Miłość w klasie obok cz.4

Odwróciłam się i za plecami zobaczyłam szkolnego podrywacza, nie raz próbował coś do mnie "zadziałać” lecz zawsze dawałam mu kosza.
-A Dziękuje bardzo- Maxyś. -powiedziałam to z uśmiechem na twarzy, lecz w głowie miałam błagalne myśli by nie palnął jeszcze jakiegoś tandetnego tekstu.
-może wyskoczymy gdzieś dzisiaj razem, wiesz Ty i Ja sami, to jak? – mówił podchodząc do mnie coraz bliżej, po chwili zaczął bawić się końcówkami moich włosów.
-Przykro mi ale już mam plany na dzisiejszy wieczór.- odciągając jego ręce i robiąc krok w tył uśmiechnęłam się bardzo szeroko. Po tych słowach Igor momentalnie odsunął się od Pauliny i udawał, że w ogóle nie stali razem, sama nie wiem dlaczego tak zrobił ale nie zastanawiałam się na tym.
- no szkoda ale widzę, że chłopak ma szczęście bo z Tobą Merlin to nie łatwo.- stojąc już obok swojej bandy szkolnej mówił.
-No to już nie Twoja sprawa, więc jeśli to wszystko to na razie. Podeszłam do okienka sklepiku szkolnego, kupiłam tylko picie i jakieś mini rogaliki.Nie wiem czemu powiedziałam, że mam już jakieś plany, oczywiście dlatego, żeby spławić tego flirciarza ale skąd mi to przyszło do głowy to ja nie wiem.
Następną lekcje miałam w bibliotece bo polonista zachorował to mieliśmy zastępstwo, lubiłam naszą szkolną bibliotekę bo można było w niej wszystko znaleźć, siedziałam z Jadźką przy stoliku czytając jakieś tam pisemka gdy zauważyłam że do Biblioteki wchodzi Krystian, na mojej twarzy pojawiły się rumieńce i przeszedł mi po plecach dreszcz gdy przypomniałam sobie co słyszałam na wcześniejszej lekcji.
- Hej dziewczyny nie wiecie gdzie jest Bibliotekarka ?- ma takie białe, bielutkie ząbki.
-Powinna być w magazynie bo mówiła, że nowe książki przyszły.- Odpowiedziałam wskazując ręką gdzie ma się udać.
- Okej, Dzięki wielkie.-puścił nam oczko i odszedł.
Patrzyłam tak jeszcze chwilkę w stroną którą poszedł lecz z moich zamyśleń wyrwała mnie Jagoda głośno się śmiejąc.
- HAHAHAHAH, Ja nie mogę z tych dziewczynek co piszą do tej gazety o tych swoich problemach.-uff odetchnęłam z ulgą bo myślałam, że będzie wypytywać dlaczego się tak zapatrzyłam.
-Wiem, wiem czytałam już ten numer, też nie mogłam w to uwierzyć.-zaczynając się śmiać odpowiedziałam Jadźce.
Ogólnie resztę dnia minęło bardzo dobrze, mijałam się kilka razy z Igorem lecz on nawet nie drgnął by się przywitać, ale zauważyłam, że oczka jego błądziły w moim kierunku i przyglądał się jak nigdy.
Wracając do domu przypomniałam sobie, że na jutro zaplanowałam z Jagodą pogaduchy u mnie, kurde kogo by tu jeszcze zaprosić? Może Aśkę i Kaśkę z teatru ? bardzo się lubimy ale Jadźka nie znam się z nimi tak dobrze jak ja. No nic pomyślałam będę tylko ja i Jagoda no i kuzynka Jadźki o ile przyjdzie.
Otwierając drzwi usłyszałam głośmy śmiech Mamy. Ściągając buty i odwieszając kurtkę w przedpokoju zastanawiałam się kto tam może być ? Wchodząc do kuchni zauważyłam naszą sąsiadkę panią Krysie, grzecznie się przywitałam nalałam sobie wody i udałam się do siebie na górę. Sprawdziłam czy jest brat, nie ma –TAK! Pomyślałam, mogę pośpiewać. Wchodząc do pokoju dorwałam się do radia i puściła kilka lubianych kawałków. Usłyszałam jak mama prosi by choć troszkę ściszyła radio, stwierdziłam, że na dziś już wystarczy. Zabrałam się za Fizykę no bo sama się nie poprawi, spędziłam nad nią prawie2, 5h ale było warto bo będę już ja miała przynajmniej z głowy, nie miałam już siły by sprawdzić co tam słychać na Facebooku więc położyłam się na łóżku i już prawie zasypiałam gdy władował mi się do pokoju Paweł, lecz nie sam…
