"Krok do szczęścia" cz. 7

"Krok do szczęścia" cz. 7Promienie słońca świeciły wprost w moje okno.  
- Maja, wstawaj! Już południe śpiochu! – powiedziała mama unosząc rolety w górę. Miałam ochotę przykryć się kołdrą i nigdy nie wychodzić z łóżka. Tu czułam się tak bezpiecznie. Spojrzałam na telefon, zero powiadomień i jakichkolwiek wiadomości. Myślałam, że dostanę sms od Dave, który będzie wywoływał uśmiech na mojej twarzy przez cały dzień. Myliłam się… Dave nie odpisał, czyli… czyli co ja mam właściwie o tym wszystkim myśleć? Jaka ja jestem głupia i naiwna … Walnęłam telefonem o łóżko i podeszłam do mojego pudełeczka z biżuterią, znajdującego się na parapecie. Odsunęłam bardziej rolety i spojrzałam przez okno, z którego miałam widok na całą ulicę i kawałek miasta. Czasami siadałam na parapecie i wpatrywałam się w każdy dom, w każde drzewo. To mnie uspokajało. Mój pokój znajdował się na 2 piętrze domu. Miał ciemne kolory. Takie lubiłam. Ciemny róż znakomicie dopełniał się z ciemnym brązem. Nad moim łóżkiem zawsze wisiała antyrama, przedstawiająca zdjęcia moje i Maxa… Teraz znajdowała się na strychu, nie mogłam na nią patrzeć. Jej widok, wywoływał krzyk mych emocji, wpadałam w nagły szał. Ktoś, kto nie doznał tak wielkiej miłości, zniszczonej przez jedną osobę, nie zrozumie … Gdy o tym myślałam, moja szara codzienność zaczęła powracać. Przecież miałam się zmienić … - myślałam.
Jednak gdy próbowałam być tą miłą, inną Majką, o mały włos nie umarłam.
Majka, nie! Nie będziesz wracała myślami do porwania i chwil z Maxem! Nie możesz! Zaczynasz nowe życie! – krzyczałam do siebie w myślach.
Moja psychika jednak nie umiała sobie z tym wszystkim radzić. Poszłam do łazienki i spojrzałam na swoją twarz w lustrze. Nie poznawałam siebie, nie poznawałam tej dziewczyny, która kiedyś beztrosko spędzała czas, ucząc się i niczym nie martwiąc. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam żyletkę. Spojrzałam na jej mieniące się ostre boki. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy już nie zadam sobie bólu w ten sposób. Kiedyś … czyli po zerwaniu z Maxem, gdy moje ręce co dzień były we krwi.
- Maja! Jesteś tam? – usłyszałam zatroskany głos mamy dochodzący zza drzwi.
Nie! Nie zrobię tego, dla rodziców i Oli! Oni by mi nie pozwolili ….  
Jestem! Już wychodzę! – powiedziałam, odkładając żyletkę z powrotem do szuflady.  
Gdy otworzyłam drzwi, mama zapytała:
- Kochanie, dobrze się czujesz? Przed chwilą dostałam telefon ze szpitala. Proszą, żebym przyjechała, są powikłania u mojego pacjenta. Tato jest w mieście, załatwia coś w banku. Ma jeszcze wstąpić na zakupy. Zostaniesz na 2 godziny sama?
- Tak, zostanę. Wszystko w porządku. Pójdę się położyć. – powiedziałam, udając się w stronę mojego pokoju.
Mama krzyczała coś jeszcze ze schodów, ale nie zrozumiałam. Gdy usłyszałam zamykające się drzwi naszego garażu, podbiegłam do szafy. Byłam sama! Na 2 godziny. Na pewno tu nie zostanę. Dzisiaj zaczynam nowe życie. Bez kłopotów i zmartwień! W dupie mam wszystko, nie będę przez nikogo cierpiała! Wyciągnęłam jeansowe szorty i szary T-shirt z napisami. Czułam, że dzisiaj będzie wspaniały dzień. Zbiegłam po schodach w dół, do kuchni. Napiłam się soku, ubrałam granatowe conversy i wyszłam, mimo tego, że przez najbliższe parę dni nie mogłam. Spacerowałam ulicami miasta i rozmyślałam, co robi Dave i Ola. Chwila … przecież dzisiaj jest piątek, oni są w szkole! To dlatego Dave mi nie odpisywał. A z resztą, walić to. Spojrzałam na zegarek. Było po 13, zaraz