Mała Mi VIII

Wtapia delikatnie swoje smukłe palce w moje długie włosy. Gest staje się niepokojący, kiedy w jego oczach dostrzegam wyraźne zafascynowanie, wręcz ogromne. Takie, które rzadko można dostrzec w oczach drugiego człowieka. Maniakalne świdrowanie wzrokiem z domieszką ekscytacji i podniecenia. Fiolet ciemnieje, nie umniejszając mu cholernej subtelności. Czuję jednak, że coś jest nie tak. Bardzo nie tak, bo dreszcze ogarniają przez chwilę moje ciało. Nie są wcale przyjemne a jedynie napawają strachem i poczuciem totalnej bezradności.  
-Rosaline - szepcze. - Ros - powtarza, kosztując moje imię w pełnych ustach i oblizuje wargi, jak gdyby było najlepszą kolacją, jaką do tej pory jadł.  
Twarz mu blednie. Ręce stają się zimne. Włosy przypominają stado kruków szykujących się do lotu. I uśmiech. Uśmiech, który przyprawia o szybsze bicie serca ze strachu i fascynacji zarazem.  
Umysł podpowiada, że najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka. Nogi w jednej chwili zostają przykute niewidzialnymi łańcuchami do ziemi i ich kontrola zostaje całkowicie odebrana.
On wciąż na mnie patrzy i ogląda z każdej strony, jak lalkę wystawioną w witrynie.
Ręce masują moje zziębnięte ramiona, uda. W końcu dostrzegam, że nie może powstrzymać pokusy i zerka niewinnie na moje usta. Dotyka jedną wargę palcem, pozostawiając na niej siny ślad.  
-Moje prawdziwe imię to Leo - szepcze a pewność siebie znika na chwilę z jego twarzy. - Nikt nie jest tu tym, za kogo się podawał - dodaje, chwytając delikatnie mój podbródek.  
Basil.
Leo.
Czuję, że w głowie zaczyna mi wirować a twarz chłopaka staje się niewyraźna i zamglona. Świeże informacje nie potrafią się uporządkować, tworząc totalny chaos. Marszczę brwi, chcąc o coś zapytać, ale pochyla się i składa na moich ustach słodki pocałunek.  
-Ros, tylko ty tutaj jesteś prawdziwa - wpatruje się w moje oczy z dziką zachłannością. - Uciekaj, jeśli nie chcesz stać się tym, kim stałem się ja - zamyka powieki, uwalniając tym samym łzę, która toczy się po jego bladym policzku.



Budzę się oblana potem. Moje oczy szybko przyzwyczajają się do mroku wypełniającego pomieszczenie, jednak to wcale nie sprawia, że czuję się bezpieczniej. Carl leży obok, pogrążony we śnie. Wygląda tak młodo, niewinnie, gdy jego głowa spoczywa bezwładnie na zwiniętym kocu.  
Mam ochotę zapalić, więc wstaję powoli, by nikogo nie obudzić i kieruję się do drzwi.  
Tylko ja i księżyc i żadnych zbędnych świadków. Odpalam przyjaciela i wsadzam do ust, zaciągając się dymem. Nie czuję się lepiej. Można śmiało powiedzieć, że mój stan z sekundy na sekundę się pogarsza. Sen był tak rzeczywisty, że przez chwilę byłam w stanie uwierzyć, że to jednak prawda.  
-Nie możesz spać? - słyszę za sobą i od razu się kulę, choć to przecież tylko Basil. Leo. Chuj go wie, kim jest naprawdę. Nie odpowiadam. Siada na betonowych schodach, po czym wyciąga z kurtki paczkę dymnych przyjaciół. Odpala.  
-Coś jest nie tak, prawda? - jego głos wibruje w mojej głowie i nie chce zniknąć. Odwracam się i dostrzegam, że jego tęczówki przypominają kolorem te z mojego snu. Wzdrygam się.  
-Dlaczego nie powiesz mi prawdy? Dlaczego nie wyjawisz kim naprawdę jesteś? - pytam, zanim zdążę ugryźć się w język. Potrzeba jest tak wielka, że nie dało się jej poskromić. Marszczy brwi, nie rozumiejąc przesłania dziwnego dla niego pytania.  
-Chcesz znać moją przeszłość? - gasi papierosa czarnym glanem. Mogę przysiąc, że słyszę, jak się śmieje, choć wcale nie widzę na jego dojrzałej twarzy rozbawienia.  
Kiwam głową.
-To historia zbyt długa, by opowiadać ją teraz. Potrzebuje innego czasu oraz miejsca, Rosaline. Powiedz, jeśli zechcesz, a zabiorę cię stąd i odpowiem na każde twoje pytanie - mówi spokojnie, choć ta odpowiedź w zupełności mnie nie zadowala a może nawet przeraża. Zerkam na niego, ale jego oczy utkwione są w jakimś odległym punkcie w ciemnym lesie. Mrok nie pozwala mi niczego konkretnego dostrzec. On jednak podrywa się z miejsca i szybko odnajduje moje puste oczy.  
-Wracaj do środka - mówi szybko, zaciskając zęby. Spokojne, fioletowe spojrzenie zmienia się w jedną chwilę w te pozbawione dobroci a potem znika w mroku. Pozostawia mnie w totalnym zdezorientowaniu wraz z moim najlepszym przyjacielem trzymanym w zdrętwiałej dłoni.  



