"Krok do szczęścia" cz.2

"Krok do szczęścia" cz.2Gdy wyszłyśmy na parking, natychmiast opowiedziałam Oli całą historię o Dave; jak go potraktowałam i jak chamsko się wobec niego zachowałam.
- Zwariowałaś?! - wykrzyknęła Ola - taki przystojny chłopak, tak mu się spodobałaś i po prostu powiedziałaś mu "spierdalaj"? Majka! Idiotko! Bierz się za niego!
Byłam bardzo zdziwiona. Wlepiłam w Olę swoje duże, brązowe oczy i nie wierzyłam w to, co słyszę. Nie chciałam od razu Oli powiedzieć o Dave, bo od zerwania z Krisem, bardzo unikała rozmów o chłopakach. A tu proszę! Darmowy opierdol od Oli i to jeszcze odnoście Dave!
- Ale, ale, ja nie chcę nikogo mieć i w ogóle, wiesz, że tylko dla Ciebie jestem miła. Życie mnie tego nauczyło... - wydukałam z siebie.
- Majka! Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby chłopak tak bardzo zainteresował się dziewczyną! I to jeszcze taką Twoją wredną osobą! On wręcz błagał, żebym powiedziała, czy Cię może znam. Pytał o to każdej z dziewczyn, które szły tą ulicą co ja. Gdy mu powiedziałam, ze może, to biegł ze mną i nie chciał dać spokoju!- powiedziała Ola.
- Ejj, to było chamskie, nie jestem wredna, aż tak... Wiesz, że jak widzę chłopaków, a co dopiero jak z nimi rozmawiam to w każdym widzę Maxa i ten jego uśmiech...
- Dave też ma taki uśmiech! - powiedziała Ola, szczerząc się jak do sera.
Dave?! To ona zna jego imię? Jakim cudem? W tym momencie pomyślałam, że fakt, wycierpiałam tyle przez Maxa, ale nie mogę wiecznie być "rozwydrzoną księżniczką" jak to mnie określił ten blondyn. Na pewno nie chcę mieć nikogo, ale przecież mogę jedynie porozmawiać z Davem i mu wyjaśnić, że możemy się zakolegować i tyle. Tak, na pewno ta rozmowa będzie ciekawa! Przecież jak ja go sobie przypomnę to mam motylki w brzuchu, a co dopiero, jak będę z nim rozmawiać! Pierwszy raz mam takie uczucie, od zerwania z Maxem. Ola jakby czytała w moich myślach, powiedziała:
- Nie możesz wiecznie tłumaczyć się Maxem. On był zwykłym dupkiem. Potraktował Cię okropnie. Wiem, przeżyłam trochę więcej, ta próba gwałtu, ech... - powiedziała Ola, po czym zauważyłam, że dalej nie mogła mówić, bo po prostu wybuchłaby płaczem.
Codzienny psycholog, terapie, tak wyglądało życie Oli po zerwaniu z tym chujem, Krisem. Temat gwałtu był dla niej jak wielki ciężar, który wynosi po górze... Nigdy sama go nie zaczynała. Zawsze miała w oczach strach, niepokój. Widziałam, że teraz chce pokonać to i dokończyć zdanie, które zaczęła, ale jeszcze nie była gotowa. Rozumiałam ją. Dla mnie zdrada Maxa była jak sto igieł wbitych w moje serce. Dla niej to, że Kris chciał ją tak brutalnie zgwałcić, wykorzystać, musiało być jak milion takich igieł. Nawet nie wiem jak to określić. To co, że badania wskazały, że Kris był pod wpływem? Pod wpływem czego? Oto dobre pytanie, z odpowiedzią: wszystkiego! Przerwałam to milczenie i powiedziałam:
- Nie kończ tego zdania, rozumiem Cię - powiedziałam, przytulając mocno Olę.
Zerknęłam na zegarek, mama już za chwilę powinna być. Nie chcę, by zastała Olę, z rozmazanym makijażem i ze łzami na twarzy. Mama wiedziała "z grubsza" co spotkało Olę, ale oczywiście, twierdziła, że tak się kończą miłosne przygody gimnazjalistek i dlatego woli mieć na mnie oko. Oko? Ja bym to raczej nazwała trzymaniem mnie w klatce jak chomika, ale ok. Nie zepsuje sobie dzisiaj humoru - pomyślałam.
