W cieniu sekretu cz.8 ostatnia

Nie mogłam siedzieć w domu i z dnia na dzień się wykańczać. Każdą wolną chwilę spędzałam z synem. Zabierałam go na plac zabaw, do parku, uczyłam rysować. Pewnego wieczoru leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć i wpadłam na pomysł. Postanowiłam napisać listy do syna. Każdy na inną okazję. Chcę by miał po mnie jakąś pamiątkę. Każdego wieczory postanowiłam napisać po jednym liście. Gdy już napisałam wszystkie, postanowiłam pójść pogodzić się z mamą. Wiedziała, że jeśli odejdzie to jej mama będzie bardziej cierpiała. Zamiast cieszyć się ostatnimi chwilami to zaczęłam przesiadywać w samotności i myśleć. Zwykle kończyło się to płaczem i nieprzespanymi nocami. W dzień nie miałam na nic siły patrzyłam tylko jak mój syn się bawi. Czułam że już długo nie pociągnę, że mój koniec jest bliski. Gdy pewnego dnia chciałam wstać i zrobić sobie śniadanie, do drzwi zapukał Patryk. Przyszedł się pożegnać, a myślałam że ja to muszę zrobić wcześniej. Postanowił wyjechać do Anglii. Kompletnie nikt się mną nie przejmował wszyscy robili tak jak by mnie nie było. Czułam się już kompletnie niepotrzebna. Na wizycie kontrolnej lekarz powiedział że ma jeszcze co najwyżej 2 miesiące, że leki zamiast pomagać osłabiają mnie. Czułam się ciężarem dla Łukasza i mojej mamy. W niedzielę odwiedziła mnie przyjaciółka wiadomość jaką mi przekazała doprowadziła mnie do łez.
-Chcę żebyś dowiedziała się o czymś, o czym jeszcze nikt nie wie. Jestem w ciąży.  
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Gratuluje.
-Coś nie widzę żebyś się a bardzo cieszyła, twoje łzy na pewno nie SA oznaką szczęścia.
-A co mam ci powiedzieć za miesiąc umrę, moje dziecko będzie wychowywać się bez matki nigdy nie będę szczęśliwa i nie spełnię swoich marzeń. Nie stanę przed ołtarzem w białej sukni. A ty masz całe życie przed sobą jesteś młoda będziesz miała gromadkę dzieci i piękną białą suknię i całe życie przy boku ukochanego.  
-Widocznie Bóg tak chciał. To jest niesprawiedliwe, że na ciebie trafiło, ale najwidoczniej tak musi być.
-Najlepsze co w życiu mi się przytrafiło to mój syn. Zawsze go kochałam i nigdy nie pomyślałam by usunąć ciąże. Myślałam że resztę życia spędzę razem z Łukaszem i będziemy mieć jeszcze jedno dziecko. Tak strasznie chciałam mieć córeczkę. A teraz mogę tylko po marzyć. Szkoda że chociaż kilku marzeń nie mogłam spełnić.
-Może jeszcze nie wszystko stracone?
-Na mnie jest za późno, ale obiecaj mi że będziesz szczęśliwa, że zrobisz wszystko by tak było. Zaopiekuj się moim dzieckiem. Proszę odwiedzaj go i opowiadaj mu o mnie. Nie chcę by mnie nie pamiętał.  
-Proszę cię nie mów tak. A co jeśli to tylko zły sen, zaraz się obudzimy i wszystko będzie jak dawniej.
-To jest zły sen, lecz z niego nie mogę się wy budzić.
