Szkolne love story i inne pierdoły cz. VI

Po wielokrotnych przeprosinach Mateusza i Wojtka, w których to przyznawali się do szczeniackiego zachowania i nieodpowiedzialności, byłam skłonna im wybaczyć. Strasznie tęskniłam za rozmowami z moim przyjacielem, a także zdążyłam polubić mojego klasowego sąsiada. Chyba zrozumieli swój błąd i się opamiętali.
Niestety w piątek okazało się, że żyłam w błogiej nieświadomości.
- O! Patrzcie! Idzie pyskata małolata! - krzyknął Patryk do swoich kumpli. Zlekceważyłam to, więc do mnie podszedł. - Słyszałem, że podobają ci się kolesie na motocyklach, więc dzwoń!
- Niby kto wymyślił takie coś? - zapytałam nagle zainteresowana.
- Tu nie trzeba było nic wymyślać. Sędziowałem na wyścigu. - odpowiedział z iskierkami w oczach.
- Jakim wyścigu do cholery?!
- Serio nic nie wiesz? Wojtek i ten twój kumpel... Jak mu tam?
- Mateusz. - wysyczałam. Jeśli to wszystko co on mówi okaże się prawdą, to chyba go zabiję.
- O, no. Ścigali się we wtorek wieczorem na drodze wokół stadionu.
- Po co to zrobili?! Mogli mieć wypadek!
-Naprawdę nie wiesz? - mrugnął do mnie. Pokręciłam przecząco głową. - To ja ci nie powiem, ale masz okazję się zapytać, bo właśnie tam idą. Ale jakbyś miała ochotę na prawdziwą wyprawę, to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedział. Puściłam to mimo uszu, bo już biegłam wściekła do chłopaków.
- Co wy sobie do cholery myśleliście?! - wybuchłam. - Co miał oznaczać ten wyścig?!
- Nie, ten cwel wszystko ci wygadał! - Mateusz już chciał biec do Patryka, ale go powstrzymałam.
- Najpierw mi odpowiedzcie na pytania.
- Ok. Po prostu chcieliśmy sprawdzić komu bardziej możesz ufać. - odpowiedział spokojnie Wojtek.
- I dlatego ścigaliście się na tych cholernych motocyklach?! Przecież mogło wam się coś stać!
- Nic nam się nie stało, a ty byś się o tym nie dowiedziała, gdyby nie ten dupek! - wrzeszczał Mateusz w stronę Patryka.
- Tak się składa, że jadę z tym dupkiem na przejażdżkę, cześć! - odwróciłam się na pięcie.
Byłam wściekła. Musiałam nabrać do tego dystansu. Nie patrzyłam na ich zagniewane spojrzenia. Na ich szczęście nie próbowali mnie zatrzymywać.
- Twoja propozycja nadal aktualna? - zapytałam.
- Zawsze. - uśmiechnął się triumfująco Patryk. Wziął mnie za ręke i wyszliśmy przed szkołę. Po chwili z kaskiem na głowie i mocno się przytulając do chłopaka, którego zbytnio nie lubiłam i nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek pojadę z nim gdziekolwiek, wyjechaliśmy z piskiem z terenu szkoły.
- Dokąd jedziemy? - krzyknęłam do niego po dłuższej chwili.
- Do mnie!
Nie miałam pojęcia gdzie mieszka. W sumie, miałam to w nosie. Jak mój najlepszy pszyjaciel mógł mi to zrobić? Rozumiem tego Wojtka, prawie się nie znamy. Spodobał mi się, ok, przecież to nic poważnego. Ale Maciek? Bardzo go lubię, powierzam mu swoje sekrety, a on co robi? Ściga się? Naraża swoje bezpieczeństwo, żeby pokazać komu mogę ufać. Żałosne. Odetchnęłam głęboko.
Okazało się, że Patryk mieszka w ładnym i dość dużym domu jednorodzinnym.  
- Pomyślałem, że będziesz chciała przemyśleć pare rzeczy. Moi rodzice wracają o 20, więc mamy sporo czasu. Potem mogę cię odwieźć. I... przepraszam za te wcześniejsze komentarze.
- Dzięki, jesteś naprawdę w porządku.
Świat się wali! Chłopak, który wyglądał na rozwydrzonego bachora potrafi być miły. Natomiast mój najlepszy przyjaciel...
C'est la vie. Pomyślałam w duchu.
Weszliśmy do środka. Wszystko urządzone w świetnym stylu.  
- Ktoś tu ma dobry gust. - szepnęłam.
- To moja mama. Jest architektem wnętrz. Zrobię herbatę, usiądź sobie.
Zajęłam miejsce przy stole.
- A twój tata czym się zajmuje?
- Jeździ ciężarówką. Wraca do domu tylko na weekendy. Ile słodzisz?
- Dwie. - podał mi herbatę. Upiłam łyk. Ał!
- Uważaj, gorąca. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
- Zauważyłam.
Sprawdziłam telefon. Trzy wiadomości.


