Maleńka niespodzianka. cz. 8

Blanka rano obudziła się jakaś niespokojna, od miesiąca zawsze o 7 rano dostawała sms od Bartka, spojrzała na zegarek, była 10, a smsa nadal nie była, przerażona zadzwoniła do Adama. Rodzice wynajmowali jej małą kawalerkę, blisko mieszkania Adama, jednak nie chciała go nachodzić.
-Halo? - powiedział zaspanym głosem chłopak.
-Adam dzisiaj nie dostałam smsa od Bartka. - rozpłakała się.
-Blanka, spokojnie, zaraz do niego zadzwonię.
Chłopak do kontaktu z Blanką miał inny telefon, którego nie mógł zobaczyć Bartek.
-Blanka, on nie odbiera... Pewnie jeszcze śpi.
-Jedź do niego proszę.
-Dobrze.
Po 20 minutach Adam stał już pod klatką przyjaciela, dzwonił domofonem jednak nikt mu nie otworzył. Do klatki wpuściła go jakaś starsza Pani. Zaczął pukać, jednak Bartek się nie odzywał. Adam przypomniał sobie, że ma zapasowy klucz do mieszkania, szybko wyjął go z saszetki i wszedł do środka. Na podłodze leżał Bartek, a w okół niego była kałuża krwi, chłopak się pociął. Adam w ataku paniki szybko zadzwonił na pogotowie.
-Halo?
-Znalazłem przyjaciela nieprzytomnego na podłodze, on się pociął.
-Oddycha?
-Tak.
-Proszę podać adres.
-Ulica Kolberga 8, numer mieszkania 45.
-Karetka już jedzie.
-Dziękuję.
Adam upadł na kolana i zaczął panicznie płakać, gdyby nie Blanka to Bartek by umarł.  
-To moja wina, tylko moja... - szeptał.
Po 10 minutach zjawiła się karetka i zabrała chłopaka do szpitala. Adam nie wiedział jak ma to powiedzieć ciężarnej dziewczynie. Po 20 minutach był już pod jej drzwiami, kiedy dostrzegła go takiego zapłakanego wiedziała, że z ojcem jej córki coś nie tak.
-Adam mów szybko co się stało...
-On się pociął.
-Co zrobi?
Dziewczyna zachwiała się na nogach jednak, Adam zdążył ją złapać. Do Blanki w odwiedziny przyjechali akurat rodzice, kiedy dowiedzieli się co się stało próbowali uspokoić dziewczynę, jednak na marne.
-To ja powinnam tam leżeć. To moja wina, jaka ja jestem głupia... Muszę tam jechać, koniec kłamstw.
-Córeczko spokojnie.
-Mamo jak mam być spokojna kiedy on może umrzeć.
-Jadę tam.
-Lepiej będzie jak zostaniesz w domu, a my tam pojedziemy... - powiedział tata Blanki.
-On może doznać szoku kiedy Cię zobaczy.
-Dobrze, ale musicie mnie o wszystkim informować.
-Tak córciu. Czekaj na Nas.
Rodzice dziewczyny razem z Adamem pojechali do szpitala, a ona pod wpływem nerwów źle się poczuła i postanowiła się położyć. W szpitalu, rodzice Blanki czekali na informacje o stanie zdrowia Bartka. Lekarz pozwolił do niego wejść.
-Bartku co Ty chciałeś zrobić?  
-Pani Asiu chciałem je zobaczyć. Nie umiem bez nich żyć.
-Ale śmierć to nie jest rozwiązanie.
Po długiej rozmowie z chłopakiem, Pani Asia wraz z mężem opuścili salę, byli zdziwieni dlaczego był taki spokojny, jak się okazało dostał silną dawkę leków na uspokojenie. Rozmawiali przez telefon z Blanka kiedy w sali rozległ się okropny huk. Leki na przestały działać i stało się to czego tak bardzo wszyscy się bali, wbiegli do sali.
-Czemu jestem ubrany na biało, mam żałobę, muszę mieć czarne ubrania. - wrzeszczał wściekły Bartek...
-Jesteś w szpitalu Bartek tu są białe rzeczy.
-Czemu mnie odratowali? Ja kurwa chciałem umrzeć i tak się zabiję.
Całej rozmowie przysłuchiwała się Blanka, jej mama zapomniała zakończyć rozmowę. Po chwili Bartek stał na parapecie i chciał wyskoczyć z 10 piętra. Blanka wpadła w szał w pośpiechu wybiegła z mieszkania i wsiadła w samochód, chciała jak najszybciej dostać się do szpitala.
-Bartek schodź stamtąd natychmiast....
-Skoczę i będę już na zawsze z Blanką i Naszą córeczką.
Na dole zbierała się już straż pożarna i policja, nikt nie mógł zapanować nad Bartkiem, który był jak w transie. Ciężarna dziewczyna właśnie zaparkowała pod szpitalem, nie liczyło się dla niej to, że prawda wyjdzie na jaw, chciała tylko przytulić Bartka. Po 5 minutach była już pod salą, policjanci nie pozwolili jej wejść jednak powiedziała im kim jest. Kiedy weszła do sali nie powiedziała nic, nie mogła z siebie wykrztusić słowa, chłopak pd żadnym pozorem się nie odkręcał.
-Czuję zapach Blanki, przyszła już po mnie, zaraz będziemy razem.  
Chłopak chciał skoczyć, ale Blanka wrzasnęła.
-Bartek ja żyję.

I jak się podoba ? :)

Dziękuję za pozytywne komentarze ! Kocham Was <3

malinowamamba20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 768 słów i 4460 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik agusia16248

    Kocham! Dalej poproszę

    28 maj 2014

  • Użytkownik roxi

    No w takim momencie koniec?  Eh nie daj nam długo czekać na następną cześć ;*

    26 maj 2014

  • Użytkownik lula

    super...kiedy kolejna czesc?

    26 maj 2014

  • Użytkownik natala

    Superr szybko kolejna czesc i dziaiaj ;!!!!

    26 maj 2014

  • Użytkownik sawicza

    w takim momencie skończyć, bardzo nieładnie tak, moja ciekawość mnie zżera co będzie w kolejnej części.

    26 maj 2014