"Po prostu miłość" cz.7

"Po prostu miłość" cz.7Następny dzień, a ja tradycyjnie zostałam w domu, w sumie to naprawdę się dzisiaj źle czułam. Kręciło mi się w głowie, więc nawet nie wychodziłam z łóżka. Około czternastej usłyszałam, że ktoś puka do drzwi, byłam przekonana, że to Adrian przyszedł mnie odwiedzić po szkole, tak jak to robił codziennie. Jednak gdy otworzyłam, przed sobą zobaczyłam kuriera, trzymał w rękach jakąś paczkę, która była zaadresowana do mnie.
- Proszę tu podpisać – powiedział.
Tak też zrobiłam i wzięłam przesyłkę, po czym zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam paczkę i zobaczyłam w środku opakowanie tabletek. To te, które zamawiałam. Na co czekasz, pomyślałam. Weź je! Muszę to zrobić, muszę, wmawiałam sobie. Tak przecież będzie lepiej. Sięgnęłam po opakowanie i wyciągam z niego kilka tabletek. Jednak po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam na ziemię.

Kiedy się ocknęłam, byłam w szpitalu. Jeszcze trochę i dostanę kartę stałego bywalca, ale jak ja się tu znalazłam? I co z dzieckiem? Po chwili do sali wszedł Adrian i zaczął na mnie krzyczeć.
- Co ty do jasnej cholery chciałaś zrobić, chciałaś zabić nasze dziecko?! Jesteś podłą egoistką myślącą tylko o sobie – wykrzyczał mi prosto w twarz, po czym wyszedł.
Miał rację i wcale się nie dziwię, że tak zareagował, ale on powiedział, że chciałam. Czyli dziecko żyje? Dotknęłam brzucha, kiedy otworzyły się drzwi. Do sali wszedł lekarz i moi rodzice. Bałam się tego jak zareagują.
- Co ty wyprawiasz, dlaczego nam o niczym nie powiedziałaś? - zapytał ojciec.
- Co z moim dzieckiem? Przecież te tabletki...
- Nie wzięłaś żadnych tabletek, nie zdążyłaś, bo zemdlałaś. Adrian znalazł cię na podłodze i wezwał karetkę – odparła mama.
- Ale ciąża mimo to jest zagrożona i musisz zostać w szpitalu – powiedział lekarz. - A państwa poproszę do gabinetu, aby omówić dalsze postępowanie – dodał i wyszedł razem z rodzicami.
Zostałam sama. Chciało mi się płakać, dopiero teraz dotarło do mnie, co chciałam zrobić. Adrian miał rację, jestem egoistką, myślałam tylko o sobie, a teraz mam nauczkę. Siedziałam sama i myślałam o tym wszystkim. Później przyszła do mnie mama, chwilę porozmawiałyśmy, po czym wróciła do domu. Za oknem była już noc, jednak przez długi czas nie mogłam zasnąć, a gdy mi się już to udało, to budziłam się co chwilę przez koszmary. Nad ranem zasnęłam na dobre. Obudziła mnie dopiero wizyta Oli.
- Hej, jak się czujesz? - zapytała.
- Bywało lepiej – odparłam. - Mogłabyś pogadać z Adrianem, chciałabym, żeby mnie odwiedził.
- Nie wiem, czy będzie chciał z tobą gadać. Wczoraj widziałam go, gdy szedł pijany w stronę domu, wyglądał na nieźle zdołowanego, ale zobaczymy, co da się zrobić.
Ola poopowiadał mi jeszcze o tym, co ostatnio działo się w szkole i w naszej klasie, ale mało z tego zrozumiałam, może dlatego, że myślami byłam całkiem gdzieś indziej.  