- Emi, Emmmi ? Śpisz ? O nie śpisz – mówiła to bardzo radośnie, ciągle się śmiejąc. Wraz z Pawłem weszli jego kumple.
-Czego ? Nie widać, że śpię.- nawet dobrze, że mnie zbudzili bo jeszcze musiałam się spakować i umyć.
- Emilcia, haha- mówili wszyscy razem.-Bo my żeśmy chcieli Cię prosić byś, no wiesz trochę nam głupio ale chcieli byśmy Cię znowu zobaczyć w tym ręczniczku- mówili głupkowato się śmiejąc, nie trudno było się domyśleć, że chłopaczki sobie coś wypili bo i było widać i czuć, ojj czuć to był bardzo wyraźnie.
-Wypad stąd, I to już, i nie, nie pokaże się w ręczniczku.-powiedział wyganiając ich z pokoju. Bożę jaki przypał, myślałam, że już o tym zapomnieli. Z korytarza było jeszcze słychać śmiechy chłopaków ale nie przejęłam się tym. Spakowałam plecak i udałam się do łazienki. Szybki prysznic i gotowe, wychodząc z łazienki zauważyłam że na końcu korytarza było otwarte okno - i jak się dziwie czemu tu jest zawsze tak zimno, przez okno zauważyłam jak Paweł żegna się z kolegami lecz moją uwagę przykuło zachowanie Marcina wyglądał na bardzo smutnego i siedział on sam na schodkach po których wychodziło się na podwórko zaraz koło furtki. Stwierdziła, że nie zaszkodzi jeśli zejdę na dół i zapytam czy nic się nie stało. Poczekałam chwilkę aż Paweł i reszta się rozejdą bo chciałam unikną niepotrzebnych komentarzy. ubrałam szlafrok i poszłam.
-Marcin a Ty co tak siedzisz sam i to tak po nocy do domu idź.-powiedziałam lekko go szturchając.
- O Emi, a to zaraz muszę chwilkę pomyśleć, siądziesz czy będziesz tak stać?- zapytał uśmiechając się do mnie.
-Zimno troszkę więc nie za bardzo chce mi się siedzieć, dobra więc jeśli wszystko w porządku to ja idę.nie miałam zamiaru marznąć tam tylko dlatego, że Marcin ma jakieś przemyślenia.
-nie, poczekaj muszę Ci coś powiedzieć-powiedział to dosyć poważnie co lekko mnie przeraziło.
- to streszczaj się bo zimno, no o co chodzi? -byłam ciekawa o co chodzi Marcinowi ale nie chciała dać tego po sobie poznać.
-Bo chodzi o to, że mi się podobasz.-mówiąc oczami błądził po chodniku, przejeżdżających samochodach innych obiektach tylko mnie omijał. No nie powiem, że nie bo mnie zamurowało.
- Co?! Hahhahaha wiesz co Marcin chyba jednak za dużo wypiliście dzisiaj, idź do domu i połóż się spać serio. NO proszę co alkohol robi z ludźmi no nie wierze hahaah.
-chyba masz rację.Przepraszam wygłupiłem się Emilka zapomnijmy o tym okej?
- Nie ma sprawy, nic się nie stało., papa miłej nocy głupolu. -zamykając furtkę mu jeszcze pomachałam i weszłam do domu. Nie myślałam o tym później długo, praktycznie to w ogóle bo nie zrobiło to na mnie wrażenia. Wstała o 9 bo do szkoły na 10 więcej takich dni proszę, oczywiście w domu byłam sama "jak zwykle” -pomyślałam. Po porannym "ogarnianiu” udałam się do kuchni, na stole leżała kartka do mamy: " Emilciu w mikrofali masz śniadanie, odgrzej sobie. Pojechaliśmy z tatą do Wrocławia na wystawę koni wracamy w niedzielę, słuchaj się Pawła i nie rozwal domu ! –Mamusia” –cały weekend wolny- pomyślałam. Powiedziałam Jadźce o tym, że rodziców nie ma przez najbliższe 2 dni i że możemy się udać gdzieś na balety.  
