"Po prostu miłość" cz.8

"Po prostu miłość" cz.8Nie wiedziałam, co zrobić, żeby przyszli tu razem. Może mama mi pomoże.
- Mogę wejść?
Czy ona czyta mi w myślach? No nie ważne, ważne jest to, że przyszła i mogę z nią porozmawiać, a raczej poprosić o przysługę.
- Wejdź – odparłam.
- Przyniosłam ci kolację.
Podziękowałam i gdy już chciała wyjść z mojego pokoju, zatrzymałam ją i poprosiłam, żeby zadzwoniła do Adriana i wymyśliła coś, aby tu przyszedł, bo pewnie nie odebrałby telefonu ode mnie.
- Z Olą już sobie poradzę – dodałam.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł, żeby przyszli tu razem...
- Niby czemu? - Zapytałam zdziwiona.
Wtedy mama opowiedziała mi o tym, co zobaczyła dziś, wracając z pracy. Mianowicie widziała Adriana, który szedł z Olą do domu, przytulali się do siebie, całowali, wyglądali na bardzo szczęśliwych. Nawet zasugerowała, że widocznie są razem.  
- Powtarzałam ci, że Adrian nie jest kimś dla ciebie, powinnaś o nim zapomnieć i...
- Dość... Proszę cię wyjdź stąd, chcę zostać sama – oznajmiłam.
Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Poczułam jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Nie sądziłam, że Adrian jest taki, a co dopiero Ola, myślałam, że się przyjaźnimy, a ona zrobiła mi coś takiego. Ufałam im, byli jedynymi osobami, które tyle o mnie wiedziały. Zostałam sama, całkiem sama, no może nie zupełnie, bo mam jeszcze w sobie dziecko, którego omal nie zabiłam. Na samą myśl o tym zrobiło mi się słabo. Jak mogłam być taka głupia.  

Po tym wszystkim czego dowiedział się od mamy nie chciałam już widzieć Oli, dlatego kazałam jej przekazać, aby już do mnie nie przychodziła. Zresztą zbytnio się tym nie przejęła, bo nie zadzwoniła ani raz, Adrian też miał mnie gdzieś, interesował się tylko dzieckiem, a ze mną nie zamienił nawet słowa. Nie mogłam już tego znieść, miałam wszystkiego dość. Czas mijał, a ja nadal byłam sama, może nie dosłownie, ale tak się czułam. Moi rodzice pojechali do babci, więc gdy zrobiło się ciemno, postanowiłam, że się przejdę. Nałożyłam na siebie kurtkę i wyszłam. Poszłam do parku, siedziałam na tej ławce, na której jeszcze nie tak dawno całowałam się z Adrianem. Wszystkie wspomnienia, te wszystkie myśli o nim, nie dawałam sobie z tym rady. Chciałam zapomnieć, ale nie mogłam, przecież ja nadal go kocham. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, gdy poczułam, że ktoś usiadł obok mnie. Był to jakiś chłopak, w sumie widziałam go pierwszy raz, miał może z dziewiętnaście lat. No i niezły z niego przystojniak, ale to mnie chyba wtedy najmniej interesowało.  
- Wszystko w porządku? - Zapytał.
- Jak widać niezupełnie.
- Oj tam może jedynie trochę przytyłaś, ale coś mi się wydaje, że nie na długo – zaśmiał się.  
- Świetnie... Ponabijaj się, ale wybacz, nie będę tego słuchać – powiedziałam, po czym wstałam z ławki.  
Zaczęłam iść w stronę wyjścia z parku, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Puszczaj – krzyknęłam.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, a co do tego żartu to przepraszam, nie miałem nic złego na myśli.
- Ta, na pewno..
- No nie złość się. Jak masz na imię?
- Amy – odparłam.
- Ja jestem Alan, miło poznać. Nie boisz się chodzić sama po parku, w nocy? Ciekawe co by było, gdyby tatuś tego małego brzdąca się o tym dowiedział.
- Tatuś ma to w dupie, także no.. raczej by się nie przejął, nawet gdyby mi się coś stało – odparła, po czym wybuchłam płaczem.
- Ej, ale spokojnie – powiedział Alan i mnie przytulił.
Jednak po chwili ocknęłam się. Musiałam już wracać do domu, bo nie wiadomo, kiedy przyjadą rodzice. Nowo poznany kolega, o ile mogę tak powiedzieć, uparł się, że odprowadzi mnie do domu, w końcu się zgodziłam i poszliśmy. W drodze do domu trochę rozmawialiśmy, miał w sobie coś takiego, nawet nie wiem jak to nazwać, ale po prostu opowiadałam mu o sobie wszystko, mimo że go nie znałam. Wydawał się być taki miły i byłam pewna, iż mnie rozumie. W sumie chyba musiałam się komuś wygadać, bo od razu poczułam się lepiej. Doszliśmy na miejsce, pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Wróciłam w samą porę, bo rodzice przyjechali może dwie minuty później.
Dużo wrażeń jak na jeden dzień, w sumie zastanawiałam się czemu Alan ze mną rozmawiał tak normalnie, przecież jestem w ciąży, a jemu to jakby nie przeszkadzało. Sama nie wiedziałam już, co mam myśleć, kto jest dobry, a kto zły.  

Wczoraj długo nie mogłam zasnąć, więc nic dziwnego, że dziś obudziłam się dopiero na obiad. Ogarnęłam się trochę, a potem nadrabiałam zaległości w szkole, gdy przyszła do mnie mama.
- Masz gościa – odparła. - Wpuścić go?
Pokiwałam głową i zaczęłam zastanawiać się kto to może być, gdy zobaczyłam w drzwiach swojego pokoju...


*******************************************
no i kolejna część jest.. miłego czytania :)

Amy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 947 słów i 4993 znaków.

9 komentarzy

 
  • Mysterious

    świetnie mi się to czyta i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!:)

    9 lut 2014

  • lula

    no nie....w takim momencie
    licze na to ze dodasz jak najszybciej

    8 lut 2014

  • :*

    przyjaciółki się tylko w biedzie poznaje i to od małego :/

    7 lut 2014

  • kk

    dzisiaj dzisiaj ! :D Plissska

    7 lut 2014

  • Amy

    następna część jutro, może napiszę dzisiaj, ale niczego nie obiecuje :)

    7 lut 2014

  • m.k. c :

    Super, super, super, super i jeszcze raz super. Czekam na natępną część. ^.^

    6 lut 2014

  • małpa

    Kiedy następne?:)

    6 lut 2014

  • Gabi14

    Prosze cię nie przerywaj zdania DOKOŃCZ je bo to psuje efekt opowiadania powodując że jest denne :-P Ale piszesz tak dobrze że ci wybaczam xD

    6 lut 2014

  • Najlepsze.

    Szybciutko dodawaj następne ,  ta opowieść jest wspaiała... bardzo przypominając los mojej przyjaciolki Anity , także będącej w 2 liceum i będącej w ciąży..
    :sad:

    6 lut 2014