Moje powietrze cz5

Sobota przed południem.

Wykonałam wszystkie prace domowe i zaczęłam szukać ubrań na ten mecz. Wybrałam grube, czarne legginsy, szarą bluzę dresową i szarą kurtkę. O 13 byłam gotowa. Postanowiłam iść pieszo. Całą drogę rozmyślałam nad tym jak los się do mnie uśmiechnął. Wreszcie jestem szczęśliwa, bo widuje Maćka. Jedyne co mnie nurtowało to moja przeprowadzka. Nie mogłam pogodzić się z tym, że będę musiała opuścić miejsce w którym spędziłam całe swoje życie. A najbardziej bałam się, że mogę stracić moich przyjaciół, a przede wszystkim Macieja. Szybko jednak odgoniłam te myśli od siebie i głęboko wdychałam mroźne powietrze, aż doszłam pod Halę sportową. Weszłam do środka i już na wejściu zobaczyłam Macieja, zmierzającego w stronę szatni. Podbiegłam do niego.

-Hej - zawołałam
-O cześć, fajnie, że przyszłaś.
-Nie mogłabym nie przyjść skoro to ty ćwiczysz.
-Heh oki, ja muszę się przebrać, jak chcesz to idź na widownie.
-Spoko to idę.

Odwróciłam się i poszłam w stronę widowni. Usiadłam na jednym z krzesełek i oglądałam rozgrzewających się chłopaków. Po chwili obok mnie usiadł jakiś chłopak. Wysoki brunet, trochę umięśniony. Widać, że ćwiczy. Wygląda na starszego ode mnie o parę lat.

-Hej, Kamil jestem - chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę
-Emilka, miło mi - uścisnęłam ją
-Co tu robisz?- zapytał
-Przyszłam zobaczyć jak ćwiczycie.
-Nigdy cię tu nie widziałem, jesteś z którymś z chłopaków?
-Przyszłam tu pierwszy raz, jestem koleżanką Maćka- pokazałam ręką na wchodzącego do sali chłopaka
-Ej Heniek, patrz jaką piękność nam Maciuś przyprowadził - Kamil krzyknął do jakiegoś chłopaka i wskazał na mnie, po czym puścił mi oczko i przysunął się bliżej
-Co ty robisz!?- krzyknęłam wkurzona i odsunęłam się trochę
-No nie mów, że ci się nie podobam- powiedział, położył rękę na mojej nodze i przybliżył swoje usta do moich. To działo się tak szybko, że nawet nie zdąrzyłam zareagować. Już miał mnie pocałować, kiedy ktoś go odepchnął ode mnie. To był Maciej. Był bardzo wkurzony. Widziałam jak z całej siły daje Kamilowi pięścią w twarz, a potem się o coś kłucą, ale nie wiem o co, bo odeszli na koniec sali. Zakładam, że o sytuację, która się przed chwilą wydarzyła. Byłam bardzo zdziwiona reakcją Maćka. Nigdy nie widziałam, żeby był taki zły. Wydawał się być taki spokojny i opanowany, a tutaj uderzył Kamila. Nie sądzę, że zrobił źle, bo przecież mnie bronił. Znam go już od dawna jak jeszcze spotykaliśmy się całą grupą znajomych czasami w lecie i wtedy wydawał się taki inny taki zamknięty w sobie. Nie przypuszczałam, że mógłby komuś zrobić krzywdę, ale cieszę się, że zareagował szybko i ten zboczeniec mnie nie pocałował.
Po tym jak Kamil wyszedł z sali Maciek podszedł do mnie z zatroskaną miną i usiadł na krześle obok.

-Zrobił ci coś- zapytał kładąc swoją rękę na mojej. Zaskoczył mnie tym gestem. Nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam tylko głową na znak zaprzeczenia.
-Nigdy z nim nie rozmawiaj, w ogóle go unikaj. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda
-Dobrze- uśmiechnęłam się lekko a on bardziej ścisnął moją dłoń. Patrzyliśmy tam na siebie przez dłuższą chwile. Mogłabym tak całymi dniami patrzeć w jego piękne piwne oczy. Chciałabym, aby nigdy nie puszczał już mojej ręki, żeby nasze dłonie już zawsze były tak złączone. Może innym wydaje się to mało romantyczne, ale ja nie potrzebuje jakiś namiętnych pocałunków, by poczuć się spełniona. Oczywiście nie uważam, że pocałunki nie są romantyczne, są i to bardzo, lecz jestem tego zdania, że trzeba zostawić coś na później. Z tego błogiego stanu wybudził nas trener.

-Maciek zaczynamy, chodź- zawołał i odszedł
-To ja jednak lepiej pójdę- powiedziałam i z niechęcią puściłam dłoń chłopaka
-Skoro nie chcesz tu być to cię odprowadzę- powiedział
-Nie. Pójdę sama, a ty idź ćwiczyć- wstałam i ruszyłam kilka kroków tyłem do wyjścia
-A co jeżeli spotkasz Kamila?- Chłopak też wstał i ruszył w moją stronę. Zatrzymałam się.
-To tylko półtora kilometra. Naprawdę nic mi nie będzie, a ty masz trening i musisz na nim być- tłumaczyłam
-Walić trening, ty jesteś ważniejsza- bardzo ucieszyły mnie te słowa. Powiedział że jestem dla niego ważna. Poczułam ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego bardzo blisko. Czułam jego oddech na sobie. To było niesamowite.
-Maciuś- Powiedziałam bardzo cicho ale tak, żeby usłyszał- Wiem, że masz w poniedziałek zawody i musisz teraz iść na ten trening. O mnie się nie martw, poradzę sobie, będę ostrożna
-No dobrze- powiedział niechętnie, a potem schylił się do mojego uha i wyszeptał- Ale obiecaj, że jak coś się będzie działo to zadzwonisz
-Obiecuje. Pa- powiedziałam i odwróciłam się idąc do drzwi wejściowych
-Pa- usłyszałam za sobą głos Maćka. Uśmiechnęłam się sama do siebie

Wyszłam z budynku i podążałam w stronę domu ciągle rozmyślając nad tym co się wydarzyło chwile temu. Po głowie dudniały mi jego słowa " TY JESTEŚ WAŻNIEJSZA". Nie mogłam o tym zapomnieć. To takie wspaniałe, że dla kogoś coś znaczę. Z nieba zaczął sypać śnieg, puszyste, białe płatki spadały na mnie. Wyciągnęłam rękę i spojrzałam na czerwoną od zimna dłoń, którą jeszcze nie dawno ogrzewał Maciej i znowu uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki za sobą. Nie przejęłam się tym za bardzo, w końcu nie jestem jedyna na tym świecie, ale ten ktoś zbliżał się do mnie coraz bardziej. Chciałam się obrócić i zobaczyć kto to, lecz ta osoba zasłoniła mi oczy rękami...

Calusna

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1115 słów i 5901 znaków, zaktualizowała 6 wrz 2015.

1 komentarz

 
  • Użytkownik ZzuzZa

    Kiedy kolejne części? ;) super

    31 sie 2015

  • Użytkownik Calusna

    @ZzuzZa Może jeszcze dzisiaj ale nwm ;)

    31 sie 2015