"Krok do szczęścia" cz.12

"Krok do szczęścia" cz.12Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Dlaczego mnie zawsze spotykają tego typu problemy? Faktem było, że cieszyłam się z tego, że poznałam Dave’a. Jedna minuta z nim zabijała mój wielogodzinny smutek. Kochałam go… Mimo, że znałam go ponad miesiąc, miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Dlatego martwiłam się nadal, myśląc nad wczorajszym po południem spędzonym z nim na piasku o złocistym kolorze. Te rozmowy, zwierzenia i pocieszenia, lecz ta krew… Nie mogłam dłużej dumać. Ubrałam się pośpiesznie w zwiewną niebieską sukienkę w kwiatki. Wybrałam biżuterię i rozpuściłam moje lekko falujące się włosy. Zbiegłam na dół po schodach. Zastałam jedynie tatę siedzącego w salonie i czytającego prasę.
- Tato, wychodzę. Wrócę … za niedługo!
Tata pośpiesznie podniósł się z fotela. Podszedł do mnie i spojrzał ukradkiem.
- Przedstawisz nam wkrótce tego, dla którego cały czas wyrywasz się z domu? – zapytał z pogodnym uśmiechem. Zmieszałam się i zarumieniłam. Czułam jak ciepło uderza w moje policzki.
- Tatooo, proszę Cię… - powiedziałam, po czym przytuliłam go i wyszłam.
On zawsze wszystko zauważy. Nie to co mama. Przez chwilę zatrzymałam się nie wiedząc, w którą stronę się udać. Postanowiłam pójść do Dave’a. Skoro rodzice jego już coś o mnie wiedzą, to i mogą mnie zobaczyć … Przechadzałam się ulicami miasta. Słońce świeciło mocno, a ja wpatrywałam się w swój cień na ulicy. Gdy byłam już pod drzwiami domu Dave’a zaczęłam się wahać.
- Raz się żyje. – pomyślałam i delikatnie stuknęłam kilka razy w drzwi.
Otworzyła mi kobieta w średnim wieku. Miała ciemne blond włosy z domieszkami nieco posiwiałych. Od razu spodobały mi się jej oczy… takie, jak ma Dave.
- To musi być jego mama. – ta informacja natychmiastowo przyszła mi do głowy. Wiedziałam, że musi poznać mnie z dobrej strony.
- Dzień dobry. Czy jest Dave?
- Tak, jest. Ty zapewne jesteś Maja Smith? Zgadłam? Jestem mamą Dave’a.
- Tak. Miło mi.
Nie lubiłam tych pierwszych dialogów, które zwykle zapoczątkowują każdą znajomość. Mama Dave’a zaprowadziła mnie po schodkach na górę do pokoju z którego dochodziła głośna muzyka.
- Masz gościa. – powiedziała do osoby, której jeszcze nie zdążyłam ujrzeć. Po tym wyszła zostawiając mnie, a może i nas … Przekroczyłam próg i zobaczyłam Dave’a. Po pytaniach "Co Ty tu robisz?” przywitaliśmy się pocałunkiem. Usiadłam na łóżku, a Dave’a ściszył muzykę i usiadł obok mnie. Postanowiłam nie pytać o wczorajszą sytuację, ponieważ podejrzewałam, iż tego typu pytania zepsują mu dość dobry humor.
- Przytulisz mnie? Tak z całych sił? Tak mocno, jak mnie kochasz? Jeżeli kochasz… - zapytał z wahaniem w głosie Dave.
Często przytulaliśmy się, ale jeszcze żadne z nas nie prosiło o to. Trochę mnie to zaskoczyło, no ale kochałam go, mocno, bardzo mocno. Usiadłam mu więc na kolanach i przytuliłam.
- Spokojnie, bo mnie udusisz. – powiedział śmiejąc się Dave’a.
- Tak mocno Cię kocham. – odpowiedziałam, całując go w usta.
Wszystko toczyło się bardzo szybko. Mój całus zmienił się w namiętny pocałunek. Zaraz po tym leżałam w samej bieliźnie na moim ukochanym. Wszystko latało w powietrzu. My nie mogliśmy się opanować. Gdy już prawie dochodziło do tego, do czego nie powinno dojść, Dave ku mojemu zdziwieniu delikatnie odepchnął mnie i powiedział:
- Maja, nie możemy, ja nie mogę… Nie, opanujmy się…
Tak wyśmienicie się czułam. Nie wiedziałam dlaczego przerwał wszystko. Może on mnie nie kocha i nie chce zrobić tego ze mną? Faktem było, że znaliśmy się za krótko, no ale wiedzieliśmy o sobie wszystko. Skoro nie chciał, ja nie nalegałam. Nieco zraniona podniosłam się i ubrałam.
- Maja, nie zrozum mnie źle. Ja bardzo bym chciał, ale … za wcześnie. Kocham Cię. – powiedział obejmując mnie mocno. Bez słów wtuliłam się w niego. W tym momencie do pokoju weszła P. Metter:
- Czy chcecie … ? Ojj, przepraszam.
- Ciociu wejdź. – powiedział Dave, a ja pośpiesznie zsiadłam z jego kolan.
Pani Metter siedziała z nami przez długi czas. Opowiadała różne, świetne historie. Znałam ją tylko z roli nauczycielki i od razu oceniłam ją źle. Po tym wywnioskowałam, że więcej nie ocenię ludzi po tak krótkim spędzaniu z nimi czasu. Szkoła to dla niej praca. Normalne, że czasami bywała "wiedźmą”. Z każdą chwilą jej historie zaciekawiały mnie jeszcze bardziej. Wielokrotnie pytała, czy nie przynudza. Wtedy pośpiesznie pytałam " I co dalej?”. Po wspaniale spędzonym czasie, stwierdziłam, że "czas nagli” i muszę już iść. Przytuliłam Dave’a i serdecznie uściskałam P. Metter.
Mogłaby być moją ciocią. Jest wspaniała. – pomyślałam, wychodząc od Dave’a.
Wróciłam do domu, gdzie nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z moim ukochanym i jego bardzo ciekawą rodzinką. Dzięki nim zapomniałam o wszystkich problemach, jakie na co dzień mnie dręczą. Wchodząc do domu, szara rzeczywistość powróciła. Mama stojąca w przed pokoju z mnóstwem pytań i tato nieco zdenerwowany moim spóźnieniem się na obiad.
- Patologia, nie rodzina. – powiedziałam, wbiegając do swojego pokoju i rzucając się na łóżko.

Cześć, cześć :) Macie jakieś zastrzeżenia, czy wszystko się podoba? Czekam na opinie, jak zawsze i całuję mocno! :*
+ Miłego czytania. ;)

Aleksandra425

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1010 słów i 5558 znaków.

7 komentarzy

 
  • Malineczka2208

    Faajneee ;)

    18 gru 2015

  • 4cgdghg

    Kiedy kolejna?

    13 lut 2015

  • czytelnik

    ykhm ykhm.! dalej prosz... :P

    7 kwi 2014

  • karcia

    To jest cudo pisz dalej

    3 mar 2014

  • lula

    to jest superr;)

    2 mar 2014

  • LittleScarlet

    Łapka w górę, chociaż ta wielka miłość po miesiącu znajomości trochę mnie uwiera  :/ No ale to Twoja opowieść, więc nic nie narzucam. Ni jest źle. ;)

    2 mar 2014

  • Zakochanawariatka

    Fajne , tylko mogło być dłuższe :)

    2 mar 2014