temu, nie został już nawet ślad, zupełnie jakby od rana na niebie gościło słońce. Dzieci gdzieniegdzie bawiły się w kałuży, roześmiane i szczęśliwe, że mogą się bawić w ich ulubioną zabawę. Spacerowałam ulicami miasta, krok po kroku krocząc jeszcze dość mokrym chodnikiem i rozmyślałam. Moje myli znów zaczęły krążyć wokół Pawła, a ja sama nie wiedziałam dlaczego. Nagle moim oczom ukazał się szczęśliwy obraz rodziny, rodziny, której miało rzekomo nie być. Sławek szedł obok kobiety, a moje serce mocniej zabiło. Nie wiedziałam, czy zauważył mnie, czy może był tak zajęty kobietą, że nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej oddalić się od nich i nie katować dłużej złamanego serca. Oddech stawał się coraz cięższy, zupełnie jakby coś blokowało mi oddychanie. Zatrzymałam się, odwróciłam w tył, ale po nich nie było nawet śladu. Spanikowana, roztrzęsiona, zamyślona wsiadłam do podjeżdżającej taksówki i podałam kierowcy adres. - Do parku poproszę - wypowiedziałam. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu.Spacerowałam w szpilkach po mokrej trawie, co rusz potykając się. Mimo iż nie założyłam odpowiednich butów, po prostu musiałam tu być. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie nasz pobyt tutaj i to, co wtedy czułam. Serce znów zaczęło przyspieszać, a po moich policzkach wreszcie zaczęły płynąć łzy. Mimo starania, nie potrafiłam dłużej skrywać bólu i panować nad emocjami. - Pięknie tu - przypomniałam sobie swoje słowa. Teraz było tutaj równie pięknie, ale jakoś urok tego miejsca znikł. Chociaż nie zmieniło się tu nic, zabrakło tego najważniejszego elementu- jego. Usiadłam na ławce i wzięłam kilka głębokich wdechów, niemal krztusząc się wciągniętym papierosem. - Dziękuje Ci za to, że jesteś tu ze mną - znów przywołałam wspomnienia. Miałam wrażenie, że czuje jego dotyk na sobie i przez chwilę, przez króciutką chwilę, naprawdę w to uwierzyłam. Wstałam z ławki i ponownie spojrzałam w dal. Z mojego policzka poleciała jedna kropla, a ja starłam ją rękawem.
- Nie zapłaczę. Już nigdy nie zapłacze przez faceta - obiecałam sobie i z nowym postanowieniem,zamierzałam wrócić do domu. Nagle z transu wyrwał mnie sygnał telefonu, spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam połączenie.
- Jak dobrze Cię słyszeć. Chyba już usychałem z tęsknoty za twoim głosem, za Tobą kochanie - usłyszałam głos Sławka. Miałam ochotę krzyczeć.
- Co powiesz na kolację? właśnie przyjechałem i tak bardzo się za Tobą stęskniłem. Chciałbym Cię zobaczyć, przytulić i powiedzieć jak bardzo Cię kocham, chciałbym po prostu przy Tobie być Kaju - wypowiedział. Długo nadsłuchiwałam, będąc prawie przekonana, że słyszę odgłos kapiącej wody. Jest pod prysznicem, po, czy przed stosunkiem?? zastanawiałam się.
- Zgoda - odpowiedziałam niechętnie. - Spotkamy się - rzekłam. Słyszałam wielka ulgę w jego głosie, dopiero teraz miałam wrażenie, że wielki ciężar zniknął z jego głosu.
- Przed dwudziestą jestem po Ciebie - zakomunikował. Nastąpiła głucha cisza i już chciałam się rozłączyć, gdy coś trzasnęło w słuchawce. - Kaju Kocham Cię - dodał, a ja rozłączyłam się. Zamknęłam oczy, by kolejna łza, mogła swobodnie spłynąć z mojego policzka. - Ciekawe ile jeszcze kobietą to powtarzasz - wypowiedziałam na głos i ruszyłam przed siebie. CDN
4 komentarze
Misiaa14
Cudowne boże *-*
agusia16248
@Misiaa14 Dziękuje
Alex97
Cudo
agusia16248
@Alex97 Dzięki
Tosia12283
Super
agusia16248
@Tosia12283 Dziękuje
volvo960t6r
Kolejna część cudowna..
agusia16248
@volvo960t6r Dzięki
volvo960t6r
@agusia16248 Proszę bardzo