Miłość w klasie obok cz.20

- no to po co się głupio pytasz ? Odpowiadałam w pół schowana w szafce.  
- ale Wy przecież macie szklani w górnej szafce obok lodówki.  Powiedział ze zdziwieniem.  
Nosz Kur@a!  On ma racje !Co robić, co robić ? chociaż raz mogłam pomyśleć.
Dłuższą chwilę zastanawiałam się co odpowiedzieć, w końcu doszłam do wniosku, ze może dobrze będzie jak wyjdę z tej szafki. Wstałam poprawiłam koszulkę, podciągnęłam spodnie, przegarnęłam włosy na lewe ramię i spojrzałam na Marcina mierząc go wzrokiem od góry do dołu (on zrobił to samo)
- jestem u siebie w domu, przecież wiem gdzie trzymamy szklanki- rzuciłam najbardziej oschle jak tylko potrafiłam.
- jesteś zła ?- ostrożnie zapytał  
- nie.. a nawet jeśli, to akurat Ciebie  powinno to najmniej obchodzić  - czy mi się wydaje czy on chce stworzyć przyjacielską relację między nami??
- MŁODA DAWAJ TĄ SZKLANKĘ!- wrzasną brat z tarasu. Nie zdziwię się jeśli wpadnie któryś z sąsiadów gdyż było już dosyć późno
Nie bardzo wiedziałam jak mam wyjść z tej kuchni, kolega Marcin staną sobie centralnie w wejściu. Miałam obawy że mnie obejmie w pasie lub wykona jakiś gest którego chciała bym uniknąć. Wzięłam szklankę w jedną rękę  w drugą sok i skierowałam się w stronę pokoju jednak im byłam bliżej przekroczenia granicy kuchnia-salon to osobnik który w niej stał nie wykazywał postawy chętnego do wypuszczenia mnie.
  - możemy porozmawiać normalnie ? – zapytał gdy prosiłam go czy nie mógł by mnie przepuścić.
- przecież rozmawiamy. Odpowiedziałam krótko i wróciłam do towarzystwa. Usiadłam na fotelu przykrywając nogi kocem, zrobił się trochę chłodno. Marcin nie wyszedł zaraz za mną, chyba poszedł do łazienki może to nawet i dobrze jeszcze by  sobie ktoś cos pomyślała a głupie plotki to akurat najbardziej nie potrzeba rzecz która by mi się teraz  przydała.  Prawie wszyscy zebrali się kilka minut przed trzecią, nie bez powodu użyłam sformułowania „prawie wszyscy” można się już domyśleć kto na pewno!  Został.  Aby nie uczestniczyć w organizowaniu spania dla gości którzy zostali wzięłam się w raz z Karoliną do sprzątania podzieliłyśmy obowiązki między sobą,  ja sprzątam śmieci i inne a Karcia zmywa naczynia. Dosyć szybko się uwinęłyśmy. Zerknęłam kilka razy na telefon z nadzieją, że w końcu zobaczę tam wiadomości od Krystiana lub chociaż nieodebrane połączenie. Niestety ani to pierwsze tym bardziej to drugie. Położyłam telefon na szafce nocnej, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Leżałam jeszcze chwilę myśląc dosłownie o wszystkim dzięki temu przypomniałam sobie że nie wyciągnęłam mięsa z zamrażalnika które miałam zrobić na obiad. Zwlekłam się z łożą, założyłam szlafrok i niechętnie wyszłam z pokoju. Ostrożnie uchyliłam drzwi i wyjrzałam na korytarz, czysto. Przemknęłam do schodów jak malutka myszka nawet  drzwi nie zaskrzypiały co jest naprawdę niesamowite. Z jeszcze większą ostrożnością schodziłam schodek po schodku na paluszkach trzymając się ściany. schodząc usłyszałam że ktoś się jeszcze krząta po kuchni, wyjrzałam lekko kładąc się na balustradzie, jednak z dużo to nie widziałam. Po głosach doszłam do wniosku, że jest to Paweł i Marcin. Nie byłam pewna czy chce podsłuchiwać ich rozmowy, może bym się czegoś dowiedziała, nie nie to nie w moim stylu.  Na pełnym luzie lecz trochę skrępowana weszłam do kuchni .
- kurde ja myślałem, że Ty już śpisz-powiedział Paweł który spijał resztki piwa z dna butelki.
- bo już zasypiałam ale przypomniałam sobie że mięsa nie wyciągnęłam-  włożyłam zamarznięte mięso do miski, (czułam jak Marcin zżera mnie wzrokiem)  oparłam się o blat kuchenny nalewając sobie szklankę wody.
-a wy nie macie  zamiaru iść spać ? –rzuciłam
-jeszcze chwile i się zbieramy- opowiedział Marcin który nawet nie mrugną wypowiadając to zdanie.  Kurde ale oczy to on ma ładne. Co się ze mną dzieje?! Wszyscy ale nie Marcin! chyba zwariowałam.
- no dobrze- odpowiedziałam zalotnie się uśmiechając i wstawiając szklankę do zlewu.
