Szkolne love story i inne pierdoły cz. I

To moje pierwsze opowiadanie. Zachęcam do przeczytania i komentowania. Liczę na porady dotyczące treści i pisania. Jeśli się spodoba napiszę więcej.

-Agata, spóźnisz się na autobus! - krzyknęła mama z kuchni.
- Już schodzę! - odpowiedziałam. Ostatnie spojrzenie w lustro. Zdecydowanie jestem gotowa. Jako potulna uczennica i jedna z klasowych kujonek na rozpoczęcie roku szkolnego założyłam zwykłą białą koszulę z kołnierzem zapiętym pod samą szyją i długim rękawem, rozkloszowaną spódniczkę do kolan, która idealnie podkreślała moją wąską talie, do tego czarne rajstopy i baletki. Długie włosy pozostawiłam rozpuszczone, zbyt długa grzywka opadała mi na oczy. Przeczesałam ją palcami. Tak, czas na spotkanie z moją klasą. Złapałam małą, czarną torebkę, w której miałam przygotowany już wcześniej zeszyt i długopis do zapisana planu lekcji. Na zewnątrz było zwyczajnie ciepło, jak na późne lato, świeciło jasne słońce, lekki wietrzyk łaskotał mi twarz. Przyśpieszyłam, nie chciałam się spóźnić na autobus, którym codziennie dojeżdżałam do szkoły, a był on bardzo punktualny.  
- Hej - powiedziałam do Kaśki, mojej przyjaciółki. Ubrana była w czarne spodnie i luźną koszulę z wąskim paskiem pod biustem. Mimo, że nie należała do najszczuplejszych to miała idealne wręcz wyczucie stylu. Jej cienkie, blond włosy skręcały się od połowy długości. Zazdrościłam jej takich loków. W wakacje często się spotykałyśmy razem z jeszcze Pauliną i czasami z Alą. - Wiesz, czy Paulina i Ala jadą autobusem?
- Cześć, jadą. Dzwoniłam do nich wczoraj.  
Rozejrzałam się po ciasnej butce przystanka. Większość osób stała na zewnątrz, łapiąc promienie słońca. Znałam wszystkie te osoby. Do naszego gminnego gimnazjum chodzą wszyscy z pobliskich miejscowości, w tym z naszej. Nie da się po prostu nie znać tych osób.
  Punkt 7:15 podjechał pomarańczowy autobus i otworzyły się drzwi.
- Dzień dobry! - przywitałam się grzecznie i podałam dłoń kierowcy autobusu, panowi Waldkowi.  
- Cześć - odpowiedział jak zwykle. Zawsze tak witał się z uczniami. Na początku było to dla mnie krępujące i do dziś nie zdecydowałam się aby mówić do niego zwykłe, , cześć", chodź wielu uczniów nie ma z tym problemów.  
  Razem z Kaśką, usiadłyśmy za Pauliną, która wsiadła na wcześniejszym przystanku. Założyła granatową spódniczkę z falbankami, rajstopy tego samego koloru i białą koszulę. Miała bardzo puszyste, ciemne włosy, które poskromiła, zaplatając w warkocz.
- Siemka - rzuciłyśmy do siebie. Nie musiałyśmy opowiadać o swoich wakacjach, ponieważ często się spotykałyśmy.  
  Kiedy dotarłyśmy na przystanek Ali, okazało się, że jej tam nie ma.
- Ej, powiedziała, że będzie! - zezłościła się Kaśka. Nie pierwszy raz wystawiła nas do wiatru. Wielokrotnie umawiałyśmy się na coś, a ona rezygnowała ze spotkań, wymawiając się brakiem czasu lub pozwolenia rodziców. Czasami wolała bardziej towarzystwo swojej sąsiadki, młodszej od nas o rok, ale mimo wszystko popularnej w gimnazjum i ładnej Anki. Dlatego właśnie uszczypliwie stwierdziłam, że może pojechała z nią. Zaczęłyśmy sobie z niej żartować.
  Autobus zajechał pod szkołę i znów pożegnałam się z kierowcą uściskiem dłoni. Ruszyłyśmy w stronę szkoły, przepychając się i żartując. Po chwili zaczęłyśmy się zastanawiać jak nasza klasa zmieniła się przez wakacje. Jako, że jesteśmy pierwszym kursem przyjeżdżającym do szkoły, musieliśmy czekać na świetlicy. Miałyśmy pół godziny spokojnej rozmowy o naszej klasie. Jak zwykle zaczęłyśmy starą metodą: po kolei z dziennika. C. D. N.

zakr3cona

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 691 słów i 3766 znaków.

1 komentarz

 
  • Anqaaa

    Super! Bardzo mi się podoba  ;)

    21 lut 2015