
- Co robisz? – zapytałam.
- Sernik na zimno z truskawkami, dostałam nowy przepis od Alicji.
Alicja była najlepszą przyjaciółką mamy. Przyjaźniły się od czasów przedszkola. Zawsze pomagały sobie w najgorszych momentach tak, jak ja z Olą. Lubiłam Alicję, zwracałam się do niej "ciociu”. Często zabierała mnie gdzieś wtedy, gdy mama nie miała dla mnie czasu. Była bardzo zagubiona po tym, jak mąż rozwiódł się z nią, ponieważ nie mogła mieć dzieci. Nie wiem, czym Alicja mu zawiniła? To nie jej wina, że jest bezpłodna. Po tym wszystkim przez jakiś czas mieszkała z nami, ale potem wynajęła jakieś mieszkanie niedaleko nas. Do towarzystwa kupiła sobie Rastiego, małego yorka. Czasem się nim zajmowałam, ale rzadko.
- Maja, zapomniałam Ci powiedzieć, że dzisiaj umówiłam Cię z P. Metter. Po południu zawiozę Cię do niej na korepetycje z matematyki, musisz nadrobić zaległości.
" Zapomniałam Ci powiedzieć” co to w ogóle ma znaczyć? Moją mamę nigdy nie obchodziło to, że mogłam sobie coś zaplanować. Zawsze wszystko musiało iść po jej myśli. Chciałam dzisiejsze po południe spędzić z Olą, albo.. Dave’m. Ale nie! Muszę jechać na korki z matmy!
Prychnęłam coś pod nosem i poszłam na górę, do siebie. Wzięłam komórkę do ręki, by sprawdzić która godzina i zobaczyłam, że dostałam sms. Sms od Dave! W pośpiechu odczytałam go. Od razu banan zawitał na mojej twarzy.
- Cześć Majka. Co u Ciebie? Masz coś dzisiaj w planie? – czytałam po raz dziesiąty.
Pomyślałam, że pewnie chce się spotkać. Już miałam odpisać, że nie, ale przypomniałam sobie o korepetycjach z matematyki.
- Ja pierdole! – przeklęłam.
Musiałam wypowiedzieć te słowa dość głośno, bo usłyszałam kroki w stronę mojego pokoju.
No brawo Maja, nie zamknęłaś drzwi a klniesz na cały dom. – powiedział tato stojąc w progu – Co się stało?
Zawstydziłam się trochę. Głupio wyszło, ale co mnie to obchodzi? Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
Nic, komórka mi spadła na podłogę. Przepraszam. – wymyśliłam szybko.
Tato westchnął i poszedł sobie. On nie robił takich problemów jak mama, był inny. Ona za takie przekleństwo, zamknęła by mnie chyba w pokoju na tydzień.
- Hej Dave. Jest okej. Przykro mi, ale dzisiaj mam korepetycje z matmy … Może innym razem. – odpisałam.
Ale ze mnie idiotka. Zamiast iść z takim przystojniakiem na spacer, czy coś, będę zakuwała.
- Majka! Ubieraj się! Za 5 min widzę Cię przy samochodzie! – usłyszałam głos, który wcześniej poinformował mnie o korepetycjach, psując mi humor.
Ubrałam szorty z ćwiekami, i T- shirt z napisem "NIRVANA". Po chwili byłam już w samochodzie. Cały czas milczałam. Gdy zatrzymałyśmy się pod czyimś domem bez słowa wysiadłam i udałam się do drzwi. Domyślałam się, że to dom P. Metter, ale nawet nie byłam pewna. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi starsza kobieta w dresach i bluzie, która w ogóle nie przypominała P. Metter jako nauczycielki.
- Dzień dobry- wydukałam z siebie.
- Dzień dobry Maja, wejdź.
Wnętrze było dość eleganckie i dobrze wyposażone. Udałam się za P.Metter do pokoju. Miał jasnozielone ściany, na których wisiały obrazy. Dużo obrazów. Jeden z nich najprawdopodobniej przedstawiał portret całej rodziny. Widniały na nim dwie kobiety, oraz 2 mężczyzn. Jednego z nich nie można było jeszcze nazwać mężczyzną, był chyba w moim wieku.
Skądś znam te rysy twarzy… - pomyślałam.
Pani Metter zauważyła jak wpatruje się w portret i powiedziała:
- Widnieje na nim ja i mój brat z żoną oraz synem. Namalował go mój mąż.
- Bardzo…ładny-powiedziałam. – Świetne proporcje.
Niestety rozmowa nie trwała krótko, bo rozpoczęła się nauka. Gdy już przemęczyłam 2 godziny matematyki, prawie usypiając na biurku, udałam się do wyjścia. Wsuwałam na nogi moje air maxy, gdy zauważyłam otwierające się drzwi od domu. Ujrzałam w nich mojego Dave! Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Cześć Majka, co Ty tu robisz? – zapytał patrząc na mnie tym swoim hipnotyzującym mnie wzrokiem.
Nie zdążyłam odpowiedź, bo wtrąciła się P. Metter:
- To Wy się znacie? Nie wiedziałam… Maja, pamiętaj, żeby poćwiczyć zadania, które przerobiłyśmy dzisiaj.
Po czym dodała:
- To ja zostawię Was samych.
- Hmm, to już chyba wszystko rozumiem, korepetycje z moją ciocią. – powiedział. –Może odprowadzę Cię do domu? – zaproponował.
To P. Metter była jego ciotką? A z resztą co mnie to ! Dave chce mnie odprowadzić do domu!
- Bardzo chętnie skorzystam z Twojej propozycji. – powiedziałam, szczerząc się od ucha do ucha, po czym opuściliśmy dom…
Przepraszam za tą długą przerwę od kolejnej części, ale miałam pilny wyjazd. Następną część postaram się dodać jutro. Miłego czytania! ![]()
1 komentarz
MrSmile
supcio...
czekam na nstępną część 