"Krok do szczęścia" cz.9

"Krok do szczęścia" cz.9Szliśmy powoli ulicami miasta, rozmawiając. Bardzo dobrze czułam się w obecności Dave’a. Droga nie była taka krótka, jak wydawała się w czasie jazdy samochodem. Zaczęło się ściemniać. Mimo, że szłam z chłopakiem, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa i tak trochę się obawiałam. Ani żywej duszy, ani przejeżdżających samochodów, nic. Tylko ja i Dave. Wiatr poruszał gałązkami drzew. Mimo tego, że zbliżało się lato i wakacje, dzisiejszy upał zaczął zamieniać się w burzę z deszczem. Przynajmniej na moje oko. Dave prowadził mnie w dodatku skrótami, więc w ogóle nie wiedziałam, gdzie się znajdujemy.
- Dave, chyba będzie padać. Daleko jeszcze?  
- Hmm, jakieś 5 min drogi. Spokojnie.  
Chłopak widząc, że trochę się boję i w dodatku trzęsę z zimna, zatrzymał się. Ściągnął swoją bluzę i nazywając mnie księżniczką kazał założyć ją na siebie. Zbliżył się do mnie, poprawił odstający kaptur i spojrzał mi w oczy.
- Boisz się iść ze mną tymi ciemnymi uliczkami?
- No trochę tak… - odpowiedziałam.
Wiedziałam, że moja odpowiedź trochę mogła go zranić, ale zawsze mówiłam to co myślę i czuję. On wtedy podszedł do mnie i objął mnie delikatnie. Poczułam jego rękę na moich plecach. Po chwili staliśmy wtuleni w siebie, jakbyśmy byli parą od lat …  
- Dalej się boisz? – spytał zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Już nie. – odpowiedziałam.
W tym samym momencie deszcz rozpadał się na dobre. Czułam się jak mokry pies … Miałam wrażenie, że przesiąkam wodą i zamarzam z zimna. Mimo to, śmialiśmy się, nie wiem z czego.  
- I co teraz ? – zapytałam w przerwie między kolejnym atakiem śmiechu.
- A co ma być? Idziemy dalej, księżniczko. – powiedział i uniósł mnie w górę.
- Dave, co robisz?
- Nie mogę pozwolić, byś zamarzła na śmierć.  
Jeju, jak on mnie rozumiał. Wiedział co dobre i czego potrzebuję. Wtuliłam się w niego i od razu poczułam się lepiej. Nie patrzyłam gdzie mnie niesie, ufałam mu. Mogłam iść z nim nawet na koniec świata. Ledwie uszliśmy parę metrów, poczułam, że ktoś szarpie mnie za włosy.
- Auaa, Dave co robisz? – zapytałam, uderzając go delikatnie dłonią w plecy.
Odpowiedzią był śmiech. Wstrętny i obrzydliwy śmiech. Znałam go bardzo dobrze. Odchyliłam twarz od koszulki Dave i zobaczyłam Maxa i Krisa, stojącego obok nas!
- No, no, widzę, że niezły z Ciebie Romeo. – powiedział Max, popychając Dave, trzymającego mnie na rękach.
On szybko mnie wypuścił, pewnie z obawy, że upadnie ze mną i zrobię sobie krzywdę. Ja bałam się najbardziej, że dojdzie do bójki… Nie myliłam się…
- Zostaw go! – krzyknęłam uderzając Maxa w brzuch.
Poczułam mocne uderzenie w policzek, tak mocne, że przewróciłam się. Zrobiło mi się słabo. Nie mogłam się podnieść. Nic nie widziałam, tylko ciemność przed oczami. Usłyszałam jak Dave woła moje imię. Otrząsnęłam się, stał nade mną.
- Majka! Nic Ci nie jest? – krzyczał, jednocześnie pytając.
- Nie. – odpowiedziałam trzymając się za twarz.
Próbowałam się podnieść. Wtedy Dave podbiegł do Maxa i rzucił się na niego.
- Jak mogłeś ją uderzyć? Kobietę? Ty sukinsynu!  
- Odszczekaj to!
Kris stał i bacznie przyglądał się wszystkiemu, śmiejąc się. Nie wiedziałam co robić. Nikogo nie było w okolicy, a oni są zdolni do wszystkiego! Zaczęłam krzyczeć. Wtedy Max zrzucił z siebie Dave’a. Kris przetrzymał go, a tamten szperał w kieszeni swoich spodni. Wyciągnął coś, co mieniło się i podstawił Dave’vi pod gardło. Boże! To był nóż.
- Max nie! Proszę! Zostaw go! Błagam!
Max spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem.
- Kris, pójść go! Zostawmy ich. – powiedział, oddalając się od nas.
- Pamiętaj, robię to dla Ciebie, bo Cię kocham Majka. Ale jego, jeszcze dopadniemy! – wykrzyknął Max i odszedł razem z Krisem.
Natychmiast podbiegłam do Dave’a.
- Co on Ci zrobił ? Wszystko dobrze? Może musimy jechać do szpitala? Skrzywdził Cię ? Zranił?  
- Majka, uspokój się. Wszystko w porządku. Najważniejsze, że Tobie nic się nie stało – odpowiedział przytulając mnie. – Chodź, wracamy, a jego jeszcze dorwę. Nie będzie bił mojej księżniczki…
- Twojej?
- Tak, Maja. Mojej.
Szliśmy dwie minuty bez słowa. Widziałam, że Dave chce zapytać o Maxa. Ma w końcu prawo wiedzieć, kto rzucił się na niego z nożem. Dlatego więc sama opowiedziałam mu o tym, co łączyło mnie z Maxem i jak bezczelnie mnie zdradził i poniżył.
- Najwyraźniej Cię kocha i chce do Ciebie wrócić. – odpowiedział na tą całą opowieść Dave.
- Ale ja go nie kocham. Nigdy nie będę go kochać…  
Gdy byliśmy już pod moim domem, Dave zapytał ponownie, czy wszystko ok. Odpowiedziałam, że tak. Przytuliliśmy się jeszcze raz. Nie obchodziło mnie to, że mama może patrzeć z okna. Zamówiłam Dave’vi taksówkę. Przyjechała bardzo szybko.  
- Uważaj na siebie. – powiedział. – odjadę dopiero wtedy gdy wejdziesz do domu i będę miał pewność, że jesteś bezpieczna.
Z uśmiechem udałam się w stronę drzwi. W progu posłałam mu buziaka. Odjechał. Wbiegłam do domu, gdzie czekała mnie kolejna awantura, tym razem z mamą …  


No cześć ^, ^. Czekam na Wasze komentarze i opinie. Pozdrawiam + miłego czytania ;]

Aleksandra425

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 970 słów i 5397 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik ola

    te opowiadanie jest takie słodkie :)

    19 lut 2014

  • Użytkownik lula

    superr;)

    18 lut 2014

  • Użytkownik Patka

    jest świetnie!

    18 lut 2014

  • Użytkownik LittleScarlet

    Jest nieźle, tylko zdecydowanie za dużo dialogów. Jak nad tym popracujesz to będzie super. ;)

    18 lut 2014