-Emka a nie masz tam może trochę miejsca w łóżku dla Marcina-palną Paweł którego aż skręcało ze śmiechu.  
- za gruba jestem, nie zmieści się ha ha- krzyknęłam wchodząc po schodach.  
I później się dziwie czemu on mnie podrywa, sama daje mu sprzeczne sygnały , musze się bardziej pilnować i pamiętać, że liczy się tylko Krystian!
Niedziela zapowiadała się naprawdę bardzo ładnie, aż chciało mi się wstać i wyjść z łózka, zarzuciłam szlafrok na grzbiet, sprawdziłam telefon jednak nic tam nowego się nie pojawiło,  zaczyna mnie denerwować  ten brak odpowiedzialności, jeden głupi krótki sms by wystarczył. Wstawiłam wodę na herbatę i zabrałam się za robienie śniadania. Kolejno po mnie do serca domu schodzili się: Karolina, kilka minut po niej Paweł i na końcu Marcin. Panowie oczywiście rozsiedli się i zaczęli gadać o dupie marynie a my jako idealne panie domu przygotowywałyśmy posiłek.  Czułam, ze będzie to dobry dzień  od kiedy tylko wstałam, atmosfera jaka panowała przy śniadaniu  tylko potwierdziła moje przeczucia  i to co się stało gdy właśnie wstawałam od stołu było czymś o czym marzyłam. Dryyn!Dryyn
- Emi to chyba Twój- powiedziała Karolina podając mój telefon z  parapetu okna  
Poderwałam się  jak poparzona, oczy aż mi się zaświeciły a serce dało znak, że jednak bije. Przebiegłam przez salon i wyszłam na taras w tym czasie dłonie potrafiły mi się tak spocić że nim odebrałam telefon musiałam je wytrzeć o szlafrok. Widniejący na ekranie napis Krystian doprowadził mnie do takiej euforii, że  po  przesunięciu zielonego suwaka robiłam wszystko by nie wykrzyczeć tego jak się cieszę, że dzwoni. Więc doprowadziłam się szybko do porządku, trzeźwość umysłu, emocje na wodzy, kilka głębokich wdechów ! i na pełnym luzie jednak z nutką ekscytacji zaczęłam rozmowę.
-Halo- po wypowiedzeniu tylko tego jednego słowa cały stres ze po prostu uciekł.
-wyjdź prze dom słońce – rzucił krótko.
Przemaszerowałam przez ogród szybkim krokiem i ujrzałam na podjeździe czerwony  samochód o który oparty był MÓJ! najwspanialszy i to właśnie dopiero wtedy do mnie dotarło nie to jak bardzo on jest przystojny czy nawet ta myśl ile dziewczyn musi się za nim oglądać tylko to, że zmierzam do niego w szlafroku. Szybki zwrot  180o i biegiem zerwałam się w stronę drzwi balkonowych, wbiegłam do domu ledwo łapiąc oddech i prosto pomknęłam na piętro, w czasie tej przebieżki próbowałam napisać sms, że muszę się ubrać i wychodzę. Aby nie narażać go na zbyt długie czekanie na mnie wskoczyłam w ładniejsze dresy, włosy spięłam w luźny kucyk, rzęsy przeciągnęłam tuszem i zbiegłam na nowo. Próbowałam ustabilizować swój oddech w przedpokoju przed naciśnięciem klamki.  
Wyglądał wspaniale, w ciemnych dżinsowych prostych spodniach i czarnym polo oparty o wypucowaną brykę która tylko odbijała promienie słoneczne oślepiając mnie. Na nosie miał spolaryzowane okulary a w ręku trzymał  czarną klasyczną skórę. Jego zniewalający zarosty był istną wisienką na najlepszym torcie na świecie. Zbiegłam po schodkach i na szczęście już w miarę spokojnym krokiem zmierzałam w kierunku furtki. W miedzy czasie Krystian otworzył przednie drzwi pasażera i wrzucił na fotel kurtkę.  Nie czekałam ani chwili przytuliłam się do niego jak malutka dziewczyna od swojej pierwszej lalki.  Wsunęłam ręce na plecy mojego szczęścia  a głową wjechałam pod brodę zatapiając swój zmysł węchu w najlepszych perfumach jakie tylko w życiu wąchałam, nie wiem czy faworyzowałam ten zapach tylko dlatego że to właśnie on tak pachniał czy dlatego, że naprawdę był to przepiękny zapach jak dotąd najlepszy z męskich jaki miałam okazje poznać. Zostałam obdarowana całusem w czoło i bardzo mocnym przytuleniem, zsunęłam swoje dłonie z pleców na tors i następnie na kark lekko się przy tym odchylając i składając buziaka w usta Krystiana.
- no takie przywitania to mógł bym mieć zawsze,-powiedział z uśmiechem na twarzy. Ślicznie wyglądasz skarbie- dodał,  przeplatając miedzy palcami kilka pasm moich włosów.