Minął tydzień, a ja wróciłam do domu. Do szkoły nie chodzę, bo lekarz kazał mi nie wychodzić z łóżka. Od czasu tego całego zajścia nie widziałam się jeszcze z moim chłopakiem, wcale mu się nie dziwię, że nie chce mnie znać po tym, co zrobiłam. Byłam zmęczona i już prawie zasnęłam, ale do pokoju weszła mama.
- Masz gościa – odparła, po czym wyszła.
Byłam pewna, że to Ola, bo czasem przynosiła mi zeszyty, żebym mogła nadrabiać zaległości. Jednak tym razem w drzwiach stanął Adrian. Muszę przyznać, że ucieszyłam się na jego widok, ale niestety dobry humor nie pozostał mi na długo.
- Chciałam cię przeprosić za to, co zrobiłam.
- Daj spokój, chciałem ci tylko powiedzieć, że to koniec. Nie potrafię być z tobą po tym wszystkim.
- Co? Ale będziemy mieli dziecko..
- Wiem i będę się nim zajmował, kocham to dziecko – powiedział i poszedł.
Wybuchłam płaczem, ale nie mogłam mieć do niego pretensji, sama sobie na to zasłużyłam. Miałam dość tego wszystkiego, nie miałam nawet siły się podnieść, więc leżałam na łóżku, aż zasnęłam.

Mijały kolejne tygodnie, nie chciałam wrócić do szkoły, więc rodzice załatwili mi indywidualne lekcje. Czasami odwiedzała mnie Ola, ale i tak robiła to coraz rzadziej. Adrian był też kilka razy, ale tylko po to, żeby zapytać, co z dzieckiem. Czułam się bardzo samotna, więc prosiłam Olę, aby do mnie przyszła, jednak nie miała czasu, bo podobno ma słabe oceny i musi się uczyć. Zawsze miała dobre stopnie, ale wierzyłam jej, w końcu to moja przyjaciółka. Wreszcie w piątek znalazła dla mnie czas, padało, więc poszłam jak najszybciej otworzyć jej drzwi.
- Hej Amy – powiedziała.
- Cześć. Skąd masz parasol Adriana? - zapytałam zdziwiona.
- Adriana? Nie on jest mój, chyba coś ci się pomyliło.
Byłam święcie przekonana, że to jego parasol, przecież nie raz mi go pożyczał, ale nie chciałam się kłócić z Olą. W końcu nie wyprodukowali jednego takiego. No cóż, poszłyśmy do mojego pokoju, chwilę rozmawiałyśmy, ale niestety już po godzinie musiała wracać do domu, bo jechała do babci. Przecież nie będę jej zatrzymywać, niech jedzie, przyzwyczaiłam się do tej głuchej ciszy i pustki w domu. Chwilę się zdrzemnęłam, a gdy się obudziłam siedziała obok mnie mama.
- Gdy wracałam do domu, widziałam Adriana i Olę. Byli u ciebie, tak?
- Tylko Ola. Ale jak to widziałaś ich razem? - zapytałam.
- No szli w kierunku jej domu. Myślałam, że razem cię odwiedzili.
- Nie...
Odwróciłam się na drugi bok, dając w ten sposób do zrozumienia, że chcę zostać sama. Niczego już nie rozumiałam, czy oni są razem? Przecież nie dawno się rozstaliśmy, a poza tym Ola to moja najlepsza przyjaciółka nie zrobiłaby mi czegoś takiego tym bardziej, że wie, jak zależy mi na Adrianie. Może ich spotkanie to czysty zbieg okoliczności. Już chyba sama nie wierzyłam, w to co myślałam. Myślałam o tym, czego bym chciała i miałam nadzieję, iż tak jest naprawdę. Rozwiązanie było tylko jedno, musiałam ich tu zwabić obydwoje, wtedy dowiem się jaka jest prawda.  


***********************************************************
mam nadzieję, że się spodoba:) komentować... następna część może już jutro^^

Amy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1186 słów i 6395 znaków.

1 komentarz

 
  • Eminemo

    niech oni będą razem :c taka ładna para z nich :c

    2 lut 2014