Nagle podszedł do nas jakiś facet. Był niskiego wzrostu, widać było, że jest dość stary, bo jego głowa była praktycznie łysa, no, może z paroma siwymi włosami. Od razu rzuciła mi się w oczy charakterystyczna blizna na jego policzku. Wyglądała, jakby od wbicia noża, czy coś... O czym ja w ogóle myślę? Tak, od wbicie noża, mądra ja. Ludzi po wyglądzie się nie ocenia, to nie jest ważne. Stwierdziłam, że będzie on pierwszym nieznajomym, dla którego będę miła. Nie to, co dla Dave'a. Z uśmiechem więc zapytałam:
- O co chodzi?
- Witaj drogie dziecko! - spoglądał na mnie, jakby znał mnie od lat, albo był moim dziadkiem. Co lepsze powiedział "dziecko", a nie dzieci, lub dziewczynki. Ola mnie szturchnęła. Dała mi do zrozumiania, że mamy odejść. On jednak zauważył swoją pomyłkę i szybko się poprawił:
- To znaczy, drogie dziewczyny. Bo to już nie dzieci, powiedział z błyskiem w oczach. Przepraszam, za moją niefortunną pomyłkę, rzekł i uśmiechnął się. Zauważyłam, że nie ma kilku zębów. Mężczyzna mówił dalej:
- Szukam Ulicy Słonecznej, znacie taką? Mogłybyście mnie tam zaprowadzić? - tym razem powiedział to, podchodząc do nas, jakby na jednej nodze. Może jest kulawy czy coś, pomyślałam... Co taki facet na jednej nodze może nam zrobić? Zaprowadzimy go tam, tylko przecież jest jeden problem, moja mama, która zaraz tu będzie i gdy zobaczy, że rozmawiam z nieznajomym to chyba powiesi mnie na lampie w moim pokoju.
- Zaprowadziłybyśmy Pana, ale moja mama tu zaraz będzie i nie możemy stąd odejść. Nie będzie wiedzieć, gdzie jesteśmy, a my obecnie nie mamy ze sobą telefonów. Możemy Panu wytłumaczyć, gdzie znajduje się ta ulica, to niedaleko - powiedziałam. Po co ja mu się tłumaczę ? Po prostu nie mogę i tyle, więc spadaj. No nie! Mam być miła, powtórzyłam sobie w myślach. Mężczyzna stał przez chwilę i spoglądał raz na mnie, raz na Olę. Po chwili wlepił swój wzrok już na dobre we mnie. Miałam wrażenie, że myśli co powiedzieć, bo zaczął dziwnie kaszleć o odchrząkiwać.  
- Niedaleko? Widzisz, dobrze się składa. Mam pomysł, niech twoja koleżanka poczeka i przekaże mamie, że poszłaś do sklepu, a Ty szybko mnie tam zaprowadzisz. Zapominam się strasznie, drogie dziecko i tak tam nie trafię. Bardzo proszę.
Ola zerknęła na mnie. Na niej ten facet chyba też sprawiał już dobre wrażenie. Po chwili powiedziała:
- Maja, idź szybko, pokaż Panu ulicę, z resztą jak chcesz, a ja poczekam na Twoją mamę. Spóźnia się już 5 min, więc pewnie zdążysz przyjść zanim ona przyjedzie.
Zmierzyłam ją wzrokiem. Dlaczego akurat ja mam specjalnie iść na tą ulicę, żeby pokazać ją jakiemuś nieznajomemu kolesiowi? No dobra, nie chciałam tracić czasu, więc powiedziałam.
- Okej, niech będzie. Pamiętaj, jak przyjedzie mama, to ja jestem w sklepie. Za chwilę wrócę.
Nie czekając na odpowiedź Oli, odeszłam z nieznajomym. Co ja wogóle robię? Idę z jakimś ziomkiem po ulicy i to w dodatku pustej ulicy. Jak na razie to nie widziałam podczas drogi żywej duszy, bo postanowiłam go zaprowadzić na skróty, żeby było szybciej. On też się nie odzywał. Miałam wrażenie, że zna tą okolicę jeszcze lepiej ode mnie! Wiedział, ze są jakieś skróty i szedł nawet pierwszy! Było jeszcze coś... on już nie kulał na nogę! Po co ja szłam z nim?! Jakaś patologia. Zaczęłam się bać. Gdy mijaliśmy jedną ze ślepych uliczek, on pociągnął mnie za włosy i ciągnął ze sobą przez kilka metrów. Gdy zaczęłam krzyczeć, przycisnął dłonią moje usta, uderzając mnie przy tym. Nagle zatrzymaliśmy się przed jakimś samochodem...
Już się nie wywiniesz, mała suko! - krzyknął
Poczułam silne uderzenie w głowę.

Jak się podoba? ;-)

Aleksandra425

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1375 słów i 7367 znaków.

1 komentarz

 
  • rock

    Czekam na następne;*

    31 sty 2014