kończą się lekcje. Udałam się w stronę szkoły. Stanęłam koło parkingu. Spojrzałam na drzewo, pod którym stałam z Olą, gdy ten facet do nas podszedł … Usłyszałam dźwięk dzwonka. Patrzyłam uważnie na drzwi, żeby nie przegapić momentu, gdy Ola będzie wychodziła. Miałam nadzieję, że żaden nauczyciel mnie nie zobaczy, bo nie powinien. " Jestem słaba po tygodniu spędzonym w szpitalu i powinnam leżeć w łóżku ”. Mimo, że wczoraj widziałam się z Olą, nie mogłam się doczekać, kiedy znów ją zobaczę. Nagle usłyszałam znajomy głos.
- Majo Smith? To Ty? - odwróciłam się i zobaczyłam P. Metter. No nie!
- Ooo, dzień dobry. – odparłam ze sztucznym uśmiechem.
Zaczęła mnie wypytywać jak się czuję, co u mnie. Nawciskałam jej jakiegoś kitu. Mówiła, że gdy już całkowicie wrócę do zdrowia, żebym przyszła do niej, wytłumaczy mi lekcje podczas mojej nieobecności. Wyciągnęła kawałek kartki, napisała swój adres i numer, po czym odeszła i zostawiła mnie w spokoju. Przez nią nie wiedziałam, czy Ola wyszła już ze szkoły…  
Trudno. Napiszę do niej potem, żeby przyszła do mnie. – pomyślałam i udałam się w stronę mojego domu. Po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Przestraszona odwróciłam się i odruchowo uderzyłam tą osobę prosto w twarz, nie wiedząc kim jest.  
- Auuaa, za co to? – wyjąkał chłopak, trzymając się za policzek i patrząc mi prosto w oczy.
To był Dave! Ta blond grzywka zarzucona na bok, niebieskie szklące się oczy!
- Przepraszam, wystraszyłeś mnie. – wyjąkałam.
Jego wzrok mnie hipnotyzował. Miałam ochotę wskoczyć mu w ramiona, mimo, że zbytnio go nie znałam. Z szerokim uśmiechem zaczął mówić:
- Nic nie szkodzi, a tak w ogóle to zacznijmy od nowa. Jestem Dave Carter. Wprowadziłem się do tego miasteczka niedawno.  
- Ja nazywam się Majka, Majka Smith. Miło Cię poznać, Dave. – powiedziałam.
- Chodź, odprowadzę Cię do domu, a przy okazji opowiesz mi coś o sobie. A tak w ogóle nie powinnaś siedzieć w domu i zdrowieć? – pytał z troską w głosie.
Opowiedziałam mu, jak wyrwałam się na chwilę z domu. Byłam ciekawa, czy wie o porwaniu. Coś podpowiadało mi, że nie, dlatego nie poruszałam tego tematu. Dużo rozmawialiśmy i wiele dowiedziałam się o Dave’a. Przeprowadził się tu niedawno, bo jego tato zmienił pracę. Obecnie mieszkają u ciotki. A na sms nie odpowiedział dlatego, że chciał pisać z "inną” Majką, czyli taką jaką poznał teraz, nie wcześniej. Coś w tym prawdy jest … Rozmawialiśmy o wszystkim, wydawało mi się, że znam go bardzo długo. Gdy stanęłam pod moim domem, nie mógł uwierzyć, że tu mieszkam. Faktycznie, moja willa robiła wielkie wrażenie, ale bez przesady. Obiecał, że wkrótce napisze i ma nadzieje, że się spotkamy w najbliższym czasie. Ja myślałam to samo …  
- No to ja lecę, cześć. – powiedział Dave.  
- Do zobaczenia ! – odparłam.
Wbiegłam do domu, krzycząc " jest, jest, jest!”. Tak się cieszyłam. Moje nowe życie rozpoczęło się znakomicie. Mam już jakiś cel : " lepiej poznać Dave’a”. Przepełniała mnie ogromna radość. 5 minut po tym, jak weszłam do domu przyjechała mama. Pobiegłam szybko na górę i położyłam na swoim łóżku, udając, że śpię …  

No cześć. Jak się czyta? ; ) Podoba się?

Aleksandra425

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1297 słów i 7099 znaków.

4 komentarze

 
  • MrSmile

    Super!  dalej prosze  :p

    12 lut 2014

  • małpka

    Świetnie  :blee:

    11 lut 2014

  • Maddy

    Fajne ;) Pisz dalej :D

    11 lut 2014

  • LittleScarlet

    Dobrze się czyta i tak, podoba się  :3

    11 lut 2014