Pamiętnik Rosie Jenner | [Rozdział 11]

Pamiętnik Rosie Jenner | [Rozdział 11]~~~~~~Rozdział 11~~~~~~





-Co ty ze mnie robisz, Rosalie Anastasio Jenner?

I właśnie to pytanie obudziło mój zdrowy rozsądek.

-Co? -krzyknęłam i z całej siły odepchnęłam go od siebie - Co ty robisz? I skąd znasz moje drugie imię?  
-Nie złość się. Chciałem tylko pogadać.
-O czym?
-Yh. Wczoraj byłaś strasznie smutna, więc chciałem zapytać jak się dzisiaj czujesz.
-Dobrze. To tyle? Więc pójdę już.
-Czekaj - złapał mnie za nadgarstek i lekko pociągnął - Co cię ugryzło? Przepraszam za to przed chwilą. Zagalopowałem się.
-Żebyś wiedział! A teraz mnie puść, bo się spóźnię.
-Wyskoczymy gdzieś po szkole? Jakieś kręgle może?
-Wolałabym nie!
-Co jest dzisiaj z tobą, co?! Jeszcze nigdy tak miło nie traktowałem żadnej dziewczyny, staram się, przepraszam za byle co, a ty jakiegoś ''fosia" masz! Rozumiem jeden dzień, mogłaś mieć wczoraj zły dzień, ale dziś ? Co ja takiego zrobiłem?! Okres masz? - odwróciłam się na pięcie i nie myśląc nawet zamachnęłam się, a moja dłoń z wielką siłą uderzyła policzek Aidena.  



Nawet nie mrugnął, patrzył tylko na mnie swoimi zielonymi oczami, lodowatymi w tym momencie, a ja na chwilę zastygłam. "Co ja zrobiłam?" pomyślałam, moje oczy rozszerzyły się i ten niezręczny moment gdy patrzyliśmy sobie w oczy w odległości koło 30 cm trwał koło pół minuty. Nie mogłam powiedzieć mu "przepraszam", moja duma mi na to nie pozwoliła. Zdenerwowało mnie jego ostatnie pytanie. Nigdy, ale to nigdy nie pyta się kobietę o to, czy ma okres. Rozgromiłam go tylko wzrokiem i pobiegłam do sali.





Na geografii myślałam tylko o tym, co się wydarzyło. Najbardziej bolało mnie to, że Aiden miał rację, a ja zachowałam się głupio. Zawsze jest dla mnie miły, nie rozumiem tylko dlaczego, a ja go traktuję jak by zrobił mi jakąś krzywdę. Źle mi z tym, ale za każdym razem gdy jest w pobliżu moje serce bije szybciej i szybciej, język mi się plącze, czuję gorąco na całym ciele, moje policzki pieką i zaczyna mnie dziwnie boleć brzuch. Nigdy tak wcześniej nie miałam. Nawet z Alexandrem, chłopakiem, z którym się przyjaźniłam, a później, z którym chodziłam. Mieszkał w domu obok, był rok starszy ode mnie, pamiętam, że zawsze mogłam na niego liczyć, mój Anioł. W drugiej klasie gimnazjum gdy pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką o chłopaka, który obu nam się podobał, a on wybrał Leylę. Jak zawsze pocieszał mnie mój Anioł. Siedzieliśmy z Alexandrem w jego pokoju i oglądaliśmy jakąś komedię. Miałam się w ten sposób rozweselić, choć ciągle płakałam. Nagle ni stąd ni z owąd Alex mnie pocałował, a ja spojrzałam na niego bardzo zdziwiona tym, ale po chwili oddałam pocałunek. Tak oto zaczął się nasz związek, który trwał, aż do chwili mojej wyprowadzki. Do teraz nie wiem, dlaczego Alex mnie wtedy pocałował. Czy było to pod wpływem chwili, czy już wcześniej coś do mnie czuł, a może po prostu szkoda mu mnie było i nie chciał, aby jego najlepsza przyjaciółka cierpiała z powodu chłopaka. Ja na pewno nie oddałam pocałunku z miłości do Alexa. To nie znaczy, że nie kochałam Alexa, bo kochałam i to bardzo, ale to nie była miłość romantyczna. On chyba o tym doskonale wiedział, ponieważ nawet jak zaczęliśmy ze sobą chodzić nasz związek nie zmienił się bardzo. Do naszej codziennej rutyny doszło aby trzymanie się za ręce, częste przytulanie i od czasu do czasu pocałunki. Nie wiem nawet czy można je nazwać pocałunkami, bardziej całusami. Zwykłe dotykanie wargami. Wszystko tak nagle się skończyło jak tylko mu powiedziałam o wyprowadzce do Nowego Jorku. Nigdy nie myśleliśmy nawet, że będziemy musieli się rozstać, a tu tak nagle.. taka "niespodzianka" rodziców z dnia na dzień. Muszę do niego zadzwonić i z nim porozmawiać. Nie mogę pozwolić by mój najlepszy przyjaciel, z którym przeżyłam całe dzieciństwo się na mnie gniewał. Był bardzo zły i wcale mu się nie dziwię. Jak zawsze się z nim spotkałam i wystrzeliłam tekstem "Mój tata został przeniesiony do państwowego szpitala. Jutro wyjeżdżamy do Nowego Jorku". Muszę mu wytłumaczyć, że ja naprawdę o niczym wcześniej nie wiedziałam. Mam nadzieję, że mi uwierzy i zrozumie. Bardzo za nim tęsknię.  