- W sumie to powinnam być obrażona bo się cały dzień wczoraj nie odzywałeś ale jakoś postaram Ci się to wybaczyć, no jasne że pięknie jak zwykle przecież haha, daj spokój za późno mi napisałeś, że przyjedziesz więc to tak na szybko.
- A bo miałem urwanie głowy, sorki
-aż takie że nawet głupiego sms nie mogłeś napisać ?  boże jak ja tego u Ciebie nie cierpię, naprawdę to nie zajęło by Ci dużo czasu a przynajmniej ja bym nie musiała odchodzić od zmysłów.-odsunęłam się na krok rozglądając się po osiedlu.
-wiesz, że zapominam o takich rzeczach, ale okej postaram się to zapamiętać na przyszłość.
- to nie była pierwszy raz i jestem pewna, że nie ostatni…
W tym samym czasie z domu wyszli, kolejno:  Paweł, Marcin  ale bez Karoliny, Paweł udał się prosto do samochodu wkładając tam torebkę Karoliny, Marcin podszedł i przywitał się z Krystianem od razu rzucając żart nawiązujący do ich ostatniego spotkania.  Nie bardzo wiedziałam o co chodziło więc nie wsłuchiwałam się bardziej w rozmowę, stałam jak słup trzymając dłoń Krystiana i przyglądając się tak jak byśmy się mieli nie widzieć przez następne pół roku i teraz jest ten czas by się napatrzeć. Z  tak zwanego „zawiasu” wybił mnie dźwięk zbitej przez chłopaków sztamy, Marcin dał mi buziaka w policzek muskając moje plecy dłonią, przygryzłam tylko lekko zęby i sztucznie się uśmiechnęłam. Pożegnałam się z Karoliną i usiadłam na schodku czekając aż Krystian udrożni im wyjazd i ponownie zaparkuje samochód na naszym podjeździe.
Cały dzień spędziliśmy RAZEM,  przygotowaliśmy sobie RAZEM obiad, później RAZEM leniuchowaliśmy u mnie na tarasie, RAZEM wypiliśmy kawę i zjedliśmy ciastka zbożowe. W sumie nie ważne co robiliśmy ważne, ze RAZEM. Gdy  staliśmy w parku przy jeziorze z którym RAZEM mamy wspaniałe wspomnienia z naszego pierwszego spotkania myślałam, że się popłacze jak mi powiedział, że musi już się powoli zbierać zrozumiałam właśnie co miał na myśli Paweł gdy mi powiedział, że mógł by nawet z Karoliną spędzić cały dzień bez słowa byle by razem.  Poczułam wilgotne usta na moim czole, nie chciałam się rozklejać ale ten całus był jak kropla która przepełniła kielich wina, łzy same cisnęły mi do oczu i kolejno jedna po drugiej zaczęły spływać po policzkach. Zaczęłam grzebać po kieszeniach by znaleźć chociażby skrawek chusteczki by wytrzeć oczy, nos, policzki. I właśnie w tym samym momencie Krystian chciał wykonać miły gest i pogłaskać mnie dłonią po policzku, gdy tylko poczułam ze dotkną mojej zapłakanej buzi zrobiłam się czerwona  a głowę wtuliłam w jego tors. Delikatnie objął moją twarz dłońmi podnosząc  głowę do góry i kierując moje spojrzenie prosto w swoje. Był uśmiechnięty, w sumie nic nowego ale ten uśmiech był inny… taki  szczery, szczęśliwy i kochany. Czułam ze to był ten moment by mu powiedzieć jak bardzo się cieszę, ze go spotkałam, że nam wyszło, że czuję się szczęśliwa, bezpieczna i tak dalej ale miałam tak jakby pewnego rodzaju blokadę.  Jedna część łez wchłonęła się w skórę, druga połowa został wytarta dłonią mojego chłopaka- nadal jakoś nie mogę się oswoić z tym określeniem. Czułam taką presje, i skrępowanie że po prostu zaczęłam się śmiać…  
- Boże już nie mogłem się dłużej powstrzymywać-  i wybuchną śmiechem.  A ja razem z nim.


Czas na stabilizacje w życiu Merlin czy drobne atrakcje które  być może przyczynią się do podejmowania właściwych decyzji?

Virkowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2242 słów i 12067 znaków.

8 komentarzy

 
  • niezgodna

    Dużo literowek ale bardzo fajne opowiadanie

    24 lip 2016

  • lalalips

    Fajne, powiem ze mile się czyta

    10 maj 2016

  • cukiereczek1

    Super opowiadanie czekam na kolejną:))

    9 maj 2016

  • Riley

    Jedno pytanie. A w sumie to dwa.1)Jak się czyta Deew? 2)Musisz popełniać tyle błędów!? Ledwo mi się przeczytać udało.

    9 maj 2016

  • lunetka96

    jednym słowem : ZAJEBISTE !  :jupi:

    7 maj 2016

  • Misiaa14

    Cudowne ! ♡♡♡

    5 maj 2016

  • malinowa15

    Kocham  :kiss:

    5 maj 2016

  • katia122

    super

    5 maj 2016