Arcady siedzi w kącie i gra na gitarze, udając, że mnie nie widzi. Jakoś mnie to nie dziwi. Opadam bezradnie na skórzaną kanapę, wpatrując się w sufit. Melodia, którą gra jest cholernie smutna. Przypomina o tęsknocie pomieszanej ze smutkiem, żalem i gniewem. Mimo, że nie patrzę na niego, oczami wyobraźni widzę, jak jego palce przesuwają się po strunach. Delikatnie lecz dokładnie.  
Coś we mnie pęka. Obracam się. Ma zamknięte oczy.
-Mogę zagrać? - pytam, nie oczekując pozwolenia. Warto jednak spróbować. Otwiera gwałtownie oczy i przypatruje się podejrzliwie mojej twarzy. Podchodzę, po czym biorę od niego gitarę i mimo jego widocznej niechęci, siadam obok.  
Pozwalam się oddać muzyce, wylać z siebie wszystko to, co dotąd we mnie siedziało. Wszystkie niedające spokoju myśli, słowa, litry smutku, strachu i wszystkie te emocje, które siedzą gdzieś na samym dnie mojego serca. Te niepokazywane, odpychane. Gram, nie patrząc na chłopaka, palce, gitarę. Jestem tylko ja i ona - muzyka.
-Nie wiedziałem, że grasz - zaczyna niepewnie Arcady, kiedy przestaję. W jego oczach dalej widzę nieufność i coś, co przypomina mi obrzydzenie.  
-Ja też nie - odpowiadam i wstaję, pozostawiając go z otwartymi ustami.  


Wybaczcie. Doskonale wiem, że mało, ale no cóż, to zdecydowanie nie mój czas.
Pozdrawiam czytających. :)

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 999 słów i 5825 znaków, zaktualizowała 1 lis 2016. Tag: #małeidużemiłości

3 komentarze

 
  • Użytkownik Tajemniczazakochan

    W końcu ! Naprawdę super :)

    2 lis 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @Tajemniczazakochan :* dziękuję

    2 lis 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @Tajemniczazakochan postaram się dzisiaj

    2 lis 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy następna część??

    1 lis 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @Nataliiia może jeszcze dziś?

    2 lis 2016

  • Użytkownik agnes1709

    Owszem, MAŁO, ale wybaczam, skoro nie Twój czas i rozumiem, bo sama stoję:(
    Napisane jak zwykle wytwornie, tylko to: "mało", chlip:( A ja, zaczynając już myślałam, że coś nieoczekiwanego się tu wydarzy, taki klimat wprowadziłaś. No cóż, zostaje mi czekać, więc czekam. POZDRAWIAM I ŁAPA!

    1 lis 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @agnes1709 To było specjalne, nie można mieć wszystkiego od razu, tak? Dłużej się czeka, to czyta się lepiej. Tak, wiem, okrutna jestem, ale cóż. Pozdrawiam. :*

    2 lis 2016