Zawsze byłam pewna siebie, dumna i nie najmilsza. Umiałam się zgrać z każdym. W przedszkolu zawsze to ja wymyślałam zabawy, w podstawówce wybierano mnie na gospodarza klasy, a w gimnazjum wyznaczałam trendy. Myślałam, że moje beztroskie życie będzie trwało dalej w tej harmonii. A tu nagle Nowy Jork, a razem z brakiem Alexa idzie w parze mój brak pewności siebie. Księżniczka spotkała z prawdziwym życiem. W Nowym Jorku nikt mnie nie zna. Musiałam na nowo poznawać nowych ludzi- Ninę, Jareda, Nathana, Kylie, Olivię oraz Joshuę. Nie mogłam sobie pozwolić na bycie nieuprzejmą, bo zostałabym sama. No, ale dochodzi jeszcze Aiden, dla którego byłam bardzo nieuprzejma. Co mam zrobić? Nie mogę zapomnieć o tym co powiedziała mi Nina. Nie chcę być jak Sara, albo tym bardziej jedną z dziewczyn, z którymi ją zdradzał. Co jeżeli tak właśnie jest i to jest tylko jego gierka. Co jeżeli mający już wszystko syn wiceprezydenta chce się tylko zabawić, rozkochać w sobie kolejną głupiutką dziewczynę, przespać się z nią, a potem porzucić, gdy już mu się znudzi. Nie chcę tego. Moje serce by tego nie wytrzymało. Bezpieczniej dla mnie będzie trzymać się od niego z daleko.  




Dzwonek na przerwę zadzwonił, a następną lekcją była historia, którą miałam już razem z Niną. Tak jak obiecała, czekała na mnie przy swojej szafce. Co mnie zaskoczyło, to że nie była sama. Rozmawiała z jakimś chłopakiem, wyglądali jakby się bardzo dobrze znali. Śmiała się. Wyglądała prześlicznie. Wtedy zrozumiałam, że nigdy nie skupiam na niej uwagi. Zawsze rozmawiamy o mnie, nawet nie pytam, co u niej. Jestem taka samolubna. Nie wiem nawet, czy jej się ktoś podoba, czy nie. Wiem, że ona bardzo podoba się chłopakom. Wysoka, szczupła, długie, proste, brązowe włosy, oczy tego samego koloru i szeroki biały uśmiech. Od teraz jak będziemy się spotykać najpierw będę wypytywać o to jak jej minął dzień. Gdy już podeszłam do niej Nina uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
-Rosie! Wkońcu przyszłaś! Poznajcie się. To jest Eric. Chodziliśmy razem do klasy w gimnazjum i mamy razem chemię.  
-Hej, Eric. Jestem Rosie. Miło poznać.  
-Cześć - uścisnął mi dłoń - Muszę niestety już lecieć. Zaraz mam Polski, a muszę przepisać jeszcze pracę domową od kolegi. To hej dziewczyny!



-Eric? Nina, czy ty i on..
-Nie ! No co ty! Nigdy tak o nim nie myślałam.  
-A jeżeli byłby ktoś co ci się podoba, powiedziałabyś mi?
-No pewnie, że tak !! - wskoczyła mi w ramiona i za chwilę poszliśmy na historię.






Lekcja była nudna i ciągnęła się w nieskończoność. Niesłuchałam wogóle, co mówi nauczyciel, zajęłam się rysowaniem.  
-Patrz, Nina, narysowałam cię z profilu  
-Hahaha..o rany nie żartuj! Ja serio mam taki duży nos?!  
-Panno Jenner, Panno Devon, czy mogą panie powtórzyć moje ostatnie zdanie?
-Ym.. Nom, ten, przepraszamy, Panie Profesorze. To się więcej nie wiem powtórzy.
-Mam taką nadzieję. Za karę proszę przygotować na następną lekcję powstania. Panna Devon powstanie listopadowe, a Panna Jenner powstanie styczniowe.  
-Eh..  





***************************************************




-I co, Rosalie, jak się będziesz przygotowywać? - spytała Nina po lekcji
-Nie wiem, wydrukuję, co tam znajdę o tym w internecie.
-Heh. To jakiś pomysł. To ja tak samo zrobię
-Spoczko





****************************************************





Po lekcjach poszłyśmy prosto do swoich domów. Poszperałam po prostu internecie w poszukiwaniu informacji o powstaniu styczniowym. Los akurat chciał, że w drukarce w moim pokoju skończył się papier. Musiałam pójść do gabinetu taty po niego.

Kartki do drukarki leżały na górnej półce i były przykryte stosem książek, więc podczas sięgania po nie wszystkkie te książki spadły na mnie.

-Auaa. - krzyknęłam, gdy róg jednej z książek wylądował pod moim okiem. Na sto procent będę miała ślad.  

Poszłam po coś zimnego do kuchni, żeby sobie przyłożyć i ulżyć bólu. Gdy już trochę mniej mnie bolało zaczęłam zbierać wszystkie książki. Z kilku z nich powypadały jakieś kartki i fotografia bardzo pięknej kobiety o długich blond włosach. Miała na sobie białą suknię. Na jej twarzy gościł cudowny uśmiech. Wyglądała jak anioł. Miałam wrażenie jakbym ją skądś znała, choć nigdy wcześniej jej nie widziałam. Jej usta, włosy, nos oczy i wszystko inne.. trochę przypomina......MNIE.




_______________________________________________


Kilkugodzinne spóźnienie, ale jest! ;)) Mam nadzieję, że sylwestrowa noc się udała. Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku!  
Dużo całusków! ;***********

1 komentarz

 
  • Starzec

    Niewiele błędów, ale są. Kilkugodzinne razem.

    16 sie 2018

  • Emily99

    @Starzec dzięki za wskazanie.  Poprawię

    17 sie 2018