Rozmawiałyśmy tak kilak godzin, aż w końcu zmęczona zasnęłam. Teraz nie robiłam nic innego tylko ciągle spałam. Tydzień później do mieszkania przyszła moja mama i Kamila. Kazały mi ubrać przepiękną białą sukienkę. Nie wiedziałam o co chodzi. Uczesały mnie pomalowały i zabrały. Podjechałyśmy pod kościół. Weszłyśmy do środka, a przed ołtarzem stał Łukasz, a u jego boku Szymuś. Wręczyły mi piękny bukiet i kazały iść do niego. Już nie wiedziałam czy to sen czy jawa, lecz szłam powoli, a gdy znalazłam się przy jego boku, zadała mi pytanie: "Czy zostaniesz moja żoną?”. Nie wiedziałam co powiedzieć byłam przekonana że to sen. Już kilka razy śniło mi się coś podobnego. Rozpłakałam się i odpowiedziałam "Tak”. Ksiądz udzielił nam szybkiego ślubu. Może to nie była wymarzona ceremonia, lecz moje marzenie się spełniło. Stałam przed ołtarzem w pięknej sukni z dwoma najcudowniejszymi chłopakami w moim życiu. Podziękowałam mojej przyjaciółce, bo to jej zasługa. Chociaż przez chwilę poczułam się jak kiedyś. Zapomniałam o chorobie o wszystkich problemach. Lecz to było tylko chwilowe. Po powrocie do domu poczułam że kręci mi się w głowie i upadłam. Myślałam, że to koniec, lecz to tylko chwilowe załamanie. Na szczęście nie zadzwonili po pogotowie, ponieważ chciałam umrzeć w domu wśród bliskich. Tylko ja wiedziałam dlaczego jestem taka słaba. Od miesiąca przestałam brać leki. To i tak nie miało sensu, chciałam ukrócić sobie cierpienia. Im dłużej żyłam, tym więcej mi to sprawiało bólu. Musiałam o tym komuś powiedzieć, lecz tylko Łukasz mógł wiedzieć.
-Kochanie muszę ci coś wyznać. Od miesiąca nie biorę już leków. Proszę byś się na mnie nie gniewał, tylko mnie zrozumiał.
-Ale ja wiem o tym dobrze i rozumiem cię. Pewno tak samo bym postąpił, albo i wcześniej.  
-Wiedz jeszcze że nie mam do ciebie żalu o to co było kiedyś. Wybaczyłam ci i dzięki tobie mamy wspaniałego syna, którego zawsze będę kochała. Proszę byś mu to ciągle powtarzał. Opiekuj się nim. Będę patrzeć na was z góry. Proszę znajdź sobie kogoś i stwórzcie szczęśliwą rodzinę.
-Sandra nie żegnaj się, jeszcze masz czas. Jeszcze nie pora. Boże dlaczego akurat ciebie to spotkało. Dlaczego ty?
-Widocznie Bóg tak chciał.
Postanowiłam jeszcze napisać list. Do mojego syna.  
Kochany synku
Jesteś mały i nie za bardzo wiesz co się dookoła ciebie dzieje. Czuję ze to już koniec, że dłużej nie wytrzymam, lecz pamiętaj o mnie każdego dnia. Ten list jest ostatnim. Pamiętaj że ktoś taki jak ja był w twoim życiu, kto cię wychowywał kochał i kto dał ci Zycie. Bądź szczęśliwy razem z tatą. Będę z góry na was patrzeć. Gdy będziesz miał jakiś problem ja będę zawsze blisko ciebie. Od teraz ja będę twym aniołem stróżem i będę się Tobą opiekować by nic ci się nie stało.
Twoja na zawsze  
mama
Po napisaniu tego listu poszłam przeczytać mu bajkę na dobranoc, ucałowałam i zasnęłam przy nim. Już się nie obudziła, moje życie dobiegło końca. Cierpienie zamieniło się w błogi spokój na wieczność.

karola9792

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1158 słów i 6158 znaków.

3 komentarze

 
  • karola9792

    ja płakałam jak to pisałam :)

    10 lut 2014

  • anonimka !D

    Wzruszające :D Aż się popłakałam na koniec :'(

    9 lut 2014

  • ,./

    wzruszające opowiadanie  :smile:

    3 lut 2014