Paulina:
Co to za akcja? Dlaczego uciekłaś ze szkoły i to z Patrykiem? Martwimy się o ciebie z Kaśką. Odezwij się jak będziesz mogła. P.


Mateusz:
Przepraszam, wiem, że jestem dupkiem. Odezwij się jak będziesz chciała gadać. M.


Wojtek:
Nie pytaj skąd miałem numer :) Przepraszam, nasze zachowanie było szczeniackie. Jak się pojawisz w szkole to pogadamy i spróbuję się wytłumaczyć. W.


Zignorowałam wiadomości.
- Chcesz zobaczyć mój pokój?
- W sumie czemu nie.
Zaprowadził mnie schodami na górę. Kiedy otworzył drzwi, zobaczyłam pomieszczenie o podobnym rozmiarze do mojego. Ściany były beżowe, gdzieniegdzie wisiały plakaty jakiegoś klubu sportowego. Po lewej stronie od drzwi była brązowa szafa. Łóżko stało na prawo od okna, a przy nim biurko, na którym leżał laptop. Na przeciwko była szafka z telewizorem. Patryk sięgnął po pilota i włączył odbiornik.
- Masz ochotę na jakiś film? Może komedia romantyczna? - zapytał.
- Wszystko mi jedno. - odparłam i przycupłam na łóżku. Patryk włączył, , Trzy metry nad niebem"
- Przykro mi, tylko taki film został po mojej siostrze. - powiedział przepraszająco.
- Nic nie szkodzi, bardzo go lubię.
Usiadł koło mnie i zaczęliśmy oglądać.
- Myślisz, że tak może być naprawdę? - zapytał w połowie filmu.
- Tak, czyli jak?
- Tak romantycznie. - sprecyzował.
- Nie wiem. Nigdy nie miałam chłopaka. - przyznałam nieśmiało, dziwiąc się swojej szczerości.
- Serio? - zapytał z niedowierzaniem, lekko zachrypniętym głosem. Pokiwałam głową. Przybliżył się do mnie muskając palcami moją dłoń. Spojrzałam mu w oczy, które niespodziewanie znalazły się tak blisko mnie. Poczułam jego oddech na swoim policzku. Powoli zbliżył usta do moich, badając moją reakcję. Lekko rozchyliłam wargi. Ujął moją twarz w dłonie i wkońcu nasze wargi się złączyły. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Dla mnie to doświadczenie było całkiem nowe. Przymknęłam oczy i nieporadnie zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Po krótkiej chwili odsunął się ode mnie.
Oddychałam jak po biegu.
- Wow. - tylko mogłam wyszeptać.
- Miło było skraść twój pierwszy pocałunek, ale czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał niepewnie.
Ja jego dziewczyną. Najzwyklejsza na świecie, wzorowa uczennica i najbardziej podejrzany chłopak, palący i wiecznie zagrożony. Nie, to nie może być prawda.
- Na pewno tego chcesz? No wiesz... nie wiem czy do siebie pasujemy? - zawahałam się.
- Spróbujmy chociaż. Jestem w tobie zakochany, te wszystkie komentarze... Chciałem po prostu zwrócić twoją uwagę.
- Jeśli jesteś tego pewny to ja też. Chcę być z tobą.
Objął mnie ramieniem i pocałował we włosy.
- Najbardziej zwariowana para. - szepnął mi do ucha.
Zachochotałam. Nie sposób było się nie zgodzić. Kto by pomyślał? Ja i Patryk.
C. D. N.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1278 słów i 6956 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik napalona kotka

    Wow i jeszcze raz wow super ♥♥♥

    8 mar 2015

  • Użytkownik glam

    Wow ... :D

    24 lut 2015

  • Użytkownik prf

    super czekam na kolejną część

    24 lut 2015

  • Użytkownik aaaaaa

    Jejku ale się porobilo :0  ale świetnie piszesz :))

    24 lut 2015

  • Użytkownik zakr3cona

    Raz pomyliłam, ale już poprawiłam :)

    24 lut 2015

  • Użytkownik xyzzz

    Wszystko super, tylko mylisz imiona. Raz Maciek, a raz Mateusz ;/

    24 lut 2015

  • Użytkownik Paulaa

    Świetny rozdział!!! Przy końcówce to buzia mi się cieszyła jakbym tam miała banana :D

    24 lut 2015