Było już ciemno, nie chciałem wracać do domu. Nie miałem do czego wracać. Kręciłem się po mieście bez celu. W pewnej chwili moją uwagę przykuł budynek stojący po lewej stronie jezdni. Nie widziałem go nigdy przedtem. Był to jakiś pub, ale miał coś czego nie miały inne puby- idiotyczną nazwę. "Pod Syreną” ? Jak bardzo popieprzonym trzeba być żeby nazwać tak cokolwiek? Dlaczego pod syreną? Dlaczego nie nad, albo obok? Dużo pytań, każde idiotyczne. Pomyślałem sobie, że chyba nie zaszkodzi wejść do środka, może być zabawnie.
Wszedłem do środka. Nic nadzywczajnego, głupia nazwa i tyle. Poza tym wyglądało to na zwyczajny pub. Jednak pomyślałem, że skoro już tutaj wszedłem, to zostanę na chwilę. Dopiero kiedy usiadłem na wysokim krześle przed ladą, uświadomiłem sobie, że nie ma tutaj nikogo! Ani jednej żywej duszy, martwych zresztą też nie było. Pustka. Byłem trochę skołowany. Siedziałem i czekałem, sam nie wiem na co. Minęło chyba 20 minut zanim coś się wydarzyło. Przez 20 minut siedziałem na krześle oczekując na to, aż coś się wydarzy. Przecież było otwarte, logiczne że ktoś musiał tutaj być. Ktokolwiek.
W końcu coś usłyszałem. To były kroki, stawały się coraz głośniejsze, dobiegały z naprzeciwka. Kobieta, buty na obcasie- do takich wniosków doszedłem. Nie myliłem się, moim oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka, była to barmanka, jak okazało się 10 sekund później.
-Dobry wieczór- powiedziała
-Dobry wieczór- rzekłem
-Długo pan tutaj czeka?
-Nie, chwilkę. Niebezpiecznie tak zostawiać pub bez opieki. Ktoś mógł coś ukraść
-Nie sądziłam, że ktoś tutaj przyjdzie. Właściwie to szłam teraz zamknąć drzwi wejściowe, miałam zamykać. Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy ujrzałam pana
-Hm.. nie wątpię, że była pani zdziwiona. Dlaczego nikogo się pani nie spodziewała? To aż taka dziura? W sumie, to chyba stoi tu od niedawna, nigdy przedtem nie widziałem tego pubu
-Stoi tutaj od zawsze. To bardzo stary budynek, odnowiony. Zmieniono też nazwę, dwa dni temu skończył się remont
-Och, wszystko jasne. Rozumiem. Swoją drogą, bardzo dziwna nazwa, nie sądzi pani?
-Ma przyciągać klientów, tak twierdzi właściciel, pan Roman
-Interesujące..
-Podać coś? Bo chyba przyszedł pan tutaj po to, żeby czegoś się napić, prawda?
-Tak, tak. Poproszę Jack’a Daniels’a
Właściwie to nie przyszedłem po to, żeby się czegoś napić. Przyszedłem dlatego, żeby sprawdzić co kryje się za tą durną nazwą. Czy to w ten sposób ma przyciągać klientów? Ludzie przychodzą, żeby sprawdzić o co tutaj chodzi? A może tylko mnie dziwiła ta nazwa?
Barmanka podała mi trunek. W momencie kiedy cofała rękę zauważyłem, że jest całkiem w porządku. Ładna kobieta, całkiem w porządku. Wprowadziłem alkohol do organizmu, po czym zapytałem jak ma na imię
-Jowita- odpowiedziała z uśmiechem. Po chwili ciszy zapytała o moje imię
-Rafał, tak mówi na mnie większość ludzi
-Jak mówi reszta?
-To zależy, pani Jowito- uśmiechnąłem się
Nie drążyliśmy już tego tematu. Rozmawialiśmy o innych rzeczach, z każdą minutą coraz bardziej mi się podobała. Jej też jej się spodobałem, takie rzeczy się widzi. I czuje. Ale nie było to nic wielkiego, z mojej i z jej strony. Przecież się dopiero co poznaliśmy, to było oczarowanie, tak to nazywam. Nic groźnego, wyszedłbym z tego pubu i zapomniał o niej po kilku dniach, ona również zapomniałaby o mnie. I tak by się stało. Rozmawialiśmy jeszcze 20-30 minut, po czym Jowita powiedziała, że będzie musiała już zamykać, chce jechać do domu, wcześnie zaczyna pracę.
Poprawiłem krawat, zapłaciłem za alkohol, ubrałem płaszcz, podziękowałem za wszystko, uśmiechnąłem się i udałem się do drzwi z zamiarem opuszczenia pubu "Pod Syreną”.
Noc miała się zakończyć spokojnie, nic nie wskazywało na to, że coś jeszcze się wydarzy. Jowita miała pójść do domu, podobnie jak ja. Nie zawsze sprawy układają się po naszej myśli. Czasem jedna sytuacja zmienia całe życie, a czasem nie. Czasem tylko je nieco ubarwia.
Dodaj komentarz