- Poprawiłaś Fizykę? -zapytała Jadźka jedząc jakaś tam sałatkę.
-Tak na 5 więc oceny mam już głowy, wiesz co ja zagadam dziś do Pawła o tej imprezie czy by mu się udało cos załatwić. Idziesz jak coś? – o to ostanie zapytałam z obawą
- Oczywiście, że tak słyszałam jak mama gadała z Ciotką przez telefon, że nie przyjadą bo się młoda rozchorowała i zostają w domu.
-To zarąbiście, ja pogadam z Pawłem może się coś uda załatwić.-powiedziałam uśmiechając się do Jagody.
W domu byłam już o 14 bo w piątek mało lekcji, posprzątałam w domu a raczej ogarnęłam zwierzu w kuchni, salonie i u mnie w pokoju. Nim się obejrzałam była godzina 16 gdy właśnie chowałam ostanie garnki z suszarki. Drzwi otworzył Paweł.
- Siemanko Młoda, co tam dziś do jedzenia-zapytał wbiegając po schodach na górę i po chwili znów był na dole,  
-No chyba żartujesz samo sobie szykuj, w garnku masz makaron a tu sos.- nie będę mu podawać pod nos jak jakiemuś królewiczowi.
-no weź mi naszykuj, proszę bo się śpieszę musze jeszcze po moja królewnę jechać bo mamy do klubu iść.-krzątał się po kuchni nalewając wodę do szklanki.
- właśnie Paweł bo prośbę mam, myślałyśmy z Jagodą by gdzieś dzisiaj iść. -no już zdecydowałam mu się to naszykować.
- no dobra to idź tam do niej na noc czy co, spoko mi to nie przeszkadza i tak będę w domu gdzieś koło 5 6 rano.- mówił oczywiście z pełną o buzią.
- ale ja myślałam o taki wypadzie gdzieś do klubu, rozumiesz? Sama nie wiem gdzie mogły byśmy iść więc co Ty na to jak byśmy się z Tobą zabrały?-mówiłam bardzo przeciągając i ze strachem jaka będzie jego reakcja, pewnie się nie zgodzi jak zawsze.
-No ale ja już jadę, nie wyrobicie się, chyba, że zrobimy tak. Ja pojadę Do Karoliny Ona się tam wyszykuje jak będziecie gotowe o zadzwonisz i po was wpadnę.-nadal mówił z pełną gębą, zero manier po prostu ale już nie chciała mu zwracać uwagi bo gdyby zmienił zdanie to ciekawie by nie było.
-serio? Ojejeku to ja już dzwonię do Jagody !. –Jadźka?! Szykuj się na bóstwo, jedziemy na imprezkę powiedz mamie, ze idziesz do mnie na noc, weź kieckię i przyjdź do mnie już u mnie się pomalujesz, a i o butach nie zapomnij, czekam Paa. Byłam taka szczęśliwa cała noc zabawy, drinki, przystojniaki awwww kocham to.
Po 20 min Jagoda była u mnie, szykowałyśmy się nie cala godzinę robiąc wszystko w pośpiechu. Ubrana byłam w krótką obcisłą czarną mini i koszulę(typu prześwitująca) w panterkę. Jagoda postawiła na mała czerwoną sukieneczkę. Paweł przyjechał po nas z Karoliną. Po 15 min byliśmy pod klubem.
C.D.N

I jak podoba się ? Ciekawe kogo Merlin spotka w Klubie.?
Czekam na komentarze :D

Virkowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1934 słów i 10003 znaków.

9 komentarzy

 
  • Virkowa

    JUż dodane zapraszam !!

    6 kwi 2014

  • tyśka

    super  :jupi:

    2 kwi 2014

  • Virkowa

    Na jutro sie postaram :D

    1 kwi 2014

  • tyśka

    kiedy następna część ? :smile:

    1 kwi 2014

  • angela

    dawaj czesc no :D

    30 mar 2014

  • Nikita

    PISZ! PISZ!!!

    29 mar 2014

  • Lana

    Super nastepną część pisz jest genilanie :)))

    29 mar 2014

  • ...

    Super!!! Czekam na kolejną ;))

    29 mar 2014

  • lula

    pewnie Krystiana;)

    29 mar 2014